tutaj - Archiwum - Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko
Transkrypt
tutaj - Archiwum - Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko
GAZETA NA wyborcza.pl urodziny prof. Zawackiej ROBERT GÓRECKI PONIEDZIAŁEK 19 MARCA 2012 TORUŃ ELŻBIETA ZAWACKA Generał i profesor. Kurierka Armii Krajowej, cichociemna, bohaterka. WIELKA OBYWATELKA TORUNIA. Gdyby żyła, dziś skończyłaby 103 lata BY DODATEK DO GAZETY WYBORCZEJ ZREDAGOWAŁ JACEK HOŁUB 2 Gazeta na urodziny prof. Zawackiej Toruń + torun.gazeta.pl Poniedziałek 19 marca 2012 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl + + „ZO” niezwykle skromna generał Kurierka, cichociemna, matematyk, pedagog, społeczniczka i archiwistka. Generał i Profesor. Nawet na szczytach mało jest osób, których wielkość idzie w parze ze wszechstronnością. Elżbieta Zawacka talentami i przymiotami charakteru mogłaby obdarzyć kilka osób iestety, nie wiemy, jaka była jako mała dziewczynka. Skupiona i analizująca czy wszędobylska i ciekawska? Jedno i drugie jest równie prawdopodobne, bowiem Elżbieta Zawacka miała wsobie całą gamę cech, które w niezwykły sposób, zamiast się ze sobą ścierać, złożyły się na barwną osobowość. Urodziła się 19 marca 1909 r. w Toruniu, znajdującym się wówczas pod zaborem pruskim. Ichoć ten wkrótce skończył się wraz zodzyskaniem przez Polskę niepodległości, to właśnie zabór zdeterminował całe jej życie. Dzięki niemu (jak dziwnie by to nie brzmiało) Zawacka perfekcyjnie poznała niemiecki, co przyczyniło się do tego, że stała się później najsłynniejszą polską kurierką okresu drugiej wojny światowej. Samo wstąpienie wszeregi Armii Krajowej zupełnie nie dziwi, zważywszy jej patriotyczną postawę od wczesnej młodości. Już na studiach związała się zOrganizacją Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju. Potem, pracując jako nauczycielka, została instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Była nawet komendantką Rejonu Śląskiego PWK. N Dowódca osłupiał Podczas wojny działała pod pseudonimami „Sulica”, „Zelma”, „Zo” (ten ostatni przylgnął do niej najbardziej). Granicę Polski z meldunkami przekraczała też jako Elisabeth Watson, Elisabeth Kubica, pani Riviere. Do historii przeszła jej samotna wyprawa przez Niemcy, Austrię, Francję iHiszpanię do sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, któremu zdała raport ostanie państwa. To wtedy wróciła do Polski drogą powietrzną: na terytorium Polski wyskoczyła z samolotu ze spadochronem, zostając tym samym jedyną kobietą wśród cichociemnych. Na pogrzebie Generał ten śmiały czyn wspominał biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski: – „Straciłam władzę nad sobą, ale to był cudowny lot”, tak wspominała skok ze spadochronem – mówił biskup. – Dowódca, który czekał na ziemi, osłupiał, gdy zobaczył kobietę. Skok z pociągu Zawacka zdawała się nie znać strachu. Kiedyś jechała pociągiem z kolejną misją. Kiedy zorientowała się, że ma za sobą niemiecki „ogon”, zostawiła w przedziale płaszcz i bagaż, markując wyjście do toalety i po prostu wyskoczyła z pociągu. Uciekając przez lasy i pola, trafiła do klasztoru, gdzie siostry przez jakiś czas zatrzymały zagrożoną dekonspiracją „Zo”. Mimo całej listy bohaterskich dokonań sama Zawacka bez cienia wstydu przyznawała się do strachu podczas okupacji. Wyznała też, że zawsze nosiła ze sobą cyjanek, bo nie potrafiła prze- WOJCIECH KARDAS Natalia Waloch łatwych sądów. Przy tym życzliwa: współpracowników zawsze wypytywała o dzieci, zdrowie, psa. Uwielbiała lody i spacery. Nie miała w sobie nic z posągowej postaci, za to chętnie żartowała – również z siebie. Uwielbiała internet Żeby usprawnić sobie pracę, zaczęła korzystać z komputera. Była już wtedy po osiemdziesiątce, ale nowa technologia zupełnie jej nie zniechęciła. – Jeśli coś się jej popsuło, potrafiła zadzwonić do mojego męża o północy, opowiadać, co widzi na monitorze i żądać rozwiązania problemu – wspomina Dorota Zawacka-Wakarecy, krewna „Zo”, prowadząca fundację jej imienia. – Uwielbiała internet. Ale odpowiedzi na maile oczekiwała