tutaj - Archiwum - Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko

Transkrypt

tutaj - Archiwum - Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko
GAZETA NA
wyborcza.pl
urodziny prof. Zawackiej
ROBERT GÓRECKI
PONIEDZIAŁEK 19 MARCA 2012 TORUŃ
ELŻBIETA
ZAWACKA
Generał i profesor.
Kurierka Armii Krajowej,
cichociemna, bohaterka.
WIELKA OBYWATELKA
TORUNIA.
Gdyby żyła,
dziś skończyłaby
103 lata
BY
DODATEK DO GAZETY WYBORCZEJ ZREDAGOWAŁ JACEK HOŁUB
2 Gazeta na urodziny prof. Zawackiej Toruń
+
torun.gazeta.pl
Poniedziałek 19 marca 2012 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl
+
+
„ZO”
niezwykle
skromna
generał
Kurierka, cichociemna, matematyk, pedagog, społeczniczka i archiwistka.
Generał i Profesor. Nawet na szczytach mało jest osób, których wielkość
idzie w parze ze wszechstronnością. Elżbieta Zawacka talentami
i przymiotami charakteru mogłaby obdarzyć kilka osób
iestety, nie wiemy, jaka
była jako mała dziewczynka. Skupiona i analizująca czy wszędobylska i ciekawska? Jedno
i drugie jest równie prawdopodobne,
bowiem Elżbieta Zawacka miała wsobie całą gamę cech, które w niezwykły sposób, zamiast się ze sobą ścierać, złożyły się na barwną osobowość.
Urodziła się 19 marca 1909 r. w Toruniu, znajdującym się wówczas pod
zaborem pruskim. Ichoć ten wkrótce
skończył się wraz zodzyskaniem przez
Polskę niepodległości, to właśnie zabór zdeterminował całe jej życie. Dzięki niemu (jak dziwnie by to nie brzmiało) Zawacka perfekcyjnie poznała niemiecki, co przyczyniło się do tego, że
stała się później najsłynniejszą polską
kurierką okresu drugiej wojny światowej. Samo wstąpienie wszeregi Armii
Krajowej zupełnie nie dziwi, zważywszy jej patriotyczną postawę od
wczesnej młodości. Już na studiach
związała się zOrganizacją Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju. Potem,
pracując jako nauczycielka, została instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Była nawet komendantką Rejonu Śląskiego PWK.
N
Dowódca osłupiał
Podczas wojny działała pod pseudonimami „Sulica”, „Zelma”, „Zo” (ten
ostatni przylgnął do niej najbardziej).
Granicę Polski z meldunkami przekraczała też jako Elisabeth Watson,
Elisabeth Kubica, pani Riviere. Do historii przeszła jej samotna wyprawa
przez Niemcy, Austrię, Francję iHiszpanię do sztabu Naczelnego Wodza
w Londynie, któremu zdała raport
ostanie państwa. To wtedy wróciła do
Polski drogą powietrzną: na terytorium Polski wyskoczyła z samolotu
ze spadochronem, zostając tym samym jedyną kobietą wśród cichociemnych. Na pogrzebie Generał ten
śmiały czyn wspominał biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski:
– „Straciłam władzę nad sobą, ale to
był cudowny lot”, tak wspominała
skok ze spadochronem – mówił biskup. – Dowódca, który czekał na ziemi, osłupiał, gdy zobaczył kobietę.
Skok z pociągu
Zawacka zdawała się nie znać strachu.
Kiedyś jechała pociągiem z kolejną
misją. Kiedy zorientowała się, że ma
za sobą niemiecki „ogon”, zostawiła
w przedziale płaszcz i bagaż, markując wyjście do toalety i po prostu wyskoczyła z pociągu. Uciekając przez
lasy i pola, trafiła do klasztoru, gdzie
siostry przez jakiś czas zatrzymały
zagrożoną dekonspiracją „Zo”. Mimo całej listy bohaterskich dokonań
sama Zawacka bez cienia wstydu przyznawała się do strachu podczas okupacji. Wyznała też, że zawsze nosiła
ze sobą cyjanek, bo nie potrafiła prze-
WOJCIECH KARDAS
Natalia Waloch
łatwych sądów. Przy tym życzliwa:
współpracowników zawsze wypytywała o dzieci, zdrowie, psa. Uwielbiała lody i spacery. Nie miała w sobie nic
z posągowej postaci, za to chętnie żartowała – również z siebie.
Uwielbiała internet
Żeby usprawnić sobie pracę, zaczęła
korzystać z komputera. Była już wtedy po osiemdziesiątce, ale nowa technologia zupełnie jej nie zniechęciła.
– Jeśli coś się jej popsuło, potrafiła zadzwonić do mojego męża o północy,
opowiadać, co widzi na monitorze i żądać rozwiązania problemu – wspomina Dorota Zawacka-Wakarecy, krewna „Zo”, prowadząca fundację jej imienia. – Uwielbiała internet. Ale odpowiedzi na maile oczekiwała natychmiast. Irytowała się, że jej dawne towarzyszki broni nie potrafią wysłać
maila.
