w kulturze polskiej - Wydział Filologiczny UŁ
Transkrypt
w kulturze polskiej - Wydział Filologiczny UŁ
Nr 1 grudzień 2007 Biulety n Koła Dialektologicznego TEM NU T A Ż A K w kulturze polskiej R ME U XVI-wieczny list żaka do ojca Paweł, student Uniwersytetu Krakowskiego, do N. Kraków, 31 maja 1538 <..........> skiem, jakoby mi się Jego M<iłość> stawił1 <we w>szystkich potrzebach mych, to W<aszej> M<iłości> dawam znać, że barzo dob<rze>, abo<wi>em gd<ym> <pr>zyszedł, prosząc go, aby dał ty dwie grzywnie2 gospodarzowi za mię, dał, bowiem mi się gospodarz moj pilnie3 upominał. Jego m<iłość> żadnej wymówki nie uczyniwszy, wnet rozkazał dać. Przeto proszę W<aszej> M<iłości>, aby mu je W<asza> M<iłość> bez omieszkania przysłał, i gospodarzowi jeszcze na drugą ćwierć roku. Też W<aszę> M<iość> proszę, aby W<asza> M<iłość> mistzowi4 za ten rok przeszły myto5 jego przysłać raczył i za to poł roku, które teraz idzie, bowiem slno około tego utyskuje6, winując niedbałość W<aszej> M<iłości>. Mnie też, proszę, by W<asza> M<iłość> nie raczył zapominać, ubogiego służebnika swego. Przodkiem W<aszą> M<iłość> proszę o zam<szowe> u<b>ranie, bowiem ubrania nie mam dobrego, jednoż mam sukienn<e> zielone i to barzo niedobre, abo żeby W<asza> M<iłość> raczył pieniędzy przysłać na zamsz. A wszakże co by się W<aszej> M<iłości> łatwiej widziało, to W<asza> M<iłość> uczynić racz. A proszę, by W<asza> M<iłość> tem nie omieszkał. Paniej Paciorkowej dłużenem złoty7, ktorym był wziął u niej w swej niemocy8. Proszę pokornie, aby jej W<asza> M<iłość> przysłać raczył, <b>ociem miał taką wczesność9, jakiejem jej nigdy nie zasłuży<ł>. <................> dowiedywać, jesli <już> mnie W<asza> M<iłość> wiary dać nie raczył. Prz<e>t<o> proszę, aby W<asza> <Miłość><...> lepszy wzgląd na mie mi<eć> raczył, niżli po ty czasy miał, bowiem na strawie silno sie niedobrze mam a zwłaszcza na piciu, abowiem na obiedzie i na wieczerzej jedno po dwu śklanek10 barzo małych. Gdzież ja tem mogę wytrwać? Rozumiej W<asza> M<iłość> sam potrzebie mej. Przeto proszę, aby W<asza> M<iłość> strawnemi rzeczami11 mnie podpomoc12 i opatrzyć13 raczył, co narychlej być może. Też potrzeby insze moje, proszę, aby W<asza> M<iłość> opatrzyć raczył, jako na praczkę, na obow’14, na oprawę15wszystkich rzeczy, w ktorych chodzę, bowiem na tem silny niedostatek16<...> Nowin żadnych niemasz17. Jedno <...> to W<asza> M<iłość> racz wiedzieć, iż pan Mikołaj Sienicki urąban18 barzo. Nie wiem, by19 żyw ostał. A jako urąban abo od kogo, to W<aszej> M<iłości> poruczam. Datum Cracowiae in crastino Ascensionis Domini, anno Domini 1538. Obsequentissimus Paulus filius g<enerositatis> v<estrae> studens Almae Universitatis Cracoviensis. [Listy polskie XVI wieku, red. K. Rymut, t. 1, Kraków 1998, s. 120-121] st aw ić się (komu) – wystąpić, wykazać gotowość uczynienia czegoś (Lin); 2 dw ie g rzy w nie – forma liczby podwójnej; grzwyna – jednostka pieniężna, licząca 48 groszy (SXVI); 3 pi lnie – bardzo, usilnie (SłStp); 4 mist rz – na uniwersytecie: wykładowsca z tytułem magistra (SXVI); 5 myto (czyje) – wynagrodzenie, honorarium (SXVI); 6 si lno ut yskować (około czego) – bardzo narzekać (SłStp i SW); 7 zł ot y – jednostka pieniężna, licząca około 30 groszy (Lin); 8 niemo c – choroba (SXVI); 9 wcz esnoś ć – wygoda (Lin); 10 śk l an ka – szklanka (Lin), może piwa; 11 st raw ne r z ec zy – żywność (Lin); 12 p o dp omo c (kogo) – wesprzeć (Lin); 13 op at rzyć (kogo) – zaopatrzyć w celu zaspokojenia czyichś potrzeb (SXVI); 14 ob ow’ – obuwie, buty (SXVI); 15 oprawa (czego) – naprawianie, reperowanie (Lin); 16 si lny nie dost atek – wielkie braki (SłStp); 17 niemasz (czego) – nie ma (SXVI); 18 u rąb an – pocięty, poraniony (słowniki nie notują); 19 by – czy (SXVI) 1 Biuletyn Koła Dialektologicznego W HISTORIA NAJSTARSZEJ UCZELNI W POLSCE roku 1364 król Kazimierz Wielki