Żyjemy obok siebie

Transkrypt

Żyjemy obok siebie
Żyjemy obok siebie, a nie ze sobą
Autor: Slagjana Dimiszkova,
Nova Makedonija, 17.02.2011 r.
Społeczeństwa wielokulturowe są potencjalnie niestabilne i dlatego należy uczyć w nich
rozumienia inności. Analitycy wskazują na fakt, że w codziennym życiu, mimo
odmienności trzeba współżyć z innymi. Tymczasem świat zmierza w innym kierunku.
Wielu żyje „obok siebie”, a nie „ze sobą”.
Wielokulturowość w wydaniu macedońskim
Wielokulturowość jest martwa, a multikulti nie zamieszkuje już Bałkanów. To tylko niektóre z
konstatacji, które co raz częściej można usłyszeć w ostatnim czasie. Odnoszą się one zarówno do
tożsamości, narodowości i innych różnic. Takie wypowiedzi można usłyszeć od prezydenta Francji
Nicolasa Sarkozy’ego, premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, czy kanclerz Niemiec Angeli
Merkel. Wszyscy oni podpisują się pod stwierdzeniem, że wielokulturowość należy do przeszłości. W
minionym tygodniu prezydent Sarkozy stwierdził kategorycznie, że wielokulturowość to koncepcja
zamierzchła i wezwał do odrodzenia francuskiej tożsamości. Takie postulaty płyną też z ust premiera
Hiszpanii, Jose Marii Aznara i byłego premiera Australii, Johna Howarda.
Także na Bałkanach, a konkretnie w Bośni i Hercegowinie, która, jeśli można tak powiedzieć,
była uosobieniem wielokulturowości, jest już ona tam nieobecna. Dziś dla kraju charakterystyczne są
podziały pod każdym względem. Krytykując taką sytuację wypowiedział się dyrektor programowy
Radia Wolna Europa, Nenad Pejić, który w swoim felietonie stwierdził: – Nie wierzę w to, że istnieje
Sarajlija, która nie pamięta jak mieszkańcy stolicy gromadzili się przed miejską katedrą przed Bożym
Narodzeniem. Spotykali się tam młodzi ludzie wszystkich ras i narodów. Jestem prawie pewien, że w
Bośni i Hercegowinie nie istniała rodzina, w której nie podawano wieprzowiny, kiedy ich gośćmi byli
muzułmanie, jak również jestem pewien, że prawdziwi sąsiedzi „przerabiali” turecką baklavę z
serbskim kajmakiem. Szanujemy obce obyczaje, dlaczego też kochamy i swoje. Byliśmy Multi-kulti!
Gdzie zatem znajduje się Macedonia
Prof.
Mirjana
Maleska
z
Uniwersytetu
Europy
Południowo-Wschodniej
uważa,
że
wielokulturowość w sensie globalnym, a zatem i w Macedonii, to już tylko piękna idea. – Spoglądając
na system polityczny, oczywiście nie wszyscy są tacy sami. Wielką rolę odgrywają tam liczby. Na
przykład w naszym społeczeństwie jest jedna społeczność, która stanowi większość – Macedończycy,
dalej są Albańczycy liczący około 25 procent, jak również są i inne pomniejsze grupy narodowe i
etniczne. Władza polityczna zależy jednak od liczb. Są one szczególnie ważne gdy chodzi o realizację
interesów – skontestowała Maleska. Według niej, w sensie politycznym powoduje to pewien rodzaj
dyskryminacji, ponieważ nie wszyscy mogą być proporcjonalnie reprezentowani, a to powoduje
napięcia. Z tego powodu społeczeństwa wieloetniczne są potencjalnie niestabilne, należy zatem uczyć
rozumienia „inności”.
Analitycy pokazują, że w codziennym życiu, mimo odmienności trzeba współżyć z innymi.