Kiedy zmarła w 2009 r. Toruń pogrążył się w żałobie. Uroczystości pogrzebowe z wojskowymi honorami
trwały wiele godzin. Najpierw w Ratuszu wystawiono trumnę, przy której wartę honorową pełnili wojskowi
i harcerze. Do księgi kondolencyjnej
wpisały się tysiące torunian i przyjezdnych. Przy biciu dzwonu Tuba Dei, który odzywa się tylko w najbardziej doniosłych dla miasta momentach, oficerowie ponieśli trumnę na ramionach
do katedry św. Janów.
Tu, po homilii, przemawiał m.in.
przedstawiciel premiera prof. Władysław Bartoszewski, który, sam mając
piękną kartę wojenną i powojenną,
wspominał Zawacką jako towarzyszkę broni i wzór: – Przez 70 lat swego życia była w ciągłej służbie – mówił prof.
Bartoszewski. – To niedościgły wzór
dla wszystkich starych kombatantów,
że służba nasza, póki mamy siły fizyczne i psychiczne, trwa. Ideałem jej było paść w biegu, w realizacji zadań dla
dobrej sprawy. Dla mnie i dla innych
powinna stanowić wzór, by żyć tak, jak
ona żyła.
Tysiące żałobników
Orkiestra pod blokiem
Mimo poczucia straty, najwyraźniejszy obraz, jaki wielu torunian zachowało w pamięci, to ten z 99. urodzin generał Zawackiej.
Oto pod blokiem na Bielanach przystaje wojskowa orkiestra i zaczyna grać najpiękniejsze pieśni żołnierskie, jakie towarzyszyły
Polakom w najważniejszych dla kraju momentach. Na ósmym piętrze otwierają się balkonowe drzwi i staje w nich generał
Zawacka. Mimo bardzo słabego już zdrowia wzruszona dziarsko macha umundurowanym muzykom
WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI:
– To niedościgły wzór dla
wszystkich starych
kombatantów, że służba nasza,
póki mamy siły fizyczne
i psychiczne, trwa. Ideałem jej
było paść w biegu, w realizacji
zadań dla dobrej sprawy
GEN. STANISŁAW
NAŁĘCZ-KOMORNICKI:
– Była żołnierzem specjalnym.
Takim, który często
nie mógł obejrzeć się na to, co
mówi dowódca. Sama musiała
ocenić sytuację, sama sobie
musiała wydać rozkaz i sama
musiała go wykonać
widzieć, jak zniosłaby tortury. Nigdy
też nie powiedziała złego słowa o tych,
którzy, schwytani przez gestapo, pękli
podczas przesłuchań.
Więzienie UB
Po wojnie Zawackiej przyszło słono zapłacić za działalność wArmii Krajowej.
W1951 r. została aresztowana przez UB.
Wprocesie skazano ją na 10 lat więzienia. Wyszła po prawie pięciu. Wróciła
do rozpoczętej jeszcze przed 1939 r.
pracy w szkolnictwie, jednocześnie
nie ustając w dokształcaniu się i rozwijaniu. I tu znów wspomnieć należy
wszechstronność torunianki, która
z równą łatwością opanowywała nauki ścisłe, co humanistyczne. Przed okupacją skończyła matematykę w Poznaniu. Potem natomiast zrobiła studia
pedagogiczne i to im poświęciła się zawodowo.
Powrót do Torunia
W 1965 r. Zawacka obroniła doktorat
na Uniwersytecie Gdańskim, następnie – w 1972 r. – uzyskała habilitację.
I wróciła do Torunia, do Instytutu Pedagogiki i Psychologii UMK. Tu założyła Zakład Andragogiki, która jako
samodzielna dziedzina dopiero się
wówczas rozwijała. Pionierskiej działalności nie docenił reżim, który nie
zamierzał ustać w prześladowaniu legendarnej kurierki. Na skutek nacisków, szykan oraz represji ze strony
SB, założona przez nią jednostka zo-
stała w 1978 r. zlikwidowana. Zawacka
poszła na emeryturę. Myli się jednak
ten, kto sądzi, że rozgoryczona zamknęła się w mieszkaniu i w sobie.
Dawna żołnierka postanowiła, że
pamięć o bohaterstwie polskich kobiet podczas wojny nie pójdzie w zapomnienie. Uważała, że historia ich
nie docenia. Było dla niej nie do przyjęcia, żeby wojenne dzieło połowy narodu nie znalazło należytego uznania.
Z pasją rzuciła się dokumentować dokonania Polek. Odnajdywała towarzyszki broni nie tylko z AK, ale też
z innych formacji, gdyż wychodziła
z założenia, że polityczne podziały nie
powinny mieć wpływu tam, gdzie mowa o patriotycznym poświęceniu.