uzyskał po latach starań zgodę papieża na założenie uniwersytetu w Krakowie, stolicy królestwa. Był to drugi, po powstałym w 1348 r. w Pradze, uniwersytet w środkowej Europie. Studium Generale – taka była oficjalna nazwa uniwersytetu w Krakowie – rozpoczęło działalność dopiero w 1367 r. i składało się z trzech tylko wydziałów: sztuk wyzwolonych, medycyny i prawa. Na utworzenie czwartego, najbardziej prestiżowego – teologii, papież Urban VI nie wyraził zgody. Siedziba uniwersytetu najprawdopodobniej znajdowała się na zamku królewskim na Wawelu, pod okiem samego króla. W roku 1370 przestał wykazywać on jakąkolwiek aktywność. Dopiero zabiegi królowej Jadwigi sprawiły, że wznowił on działalność w roku 1400. Tym razem powstał już pełny uniwersytet średniowieczny, z wszystkimi czterema wydziałami, zorganizowany na wzór paryski. Odtąd rektora wybierało grono profesorskie; powstały kolegia, w których zamieszkiwali profesorowie oraz bursy dla żaków. Pierwszym kolegium profesorów było Collegium Maius, w którym od XIX wieku znajduje się Biblioteka Jagiellońska oraz unikatowe Muzeum UJ. Nazwa Uniwersytet Jagielloński powstała w 1817 roku i pod tą nazwą funkcjonuje do czasów nam obecnych. Po odzyskaniu niepodległości wskrzeszono uniwersytety w Warszawie i w Wilnie, utworzono uniwersytet w Poznaniu. Pracownicy naukowi tych placówek w dużej mierze pochodzili z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W okresie II Rzeczypospolitej krakowski uniwersytet został znacznie rozbudowany, choć z drugiej strony prowadził do likwidacji niektórych jednostek. Mimo licznych trudności i kłopotów związanych z wojnami, rozbiorami, okupacja niemiecką czy też zmianą ustroju politycznego Uniwersytet Jagielloński utrzymał wysoką pozycję w świecie nauki. Sławna była krakowska szkoła językoznawstwa, której czołowymi przedstawicielami byli: Jan Rozwadowski, Jan Łoś, Kazimierz Nitsch i Tadeusz Lehr-Spławiński. Obecnie Uniwersytet Jagielloński jest jedną z najbardziej prestiżowych uczelni w Polsce. Opracowała: Ewelina Zając Źródło: prof. dr hab. Stanisław Waltoś, [w:] www.uj.edu.pl ŻAK – ’scholar, uczeń’ z diakon (bo do szkoły wstępował, kto szedł na księdza), nazwy najniższego święcenia: grec. diakonos, a skrócone diakos, ’sługa (kościelny)’; w obu tych postaciach cerk. i rus., u Słowieńców dijaczki jezik, ’łacina’, djacziti, ’śpiewać’ (węg. diak, Deak); natomiast żak przeszedł do nas przez Czechy od Romanów jak ż świadczy. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1985, s. 661. 2 Biuletyn ŻACY - PUCHEROKI życiu codziennym krakowskich żaków w XV-XVIII wieku obowiązywała bardzo ścisła dyscyplina, warunki w bursach były spartańskie, nauka trwała cały dzień. Największym obciążeniem były koszta nauki. Nic też dziwnego, że ubodzy żacy uciekali się często do chodzenia po prośbie. Widok żaka pukającego od drzwi do drzwi z cynowym garnuszkiem w ręku nie dziwił. Gospodynie często litowały się nad chłopcami częstując ich polewką, gotowanym grochem lub kawałkiem kołacza. O ile żebry były wówczas zakazane, o tyle chodzenie studentów po prośbie stało się ich przywilejem. Na bazie tego zrodziła się tradycja, którą po raz pierwszy spotykamy w źródłach z XVI w. W okolicy świąt Wielkanocnych żacy wędrowali ze wzmożoną aktywnością. Zbierali się w grupy, przebierali się dziwacznie i udawali do kościołów, gdzie recytując przygotowane wierszyki i składając świąteczne życzenia oczekiwali na datki. Z czasem tradycja ta związała się z tylko jednym dniem – Niedzielą Palmową. Celem wypraw Pucheroków były nie tylko kościoły krakowskie, ale także pobliskie wsie. Stanowili tam J swego rodzaju atrakcję dla mieszkańców. Młodzi i pełni fantazji chłopcy dawali często upust swojej radości płatając psikusy i figlując z wiejskimi dziewczętami. W XVIII w. zwyczaj ten stał się więc zbyt sowizdrzalski. Wielu raził