Tymczasem świat zmierza w innym kierunku. Wielu żyje „obok siebie”, a nie „ze sobą”. W Macedonii
prawie wszyscy zgadzają się, że wraz z podpisaniem porozumienia ramowego po kryzysie w 2001
roku, stworzone zostały idealne podstawy do przestrzegania praw mniejszości (od tego czasu w
Macedonii zadomowił się termin „społeczność/wspólnota”), jednakże nie są one egzekwowane. To, co
stało się jego faktycznym produktem, to tzw. dwunacjonalizm. Rubin Zemon z Instytutu Euro-Balkan,
zajmujący się zagadnieniem wielokulturowości, uważa, że istnieje ona, ale tylko na poziomie
deklaratywnym. - To, co faktycznie funkcjonuje, to dwukulturowość scementowana porozumieniem w
Ochrydzie, które mówi o prawach mniejszości, stanowiącej więcej niż 20% społeczeństwa. Nigdzie na
świecie nie mówi się o liczbach, kiedy zostaje poruszony temat egzekwowania praw. Oznacza to więc,
iż nie istnieje u nas model wielokulturowy, lecz system polityczny, który stara się budować
wielokulturowość, w rzeczywistości sprowadzający się do dwukulturowości – zauważył Zemon.
Forma, ale nie tresć
Macedonia jeszcze przed porozumieniem ramowym włączała członków różnych wspólnot do
życia politycznego i społecznego. W następstwie porozumienia w Ochrydzie formalnie powołano
instytucje odpowiedzialne wyłącznie za prawa mniejszości. Utworzono również komisję parlamentarną
ds. stosunków między wspólnotami, składającą się z siedmiu Macedończyków, siedmiu Albańczyków i
pięciu przedstawicieli pozostałych wspólnot.
Przewodniczący tej komisji, deputowany do macedońskiego parlamentu Dżevad Ademi,
wyraża chęć pomocy przedstawicielom wszystkich społeczności, ale jego uprawnienia są ograniczone.
Może jedynie zaprosić ich do wzięcia udziału w spotkaniu i podjęcia rozmów dotyczących kwestii,
będących przedmiotem ich szczególnej troski. - Niekiedy przedstawiciele mniejszych społeczności
wykazują inicjatywę do zmiany prawa, ale do tego wymagana jest odpowiednia liczba głosów w
parlamencie. Dlatego, gdy tylko mam taką możliwość, staram się znaleźć posłów, którzy zainteresują
się danym wnioskiem i poprą propozycje zmiany istniejącego prawa lub wprowadzenia nowego –
powiedział Ademi, przyznając jednocześnie, że działania takie nie należą do łatwych w realizacji.
Aby pomóc mniejszym wspólnotom etnicznym, które stanowią mniej niż 20% społeczeństwa
została utworzona specjalna komisja. Za rozwój poszczególnych kultur odpowiedzialne jest jednak
przede wszystkim Ministerstwo Kultury. Obowiązek ten wynika z ustawy o kulturze, w której mówi się
o umożliwieniu wszystkim obywatelom Macedonii równego dostępu do korzystania z kultury i jej
tworzenia. - Ustawa dla kultury realizuje się na zasadzie równego traktowania wszystkich podmiotów -
osób fizycznych i prawnych - mogą oni pielęgnować swoją kulturę na tych samych warunkach stwierdza Anita Jovanska, rzeczniczka Ministerstwa Kultury.
W Ministerstwie powstał także Wydział Afirmacji i Rozwoju Kultury Wspólnot Republiki
Macedonii. Realizacja i ochrona tożsamości kulturowej obywateli z różnych grup etnicznych dokonują
się poprzez szereg działań: prezentację folkloru, ochronę praw autorskich i innych. W ramach
działalności wydawniczej, poprzez konkursy stymuluje się także twórczość w językach społeczności.
Zgodnie z przepisami konstytucyjnymi i międzynarodowymi, w ramach których państwo jest
zobowiązane do kształtowania społeczeństwa obywatelskiego i wspierania organizacji pozarządowych,
Ministerstwo Kultury prowadzi działalność, która w sposób strategiczny i programowy wspiera
inicjatywy kulturalne organizacji pozarządowych, w tym i samych członków społeczności. Dane
dotyczące kwot pieniężnych, przeznaczonych na rozwój różnych kultur nie są znane.
