EĮļėŲčėėĝėńčėŁĞ
Transkrypt
EĮļėŲčėėĝėńčėŁĞ
YĮ±éĴčÌ EĮļėŲèėėĝėńèėŁĞ Ĝů±ŪéºĮąéõèøéĴĽčĜ± 2014 DéºĴéÈ¢ŪąéõļLĮĽčĮéŅĀļĵŞğļ&éøéĜļEºĮéļŞļ[±čĀéŅ tļąŅĀºĮŪº® DéÈ±ŪŤļŞéĮļļõŅøĽŅĮļÆļĜčļĴĽĮčąéºļ¢ã¯ļļ čĴĽčóºŞĴõéº×č¯ļdčøõéºąļéļ<éøĮ ȱŪéºļ±čĮŪºğğğ tļõčøºó¢ºļĜčļ¢Ņ± YĎÿļ×č±ŪéąŤļ±øļĮč±Ū鹍 2 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Rysunek na okładce – Misia, lat 6 www.filipini.radom.pl/paradiso Drodzy Czytelnicy Paradiso! Zapowiadane m.in. na naszym facebookowym profilu wydarzenia Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej dostarczyły wielu wrażeń duchowych i pokazały, jak wielkie bogactwo niesie bezpośredni kontakt z kulturą. Nazwa tygodnia – Cultura porta fidei (Kultura bramą wiary) – zaprasza szeroki krąg odbiorców do spotkania i refleksji. Papież Franciszek w katechezie o Kościele powiedział, iż apostołowie otworzyli drzwi wieczernika i poszli dawać świadectwo, a Kościół stał się apostolski i powszechny. Trzeba otworzyć drzwi. Czy to ze strony kultury, by dojść do wiary, czy to ze strony wiary, by dotrzeć do kultury. Nie można zatrzymać się na progu przed drzwiami z jednej strony. Najlepiej jak są one otwierane na jedną i drugą. Mija rok, odkąd zaczęliśmy wydawać nasze pismo. W tym czasie kształtowaliśmy jego wygląd, format, styl, by jak najlepiej odpowiadał Waszym potrzebom. Bardzo dziękuję zespołowi redakcyjnemu za zaufanie, pracę i wytrwałość! Serdeczne pozdrowienia kieruję także do wszystkich Odbiorców naszej gazety. To Wy jesteście motywacją do tworzenia kolejnych numerów. Po roku cieszy nas, że stale rośnie zapotrzebowanie na taki sposób kontaktu i dzielenia się wiarą, przypominania i opisu ważnych wydarzeń, formowania postaw, poszerzania wiedzy religijnej, skłaniania do refleksji i umacniania w dobru. Dziękujemy za życzliwość, dobre słowo i wsparcie. Mamy nadzieję, że nowe wyzwania stojące przed nami będą przyczynkiem do Waszego rozwoju duchowego. Niech nasze pismo będzie drogowskazem na trudnych ścieżkach wiary współczesnego człowieka. Ks. Mirosław Prasek COr nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 3 Spis treści ks. Mirosław Prasek COr — Słowo wstępne ......................................................... 3 ks. Piotr Turzyński — Między wiarą a kulturą – po stronie Bacha, Dostojewskiego, Tolkiena i Kilara ............................ 4 ks. Adam Maj COr — Refleksje pedagoga – edukacja szkolna ................. 6 Maja Janczykowska-Kuna — Zwyczajni – niezwyczajni ..................................... 6 ks. Mirosław Prasek COr — Modlitwa różańcowa ............................................ 8 — Nowenna pompejańska ........................................... 9 List Apostolski o Różańcu Świętym .............................. 9 Mirosław Wąsik — Będzie dobrze... ..................................................... 10 s. Ewa Bijoś fmm — Ziemia św. Charbela – dwa oblicza Libanu .... 12 Maja Janczykowska-Kuna — W kolejce po cud ................................................... 14 ks. Mirosław Prasek COr — 500-lecie urodzin św. Filipa Neri ...................... 15 Nowenna do św. Filipa Neri ...................................... 16 Magdalena Wojtkiewicz — Jesienny zegar ........................................................ 17 — Co z tym świętem? ............................................... 18 Wojciech Sałek — Karolina ................................................................. 19 s. Beata Karwowska fmm — Z notatnika s. Beaty... .......................................... 19 Z leksykonu malucha... .............................................. 20 Redakcja miesięcznika YĮ±éĴčÌ ul. Grzybowska 22, 26-600 Radom, adres e-mail: [email protected] Zespół: ks. Mirosław Prasek COr, Rafał Celej, Maja Janczykowska-Kuna, Marcin Kuna, Wojciech Sałek, Krzysztof Szwarc, Mirosław Wąsik, Magdalena Wojtkiewicz, ks. Piotr Woszczyk COr, s. Magdalena Zawadzka fmm. 4 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Między wiarą a kulturą – po stronie Bacha, Dostojewskiego, Tolkiena i Kilara ks. Piotr Turzyński W iara i kultura to rzeczywistości, które głęboko i całościowo dotykają ludzkiego bytu i obydwie pokazują wyjątkowość człowieka. Ciekawe są ich wzajemne relacje. Obserwując historię chrześcijaństwa trzeba powiedzieć, że za nami długa historia wzajemnego przenikania się właśnie wiary i kultury. Z jednej strony wiara wchodzi w zastaną kulturę, podnosi ją, oczyszcza i uwzniośla, korzystając z jej dobrych owoców. Chrześcijaństwo posługuje się kulturową formą, aby przedstawić coś absolutnie i radykalnie nowego, tzn. Boga, który stał się człowiekiem, jest miłosiernym Ojcem i równocześnie jest wspólnotą Osób. Dla pierwszych teologów niezwykle cenne okazują 0LFKDá$QLRáPieta się zdobycze mądrości filozofii platońskiej i neoplatońskiej, aretologia stoików i starożytne koncepcje szczęścia. Ojcowie Kościoła nie odrzucili kultury starożytnej, ale zauważyli w tej ludzkiej mądrości ziarna prawdy i, wydobywając je, posłużyli się nimi do pokazania oryginalności i piękna ewangelii. Szczególnym miejscem spotkania wiary i kultury jest liturgia. Katechizm Kościoła Katolickiego podaje: Liturgia Kościoła przyjmuje, integruje i uświęca elementy stworzenia i kultury ludzkiej, nadając im godność znaków łaski, nowego stworzenia w Jezusie Chrystusie /KKK 1149/. W liturgii dzięki wierze kultura staje się doksologią, czyli oddaniem chwały Bogu. Jana Paweł II wiele razy podkreślał, że misterium Chrystusa (...) powinno być głoszone, celebrowane i przeżywane we wszystkich kulturach tak, by nie niszczyło tych kultur, lecz służyło ich odkupieniu i dopełnieniu (Jana Paweł II, Catechesi tradendae 16; KKK 1204). Z drugiej strony wiara rodzi kulturę i staje się kulturą. Doceniając wagę kultury dla chrześcijaństwa w 1982 roku Jan Paweł II ustanowił Radę do spraw kultury i w Liście ustanawiającym pisał: „Wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą nie w pełni przyjętą, nie w całości przemyślaną, nie przeżytą wiernie”. Warto pamiętać o kulturotwórczych owocach chrześcijaństwa. Przykładem niech będzie zakon benedyktyński, który wychował zastępy mnichów, a oni żyjąc w odosobnieniu przepisywali dzieła wielkich myślicieli, nie tylko zresztą wierzących, zapewniając ludzkości kontakt z mądrością poprzednich pokoleń. W średniowieczu chrześcijańskie szkoły katedralne stawały się zaczątkiem uniwersytetów i centrów naukowych. Romańskie surowe kościoły, strzeliste gotyckie katedry w Chartres, Sienie, Florencji i tylu miejscach, bazyliki Rzymu, aż wreszcie niezwykła Sagrada Famiglia w Barcelonie autorstwa Antonio Gaudiego na wieki są świadectwem wiary i znakiem twórczego wkładu wiary w kulturę świata. Pinakoteki świata, kościo- .DWHGUDZ&KDUWUHV www.filipini.radom.pl/paradiso nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — 2áWDU]:LWD6WZRV]D%D]\OLND0DULDFNDZ.UDNRZLH ły i sanktuaria są pełne cudownych wschodnich ikon, obrazów Matki Bożej, opowiedzianej obrazami ewangelii, a przecież nie można zapomnieć o Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła. Znajdujemy cudowne owoce wiary w dziedzinie muzyki. Trzeba wspomnieć chorał gregoriański, i min. Pasję według św. Jana – Jana Sebastiana Bacha, Stabat Mater Pergolesiego, motety Palestriny, Ave Maryję Schuberta, Bacha i Cacciniego, Requiem i Lacrimosę Mozarta, Symfonię Smutku Henryka Góreckiego i długą jeszcze litanię cudownych utworów. Nie zapomnijmy o rzeźbie i Madonnach z Walsingham, Montserrat i o Piecie, o ołtarzu Wita Stwosza. Literatura piękna niesie ze sobą świadectwo wiary wielu najwyższej klasy twórców. Wspomnijmy o Boskiej Komedii Dantego, utworach, a szczególnie Inwokacji z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, Norwidzie, powieściach Dostojewskiego, Quo vadis Sienkiewicza, biblijnych powieściach Tomasza Manna, Władcy pierścieni Tolkiena, poezji Anny Achmatowej, miłowanej przez wielu ludzi poezji ks. Jana Twardowskiego i wielu innych wspaniałych i niezapomnianych dziełach. One