rubaszny, często ocierający się o wulgaryzmy i sprośności, repertuar żakowski. W 1780 r. wydano zarządzenie zabraniające chodzenia na puchery. Tym sposobem Pucherocy przenieśli się na stałe poza Kraków, a od XIX w. rolę żaków przejęli na siebie wiejscy chłopcy. Wykształcił się też wtedy „obowiązujący” strój pucheroka: wysoka słomiana czapka zwinięta w trąbkę ozdabiana wstążkami lub pasemkami bibuły oraz baranie kożuszki przepasane słomianymi warkoczami. Twarz umazana sadzą szczególnie w miejscach gdzie za kilka lat miały wyrosnąć broda i wąsy. Koniecznym atrybutem był też koszyk i laska ozdobiona bibułkami. Strój taki można dziś oglądać w Muzeum Etnograficznym w Krakowie lub „na żywo” w Niedzielę Palmową we wsiach Zielonki oraz Bibice. Opracowała: Maryla Kaźmierczak Żródła: http://www.krakow.pl/miasto/tradycje TRADYCJA STUDENCKIEJ ZABAWY, CZYLI KILKA SŁÓW O JUWENALIACH uwenalia – igrzyska, festyny studenckie, wesołe obchody tradycyjnych, dorocznych Dni Studenta, dni żakowskich. Nazwa pochodzi od łacińskiego Iuvenalia ‘igrzyska w starożytnym Rzymie’, a to z kolei z iuvenalis, iuvenilis ‘młodzieńczy’ od iuvenis ‘młody; młodzieniec’. Wszystko zaczęło się od kaprysu Nerona, w 59 roku. Znienawidzony przez wszystkich cesarz zgolił wtedy swoją młodzieńczą bródkę, i żeby uczcić to wydarzenie, urządził igrzyska. Odbyło się mnóstwo zabaw, uroczystości oraz pokazów amatorskich teatrzyków. Główne role w przedstawieniach teatralnych grał Neron – miłośnik poezji i teatru – oraz najwybitniejsi członkowie jego dworu. Wydarzenie to otrzymało nazwę Juwenalia i praktykowane było później przez kolejnych cesarzy. A jak narodziła się tradycja juwenaliów w Polsce? Wszystko zaczęło się w 1954 roku od zorganizowanych w Lesie Wolskim w Krakowie Igrców Żakowskich. W tej pierwszej studenckiej zabawie, nawiązującej do tradycji krakowskich majówek, brali udział studenci UJ. Rok później do zabawy włączyli się studenci krakowskiej Politechniki. Pomysł urządzania swoistego święta studenckiego szybko zdobył uznanie. W roku 1956 zabawa przeniosła się do centrum Krakowa. Wtedy też pojawiła się nazwa – Juwenalia. Bardzo szybko wykształcił się pewien scenariusz tego święta. Trwało ono zawsze trzy dni. Już od piątku krakowianie podziwiali ciągnące z miasteczka akademickiego barwne korowody wymyślnie poprze- bieranych studentów. Ważnym momentem pierwszego dnia imprezy było spotkanie z prezydentem miasta, który uroczyście przekazywał młodzieży klucze do bram Krakowa. Niedziela to najważniejszy dzień zabawy, którego punktem kulminacyjnym był wielki bal na krakowskim rynku. Podczas balu wybierano Miss Juwenaliów, zwaną później Najmilszą Studentką Krakowa. Dziś Juwenalia odbywają się we akademickich miastach Polski. Towarzyszą im imprezy kulturalno-sportowe, a także masowe koncerty, które przyciągają tłumy studentów. Nazwy konkretnych juwenaliów często związane są albo z nazwą uczelni, np. Medykalia (Akademia Medyczna), Ekonomalia (Akademia Ekonomiczna), albo z miejscem, np. Kortowiada (Kortowo – campus Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego), Czyżynalia (Akademiki Politechniki Krakowskiej znajdujące się na Czyżykach) czy Ursynalia (od campusu SGGW na Ursynowie) albo też z lokalną gwarą, np. Igry (Politechnika Śląska). Wybierając się na juwenalia student powinien zaopatrzyć się w pozytywne nastawienie, chęć dobrej zabawy i szczyptę spontaniczności. Niestety, juwenalia przypominają studentom także o tym, że niedługo czeka ich ogrom pracy związany ze zbliżającymi się egzaminami. Dlatego też należy w pełni wykorzystać czas zabawy, by zebrać siły niezbędne do pokonywania trudów sesji. 