Archiwum kobiet
Spisywała relacje, każdej żołnierce zakładała teczkę. Tak powstało Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej i Wojskowej Służby Polek (obecnie Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej), będące do dziś ewenementem
na skalę ogólnopolską. To jedyna tego
typu placówka, która powstała jako
prywatna inicjatywa pasjonatów-społeczników. Wokół generał skupiła się
bowiem grupa młodych historyków,
którzy mozolnie przeczesywali kraj
w poszukiwaniu kolejnych kombatantek i śladów ich działalności. Wszyscy
wspominają swoją szefową jako człowieka pełnego sprzeczności. Była niesamowicie wymagająca wobec siebie
i innych, ale jednocześnie nieskora do
Mimo siarczystego mrozu w kondukcie na cmentarz św. Jerzego za trumną „Zo” wiezioną na wojskowej lawecie z armatą, szło blisko dwa tysiące
żałobników. Czesław Cywiński, prezes Światowego Związku Żołnierzy
Armii Krajowej, wspominał niezwykły hart ducha zmarłej: – Zaiste nie mieści się w głowie, że jedna skromna osoba mogła tyle dokonać. Jest godna panteonu największych polskich bohaterów. – Jej duch patrzy na nas, żołnierzy AK, a my, Pani Generał, jak „kamienie przez Boga rzucane na szaniec”
będziemy się zjawiać i będziemy wszyscy razem do końca, do końca...
Wielkie serce
– To była mała, skromna osóbka – mówił z kolei gen. bryg. Stanisław NałęczKomornicki, kanclerz Kapituły Orderu Virtuti Militari. – Nikt, kto jej nie
znał bliżej, nie mógł przypuszczać, że
w niej tak wielkie serce, odwaga, że
w niej tyle siły psychicznej. Los postawił przed nią niezwykłe zadania. Była żołnierzem specjalnym. Takim, który często nie mógł obejrzeć się na to,
co mówi dowódca. Sama musiała ocenić sytuację, sama sobie musiała wydać rozkaz i sama musiała go wykonać. Będziemy pamiętać, że była taka
generał kobieta.
Z kolei Jan Wyrowiński, dziś wicemarszałek Senatu, zwracając się
wprost do zmarłej, wspominał mniej
znany aspekt jej działalności, czyli zaangażowanie w antykomunistyczną
opozycję: – Było nas wielu, przychodzących do Pani na ósme piętro wieżowca, dałoby się z nas złożyć niezłą
brygadę, Pani Generał, Droga i Kochana „Zo”, najdzielniejsza z dzielnych, wyruszyłaś z ostatnią misją,
z meldunkiem, który zapewne złożysz ostatniemu komendantowi AK
Le o pol dowi Oku lic kie mu „Niedź wiadkowi”, że zawsze byłaś wierna
tylko Polsce. Zamelduj też wszystkim,
że my, którym przewodziłaś, będziemy dążyć twoją drogą wierni hasłu
„Nasza służba trwa”. BY
Toruń Gazeta na urodziny prof. Zawackiej 3
+
torun.gazeta.pl
wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Poniedziałek 19 marca 2012
+
+
Duch kurierki ożywia młodych
NATALIA WALOCH
Śladów Elżbiety Zawackiej wToruniu
nie trzeba długo szukać. Jej imię nosi
Biblioteka Pedagogiczna, Zespół Szkół
Ekonomicznych oraz fundacja, którą
założyła. Most, jaki właśnie powstaje
wmieście, również będzie pod jej patronatem. Jej postać stała się inspiracją
dla artystów. Aktorka Teatru Horzycy
Teresa Stępień-Nowicka oraz scenarzystka Inga Dowlasz uznały, że życiorys „Zo” jest niemal gotowym scenariuszem. Wten sposób, po wielu miesiącach pracy, powstał monodram „Elizabeth Watson – Cichociemna”. Watson
to jeden zwojennych pseudonimów Zawackiej, którego używała podczas swoich kurierskich wypraw za granicę. Fundacja Elżbiety Zawackiej, czyli stworzone przez nią archiwum, dokumentujące służbę kobiet podczas wojny od dawna pracuje nad filmem dokumentalnym oswojej założycielce. Ekipa odwiedza osoby, które w przeszłości miały
kontakt ze słynną torunianką. W ten
sposób ma powstać jej wielowymiarowy portret. Film ma być pokazywany
wszkołach iplacówkach kultury.
Najważniejszym jednak echem życia i działalności niezwykłej generał
jest rozbudzenie zainteresowania historią. Wystawa oKatyniu, którą w2010
r. przygotowała Fundacja, wzbudziła
zainteresowanie, jakiego nie spodziewali się sami organizatorzy. Plenerowa ekspozycja złożona zponad 50 fotografii była wprost rozchwytywana
przez gminy, które chciały ją wypożyczyć ipokazać usiebie. Do tego sukcesu przyczyniła się renoma Fundacji,
której przydała jej patronka.
ROBERT GÓRECKI
Jest patronką fundacji i biblioteki, jej imię będzie nosił nowy most. Powstał o niej monodram i film.
Ale najważniejszym odbiciem życia gen. Zawackiej jest rozbudzenie wśród młodych zainteresowania historią
Gen. Zawacka: poczytaj,
posłuchaj, obejrzyj
Książkę „11 Dzielnych Ludzi” można kupić lub ściągnąć w formacie pdf
ze strony www.niepodleglosc.nck.pl.