wszystkie nasiąknięte są duchem chrześcijańskim i stanowią najwyższe szczyty człowieczeństwa i kultury. Warto zdać sobie sprawę, że opowiedzenie się po stronie wiary jest opowiedzeniem się po stronie Giotta, Rembrantha, Bacha, Michała Anioła, Rublowa, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Sienkiewicza, Dostojewskiego, Manna, Tolkiena, Gaudiego, Staffa, Achmatowej, Góreckiego, Kilara i tysięcy wielkich ludzi, twórców i geniuszy ludzkości. W dobie ogarniającej wszystko polityki wypada wspomnieć o kulturze politycznej twórców zjednoczonej Europy kandydatów na ołtarze Roberta Schumanna, Konrada Adenauera i Alcide de Gasperriego. Te wszystkie owoce wiary w dziedzinie kultury powinny być naszym powodem do dumy i zobowiązaniem zarazem. Czy nasze czasy jednak będą miały takie nazwiska i takie osiągnięcia? Bardzo mądra jest uwaga kardynała Gianfranco Ravasiego, który twierdzi, że ewangelizacja bez kultury YĮ±éĴčÌ 5 i ii wybitnych dzieł sztuki, w cywilizacji telewizyjnej jest absurdem. w Wiara znajduje swoje odbicie takżże w stosunkowo nowej sztuce filmowej. Ś Świadczą o tym takie dzieła jak: Misja w reżyserii Rolanda Joffé, Dekalog Krzyszw t tofa Kieślowskiego, Pasja Mela Gibsona, W Wyspa Pawła Łungina, Ludzie Boga – Xav viera Beauvois, a także niezwykle bogata li filmów fabularnych o świętych. Mamy lista o obrazy o życiu świętych: Franciszka, Rity, A Antoniego, Faustyny, Filipa Neri, Maksym miliana w reżyserii Krzysztofa Zanussiego, E Edyty Stein (film „Siódmy pokój” w reżyser Márty Mészáros), Ojca Pio, Matki Tererii s z Kalkuty, Józefiny Bakhity, Jana Pawła II sy i wielu innych. Znamienny jest punkt 58 Konstytucji dogmatycznej o Kościele w świecie współczesnych. Kościół, wierny własnej tradycji i zarazem świadomy swej uniwersalnej misji, potrafi nawiązać łączność z różnymi formami kultury, przez co bogacą się zarówno sam Kościół, jak i różne kultury. Dobra Nowina Chrystusowa odnawia ustawicznie życie i kulturę upadłego człowieka oraz zwalcza i usuwa błędy i zło, płynące z ciągle grożącego człowiekowi zwodzenia przez grzech. Nieustannie oczyszcza i podnosi obyczaje ludów, skarby i przymioty ducha każdego ludu czy wieku niejako użyźnia od wewnątrz bogactwami z wysoka, umacnia, uzupełnia i naprawia w Chrystusie (KK 58). Postawmy na zakończenie niepokojące pytanie: co się stanie z kulturą, gdy przestanie być oczyszczana i podnoszona przez wiarę? Czy będzie jeszcze w ogóle ą kulturą? 6 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Refleksje pedagoga – edukacja szkolna ks. Adam Maj COr D zień 14 października, jako święto nauczycieli, jest okazją do wyrażenia wdzięczności wszystkim szkolnym i przedszkolnym wychowawcom. Data Dnia Nauczyciela nie jest przypadkowa. Wiąże się z powołaniem przez Sejm Rzeczpospolitej 14 X 1773 r. Komisji Edukacji Narodowej – pierwszego w Polsce i w Europie organu (ministerstwa) władzy państwowej odpowiedzialnego za oświatę. Określenie użyte w tytule Komisji: edukacja, było stosunkowo rzadko używane w pedagogice i oświacie Polski XX-wiecznej. Natomiast aktualnie jest popularne i często stosowane w prawie oświatowym i praktyce szkolnej. Czym jest edukacja? Dzisiaj uznaje się, że edukacja to pojęcie najszersze i ogólne określające wszystkie oddziaływania (zamie- rzone i niezamierzone, świadome i nieświadome), które wpływają na rozwój i formowanie się człowieka. Zatem są to oddziaływania zarówno rodziny i szkoły, jak i środowiska (np. rówieśników), kultury masowej i mediów (telewizji, Internetu). Natomiast zamierzone i świadome oddziaływania na wychowanka, służące ukształtowaniu jego postaw i systemu wartości stanowią wychowanie, a kształcenie dotyczy takich oddziaływań świadomych i celowych, które umożliwiają mu poznawanie świata i siebie, przygotowują do życia w społeczeństwie i realizacji swoich aspiracji. Kształcenie jest nauką uczenia się i nauczaniem, czyli kierowaniem uczeniem się wychowanka. Oba pojęcia: wychowanie i kształcenie składają się na edukację. Jeśli tak ją rozumiemy, to edukację szkolną (przedszkolną) nie można sprowadzać jedynie do kształcenia. Jej nieodłącznym elementem pozostaje wychowanie jako wprowadzenie ucznia w świat uporządkowanych wartości, aby był pełną, harmonijnie rozwiniętą osobą, na miarę godności możliwości ludzkich. Dlatego określenia np. edukacja przedszkolna, edukacja szkolna i jakakolwiek organizowana w oświacie jest zawsze kształceniem (uczeniem się, nauczaniem) i wychowaniem. Dzisiaj, ze względu na trudności i złożoność procesu wychowawczego, często interpretowanego ideologicznie, niektóre środowiska oświatowe utożsamiają edukację tylko z kształceniem. Jest to nieuprawnione zarówno z naukowego (pedagogicznego) punktu widzenia i z perspektywy obowiązującego prawa oświatowego, a także ze względu na ucznia, który w szkole (przedszkolu) powinien uzyskać wsparcie dla swojego wszechstronnego rozwoju. Nasze dzieci i młodzież mają prawo do edukacji przedszkolnej i szkolnej, czyli do kształcenia i wychowania. To wezwanie do zaangażowania się nauczycieli oraz rodziców – pierwszych wychowawców dzieci i społecznych właścicieli systemu edukacji. Zwyczajni – niezwyczajni Maja Janczykowska-Kuna W kinie jak w zwierciadle odbijają się ludzkie różnorodności. Nasze cnoty przeplatają się grzechami, słabościami charakteru. Dają nam też filmy pogląd na to, jak realizujemy się w rolach społecznych. Jedna z nich – zawód – osadza bohatera w konkretnym środowisku, charakteryzuje go, a widzom często uświadamia, jak jego wrażliwość i zaangażowanie w to, czym się zajmuje, odstaje od tradycyjnych, stereotypowych wyobrażeń o realizacji tej roli. W październiku nie sposób przejść obojętnie obok filmowych portretów nauczycieli, a kino, zwłaszcza amerykańskie, odkrywa przed nami krzepiące opowieści o kreatorach umysłów, indywidualistach zmagających się ze szkolnymi wyzwaniami, którzy czasem wchodzą w konflikt .HYLQ6SDFH\MDNR(XJHQH6LPRQHWZ¿OPLHPodaj dalej www.filipini.radom.pl/paradiso z konserwatywnym środowiskiem przełożonych, ale mają wybitne zasługi – przełamują rutynę, a nawet nieufność czy obojętność młodzieży. Nawiązują z nią dialog, podnoszą jej samoocenę. Nierzadko nakładają kostium superbohatera i podbijają serca swoich filmowych wychowanków, jak również widzów. Jedno jest pewne – niezależnie od tego, czy historie o nauczycielach są prawdopodobne i szczere do bólu, czy zachwycają oryginalnością, czy też trącą myszką, w filmowym świecie mają swoje zaszczytne miejsce. Kino proponuje widzowi całą paletę portretów pedagogów kochających swoją pracę i nie oczekujących wymiernych korzyści. Do analizy wybieram trzy obrazy, których boha- *HUDUG-XJQRW±Pan *HUD UG G -XJQRWW Pan od d muzyki muzyki ki terowie urzekli mnie subtelnością i autentycznością. Oto oni: Simonet, bohater filmu Podaj dalej, nie jest idealnym nauczycielem. Nie jest przekonany, że ma wpływ na ukształtowanie swoich wychowanków. Co roku zadaje im to samo polecenie polegające na naprawieniu czegoś, co im się nie podoba. Niestety sam pedagog dawno stracił nadzieję, że dzieci naprawdę będą chciały zmienić świat. Tym większe jest jego zaskoczenie, gdy praca domowa przemieni jednego ucznia. Co więcej, natchniony jedenastolatek pozytywnie wpłynie na innych, w tym na samego Simoneta. Ten nieszczęśliwy, znudzony człowiek ma szansę nauczyć się wiele od swojego wychowanka. Zaskakujące odwrócenie ról w żadnym wypadku nie gorszy, świadczy nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 7 jedynie o wielkiej pokorze i mądrości człowieka, który z racji wykonywanego zawodu mierzy się z piętnem bohatera, będąc w rzeczywistości wychowawcą najzwyklejszym w świecie, słabym i wątpiącym. Pan od muzyki remake Słowiczej klatki Jeana Dreville’a opowiada o niespełnionym muzyku, którego los związał ze szkołą dla tudnej młodzie- 0RKDPHG)HOODSZW\WXáRZHMUROL¿OPXPan Lazhar ży. Mimo zwątpienia w sens nowej roli i przekonania, że to miejsce niejsze życiowe