Gra w klasę - Filmoteka Szkolna
Transkrypt
Gra w klasę - Filmoteka Szkolna
Ostatni ubek, co tak kosi Gra w klas Zdzisaw Pietrasik „Polityka” 1996, nr 23 Mógbym pociesza Krzysztofa Krauzego, i nie jest pierwszym polskim reyserem, któremu nie udao si zrobi filmu „z polityki”, wrcz przeciwnie, lista tych, którym si nie powiodo, jest spora i s na niej nie najgorsze nazwiska, ale w tpliwa byaby to pociecha. ,,Gry uliczne” to film o Stanis awie Pyjasie, krakowskim studencie, zamordowanym w 1977 r., pierwszym witym rodzcej si opozycji. Do dzi, mimo prowadzonego przez wiele lat ledztwa, nie wszystkie okolicznoci tej ponurej zbrodni zosta y wyjanione. M.in. nie wiadomo na pewno, kto z otoczenia samego Pyjasa pozostawa w zay ych stosunkach ze s ubami specjalnymi. W „Grach” pojawiaj si na ten temat pewne sugestie, ale doprawdy nie wiadomo jak je traktowa, albowiem widza przez ca y czas projekcji drczy uczucie niejasnoci: czy to co oglda, to jest fikcja, czy jednak rekonstrukcja autentycznych wydarze? Autorzy, scenarzysta Jerzy Morawski i reyser Krzysztof Krauze, nie u atwiaj mu zadania, zapewniajc, e postacie s zmylone, podczas gdy wiadomo – choby z ich wczeniejszych filmów dokumentalnych – e, owszem, w wikszoci mog by autentyczne. Jeeli mia a to by fikcyjna opowie o tym, jak trudno dzi zlustrowa pami po PRL-u, oddzieli dobro od z a, plewy od ziarna, to nalea o chyba zrezygnowa z wielu szczegó ów „operacyjnych” i postaci drugoplanowych – ca a sprawa dla widza mniej znajcego najnowsz histori Polski jest zreszt do zagmatwana – skupiajc si na osobie g ównego, cho fizycznie nieobecnego bohatera, którym móg by by kto taki jak Pyjas. Nawet nie musia oby pada nazwisko. Staszek – jak o nim mówi dzisiaj znajomi – wystarczy oby. Wic by Staszek. Ch opak ze wsi, który przyjecha w latach 70. do Krakowa studiowa polonistyk. Tu styka si ze rodowiskiem opozycyjnym, które wówczas nie wyglda o wcale tak, jak opisywa o si po latach, majc w wieszej pamici przeycia stanu wojennego. Dziwne by y lata i miasto niezwyk e. Niby wszyscy s przeciw w adzy, ale zarazem godz si z rzeczywistoci, kwitnie bujnie „podwójne mylenie”, czego lady odnajdujemy w pseudonimie „Ketman”, za którym kryje si przyjaciel Pyjasa, tajny wspó pracownik SB. Zniewolony umys , który zidentyfikowa sw zachwian tosamo, czytajc g one eseje Czes awa Mi osza. Staszek, uwielbiajcy modnego wówczas wród m odej inteligencji Cortazara – nosi w plecaku jego „Gr w klasy” – brzydzi si podwójnym myleniem i podwójnym yciem. On, naiwny idealista, widzi wiat po norwidowsku: tak – tak, nie – nie. I ginie. Dlaczego w anie on? O tym móg by by film. „Gry” zosta y jednak zrobione w innej konwencji. Reyser korzysta obficie z wzorów amerykaskiego kina akcji co wida i s ycha. Mamy wic dynamiczny monta, zaskakujce ujcia uzyskiwane dziki niebanalnym ustawieniom kamery, wstawki dokumentalne, a nawet animacje. Nasze uszy atakuje g ona muzyka i „wokal” w wykonaniu modnej piosenkarki. S równie ostre sceny erotyczne, bardziej przypominajce jednak szwedzk gimnastyk ni seks, najwyraniej dodane, jak zwykle w polskich filmach, ze wzgldów dekoracyjnych i, oczywicie, dla potrzeb reklamowych: eby by o co pokaza na fotosach. Ale mimo tej ostentacyjnej