Pobierz PDF - Racjonalista TV
Transkrypt
Pobierz PDF - Racjonalista TV
Współczesna demokracja, jak wszystkie twory ludzkie cierpi na wiele schorzeń, głównie wynikających z samej struktury demokracji tj. nadmiernej władzy danej ignorantom. Jak do tej pory nie znamy ani skutecznej i potwierdzonej alternatywy dla samej demokracji, ani też sposobu na walkę z masową ignorancją. Dlatego jedyne, co możemy zrobić to definiować jej problemy i starać się szukać na nie lekarstwa. Jednym z takich problemów demokracji jest nadmierna ilość samozwańczych ekspertów do spraw żywienia. Technologia żywności była moim początkowym kierunkiem studiów, i chociaż później zmieniłem kierunek zawodowy, to ze zrozumiałych względów zawsze śledziłem rozwój tej dziedziny wiedzy. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy uważać się za znawcę tematu. Dlatego w zetknięciu z młodą polską demokracją przeżyłem pewien szok, widząc jak wielu samozwańczych (często również autoryzowanych) ekspertów żywienia nie posiada nawet odpowiednich podstaw do tego, żeby tym tematem w ogóle się zajmować. Jak słusznie zauważył Piotr Napierała w artykule „Słowo w obronie McDonald’s i Kentucky Fried Chicken” osławiona kanapka z McDonalda stała się symbolem walki mas nawiedzonych aktywistów ze „złem” płynącym z Ameryki. Jak bardzo głęboka jest ignorancja w tym temacie pokazuje fakt, że mało kto w Polsce wie, że sami Amerykanie nie uważają wcale jedzenia z McDonald’s za dobre jedzenie, tylko jako przykład dobrze zarządzanego systemu franczyzowego. Mówi się o tym na każdym szkoleniu firmowym w USA, zatem nie jest to wielka tajemnica korporacyjna. No, ale jeśli już potencjalny „aktywista” trafia na takie szkolenie to znaczy, że jest już na pewnym poziomie rozwoju zawodowego, toteż zazwyczaj nie opłaca mu się dalej rozrabiać, zwłaszcza że sam nie widzi w tym sensu. Nie widzi, bo sensu w tym nie ma. Wszelkie duże skoki w rozwoju naszej cywilizacji opierały się na masowości. Ford nie produkował dobrych samochodów, tylko znalazł sposób jak produkować tanie tak, aby każdy z jego robotników mógł sobie na taki samochód pozwolić. Plagi epidemii chorób zakaźnych trapiących ludzkość od początku istnienia zostały opanowane dopiero wtedy, kiedy szczepionki stały się dostępne dla wielu mieszkańców całego globu. Telefonia komórkowa na początku lat 90’ była synonimem luksusu i dla globalnej komunikacji miała znaczenie marginalne. Od kiedy stała się powszechnie dostępna na całym świecie, cywilizacja zrobiła następny krok naprzód. Z tego samego powodu następny produkt – Internet rozwinął się szybciej niż jakikolwiek znany wcześniej wynalazek cywilizacji. Od strony technologicznej wcale nie był prosty, ale możliwość jego udostępnienia wielu ludziom była wystarczająco tania w wielu rejonach świata, tak że rozwój tej sieci można porównać z eksplozją. Podobnie rzecz ma się z żywnością. Brak żywności, a raczej wysoki koszt jej wytwarzania był jednym z największych problemów ludzkości. Jeszcze na początku XX wieku żywność w wielu krajach Europy była na tyle droga, że tylko uprzywilejowane klasy mogły najadać się do syta. Wszystko zmieniło się wraz z rozwojem technologii uprawy roślin, przemysłu chemicznego, GMO oraz…. (mało kto wie) rozwojem rynku kapitałowego. Co ma do tego rynek kapitałowy ? Więcej niż ktokolwiek może sobie wyobrazić. Rozwój giełd kontraktów na produkty rolne (i znów liderem jest tutaj USA) dał producentom żywności ( w tym również farmerom) możliwość kontraktowania cen jeszcze przed rozpoczęciem upraw. I co najważniejsze, niepotrzebne są do tego żadne rządowe dotacje. Przy okazji – proszę spytać któregokolwiek z aktywistów zwalczających McDonald’s o ten instrument. Jest jednym z ważniejszych osiągnięć współczesnej cywilizacji, a przez ponad 10 lat pobytu w Polsce nie spotkałem ani jednego, który by miał jakąś wiedzę na ten temat. Może po prostu nie miałem szczęścia. W jednej z książek swojej serii „afrykańskiej” Ryszard Kapuściński napisał, że nie jest problemem zaopatrzenie w żywność w Afryce, ale jego cena. To w dużym skrócie obrazuje większość kwestii związanych z żywieniem na przestrzeni dziejów. Dawne metody produkcji żywności były po prostu mało efektywne, stąd wysoki wkład pracy i użytych środków do jej produkcji powodował, że żywność była droga. Polska komunistyczna odgrodzona murem dosłownie i w przenośni od cywilizacji zachodniej utrzymywała ten model produkcji żywności dużo dłużej od reszty zachodniego świata. Stąd każdy wyjazd z kraju na zachód szokował pod wieloma względami, ale przede wszystkim pod względem zaopatrzenia w żywność. Półki sklepów na zachodzie były wręcz zawalone produktami, o które