natychmiast. Irytowała się, że jej dawne towarzyszki broni nie potrafią wysłać maila. Kiedy zmarła w 2009 r. Toruń pogrążył się w żałobie. Uroczystości pogrzebowe z wojskowymi honorami trwały wiele godzin. Najpierw w Ratuszu wystawiono trumnę, przy której wartę honorową pełnili wojskowi i harcerze. Do księgi kondolencyjnej wpisały się tysiące torunian i przyjezdnych. Przy biciu dzwonu Tuba Dei, który odzywa się tylko w najbardziej doniosłych dla miasta momentach, oficerowie ponieśli trumnę na ramionach do katedry św. Janów. Tu, po homilii, przemawiał m.in. przedstawiciel premiera prof. Władysław Bartoszewski, który, sam mając piękną kartę wojenną i powojenną, wspominał Zawacką jako towarzyszkę broni i wzór: – Przez 70 lat swego życia była w ciągłej służbie – mówił prof. Bartoszewski. – To niedościgły wzór dla wszystkich starych kombatantów, że służba nasza, póki mamy siły fizyczne i psychiczne, trwa. Ideałem jej było paść w biegu, w realizacji zadań dla dobrej sprawy. Dla mnie i dla innych powinna stanowić wzór, by żyć tak, jak ona żyła. Tysiące żałobników Orkiestra pod blokiem Mimo poczucia straty, najwyraźniejszy obraz, jaki wielu torunian zachowało w pamięci, to ten z 99. urodzin generał Zawackiej. Oto pod blokiem na Bielanach przystaje wojskowa orkiestra i zaczyna grać najpiękniejsze pieśni żołnierskie, jakie towarzyszyły Polakom w najważniejszych dla kraju momentach. Na ósmym piętrze otwierają się balkonowe drzwi i staje w nich generał Zawacka. Mimo bardzo słabego już zdrowia wzruszona dziarsko macha umundurowanym muzykom WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI: – To niedościgły wzór dla wszystkich starych kombatantów, że służba nasza, póki mamy siły fizyczne i psychiczne, trwa. Ideałem jej było paść w biegu, w realizacji zadań dla dobrej sprawy GEN. STANISŁAW NAŁĘCZ-KOMORNICKI: – Była żołnierzem specjalnym. Takim, który często nie mógł obejrzeć się na to, co mówi dowódca. Sama musiała ocenić sytuację, sama sobie musiała wydać rozkaz i sama musiała go wykonać widzieć, jak zniosłaby tortury. Nigdy też nie powiedziała złego słowa o tych, którzy, schwytani przez gestapo, pękli podczas przesłuchań. Więzienie UB Po wojnie Zawackiej przyszło słono zapłacić za działalność wArmii Krajowej. W1951 r. została aresztowana przez UB. Wprocesie skazano ją na 10 lat więzienia. Wyszła po prawie pięciu. Wróciła do rozpoczętej jeszcze przed 1939 r. pracy w szkolnictwie, jednocześnie nie ustając w dokształcaniu się i rozwijaniu. I tu znów wspomnieć należy wszechstronność torunianki, która z równą łatwością opanowywała nauki ścisłe, co humanistyczne. Przed okupacją skończyła matematykę w Poznaniu. Potem natomiast zrobiła studia pedagogiczne i to im poświęciła się zawodowo. Powrót do Torunia W 1965 r. Zawacka obroniła doktorat na Uniwersytecie Gdańskim, następnie – w 1972 r. – uzyskała habilitację. I wróciła do Torunia, do Instytutu Pedagogiki i Psychologii UMK. Tu założyła Zakład Andragogiki, która jako samodzielna dziedzina dopiero się wówczas rozwijała. Pionierskiej działalności nie docenił reżim, który nie zamierzał ustać w prześladowaniu legendarnej kurierki. Na skutek nacisków, szykan oraz represji ze strony SB, założona przez nią jednostka zo- stała w 1978 r. zlikwidowana. Zawacka poszła na emeryturę. Myli się jednak ten, kto sądzi, że rozgoryczona zamknęła się w mieszkaniu i w sobie. Dawna żołnierka postanowiła, że pamięć o bohaterstwie polskich kobiet podczas wojny nie pójdzie w zapomnienie. Uważała, że historia ich nie docenia. Było dla niej nie do przyjęcia, żeby wojenne dzieło połowy narodu nie znalazło należytego uznania. Z pasją rzuciła się dokumentować dokonania Polek. Odnajdywała towarzyszki broni nie tylko z AK, ale też z innych formacji, gdyż wychodziła z założenia, że polityczne podziały nie powinny mieć wpływu tam, gdzie mowa o patriotycznym poświęceniu. Archiwum kobiet Spisywała relacje, każdej żołnierce zakładała teczkę. Tak powstało Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej i Wojskowej Służby Polek (obecnie Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej), będące