wartości. Bahir Lanie nastroi go pozytywnie, Mathieu zhar to wychowawca przybyły do będzie mógł realizować się tu na wielu szkoły podstawowej w Montrealu płaszczyznach. Pan od muzyki, choć w momencie, gdy uczniowie żegnają wspierany przez innych pedagogów tragicznie zmarłą nauczycielkę. Ten dobrą radą, nie przyjmuje wskazó- algierski emigrant nie potrafi odw kolegów po fachu. naleźć się w nowoczesnej placówce, wek B Bezwzględne metody w której wychowuje się bezstresowo, w wychowawcze, agresja pobudza się wyobraźnię i uczy kren nauczycieli odpowie- atywności. Lazhar narzuca uczniom d na agresję chłopców rygor, dba o dyscyplinę, a jego wydzi (w myśl powtarzanego magania dydaktyczne przerastają (w d znudzenia przez możliwości wychowanków. O dzido je jednego z nauczycieli wo, te niekonwencjonalne metody h hasła „akcja – reakcja”), przynoszą rezultaty. t tzw. zamordyzm nie Algierczyk, który trafia do obcep przynoszą oczekiwa- go kulturowo środowiska, skrywa n nych efektów. Mathieu, bolesną tajemnicę. Po cichu zmaga c człowiek wyjątkowo się z osobistą wrażliwy i cierpliwy, tragedią. Bagaż postanawia wpłynąć d o ś w i a d c z e ń na swoich uczniów w inny sposób. i ciężar wspoZakłada chór, by dotrzeć do ich serc. mnień uwrażliI mimo że dyrekcja i współpracow- wiają go na ponicy Mathieu wyrażają wątpliwości trzeby młodych co do skuteczności tej metody, pan wychowanków, od muzyki nie podporządkowuje którzy przez się im. traumatyczne Gerard Jugnot, odtwórca głównej wydarzenie (saroli, stał się również współprodu- mobójstwo ich nauczycielki), jakiecentem Pana od muzyki. W ten spo- go byli świadkami, potrzebują kogoś sób pokazał, że zależy mu na filmie, więcej, niż dobrego metodyka. Czy że jest w niego zaangażowany. A za- takt i delikatność pana Lazhara będą angażował się całym sobą – aktor w stanie zaleczyć jątrzącą się ranę? najgorzej wspomina ostatni dzień Wszyscy trzej potrafią słuchać, zdjęć, kiedy poczuł się jak nauczyciel są mądrzy i ostrożni w ocenie swoopuszczający dzieci na koniec roku. ich podopiecznych. Ich wewnętrzny Philippe Falardeau, tworząc ada- spokój, naturalność i podmiotowy ptację sztuki znanej kanadyjskiej stosunek do uczniów urzeka. Przede dramatopisarki Evelyne de la Chene- wszystkim jednak udowadniają, liere, wywrócił do góry nogami sche- że nauczyciel ma prawo do słabości, mat opowieści o nieszablonowym wzruszeń i błędów. Ważne, by był pedagogu, który przekazuje najważ- ich świadomy. 8 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Modlitwa różańcowa ks. Mirosław Prasek COr A Bóg czyż nie weźmie w obro- grzesznika, gdyż w niej przyznajemy nę swoich wybranych, którzy się, iż jesteśmy słabi i grzeszni i stąd dniem i nocą wołają do Nie- prosimy, by modliła się za nami Święgo, i czy będzie zwlekał w ich ta Maryja. Stąd bez leku każdy może sprawie? Powiadam wam, że prędko wziąć różaniec do ręki. weźmie ich w obronę. (Łk 18,7) Od czasu św. Dominika (+ 6.08.1221) Różaniec w ręku nikogo nie dziwi. znamy tę formę różańca, którą odmaPośród różnych form pobożności, na- wiamy współcześnie. Papież Leon XIII bożeństwa różańcowe w październiku w roku 1885 zalecił, by w kościołach odgromadzą najwięcej wiernych. Procesje mawiano różaniec przez cały paździerróżańcowe mają największą frekwencję. nik. Jan Paweł II wyliczając oddanie Do wyjątków należy, aby zmarłemu nie swoich poprzedników modlitwie różańsplatano w trum- cowej, sam w prosty sposób naucza nas nie rąk różańcem. w Liście o różańcu: „Tradycyjnie do odAle czy nie jest mawiania różańca używa się koronki. wówczas zbyt W najbardziej powierzchownej praktyce późno? Dlaczego staje się ona często przedmiotem, który różaniec otrzy- służy po prostu do odliczania kolejnych many w czasie «Zdrowaś Maryjo». Służy ona jednak pr z ygotow ania również wyrażeniu symboliki, która do pierwszej ko- może nadać kontemplacji nową treść”. munii świętej ma Papież wskazuje, że koronka zwraca się leżeć zapomniany ku wizerunkowi Ukrzyżowanego, który gdzieś w szufla- otwiera i zamyka samą drogę modlitwy. dzie, by potem Na Chrystusie skupia się życie i modlispleciono nim ręce zmarłemu? twa wierzących. Wszystko od Niego Różaniec jest modlitwą biblijną, wychodzi, wszystko ku Niemu zdąża, w której recytuje się natchnione tek- wszystko przez Niego, w Duchu Święsty pozdrowienia anielskiego i modli- tym, dochodzi do Ojca. Jako pomoc w litwy pańskiej. Jest to modlitwa serca, czeniu, wyznaczając rytm posuwania się która pozwala na wzór Maryi rozwa- w modlitwie, koronka przypomina nie żać sprawy Boże. Tajemnice różańca, kończącą się nigdy drogę kontemplacji wraz z tymi dodanymi przez świętego i doskonałości chrześcijańskiej. Jana Pawła II, streszczają historię zbaZnane obecnie na całym świecie wienia człowieka. Modlący odnajduje sanktuarium Królowej Różańca w Pomswoje życie oraz godzinę śmierci, po- pejach, było dziełem apostoła tej modlikładając ufność w Matce, która towa- twy bł. Bartłomieja Longo, beatyfikowarzyszy w modlitwie. Jest to modlitwa nego przez Jana Pawła II 26 października 1 1980 roku. Jego początki z zawdzięczmy temu, iż pewn nego dnia siostra Maria C Conetta de Litalla ofiarow wała Bartłomiejowi Longo m mocno zniszczony obraz M Matki Bożej Różańcowej. L Longo odnowił go w roku 1 1876 i umieścił w kościółku pparafialnym w Pompejach. W W ciągu blisko 140 lat w tym m miejscu wydarzyło się wiellee cudownych uzdrowień, 6DQNWXDULXP.UyORZHM5yĪDĔFDZ3RPSHMDFK aa wierni otrzymywali liczne %á%DUWáRPLHM/RQJR łaski. Podczas jednego z objawień Matka Najświętsza powiedziała nieuleczalnie chorej Fortunacie Agrelli, która błagała ją o przywrócenie zdrowia: Za każdym razem, gdy chcesz uzyskać ode mnie jakąś łaskę, odpraw na moją cześć 3 nowenny, odmawiając 15 tajemnic mojego Różańca, a potem odpraw trzy nowenny dziękczynne. Maryja objawiła też Fortunacie, że tytuł Królowa Różańca Świętego jest Jej najmilszy. Wiele osób zaufało słowom Matki Najświętszej. Potwierdzeniem są liczne wota dziękczynne wokół Cudownego Obrazu Matki Bożej Pompejańskiej, które świadczą o tym, jak wynagradza Ona wiernych czcicieli Różańca świętego. Bł. Bartłomiej Longo widział w modlitwie różańcowej również „łańcuch” łączący nas z Bogiem, który jest Ojcem. „Synowski” łańcuch, który pozwala nam jednoczyć się z Maryją, «służebnicą Pańską» (Łk 1, 38), a w końcu i z samym Chrystusem, który, będąc Bogiem, stał się „sługą” dla naszej miłości (por. Flp 2, 7). Zamieszczamy w naszej gazecie nowennę pompejańską. Wiemy, jak wiele osób już podjęło się i podejmuje nadal tę formę modlitwy. Z niej wynika również zobowiązanie do dawania świadectwa o otrzymanych łaskach i oddawania czci Matce Bożej. Nie pytajmy się czy odmawiać różaniec, lecz jak często? Niech odpowiedzią będą słowa świętego Jana Pawła II z zamieszczonego obok fragmentu Listu o różańcu. www.filipini.radom.pl/paradiso nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 9 Nowenna pompejańska ks. Mirosław Prasek COr N owenna Pompejańska trwa cy, miał być przez Ciebie opuszczony. 