Mapa Kultury

Transkrypt

Mapa Kultury
Pobrano z portalu Mapa Kultury
06.10.2011
Szczebrzeszyn w legendzie
____________________________
autor: Aleksander Przysada
Do czasu przeprowadzenia badań naukowych w latach 1978, 1981, 1992 początki grodu były osłonięte
tajemnicą. Nie wiedziano dokładnie, jak i kiedy powstał Szczebrzeszyn – gród i miasto kiedyś
nazywane „grodem” (castellum). Badanie naukowe w grodzie i pierwotnej świątyni pozwoliły ustalić
metrykę Szczebrzeszyna, ale nie pomogły jednoznacznie wyjaśnić pochodzenia jego nazwy.
Szczebrzeszyn pierwotnie był nazywany Grodem na Brodach, gdyż głównym jego zadaniem było strzec
przejścia, zwanego potocznie Brodem, na rzece Wieprz. Ani gród, ani rzeka nie miały wtedy nazw
własnych. Dużo później, kiedy rzeka otrzymała nazwę Wieprz, Szczebrzeszyn zaczęto określać
mianem Grodu nad Wieprzem. Na ten temat powstało wiele legend przekazywanych z pokolenia na
pokolenie. Jedna z nich wiązała nazwę grodu z mężczyzną o nazwisku Szczebrzech.
Dawno, dawno temu, w X, może XI, wieku przejeżdżał tędy w licznym orszaku bardzo możny pan,
kupiec, może jakiś książę z Rusi, udający się w celach politycznych na dwór królewski do Krakowa. W
czasie przeprawy przez stary bród na rzece, który wiosną stawał się głęboki, szeroki i porywisty,
przewróciła się kareta i uległa uszkodzeniu. Konieczność naprawy powozu i uzupełnienia zamoczonej
paszy dla koni wymusiła przerwanie podróży. Pan ów, o nazwisku Szczebrzech, zamieszkał na
wzgórzu grodowym, z którego widać było panoramę okolicy z płynącą u podnóża rzeką i pobliską,
porośniętą krzewami i drzewami, dominującą dumnie nad okolicą, Wieczną Górą, obecnie nazywaną
Brodzką Górą. Niepowtarzalne widoki urzekły Szczebrzecha do tego stopnia, że postanowił zostać tu
na stałe.
Wkrótce okazało się, że Szczebrzech jest człowiekiem nie tylko bogatym, lecz także uczonym,
znającym techniki rzemiosła i budownictwa wszelkiego rodzaju. Szybko stał się przywódcą miejscowej
społeczności, a z czasem właścicielem grodu.
Jako człowiek mądry i doświadczony podróżami po świecie znał znaczenie rzemiosła i handlu jako
głównych czynników warunkujących rozwój miasta i bogacących jego mieszkańców. Dlatego chcąc
ułatwić podróżowanie, szczególnie kupcom, i umożliwić kontakt mieszkańców ze światem, postanowił w
miejscu przeprawy wybudować most.
W zakresie budowy mostów ludzie w tamtych czasach mieli małe doświadczenie. Szczebrzech
napotkał przy budowie na spore trudności, zwłaszcza przy wbijaniu grubych pali – pni drzew – w dno
rzeki. Na nich miała zostać umocowana cała konstrukcja mostu. Kiedy tak się głowił, nie mogąc
skonstruować sprawnego urządzenia do podnoszenia i wbijania pali w dno, zmęczeni pracą pomocnicy
zwątpili i zaczęli głośno mówić, że tego zadania nie da się wykonać.
Wtedy zdenerwowany Szczebrzech krzyknął: „Chociażbym samego diabła miał wezwać do pomocy, to
most postawię”. Po wypowiedzeniu tych słów ujrzał szybko zbliżającego się od strony Wiecznej Góry
podróżnego, który po grzecznym pozdrowieniu budowniczych zaoferował swą pomoc przy budowie
mostu.
Podróżny był schludnie ubrany, cały na czarno. Czarna, jakby za duża czapka zasłaniała czoło i włosy.
Surdut był trochę przykusy, zwłaszcza w połączeniu z szerokimi spodniami, które dyskretnie skrywały
strona 1 / 2
Pobrano z portalu Mapa Kultury
szczególnie dolną część tułowia. Miał też czarne niekształtne buty, a wszystko razem wydawało się
trochę podniszczone podróżą lub pracą. Tak naprawdę ubiór ten przykrywał rogi, ogon i kopyta –
diabelskie akcesoria, bo ów podróżny, jak nietrudno się domyślić, był wcielonym diabłem, polującym na
ludzkie dusze. Szczebrzech początkowo nie rozpoznał w podróżnym czarta i zdecydował się przyjąć
proponowaną pomoc.
Kiedy prace zaczęły się szybko posuwać, a podróżny okazał się pomocny w usuwaniu wszelkich
trudności, wtedy Szczebrzech, jako pobożny chrześcijanin, rozpoznał w nim diabła. Zapytał, jakiej
zapłaty zażąda za okazaną pomoc, wcześniej jej bowiem nie ustalili. Na to diabeł chytrze odpowiedział:
„Zadowolę się czymkolwiek, a ponieważ jest mi smutno, gdy jestem sam, to kiedy ukończymy
budowanie mostu wezmę sobie pierwszą istotę żyjącą, która po nim przejdzie”.
Wkrótce po tej rozmowie prace budowlane dobiegły końca.
Most był solidny. Żeby oddać go do użytku podróżnym, musiał po nim najpierw przejść jego główny
konstruktor. Szczebrzech zapomniał o umowie z diabłem. Jako że był człowiekiem wierzącym po
przejściu kilku metrów stanął i wzniósł oczy do nieba, dziękując Bogu za okazaną pomoc i
błogosławieństwo. Wtedy usłyszał głos: „Nie idź dalej, zawróć”. Od razu przypomniał sobie o umowie z
czartem, który zasiadł na drugim brzegu rzeki, czekając na swoją ofiarę, by zabrać jej duszę do piekieł.
Szczebrzech błyskawicznie cofnął się do brzegu, a zobaczywszy pasącego się wieprza, wpędził go na
most i ruszył spokojnie za nim.
Rozwścieczony diabeł skoczył ze wzniesienia grodu i całą siłą kopytem wybił w moście dużą dziurę.
Wieprz wpadł do rzeki i popłynął z prądem wody na wschód. Odtąd mieszkańcy grodu zaczęli
bezimienną dotąd rzekę nazywać Wieprzem, a całą miejscowość określać mianem Grodu nad
Wieprzem.
Znacznie później, bo gdzieś na przełomie wieku XV i XVI, obok źródeł rzeki powstała wieś, która
otrzymała nazwę Wieprzowe Jezioro.
Most znacznie ułatwił podróżowanie, wskutek czego zwiększyła się liczba kupców przybywających tu z
różnych stron Polski i świata. Za Szczebrzesza, który był synem Szczebrzecha, nastąpił znaczący
rozwój rzemiosła i handlu.
Dzięki temu mieszkańcy produkowali i sprzedawali więcej swoich wyrobów nazywanych
szczebrzuchami, osada szybko zaczęła nabierać cech miasta. Odtąd przejeżdżający kupcy i podróżni
zaczęli gród i osadę z lokalnym rynkiem nazywać grodami Szczebrzecha, od którego powstała nazwa
Szczebrzeszyn.
strona 2 / 2

Podobne dokumenty