do dziś ewenementem na skalę ogólnopolską. To jedyna tego typu placówka, która powstała jako prywatna inicjatywa pasjonatów-społeczników. Wokół generał skupiła się bowiem grupa młodych historyków, którzy mozolnie przeczesywali kraj w poszukiwaniu kolejnych kombatantek i śladów ich działalności. Wszyscy wspominają swoją szefową jako człowieka pełnego sprzeczności. Była niesamowicie wymagająca wobec siebie i innych, ale jednocześnie nieskora do Mimo siarczystego mrozu w kondukcie na cmentarz św. Jerzego za trumną „Zo” wiezioną na wojskowej lawecie z armatą, szło blisko dwa tysiące żałobników. Czesław Cywiński, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, wspominał niezwykły hart ducha zmarłej: – Zaiste nie mieści się w głowie, że jedna skromna osoba mogła tyle dokonać. Jest godna panteonu największych polskich bohaterów. – Jej duch patrzy na nas, żołnierzy AK, a my, Pani Generał, jak „kamienie przez Boga rzucane na szaniec” będziemy się zjawiać i będziemy wszyscy razem do końca, do końca... Wielkie serce – To była mała, skromna osóbka – mówił z kolei gen. bryg. Stanisław NałęczKomornicki, kanclerz Kapituły Orderu Virtuti Militari. – Nikt, kto jej nie znał bliżej, nie mógł przypuszczać, że w niej tak wielkie serce, odwaga, że w niej tyle siły psychicznej. Los postawił przed nią niezwykłe zadania. Była żołnierzem specjalnym. Takim, który często nie mógł obejrzeć się na to, co mówi dowódca. Sama musiała ocenić sytuację, sama sobie musiała wydać rozkaz i sama musiała go wykonać. Będziemy pamiętać, że była taka generał kobieta. Z kolei Jan Wyrowiński, dziś wicemarszałek Senatu, zwracając się wprost do zmarłej, wspominał mniej znany aspekt jej działalności, czyli zaangażowanie w antykomunistyczną opozycję: – Było nas wielu, przychodzących do Pani na ósme piętro wieżowca, dałoby się z nas złożyć niezłą brygadę, Pani Generał, Droga i Kochana „Zo”, najdzielniejsza z dzielnych, wyruszyłaś z ostatnią misją, z meldunkiem, który zapewne złożysz ostatniemu komendantowi AK Le o pol dowi Oku lic kie mu „Niedź wiadkowi”, że zawsze byłaś wierna tylko Polsce. Zamelduj też wszystkim, że my, którym przewodziłaś, będziemy dążyć twoją drogą wierni hasłu „Nasza służba trwa”. BY Toruń Gazeta na urodziny prof. Zawackiej 3 + torun.gazeta.pl wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Poniedziałek 19 marca 2012 + + Duch kurierki ożywia młodych NATALIA WALOCH Śladów Elżbiety Zawackiej wToruniu nie trzeba długo szukać. Jej imię nosi Biblioteka Pedagogiczna, Zespół Szkół Ekonomicznych oraz fundacja, którą założyła. Most, jaki właśnie powstaje wmieście, również będzie pod jej patronatem. Jej postać stała się inspiracją dla artystów. Aktorka Teatru Horzycy Teresa Stępień-Nowicka oraz scenarzystka Inga Dowlasz uznały, że życiorys „Zo” jest niemal gotowym scenariuszem. Wten sposób, po wielu miesiącach pracy, powstał monodram „Elizabeth Watson – Cichociemna”. Watson to jeden zwojennych pseudonimów Zawackiej, którego używała podczas swoich kurierskich wypraw za granicę. Fundacja Elżbiety Zawackiej, czyli stworzone przez nią archiwum, dokumentujące służbę kobiet podczas wojny od dawna pracuje nad filmem dokumentalnym oswojej założycielce. Ekipa odwiedza osoby, które w przeszłości miały kontakt ze słynną torunianką. W ten sposób ma powstać jej wielowymiarowy portret. Film ma być pokazywany wszkołach iplacówkach kultury. Najważniejszym jednak echem życia i działalności niezwykłej generał jest rozbudzenie zainteresowania historią. Wystawa oKatyniu, którą w2010 r. przygotowała Fundacja, wzbudziła zainteresowanie, jakiego nie spodziewali się sami organizatorzy. Plenerowa ekspozycja złożona zponad 50 fotografii była wprost rozchwytywana przez gminy, które chciały ją wypożyczyć ipokazać usiebie. Do tego sukcesu przyczyniła się renoma Fundacji, której przydała jej patronka. ROBERT GÓRECKI Jest patronką fundacji i biblioteki, jej imię będzie nosił nowy most. Powstał o niej monodram i film. Ale najważniejszym odbiciem życia gen. Zawackiej jest rozbudzenie wśród młodych zainteresowania historią