54 dni, podczas których co- Nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa dziennie odmawia się dawne Przedwiecznego, ale przez święty Twój trzy części Różańca Święte- Różaniec i przez upodobanie, jakie go. Można też odmawiać cztery części – okazujesz dla Twej świątyni w Pompei, z tajemnicami światła. Przed rozpoczę- wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen”. ciem każdej części trzeba dodać: „Ten Przez kolejnych 27 dni odmawia się Różaniec odmawiam na Twoją cześć, część dziękczynną, podczas której na Królowo Różańca Świętego” – i tu wy- zakończenie dodaje się modlitwę: „Cóż powiedzieć intencję modlitewną. Każdą Ci mogę dać, o Królowo pełna miłości? z części kończy się trzykrotnym we- Moje całe życie poświęcam Tobie – ile zwaniem: „Królowo Różańca Święte- mi sił starczy, będę rozszerzać cześć go – módl się za nami”. Twoją, o Dziewico Różańca Świętego Przez 27 dni odmawia się część z Pompei, bo gdy Twej pomocy webłagalną nowenny i codziennie na za- zwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. kończenie dołączoną modlitwę: „Po- Wszędzie będę opowiadać o miłosiermnij, o miłosierna Panno Różańcowa dziu, które mi wyświadczyłaś; o ile z Pompei, jako nigdy nie słyszano, aby zdołam, będę rozszerzać nabożeństwo ktokolwiek z Twoich czcicieli, z ró- do Różańca Świętego; wszystkim głożańcem Twoim pomocy wzywają- sić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się 0DWND%RĪD3RPSHMDĔVND ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen”. List Apostolski o Różańcu Świętym (fragment) Jan Paweł II – Watykan 2002 R óżaniec można odmawiać «tajemnicom chwalebnym». Gdzie codziennie w całości, i nie włączyć «tajemnice światła»? brak takich, którzy to czynią Zważywszy, że «tajemnice chwaz godną pochwały wytrwało- lebne» powtarza się przez dwa ścią. Wypełnia on w ten sposób modli- kolejne dni, w sobotę i w niedzietwą dni tak wielu dusz kontemplacyj- lę, a sobota jest tradycyjnie dniem nych albo towarzyszy osobom chorym o silnym zabarwieniu maryjnym, czy w podeszłym wieku, które dysponu- wydaje się wskazane przenieść na ją dużym zasobem czasu. Jest jednak sobotę drugie w ciągu tygodnia oczywiste – i to tym bardziej, jeśli doda rozważanie «tajemnic radosnych», się nowy cykl mysteria lucis – (tajem- w których wyraźniejsza jest obecnice światła) że wielu wiernych będzie ność Maryi. Czwartek pozostaje mogło odmawiać tylko jego część we- w ten sposób wolny właśnie na medytadług pewnego porządku tygodniowego. cję «tajemnic światła». Ten rozkład prowadzi do nadania poTo wskazanie nie ma jednak ograniszczególnym dniom tygodnia swoistego czać słusznej wolności medytacji osobiduchowego ‚kolorytu’, podobnie jak li- stej i wspólnotowej, z uwzględnieniem turgia nadaje go różnym okresom roku potrzeb duchowych i duszpasterskich, liturgicznego. a przede wszystkim dat liturgicznych, Według obecnej praktyki poniedzia- które mogą sugerować bardziej odpołek i czwartek poświęca się «tajemnicom wiednie dostosowania. Sprawą naradosnym», wtorek i piątek «tajemni- prawdę wielkiej wagi jest to, by różaniec com bolesnym», środę, sobotę i niedzielę był coraz bardziej pojmowany i przeży- wany jako droga kontemplacji. Dzięki niej, jako uzupełnienie tego, co dokonuje się w liturgii, tydzień chrześcijanina, skoncentrowany na niedzieli, dniu zmartwychwstania, staje się drogą przez tajemnice życia Chrystusa, a On objawia się w życiu swych uczniów jako Pan czasu i historii. List Apostolski Rosarium Virginis Mariae Ojca Świętego Jana Pawła II do biskupów, duchowieństwa i wiernych o Różańcu Świętym z 16 października 2002 roku. 10 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Będzie dobrze... Mirosław Wąsik N ic nie zapowiadało pro- a mama na oddział. Ale myliłby się blemów. Anna czuła się ten, kto by sądził, że sytuacja będobrze, a maleńki Jaś dzie się powoli uspakajać. Niestety, systematycznie rósł pod jak w kryminałach Hitchcocka – na sercem mamy. Jakby czekając spokoj- początku trzęsienie ziemi, a później... nie na dzień narodzenia – określony napięcie narasta. Tygdzień po nagłym przez lekarzy na 4 listopada br. porodzie w nocy niespodziewany Sierpniowy wyjazd nad Wigry nie alarm – pielęgniarka woła Annę, aby był więc żadnym szaleństwem. Po- szybko przyszła do Jasia – pożegnać czucie bezpieczeństwa dawał zarów- się. – Leżał całkowicie blady, zaintuno Marek, sprawdzony w roli ojca bowany. Nie podejmował oddechu, i męża, jak też zaczynał krwawić – cicho opowiada. grupa przyjaciół. Tyle już razy o tym mówiła, ale i tak No i to miejsce: nie potrafi powstrzymać łez. Lekarka pokamedulski przy Jasiu zwiększa poziom tlenu... klasztor z poko- 30%, 60, 70, 90, dochodzi niemalże jami dostatecz- do 100. „Przepraszam, nic więcej nie nie wygodny- możemy zrobić, tlen rozerwie mu mi dla kobiety płuca” – powiedziała krótko pani w stanie błogo- doktor. „Nic więcej nie możemy zrosławionym oraz bić” – do dzisiaj ma w uszach słowa bliskość Ostrej brzmiące jak wyrok śmierci. Pamięta Bramy z Maryją Matką Bożą Miło- dokładnie i powtarza kilka razy z taką sierdzia. A przecież miłosierdzie to samą intonacją ... „Nic więcej nie moBoży dar, który obojgu był od lat bar- żemy zrobić..”. Jak to powie Markodzo bliski. wi? Ale będzie musiała zadzwoKomplikacje pojawiły się dzień nić i powiedzieć o wszystkim. po wizycie w Wilnie i modlitwie Stracili dziecko... Tylko może w sanktuarium przed obrazem Jezu- jeszcze nie teraz...? Może za gosa Miłosiernego. – To były skurcze dzinę, za dwie... Ale Jaś walczy... zwiastujące coś poważnego. Doszło „Podejmuje współpracę” – znów do przedwczesnego odklejenia łoży- Anna fachowym głosem relacjoska – mówi Anna. Precyzyjnie, jak nuje przebieg tamtych zdarzeń. przystało na solidnie wykształconą Marek słucha i próbuje uzupełpołożną. Ale również jak przysta- niać. Ale on zna tę historię tylło na matkę piątki chłopców. Mimo ko ze słyszenia, więc godzi się młodego wieku Anna z Markiem są ze słowami żony. Tamta, sierpjuż doświadczonymi rodzicami: naj- niowa noc trwa długo. Dziecko starszy syn ma 13 lat, potem dwóch przy pomocy skomplikowanego 11-letnich bliźniaków, siedmiolatek sprzętu udaje się utrzymać przy i najmłodszy, półtoraroczny Borys. życiu. Lekarze tymczasem próI oczywiście Jaś, upominający się bują ustalić, co się stało, skąd ta nagła zapaść. Wstępna diagnoza o swoje miejsce w rodzinie. Dalsze zdarzenia przebiegały to jakby kolejny wyrok: jest pow pośpiechu. Karetka i szybko do ważny problem z sercem, stan szpitala w Suwałkach. Ale nawet dziecka jest krytyczny. Lekarze wówczas nie przeczuwali, jak bardzo szybko decydują, że Jaś musi traJaś „zamiesza” w ich życiu. Poród fić do Białegostoku, do specjali– oczywiście poprzez cesarskie cię- stycznej kliniki kardiologicznej. cie – i maleństwo już jest na świecie. Szybki telefon do Marka, aby Drobina, niespełna 1.5 kg. Oczywi- przyjechał, gdyż w karetce może ście „pierwsze kroki” do inkubatora, jechać tylko dziecko, a przecież ona musi tam być. Badania w Białymstoku nie zostawiają złudzeń. „Przerost mięśnia sercowego obu komór... separacja blaszek osierdzia... deformacja zastawek... płyn w worku osierdziowym...” czytam w dokumentach medycznych Jasia Włodarczyka. Suche, specjalistyczne określenia. Tak naprawdę przemawia do mnie dopiero wyjaśnienie Marka: w przypadku Jasia są to schorzenia nieoperacyjne, być może jedyną szansę daje przeszczep serca. Przeszczep serca u kilkutygodniowego wcześniaka? To prawie jakby wysłać kogoś w kosmos. Oczywiście „na świecie” robi się takie rzeczy – ale gdzie i za ile? Przy jednej pensji Marka za pracę „w zakresie alpinizmu przemysłowego” – jak fachowo brzmi zawód, który wykonuje. Z żartem mówi o swoim zajęciu, że w kościołach odkurza sklepienia. Nie poddają się. Szpital z personelem także. – To są cudowni ludzie. Tak można wyobrażać so- $QQD0DUHNL-DĞ www.filipini.radom.pl/paradiso 6WDUVLEUDFLDZNRPSOHFLH bie pomoc medyczną – mówi Anna. Jako położna wie o czym mówi. Lekarze decydują o konieczności przygotowania dokumentacji medycznej w celu zagranicznej konsultacji. Zwłaszcza, że stwierdzono problemy neurologiczne w kierunku wodogłowia. Włodarczykowie „zaprawieni” w bojach o Boże miłosierdzie szukają pomocy. – Nasza modlitwa to był istny szturm duchowy. Było w naszym życiu tyle niesamowitych momentów, których nie sposób wytłumaczyć po ludzku – mówi Marek. Ale jak przystało na szturm, walka wymaga dużego i licznego zaangażowania. – Liczba przyjaciół, którzy zgromadzili się wokół nas, wprawiała w osłupienie. Mógłbym długo wymieniać, ale wskażę tylko kilka osób, którym muszę gorąco podziękować: rodzice i rodzeństwo, ks. Mirosław Prasek, jezuita o. Czesław Sobolewski, s. Ela, siostry zawierzanki i siostry klaryski, Monika i Robert, Renata i Arek, brat Borys oraz całe Oratorium Rodzin. Tyle osób się zaangażowało i próbowało nam pomóc – mówi Marek. I dodaje – Muszę powiedzieć, że od pewnego