3 Opracowała: Marta Ułańska Źródło: www.wikipedia.org oraz www.juwenalia.pl Koła Dialektologicznego W A jo pucherocek wylazłem na pniocek Z pniocka do dołecka zabiłem robocka A z tego robocka mleko i owiecka Owiecki zbłądziły mnie tu zaprosiły Koła Dialektologicznego Biuletyn JAK TO Z ŻAKAMI DAWNIEJ BYŁO MODA KRAKOWSKA Na co dzień jednak samym profesorom trudno było podporządkować się panującym przepisom, dlatego nasuwa się pytanie: „Jakżeż oni mieli pilnować studentów, by nosili strój przepisowy, skoro im samym było w nim za ciężko?” J eśli ktoś choć raz narzekał na objęty restrykcjami status studenta, ograniczanie jego swobód lub, co gorsze, wolności, powinien przyjrzeć się temu, jak wyglądało życie krakowskiego żaka w XV-XVI wieku i porównać je z życiem studenta XXI wieku. Spróbuję przybliżyć obraz tego, jak to z żakami dawniej było. Początki Uniwersytetu Jagiellońskiego wiążą się ze ściśle kościelnym charakterem instytucji, co przejawiało się nie tylko w uczestnictwie księży i kleryków w jego życiu, ale i w silnym wpływie upodobań duchownych na jego funkcjonowanie. Nie dziwi więc fakt, iż skromny, wręcz ascetyczny charakter ubiorów uniwersyteckich był jedynym obowiązującym. Na przepisowe odzienie żaka składały się: kapuca na głowie, ewentualnie mycka, koszula zwana interulą, obcisłe spodnie, czarny lub czerwony serdak (kaftan z rękawami), długa, przewiązana w pasie tunika z czarnego sukna, którą w czasie promocji składano magistrom w podarunku oraz trepki. Nikt jednak nie twierdzi, że żacy przestrzegali obowiązujących przepisów – niejednokrotnie zakładali tuniki purpurowe lub szare zwane dzikimi, niebieskie, zielone, brunatne, żółte oraz podbite futrem, czyli szuby. Co odważniejsi nosili tuniki krótkie, z rękawami „przedziurawionymi i takimi, z których cała ręka wyłazi”. Stroili też mycki w złote pióra i wstążki, wycinali w różne kształty birety zakładane na egzaminy i uroczystości lub używali wełnianych czapek świeckich z ogonami spadającymi na uszy. Należy również zauważyć, że nie wszyscy studenci byli na tyle posażni, aby mogli kupić strój określony przepisami, dlatego chodzili w o wiele tańszym ubiorze świeckim. Nie do pominięcia jest jeden fakt: „i ubodzy i bogaci przekraczali ustawy o ubiorach – jedni z biedy, drudzy ze zbytku i elegancyi”. Nie pomagały liczne zakazy, upomnienia, sądy przed rektorem i kary pieniężne. Żakowska przekora, wyobraźnia i inwencja twórcza dawały o sobie znać na każdym kroku uniwersyteckiego życia. O ile przepisowy strój dla żaków nie dziwi nawet w dzisiejszych czasach, o tyle zastanawiający jest fakt, iż zobowiązani do noszenia stroju duchownego byli także bakałarze i magistrzy. Ubiór bakałarza różnił się od studenckiego tylko tym, że zamiast kapucy lub mycki posiadał czworoboczny biret oraz czerwone lamówki przy rękawach tuniki, z kolei strój magistra wyodrębniał się okrągłym biretem. Dopiero podczas egzaminów lub uniwersyteckich uroczystości kadra akademicka w długich, udrapowanych w fałdy togach zwanych tabardami odróżniała się od grona żaków. NOŻEM LUB MIECZEM Podobnymi restrykcjami objęte było prawo posiadania broni. W XV i XVI wieku panował całkowity zakaz jej noszenia, a mobilizacją do tego była przysięga składana na ewangelię. Pomysł takiego ograniczenia był konsekwencją nadużywania broni przez studentów, nie tylko we wzajemnych potyczkach, ale i w starciach z mieszczanami. Celem było, oczywiście, bezpieczeństwo ogółu, jednak to nie przekonywało buntowniczych żaków, gdyż za punkt honoru mieli oni posiadanie miecza, łuku, włóczni, rusznicy, czy choćby noża, nie zawsze nabytych w uczciwy i szlachetny sposób. W myśl zasady „student potrafi” zastawiali oni swe książki i stroje, aby móc poszczycić się bronią i przekornie wykorzystać ją w nieprzepisowy sposób. Wniosek stąd płynie jeden: cieszmy się z naszych mini, midi, maksi, z kolczyków w pępkach i tych bardziej widocznych, z dżokejek i dzierganych topów, z mp3 w uszach i piór Parkera. Doceńmy to, czego nie musimy ukrywać, ani podstępnie zdobywać. BEANIA EST INITIUM STUDIORUM Nie od razu młodzieniec