Dyplomacja Chopinem

Transkrypt

Dyplomacja Chopinem
Dyplomacja Chopinem
W zamierzchłych czasach transformacji, czyli przechodzenia z komunizmu w postkomunizm,
zasugerowałem – w ramach dekomunizacji – aby pozbyć się komunistycznych dyplomatów,
czyli agentury KGB i GRU oraz współdziałających z nimi towarzyszy, których głównym
zadaniem było naprzykrzanie się Polonii.
Liczyłem, że zwycięska Solidarność zrozumie, że należy pozbyć się placówkowej nomenklatury, a do
ambasad i konsulatów posłać po kilka młodych osób znających się na winie, serze i muzyce. Może
być jazz, choć lepiej klasyczna, najchętniej Chopin. Mieliby urządzać przyjęcia i imprezy kulturalne,
aby oczarować tubylców Polską i jej dorobkiem. Do pionu kulturowego można by dodać attache
wojskowego i kogoś ze służb, jak również ambasadora, aby protokołowi stało się zadość. I wystarczy.
A w kraju podobna redukcja, która na dodatek zlikwidowałaby rozmaite totalitarne przepisy tym
samym radykalnie zmniejszając liczbę urzędników, w tym dyplomatycznych. Gdy znikną głupie
przepisy, to znikną niepotrzebni zrzeracze pieniędzy podatnika, którzy zaludniają placówki
zagraniczne RP. Przykład: pani dyplomatka z konsularnego okienka odmówiła mi podstęplowania
dokumentu, który własnoręcznie podpisałem, bowiem według przepisów odziedziczonych po PRL nie
jestem Marek Jan, jak na świadectwie chrztu, tylko Marek – jak w dokumencie stanu cywilnego PRL.
Czyli według postpeerelowców istnieje Marek Chodakiewicz, Marek Jan Chodakiewicz nie istnieje.
Czyli moja córka Helenka nie jest moja, bo we właściwie moich wszystkich amerykańskich
dokumentach widnieje Marek Jan, według świadectwa chrztu z parafii św. Stanisława Kostki na
Żoliborzu, czego komuna nie uznała a postpeerel dalej tak utrzymuje.
Ale ad rem. Dyplomacja to sztuka kompromisu. Ale kompromisu takiego, który nie obejmuje rzeczy
podstawowych i pryncypialnych. Istnieje kilka typu dyplomacji: stosunki między rządami
(diplomacy); ponad głowami rządów skierowana wprost do ludzi przez rząd ościenny (public
diplomacy) – przykładem tutaj było Radio Wolna Europa; oraz dyplomacja między ludźmi (people to
people diplomacy). Ta ostatnia to wysiłek podejmowany przez osoby czy organizacje prywatne, które
współdziałają z podobnymi osobami czy organizacjami w krajach obcych, całkowicie przy tym
obchodząc, a przynajmniej do dużego stopnia, rządy stron uczestniczących w takiej działalności.
Dyplomacja między ludźmi wychodzi rozmaicie, w zależności od okoliczności i państw. Znany mi jest
wypadek, gdy liberalna organizacja nauczycielska z USA wysłała do Chin delegację, która miała
badać tamtejszy system edukacji dzieci wybitnie uzdolnionych. Na miejscu dołączono do wycieczki
ubeka, który podał im odpowiednią propagandę. Tylko jedna nauczycielka, która uprzednio miała już
doświadczenie z komunizmem zrozumiała, że edukacja ala chinese to po prostu wkówanie na pamięć
dwóch lat szkoły w ciągu jednego roku. Zdolne dzieci nie dostają możliwości rozwoju. Są robotami.
Mój ulubiony przykład people to people diplomacy to Chopin Foundation of the United States.
Stworzyła ją w 1977 r. Lady Blanka Rosenstiel, czyli ciocia Blanka, którą Niemcy wraz z rodziną
wywlekli w trakcie Powstania z Warszawy. Fundacja wspiera młodych pianistów, zachęca do nauki i
interpretacji Chopina. Organizuje koncerty nie tylko dla amerykańskiej śmietanki, ale nawet dla
najbiedniejszych, np. przykład w kościołach w czarnym getcie. Chodzi o to, aby dotknąć ludzi
uniwersalizmem i pięknem muzyki szopenowskiej, by zainspirować talent i przy okazji tworzyć
atmosferę podziwu dla Polski, której Chopin poświęcił swój wybitny dar tworzenia porywających
cudów.
Oprócz głównego biura Fundacji, istnieje też kilka inicjatyw pokrewnych. Jedną z nich podjął 10 lat
temu Robert Joskowiak i jego żona Cyndi. Zapraszają do siebie na wieś zwycięzców organizowanych
przez Lady B. koncertów. Proszę sobie wyobrazić: zupełne zapupie, psy pupami szczekają, a tu
Chopin. I pełna sala: w miejscowej winnicy w Barboursville w stanie Wirginia fortepian zaatakowała
z niesamowitą werwą fantastyczna Claire Huangci. Bisowała, publiczności udzieliła się jej energia. W
przerwie – „przy okazji” – Lady B. zaapelowała o stypendia dla dzieci niepełnosprawnych i dla
miejscowej szkoły dla chłopców. Polak potrafi. People to people diplomacy. Ku chwale Ojczyzny.
Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 14 czerwca 2014
www.iwp.edu
fot. T. Gutry