Magdalena Ujma | tekst towarzyszący wystawie Siedem tańców

Transkrypt

Magdalena Ujma | tekst towarzyszący wystawie Siedem tańców
Zuzanna Janin
siedem tańców
15.01.2016 - 28.02.2016
Zuzanna Janin pracuje seriami, a impulsów do pracy dostarcza jej nieustannie zmieniająca się rzeczywistość. Wciąż na nowo podejmuje eksperymenty z materiałami i technikami, by
poszerzyć możliwości porozumiewania się z publicznością. Cechy jej prac to: różnorodność,
warstwowość, nakładające się obrazy. Wspólnym mianownikiem jest postawa artystki, którą
określić można jako kompulsywną potrzebę podążania za wyznawanymi przez siebie wartościami i bezwzględną szczerość.
Działalność artystyczna Zuzanny Janin nie jest prostym przeniesieniem zaangażowania
w życie społeczne na sferę sztuki. Także osobista historia nie ma decydującego wpływu na
kształt jej prac, choć artystka doskonale zdaje sobie sprawę, że nie istnieje inne spojrzenie
niż wyrastające z osobistej obserwacji czy prywatnej historii. Zajmuje ją pamięć jako tajemniczy przekaz, płynący z głębin czasu, rzeka opływająca nasze świadome czyny i myśli, ale
kształtująca także to, nad czym się nie zastanawiamy, odruchowe reakcje, punkty odniesienia, wartości. Jej celem jest poprzez obrazy, dźwięki, formy dotrzeć do odbiorcy, nawiązać
z nim kontakt. Jej prace nie układają się w linearne narracje, lecz tworzą punktowe, mocne
obrazy, skupiające problem jak w soczewce. Wątki, które można z nich wysnuć, rozwidlają się
i zapętlają, czasem sprawiają wrażenie fragmentów wyjętych z większej całości. Bywają niejasne, niekiedy kształtowane zewnętrznymi przekazami, czasem dokumentami, lecz i historiami fikcyjnymi, posiadającymi zwykle jakąś dozę prawdopodobieństwa. Traktując pamięć
jako materiał wyjściowy, poszukując jej fizycznych, obrazowych czy dźwiękowych odniesień,
Zuzanna Janin pracuje nad językiem uniwersalnym, nad możliwością porozumienia ponad
podziałami. Tym, co dla niej ma zasadniczą wagę, jest otwieranie procesu komunikacji, nie
zaś pokazywanie jakiejś jego skończonej, jednolitej wersji.
W najnowszych realizacjach artystka zwraca uwagę na prawo ludzi do emocji i eksperymentu, do błędu i zabawy. Często się o tych szczególnych prawach zapomina bądź traktuje
się je powierzchownie. Tymczasem dotyczą one szansy na nieskrępowaną ekspresję własnego „ja” – poprzez sztukę, zabawę, wolną grę wyobraźni. Uwalniają one od poczucia winy te
wszystkie chwile zapomnienia, kiedy porzucamy dyktat rozumu i obowiązku, kiedy zdarza
nam się zlekceważyć wymóg (jaki stawia przed nami wychowanie), żeby nie marnować czasu i ciągle robić coś pożytecznego. Chwile zapomnienia, spędzane na zabawie lub na nic-nie-robieniu, ujawniać mogą najwyższą formę świadomości i wolności. Najlepsze pomysły
i najlepsze dzieła powstają przecież wtedy, gdy w naszych głowach dochodzą do głosu myśli
zepchnięte w ciemność nieświadomości. Gdy tańczysz, śpiewasz, leżysz na trawie – po
prostu czujesz życie, uciekasz od nakazu bycia użytecznym. Użytecznym – dla władzy wszelkiej maści. Cieszysz się życiem i wolnością.
Zabawa może jednak stać się towarem i obiektem kontroli. W takim wypadku człowiek
zamienia się w przedmiot manipulacji. Dlatego właśnie aktywizm polityczny artystka wiąże
ze spojrzeniem w głąb siebie. Autorefleksja i wyostrzona świadomość są niezbędne do kultywowania wolności.