wstępujący na Uniwersytet był prawdziwym studentem. Stawał się nim dopiero po przejściu obrzędu otrzęsin zwanego beanią, w wyniku którego przestawał być beanem. Co oznacza wyraz „bean” i skąd pochodzi? Istnieją dwa przypuszczenia co do jego etymologii: może on pochodzić od francuskiego słowa „bec jaune” ‘pisklę, żółtodziób’, lub też od dźwięku „be”, który wydają owce i cielęta. Znalezienie analogii między beanem a tymi zwierzętami jest bardzo proste: „podobnie jak tamte bez przewodnika się nie obeszły, nie wiedziały co bez niego począć i bekiem dawały wyraz swemu opuszczeniu, tak samo i beanus starał się zawsze tylko o towarzystwo starszego studenta – jeżeli go nie miał, nie wiedział gdzie się obrócić, chodził samotny jak młody byczek, szukający swej matki.” Zdecydowanie trudniejsza do odkrycia jest analogia pomiędzy „pierwszakiem” a „kotem” – nazwą tak popularną w dzisiejszych czasach... Beania była prawdziwym egzaminem cierpliwości, który miał na celu zniszczenie złych, grubiańskich obyczajów w świeżo przyjętych młodzieńcach. Dlatego też jego poszczególne etapy, kierowane przez 4 Biuletyn zatykano go zbyt dużym korkiem. To wywoływało salwy śmiechu i drwiny. Jednak większym upokorzeniem było podrzucanie beanowi listu, rzekomo od matki, w którym ta ubolewała nad ciężkim losem doświadczanego najokrutniejszymi tyraniami „gołąbeczka”, „cukiereczka”, „pieszczoszka”. Po zakończeniu obrzędu nowoprzyjęty do grona studentów musiał pokornie podziękować depozytorom za oczyszczenie go z brudów oraz przysiąc, że za przebyte męczarnie nie będzie się mścić. Stanowiło to swego rodzaju zabezpieczenie dla przewodników beanii – wszystkim bowiem znana była buntownicza, wręcz „ofensywna” mentalność żaków. Widać więc, że żak w XV i XVI wieku musiał wiele wycierpieć, aby zostać prawdziwym członkiem braci studenckiej. Dziś chyba niewielu studentów zatęskniłoby za dawnymi obyczajami. Zresztą już na początku XVI wieku dostrzeżono ich barbarzyńsko – błazeński charakter, nieadekwatny do powagi najwyższej instytucji naukowej i bezwzględnie zakazano. Opracowała: Aneta Wolska Źródło: J. Ptaśnik, Obrazki z życia żaków krakowskich w XV i XVI wieku, Kraków 1900 (z tego źródła pochodzą również wszystkie zawarte w opracowaniu cytaty) O ŻYCIU ŻAKÓW TAK NIEGDYŚ PISANO „Latinale de statu scolarium” „Po łacinie – o stanie scholarów“ Cupientes discere Debet hec Monte tenere: Doctoribus obedire et fideliter servire. Ci, co chcieliby studiować, Mają to w pamięci chować: Preceptorów zawsze słuchać I wszelką im chwałę dać. Ludos nocivos precavere Et libros assidue scribere. Aliena dimittere, Nunquam aliquid subtrahere. Cum nullo litigare Nec vindicans nec increpare. Lectiones visitare Et ocium semper vitare. Zabaw niecnych się wystrzegać, A tkwić całą duszą w księgach. Po cudze nigdy nie sięgać I niczego nie podkradać. Na zaczepki nie odpowiadać, Milknąć, gdy się wszczyna zwada. Wykłady pilnie nawiedzać, A lenistwo precz odpędzać. Palmeterium portare, Nunquam polonisare. De nocte non clamare, Tempore determinato dormire, Chorum visitare, In choro pulcre stare. Rózgę zawsze z sobą nosić, W polskiej mowie nic nie głosić. Po nocy nie nawoływać, Spać, gdy pora do snu wzywa. Chóru też nie zaniedbywać, W chórze stać godnie i śpiewać. Cum licencia exire Similiter et introire Vias malorum dimittere, Tabernam precavere. Bez pozwolenia nie wchodzić, Jako też i nie wychodzić. Kroczyć bez nijakiej obrazy, Szynku się strzec jak zarazy. Cyt. za T. Michałowska, Średniowiecze, W-wa 2003, s. 730. 