Gen. Zawacka: poczytaj, posłuchaj, obejrzyj Książkę „11 Dzielnych Ludzi” można kupić lub ściągnąć w formacie pdf ze strony www.niepodleglosc.nck.pl. Reportażu o Elżbiecie Zawackiej zrobionego przez reportażystkę Żanetę Walentyn można posłuchać, wchodząc do Archiwum Dokumentów Fonicznych Polskiego Radia PiK (www.archiwum.radiopik.pl) W internecie można też znaleźć film dokumentalny Marka Widarskiego „Miałam szczęśliwe życie” WFundacji Generał Elżbiety Zawackiej przy ul. Podmurnej 93 wToruniu można kupić książkę „Materiały do biografii gen. Elżbiety Zawackiej” pod redakcją Katarzyny Minczykowskiej oraz „Elżbieta Zawacka. »Zelma«, »Sulica«, »Zo«” tej samej autorki (więcej informacji na stronie www.zawacka.pl) Elżbieta Zawacka przez swoją osobowość oraz okupacyjne dokonania rodem z najlepszych filmów wojennych może stanowić dla dzisiajszych nastolatków autorytet Szczególnie cenne jest zainteresowanie dziejami przodków młodego pokolenia. Wyraźnie widać to podczas kolejnych edycji organizowanego przez Urząd Marszałkowski konkursu im. Elżbiety Zawackiej. W tym wypadku generał nie jest patronką tylko ze względu na swoje bohaterskie czyny, ale też zpowodu działalności archiwistycznej iwkładu, jaki miała w dzieło dokumentowania okupacyjnej historii. Konkurs dla uczniów ma nietypową formułę. By do niego przystąpić, nie wystarczy przeczytać kilku książek historycznych, ale trzeba samemu stać się badaczem. W czwartej edycji konkursu do rywalizacji stanęło 135 uczniów zcałego Kujawsko-Pomorskiego. Ten sukces frekwencyjny jest najlepszą recenzją formuły, jaką przyjął Urząd, zmuszając młodych do szperania w rodzinnych archiwach. Prace oparte na relacjach dziadków, sąsiadów i znajomych starszego pokolenia, ilustrowane zdjęciami są na zaskakującym poziomie. – Eseje są z roku na rok coraz lepsze – mówił „Gazecie” po jednej zedycji historyk zUMK prof. Wojciech Polak, który stoi na czele jurorów. – Prace są znakomicie napisane, tematy poważne iprzemyślane. Mawiała, że mężczyźni wypinają pierś po ordery, ale to bez mrówczej organizacyjnej pracy Polek działanie konspiracji podczas okupacji byłoby niemożliwe. Dla Polek zrobiła więcej niż wiele działaczek feministycznych. BY Podczas swojej słynnej wyprawy do sztabu Naczelnego Wodza w Londynie Elżbieta Zawacka miała – oprócz raportu o stanie państwa – szczególną misję. Zamierzała gen. Władysławowi Sikorskiemu uzmysłowić, jak palącą koniecznością jest nadanie kobietom praw żołnierskich. Wtym czasie bowiem Polki ich nie miały, choć to na nich opierała się znaczna część konspiracji, czyli polskiego oporu wobec sił okupanta. Elżbieta Zawacka od zawsze była przekonana oich wielkiej roli dla ojczyzny. Sojusznika znalazła w osobie dowódcy Armii Krajowej Stefana „Grota” Roweckiego. Wkrótce potem prezydent Rzeczypospolitej wydał dekret o ochotniczej służbie kobiet. Kto wie, kiedy – bez interwencji „Zo” – Polki stałyby się pełnoprawnymi żołnierkami. Zawacka jest jedyną obok Marii Wittek kobietą w historii, która doszła do stopnia generała brygady. Nie dziwi więc atencja, jaką toruniankę otaczają inne kobiety. Jej śmiałe i bardzo nowoczesne spojrzenie na rolę kobiety sprawiły, że dla Polek Zawacka zrobiła więcej niż niejedna organizacja femistyczna. Jak wielce znaczącą jest postacią, niech świadczy fakt, że w 2011 r. „Zo” zajęła drugie miejsce – po Marii Skłodowskiej-Curie – w plebiscycie na Polkę Wszech Czasów. W głosowaniu zorganizowanym przez magazyn „Mówią Wieki” oraz Muzeum Historii ARCHIWUM Elżbieta Zawacka – kobieta, Polka, inspiratorka Elżbieta Zawacka w młodości Naukowiec podkreślał, że największą wartością prac jest to, że młodzi rzetelnie się do nich przykładają i zamiast korzystać z dostępnych źródeł, sami je znajdują. – Dzięki temu wnoszą coś nowego do naszego stanu badań. Każda nowa relacja to przecież mała cegiełka budująca naszą historyczną wiedzę. Niektóre prace naprawdę mają wartość naukową – konstatuje prof. Polak. Zawacka przez swoją osobowość oraz okupacyjne dokonania rodem znajlepszych filmów wojennych może stanowić dla nastolatków autorytet. Ztego