Jej wewnętrzna, wręcz cielesna potrzeba związana jest z protestem wobec niesprawiedliwości, z obroną słabszych. Jest to polityczność wrodzona, osobista – jako dziedzictwo i jako
wyzwanie. Inspiruje się tymi członkiniami i członkami własnej rodziny, którzy mieli w życiorysach przeszłość rewolucyjną i emancypacyjną. Dlatego nie tylko ona sama jest w swojej
sztuce miarą czasu i przestrzeni – o czym pisała kiedyś Olga Tokarczuk – lecz ona i jej rodzinny bagaż są narzędziem, dzięki któremu tworzy swoje prace. Są źródłem całego świata
jej sztuki. Stanowią bowiem laboratorium badawcze zdarzeń, dostarczają niezliczonej ilości
przykładów, są doskonałym sposobem na dotykanie dzisiejszego świata, ze szczególnym
uwzględnieniem rzeczywistości polskiej. Artystka tworzy jakby zapętlony film z pamięci, traktując ją jako materiał do pracy, znajdując w tym, co znane, osobiste czy uniwersalne, nowe,
nieoczekiwane połączenia.
*
Pamięć jest miejscem, z którego Zuzanna Janin obserwuje świat zewnętrzny. Swoje prace, zakorzenione w doświadczeniu i obserwacji, otwiera na idee nas wszystkich. Wystawa
Siedem tańców dobrze pokazuje tę rozpiętość – od jednostki do społeczności. Od tego, co
osobiste, do tego, co da się uogólnić. Pokazuje nie tyle czające się między tymi obszarami
napięcie, ile raczej płynność, łączenie się jednego z drugim.
Znajdziemy tutaj realizacje rzeźbiarskie z wyraźnym odniesieniem osobistym. Niewielkie
rzeźby – Siedmiu ojców – umieszczone zostały na pniach pociętego drzewa. Te pnie, zachowujące surowość oraz naturalność biologicznej formy, tracą neutralność właściwą postumentom i dominują nad tym, co zostało na nich ustawione. Rzeźby są bardzo niewielkie, jak
lalki w rękach dziecka, i wizualnie jakby nikną w zestawieniu z bryłami drewna. Ten kontrast
powtarza wykonanie rzeźb z lekko prześwitującej żywicy epoksydowej. Ich ulotność i szklistość kontrastuje z brutalną materialnością drewna. Siedmiu ojców przypomina szkice. Wyglądają oni jak ślad, odcisk, jaki postacie mężczyzn-ojców zostawiły w pamięci córki. Janin
uwieczniła ich w niejednoznaczny sposób. Figurkom towarzyszą rysunki, a także najbardziej
tajemnicza część pracy – pisane odręcznym pismem listy, które – nałożone na maszynopisy
– są niemożliwe do odczytania. Tak samo potraktowane zostały szeptane nagrania, w których głosy, nakładając się na siebie, tworzą subtelną, dźwiękową zasłonę. Ojcowie to portrety
realnych osób, żyjących w pamięci artystki. To postacie mężczyzn, którzy w pewnym okresie
jej życia pełnili funkcję opiekunów, mentorów, mieli wpływ na jej wychowanie bądź od tej roli
się odcinali, umykali jej, znikali... Przytaczając te postacie, artystka analizuje dla siebie figurę
ojca w ogóle – na własne doświadczenia nakładając lokalne przekonania, stereotypy, zwyczaje. Można powiedzieć, że poszerza współczesne, polskie rozumienie rodziny.
Pamięć rodzinna powtarza się w kilku dziełach: figurce dziewczynki Tańczącej z falami, postaciach matek, córek i sióstr (Siedem tańców), a nawet w pracy Mężczyzna z dzieckiem... Postać
Tańczącej... została wykonana wedle zdjęcia małej Zuzanny autorstwa jej matki. Kruchą figurkę
trudno zobaczyć. Dziewczynka z fotografii stała naprzeciw fal morskich, teraz zaś wznosi się
na wysokość skręconego pnia osiki, wspina się coraz wyżej, zapamiętała w tańcu, delikatna,
lecz ekstatyczna w swojej radości życia, w byciu czystym ruchem. Postacie innych kobiet także
odnoszą się do bycia w ruchu, historii tańca i zarazem emancypacji. Wrażenie dynamizmu daje
rozmieszczenie niewielkich figurek na pniach ponadstuletniego klonu.
Mężczyzna z dzieckiem to wizerunek uciekiniera obładowanego tobołami. Figura ta powstała z inspiracji medialnymi obrazami uchodźców, w których często pojawiali się mężczyźni niosący dzieci. Tutaj znowu w twórczości Zuzanny Janin pojawia się wizerunek ojca-opiekuna podejmującego odpowiedzialność za dziecko. To właśnie on, a nie matka, od której
powszechnie oczekuje się opieki nad dziećmi w sytuacji zagrożenia, niesie dziecko na ręku,
troszczy się o nie.
