EDUKACJA, EKONOMIA I POLITYKA PYTANIA O
Transkrypt
EDUKACJA, EKONOMIA I POLITYKA PYTANIA O
EDUKACJA, EKONOMIA I POLITYKA. PYTANIA O UNIWERSALIZM1 P raktyka edukacyjna, odkąd została uznana za społecznie istotną sferę ludzkiego działania, zawsze odnosiła się do uniwersalizmu (religii, rozumu, człowieczeństwa, historii czy kultury); jej sens wiązano bowiem z przekraczaniem znaczeń zastanego świata lokalnego (przyswajanych w trakcie socjalizacji) i „wprowadzaniem” jednostki (educo) w obszary bezpośrednio jej niedostępne. Te musiały być z kolei określane w „ponadlokalnym” wymiarze, stąd predylekcja do uniwersalizmu. W niniejszym wystąpieniu podejmuję fragmentaryczną analizę tego problemu, ściśle związaną z aktualnym kontekstem historycznym. Jesteśmy bowiem obecnie świadkami istotnego przesilenia: odchodzi optyka postrzegania kultury określana ostatnimi laty mianem ponowoczesności lub postmodernizmu (nie wnikam teraz w różnice między zakresami tych pojęć), coraz silniej dają o sobie znać natomiast tendencje fundamentalistyczne. Jak zachodząca tu zmiana wiąże się z kwestią uniwersalizmu? Czy postmodernizm, deklarujący słowami Lyotarda „koniec wielkich opowieści”, pogrzebał uniwersalizm? Czy obecnie mamy do czynienia z jego rekonstrukcją? Kryzys postmodernizmu ma zewnętrzne wobec tej kulturowej formacji uwarunkowania. Znajdujemy się dziś w sytuacji globalnej wojny, która zawiesza wzniosły relatywizm ponowoczesności i czyni z niego wroga publicznego. Mamy dziś także do czynienia z kryzysem wirtualnej ekonomii, oderwanej od sfery „realnej” gospodarki, mającej za zadanie produkcję i wymianę dóbr potrzebnych ludziom do życia; z kryzysem ekonomii „derywatów” produkujących kolejne „bańki”, który jednak błyskawicznie paraliżuje i zmienia warunki funkcjonowania całego systemu światowej gospodarki. Wojna, chaos i bieda docierające do bogatego świata Zachodu są jakby upiornym powrotem Realnego w Lacanowskim rozumieniu tego terminu2, zemstą za lata zabawy ignorującej niebezpieczeństwo. Można by zatem powiedzieć, że konceptualny aparat postmodernizmu dobrze się sprawdził jako zwiastowanie kryzysu. Najpełniej w tym kontekście brzmią profetyczne tezy Jeana Baudrillarda; najszybciej też właśnie chyba Baudrillard powiązał wydarzenia z 11 września 2001 roku z jeszcze nieodczuwanym powszechnie, ale już nieuniknionym załamaniem logiki późnego kapitalizmu3. Jak już nazwałem to wyżej, postmodernizm był wzniosłym relatywizmem, w ramach którego kultura Zachodu próbowała ustąpić miejsca kulturom innym, zachowując jednocześnie nadane sobie prawo definiowania przestrzeni, w której można komuś ustąpić miejsca. W tej wzniosłości właśnie, w prawie orzekania, jaki świat jest, i w przywileju czynienia w nim miejsca dla innych (multikulturalizm), zachowało się residuum zachodniego uniwersalizmu. „Wzniosłość” postmoderny jest treściowo pusta. Jest gestem zajęcia uprzywilejowanej pozycji, wzięcia odpowiedzialności i deklaracją wyrozumiałości. Jest zatem proklamacją własnej mo56 ALMA MATER nr 125 ralnej szlachetności. Ciekawie to skomplikowane: „nieco niżej” – na poziomie treściowej zawartości dyskursu – kultura ta głosi kulturowy relatywizm, pochwałę zabawy i nieodpowiedzialności (ironia, pastisz, życie jako nieustanna autokreacja, remiksowanie znaczeń – bo „wszystko już było”), a także koniec etyki i jakichkolwiek projektów totalizującego porządkowania świata („prawodawcy” winni być zastąpieni „tłumaczami”4). Czyni to w imię etycznie wyniosłego przyznania prawa samostanowienia dla wszystkich kultur. To stanowisko zdecydowanie uniwersalistyczne, ale jest ono raczej domniemane w logice dyskursu, niż artykułowane bezpośrednio. Jego prostą konsekwencją jest towarzysząca kulturze ponowoczesnej aura relatywizmu. Relatywizm ten jest jednak niemożliwy do