momentu nie modliłem się tylko o uzdrowienie Jasia, lecz prosiłem o to, aby wszystko działo się zgodnie z wolą Bożą. Prosiłem i czułem, że będzie dobrze. Wielo- nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 11 krotnie w rozmowach powtarzałem, że stan jest tak beznadziejny, że nie że będzie dobrze. Ale rozumiałem to warto? – W czasie rozmowy z lekazupełnie inaczej. Prosiłem o to, aby rzem czułam, że jest coś dziwnego. wszystko działo się zgodnie z Bożą Wreszcie krótka informacja: nastąpiwolą, czyli: „żeby było dobrze” – tłu- ła nagła poprawa – mówi. „Obecne maczy Marek. Wkrótce kolejna nie- badania nie potwierdzają wcześniejsamowita sytuacja. Dzięki nieoce- szego stanu. Nic więcej nie jesteśmy nionej Monice otrzymali wyjątkowy w stanie powiedzieć” – Anna wspodar: mały wacik nasączony olejem mina wypowiedź lekarza. A potem z Libanu, z miejsca związanego ze z dnia na dzień, powoli coraz lepiej. św. Charbelem. – Dwa miejsca na – Serduszko pracuje w miarę normalmaleńkim ciele Jasia: serce i główka nie – Marek nie ukrywa emocji. Pozostały naznaczone znakiem krzyża został tylko jakiś dziwny znak, który i powierzone wstawiennictwu ma- jednak nie wpływa na pracę serca. ronickiemu pustelnikowi – opowia- Jest widoczny na zdjęciu, które poda Marek. Czy spodziewali się dal- kazuje mi na potwierdzenie swoich szego ciągu? Marek konsekwentnie słów. Dalsza poprawa stanu zdrowia mówi, że pragnął, aby było dobrze, dziecka i Jaś zostaje wypisany ze szpiale w znaczeniu, które on rozumie tala. – Dokładnie w dniu, w którym po swojemu. Chociaż stan Jasia za- zakończyłem (odmawianą wspólledwie się ustabilizował, a lekarze nie z Anią) nowennę pompejańską, nie potrafili powiedzieć, czy przeży- o której opowiadał nam ks. Miroje jeszcze tylko dzień, czy może ty- sław Prasek – dodaje. Anna wycisza dzień lub miesiąc, to czuli obydwoje, emocje – Pozostał problem neuroloże muszą dziękować i całą rodziną giczny. Ale tu też jest lepiej – mówi. pojechali na Jasną Górę. – Głęboko Mimo spokojnego tonu z wyraźną czułam, że musimy dziękować. Pro- nadzieją w głosie. siliśmy o wypełnienie się woli Bożej. Mam jeszcze garść pytań, ale już Wiedzieliśmy, że Pan Bóg ma najlep- wiem, że nie tym razem. Najstarszy plan dla naszego synka – mówi szy syn „bombarduje” telefonicznie Anna. To było 14 września. Kilka mamę, dopytując, kiedy przyjdzie. dni po wizycie w Białymstoku stan- Marek również się spieszy. Praca dardowa rozmowa z lekarzem pro- w Warszawie czeka, a on w czasie wadzącym i zaskakująca informacja szpitalnego leczenia Jasia i bardzo – przesłanie kompletu badań Jasia do częstych wyjazdów do Białegokonsultacji w zagranicznych klini- stoku stracił kilka ważnych zleceń. kach opóźni się. Dlaczego? Potrzeba – A może nowenna pompejańska dalszych badań. Po kilku dniach to w intencji znalezienia pracy – mysamo. Dziwne. Sprawa była bardzo śli głośno. – Najtrudniej zacząć, pilna, a tu nagle zwłoka... Czy dzie- a później to już idzie – dodaje je się coś złego? Czy lekarze uznali, z uśmiechem. 12 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Ziemia św. Charbela – dwa oblicza Libanu s. Ewa Bijoś fmm LIBAN Annaya L iban jest państwem w zachodniej Azji, na obszarze Bliskiego Wschodu, nad Morzem Śródziemnym, graniczącym z Syrią i Izraelem. Nazywany jest Szwajcarią Bliskiego Wschodu. Zawdzięcza to wysokim ośnieżonym górom, które każdego roku przyciągają narciarzy z całego regionu oraz temu, że przez wiele lat Liban uchodził za centrum finansowe Bliskiego Wschodu. Jest to piękny kraj, ale pełen konfliktów wewnętrznych. O d 3 lat zmaga się też z falą uchodźców syryjskich, którzy prawie podwoili liczbę ludności w tym kraju. Szacuje się, że jest około 3,5 mln Libańczyków, a prawie 2 mln uchodźców. W Libanie żyje około 30% chrześcijan, choć wcześniej było ich około 50%, dlatego też prezydentem tego kraju zawsze wybierany jest chrześcijanin, maronita. Obecnie Liban znajduje się w kryzysie politycznym, od 4 miesięcy nie ma prezydenta. Muzułmanie, dziś najliczniejsi, również są podzieleni: około 30% muzułmanów-sunnitów, 30% muzułmanów -szyitów, druzów i innych. W Libanie współżyje ze sobą 18 wyznań muzułmańskich oraz chrześcijańskich i pod tym względem jest to kraj absolutnie wyjątkowy. Wszyscy, którzy tutaj mieszkają, pamiętają lata bratobójczej wojny, ale też i piękne momenty solidarności i wzajemnej pomocy. Bejrut, stolica Libanu, kojarzona przede wszystkim z wojną i bombardowaniami. Dziś prawie nie ma tam po www.filipini.radom.pl/paradiso nich śladu. Za to prężnie budują się centra handlowe. Wojna pozostawiła po sobie podziały na dzielnice czy wioski, tylko dla muzułmanów albo tylko dla chrześcijan. Jednakże są też miejsca, gdzie współżycie tych dwóch religii układa się bardzo dobrze. Po wojnie został również strach przed tym „odmiennym”, ale też wiele pamiętnych przykładów współpracy. Świat ulega przemianom. Wraz z powstaniem państwa islamskiego dżihadu, terroru w Syrii i Iraku, rodzi się lęk, że działania destrukcyjne mogą dotknąć kraje takie jak Liban lub Jordania, dotychczas stosunkowo nietknięte przez niechrześcijańską nienawiść. I rzeczywiście, wieści dochodzące z Krainy Cedrów, są ponure. Chrześcijanie bywają coraz częściej celem gróźb i nękania. Kilka miesięcy temu na kościele maronickim „Saint-Michel al-Koubbeh”, w północnym Libanie, został umieszczony napis zapowiadający rychłe nadejście kalifatu w Libanie. 3U]\SRPQLNXĞZ&KDUEHOD nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — Kolejny kościół w Trypolisie – „Mar Elias”, został zbezczeszczony przerażającym napisem: „Będziemy zabijać czcicieli krzyża”. 2 września 2014 roku ściana trzeciego kościoła w Trypolisie, w dzielnicy Mar Elias Mina, również poniosła szkodę. Przestępcy napisali: „Państwo islamskie złamie krzyż”. 10 września, także w północnym Libanie, został zdewastowany posąg Matki Boskiej. Ponadto kilka antychrześcijańskich demonstracji wstrząsnęło libańskimi ulicami. Podczas tych spotkań zostały spalone chrześcijańskie krzyże jako odwet za spalenie flagi państwa islamskiego przez jednego z mieszkańców Libanu. Przestępstwa popełniane przeciwko tym symbolom i miejscom kultu zwiastują tragedię, która może na dużą skalę dotknąć ten region. Niepokojem napełnia prześladowanie chrześcijan w Syrii i Iraku i dlatego Libańczycy czują się bardziej niż kiedykolwiek zagrożeni barbarzyństwami dżihadystów. Dziś żyjemy z dala od tego rodzaju zagrożeń, możemy dziękować YĮ±éĴčÌ 13 Bogu za dar pokoju i dobrego bytu. Nie zapominajmy jednak w naszych modlitwach o kraju, z którego pochodził św. Charbel, nie zapomnijmy tych, którzy również dziś żyją w napięciu i oczekiwaniu niepewnego jutra. Św. Charbel Makhlouf urodził się w 1828 r. w małej, górskiej miejscowości ponad 100 km na północ od Bejrutu. Na chrzcie otrzymał imię Józef (Youssef ). Rodzice jego byli katolikami obrządku maronickiego. W wieku 23 lat wstąpił do klasztoru. W 1859 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Był mnichem i pustelnikiem, pół wieku spędził w klasztorze. Miał szczególne nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Wiele czasu spędzał na adoracji i modlitwie, odmawiał różaniec, czytał Pismo Święte. praktykował surowe umartwienia. Zmarł w wieku 70 lat w Wigilię Bożego Narodzenia 1898 r. Po śmierci jego ciało nie uległo rozkładowi i wydobyło się z niego wiele litrów oleju. 5 grudnia 1965 r. papież Paweł VI beatyfikował, a 9 października 1977 r. kanonizował o. Charbela Makhloufa. Co roku do jego grobu w Annaya przybywają rzesze pielgrzymów, prosząc i dziękując za otrzymane łaski. 