założenia wyszło Narodowe Centrum Kultury, które z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości wydało „11 Dzielnych Ludzi”, książkę dla młodzieży zsylwetkami narodowych bohaterów. Wśród nich są m.in. bracia Herzog, którzy przetoczyli się przez wszystkie fronty obu wojen światowych, Kazimierz Nowak – pierwszy człowiek, który przejechał Afrykę na rowerze, oraz Marian Rejewski, jeden zmatematyków, który wsławił się złamaniem kodu Enigmy. Każda z postaci ma być przykładem patriotyzmu, hartu ducha i odwagi, które zbudowały wolny kraj. Polski torunianka dostała prawie 3 tys. głosów. Na podium znalazła się jeszcze Irena Sendlerowa, która ocaliła od zagłady 2,5 tys. żydowskich dzieci. Budując swoją Fundację i archiwum dokumentujące dokonania polskich żołnierek podczas okupacji, Zawacka nigdy nie kierowała się względami politycznymi. W pracy na równi doceniała dokonania towarzyszek broni z AK i czyny członkiń innych formacji. Po kilku dekadach od zakończenia wojny udało się jej zjednoczyć całe środowisko. Na pierwszy zjazd kombatantek wymyśliła hasło: „Bądźmy w końcu wszystkie razem, nasza służba trwa”. Zakładając Fundację, ocaliła od zapomnienia wiele heroicznych Polek. I heroicznie wzniosła się ponad podziały, czego nie można powiedzieć o dzisiejszych środowiskach kobiecych, niekiedy w walce ze sobą nawzajem zapominających o walce o wspólne dobro kobiet. Nie ulega wątpliwości, że Zawacka jest najsłynniejszą z torunianek. Pod koniec 2011 r. Fundacja Nie Tylko Matka Polka postanowiła zrobić listę kobiet, które swoją działalnością i osobowością odcisnęły na mieście największe piętno. Okazało się, że gen. Zawacka jest pierwszą, najbardziej naturalną kandydatką na tę listę. Ludzie proszeni o wytypowanie najznamienitszych kobiet bez wahania wymieniali właśnie nazwisko działaczki Armii Krajowej. Ale w przewrotny sposób i tym razem kurierka przyczyniła się do pokazania, jak wielki jest kobiecy duch. Niejako sprowokowani jej pojawieniem się na czele rankingu mieszkańcy zaczęli na potęgę zgłaszać „Gazecie” kolejne kandydatki. Tak w ciągu kilku tygodni powstała lista ponad 40 wybitnych torunianek. Generał raz jeszcze przyłożyła rękę do wyciągnięcia z odmętów niepamięci tych, które przez lata działały wbrew trudnościom: na rzecz kraju, biednych, chorych, dzieci, sztuki. NATALIA WALOCH Misja wciąż trwa Więcej okonkursie im. gen. Zawackiej – S. 4 Dzieło Elżbiety Zawackiej nie przestało istnieć wraz z jej odejściem. Co więcej, każdy może je wesprzeć. Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej jest organizacją pożytku publicznego. Oznacza to, że każdy może przekazać jej 1 proc. podatku dochodowego. Organizacja potrzebuje wsparcia, by trwać i kontynuować to, co zapoczątkowała przed laty jej założycielka. Pieniądze potrzebne są na dalsze uzupełnianie archiwów, które przyszłym pokoleniom odsłonią prawdę obohaterstwie Polek podczas drugiej wojny światowej. Fundacja organizuje też wystawy – jak choćby tę ozbrodni wKatyniu, konferencje historyczne, warsztaty oraz lekcje edukacyjne dla młodzieży. Boryka się z problemami przy filmie dokumentalnym oswojej patronce, gdyż na produkcję nie ma wystarczających funduszy. Biblioteka Fundacji wydaje też cztery serie książkowe: słownikową, w ramach której ukazuje się Słownik Biograficzny Konspiracji Pomorskiej 1939-1945, „Służba Polek na frontach II wojny światowej”, serię sesyjną zważniejszych spotkań historycznych oraz monografie traktujące okonspiracji na Pomorzu. Na swoim koncie organizacja ma już 52 publikacje. Żeby przekazać 1 proc. podatku, wystarczy to zaznaczyć w zeznaniu podatkowym. Należy w formularzu wpisać nr KRS (w przypadku Funda cji to 00000 41692): w PIT-37 umieszczamy go w polu 122, a w PIT36 w polu 301. Teraz musimy obliczyć kwo tę. Kwo tę po dat ku dzie li my przez 100 lub mnożymy przez 0,01. Wynik wpisujemy w pole 123 w PIT37, a w przypadku PIT-36 w pole 302. Oprócz jednego procenta, organizacji zawsze można przekazać datek. Zainteresowani powinni zrobić przelew na konto nr: 82 1090 1506 0000 0000 5002 0244. NAT 4 Reklama