zrozumienia (i nieustannie przez krytyków postmoderny nierozumiany), jeśli nie osadzi się go właśnie we wspomnianej tu idei uniwersalnego prawa do samostanowienia. Tylko w świetle tego prawa daje się bowiem zrozumieć połączenie niesłychanego permisywizmu tej kultury („bądź – jaka/jaki chcesz”) z jednoczesnym samoograniczeniem kultury dominującej, z nieustającą produkcją kolejnych kanonów „politycznej poprawności” w relacji do innych – i nieustającej gry, rekonstrukcji tożsamości w odniesieniu do siebie. No i właśnie to się skończyło. Wybuch otwartej wojny, w której Inne znalazło swoją reprezentację w postaci islamskiego fundamentalizmu, strącił kulturę Zachodu z wyniosłej pozycji samoograniczenia w kanonach politycznej poprawności. Na Zachodzie pojawia się silna i coraz silniejsza tendencja do symetrycznie skonstruowanego fundamentalizmu. I właśnie w taki sposób kultura Zachodu dokonuje swojej relatywizacji. Przedstawia siebie jako jedną z wielu kultur świata, osaczoną i zagrożoną, niemającą nic „uniwersalnego” do zaoferowania poza tym, że jest „zachodnia” właśnie, w pełni idiomatyczną, nieprzekładalną, egzotyczną, słabą i lokalną. Jej fundamentalizm jest zaprzeczeniem jej roszczeń do uniwersalizmu. Do postmodernistycznego relatywizmu kultur, zawieszonego na uniwersalnym prawie samostanowienia (jakkolwiek pokrętne i neokolonialne ono było), wrócić się nie da. W tym kontekście trzeba widzieć pojawiające się dziś dość intensywnie nierelatywistyczne tendencje teoretyczne w naukach społecznych. Można je postrzegać jako próby rekonstrukcji uniwersalizmu, niezmiernie istotne w procesie odzyskiwania przez Zachód pozycji „dającej prawo głosu”, definiującej stanowisko tej formacji kulturowo-politycznej wobec innych regionów świata. Chcę zwrócić uwagę na trzy dość rozbieżne, rysujące się ostatnio w naukach społecznych, tendencje teoretyczne: powrót marksizmu, próby skonstruowania formalnej (i dzięki temu uniwersalnej) teorii tożsamości oraz próby przedefiniowania uniwersalistycznej logiki chrześcijaństwa. W warstwie kulturowej potoczności, w dyskursie gazetowo-telewizyjnym powrót Marksa sygnalizowany jest dziś w niemal operetkowym, groteskowym stylu. Ostoja nekonserwatywnego liberalizmu – USA – wkracza w fazę silnego państwowego interwencjonizmu. Nie jest to Marks sensu stricto (Marks „nie lubił” państwa), ale niewątpliwie mamy oto do czynienia z włączeniem do repertuaru działań politycznych USA środków jednoznacznie kojarzonych z dziedzictwem socjalizmu. Korporacyjne banki w USA i w Europie ustawiają się w kolejce po państwowe dotacje, niemalże marząc o nacjonalizacji... Z teorii społecznej Marks nigdy jednak nie zniknął, także w obszarze debat o ponowoczesności. Za przykład niech posłuży praca Against Postmodernism Alexa Callinicosa5, w której autor dowodzi, że typowe cechy kultury ponowoczesnej (jak labilność i doraźność tożsamości) wyczerpują kryteria pozwalające uznać ją za ideologię „globalnej klasy średniej” – licznej i wpływowej klasy handlowców i pracowników międzynarodowych korporacji, ajentów przemysłu turystycznego, finansistów i im podobnych „turystów”, nieustannie krążących między hotelami i lotniskami światowych metropolii. Inaczej mówiąc, to, co miało zaprzeczać marksowskiej diagnozie społecznej (tożsamość jako nieustająca autokreacja wolna od sztywnych identyfikacji społecznych), znakomicie daje się w ramach tych diagnoz opisać. Wraz z wyczerpywaniem się „uwodzącej mocy” postmodernizmu głosy tego rodzaju stają się silniejsze. Można na przykład zauważyć, że podstawowa struktura teorii Marksa „trzyma się dobrze”, gdy poszerzymy perspektywę oglądu i uwzględnimy Marksowskie analizy globalizacji. W tak poszerzonej perspektywie zauważymy, że „zrelaksowany” zachodni styl życia (jak wspomniałem, typowy dla klasy