Po prostu dobry człowiek

Transkrypt

Po prostu dobry człowiek
Wspomnienie o ks. Tadeuszu Borczu
Po prostu dobry człowiek
O tym, jak szlachetnym był ktoś człowiekiem, świadczą często tłumy ludzi,
które przychodzą daną osobę pożegnać w
jej ostatniej drodze. Świadectwo z łez uronionych na pogrzebie i poczucia niepowetowanej straty jest dowodem na to, że odchodząca osoba była kimś ważnym. Ból w
sercu żałobników jest odzwierciedleniem
dobroci tej osoby, której nie będzie już
można zaznać... Pogrzeb księdza infułata
Tadeusza Borcza zgromadził 10 lat temu
nieprzebrane tłumy mieszkańców Pelplina,
którzy – pogrążeni w bólu, ze łzami w
oczach – czuli, że odszedł nie tylko wspaniały proboszcz parafii, ale także człowiek
przepełniony dobrocią i miłością wobec
innych.
Poświęcenie dla parafian
Ks. Tadeusz Borcz urodził się 19 lutego 1929 w Inowrocławiu. Uczęszczał do
Biskupiego Gimnazjum w Brodnicy nad
Drwęcą, a po jego ukończeniu do Liceum
im. Jana Długosza we Włocławku. W
1947 roku uzyskał świadectwo dojrzałości. Wkrótce po tym rozpoczął studia w
Wyższym Seminarium Duchownym w
Pelplinie, których efektem było otrzymanie 20 września 1952 roku święceń kapłańskich. W latach 1959-1962 ks. Borcz
studiował na Wydziale Teologicznym
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
gdzie w 1962 r. uzyskał magisterium. Był
profesorem teologii pastoralnej (dyscyplina teologii, której przedmiotem jest
12
INFORMATOR PELPLIŃSKI
relacja pomiędzy człowiekiem wierzącym
a światem współczesnym i Kościołem) w
Wyższym Seminarium Duchownym, a także w tczewskim punkcie konsultacyjnym
Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.
W 1968 roku został mianowany proboszczem bazyliki katedralnej w Pelplinie. Od
tego czasu nieprzerwanie, aż do swojej
śmierci, która nastąpiła 2 stycznia 2002
roku, był oddany parafii, Pelplinowi i jego
mieszkańcom.
Wspomniane powyżej tłumy ludzi, żegnające w ostatniej drodze księdza Borcza,
czuły – w ten mroźny dzień styczniowy
2002 roku – że zasnął w Panu ktoś niezwykły, ktoś, kogo trudno będzie zastąpić. Przez te wszystkie lata posługi w
pelplińskiej parafii ksiądz Borcz na pierwszym miejscu zawsze stawiał człowieka
jako swojego bliźniego. Chrześcijańską
naukę dobroci wobec drugiej osoby realizował nieustannie podczas swojej pełnej
poświęcenia i zaangażowania pracy w
parafii. Wszyscy, którzy mieli okazję go
poznać, mogą potwierdzić, że był to kapłan niezastąpiony – przepełniony wiarą
i oddaniem dla swoich parafian, którzy w
zamian darzyli go olbrzymią sympatią i
zaufaniem. Przy tym wszystkim cechował
się prawdziwą kapłańską skromnością i
głęboką pokorą.
kapłan dobroci
Godne podkreślenia jest także to, że
ks. Borcz był też wspaniałym słuchaczem.
Każdy mógł udać się do niego po radę czy
wskazówkę, jak ma w danej sytuacji postąpić. Każdy mógł z nim porozmawiać,
poszukać duchowego wsparcia. Był kapłanem pokornym, prostym i ujmującym,
choć jednocześnie erudytą o dużej kulturze
osobistej, otwartym, wrażliwym na piękno.
Przez wzgląd na to, że w jego postępowaniu na co dzień nie było widać śladu pychy czy próżności, przez wzgląd na jego
charakter, skromność, pokorę i naturalność w kontaktach międzyludzkich, jego
wypowiedzi i kazania trafiały do licznych
serc i umysłów. Dzielił się wszystkim, co
miał, i – jak nikt – potrafił dostrzec ludzką biedę i nieszczęście. Kochał wszystkich
swoich parafian tak, jak kochał Chrystusa.
Był kapłanem dobroci i przykładem na to,
jak doskonale wypełniać powołanie do
kapłaństwa.
wspomnienie
to modlitwa
Mimo że upłynęło już 10 lat od śmierci
ks. Tadeusza Borcza, jest on nadal żywo
wspominany przez mieszkańców Pelplina.
To, że parafianie o nim nie zapominają, to
kolejny dowód potwierdzający jego dobroć
i szlachetność. Choć nie ma go wśród nas,
nadal pozostaje w naszych sercach. Można
by rzec, iż „zakotwiczył” w nich na stałe,
stając się przez to wzorem kapłana dobroci. W przededniu dziesiątej rocznicy odejścia ks. Borcza do Pana, to, co możemy dla
niego zrobić, to cały czas krzewić pamięć o
tym wspaniałym człowieku i głośno mówić
o jego szlachetności. Wszak wspomnienie
to też forma modlitwy za duszę, a z takiego prezentu ksiądz Tadeusz na pewno się
ucieszy.
MiChał zielińSki
„