Reportażu o Elżbiecie Zawackiej
zrobionego przez reportażystkę Żanetę Walentyn można posłuchać,
wchodząc do Archiwum Dokumentów Fonicznych Polskiego Radia PiK
(www.archiwum.radiopik.pl)
W internecie można też znaleźć
film dokumentalny Marka Widarskiego „Miałam szczęśliwe życie”
WFundacji Generał Elżbiety Zawackiej przy ul. Podmurnej 93 wToruniu
można kupić książkę „Materiały do biografii gen. Elżbiety Zawackiej” pod redakcją Katarzyny Minczykowskiej oraz
„Elżbieta Zawacka. »Zelma«, »Sulica«,
»Zo«” tej samej autorki (więcej informacji na stronie www.zawacka.pl) Elżbieta Zawacka przez swoją osobowość oraz okupacyjne dokonania rodem z najlepszych filmów wojennych może
stanowić dla dzisiajszych nastolatków autorytet
Szczególnie cenne jest zainteresowanie dziejami przodków młodego pokolenia. Wyraźnie widać to podczas kolejnych edycji organizowanego przez
Urząd Marszałkowski konkursu im. Elżbiety Zawackiej. W tym wypadku generał nie jest patronką tylko ze względu
na swoje bohaterskie czyny, ale też zpowodu działalności archiwistycznej iwkładu, jaki miała w dzieło dokumentowania okupacyjnej historii. Konkurs dla
uczniów ma nietypową formułę. By do
niego przystąpić, nie wystarczy przeczytać kilku książek historycznych, ale
trzeba samemu stać się badaczem.
W czwartej edycji konkursu do rywalizacji stanęło 135 uczniów zcałego Kujawsko-Pomorskiego. Ten sukces frekwencyjny jest najlepszą recenzją formuły, jaką przyjął Urząd, zmuszając młodych
do szperania w rodzinnych archiwach.
Prace oparte na relacjach dziadków, sąsiadów i znajomych starszego pokolenia, ilustrowane zdjęciami są na zaskakującym poziomie. – Eseje są z roku na
rok coraz lepsze – mówił „Gazecie” po
jednej zedycji historyk zUMK prof. Wojciech Polak, który stoi na czele jurorów.
– Prace są znakomicie napisane, tematy
poważne iprzemyślane.
Mawiała, że mężczyźni wypinają
pierś po ordery, ale to bez mrówczej
organizacyjnej pracy Polek działanie
konspiracji podczas okupacji byłoby
niemożliwe. Dla Polek zrobiła więcej
niż wiele działaczek feministycznych.
BY
Podczas swojej słynnej wyprawy do
sztabu Naczelnego Wodza w Londynie Elżbieta Zawacka miała – oprócz
raportu o stanie państwa – szczególną misję. Zamierzała gen. Władysławowi Sikorskiemu uzmysłowić, jak
palącą koniecznością jest nadanie kobietom praw żołnierskich. Wtym czasie bowiem Polki ich nie miały, choć
to na nich opierała się znaczna część
konspiracji, czyli polskiego oporu wobec sił okupanta. Elżbieta Zawacka
od zawsze była przekonana oich wielkiej roli dla ojczyzny.
Sojusznika znalazła w osobie dowódcy Armii Krajowej Stefana „Grota” Roweckiego. Wkrótce potem prezydent Rzeczypospolitej wydał dekret o ochotniczej służbie kobiet. Kto
wie, kiedy – bez interwencji „Zo” – Polki stałyby się pełnoprawnymi żołnierkami. Zawacka jest jedyną obok
Marii Wittek kobietą w historii, która doszła do stopnia generała brygady. Nie dziwi więc atencja, jaką toruniankę otaczają inne kobiety. Jej
śmiałe i bardzo nowoczesne spojrzenie na rolę kobiety sprawiły, że dla
Polek Zawacka zrobiła więcej niż niejedna organizacja femistyczna. Jak
wielce znaczącą jest postacią, niech
świadczy fakt, że w 2011 r. „Zo” zajęła drugie miejsce – po Marii Skłodowskiej-Curie – w plebiscycie na Polkę
Wszech Czasów. W głosowaniu zorganizowanym przez magazyn „Mówią Wieki” oraz Muzeum Historii
ARCHIWUM
Elżbieta Zawacka
– kobieta, Polka, inspiratorka
Elżbieta Zawacka w młodości
Naukowiec podkreślał, że największą wartością prac jest to, że młodzi
rzetelnie się do nich przykładają i zamiast korzystać z dostępnych źródeł,
sami je znajdują. – Dzięki temu wnoszą
coś nowego do naszego stanu badań.
Każda nowa relacja to przecież mała cegiełka budująca naszą historyczną wiedzę. Niektóre prace naprawdę mają wartość naukową – konstatuje prof. Polak.
Zawacka przez swoją osobowość oraz
okupacyjne dokonania rodem znajlepszych filmów wojennych może stanowić
dla nastolatków autorytet. Ztego założenia wyszło Narodowe Centrum Kultury,
które z okazji 90. rocznicy odzyskania
przez Polskę niepodległości wydało „11
Dzielnych Ludzi”, książkę dla młodzieży zsylwetkami narodowych bohaterów.
