śmierć generała - Polska Zbrojna

Transkrypt

śmierć generała - Polska Zbrojna
ŚMIERĆ GENERAŁA
2012-07-16
Niemal przez całą wojnę jeden z najważniejszych sowieckich dowódców generał Nikołaj
Watutin nie został nawet draśnięty. Śmiertelna kula dopadła go w 1944 roku na Ukrainie.
Okoliczności śmierci dowódcy 1 Frontu Ukraińskiego generała Nikołaja Fiedorowicza Watutina
przez wiele lat były skrupulatnie skrywane. Jako pierwszy z sowieckiej wierchuszki opisał je w
zmieniających się jakimś cudem wraz z każdym następnym wydaniem „Wspomnieniach i
refleksjach” marszałek Gieorgij Żukow. Co ciekawe, w pierwszym wydaniu Watutin bohatersko
osłaniał odwrót Nikity Chruszczowa, w drugim, poprawionym, Chruszczow już zniknął, jednak sam
Watutin nadal dzielnie walczył i dowodził. Wątek śmierci generała pojawił się także w sowieckiej
megaprodukcji filmowej „Wyzwolenie”. Autor: Adam Kaczyński
Strona: 1
Lista zaniedbań
Światło na prawdziwy przebieg wypadków rzuca cytowany przez znanego rosyjskiego historyka
Aleksandra Goguna raport naczelnika Smiersza [jednostki kontrwywiadu – przyp. red.] przy 1
Froncie Ukraińskim generała lejtnanta Nikołaja Osietrowa, sporządzony specjalnie dla
Chruszczowa:
„29 lutego 1944 roku około godziny 19 w miejscowości Miliatyń w rejonie Ostroga banda w
liczebności 100–120 osób ostrzelała samochód dowodzącego 1 Frontem Ukraińskim generała
armii towarzysza Watutina oraz samochody jego ochrony, w rezultacie czego generał armii
Watutin został ciężko ranny w nogę. […] Nie zważając na późną porę i obecność na trasie
Hoszcza – Miliatyń – Sławuta uzbrojonych band, o czym Radzie Wojennej 13 Armii było wiadomo
z raportów oddziału Smiersza tejże Armii, generałowie Puchow i Kozłow nie skierowali dodatkowej
Autor: Adam Kaczyński
Strona: 2
ochrony oraz nie zaproponowali opancerzonych środków transportu. […] Według zeznań
pomocnika naczelnika wydziału operacyjnego frontu majora Biełoszyckiego, który przemieszczał
się wraz z konwojem, ustalono, że podczas wjazdu samochodów na skraj wsi Miliatyń Biełoszycki
na dystansie 800–900 metrów zauważył dużą grupę ludzi, ale kontynuował jazdę i nie zameldował
o tym dowódcy, w wyniku czego zbliżył się do bandy na odległość 150–200 metrów. Należy
podkreślić, że podróżująca z dowódcą osobista ochrona i kierowcy zachowali się dostojnie i
mężnie, poza Monoselidzem, kierowcą członka Rady Wojennej towarzysza Krainiukowa, który w
trakcie napadu zachował się tchórzliwie, uciekł wraz z samochodem i nie brał udziału w odparciu
ataku. Monoselidze został zatrzymany”.
Jak wynika z raportu, atak na Watutina był efektem nie tyle przypadku, ile istotnych zaniedbań
osobistej ochrony dowódcy frontu oraz wojsk ochrony tyłów. Kłopoty kolumny Watutina nie
skończyły się jednak po wydostaniu się spod ostrzału. Ranny w biodro dowódca intensywnie
krwawił. Dodge, do którego go przeniesiono, wkrótce się wywrócił. Dramatyczną podróż
kontynuowano willysem, ale ten ugrzązł w błocie. W najbliższej wsi ochroniarze Watutina
zarekwirowali sanie i na nich dowieźli rannego do szpitala polowego numer 506 13 Armii. W
rezultacie generał otrzymał pomoc dopiero po pięciu godzinach.
Autor: Adam Kaczyński
Strona: 3
Najazd czekistów
Tymczasem do Miliatynia błyskawicznie przerzucono grupę operacyjną Smiersza, liczącą 60 osób.