Wszystko to jednak tylko forma. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Z przywilejów lub praw
mogą korzystać tylko wspólnoty stanowiące więcej niż 20% społeczeństwa, innymi słowy społeczność
albańska. Świadczy o tym także fakt, że na szczeblu powiatowym istnieje możliwość tworzenia komisji
w celu ochrony praw członków społeczności, ale muszą oni stanowić więcej niż 20%. W praktyce
sytuacja taka ma miejsce tylko w niewielu powiatach, gdyż w części z nich brakuje kilku procent do
osiągnięcia tego progu, co automatycznie oznacza brak możliwości powołania komisji. Wyjątek
stanowi Gostivar, w którym Macedończycy stanowią mniej niż 20%, tj. około 19%, i mają możliwość
jej powoływania.
Według nieoficjalnych szacunków dotyczących podziału środków finansowych, przeznaczanych
przez państwo na różne cele i rozdzielanych według różnych kryteriów, określone kwoty w okresie
całorocznym, są wykorzystywane w następujących proporcjach: ok. 50% przez Macedończyków, ok.
40% przez Albańczyków, a tylko 10% przez członków innych wspólnot etnicznych. O tym jednak nikt z
rządzących nie wspomina.
Mniejsi się nie poddają
Członkowie wspólnot stanowiących mniej niż 20% łatwo się nie poddają i z uporem inicjują
działania na rzecz obrony swoich praw. Jedną z takich inicjatyw jest spis powszechny, który ma mieć
miejsce niebawem. Wówczas każdy będzie mógł swobodnie określić, do której wspólnoty przynależy.
Według poprzednim spisie, w ankiecie widniała rubryka określająca przynależność narodową –
„Macedończyk”, można też było zaznaczyć jedną z dalej podanych opcji: „Albańczyk”, „Turek”,
„Wołoch”, „Serb”, „Rom” lub wybrać opcję „inna”. Obecnie w ankiecie oprócz „Macedończyka”, każdy
będzie mógł się swobodnie określić, podając na przykład przynależność polską, czarnogórską itp.
- Dlaczego kategoria „inna” jest problematyczna i lepiej, aby każdy sam wyrażał do jakiej
społeczności należy najlepiej obrazuje spis powszechny z 1971 roku, kiedy to opcję „inna” zaznaczyło
ok. 100 tys. ludzi. Taką kategorię w spisie w 2002 roku wybrało już tylko 20 tys. osób. Oznacza to, że
w okresie tym 80 tys. ludzi zasymilowało się lub zaliczyło do jednej z wymienionych opcji – stwierdził
Miroljub Orlandik, prezes „Inicjatywy Wielokulturowej” w Macedonii.
Jego „Inicjatywa” ma w planach wprowadzenie zmian w preambule Konstytucji tak, aby wymienione w
niej zostały wszystkie pozostałe wspólnoty, a nie tylko pięć z nich, lub też by nie była wymieniona
żadna. Orlandik poinformował, że poprosi prezydenta Gjorgi Ivanova o realizację swojego pomysłu na
drodze legislacyjnej.
- Dopóki jesteśmy wymienieni w Konstytucji, możemy łatwiej egzekwować prawa, tzn.
uzyskiwać środki finansowe od właściwych instytucji na realizację naszych praw. Tych wszystkich, o
których się nie wspomina, się po prostu skreśla – wyjaśnia Orlandik. Z gabinetu prezydenta Ivanova
nie docierają na razie żadne sygnały w tej kwestii.
Pomysł, aby kwestią wspólnot mniejszościowych zajął się prezydent Ivanov nie jest
oryginalny. Został on przejęty od podobnej inicjatywy, która miała miejsce w Chorwacji, gdzie
działania w tej sprawie podjął poprzedni prezydent Stjepan Mesić. Kiedy w negocjacjach Chorwacji z
Brukselą doszło do rozmów w sprawie mniejszości, urzędnicy europejscy zażądali, by w Konstytucji
wymienione zostały wszystkie wspólnoty mniejszościowe lub by nie wymieniono żadnej. Wtedy
prezydent Mesić zaproponował zmiany w Konstytucji. Za jego inicjatywą w chorwackiej ustawie
zasadniczej znaleźli się Serbowie, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Żydzi, Niemcy, Austriacy i Rosjanie.
