1 przyczyny trudności w rozumieniu tekstów czytanych przez

Transkrypt

1 przyczyny trudności w rozumieniu tekstów czytanych przez
PRZYCZYNY TRUDNOŚCI W ROZUMIENIU TEKSTÓW CZYTANYCH
PRZEZ UCZNIÓW W KLASACH MŁODSZYCH
NA PODSTAWIE WŁASNYCH DOŚWIADCZEŃ, OBSERWACJI I PRZEMYŚLEŃ.
Chodzi o to, aby język giętki
powiedział wszystko co pomyśli głowa.
Każdy z nas wie jak ważna w karierze szkolnej dziecka jest umiejętność czytania i
rozumienia tego, co się czyta. W młodszych klasach szkoły podstawowej, a w szczególności
w klasie pierwszej, najsilniejszy akcent położony jest na opanowanie techniki płynnego
czytania. Jest wiele zabaw i ćwiczeń, które mają za zadanie rozwijanie tej umiejętności.
Kiedy 17 lat temu zaczynałam pracę w szkole, w młodszych klasach poświęciłam wiele czasu
na poznanie „sposobów” uczenia dzieci płynnego czytania. I wtedy było najczęściej tak, że
jeżeli dziecko opanowało tę umiejętność i nie było w jakiejś grupie dysfunkcyjnej, to na
poziomie klas młodszych nie miało dużych problemów ze zrozumieniem przeczytanego
tekstu.
Dziś nie jest to już tak oczywiste. Zaczęłam się więc zastanawiać dlaczego? Sięgnęłam
do literatury i zaczęłam prowadzić obserwacje uczniów. Moim celem było zbadanie co
utrudnia dzieciom zrozumienia tekstu mimo opanowanej techniki czytania. I doszłam do
następujących wniosków.
Największym problemem jest ubogie słownictwo. Nasze dzieci nie znają znaczenia
wielu słów używanych w języku codziennym. Przypomina to trochę sytuację człowieka, który
kiedyś nauczył się języka obcego, ale po wielu latach nie pamięta już słownictwa, choć słowa
brzmią znajomo. Jeżeli taki ktoś dostanie do przeczytania tekst w tym języku, to może go
nawet płynnie przeczytać, ale go nie zrozumie. Wydaje mi się, że wielu moich uczniów jest w
takiej sytuacji. Dodatkowa trudność polega na tym, że uczniowie mają również problemy z
wychwyceniem różnic znaczeniowych pomiędzy słowami należącymi do tej samej rodziny
wyrazów. I tak na przykład schody i schodki to dla wielu z nich dokładnie to samo. Utrudnia
im to zresztą nie tylko zrozumienie tekstów, ale również porozumiewanie się ze sobą.
Coraz częściej jest też tak, że na pytanie – „Kto wie co to znaczy?” dzieci
odpowiadają: „Ja wiem, widziałem to.” Niestety nie umieją wyjaśnić tego pojęcia za pomocą
słów i nie rozumieją w czym tkwi problem. Dobitnym tego przykładem jest zanotowana przez
mnie wymiana zdań między moimi uczniami a mną na lekcji, na której wprowadzałam w
klasie pierwszej dwuznak „dż” na podstawie słowa dżungla. Chcąc przybliżyć dzieciom
piękno lasów tropikalnych przyniosłam do szkoły album „Lasy tropikalne świata”. Jakie było
moje zdziwienie gdy każda pokazana przez mnie fotografia wywoływała barwne reakcje typu
„o widziałem to, był w telewizji taki film”, „o już widziałem tego tygrysa” (gdy pokazywałam
pumę). W końcu zamknęłam książkę i mówię:
- „Skoro już to wszystko widzieliście to powiedzcie mi proszę co to jest ta dżungla?”
- Tam są zwierzęta.
- Czy tylko?
- Jeszcze papugi – one krzyczą.
- A czy moglibyście coś więcej powiedzieć o tej dżungli?
- Tam jest gorąco.
Wyraźnie czułam, że dzieci gdzieś „w głowie” mają obraz dżungli i sporo „wiedzą”, ale nie
umiały wykorzystać tej wiedzy do zbudowania krótkiej, spójnej wypowiedzi.