Najazd czekistów na wieś sprawił, że do lasu uciekli nie tylko banderowcy, lecz także cała ludność
cywilna. Po kilkugodzinnej obławie czekistom udało się złapać między innymi 20-letniego Grigorija
Undira, który na przesłuchaniu zeznał, że zamachu dokonała sotnia dowodzona przez niejakiego
„Zielonego”, licząca 80–90 ludzi. Partyzanci Ukraińskiej Armii Powstańczej mieli informację, że
drogą w pobliżu Miliatynia będzie przemieszczać się sowiecka kolumna taborowa z
zaopatrzeniem. Łup był bardzo łakomym kąskiem, a mała liczebność kolumny gwarantowała
niewielki opór.
Przypuszczenia się sprawdziły. W wyniku zasadzki zostało zdobytych sześć wozów. Za
pozostałymi, które próbowały uciec, w pościg ruszyła część sotni. Reszta banderowców zajęła się
w tym czasie zdobyczą. W trakcie grabienia wozów w zasadzkę wjechała również ciężarówka,
która została ostrzelana przez upowców; przerażeni czerwonoarmiści uciekli.
Autor: Adam Kaczyński
Strona: 4
Nieco inną wersję tego zdarzenia podał schwytany przez Sowietów herszt grupy UPA „Tiutiunnik”,
Fiodor Worobiec („Wereszczaka”). Według jego zeznań ataku na generała dokonały bojówki
Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) ze wsi Michałkowce i
Sijańce w rejonie Ostroga. W rozbitym samochodzie bojówkarze znaleźli dokumenty oraz
przedziurawiony generalski szynel, w którym przez pewien czas chodził jeden z uczestników
napadu, niejaki „Czumak”. Z kolei Jewgienij Basiuk („Czarnomorec”), który poszedł na współpracę
z Sowietami, twierdził, że ataku dokonała polowa żandarmeria UPA zajęta rabowaniem zdobytego
sowieckiego taboru, a kolumna z Watutinem po prostu przeszkodziła jej w tej czynności. Basiuk
twierdził, że ogień otworzono spontanicznie, bez żadnej wcześniejszej zasadzki.
Ranienie dowódcy frontu spowodowało zdecydowaną reakcję Moskwy. W krótkim czasie na
Wołyń wysłano grupę czekistów pod dowództwem zastępców komisarza ludowego spraw
wewnętrznych Siergieja Krugłowa oraz Iwana Sierowa. W ciągu kilkunastu dni wydano wiele
dyrektyw mających na celu wzmocnienie walki z OUN oraz podjęto decyzje o dalszym
zwiększaniu liczby wojsk wewnętrznych NKWD w regionie. Przez miesiąc czekiści przeprowadzili
w rejonie 65 zmasowanych operacji, w których zabili 1129 upowców. Można domniemywać, że
spora część tych, których zastrzelono w okolicznych lasach, nie miała nic wspólnego z
nacjonalistycznym podziemiem. Jednocześnie strach przed karą za zaniedbania doprowadził do
niespotykanego wręcz zamazywania w aktach winy oficerów odpowiedzialnych za
bezpieczeństwo Watutina. Szczególnie kompromitująca była dla Sowietów utrata dokumentów
sztabu oraz generalskiego płaszcza. Wkrótce liczebność upowców na papierze wzrosła do prawie
400, a okoliczności ostrzału stawały się coraz bardziej dramatyczne.
Ofiara Stalina?
Rannego Watutina przewieziono do Równego. Z Kijowa ściągnięto samolotem najlepszych
chirurgów, którzy stwierdzili, że pocisk bardzo poważnie uszkodził kości biodra. Pomimo wielu
zabiegów operacyjnych i przetransportowania Watutina do Kijowa, rana spowodowała zgorzel
gazową, którą wówczas leczono jedynie poprzez amputację zakażonej kończyny. Miejsce
postrzału uniemożliwiało jednak wykonanie takiej operacji. 15 kwietnia Watutin zmarł w kijowskim
szpitalu. Co ciekawe, w latach pięćdziesiątych sowiecki przywódca Nikita Chruszczow wspominał,
że generał był ofiarą decyzji Stalina, który zakazał podania mu amerykańskiej penicyliny.
Do dziś postać generała Watutina wzbudza na Ukrainie sporo emocji. O ile na zachodzie kraju
traktowany jest on jako sowiecki okupant, o tyle na wschodzie pamięta się go jako wyzwoliciela
Kijowa i ofiarę bratobójczej wojny.
Autor: Adam Kaczyński
Strona: 5
Artykuł ukazał się w lipcowym numerze Polski Zbrojnej.
Autor: Adam Kaczyński
Strona: 6