torun.gazeta.pl Poniedziałek 19 marca 2012 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl + + Oni tworzyli naszą historię 135 prac od gimnazjalistów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych z całego regionu wpłynęło na czwartą edycję Wojewódzkiego Konkursu im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej „Oni tworzyli naszą historię”. Kamyki pamięci Konkurs ma rozbudzić wśród młodzieży zainteresowanie historią małej ojczyzny, regionu i Polski, a nauczycieli zachęcić do przekazywania wiedzy o dziejach ziem dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego. Jego idea zrodziła się po śmierci gen. prof. Elżbiety Zawackiej, nagrodzonej przez Sejmik Województwa Kujawsko-Pomorskiego Odznaką Honorową za Zasługi dla Województwa. Celem konkursu jest kontynuacja misji, której poświęciła się generał Zawacka – dokumentowania dziejów walki o wolną Polskę oraz przejawów działalności społeczno-politycznej na podstawie relacji uczestników i świadków historycznych wydarzeń żyjących w naszym regionie, a także Sztandar „Solidarności” zdjęć i dokumentów zachowanych w rodzinnych i publicznych archiwach. Przedsięwzięcie jest organizowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego wraz z Fundacją Generał Elżbiety Zawackiej. Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek, a także z Biblioteką Pedagogiczną im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Konkurs jest realizowany przez samorząd województwa w ramach edukacji regionalnej województwa kujawsko -pomorskiego, która służy popularyzacji wiedzy o naszym regionie. Przewodniczącym dziesięcioosobowej Kapituły Konkursu jest prof. Wojciech Polak, historyk z UMK. Patronat Honoro- wy nad konkursem objęła Minister Edukacji Narodowej Krystyna Szumilas. Rozstrzygnięcie każdej edycji połączone jest z obchodami rocznicy urodzin generał Zawackiej. Uroczystości towarzyszy pokaz Grupy Rekonstrukcji Historycznej 63. Toruńskiego Pułku Piechoty. Relacje z uroczystości, nagrodzone prace oraz regulamin konkursu publikowane są na portalu Klubu Odkrywców Historii Regionu: www.kohr.kujawskopomorskie.pl. Jaką decyzję podjął proboszcz? – Pozwolił. Na drugi dzień, poszłam wieczorem na mszę trzymając sztandar w torbie. Potem udałam się do księdza i oddałam go. Po jakimś czasie było włamanie na plebanię. Prawdopodobnie ktoś szukał tego sztandaru, gdyż nic znaczniejszego nie zginęło. Spotkałam się zaniepokojona z ks. Chojeckim, ale uspokoił mnie i pokazał, gdzie ukrył sztandar. Był on ukryty w tapczanie, na którym proboszcz spał. Pamiętam jego słowa: „Śpię na nim. Musieliby mnie zabić, żeby go znaleźć.” przy sobie pistolet, ale pod wpływem nerwów strzelił wprost przed siebie, trafiając w stopę któregoś z nich. Niemiec zaczął krzyczeć gdyż mój przyjaciel strzelił mu w największy palec od stopy. Wszyscy się obudzili, ani my nie wiedzieliśmy ilu ich jest, ani oni ilu jest nas. Było ich na szczęście niewielu, a my mieliśmy w rękach broń. Poddali się, zabraliśmy ich amunicję i jako więźniów przyprowadziliśmy do kuchni, aby oddać ich w ręce dowódcy. Termin nadsyłania prac na V edycję konkursu mija 10 stycznia 2013 roku. Oto fragmenty części prac nagrodzonych w czwartej edycji. _________________________________________ _________________________________________ Poświęcenie sztandaru na stadionie OSiR w Rypinie, 18 października 1981 roku przy udziale biskupa płockiego, proboszczów obu parafii. Mieczysława Barcikowska, matka chrzestna Babcia Danka z rodzeństwem po powrocie z Syberii – Afryka 1942. 