w Polsce trzeba było albo walczyć, albo móc tylko o nich marzyć. W ekonomii zasada reakcji i reakcji nie ma tak ścisłego zastosowania, jak w fizyce, ale występuje w podobnym stopniu. Dlatego, kiedy sektor produkcji żywności wytwarzał coraz więcej i coraz taniej pojawiły się też pierwsze problemy. Szeroka dostępność żywności na skalę nieznaną do tej pory w dziejach ludzkości przyniosła jako efekt uboczny szereg chorób cywilizacyjnych o nieznanych wcześniej rozmiarach. Wpływ żywienia na zdrowie człowieka, całej populacji, lub całego pokolenia to skomplikowane zagadnienie. Wiele procesów biochemicznych z tym związanych nie jest wciąż dokładnie poznanych. Dlatego błędne kierunki zbiorowego żywienia często są korygowane dopiero po długim czasie, kiedy to nauka znajduje niezbite dowody na to, że dany produkt może zwiększać ryzyko chorób. Tak właśnie było w przypadku Ancela Keys, którego badania dotyczące wpływu tłuszczu na zdrowie potrzebowały wielu lat, zanim zostały zrewidowane. Nie znaczy to jednak, że problem ten można rozwiązać samemu, za pomocą domorosłego „majsterkowania”. Kiedy po latach przyjechałem do Polski potransformacyjnej po raz pierwszy, jednym z największych zaskoczeń była liczba indywidualnych teorii żywienia. Szybko jednak można było się zorientować, że przeważająca większość tych „teorii” opierała się na wnioskach wysnutych na podstawie wszelakiej maści materiałów reklamowych i wydawnictw komercyjnych, których wartość najczęściej była żadna lub niewielka. Prowadziło to (i do tej pory prowadzi) do groteskowych sytuacji jak np. kiedy ludzie kupują niektóre produkty na miejscowym „bazarku” w przekonaniu, że w ten sposób kupują zdrowszą żywność, podczas gdy pochodzą one z tego samego źródła, z jakiego korzysta pobliski supermarket. Równie groteskowe jest przekonanie o wyższej wartości warzyw hodowanych nieopodal dużych miejskich aglomeracji. Wszelkie targi warzyw w Warszawie mają opinię „zdrowych” i „ekologicznych” podczas gdy Warszawa jest jednym z liderów zatrutego powietrza w Europie. Skutek jest taki, że związki toksyczne i metale ciężkie pochodzące ze spalin kumulują się w glebie naokoło miast w dużo wyższym stopniu, wskutek czego produkty te są często dużo bardziej szkodliwe niż te, znane z półek supermarketów. Racjonalizm i logika często są bezradne wobec mitologii masowej. Tak jest też w przypadku domorosłych ekspertów żywienia. Mało kto z nich wie, że problem otyłości jest problemem cywilizacyjnym i dotyczy nie tylko hamburgerów, ale także zmian ewolucyjnych. Rzeczywistość zaklina się przez powtarzanie często bezsensownych opinii, jak słynne żarty z amerykańskich grubasów. Mało kto jednak wie, że otyłość jest wciąż rosnącym problemem w Hiszpanii, nawet w tych rejonach gdzie prawie nie ma „McDonaldów” a Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników wzrostu otyłości wśród dzieci. Nie trzeba dodawać, że w takim środowisku pole do popisu dla samozwańczych ekspertów od jedzenia jest ogromne. Liczba teorii, metod, szkoleń i sposobów na „jak być pięknym i zdrowym” może przyprawić o zawrót głowy. Nietrudno to zrozumieć, bo jest to biznes niskiego ryzyka. Ponieważ większość tych teorii nie ma żadnego naukowego wytłumaczenia, sam efekt psychologiczny „innego sposobu jedzenia” zrobi swoje. Zanim efekt ten zniknie i znudzi nam się podążanie za regułami „Super metody nr X” czy innej ideologii żywieniowej to nawet, jeśli żadnego efektu nie osiągniemy to albo będziemy dalej się okłamywać albo starać się zapomnieć, że daliśmy się nabrać. Ryzyko reklamacji prawie zerowe. Ja działa wiara w błędne przekonania na przekór własnym zmysłom pokazuje poniższy materiał. W tym eksperymencie użyto wody, zatem możliwość błędu była dużo mniejsza, niż w przypadku żywności. Mimo to rezultat własnych przekonań wobec realiów jest szokujący: McDonald’s jest symbolem taniego jedzenia, ale jednocześnie symbolem osiągnięć naszej cywilizacji. Bez taniego jedzenia większość obecnie używanych przedmiotów codziennego użytku byłaby dostępna tylko dla ludzi zamożnych. Warto o tym pamiętać, zanim włączymy się w następną krytykę lub protest przeciwko „mcdonaldyzacji” czy „amerykanizacji” życia, bo tak naprawdę są to protesty przeciwko postępowi cywilizacyjnemu. Jeżeli ktoś nie znosi cywilizacji może spokojnie znaleźć wiele miejsc na świecie, gdzie jeszcze prawie jej nie ma. Nikt jednak nie powinien łudzić się, że w dzisiejszych czasach można zarabiać dobre pieniądze na korporacyjnej posadzie w dużym mieście, niedaleko koło domku hodować ekologiczne warzywka a przy tym wszystkim mieć dużo wolnego czasu i silny gospodarczo kraj. Czegoś z tej układanki zawsze musi zabraknąć.