14 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) W kolejce po cud Maja Janczykowska-Kuna Z etknięcie się, bezpośrednio bądź przez osoby trzecie, z czymś, co przekracza prawa natury, wymaga pokory i zadziwienia. Ta niecodzien- ność bowiem odarta z tajemnicy krwawi i kurczy się. Nie sposób zatem nie zareagować na taką sytuację. Film Jessiki Hausner ma w sobie wystarczająco dużo potencjału emocjonalnego. Wywołał we mnie złość, wewnętrzny sprzeciw, ale nie mogę przestać o nim myśleć. To chyba dobra wstępna rekomendacja obrazu Lourdes z 2009 roku. Jego główną bohaterką jest chora kobieta, która bierze udział w pielgrzymce do miejsca kultu maryjnego. Christine porusza się na wózku inwalidzkim – ma niedowład kończyn. Trudno stwierdzić, czy oczekuje objawienia, bowiem zdradza inne powody wizyty w miejscu świętym. Niezależnie od tego doświadcza cudu. Pewnego dnia wstaje na oczach wszystkich, a dzięki temu jest w centrum zainteresowa- nia, czyli tam, gdzie zawsze chciała że współtowarzysze mogą zgarnąć być. Rodzi się pytanie: czy Christi- im sprzed nosa upragniony cud. ne zasłużyła na cud? A wraz z nim Wydają się być przy tym samotni pojawiają się wątpliwości, których i pogrążeni w dziwnej melanchonie rozwieje dalszy ciąg jej historii. lii. Brakuje oznak prawdziwej wiary, Co więcej, będą się one pię- u niektórych nawet nadziei. t trzyć, ponieważ uzdrowioJessica Hausner stworzyła film n nie zyska zrozumienia szczególnie niepokojący. Pozornie na u przygnębionych i rozgo- podniosła atmosfera okazuje się być u r ryczonych tą niecodzienną świecką. Wynika to z pustki duchos sytuacją pielgrzymów. Trud- wej bohaterów, ich braku przekon zresztą stwierdzić, kto jej nania do tego, czego oczekują. Reno s sprzyja i czy w ogóle jest ktoś żyserka jednak nie krytykuje ich, t taki. Być może jedyna na- nie oskarża, jedynie z niezwykłą subd dzieja w widzu... telnością i rozwagą kreśli portret za Studium oczekujących portretem. Lourdes nie jest projekc czegoś niezwykłego to ko- tem tendencyjnym ani skierowanym le lejny fenomen, nad którym przeciwko Kościołowi. Wykracza on w warto się zastanowić. Hau- poza ramy kina religijnego. Młoda sner rejestruje z niezwykłą pieczoło- pomysłodawczyni wzorem Tarkowwitością zachowania różnych osób. skiego wnikliwie, ale na chłodno Jej celne obserwacje są dobrym pre- przygląda się człowiekowi, a obraz tekstem do analizy ludzkich reakcji i motywacji. Ciężko i przewlekle chorzy pątnicy liczą na to, że ingerencja siły nadprzyrodzonej przyczyni się do poprawy ich stanu zdrowia i pozwoli im cieszyć się życiem. Poruszają się jednak w pozostawia bez komentarza. Film jetym miejscu po omacku, tak jakby na dynie stawia pytania i daje podstawy cud nie byli gotowi. I rzeczywiście, do różnorakich odpowiedzi. Historia cudu, którą opowiada gdy Christine zostaje uzdrowiona, nie potrafią się odnaleźć w nowej Hausner jest przenikliwym opisem sytuacji. Witają ją gromkimi bra- ludzkiej alienacji. Mówi o tym, jak wami, kłaniają się jej, jak bohaterce trudno o empatię i bliskość, jak wielka (sama uzdrowio- jest w nas tęsknota, żeby wyjść z san zresztą otrzy- motności. W Lourdes to poczucie izona m muje nagrodę lacji uwypuklone jest przez fizyczną d dla najlepszego niesprawność, która brutalnie oddziep pielgrzyma), in- la. Jak powiedziała sama reżyserka n nym razem nie Lourdes – miejsce nadziei i głębokiej u ukrywają złości i wiary – w pewnym sensie potęguje z zazdrości. Są dla frustrację. I przeczucie, że przeznas siebie rywalami, czenie jest zagadką, często okrutną, k bowiem oczekujących w kolejce na konkurentami, b boją się bowiem, cud jest wielu, wyróżnieni nieliczni. www.filipini.radom.pl/paradiso nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 15 500-lecie urodzin św. Filipa Neri ks. Mirosław Prasek COr 21 lipca 2015 roku przypadnie pięćset- pobłogosławi go i udzieli przywileju odpustu zuna rocznica urodzin świętego Filipa pełnego tym wszystkim, którzy będą uczestniczyć w nabożeństwach z obecnością relikwii Świętego Neri. Rok jubileuszowy będzie trwał pod zwykłymi warunkami. Relikwiarz będzie peredo 2016 roku, w którym wszystkie kościoły i kaplice grynował po wszystkich domach Kongregacji OraKongregacji Oratorium będą obdarzone przez Stolicę torium na świecie jako wyraz jedności i umocnienia miłości, która jest jedynym węzłem wspólnot Apostolską przywilejem odpustu zupełnego. Rozoratoryjnych. poczęcie i zakończenie roku jubileuszoW naszym n kościele Królowej m Sewego odbędzie się z udziałem Świa ata Świata planujemy mieć relikwiarz s skiej, kretarza Stanu Stolicy Apostolskiej, św. Filipa Fil podczas rekolekcji wielhiiesa jako legata papieskiego w Chiesa k op kopostnych od 21 do 25 marca Nuova w Rzymie, gdzie jestt 20 2015 roku. grób świętego. Data rozpoczęGłówne uroczystości odbęcia – 23 maja – to dzień świędą się 21 lipca we Florencji, ceń kapłańskich Filipa, które miejscu urodzin Świętego przyjął w 1551 roku w koi jego lat młodzieńczych. ściele świętego Tomasza, Tego dnia wieczorem w kaw rzymskiej dzielnicy Patedrze florenckiej Mszy rione, obok słynnego placu świętej będzie przewodNavona. Koniec uroczystoniczył arcybiskup Florencji, ści przypadnie na 26 maja, ka kard. Giuseppe Bertori. Dzień a jest to dzień odejścia Filipa wc cze wcześniej dla przybyłych pielgrzydo nieba. mów je jest planowane nabożeństwo ń li25 stycznia 2015 r., w dzień 2¿FMDOQHORJRREFKRGyZ przy baptysterium św. Jana Chrzcicieturgicznego wspomnienia św. FranciszOHFLDXURG]LQ la obok katedry, gdzie św. Filip Neri był ka Salezego – który był fundatorem ĞZ)LOLSD1HUL ochrzczony, a po nim procesyjne przejście i przełożonym Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Tonon, erygowanej przez Klemensa na czuwanie modlitewne do podominikańskiego koVIII w1598 roku, zostanie przedstawiony papieżo- ścioła św. Marka, gdzie uczęszczał do szkoły. Po Florenwi Franciszkowi relikwiarz św. Filipa. Ojciec święty cji, nadal śladami św. Filipa, proponujemy pielgrzymom 0HGDORNROLF]QRĞFLRZ\]RND]MLOHFLDXURG]LQĞZ)LOLSD1HUL 16 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) przebyć drogę przez Gaetę, Monte Cassino do Rzymu, którego drugim patronem po św. Piotrze jest właśnie Filip Neri. To jego spośród plejady świętych rzymianie wybrali na swego patrona, jak powiedział św. Jan Paweł II 28 maja 1995 roku w 400-lecie jego śmierci. W niedzielę 21 września br. w naszej świątyni rozpoczęliśmy przygotowania do tego jubileuszu. Każdego miesiąca dwudziestego pierwszego dnia podczas Mszy św. o godz. 18 będziemy się modlić przez wstawiennictwo naszego Patrona, odprawiając nowennę wg bł. kard. Jana Henryka Newmana. W kolejnych miesiącach będziemy rozważać podczas homilii przymioty świętego: pokorę, pobożność, gorliwość w mo- dlitwie, czystość, dobroć, radość, cierpliwość, troskę o zbawienie dusz i jego nadprzyrodzone dary. Główne obchody 500-lecia urodzin w naszym duszpasterstwie planujemy na 14 czerwca 2015 roku o godz. 13.00. Mszę świętą jubileuszową będzie celebrował ks. arcybiskup Wacław Depo, metropolita częstochowski. Uroczystość zostanie transmitowana przez TVP Polonię. Na bieżąco będziemy informować o różnych inicjatywach związanych z tym ważnym dla nas jubileuszem. Już dziś zapraszamy czcicieli naszego Patrona do włączenia się we wspólne radosne świętowanie, by wzmacniać wiarę na drodze do nieba. Nowenna do św. Filipa Neri wg bł. J.H. Newmana COr PAŹDZIERNIK Pobożność Święty Filipie, pełen chwały mój patronie, wyjednaj mi przynajmniej cząstkę owego daru, któryś Ty w takiej obfitości otrzymał. Niestety! Twoje serce płonęło miłością, moje jest wobec Boga zupełnie zimne, bije tylko dla stworzeń. Kocham świat, który nigdy nie może uczynić mnie szczęśliwym, największym moim pragnieniem jest być dobrze, tu na ziemi, wyposażonym. Boże mój, kiedyż się nauczę nie kochać niczego oprócz Ciebie? Wyjednaj dla mnie Filipie, czystą miłość, silną miłość, skuteczną miłość, abym kochając Boga tu na ziemi, mógł potem w niebie radować się jego widokiem razem z tobą i ze wszystkimi świętymi. Święty Filipie, którego pobożność otwierała niebo, proszę cię o twoje przemożne wstawiennictwo u Wszechmogącego Boga, gdy błagam o łaskę.,; Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu... Litania do Św. Filipa Neri LISTOPAD Gorliwość w modlitwie Święty Filipie, świątobliwy mój patronie, przykładem swoim mnie naucz i wstawiennictwem swoim wyjednaj mi, abym zawsze i we wszystkich miejscach szukał Pana mego i Boga i żył w Jego obecności i w świętym z Nim obcowaniu. Jak dzieci tego świata zwracają oczy ku bogaczom albo dostojnikom, aby uzyskać od nich dary, których pragną, tak ja niechaj zawsze podnoszę oczy i ręce, i serce ku niebu i zwracam się ku Źródłu wszelkiego dobra, aby uzyskać dobra, których mi potrzeba. Jak dzieci świata obcują z przyjaciółmi i znajdują w tym obcowaniu przyjemność, tak ja niechaj zawszę łączę się ze świętymi i aniołami, i z Najświętszą Panną, Matką mojego Pana. Módl się razem ze mną Filipie, tak jak modliłeś 6HEDVWLDQR&RQFD0DGRQQDXND]XMHVLĊĞZ)LOLSRZL1HUL się razem ze swoimi penitentami tu, na ziemi, a wtedy modlitwa błoga będzie dla mnie, jak błoga była dla nich. Święty Filipie, którego gorliwość w modlitwie otwierała niebo, proszę cię o twoje przemożne wstawiennictwo u Wszechmogącego Boga, gdy błagam o łaskę... Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu... Litania do św. Filipa Neri www.filipini.radom.pl/paradiso nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 17 Pół godziny dla rodziny Magdalena Wojtkiewicz J Jesienny zegar esień jest sentymentalna – truizm jakich wiele. Nostalgicznie nastrajają i spadające liście, i wiatr, i deszcz za oknem, i dłuższy niż w czerwcu mrok. Co prawda tegoroczny październik rozpieszcza, ale jeszcze tylko chwileczkę, króciutką. Upływu czasu nie da się zatrzymać ani oszukać. Pantha rei. No właśnie – czas. Jakże różnie jest odczuwany! Na słodko: „Mamo, j u t r o namalowałam ci królewnę!” – bo trudno przedszkolakowi zrozumieć tajniki zegara. W chwilach oczekiwania: „Poczekaj tylko chwilę”, gdy każda sekunda dłuży się jak wieczność. Dla uspokojenia: „Kochanie, już idę!”, a to j u ż trwa i trwa, wzmagając wściekłość i zdenerwowanie. Ech, było wokół zielono – jest rdzawo-żółto. Krótkie szorty zostały wyparte przez ciepłe swetry, a beztroska biegania po podwórku zastąpiona szkolną/pracową rutyną. Coś znowu minęło bezpowrotnie… Dzieci nagle wyrosły z całej szafy ciepłych ubrań i nieuniknione zakupy spędzają sen z powiek (bo portfel podwyżki nie widział od dwóch lat, ale ta informacja niestety nie dotarła do sklepów z odzieżą dziecięcą). Zmarszczek jakby więcej (reklamy kremów kłamią!). Farba do włosów nieunikniona. I sprawność nie ta, jakoś tak wolniej, spokojniej, stateczniej. Jesienniej. Jeszcze nie tak dawno, choć zdaje się, że wieki temu, jesienne wieczory łączyły pokolenia. Nic nie ciągnęło w szeroki świat, bo zimno i mglista wilgoć skutecznie zatrzymywały w domowych pieleszach. Wtedy babcie snuły bajkowe opowieści, a dziadkowie przypominali dzieje rodziny. To było bardzo niedawno – jedynie przed erą całodobowej, wielokanałowej telewizji i wszech- obecnego komputera. W czasach, o których dzisiejsi uczniowie myślą jak o prehistorii znanej z wykopalisk archeologicznych, bo – choć czasem trudno to sobie uświadomić – pokolenie dzisiejszych osiemnastolatków wychowało się z komputerami i komórkami od urodzenia. Innej rzeczywistości nie zna. Choć dla rodziców jedynie SŁOWO (przeczytane, usłyszane) było narzędziem poznania i opisania świata, dla młodych konieczny jest OBRAZ. Najlepiej ruchomy. I krótki jak migawka, spot reklamowy, filmik na youtubie. Jak to pogodzić? Wykorzystać długie jesienne wieczory i zaprząc młodzież do pracy. Przecież to komputerowi tubylcy, a czeka od sierpnia kilka kart pamięci z wakacyjnymi wspomnieniami. Chyba warto właśnie teraz je odszukać i zrobić z nimi porządek, skatalogować, trwale zapisać. Wrzucone ot tak do Internetu żyją własnym życiem i, niestety, nie mamy już nad nimi żadnej kontroli. Uporawszy się już z tysiącami fotek, na których w większości jesteśmy na tle „czegośtam”, choć teraz nie jesteśmy pewni czego (ach, gdzie te filmy 36-klatkowe, zdobywane nie bez problemów, przechowywane z pieczołowitością, wywoływane w domu na amatorskim powiększalniku KROKUS, gdy w ciemnej łazience na prostokącie papieru stopniowo ukazywał się kadr, ten jeden jedyny, niezapomniany!), przechodzimy do filmików. Pora prezentacji głupich min i machania, akrobatycznych umiejętności milusińskich na plaży i wdzięczenia do obiektywu. Na „tle”. A gdyby tak stworzyć domową multimedialną kronikę rodziny? Pora wreszcie zeskanować stareńkie zdjęcia ślubne pradziadków (ale śmieszne welony!). Babcine od Pierwszej Komunii. Dziadka w spodenkach do kolan, ulizaną grzywką i ze świecą w dłoni. Rodziców na spacerze pod rękę. Potem z wózkiem (jak myśmy nie wypadli z tej wysokiej spacerówki, bez budki i pięciopunktowych pasów?). Naszą 1a z nieżyjącą już panią wychowawczynią i kolegami w stylonowych fartuszkach z tarczami na rękawach (gdzie się podziały teraz tarcze?). Wakacje w górach po maturze. Czeka jeszcze nieoglądany od wieków film ze studniówki (ups, na czym odtworzyć teraz kasetę VHS?) i płyta dvd z własnego wesela (obowiązkowo z piosenką Krajewskiego z „Uprowadzenia Agaty”!). A ile historii i wzruszeń nas czeka! Ile wiedzy dla dzieci! Ile wspomnień przy ciepłej herbacie! Tak, jesienne wieczory są sentymentalne… 18 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Co z tym świętem? B yło i minęło. Coroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości należą do przeszłości. Akurat w ostatnim tygodniu przedwyborczym, z poprawnością polityczną, Radom czcił. Pogoda dopisała jak złoto, temperatura wrześniowa, słonko, bezwietrznie. Zaludniła się spacerowiczami Leśniczówka, która po miej rewitalizacji jest wymarzonym miejscem na spokojne przedpołudnia. Część komentowała zmiany, część po prostu cieszyła się jesienną aurą. Tłumy przewalały się czyściutkimi alejkami, małe dzieci rozrabiały na h placa placach h zabaw b Niektóre Ni k nowiutkich zabaw. machały chorągiewkami. Tak, południe w Lesniczówce było zdecydowanie rodzinne i radosne. W tym samym czasie na Żeromskiego biegano na dystansie 1918 m. Start oczywiście o 11. Zaśpiewano hymn, puszczono w niebo balony, uroczyście prezentowały się biało-czerwone koszulki zawodników, flagi niesione przez biegaczy, szaliki, czapki. Impreza nie miała charakteru wyścigu, raczej „biegać każdy może”, ale byli tacy, którzy jak najszybciej chcieli przebyć trasę Rynek – park im. T. Kościuszki – Rynek i otrzymać dyplom uczestnictwa. O tak, południe w centrum miasta było zdecydowanie sportowe i radosne. Później Msza święta w katedrze (albo gęś na obiad dla tych, którzy wybrali nabożeństwa we własnych parafiach) i pora na uroczystości oficjalne. Tłum (chyba zbyt wiele powiedziane) przemaszerował pod Pomnik Legionisty. Zebrani gapie na rachitycznych trybunach i poczty sztandarowe, dzieci jak na lekarstwo, młodzież tylko w delegacjach szkolnych, nie widać harcerzy. Okolice zieją grozą i przypominają krajobraz powojenny, w którym walące się kamienice, powybijane okna oraz smętne, szare i nierówne chodniki tworzą klimat zagrożenia. Niby wiszą flagi na miejskich latarniach, ale posesje w ogóle nie są udekorowane,, niee licząc obowiązkowych nielicznych egzemplarzy na muzeum i biurze poselskim. Po zdeptanych trawnikach snują się za szpalerem oficjeli przypadkowi przechodnie, slalomem omijając psie niespodzianki. Odczytanie apelu poległych, kilka słów od przybyłych gości, kwiaty, wieńce – jak co roku (te same?) i już można się zwijać. Obowiązkowy punkt programu zaliczony. Bardzo skrupulatnie wykorzystują to opiekunowie obecnych uczniów, bo chowają sztandary szkolne zanim uroczystości dobiegną końca i chyłkiem opuszczają zgromadzenie. Zresztą, jak tu zachować powagę, gdy na główną płytę Rynku wmaszerowuje właśnie orkiestra wojskowa i gra... amerykańską muzykę filmową, wykonując przy tym dziwny układ choreograficzny (nóżka na bok, przykucniecie, obrót, bujanie instrumentem)? Chyba dla rozładowania napiętej atmosfery, bo całość jest tra- gikomiczna. Uroczystości państwowe czy festyn? O tak, popołudnie na Rynku