średniej) nie rozgrywa się w przestrzeni wolnej od klasowego konfliktu: wprawdzie europejscy robotnicy są coraz mniej liczni i styl ich życia niezbyt odbiega od stylu klasy średniej, ale towary, które Zachód konsumuje, produkowane są głównie przez robotników chińskich. Proletariat nadal więc istnieje – tyle że jest dla ludzi Zachodu „niewidoczny”, co wcale nie oznacza, że nie dojdzie w tej strukturze do otwartego konfliktu interesów. Filozofem bodaj najgłośniej domagającym się dziś uwzględnienia Marksowskiej tezy o podstawowym charakterze determinacji ekonomicznej jest Slavoj Žižek. Powołując się na szeroki nurt marksistowskich, krytyk postmodernizmu (w rodzaju przywoływanych wyżej ujęć Callinicosa), wskazuje, że wszelkie społeczne konflikty dają się ostatecznie sprowadzić do konfliktu klasowego w jego Marksowskim rozumieniu, do gry interesów ekonomicznych. Ekonomia jawi się jednak w ujęciu Žižka jako „determinacja ostatniej instancji” nie dlatego, że w jej istocie jest coś z natury deterministycznego, ale dlatego, że – podobnie, jak w przypadku psychoanalizy, gdzie jesteśmy w stanie interpretować w kategoriach seksualności wszystko z wyjątkiem samego seksu, w analizach społecznych wszystko możemy zredukować do gry interesów ekonomicznych – z wyjątkiem samych tych interesów: gdy w grę wchodzi „nagi interes”, nie mamy już jakby czego interpretować, nie ma już czego doszukiwać się jako jego ukrytego znaczenia. W tym sensie ekonomia jest „ostatnim dyskursem” w szeregu wyjaśnień tego, co społeczne. Pojawia się u Žižka jeszcze jedno interesujące wyjaśnienie tej determinacji. Fundamentalny status ekonomii zasadza się na tym, że w społeczeństwie kapitalistycznym uznano ją za siłę determinującą, założono jej fundamentalny status, co uruchomiło ciąg działań i logik nadbudowanych na tym właśnie założeniu. To one tworzą współcześnie istotny element struktury społecznej i aby je zro- zumieć, trzeba je wyjaśniać właśnie przez pryzmat owego założonego fundamentu, zgodnie z Heglowską logiką „gruntowania podstawy”. Ekonomia jest więc uniwersalną podstawą świata społecznego dlatego i tylko dlatego, że ten świat na takiej właśnie podstawie (czy raczej na formalnym założeniu takiej podstawy) zbudowano. To właśnie skutki tego założenia – w postaci sieci relacji pomiędzy nim samym a tym, co na nim wyrosło – stanowią już nie formalną, a realną podstawę, fundament społecznej rzeczywistości6. Jesteśmy już zatem w obszarze uniwersalizmu pojmowanego formalnie. Po okresie silnie skontekstualizowanych i zlokalizowanych badań kultury właściwych optyce ponowoczesności wraca dziś tendencja do poszukiwania „teorii dużego zasięgu”, posługujących się uogólnionymi, formalnymi kategoriami opisu. Oczywiście, cały czas nieuchronnie odnosi się to jakoś do dziedzictwa Marksa, ale czasem to odniesienie jest bardzo krytyczne, a proponowane ujęcie formalne – dalekie od monologicznej wizji „jednej przyczyny wszystkiego”. Wbrew Marksowi Ernesto Laclau postrzega społeczeństwo jako nieuchronnie antagonistyczne i w tym sensie niemożliwe do ustabilizowania w formie tożsamości. Mówiąc dokładniej, społeczeństwo jako totalność jest „ontologicznie niemożliwe”, ale zarazem – „politycznie konieczne”, musi więc być wciąż na nowo konstruowane. Tyle że jedyną drogą do takiej konstrukcji jest retoryka, produkowanie reprezentacji symbolicznie jednoczących heterogeniczne, rozbieżne żądania społeczne. Laclau silnie odwołuje się tu do psychoanalizy i stwierdza, że podstawą społecznej totalności może być jakikolwiek łańcuch żądań spięty dowolnym symbolem (reprezentującym jedno z takich żądań, któremu przypisuje się moc reprezentacji całości), który w swej warstwie semiotycznej jest pustym znaczącym – nie ma dającej się pojęciowo zdefiniować treści. Żądanie takie traci