Wśród nich są m.in. bracia Herzog, którzy przetoczyli się przez wszystkie fronty obu wojen światowych, Kazimierz Nowak – pierwszy człowiek, który przejechał Afrykę na rowerze, oraz Marian Rejewski, jeden zmatematyków, który wsławił się złamaniem kodu Enigmy.
Każda z postaci ma być przykładem patriotyzmu, hartu ducha i odwagi, które zbudowały wolny kraj. Polski torunianka dostała prawie 3 tys.
głosów. Na podium znalazła się jeszcze Irena Sendlerowa, która ocaliła od
zagłady 2,5 tys. żydowskich dzieci.
Budując swoją Fundację i archiwum dokumentujące dokonania polskich żołnierek podczas okupacji, Zawacka nigdy nie kierowała się względami politycznymi. W pracy na równi doceniała dokonania towarzyszek
broni z AK i czyny członkiń innych formacji. Po kilku dekadach od zakończenia wojny udało się jej zjednoczyć całe środowisko. Na pierwszy zjazd kombatantek wymyśliła hasło: „Bądźmy
w końcu wszystkie razem, nasza służba trwa”. Zakładając Fundację, ocaliła od zapomnienia wiele heroicznych
Polek. I heroicznie wzniosła się ponad
podziały, czego nie można powiedzieć
o dzisiejszych środowiskach kobiecych, niekiedy w walce ze sobą nawzajem zapominających o walce o wspólne dobro kobiet.
Nie ulega wątpliwości, że Zawacka
jest najsłynniejszą z torunianek. Pod
koniec 2011 r. Fundacja Nie Tylko Matka Polka postanowiła zrobić listę kobiet, które swoją działalnością i osobowością odcisnęły na mieście największe piętno. Okazało się, że gen. Zawacka jest pierwszą, najbardziej naturalną kandydatką na tę listę. Ludzie
proszeni o wytypowanie najznamienitszych kobiet bez wahania wymieniali właśnie nazwisko działaczki Armii Krajowej. Ale w przewrotny sposób i tym razem kurierka przyczyniła się do pokazania, jak wielki jest kobiecy duch. Niejako sprowokowani jej
pojawieniem się na czele rankingu
mieszkańcy zaczęli na potęgę zgłaszać
„Gazecie” kolejne kandydatki. Tak
w ciągu kilku tygodni powstała lista
ponad 40 wybitnych torunianek. Generał raz jeszcze przyłożyła rękę do
wyciągnięcia z odmętów niepamięci
tych, które przez lata działały wbrew
trudnościom: na rzecz kraju, biednych,
chorych, dzieci, sztuki. NATALIA WALOCH
Misja wciąż trwa
Więcej okonkursie im. gen. Zawackiej – S. 4
Dzieło Elżbiety Zawackiej nie przestało istnieć wraz z jej odejściem.
Co więcej, każdy może je wesprzeć.
Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej
jest organizacją pożytku publicznego.
Oznacza to, że każdy może przekazać
jej 1 proc. podatku dochodowego. Organizacja potrzebuje wsparcia, by trwać
i kontynuować to, co zapoczątkowała
przed laty jej założycielka. Pieniądze
potrzebne są na dalsze uzupełnianie
archiwów, które przyszłym pokoleniom
odsłonią prawdę obohaterstwie Polek
podczas drugiej wojny światowej. Fundacja organizuje też wystawy – jak choćby tę ozbrodni wKatyniu, konferencje
historyczne, warsztaty oraz lekcje edukacyjne dla młodzieży. Boryka się
z problemami przy filmie dokumentalnym oswojej patronce, gdyż na produkcję nie ma wystarczających funduszy. Biblioteka Fundacji wydaje też cztery serie książkowe: słownikową, w ramach której ukazuje się Słownik Biograficzny Konspiracji Pomorskiej 1939-1945, „Służba Polek na frontach II wojny światowej”, serię sesyjną zważniejszych spotkań historycznych oraz monografie traktujące okonspiracji na Pomorzu. Na swoim koncie organizacja
ma już 52 publikacje.
Żeby przekazać 1 proc. podatku,
wystarczy to zaznaczyć w zeznaniu
podatkowym. Należy w formularzu
wpisać nr KRS (w przypadku Funda cji to 00000 41692): w PIT-37
umieszczamy go w polu 122, a w PIT36 w polu 301. Teraz musimy obliczyć
kwo tę. Kwo tę po dat ku dzie li my
przez 100 lub mnożymy przez 0,01.
Wynik wpisujemy w pole 123 w PIT37, a w przypadku PIT-36 w pole 302.
Oprócz jednego procenta, organizacji zawsze można przekazać datek. Zainteresowani powinni zrobić
przelew na konto nr:
82 1090 1506 0000 0000 5002 0244. NAT
4 Reklama
torun.gazeta.pl
Poniedziałek 19 marca 2012 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl
+
+
Oni tworzyli naszą historię
135 prac
od gimnazjalistów
i uczniów szkół
ponadgimnazjalnych
z całego regionu
wpłynęło na czwartą
edycję Wojewódzkiego Konkursu
im. gen. bryg. prof.