było zdecydowanie dziwne. Zabrakło jednoczącej muzyki. Zabrakło normalnej radości. Zabrakło wspólnoty tradycji, historii i poczucia sensu, dla którego 11 listopada jest świętem narodowym. W tym samym czasie na krakowskim Rynku tysiące ludzi w różnym wieku śpiewało „Przybyli ułani pod okienko” i „Pierwszą Brygadę”. I tak od 10 lat. Można? Można! W Radomiu też. Krokiem w dobrą stronę był n niedzielny wiecczó historycznoczór -m muz -muzyczny w Oratorriu torium św. Filipa Nerri na GrzybowNeri skiejj. Półtorej goskiej. dzinyy „Wyśpiewanej Niepo od Niepodległej” stało się m szczególnych czasem wzruszeeń Piosenki żołwzruszeń. nierskie,, patriotyczne, wojskowee ostatnich 200 lat połączyły połąccz pokolenia i stany: śśp śpiewali młodzi ciałem, młodzi ciałem mł duchem, i i uczniowie, parafianie, nauczyciele, księża, zaproszeni goście, którzy objęli patronatem tę inicjatywę, wszyscy. Pięknie prezentował się chór szkolny z Katolika w kostiumach nawiązujących do Powstania Warszawskiego, a furorę robił kiądz Piotr, który w mundurze ułańskim zachęcał do włączania się, zwłaszcza, że teksty wyświetlano z rzutnika i cały czas były widoczne. Nie zabrakło i wesołości, i łez, i patosu, i powagi, i refleksji. „Trwać będzie kraj nasz cały! Zwycięży Orzeł Biały! Zwycięży polski lud!” O tak, niedzielny wieczór z piosenką patriotyczną był dobrym sposobem świętowania niezależności, niepodległości i jedności. Dla dużego, dla małego, dla zabawy i nauki, dla pamięci, dla przyszłości. Może za rok uda się powtórzyć? Bo niby dlaczego czcić tylko pogrzebowo? Tylko uśmiechnięta wolność jest prawdziwą wolnością! www.filipini.radom.pl/paradiso nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) — YĮ±éĴčÌ 19 Karolina Wojciech Sałek Dziś zapraszam Was na film, który wyświetlany jest w niewielu kinach, a w Radomiu tylko na seansach zorganizowanych. Warto jednak trochę się wysilić i poszukać, gdzie jest on do obejrzenia. Jeśli mówimy o tytułach tzw. niszowych, to zapewne jeszcze długo do tego typu filmów należeć będą obrazy o niskim budżecie, robione przez niewielkie studia filmowe i tematyce mało popularnej. Takową stanowią nadal filmy o świętych. Oczywiście są tu wyjątki, bo niektórych z nich zna dobrze cały świat i takie postacie jak św. Franciszek z Asyżu, św. Piotr, Matka Teresa z Kalkuty czy św. Jan Paweł II nierzadko są dla reżyserów inspiracją. Często okazuje się, że biografie świętych to gotowe scenariusze. Trzeba się tylko odważyć, aby sięgnąć po taki temat. Historie polskich świętych również mogłyby znaleźć się na dużym ekranie. Powstały wprawdzie filmy fabularne o ojcu Maksymilianie Marii Kolbe, o siostrze Faustynie, księdzu Jerzym Popiełuszko czy Albercie Chmielowskim, jednak aż się prosi, aby ktoś pokusił się o prze- niesienie na duży ekran biografii np. biskupa Stanisława, królowej Jadwigi czy Andrzeja Boboli. Ale może nie narzekajmy, bo jednak coś się dzieje w tym temacie. Właśnie minęła setna rocznica śmierci błogosławionej Karoliny Kózkówny i w kinach pojawił się film zatytułowany „Karolina”. To ciepła i mądra opowieść o pragnieniach i wyborach młodych ludzi, o problemach i dylematach dorosłych, o skomplikowanych historiach rodzinnych i o odnajdywaniu drogi – to wszystko w odniesieniu do tej prostej dziewczyny, która wybrała swoją drogę do świętości. A jak wygląda fabuła filmu? Kaśka i Magda kończą liceum filmowe i czeka je finalny egzamin . Mają za zadanie przygotować etiudę filmową. Nauczyciel daje im temat, który w ogóle ich nie interesuje. Trafia się im historia wiejskiej dziewczyny sprzed 100 lat, która w bezsensowny sposób dała się zabić! Chcąc nie chcąc, wyruszają w drogę, gdzie żyła i zginęła ich bohaterka – Karolina Kózkówna. Na początku nie potrafią się odnaleźć w jej w historii. Nie mogą jej zrozumieć. Po co młoda dziewczyna dała się zabić? I dlaczego Bóg na to pozwolił? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania sprawia, że ich praca nad etiudą przeradza się w fascynującą Z notatnika s. Beaty Coraz więcej odkryć… Dotyczą «Humaine et religieuse» (ludzko-reone kompletnie wszystkiego: kultu- ligijnej). Okazało się, że wspominary naznaczonej własną historią, co- ny «prezydent» deklaruje się jako dzienności życia, przeżywania reli- ochrzczony i bierzmowany katolik, gijności. przy czym nie przeszkadza mu to na Najbardziej utkwiło mi ostatnie sprawowanie kultu w świątyni budspotkanie z przedstawicielem, tzw. dyjskiej. «prezydentem» społeczności budNa moje pytanie, jak godzi wiarę dyjskiej, znajdującej się na terenie w Jezusa Chrystusa z praktykowastolicy Reunionu, St. Denis. niem buddyzmu, odpowiada: Miałam okazję odwiedzić świą«Jestem chińskim kreolczykiem». tynię buddyjską wraz z trzema kla- Co znaczyłoby «jedno z drugim się sami licealistów, w ramach formacji nie wyklucza», hm… przygodę, a historia Karoliny nagle zaczyna mieć wpływ zarówno na ich życie, jak i innych bohaterów filmu. I na zakończenie jeszcze kilka słów jednego z aktorów, który zagrał w filmie „Karolina”. Piotr Cyrwus powiedział: „Chciałem zadać kłam opiniom, że my, katolicy, nie potrafimy zrobić coś wartościowego . Myślę, że to jest pierwsza inicjatywa w Polsce, gdzie hołdujemy swoim wartościom, przede wszystkim przez przekaz i formę tego filmu. Myślę, że dzięki niemu będzie można dotrzeć do młodego pokolenia. Kto dotychczas wiedział o bł. Karolinie? Myślę, że teraz będą wiedzieli wszyscy”. Poszukajcie w kinie filmu „Karolina” i zobaczcie sami W samym St. Denis można spotkać również świątynię hinduską, meczet muzułmański i … kościół katolicki. Stawiam sobie tylko pytanie, co to znaczy być «rzymsko-katolickim kreolczykiem»…? Z prośbą o modlitwę, s. Beata Karwowska fmm 20 YĮ±éĴčÌ — nr 10-11(12-13)/2014 (październik-listopad 2014) Z leksykonu malucha... Nauczyciel Zuzia, 5 lat: Nauczyciel jest smutny, bo dzieci łobuzują... Uśmiecha się tylko czasami. Ola, 5,5 roku: Nauczycielka to pani Ela, a pani Krysia to pomocnica, taka sekretarka. Polska, Polak Wiktoria, 5 lat: Polska to taki kraj, w którym nie rosną palmy i kokosy. Olek, 4 lata: Polaki są fajne. Ania, 5 lat: Polak to ja, moja mama i tata. Kacper, 6 lat: Nauczyciele mieszkają w szkole, a pani woźna nimi rządzi i ma najlepszy pokój. Z kanapą i stołem. Wiktor, 5 lat: W Polsce jest dużo samochodów, tylko nie ma wyścigówek, bo są połamane drogi. Może kiedyś wyprostują je, to sobie kupię wyścigówkę. Marzę o tym. Ania, 6,5 roku: Nauczyciel służy do krzyczenia. Antek, 6 lat: Nauczyciele za karę uczą dzieci, ale w weekendy rodzice pozwalają im się bawić. Chyba są bardzo niegrzeczni, bo mają dużo kar... Zuzia, 6 lat: Nauczyciele są potrzebni, bo pilnują dzieci, żeby się nie zagubiły, jak rodzice nie mają co z nimi zrobić. Są trochę krzyczący. Staś, 7 lat: Ostatnio nasza pani miała święto, chyba świętego nauczyciela, albo coś tam... I wtedy wypachniła się i założyła ładne ubranie. Ola, 5 lat: Tęsknię za Polską. Tam mieszka moja babcia. Misia, 6,5 roku: Babcia mi mówiła, że Polki są najładniejsze. Krzyś, 5 lat: Poska to taka piękna kraina, gdzie mieszkają mieszkańcy i ich psy. Psy Polacy. Są też koty Polacy, robaki Polacy, a w ZOO żyją zwierzęta z Afryki. Przyjechały do Polski w odwiedziny i nie mogły wrócić do siebie, bo miały nieważny paszport. Antek, 4 lata: Polska to duże miasteczko z domami. Tola, 6 lat: Ostatnio było święto komisji nauczycieli. Tylko w Polsce jest przedszkole. Nie wiem, czy to dobrze, To taka komisja, która przesłuchuje uczniów. Lepiej uni- bo muszę wstawać rano, żeby tam iść. Chyba wyjadę kać komisji. stąd. Tak ciągle mówi tata. Pewnie dlatego, że jest to przedszkole. Tata mnie rozumie Krzyś, 6 lat: Nauczycielki to są panie, kóre lubią pouczać. Nauczycielem może zostać tylko dziewczyna. Tosia, 4 lata: W Polsce jest zimno i słońce sobie poszło Chłopaki mają zabronione to robić. do Afryki. Niedługo przyjdzie bałwan. On nie jest Polakiem, tylko gościem. W Polsce jest mało Polaków. oprac.: Maja Janczykowska-Kuna