zarazem część ze swej partykularności, nabiera cech „uniwersalnych” – ale nie może już być tym, czym było (jednym z wielu w szeregu żądań). Jego znaczenie ulega zmianie, traci swój konkretny wymiar: staje się pustym znaczącym. W kontekście podjętego tu problemu chcę zwrócić uwagę, że intencją Laclau jest stworzenie matrycy teoretycznej, która byłaby w stanie uchwycić logikę tworzenia się tożsamości zbiorowych dającą się zastosować w badaniach ruchów społecznych o jakiejkolwiek proweniencji ideologicznej. Laclau tworzy w ten sposób uniwersalną teorię społecznej tożsamości. Wyraźnie jednak podkreśla, że teoria docierająca do poziomu społecznej ontologii nie może koncentrować się na treściowych aspektach społecznej świadomości, na ideologiach i treści konkretnych społecznych żądań. Badając historię populizmu, wyraźnie wykazuje jałowość prób jego treściowego uchwycenia (że jest to ruch chłopski w swej genezie albo że formułuje żądania wzajemnie sprzeczne i nierealistyczne, etc.) Nie znaczy to jednak, że wracamy tu do jakiejś wersji kulturowego relatywizmu. Przeciwnie, mamy oto do dyspozycji przekonującą uniwersalistycznie skrojoną teorię – tyle że jest to uniwersalizm formalny, operujący na poziomie politycznej logiki, a nie określonych systemów wartości. I na zakończenie krótko tylko wspomnę o trzeciej ze wspomnianych tendencji wskazujących na próby rekonstrukcji uniwersalizmu. Oto lewicowe środowiska intelektualne po latach fascynacji postmodernizmem od czasu do czasu spoglądają w stronę tradycji chrześcijaństwa, a dokładniej w stronę jego społecznie radykalnego wymiaru. Slavoj Žižek pisze na przykład książkę ALMA MATER nr 125 57 Kruchy absolut, czyli dlaczego warto walczyć o chrześcijańskie dziedzictwo7. W pracy odwołuje się – jako do inspiracji – do innej głośnej książki napisanej przez francuskiego lewicowego filozofa Alaina Badiou8. Badiou pisze historię świętego Pawła jako ateista zainteresowany – podobnie jak Laclau – społeczną ontologią, widząc w jego dziele pierwszy w historii naszej cywilizacji przypadek unieważnienia różnic, stworzenia uniwersalnej płaszczyzny odniesienia dla człowieczeństwa. Jak zauważa Badiou, warunkiem uniwersalizmu jest wydarzenie (w przypadku Pawła – zmartwychwstanie Jezusa) wyłamujące się z logiki determinacji, przełamujące optykę niemożliwości. Tożsamość – pisze Badiou – może się jedynie ustanowić jako wierność wydarzeniu. Czy zataczamy zatem koło, czy po relatywizmie postmoderny wracamy do modernistycznych roszczeń do uniwersalizmu? Nie. Po pierwsze, moją intencją w tym szkicu jest przeciwstawienie się dość popularnemu odczuciu, że postmodernistyczny relatywizm musi ustąpić dziś miejsca fundamentalizmowi czasu wojny. W postmodernizmie dostrzegam bowiem silne tło uniwersalistycznie pojmowanego prawa do samostanowienia; współczesne tendencje w teorii społecznej tamten uniwersalizm próbują zastąpić innymi uniwersalizmami, bardziej wrażliwymi na konflikt (jak w rekonstrukcjach Marksa i nie wspomnianej tu Chantal Mouffe czy u Ernesto Laclau) lub bardziej ugruntowanymi w tradycji (jak chrześcijaństwo, które zdaniem tych filozofów nie musi funkcjonować w optyce konserwatyzmu). Najgłośniej jednak słychać nawoływania do fundamentalizmu: do wojny przeciw terrorowi, do symetrycznego odwrócenia sprzeciwu wobec logiki „jednego świata”. Obok tej fundamentalistycznej ekstazy mamy dziś jednak do czynienia z poważnymi próbami pytań o uniwersalizm nadający się do przywrócenia możliwości rozmowy. Pozwalający pomyśleć zakończenie szaleństwa terroru przeciw wojnie i wojny przeciw terrorowi. Bez względu na to, czy ów uniwersalizm okaże się możliwy czy nie, czy będzie (może) bardziej ponowoczesnym w duchu transwersalizmem9, od tego rodzaju pytań i poszukiwań zależą warunki możliwości pedagogiki