30 czerwca 1940 ro ku, do zajmo wane go po mieszczenia wkroczyli sowieccy żołnierze i rozka za li w ciągu 30 mi nut opu ścić miesz ka nie. Pra babcia Ania wraz z mężem, trójką ma łych dzie ci oraz swo ją matką i dwiema na sto let nimi siostra mi, rozpoczęła wę drówkę w nie znane, w głąb Rosji. Prababcia wielokrotnie opowiadała mojej babci i mamie o tamtej ,,podróży”. ,,Przez trzy tygodnie wieziono nas w bydlęcych wagonach, bez toalety, z dziurą w podłodze. Miałam troje maleńkich dzieci: Danuta 3 lata, Halina 1 rok i syn Ryszard 2,5 miesiąca. Przez cały czas nie mieliśmy ani kropli mleka, tylko chleb razowy i czasami kapuśniak. Na stacjach oddalonych od siebie o tydzień drogi można było dostać tzw. ,,kipiatok” czyli gorącą wodę. Bywało, że jechaliśmy kilkanaście dni bez przerwy.” Zostali umieszczeni w barakach łagru (obozu), po siedem osób w jednej izbie, za ścianką mieszkała druga rodzina. Warunki były niezwykle trudne: - ,,W pokoju, w którym mieszkaliśmy, w nocy zamarzała woda a z sufitu spadały pluskwy”. Brakowało wszystkiego: żywności, lekarstw, opieki lekarskiej, mydła i zwykłych warunków do życia. Żeby przeżyć, pradziadek pracował w tajdze przy wywózce drzew, a prababcia i jej 13-letnia siostra, przy piłowaniu drewna i odśnieżaniu dróg dla traktorów. ,,Zawsze byliśmy głodni. Na pracującego można było kupić 300 gram czarnego chleba, na niepracujących 100 gram. W stołówce można było kupić zupę (bardzo rzadką), która nie zaspokajała głodu”. Prababcia, żeby utrzymać przy życiu najbliższych, wbrew zakazom chodziła do tajgi zbierać jagody i grzyby: ,,Nie mieliśmy odpowiedniego ubrania, a mrozy dochodziły do – 40 stopni C”. Wokół umierali ludzie: sąsiedzi, dorośli, dzieci. Zabijał głód, zimno i brak higieny. Do tego ciężka, niewolnicza praca. Prababcia również ciężko zachorowała, ale los i jej wola przetrwania były silniejsze niż śmierć. Teraz już wiem, dlaczego moja babcia Danuta każdy nowy bochenek chleba rozpoczyna od znaku krzyża i nie wyrzuca nawet kromki. Szanuje chleb, bo zaznała głodu, bo wie, że może go zwyczajnie zabraknąć… _________________________________________ Magdalena Knak z Gimnazjum nr 7 im. gen. „Bora” Komorowskiego w Grudziądzu, fragmenty pracy „Kamyki pamięci” – II miejsce w kategorii „Gimnazja” Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu Fragmenty wywiadu z Mieczysławą Barcikowską na temat jej działalności w „Solidarności” w Państwowym Ośrodku Hodowli Zarodowej (POHZ) w Rypiniestwowym Ośrodku Hodowli Zarodowej (POHZ) w Rypinie Anna Ulewicz: No i przyszedł stan wojenny. Mieczysława Barcikowska: – Była niedziela. Nie było „Teleranka”. W telewizji powtarzano wystąpienie gen. Jaruzelskiego ogłaszające wprowadzenie stanu wojennego. Było strasznie. W poniedziałek o 7 rano trzeba było iść do pracy. Przez Rypin jechały czołgi. Mama wynosiła im nawet chleb ze smalcem i gorącą herbatę. To byli tacy młodzi chłopcy, że aż było ich żal. Niektóre czołgi były stare, niezbyt sprawne technicznie i stawały już na ulicy Toruńskiej. Jakie wspomnienia towarzyszą pani w związku z pierwszym dniem stanu wojennego? – Kiedy przyszłam rano do pracy, dyrektor od razu zarządził likwidację naszego Związku Solidarności. W POHZ mieliśmy swój pokój. Spisano cały nasz majątek. Rozpłakałam się. Przepełniał mnie smutek i żal. Dyrektor miał zwyczaj kłaść klucze na biurku. Nie wiem co mną kierowało. To był impuls. Wzięłam klucze i poszłam do tego naszego związkowego pokoju. Otworzyłam, jeszcze nie był zaplombowany, działałam szybko. Wzięłam sztandar. Co się dalej stało? – Sztandar wsadziłam za pasek od spodni. Miałam futerko, które założyłam i zwróciłam się do kierowcy z prośbą, żeby pojechał ze mną po skrzynki do owoców. Zawiózł mnie do domu. Szybko pobiegłam na czwarte piętro, schowałam sztandar do szafy. Kiedy wróciłam, to już czekała na mnie milicyjna nyska. Zabrali mnie i mojego kierowcę na komendę. W jaki sposób z Panią rozmawiali? – Bardzo grzecznie. Tłumaczyli, że jest taka sytuacja, żeby nie robić żadnych wybryków. Spytałam, czym my mamy robić te wybryki? Kamieniami? Pałkami? Przecież to oni mają pałki. A wracając do tego sztandaru, bo skończyła Pani na tym, że wróciła do domu i schowała go w szafie. – Wtedy akurat w parafii św. Trójcy były rekolekcje. Wieczorem po mszy poszłam do księdza Marka Smogorzewskiego i powiedziałam mu, że mam nasz sztandar, ale nie mogę go zatrzymać w domu, bo zrobią rewizję i mi go zabiorą. Nie mogę schować go do rodziców, bo są chorzy i nie mogę ich narażać na dodatkowy stres. Spytałam, czy mogę go przynieść do księdza. Jaka była reakcja księdza na tę Pani dość nietypową