Elżbiety Zawackiej
„Oni tworzyli naszą
historię”.
Kamyki pamięci
Konkurs ma rozbudzić wśród młodzieży zainteresowanie historią małej
ojczyzny, regionu i Polski, a nauczycieli zachęcić do przekazywania wiedzy
o dziejach ziem dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego. Jego
idea zrodziła się po śmierci gen. prof.
Elżbiety Zawackiej, nagrodzonej przez
Sejmik Województwa Kujawsko-Pomorskiego Odznaką Honorową za Zasługi
dla Województwa. Celem konkursu jest
kontynuacja misji, której poświęciła się
generał Zawacka – dokumentowania
dziejów walki o wolną Polskę oraz przejawów działalności społeczno-politycznej na podstawie relacji uczestników
i świadków historycznych wydarzeń żyjących w naszym regionie, a także
Sztandar „Solidarności”
zdjęć i dokumentów zachowanych
w rodzinnych i publicznych archiwach.
Przedsięwzięcie jest organizowane
przez Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego wraz z Fundacją Generał Elżbiety Zawackiej.
Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz
Wojskowej Służby Polek, a także z Biblioteką Pedagogiczną im. gen. bryg.
prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu.
Konkurs jest realizowany przez samorząd województwa w ramach edukacji regionalnej województwa kujawsko
-pomorskiego, która służy popularyzacji wiedzy o naszym regionie.
Przewodniczącym dziesięcioosobowej Kapituły Konkursu jest prof. Wojciech
Polak, historyk z UMK. Patronat Honoro-
wy nad konkursem objęła Minister Edukacji Narodowej Krystyna Szumilas.
Rozstrzygnięcie każdej edycji połączone jest z obchodami rocznicy urodzin generał Zawackiej. Uroczystości
towarzyszy pokaz Grupy Rekonstrukcji
Historycznej 63. Toruńskiego Pułku Piechoty.
Relacje z uroczystości, nagrodzone
prace oraz regulamin konkursu publikowane są na portalu Klubu Odkrywców
Historii Regionu: www.kohr.kujawskopomorskie.pl.
Jaką decyzję podjął proboszcz?
– Pozwolił. Na drugi dzień, poszłam wieczorem na
mszę trzymając sztandar w torbie. Potem udałam
się do księdza i oddałam go. Po jakimś czasie było włamanie na plebanię. Prawdopodobnie ktoś
szukał tego sztandaru, gdyż nic znaczniejszego
nie zginęło. Spotkałam się zaniepokojona z ks.
Chojeckim, ale uspokoił mnie i pokazał, gdzie
ukrył sztandar. Był on ukryty w tapczanie, na którym proboszcz spał. Pamiętam jego słowa: „Śpię
na nim. Musieliby mnie zabić, żeby go znaleźć.”
przy sobie pistolet, ale pod wpływem nerwów
strzelił wprost przed siebie, trafiając w stopę któregoś z nich. Niemiec zaczął krzyczeć gdyż mój
przyjaciel strzelił mu w największy palec od stopy.
Wszyscy się obudzili, ani my nie wiedzieliśmy ilu
ich jest, ani oni ilu jest nas. Było ich na szczęście
niewielu, a my mieliśmy w rękach broń. Poddali
się, zabraliśmy ich amunicję i jako więźniów przyprowadziliśmy do kuchni, aby oddać ich w ręce
dowódcy.
Termin nadsyłania prac na V edycję
konkursu mija 10 stycznia 2013 roku.
Oto fragmenty części prac nagrodzonych w czwartej edycji.
_________________________________________
_________________________________________
Poświęcenie sztandaru na stadionie OSiR w Rypinie,
18 października 1981 roku przy udziale biskupa
płockiego, proboszczów obu parafii. Mieczysława
Barcikowska, matka chrzestna
Babcia Danka z rodzeństwem po powrocie z Syberii –
Afryka 1942.
30 czerwca 1940 ro ku, do zajmo wane go po mieszczenia wkroczyli sowieccy żołnierze i rozka za li w ciągu 30 mi nut opu ścić miesz ka nie.
Pra babcia Ania wraz z mężem, trójką ma łych
dzie ci oraz swo ją matką i dwiema na sto let nimi
siostra mi, rozpoczęła wę drówkę w nie znane,
w głąb Rosji.
Prababcia wielokrotnie opowiadała mojej babci
i mamie o tamtej ,,podróży”. ,,Przez trzy tygodnie
wieziono nas w bydlęcych wagonach, bez toalety,
z dziurą w podłodze. Miałam troje maleńkich dzieci: Danuta 3 lata, Halina 1 rok i syn Ryszard 2,5 miesiąca. Przez cały czas nie mieliśmy ani kropli
mleka, tylko chleb razowy i czasami kapuśniak. Na
stacjach oddalonych od siebie o tydzień drogi
można było dostać tzw. ,,kipiatok” czyli gorącą wodę. Bywało, że jechaliśmy kilkanaście dni bez
przerwy.”
