Kawał z serii „o głupim Jasiu”

Transkrypt

Kawał z serii „o głupim Jasiu”
Kawał z serii „o głupim Jasiu”
Cóż za dramat. Jedna ze „Zjednoczonych lewic” – ta z profesorkiem Jasiem Hartmanem w
składzie – nie wystartuje w jesiennych wyborach. Mało tego – nie poprze ona drugiej
„Zjednoczonej lewicy” tej z Millerem i Palikotem, ale wezwie do głosowania na Platformę
Obywatelską. No cóż wygląda na to, że Polacy nie bardzo chcieli podpisywać się pod
lewackimi listami i chwała im za to. Wchodzę, więc sobie by zasięgnąć języka na blog Jasia
Hartmana prowadzony na stronie komuszej „Polityki”, a tam całkiem na inną nutę i jak to u
Jasia zwykle bywa – istny kabaret i zrywanie boków.
Otóż czytam, że: „W bolszewizmie nie trzeba wiele, by wywalić człowieka z roboty. Jak pies parszywy,
to kij się zawsze znajdzie. A który pies parszywy, tego już sam musisz się domyślić. To w
bolszewizmie prawdziwa sztuka – wyczuć, jaki wiatr wieje i kto może popaść w niełaskę. […] Ofiarą
pełzającego bolszewizmu, pobudzającego służalców i gorliwców do działań avant la lettre, stały się
dwie odważne dziennikarki radia RDC: Eliza Michalik, a pół roku później Ewa Wanat, szefowa
rozgłośni. […] Tylko dlaczego gorliwcem tak wielkim okazał się akurat pan Borowik, stary
opozycjonista i lewicowiec? Ba, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa! Cóż, jego wybór… „
Odważne dziennikarki – piszesz Jasiu? No więc pomówmy nieco o tej ich legendarnej odwadze. Eliza
Michalik to była dziennikarka „Gazety Polskiej” i wraz z Tomaszem Sakiewiczem współautorka
głośnej książki „Układ”. Jak więc widzimy na początku rzucona została na odcinek
prawicowo-patriotyczny. Po raz pierwszy „odważny” plagiat zarzucono jej w 2003 roku za
umieszczenie w swoim artykule fragmentów tekstów autorstwa Hanny Harasimowicz-Grodeckiej.
„Gazeta Polska” musiała grzecznie przeprosić, a honorarium za artykuł przekazano na wskazany
przez pokrzywdzoną cel społeczny. Cztery lata później, w 2007 roku Eliza Michalik została z hukiem
wywalona przez Igora Janke z portalu salon24.pl ponieważ blogerzy wykryli kolejne naruszenia praw
autorskich i „odważne” wykorzystywanie przez Elizę Michalik fragmentów cudzych tekstów, jako
swoje. Pamiętam doskonale tamtą historię i zaistniały skandal, bo publikowałem na tym portalu.
Właściciel salonu24.pl nie miał wyboru i wobec druzgocących dowodów musiał się pozbyć oszustki.
Kompletnie skompromitowana na prawicy rzuciła się ona w namiętne ramiona lewactwa – czyli Jasia
i spółki – które doceniło odważne i zuchwałe kradzieże intelektualne tej pseudo-dziennikarki. Dzisiaj
Eliza Michalik prostując dawne urocze loczki i całkowicie zmieniając swój image robi w emitowanym
na antenie TVP1 programie „Świat się kręci” za specjalistkę od katolicyzmu i tłumaczenia tego „co
papież Franciszek miał na myśli”, co w wydaniu tej zreformowanej ewangeliczki wygląda dość
komicznie. Telewizji publicznej gratulujemy zapraszania plagiacistki-recydywistki, jako ekspertki.
Druga odważna według Jasia dziennikarka to Ewa Wanat. Fakt – trzeba nie lada odwagi by poniżać i
obrażać publicznie dzieci państwa Elbanowskich. Trzeba nie tylko odwagi, ale i brawury by jeździć
po północy rowerem po Warszawie pod wpływem alkoholu, co jak pamiętamy zakończyło się dla niej
nocą spędzoną na stołecznym komisariacie.
Na koniec komediant Jasio Hartman próbuje dodać sobie znaczenia i splendoru oraz
zademonstrować własną odwagę i gotowość do złożenia ofiary na stosie płonącym pod lewakami. Jak
pamiętamy już kiedyś podczas „Marszu ateistów” maszerował w stroju skazańca. Pisze więc: „
Maszerujcie z kibolami na swoich podkutych marszach. Łaście się do kolan Rydzykowi i koniecznie
pamiętajcie o jego imieninach! A my znajdziemy sposoby, żebyście usłyszeli nasz ironiczny śmiech.
Nawet jak nas wszystkich powywalacie z roboty i pozamykacie. I jeszcze jedno. Nigdy nie wejdziecie
na nasze tak upragnione przez was i tak znienawidzone salony, nawet jeśli będą nimi sublokatorskie
pokoiki i więzienne cele!”
Jasiu, Jasiu, – co z ciebie wyrosło. Radzę lód na kark i czoło. Twoje pompatyczne deklaracje
wzbudzają już tylko politowanie oraz śmiech i uwierz mi – nikt z nas nie pragnie wejść na te wasze
czerwono-różowe salony, bo cóż to za zaszczyt i chwała przebywać w obrzydliwej śmierdzącej
bolszewickiej latrynie, w której ci tak wygodnie i do twarzy. Chciałeś jak zwykle stworzyć nastrój
powagi i patosu, a skończyło się po raz kolejny kupą śmiechu jak w setkach krążących po Polsce
kawałów o „głupim Jasiu”.
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
Mirosław Kokoszkiewicz
blogpublika.com