5 Koła Dialektologicznego depozytorów, stanowiły nie lada wyzwanie nawet dla najwytrwalszych. Pierwszorocznego postrzegano jako nieociosany kloc drzewa, który trzeba ociosać, oheblować, ogładzić. Kładziono go więc na ziemi, odmierzano sznurem, a następnie obrzynano piłą i ciosano toporem lub siekierą, „aby wszystko co grube od niego odłupać, co szorstkie wygładzić”. Zdarzało się także, że porównywano beana do śmierdzącego kozła, przypinano mu drewniane rogi, będące symbolem tępego umysłu, a następnie je obcinano. Po dopełnieniu obrzędu „ciosania” przez zgolenie brody przechodzono do oczyszczania z brudów duchowych. Aby utrudnić zadanie beanowi, przed umyciem smarowano go po twarzy wszelkimi nieczystościami, na przykład zgniłymi płucami trzęsącymi się od robactwa, a wodę do obmycia kazano przynosić w brudnym naczyniu. Co więcej, przeszkadzano mu okrutnie w doniesieniu jej na miejsce: rzucano się na beana, pluskano wodą w oczy, kułakowano go, żeby upadł. Ta część obrzędu kończyła się wytarciem twarzy ścierką i uczesaniem włosów grzebieniem o zębach ostrych niczym grabie. Depozytorowie nie znali litości i nie poprzestawali na tym. Bean musiał zdać jeszcze egzamin z pisania. Przynoszono mu pióro, papier i kałamarz, którego biedaczyna nie był w stanie otworzyć, gdyż specjalnie Biuletyn Koła Dialektologicznego M DAWNA SPOŁECZNOŚĆ ŻAKÓW Bursy były przeważnie sponsorowane przez możnych fundatorów. Studenci tam mieszkający otrzymywali mieszkanie, wyżywienie i personel opiekuńczy, który odpowiadał za ich postępy w nauce oraz zachowanie w miejscu zamieszkania i poza nim. W bursach obowiązywały ścisłe regulaminy, które obejmowały przede wszystkim obowiązki scholarów, ubiór (strój duchowny), sposób zachowania, godziny nauki, snu, posiłków itp. Bezwzględnie zakazywano kontaktów z kobietami (w bursie mogła przebywać tylko jedna kobieta – stara kucharka) oraz wszelkich rozrywek – zwłaszcza na mieście. Za przestrzeganie przepisów odpowiadał senior, który był wybierany spośród starszych profesorów. Najbiedniejsi studenci mieszkali w szkołach parafialnych, gdzie otrzymywali darmowy przytułek, pozostając pod jurysdykcją rektora. Nazywani byli scholares pauperes, ponieważ głód zmuszał ich do żebrania, co czynili głównie po prywatnych domach i klasztorach. Proceder ten pozwalano ich uprawiać tylko na terenie własnej parafii. Za kąt mieszkalny musieli płacić różnymi usługami takim jak śpiewanie w chórze, służenie do mszy, udział w procesjach i pogrzebach. To właśnie ta część żaków stanowiła żywioł niepokorny i przysparzający wielu kłopotów zarówno władzom uniwersytetu, jak i mieszkańcom Krakowa (częste były skargi mężów krakowskich, którym żacy uwodzili żony). Głód prowokował ich do kradzieży, a także swarów, bijatyk i swawoli, którymi wypełniali ulice i place miejskie. W niedługim czasie słowo pauper zaczęło być równoznaczne ze słowem ulicznik. łodzież studencka zaczęła ściągać do Krakowa od 1364 r., czyli od momentu założenia Akademii Krakowskiej. Trzon scholarów stanowili chłopcy pochodzenia mieszczańskiego przybywający z małych, prowincjonalnych miasteczek, z rodzin rzemieślniczych i drobnokupieckich. Młodych szlachciców było stosunkowo niewielu, o czym świadczy fakt, że razem z młodymi kmieciami stanowili 1/3 studentów. Wyraźną grupę scholarów tworzyli cudzoziemcy osiadli na ziemiach polskich bądź wędrujący po europejskich uczelniach. Należeli do nich min. Niemcy, Czesi i Litwini. Na początku studenci mieszkali w hospicjach, czyli wynajętych domach mieszczańskich, gdzie opłacali czynsz ustalony przez specjalną komisję. Zostały one jednak dość szybko zniesione ze względu na nieobyczajne prowadzenie się młodych żaków. Od 1400 r. zaczęły funkcjonować kolegia, które były wspólnymi miejscami zamieszkania bądź dla profesorów, bądź dla studentów. Nazwa ta utrzymała się jednak tylko w odniesieniu do domów, w których mieszkali wykładowcy uniwersyteccy, i gdzie odbywały się zajęcia. Domy zajmowane przez studentów zyskały miano burs. Żacy mieszkający w kolegiach profesorskich dzielili się na trzy grupy. Pierwszą stanowili serwitorzy, którzy za posługi wyświadczane magistrom i doktorom otrzymywali darmowe mieszkanie (na