Tekst z Gazety Prawnej z dnia 27 lutego 2013 r. nr 41 Piotr

Transkrypt

Tekst z Gazety Prawnej z dnia 27 lutego 2013 r. nr 41 Piotr
Tekst z Gazety Prawnej z dnia 27 lutego 2013 r. nr 41
Piotr Szymaniak
[email protected]
Sędzia Stanisław Sielski w wydziale karnym jest od zawsze, co w jego przypadku oznacza już
ponad 30 lat (z czego połowa w sądzie apelacyjnym). Nie miał prawniczych tradycji
w rodzinie - rodzice byli nauczycielami - i długo się wahał, czy nie studiować archeologii.
Uznał jednak, że prawo jest bardziej odpowiednie dla kogoś takiego jak on.
- Od początku wiedziałem, że jeśli pójdę na prawo, to po to, by orzekać. To zajęcie dla
odpowiedzialnych ludzi, a ja w jakimś stopniu za takiego się uważam. Poza tym człowiek
niby pracuje samodzielnie, ale zarazem niezupełnie, bo często orzeka się kolegialnie. Trzeba
być otwartym na argumenty, a jednocześnie umieć przekonać innych do swoich racji wyjaśnia motywy swoich życiowych wyborów sędzia. - Natomiast to, że znalazłem się
w wydziale karnym było już dziełem przypadku - dodaje.
W końcówce lat 70. o tym, kto gdzie trafi po aplikacji, decydowało wolne miejsce. Było
akurat w wydziale karnym sądu rejonowego w Przemyślu. Młody sędzia szybko spełnił więc
swoje marzenie o wymierzaniu sprawiedliwości.
- Nawet pamiętam pierwszą sprawę. Sądziłem listonosza, który przywłaszczył sobie czyjąś
rentę, przeznaczając ją na „działalność rozrywkową". Wyrok nie był surowy, adekwatny do
okoliczności - wspomina Stanisław Sielski.
Orzekanie w sprawach karnych nie należy do najłatwiejszych zadań, z różnych względów problematyka jest trudna, a akta obszerne. Jednak najtrudniejsze sprawy dla sędziego to te,
w których musi się on mierzyć jeszcze z ustawodawcą.
- Swego czasu były ustawy majowe, które w radykalny sposób zaostrzały odpowiedzialność
karną za wcale nie jakieś szczególne niebezpieczne przestępstwa, w dodatku nie
pozostawiając sędziemu możliwości manewru. Ktoś sobie wymyślił, że dzięki temu
przestępczość zniknie - jedna z największych bzdur. Przestępczość nie zniknęła, tylko
więzienia się zapełniały, nie zawsze najgroźniejszymi więźniami. Na przykład za posiadanie
przyrządów do wyrobu spirytusu sposobem domowym czy kradzież węgla z wagonu groziły
bezwzględne kary więzienia. Co z tego, że wina była ewidentna, skoro kara kłóciła się z
poczuciem sprawiedliwości? To były zdecydowanie najgorsze sprawy - ocenia sędzia Sielski.
Jest lubiany wśród kolegów po fachu, a przy tym ceniony za kompetencje.
- Poznałem go 40 lat temu i do dziś się przyjaźnimy. Świetnie mi się z nim współpracuje, bo
to bardzo dobry, rzetelny i koleżeński sędzia - mówi sędzia Zbigniew Różański, karnista z
rzeszowskiej apelacji.
Pierwszą w historii Nagrodą Pełnomocnika MSZ ds. Postępowań przed Europejskim
Trybunałem Praw Człowieka Stanisław Sielski został wyróżniony za postanowienie, w
którym szeroko odwoływał się do orzeczeń trybunału i wytyczonych przezeń standardów.
- Nie wiedziałem że taki konkurs jest i że wyroki są w MSZ pod tym kątem analizowane.
Pewnego razu prezes sądu zawiadomił mnie, że dzwonili z MSZ z informacją o nagrodzie.
Pomyślałem, że to koleżeński żart. Ale po telefonie zastępcy pełnomocnika MSZ ds.
postępowań przed ETPC Pani Aleksandry Mężykowskiej zacząłem wierzyć, że to jednak
prawda. Zwłaszcza jak otrzymałem dyplom i propozycję wyjazdu do Strasburga - śmieje się
sędzia.
Przyznaje, że różne orzeczenia ETPC czyta na potrzeby konkretnych postępowań.
- W sprawach, które wymagają głębszej analizy, dobrze jest się odwołać do rozstrzygnięć
trybunału. Ze względu na autorytet ETPC i zobowiązania Polski wynikające z konwencji -
mają one ogromne znaczenie dla praktyki wymiaru sprawiedliwości - zauważa sędzia
Sielski.
Docenione postanowienie wydał w sprawie o przewlekłość postępowania.
- Człowiek ma prawo do sądu, a co za tym idzie do rozstrzygnięcia bez zbędnej zwłoki. Ale z
tą szybkością różnie bywa. Wyobraźmy sobie oskarżonego, który przez wiele lat nie został
ani skazany, ani uniewinniony. Uważam, że prowadzenie sprawy karnej wiele lat jest
naruszeniem jednego z podstawowych praw człowieka - argumentuje laureat, który w
nagrodę pojechał do Strasburga na najważniejsze dla Polski postępowanie przed ETPC
ostatnich lat: posiedzenie Wielkiej Izby trybunału w sprawie katyńskiej.
Jego hobby stanowi pies Guinness (ale od księgi rekordów, nie od piwa) oraz historia
starożytna.
- Poza tym lubię spacerować i spotykać się z ludźmi. Wiodę takie normalne,
powiedziałbym, życie - mówi sędzia.