nadającej się do podtrzymania nadziei nowoczesności i jej ponowoczesnej mutacji – wielokulturowego pluralizmu. Tomasz Szkudlarek kierownik Zakładu Filozofii Wychowania i Studiów Kulturowych w Instytucie Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, doktor honoris causa Linköping University Wykład został wygłoszony w Międzynarodowym Klubie Historii Idei UJ Jest to skrócona i zmodyfikowana wersja tekstu Postmodernie uniwersalizm. O kulturowych warunkach edukacji międzykulturowej i politycznej, który ukaże się w pracy zbiorowej pod redakcją Marii Szcepskiej-Pustkowskiej w Wydawnictwie Uniwersytetu Gdańskiego (tytuł zbioru jeszcze nieustalony). 2 S. Žižek, Welcome to the Desert of the Real, Verso, London 2002. 3 J. Baudrillard, Przed końcem: rozmawia Philippe Petit, przeł. Renata Lis, Warszawa 2001. Tenże, Duch terroryzmu: requiem dla Twin Towers, przeł. Renata Lis, Warszawa 2005. 4 Z. Bauman, Prawodawcy i tłumacze, przeł. Andrzej Ceynowa i Jerzy Giebułtowski, red. nauk. i przekł. Marian Kempny, Warszawa 1998. 5 A. Callinicos, Against Postmodernism. A Marxist Critique, Polity Press, Cambridge 1990. 6 Jak wspomniałem, taka struktura „gruntowania podstawy” pochodzi od Hegla i Žižek rozwija ją precyzyjnie w swym tekście Identity and its Vicissitudes: Hegel’s ‘Logic of Essence’ as a Theory of Ideology, [w:] Ernesto Laclau (red.), The Making of Political Identities, Verso, London and New York 1994, pp. 40–75. 7 S. Žižek, Kruchy absolut, czyli dlaczego warto walczyć o chrześcijańskie dziedzictwo, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009. 8 A. Badiou: Święty Paweł: Ustanowienie uniwersalizmu, przekł. Julian Kutyła i Paweł Mościcki, przedm. Kinga Dunin, posł. Paweł Mościcki, Korporacja Ha!art, Kraków 2007. 9 W. Welsch, Nasza postmodernistyczna moderna, Oficyna Naukowa, Warszawa 1998. 1 NOWE ZABYTKI W ZBIORACH WAWELSKICH A. Stankiewicz Nowe obiekty, które drogą zakupów, depozytów i darów w roku 2009 wzbogaciły zbiory Zamku Królewskiego na Wawelu, będą prezentowane na wystawie nabytków od 15 maja br. Znaczącą wawelską kolekcję miśnieńskiej porcelany, pochodzącą z pierwszego okresu działalności Królewskiej Manufaktury w Miśni, udało się powiększyć o kolejne znakomite przedmioty – a to talerze pochodzące z dwu najsłynniejszych serwisów osiemnastowiecznych: serwisu zwanego łabędzim oraz serwisu hrabiego Aleksandra Sułkowskiego. Zakupiono także interesujący serwis z dekoracją purpurową, malowany w sceny portowe, oraz rzadką flaszę z dekoracją kobaltową. Bez wątpienia największym sukcesem był zakup w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s filiżanki ze spodkiem z serwisu ofiarowanego przez Augusta III królowej Francji Marii Leszczyńskiej. Niezwykle cenne i piękne obiekty dekorowane są kartuszami herbowymi Burbonów oraz Rzeczypospolitej i Leszczyńskich, a także wyśmienicie malowanymi wielobarwnymi scenami pejzażowymi. Poza walorami historycznymi i estetycznymi o wyjątkowości obiektów świadczy fakt, że z wymienionego serwisu dotąd znane były zaledwie trzy inne naczynia, przechowywane w kolekcjach brytyjskich i amerykańskich. Będzie można zobaczyć także trzy obrazy włoskie złożone w depozyt, które powiększyły kolekcję malarstwa renesansowego, dwa zakupione portrety pochodzące od Sapiehów Filiżanka do czekolady ze spodkiem z Krasiczyna, które uzupełniły kolekcję polskiego malarstwa XIX wieku. z serwisu królowej Francji Marii Wyjątkowo interesujący, z racji bogactwa kształtów i dekoracji, jest zakupiony zbiór Leszczyńskiej (1703–1768), Miśnia, osiemnastu form kuchennych służących do wypieku bab, pasztetów czy legumin. UdoKrólewska Manufaktura Porcelany, stępnione zostaną przekazane w darze tkaniny, zarówno wschodnie, jak i zachodnie, przed marcem 1737 r. a także wyroby złotnicze. 58 ALMA MATER nr 125