strychu czy w sieni, często nieogrzewane w zimie) oraz jedzenie z racji należącej się ich patronom. Druga grupę stanowili gracjalisi, czyli tzw. serwitorzy nadliczbowi, którym z łaski udzielano mieszkania, jednak za pożywienie musieli już płacić i to dość wysokie sumy. Trzecią grupę stanowili magistrzy, którzy kontynuowali studia na wyższych wydziałach i mieli prawo do posiadania własnych serwitorów i gracjalisów. Opracowała: Małgorzata Zawadzka Źródło: T. Michałowska, Średniowiecze, W-wa 2003, s. 723-736 ALEJA KOŚCIUSZKI 65, CZYLI HISTORIA BUDYNKU W PIGUŁCE U ściuszki) stanął nowoczesny gmach. Pracę nad budową zlecono słynnemu berlińskiemu architektowi Otto Herningowi, specjalizującemu się w projektowaniu gmachów szkolnych. Budynek wzniesiony został na planie litery L. Architektura gmachu odpowiadała tendencjom posecesyjnego modernizmu, panującym wówczas w sztuce berlińskiej. Cechy charakterystyczne tego stylu to przede wszystkim mocna, masywna bryła, mansardowy dach i zdecydowane podziały elewacji za pomocą pilastrów z poziomymi ciągami dużych okien. W architekturze budynku zwraca uwagę kilka ciekawych, do dziś zachowanych elementów. Przede wszystkim kartusz znajdujący się nad głównym wej- chwały manifestu carskiego z 1905 roku, wprowadzające możliwość zakładania szkół z narodowym językiem wykładowym, stały się przyczyną ożywionego ruchu edukacyjnego na terenie zaboru rosyjskiego na początku XX wieku. Wykorzystała to również ludność niemiecka zamieszkała na terenach ówczesnej Łodzi. Dzięki zaangażowaniu społeczeństwa i aktywnym działaniom niektórych niemieckich przemysłowców w krótkim czasie zawiązano Komitet Budowy Niemieckiego Gimnazjum. Utworzono je w 1908r. W 1909r. odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod nowy budynek szkolny, a rok później u zbiegu ulic Karola (dziś Zamenhofa) i Spacerowej (dziś al. Ko- 6 Biuletyn jakoby był to niemiecki punkt obserwacyjny ludności łódzkiej w czasie II wojny światowej… W wieżyczce natomiast znajdowało się pierwsze łódzkie obserwatorium astronomiczne. Na ścianie od strony ulicy Zamenhofa znajduje się płaskorzeźba z dwoma pelikanami. Dobrze oświetlone sale (dzięki dużym oknom), nowoczesna klatka schodowa z szerokimi korytarzami, obszerna aula i sala gimnastyczna, w których odbywały się przedstawienia teatralne uczniów i doskonale wyposażone pracownie sprawiały, że ten gmach szkolny nazwano wzorcowym. Niemieckie Gimnazjum reformowane mieściło się w budynku do roku 1945. Po wojnie była to siedziba niektórych łódzkich liceów. W latach 1958-61 mieściły się tu aż trzy szkoły średnie – II LO, XXI LO i XL LO. Obecnie... Obecnie budynek zajmowany jest przez Wydział Filologiczny Uniwersytetu Łódzkiego, mieszczą się tutaj: dziekanat wydziału oraz katedry polonistyczne i Instytut Anglistyki. Może brakuje nam windy i innych udoskonaleń technicznych, ale to właśnie sprawia, że budynek zachował swój niepowtarzalny „klimat”, a wartość zabytkową potwierdza wpis do rejestru zabytków z numerem A/307 z 10.12.1984 r. Kolejną ozdobą są postaci stylizowanych efebów w narożach górnej kondygnacji. Opracowała: Karina Stasiak Źródło: K. Radziszewska, K. Woźniak, Pod jednym dachem - Niemcy oraz ich polscy i żyowscy sąsiedzi w Łodzi w XIX i XX w., Łódź 2000; www.wikipedia.org Najciekawszym elementem wydaje się okrągła wieżyczka na dachu budynku. Na co dzień zamknięta, przez co okryta tajemnicą, jest źródłem niektórych anegdot. Niestety, nie udało się potwierdzić informacji, 7 Koła Dialektologicznego ściem ozdobiony wizerunkami sowy i pszczół – mają to być symbole pracowitości i mądrości uczniów. Biuletyn Koła Dialektologicznego *** To królestwo krótkiej chwili, Gdy się wzniosło, już się chyli I nadzieje nasze zmyli, Kiedy czas przeminie Dzisiaj żaki zgromadzone, Szczwane, wielce doświadczone, Przez magistrów pochwalone, W tym okażą czynie. Syna