Inicjatywa Wielokulturowa w Macedonii, oprócz wspomnianych postulatów, nawołuje także do
przeprowadzenia zmian w ordynacji wyborczej. Według jej członków powinien powstać zapis
przewidujący utworzenie wyłącznie jednego - ogólnokrajowego okręgu wyborczego oraz osobna,
otwarta lista wyborcza, z której członkowie danych społeczności będą mogli wybrać przedstawiciela
środowiska, z którego się wywodzi. - W ten sposób rozkładowi ulegnie system, w którym jedna partia
Serbów czy Romów będzie w koalicji z VMRO-DPMNE, a inna z SDSM – poinformował Orlandik.
Region idzie w dół?
Specjaliści, zaznajomieni z sytuacją w regionie, twierdzą, że wielokulturowość nie istnieje.
Według nich dotyczy to wszystkich krajów byłej Jugosławii bez wyjątku. - Chorwacja z całą pewnością
nie prowadzi polityki wielokulturowej, gdyż nie dba zupełnie np. o kwestię edukacji Romów.
Chorwacja jest wspólnotą polityczną, w ramach której funkcjonuje kilka grup etnicznych – Chorwaci
jako największa społeczność i Serbowie jako największa wspólnota mniejszościowa. Mówienie o
Chorwacji jako kraju wielokulturowym, nie ma większego sensu – stwierdza Zoran Kurelić z Wydziału
Nauk Politycznych w Zagrzebiu. Podobnie ocenia się sytuację w Serbii.
- Zwróćcie uwagę na przestrzeń kulturową. Obróćcie się w dowolnym kierunku i zobaczycie, że
kultury mniejszościowe nie są widoczne w sferze publicznej, że w przestrzeni kulturowej praktyka nie
istnieje. W Serbii, tej bez Kosowa 15% stanowią mniejszości. Kiedy jednak chodzi o realizację praw,
czy uzyskanie pewnych przywilejów lub wybór członków społeczności na określone funkcje, okazuje
się, że ich nie ma – uważa publicysta Tomislav Żigmanov.
Podkreśla on, że jeśli chodzi o niektóre społeczności, takie jak np. węgierska, owszem
funkcjonują one, ale na wydzielonym obszarze. – Dochodzi tam do dwustronnej polaryzacji, nie zaś do
interakcji pomiędzy wspólnotami – mówi Żigmanov. Z kolei w krajach takich jak Bośnia i Hercegowina
współżycie ma miejsce w możliwie najmniejszych proporcjach.
- Myślę, że to porażająca konstatacja. Taka sytuacja zapowiada bowiem koniec pewnej
tradycji, która istniała wcześniej, i która była cechą społeczeństwa, jego wartością. Do wczoraj była
ona znana pod hasłem „braterstwa i jedności”, ale myślę, że są to uniwersalne wartości, które nie
zależą wyłącznie od ideologii. Dzisiaj, na przykład dzieci różnych wyznań, uczęszczają do tych samych
szkół, ale o różnych porach dnia, lub chodzą do całkiem innych – stwierdza z żalem sarajewski analityk
Ugo Vlaislavljević.
Jakkolwiek jest, na ziemiach byłej Jugosławii funkcjonują dziś odrębne ministerstwa praw
człowieka i praw mniejszości, jak również wydziela się specjalne fundusze dla grup mniejszościowych,
w szczególności na rozwój ich kultury. Na przykład, Czarnogóra przeznacza 1 mln euro z rocznego
budżetu na stowarzyszenia o charakterze etnicznym. W Chorwacji Macedończycy otrzymują około 100
tysięcy euro na rzecz rozwoju własnej kultury.
Tłum. i red. S. F. i Ł. F.