W środę w Cieszynie otwarto wystawę prac

Transkrypt

W środę w Cieszynie otwarto wystawę prac
W środę w Cieszynie otwarto wystawę prac Roberta Koniecznego oraz
pracowni KWK Promes. Młodzi projektanci ze Śląska są dziś wizytówką
polskiej architektury na świecie
Wystawa
"Sztuka Architektury"
Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie
wystawa czynna do 6 grudnia
Robert Konieczny ma 37 lat i pewne miejsce w historii architektury. Zbudowany przez niego pod Opolem
Dom Aatrialny zdobył wiosną prestiżowy tytuł House of the Year 2006 portalu WorldArchitectureNews.com,
był nominowany również do najważniejszej europejskiej nagrody Fundacji Miesa van der Rohe. Nominację
do tej nagrody Konieczny dostał już w 2002 r. za Dom z Ziemi Śląskiej, a projekt, jako jeden z czterech z
Polski, znalazł się w prestiżowym "Atlasie współczesnej architektury światowej" wydawnictwa Phaidon.
"Potrafią znaleźć inspirację wszędzie. Rzadko szukają jej jednak daleko od
siebie, wierząc, że najlepsze rozwiązania są przed ich oczami. Każdy
projekt rozwijają od mocnego pomysłu, a potem konsekwentnie prowadzą
aż po ostatni rysunek. Wszystkie detale budynku, jego technologia,
struktura, forma i materiały wynikają z głównej idei. Architekci wierzą, że
takie zasady projektowania dają im wolność przełamywania
przyzwyczajeń" - pisze o śląskim biurze słynny magazyn "Wallpaper",
który uznał w tym roku Koniecznego za nadzieję światowej architektury, a
jego pracownię KWK Promes wpisał na listę 101 "najbardziej
ekscytujących" biur architektonicznych na świecie.
W październiku na Międzynarodowym Konkursie Młodych Architektów
Europy Środkowo-Wschodniej w Mińsku na Białorusi katowicka
pracownia zdobyła złoty medal za projekt Domu Ukrytego, którego
budowa rozpocznie się wiosną na Dolnym Śląsku, puchar Grand Prix za
Dom Aatrialny oraz specjalną nagrodę Związku Architektów Rosyjskich.
W Cieszynie zobaczyć można nie tylko projekty zrealizowanych już
obiektów, ale najświeższe pomysły KWK Promes. - Konieczny i jego
pracownia zajmują się głównie transformacją polskiej kostki i tę
opatrzoną formę przeobrażają w coś wyjątkowego. Prowadzą twórczy, a
nie naśladowczy dialog z przeszłością. Są odważni i niekonwencjonalni.
Ich obiekty nie mieszczą się w klasyfikacjach, jak projekt Domu Spotkań,
który nie wiadomo, czy jest nowym typem hotelu, domu jednorodzinnego,
wielorodzinnego, czy pensjonatu. Dziś są wizytówką polskiej architektury
na świecie - mówi Helena Kisielewska, kuratorka cieszyńskiej wystawy
"Sztuka Architektury".
Rozmowa z Robertem Koniecznym
Dorota Wodecka-Lasota: Wstydzi się pan za polską
architekturę?
Robert Konieczny: Wstydzę. W innych krajach też zdarzają się knoty, ale
nie na taką skalę jak u nas. Grupka ambitnych architektów, którzy są
konsekwentni i twórczy, to kropla w tej polskiej masie. Co robi reszta?
Pracuje na zasadzie: zrobię szybko, ty zapłać i spadaj. Słowem: chcesz masz.
I to jest dramat, architekt ma przecież misję. Z jednej strony - spełnić
oczekiwania klienta, a z drugiej - oświecić go. A jeśli klient jest
niereformowalny i chce zbudować coś, co zaburzy ład przestrzenny, to ja
dziękuję za współpracę. Nie będę tworzył złej architektury.
Co to jest dobra architektura?
- Taka, która zawiera w sobie ładunek intelektualny. Zawiera myśl, która sprawia, że budynek jest
konsekwentnie prowadzony od pierwszych kresek do realizacji. Z pomysłu wynika forma, struktura,
materiały, łącznie z najdrobniejszymi detalami. Dobra architektura musi być także absolutnie funkcjonalna.
Pana nagrodzone domy nie podobają się zwykłym Polakom. Oni wolą dworek czy chatkę o
ściętym dachu.
- W Holandii dzieciaki uczą się, że przestrzeń jest własnością publiczną, jak należy o nią dbać, jak ją
kształtować. Bo kiedyś taki dzieciak będzie urzędnikiem czy politykiem.
Teraz w Katowicach toczy się dyskusja na temat wyburzenia awangardowego dworca z lat 70. Bardzo trafnie
porównano go do muzyki Pendereckiego. Jestem pewien, że żaden z urzędników - choć nie słucha
Pendereckiego - nie skompromitowałby się na tyle, by powiedzieć, że ta muzyka jest do niczego. A
architekturę można krytykować, mimo że się jej nie rozumie. Bo jest na to społeczne przyzwolenie. Nie ma
pozytywnego snobizmu, tak jak na inne dziedziny sztuki.
Na awangardowe projekty mogą sobie pozwolić tylko milionerzy.
- Moje projektowanie, a potem realizacja wymagają dużo czasu i niecodziennych rozwiązań. To przekłada się
na cenę. Ale nie chciałbym być zaszufladkowany, że robię projekty dla bogatych ludzi. Chciałbym
zaprojektować dom dla młodych małżeństw i sprzedawać go po kosztach druku w całej Polsce. Dom dla
młodych będzie zbudowany na planie koła o powierzchni ok. 70 m kw. Kosztowałby ok. 2500 zł za metr.
Chce pan zostać światowej sławy architektem?
- Tak, choć trochę się tego wstydziłem, kiedy zaczęliśmy działać. Wysoko postawiłem sobie poprzeczkę i
uznałem, że pracuję na maksa, zapominając, że żyję w Polsce.
Źródło: Gazeta Wyborcza