grodu krakowskiego, Jak lilija promiennego, Najlepszego, wybranego Ze wszystkich tysięcy. Ośm dni tylko będzie tylko trwała Słonecznego władcy chwała Potem spadnie plag nawała Na królewskie plecy. Króla bowiem to wybranie Jest nauki zaniedbanie: Nikt na lekcji nie postanie Przez ten cały tydzień. Cyt. za T. Michałowska, Średniowiecze, W-wa 2003, Bóg postanowił sprawdzić we wrześniu, co też porabiają studenci. Zesłał więc na ziemię anioła, ten posprawdzał i wraca z raportem: -Studenci medyka się uczą, studenci uniwerku piją, studenci polibudy piją. Następną kontrolę zrobił w listopadzie: -Studenci medyka ryją, studenci uniwereku zaczynają się uczyć, studenci polibudy piją. Styczeń: -Studenci medyka kują, aż huczy, studenci uniwereku ryją, studenci polibudy piją. Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi: Panie Boże, studenci medyka ryją dzień i noc, studenci uniwerku ryją dzień i noc, studenci polibudy się modlą. A Bóg na to: -I ci właśnie zdadzą! DIALEKTOLOGICZNE KOŁO NAUKOWE U źródeł kultury ludowej D ialektologiczne Koło Naukowe powstało przy Katedrze Dialektologii Polskiej Uniwersytetu Łódzkiego w marcu 2002r. Obecnie opiekunem naukowym Koła jest dr Katarzyna Sicińska, a w jego skład wchodzą: Maryla Kaźmierczak, Joanna Skrzypińska, Karina Stasiak, Marta Ułańska, Marta Uryszek, Agnieszka Włodarczyk, Ewa Maciejczyk, Agnieszka Śliz, Anna Wiśniewska, Aneta Grąbska, Ewelina Zając i Małgorzata Zawadzka – studentki III – V roku filologii polskiej. Łączą nas zainteresowania regionalnymi odmianami polszczyzny, kulturą oraz sztuką ludową. Nasze pasje realizujemy podczas jednodniowych wyjazdów i letnich obozów naukowych, które pozwalają nam na zetknięcie się z ginącymi już elementami kultury – gwarami ludowymi. Rozmowy z ludźmi, którzy się nimi posługują są przez nas rejestrowane, a ich zapis służy nam do dalszej pracy naukowej. W czasie wyjazdów terenowych mamy również możliwość zapoznania się z kulturą danego regionu, spróbowania regionalnych specjałów i wysłuchania wielu ciekawych historii w rodzaju „Jak to ze lnem było”. W lipcu tego roku zorganizowaliśmy obóz naukowy w miejscowości Czastary (powiat wieruszowski), który pozwolił nam poznać bliżej historię, kulturę i język jednego z regionów Polski środkowej. Efekty naszej pracy omawiamy na comiesięcznych zebraniach Koła, na których prezentujemy także referaty dotyczące m. in. ludowych zwyczajów i obrzędów świątecznych. Część zgromadzonego przez nas materiału można zobaczyć na naszej wystawie fotograficznej, która mieści się na III piętrze Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego (al. Kościuszki 65). Uczestniczymy również w studenckich konferencjach naukowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Niedawno, w kwietniu br. członkinie naszego Koła pod opieką dr Katarzyny Sicińskiej wzięły czynny udział w konferencji zorganizowanej przez Państwowy Uniwersytet im. Jana Kupały w Grodnie. Sięgając do źródeł kultury ludowej, pragniemy zainteresować nią także innych młodych ludzi, zachęcić ich do rozejrzenia się po własnej okolicy i sprawić, że (być może) odkryją w sobie żyłkę przyszłego dialektologa. Chcących uzyskać więcej informacji na temat działalności Dialektologicznego Koła Naukowego zapraszamy na naszą stronę internetową: http://www.filolog. uni.lodz.pl/dkn i odsyłamy do artykułu pt. Gzik z pyrami i tradycyjny owijok. Pasjonaci dialektologii autorstwa Anny Ż.M. Wiśniewskiej, który ukazał się w piśmie „Kronika. Pismo Uniwersytetu Łódzkiego” 2007, nr 1 (101). Bieżący numer Biuletynu Dialektologicznego Koła Naukowego dostępny jest również na naszej stronie internetowej: www.filolog.uni.lodz.pl/dkn Opieka merytoryczna: dr Katarzyna Sicińska Skład i korekta: Maryla Kaźmierczak i Joanna Skrzypińska Oprawa graficzna: Maryla Kaźmierczak i Joanna Skrzypińska Zdjęcia UŁ: Małgorzata Zawadzka 8