Zostali umieszczeni w barakach łagru (obozu),
po siedem osób w jednej izbie, za ścianką mieszkała druga rodzina. Warunki były niezwykle trudne:
- ,,W pokoju, w którym mieszkaliśmy, w nocy zamarzała woda a z sufitu spadały pluskwy”. Brakowało
wszystkiego: żywności, lekarstw, opieki lekarskiej,
mydła i zwykłych warunków do życia. Żeby przeżyć, pradziadek pracował w tajdze przy wywózce
drzew, a prababcia i jej 13-letnia siostra, przy piłowaniu drewna i odśnieżaniu dróg dla traktorów.
,,Zawsze byliśmy głodni. Na pracującego można było kupić 300 gram czarnego chleba, na niepracujących 100 gram. W stołówce można było
kupić zupę (bardzo rzadką), która nie zaspokajała
głodu”. Prababcia, żeby utrzymać przy życiu najbliższych, wbrew zakazom chodziła do tajgi zbierać jagody i grzyby: ,,Nie mieliśmy odpowiedniego
ubrania, a mrozy dochodziły do – 40 stopni C”.
Wokół umierali ludzie: sąsiedzi, dorośli, dzieci.
Zabijał głód, zimno i brak higieny. Do tego ciężka,
niewolnicza praca. Prababcia również ciężko zachorowała, ale los i jej wola przetrwania były silniejsze niż śmierć.
Teraz już wiem, dlaczego moja babcia Danuta
każdy nowy bochenek chleba rozpoczyna od znaku krzyża i nie wyrzuca nawet kromki. Szanuje
chleb, bo zaznała głodu, bo wie, że może go zwyczajnie zabraknąć…
_________________________________________
Magdalena Knak z Gimnazjum nr 7 im. gen. „Bora”
Komorowskiego w Grudziądzu, fragmenty pracy „Kamyki pamięci” – II miejsce w kategorii „Gimnazja”
Urząd Marszałkowski
Województwa
Kujawsko-Pomorskiego
w Toruniu
Fragmenty wywiadu z Mieczysławą Barcikowską na
temat jej działalności w „Solidarności” w
Państwowym Ośrodku Hodowli Zarodowej (POHZ)
w Rypiniestwowym Ośrodku Hodowli Zarodowej
(POHZ) w Rypinie
Anna Ulewicz: No i przyszedł stan wojenny.
Mieczysława Barcikowska: – Była niedziela. Nie
było „Teleranka”. W telewizji powtarzano wystąpienie gen. Jaruzelskiego ogłaszające wprowadzenie
stanu wojennego. Było strasznie.
W poniedziałek o 7 rano trzeba było iść do pracy.
Przez Rypin jechały czołgi. Mama wynosiła im nawet chleb ze smalcem i gorącą herbatę. To byli tacy młodzi chłopcy, że aż było ich żal. Niektóre
czołgi były stare, niezbyt sprawne technicznie
i stawały już na ulicy Toruńskiej.
Jakie wspomnienia towarzyszą pani w związku
z pierwszym dniem stanu wojennego?
– Kiedy przyszłam rano do pracy, dyrektor od razu
zarządził likwidację naszego Związku Solidarności. W POHZ mieliśmy swój pokój. Spisano cały
nasz majątek. Rozpłakałam się. Przepełniał mnie
smutek i żal. Dyrektor miał zwyczaj kłaść klucze na
biurku. Nie wiem co mną kierowało. To był impuls.
Wzięłam klucze i poszłam do tego naszego związkowego pokoju. Otworzyłam, jeszcze nie był zaplombowany, działałam szybko. Wzięłam sztandar.
Co się dalej stało?
– Sztandar wsadziłam za pasek od spodni. Miałam
futerko, które założyłam i zwróciłam się do kierowcy
z prośbą, żeby pojechał ze mną po skrzynki do owoców. Zawiózł mnie do domu. Szybko pobiegłam na
czwarte piętro, schowałam sztandar do szafy. Kiedy
wróciłam, to już czekała na mnie milicyjna nyska.
Zabrali mnie i mojego kierowcę na komendę.
W jaki sposób z Panią rozmawiali?
– Bardzo grzecznie. Tłumaczyli, że jest taka sytuacja, żeby nie robić żadnych wybryków. Spytałam,
czym my mamy robić te wybryki? Kamieniami? Pałkami? Przecież to oni mają pałki.
A wracając do tego sztandaru, bo skończyła
Pani na tym, że wróciła do domu i schowała go
w szafie.
– Wtedy akurat w parafii św. Trójcy były rekolekcje.
Wieczorem po mszy poszłam do księdza Marka
Smogorzewskiego i powiedziałam mu, że mam
nasz sztandar, ale nie mogę go zatrzymać w domu, bo zrobią rewizję i mi go zabiorą. Nie mogę
schować go do rodziców, bo są chorzy i nie mogę
ich narażać na dodatkowy stres. Spytałam, czy
mogę go przynieść do księdza.
Jaka była reakcja księdza na tę Pani dość nietypową prośbę?
– Ks. Marek powiedział, że musi spytać o zgodę
księdza Czesława Chojeckiego.