Jeszcze inna trudność polega na braku intuicyjnej znajomości konstrukcji
gramatycznych naszego języka. Nikt nie może wymagać od małego dziecka znajomości
gramatyki, ale winno ono intuicyjnie posługiwać się poprawnie podstawowymi konstrukcjami
gramatycznymi języka ojczystego. Dzieci, bardzo często, nie umieją poprawnie zbudować
1
zdania czy odpowiedzieć całym zdaniem na pytanie. Mylą kolejność wyrazów, źle dobierają
końcówki fleksyjne. Robią dużo błędów językowych i logicznych. Często zmieniają czas, czy
liczbę w trakcie wypowiedzi. Z ostatnich moich notatek: „Pojechaliśmy z tatą na rowerach do
lasu. W lesie widziałem wiewiórkę, potem wróciłem do domu”, „Dzieci poszli się bawić”. To
w znacznym stopniu utrudnia zrozumienie tekstu, gdyż nic nie można wywnioskować z logiki
wypowiedzi. Przykład: wyjaśniam dzieciom niezrozumiałe słowa w tekście czytanki – jedno z
dzieci pyta „Co to jest Azor” kiedy i wielka litera i kontekst wypowiedzi wyraźnie wskazuje,
że jest to imię psa.
Według mnie równie istotną przyczyną trudności w zrozumieniu przeczytanego tekstu
jest brak wyobraźni u dzieci. Uczniowie czytając tekst nie umieją wyobrazić sobie siebie,
jako bohaterów tych czytanek. Mają też problem z „zobaczeniem” całej oprawy wydarzeń. A
jeżeli już coś sobie wyobrażają, to niestety bardzo często są to gotowe obrazy z telewizji, gier
komputerowych czy ilustrowanych książek dla dzieci. Dziś dla większości dzieci królewna
Śnieżka wygląda tak, jak to ze słynnego filmu Disney-a. A kiedy na lekcji w klasie drugiej,
przy omawianiu przestrzeni kosmicznej, poprosiłam uczniów, żeby wyobrazili sobie jak
mogliby wyglądać przybysze z obcej planety i narysowali to co sobie wyobrazili, to
obejrzałam całą paletę lepiej lub gorzej narysowanych postaci z kreskówek. I nawet nazwy
były z tych kreskówek zaczerpnięte. Pojawiły się też dwa Ufoludki, ale już Marsjanoludków
czy Saturnoludków nie było.
Zastanówmy się teraz, czy my poradzilibyśmy sobie ze zrozumieniem tekstu bez
znajomości słownictwa czy gramatyki. Każdy, kto próbował nauczyć się języka obcego wie,
że nie.
Istnieje oczywiście
obszerna literatura poświęcona ćwiczeniom i zabawą
rozwijającym i bogacącym słownictwo dzieci, ale bez ich wyobraźni i gotowości do
otwierania się na umiejętności językowe są one bardzo trudne do przeprowadzenia w szkole.
Niezastąpiona rolę mają więc do odegrania rodzice, którzy winni mieć dobry kontakt z
własnym dzieckiem. W domu, w poczuciu bezpieczeństwa i akceptacji dziecku łatwiej jest
podejmować próby rozwijania własnego języka. Niestety problemy językowe dziecka bardzo
często biorą się właśnie z zaniedbań ich najbliższych w okresie dzieciństwa, kiedy to
następuje rozwój mowy i braki te jest potem bardzo trudno nadrobić. Wie o tym każdy, kto
próbował choćby nauczyć się jazdy na rowerze w dorosłym życiu. I odporność na ból
mniejsza, i strach przed upadkiem większy. Może więc należałoby zainicjować kolejną
ogólnopolska akcję „Cała Polska rozmawia z dziećmi”. Dajmy naszym dzieciom czas
posiedzieć i pomyśleć, pomarzyć poobserwować. Zapytajmy ich co myślą, wysłuchajmy co
do nas mówią i o co nas proszą. Nie zagłuszajmy ich ciekawości świata telewizorem i
komputerem. Nie przeszkadzajmy im nieustającymi wymaganiami. Nie popędzajmy by już
znały język obcy, już chodziły na dodatkowe zajęcia, już zachowywały się dorośle, już
przyjmowały na siebie nowe obowiązki. Nie oszukujmy się, że ta wieczna bieganina
przyczyni się do ich rozwoju – bo w życiu nic nie ma za darmo. Może nasze dzieci ponoszą
zbyt wysoka cenę za nasze ambicje.
A może trzeba wymyślić jakąś reklamę, która uświadomi nam dorosłym, jak ubogie
jest dziś życie naszych dzieci, jak brak w nim dzieciństwa – czasu beztroskich prób,
popełniania błędów, pomyłek, nic nie robienia radosnego odkrywania świata, również tego
świata pełnego niezwykłych słów, słów, których poznanie służy coraz lepszemu zrozumieniu
siebie i innych.
Pomóżmy naszym dzieciom odkryć tę cudowną krainę – krainę słowa.
2