amerykaskoci widz dostrzee tu pewne tropy lokalne, po których porusza o si polskie kino polityczne w latach przesz ych. Pierwsze skojarzenie –„Cz owiek z marmuru” Andrzeja Wajdy. Czasy si zmieni y, dzi dzielny reporter prywatnej telewizji niezalenej – g ówny bohater „Gier ulicznych” – ma do dyspozycji zagraniczne auto terenowe, ekstrawagancko urzdzone mieszkanie oraz matk w Amsterdamie, do której w kadej chwili moe wyjecha, zreszt bilet ju wykupi . To znany chwyt fabularny, z góry wiadomo, e jeeli bohater ma rych o wyjecha, to pojawi si niechybnie sprawy, które zatrzymaj go na miejscu. Tak te si dzieje w „Grach”. Dziennikarz, zrazu zdystansowany wobec tematu prehistorycznego – ma dzisiaj tyle lat, ile tamci mieli w latach 70. – chce szybko dokoczy „temat” i wyfrun std, ale pojawiaj si kolejne tropy, wcigajce go coraz bardziej w przesz o. Jest reporterem ledczym, który ma osdzi zdarzenia z lat 70., ale poddawany presji „okrelonych si ”, które pragn go zastraszy i zniechci do dalszych poszukiwa, musi w pewnym sensie dokona podobnych wyborów moralnych jak tamci przed laty. Niestety, przekazywanie sztafety pokoleniowego dowiadczenia czy wrcz tego samego gestu sprzeciwu wobec z a, panoszcego si równie w nowych czasach – wypada w filmie ma o przekonujco. www.filmotekaszkolna.pl Wszystko opowiedziane zostao bowiem za pomoc nie najlepszych dialogów, które brzmi papierowo. „Kombatanci” s programowo ironiczni i nieufni. Modzi za mówi dziwnym argonem, drani „luzem” i fasonem. Chyba powinnimy ich polubi – ale z trudem nam to przychodzi. W dodatku aktorzy, odtwarzajcy dwie czoowe role, z których tylko jeden jest debiutantem, graj chwilami wyjtkowo fatalnie. Mde i schematyczne s równie postacie bohaterów negatywnych. Ubek w polskim filmie to niestety nie jest temat na prac habilitacyjn dla ambitnego filmologa. Materia porównawczy, mimo pozornej obfitoci, znalazby bowiem bardzo ubogi. Kady ubek wyglda w polskim filmie dokadnie tak, jak powinien wyglda ubek. Co dotyczy nawet przyszych donosicieli: jeeli modociany bohater filmu chodzi do szkoy w latach 50. i ma przyjemno siedzie w jednej awce z delatorem, to z pewnoci bdzie to niezgrabny grubasek w okularach. Ubecja w „Grach ulicznych” odnajdywana po latach, jako radzca sobie nie najgorzej w wolnej Polsce, z grubsza biorc, mieci si w tych standardach. Jest jednak scenka, która duej pozostanie w pamici widza: byy agent pokazywany w plenerze bierze z rk chopa kos i wprawnym ruchem cina traw, dodajc z patosem:„To ju ostatni ubek, co tak kosi”. Za chwil jednak zacznie bekota , e gdyby dosta wicej wódki, to mógby zdradzi wicej tajemnic. Przykro pisa krytycznie o filmie zrodzonym ze szlachetnych pobudek, ale niestety, widza interesuje to, co na ekranie, nie za dobre intencje. Ogldaem „Gry uliczne” dwa dni po premierze, w niedziel, na seansie popoudniowym, czyli w porze, kiedy kina rzadko wiec pustkami. Tymczasem – zanim zgasy wiata, naliczyem zaledwie 15 osób, wród których byo kilku znajomych z brany, ogldajcych, podobnie jak ja, wszystko, co si nakrci. Rzecz sama w sobie jest zreszt zastanawiajca: dlaczego w kraju, gdzie „wszystko jest polityk”, nie mona zrobi porzdnego filmu politycznego? www.filmotekaszkolna.pl