prośbę? – Ks. Marek powiedział, że musi spytać o zgodę księdza Czesława Chojeckiego. Anna Ulewicz z Zespołu Szkół Miejskich Gimnazjum im. Józefa Wybickiego w Rypinie, fragment pracy o cioci autorski – „Mieczysława Barcikowska – działaczka NSZZ Solidarność w okresie stanu wojennego” – I miejsce w kategorii „Gimnazja” Człowiek z zegarmistrzowską pamięcią Drugi szwadron X. Pułku Dragonów podczas zbiórki Niemcom zależało na liczebności armii, dlatego do wojska wcielano wielu ludzi. Do Wehrmachtu trafiłem w grudniu 1943r., gdzie otrzymałem tzw. trzecią grupę. Od kwietnia do czerwca 1944 przebywałem w okolicy Calais, gdzie pełniłem służbę wartowniczą przy sztabie gen. Johanna Sinnhubera. 3 sierpnia 1944 roku wraz z wojskiem niemieckim przeszedłem na front Caen, gdzie starły się główne siły zachodnie. To właśnie tam odbywały się najcięższe bitwy zaraz po Kursku czy Stalingradzie. 11 sierpnia udało mi się wraz z moim kolegą uciec do wojsk angielskich. 20 sierpnia byliśmy w Wimbledonie, gdzie udało nam się spotkać polskiego oficera. Za jego sprawą wszyscy wstąpiliśmy do wojska. Już pierwszego września 1944 roku otrzymałem polski mundur, nowe nazwisko i pseudonim. Ok. 15. września tą samą drogą wróciłem walczyć, lecz teraz przeciwko Niemcom. Na granicy belgijskiej dołączyłem do I dywizji pancernej, Generała Maczka. Podczas miesięcznej wędrówki znalazłem się znów na kontynencie jako żołnierz 2. szwadronu plutonu rozpoznawczego 10. Pułku Dragonów 1. Dywizji Pancernej. 3 listopada 1944 r. przeżyłem bardzo ciekawą historię. W nocy porucznik kazał mi, jechać do dowódcy pułku, mjr Uścińskiego. Wraz z kierowcą – Anuszkiewiczem oraz Barczakiem po przyjeździe zameldowaliśmy się u dowódcy. Był on jednak tak wyczerpany, że pozwolił nam przenocować w pomieszczeniu, które przypominało kuchnię, a sam poszedł położyć się do pokoju. Szczęśliwi poszliśmy do stodoły po słomę, aby mieć się na czym położyć. Nie mieliśmy żadnej lampy, więc odpaliliśmy zapałkę. Nagle spostrzegliśmy śpiących na belkach żołnierzy, okazało się, że to Niemcy! Barczak miał Joanna Banasik z Zespołu Szkół Ogólnokształcących II LO w Wąbrzeźnie, Fragmenty pracy Alojzy Jedamski – człowiek „z zegarmistrzowską pamięcią” – III miejsce w kategorii „Szkoły ponadgimnazjalne” Niezwykłe przypadki Janka z Byd ydgoszczy Dh Jan Drzewiecki z rodziną Żołnierz wyprowadził nas ze stajni. Zmrużyłem oczy przed ostrymi promieniami słońca. Poprowadził nas za budynek i kazał ustawić się nad gnojowiskiem. Zauważyliśmy ustawiony karabin maszynowy, przy którym stał podoficer niemiecki. Jeśli jeszcze w moim sercu była nadzieja, to jej resztki właśnie zniknęły. – Za zbrodnie dokonane na narodzie niemieckim w dniu 3 września – oznajmił podoficer – zostaliście skazani na rozstrzelanie. Przed oczyma przeleciało mi całe życie. Moi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele... Już nigdy nie miałem ich więcej zobaczyć. Przypomniałem sobie ich twarze sprzed paru dni, kiedy składali mi życzenia. Wszyscy byli szczęśliwi, a ja nie sądziłem, że czeka mnie śmierć zaledwie kilka dni po moich szesnastych urodzinach. Teraz nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Bałem się. Nagle mignęła mi znajoma blond czupryna. Zauważył mnie sąsiad-rówieśnik, Erich, w mundurze Hitlerjugend. Podszedł on do podoficera z karabinem i coś do niego powiedział. Ten skinął głową na znak, że mam wystąpić. Do ostatniej chwili byłem przekonany, że uda mi się wykrzyknąć „Jeszcze Polska nie zginęła”, jednak głos uwiązł mi w gardle. Przed oczyma pojawiła się ciemność. Zemdlałem. Oprzytomniałem, prychając zimną wodą, którą mnie ocucili. Zmarszczona w okrutnym grymasie twarz Niemca upewniła mnie, że nie jestem jeszcze w niebie. Pociągnął mnie za ramię na drugą stronę gnojowiska. _________________________________________ Weronika Piątek z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Bydgoszczy, fragment pracy „Pełnić służbę Bogu, Polsce i ludziom...” – II miejsce w kategorii „Szkoły ponadgimnazjalne” Patronat Honorowy Krystyna Szumilas www.kohr.kujawsko-pomorskie.pl 31628273 BY4