Inne obiekty przestrzenne na wystawie Siedem tańców to drony. Serię Volvo V70 Cross Country Transformed Into 6 Drones można czytać jako opowieść o zagrożeniach związanych z rozwojem technologii używanej dla zapewnienia bezpieczeństwa, ale w gruncie rzeczy obracającej się przeciwko nam: wykorzystywanej do śledzenia, zyskiwania wiedzy o wszystkich
naszych ruchach i miejscach pobytu. Drony Zuzanny Janin powstały z limuzyny, uchodzącej
za jeden z najbezpieczniejszych samochodów świata, doskonałej dla rodziny. Obiekty „wojskowe” skonstruowane z Volvo kombi w sposób nieoczywisty dotykają poczucia osobistego
bezpieczeństwa. Poruszają także problemy związane z prywatnością: czy możliwe jest jej
zachowanie w dzisiejszych czasach? Czy może zyskanie bezpieczeństwa wymaga od nas rezygnacji z prywatności, z prawa do niewidzialności? Czy wymaga zgody na bycie śledzonym?
W filmach z serii Taniec jako urządzenie mapujące oraz Dom jako urządzenie optyczne artystka skupiła się na oswajaniu (mapowaniu) przestrzeni domu, pracowni i miasta. Te miejsca pokazuje z perspektywy ciała. W Tańcu jako urządzeniu mapującym, widać tańczącą figurę
kobiety. Kobieta wyznacza trasy swojego tańca w miejscach codziennego ruchu miasta, ale
także w tych, które zostały naznaczone historią. Ten taniec jest formą nieagresywnego zawłaszczenia miejsc. Jest także aktem odebrania przywłaszczonej wcześniej i w inny sposób
przestrzeni miasta. Prywatne historie związane z pojęciami patriotyzmu i pamięci zostały
odebrane pojedynczym ludziom i zawłaszczone przez oficjalne dyskursy. Na to, co publiczne
artystka patrzy poprzez to, co prywatne. Daje wyraz ciepłego, emocjonalnego podejścia do
przestrzeni i zamkniętej w niej pamięci, lecz ta ostatnia interesuje ją w perspektywie rozwojowej: dnia dzisiejszego i przyszłości. Osobiste spojrzenie rzutuje na topografię; ciało i pamięć drążą swoje korytarze w kamieniu, cemencie i asfalcie.
W Domu jako urządzeniu optycznym oko kamery koncentruje się na wnętrzach domowych.
Rejestruje zmiany światła słonecznego, odbicia, refleksy na podłodze, ścianach i szybach.
Bohaterem tego medytacyjnego filmu jest podskórne, niezauważalne życie przedmiotów,
a także natury ożywionej, roślin w ogrodzie za oknami.
Na wystawie znajduje się także rzeźba Unchain, którego ogniwa tworzą koła z pociętych
butelek po piwie i winie. To praca zarazem minimalistyczna i pełna znaczeń oraz podskórnych emocji. Pokazuje, co może się ukrywać pod czystą formą dzieła sztuki. W pociętym szkle
mieści się agresja, krawędź cięcia jest nierówna, ostra. Puste butelki odsyłają do problemu
uzależnień – powszechnych przecież w polskim życiu społecznym, artystycznym, rodzinnym. Mimo to, zwłaszcza w odniesieniu do społecznej otoczki sztuki, problem ten pozostaje
w sferze niedomówień, tabu i wstydliwej tajemnicy nie znajdującej większego oddźwięku
w samych dziełach. W rzeźbie można także doszukać się odniesień do przemocy, a zwłaszcza do problemu masochizmu i autoagresji, szczególnie kobiet-alkoholiczek.
Cyber przemoc i 55 (pięćdziesiąt pięć) to prace, w których artystka odnosi się do innej przemocy – związanej z Internetem, a także do wszechobecnego wizerunku ciała, zwłaszcza ciała kobiet, jako przedmiotu. Z wirtualnego zjawiska tworzy obiekt, czyli sukienkę splecioną
z komputerowego i „smartfonowego” okablowania powtarzającą kształt ciała kobiety.
Do „posiadania” wizerunku artystka odnosi się w instalacji fotograficznej 55 przedstawiającej ciało człowieka pokazane w ogromnym zbliżeniu, od strony patrzącego na siebie,
a nie kogoś patrzącego na Innego („na ciebie”). Zamykając we własnej fotografii ten rodzaj
spojrzenia, artystka odbiera swój wizerunek patrzącemu. Tworzy w nim napięcie między zbliżeniem i zmysłowością a poczuciem starości i przemijania.