Anna Ulewicz z Zespołu Szkół Miejskich Gimnazjum
im. Józefa Wybickiego w Rypinie, fragment pracy
o cioci autorski – „Mieczysława Barcikowska – działaczka NSZZ Solidarność w okresie stanu wojennego”
– I miejsce w kategorii „Gimnazja”
Człowiek
z zegarmistrzowską pamięcią
Drugi szwadron X. Pułku Dragonów podczas zbiórki
Niemcom zależało na liczebności armii, dlatego do
wojska wcielano wielu ludzi.
Do Wehrmachtu trafiłem w grudniu 1943r., gdzie
otrzymałem tzw. trzecią grupę.
Od kwietnia do czerwca 1944 przebywałem
w okolicy Calais, gdzie pełniłem służbę wartowniczą przy sztabie gen. Johanna Sinnhubera.
3 sierpnia 1944 roku wraz z wojskiem niemieckim
przeszedłem na front Caen, gdzie starły się główne
siły zachodnie. To właśnie tam odbywały się najcięższe bitwy zaraz po Kursku czy Stalingradzie.
11 sierpnia udało mi się wraz z moim kolegą uciec
do wojsk angielskich. 20 sierpnia byliśmy w Wimbledonie, gdzie udało nam się spotkać polskiego
oficera. Za jego sprawą wszyscy wstąpiliśmy do
wojska. Już pierwszego września 1944 roku otrzymałem polski mundur, nowe nazwisko i pseudonim.
Ok. 15. września tą samą drogą wróciłem walczyć, lecz teraz przeciwko Niemcom. Na granicy
belgijskiej dołączyłem do I dywizji pancernej, Generała Maczka. Podczas miesięcznej wędrówki
znalazłem się znów na kontynencie jako żołnierz
2. szwadronu plutonu rozpoznawczego 10. Pułku
Dragonów 1. Dywizji Pancernej.
3 listopada 1944 r. przeżyłem bardzo ciekawą
historię. W nocy porucznik kazał mi, jechać do dowódcy pułku, mjr Uścińskiego. Wraz z kierowcą
– Anuszkiewiczem oraz Barczakiem po przyjeździe
zameldowaliśmy się u dowódcy. Był on jednak tak
wyczerpany, że pozwolił nam przenocować w pomieszczeniu, które przypominało kuchnię, a sam
poszedł położyć się do pokoju. Szczęśliwi poszliśmy do stodoły po słomę, aby mieć się na czym położyć. Nie mieliśmy żadnej lampy, więc odpaliliśmy
zapałkę.
Nagle spostrzegliśmy śpiących na belkach żołnierzy, okazało się, że to Niemcy! Barczak miał
Joanna Banasik z Zespołu Szkół Ogólnokształcących
II LO w Wąbrzeźnie, Fragmenty pracy Alojzy Jedamski
– człowiek „z zegarmistrzowską pamięcią” – III miejsce
w kategorii „Szkoły ponadgimnazjalne”
Niezwykłe przypadki
Janka z Byd
ydgoszczy
Dh Jan Drzewiecki z rodziną
Żołnierz wyprowadził nas ze stajni. Zmrużyłem
oczy przed ostrymi promieniami słońca. Poprowadził nas za budynek i kazał ustawić się nad gnojowiskiem. Zauważyliśmy ustawiony karabin
maszynowy, przy którym stał podoficer niemiecki.
Jeśli jeszcze w moim sercu była nadzieja, to jej
resztki właśnie zniknęły.
– Za zbrodnie dokonane na narodzie niemieckim w dniu 3 września – oznajmił podoficer – zostaliście skazani na rozstrzelanie.
Przed oczyma przeleciało mi całe życie. Moi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele... Już nigdy nie miałem ich więcej zobaczyć. Przypomniałem sobie ich
twarze sprzed paru dni, kiedy składali mi życzenia.
Wszyscy byli szczęśliwi, a ja nie sądziłem, że czeka mnie śmierć zaledwie kilka dni po moich szesnastych urodzinach. Teraz nastąpiło brutalne
zderzenie z rzeczywistością. Bałem się. Nagle mignęła mi znajoma blond czupryna. Zauważył mnie
sąsiad-rówieśnik, Erich, w mundurze Hitlerjugend.
Podszedł on do podoficera z karabinem i coś do
niego powiedział. Ten skinął głową na znak, że
mam wystąpić. Do ostatniej chwili byłem przekonany, że uda mi się wykrzyknąć „Jeszcze Polska
nie zginęła”, jednak głos uwiązł mi w gardle. Przed
oczyma pojawiła się ciemność. Zemdlałem.
Oprzytomniałem, prychając zimną wodą, którą
mnie ocucili. Zmarszczona w okrutnym grymasie
twarz Niemca upewniła mnie, że nie jestem jeszcze w niebie. Pociągnął mnie za ramię na drugą
stronę gnojowiska.
_________________________________________
Weronika Piątek z Zespołu Szkół Ogólnokształcących
nr 3 w Bydgoszczy, fragment pracy „Pełnić służbę Bogu, Polsce i ludziom...” – II miejsce w kategorii „Szkoły ponadgimnazjalne”
Patronat Honorowy
Krystyna Szumilas
www.kohr.kujawsko-pomorskie.pl
31628273
BY4