Dwie prace: Podróż do lęku i Meeting Halfway Warszawa–Sofia (47°33’N and 22°19’E) dodają
nowe wątki do problematyki poruszanej przez poprzednie realizacje. Związane są z kwestią obcości, niezrozumienia, ale też represji politycznych. Ich bazą są podróże. W pierwszej
z prac, Podróży do lęku, artystka powodowana złożoną motywacją: poruszona aresztowaniem członkiń grupy Pussy Riot, ale też pod wpływem znalezionego zdjęcia i historii rodzinnej, wybrała się do Rosji protestować w imieniu osób pozbawionych wolności przez reżimy
polityczne. W Meeting Halfway… Zuzanna Janin spotkała się z bułgarskim artystą Kamenem
Stoyanowem. Był to rodzaj performansu na polu w Rumunii, w połowie drogi między Warszawą a Sofią, miastami, gdzie mieszka tych dwoje artystów.
Obie te prace mówią o spotkaniu, o porozumieniu, a może bardziej o jego niemożliwości,
o obcości, konfrontacji intelektualnej, kulturowej, o zagubieniu w tłumaczeniu. Można odnaleźć tutaj pytania dotyczące celu sztuki i jej sprawczości. A wszystko to rozgrywa się nie tylko
w odniesieniu do teraźniejszości, lecz także do czasu przeszłego.
Jedna z najnowszych prac, Lost Butterfly, także należy do projektów-podróży. Pierwsza część tego złożonego dzieła ma swoją premierę w Galerii Labirynt. Powstała w wyniku skomplikowanego procesu poszukiwania, tropienia, dokumentowania, spotkań, rekonstruowania i dopowiadania. Składa się z wielu warstw znaczeń, które nakładały się
na siebie w trakcie pracy. Można powiedzieć, że Lost Butterfly jest rodzajem dokumentu, w którym artystka tropi dzieje zaginionego obrazu swojej matki. Obrazu specjalnego,
bo pojawia się na nim postać córki, której nie było jeszcze na świecie. Ale to tylko jeden
z wątków. Filmy i obiekty cyklu odnoszą się ogólnie – do zagadnienia młodości artystycznej, do powojennej historii sztuki, jej wpływowych postaci i instytucji. Jest też mowa o oficjalnej wersji historii i o jej marginesach, o postaciach czy zjawiskach przemilczanych.
Niektóre wątki dotyczą także kolekcjonowania i archiwizowania sztuki. Jest tu także wiele o pamięci przekazywanej z kobiety na kobietę i o relacji matki z córką. Śladem zmarłej matki podąża córka, także artystka, tak samo oddzielna w świecie sztuki jak matka.
W nawiązaniu do rodziny i tego jakie rodzinne doświadczenia są dziedzictwem Zuzanny
Janin, można odczytywać zagadkową rzeźbę Kruk. Jest ona wyrazem poszukiwania nowych
sposobów przedstawiania mądrości. Artystka zastanawia się, jak mogą wyglądać jej metaforyczne obrazy, które wychodziłyby poza dotychczasowy kanon ikonograficzny, nawiązując jednak do zakorzenionych w kulturze przedstawień, wywodzących się z tradycji antycznych.
Z przedstawieniami mądrości wiąże się także cykl Moja bohaterka na dziś. Zuzanna Janin
pokazuje na Facebooku wybitne, odważne kobiety z całego świata, promując w ten sposób
postawę twórczą i świadomą problemów dzisiejszego świata, konfrontującą się bez strachu
z rozmaitymi tabu.
Zdjęcie samej artystki, autoportret Selfie. Śpiąca Niebieska. Czarna jak ja uchodzić może za
motto całej wystawy. Autorka niknie w ciemności, ma zamknięte oczy... Zabieg ten kieruje nasze myśli nie tyle ku dość oczywistemu stwierdzeniu, że obrazy, które śledzimy na wystawie,
narodziły się w jej wyobraźni, ile sugeruje dystansowanie się artystki od otwartego wspominania o autobiografii. Zdjęcie zaprasza nas do postawienia sobie pytania: kim jest autorka?
Czy te wszystkie obrazy, metafory, idee, zostały wysnute tylko z jej historii, jej doświadczeń,
jej życia? A może są tworami wyobraźni?
Zamknięte oczy Zuzanny Janin są także symbolicznym podsumowaniem jej postawy artystycznej. Jej gestem skierowanym do nas, widzów. Z jednej strony bowiem w jej dziełach
dostrzec można wyraźny akcent położony na komunikację, kontakt, artystce zależy na porozumieniu z widzem. Z drugiej jednak – sztuka zawiera w sobie coś, czego nie da się przekazać w logiczny, uporządkowany sposób. Zawiera w sobie pierwiastek irracjonalny, intymny,
emocjonalny. Portretując się z zamkniętymi oczami artystka mówi: a teraz kolej na was.
Zatańczcie!
Magdalena Ujma