Tarnów: Dziękczynienie za beatyfikację,Bp Roman Pindel

Transkrypt

Tarnów: Dziękczynienie za beatyfikację,Bp Roman Pindel
Tarnów: Dziękczynienie za beatyfikację
Diecezja tarnowska podziękuje 1 lutego za beatyfikację dwóch polskich męczenników: bł. o.
Michała Tomaszka oraz pochodzącego z diecezji bł. o. Zbigniewa Strzałkowskiego.
Uroczystości z udziałem m.in. prowincjała franciszkanów o. Jarosława Zachariasza odbędą
się w poniedziałek 1 lutego o godz. 17.30 w katedrze tarnowskiej.
„Zapraszam do udziału w tej uroczystości tarnowskich diecezjan, a szczególnie wszystkich
zaangażowanych w szeroko rozumiane dzieło misyjne” – napisał w komunikacie biskup Andrzej Jeż.
Uroczystość dziękczynienia za dar beatyfikacji nowych błogosławionych będzie transmitowana przez
Radio RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz. Po zakończeniu uroczystości wierni będą mogli otrzymać
relikwie błogosławionych.
eb/red.
zobacz okolicznościowy komunikat ordynariusza tarnowskiego w tej sprawie: diecezja.tarnow.pl
za:www.franciszkanie.pl
fot. AK
Bp Roman Pindel: “Dziękujemy Bogu za
beatyfikację naszego Krewnego i Rodaka”
Dziękujemy dziś za beatyfikację męczennika, o. Michała Tomaszka, który pochodzi z Waszej parafii.
To dziękczynienie zacznijmy od pytania odnośnie do tego, za co dokładnie jesteśmy wdzięczni dziś
Bogu? Później będziemy starać się zrozumieć życie i śmierć tego zakonnika, misjonarza i
męczennika, w świetle słowa Bożego. Wreszcie, na końcu, szukać będziemy odpowiedzi na pytanie o
to, co znaczy, że nasz krewny, sąsiad, kolega, jest błogosławionym męczennikiem?
1. Dziękczynienie za życie o. Michała
To Bogu dziękujemy za to, że ojciec Michał narodził się wśród nas i że spośród nas został powołany
przez Boga. Za to, że opuścił tę parafię i zamieszkał w domu zakonnym, by przygotowywać się do
święceń kapłańskich i do pracy misyjnej. Dziękujemy za wszystkie lata spędzone w tej parafii i w
szkole, która będzie nosić jego imię. Dziękujemy za jego bliskich, sąsiadów i znajomych, którzy mieli
różny wpływ na jego życie. Dziękujemy, że mógł odkryć Boży zamiar wobec swego życia, swoje
powołanie. Dziękujemy Bogu za to, że mały i dorastający Michał tutaj zaczął spełniać swoje marzenia
i najlepsze pragnienia. Dziękujemy, że później nie uląkł się niebezpieczeństw i trudności, ale wstąpił
do nowicjatu, później do seminarium, a jeszcze później podjął przygotowania do wyjazdu na misje.
Wreszcie, dziękujemy Bogu za to, że ojciec Michał nie cofnął się przez wyjazdem, ani nie przeraził
się trudów i warunków, jakie czekały go tam, w Pariacoto. Dziękujemy Bogu za to, że ojciec Michał
nie załamał się przeciwnościami, ani nie zrezygnował, gdy po ludzku patrząc mogło się wydawać, że
nie jest wcale potrzebny, ani oczekiwany. Dzięki wierze nabrał raczej przekonania, że jeżeli ludzie
nie szukają Boga, nie cieszą się z tego, że przybył do nich kapłan, to przecież tym bardziej kapłan,
zakonnik i misjonarz jest im potrzebny. Dziękujemy za to, że w chwilach trudnych, nie zwątpił, ale
wciąż podejmował to, co było jego powołaniem i powodem przybycia do parafii Pariacoto.
Katechizował, sprawował sakramenty, modlił się z ludźmi i uczył ich modlitwy. Odprawiał Msze w
kilkudziesięciu miejscowościach, gromadził wokół parafii młodzież i uczył ją jak godnie żyć.
Dziękujemy dziś za to, że ojciec Michał opanował w sobie lęk o życie, kiedy uświadamiał sobie
powagę sytuacji i zagrożenie ze strony terrorystów. Dziękujemy za jego ufność wobec ludzi, pomimo
tego, że otrzymywał ostrzeżenia o możliwości zdrady ze strony osób z jego otoczenia. Dziękujemy za
to, że w ostatni wieczór swojego życia spokojnie wykonywał obowiązki i nie uciekał przed
niebezpieczeństwem. Dziękujemy Bogu, że dał mu odwagę przyjąć porwanie, groźby i śmierć.
Dziękujemy, że w tym momencie był gotowy oddać życie za wiarę. Złączył się w ten sposób z
Jezusem umierającym na krzyżu, z ukamienowanym Szczepanem, z męczennikami Piotrem i Pawłem,
z tysiącami zakonników, którzy ginęli w Ziemi Świętej, strzegąc miejsc świętych, ale też ze
wszystkimi, którzy ginęli z powodu głoszenia Ewangelii w krajach misyjnych. Dołączył także do tych,
którzy ginęli z powodu nienawiści do wiary z rąk fanatyków ideologii marksistowskiej czy
hitlerowskiej.
2. Życie i śmierć ojca Michała w świetle słowa Bożego
Dziękujemy Bogu, że w życiu ojca Michała możemy rozpoznać ten wzór męczeństwa, który Bóg
zapowiada w Piśmie Świętym. Wpierw odkrywamy, że ojciec Michał przejął się słowami Ewangelii,
które Jezus wypowiedział do swoich Apostołów. Gdy niektórzy do dziś sądzą, że ideałem jest życie
bezkonfliktowe, w pokoju za wszelką cenę, w bezkrytycznej tolerancji czy obojętności wobec tego, co
się wokół dzieje, to przecież Jezus mówi wprost: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na
ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”. Oznacza to, że życie według wiary i głoszenie
Ewangelii będzie wywoływać sprzeciw, aż do przemocy i śmierci. Tak było w życiu naszych
misjonarzy, ojca Michała i Zbigniewa. Choć sami pozdrawiali innych słowami „Pokój i Dobro”,
wypowiadali słowa błogosławieństwa, wzywali do przebaczenia i okazywali miłosierdzie, to spotkali
się z niezrozumieniem, kłamstwem i nienawiścią. Choć sami nie nosili broni, to jednak zostali
porwani przez ugrupowanie, które zabiło w Peru kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W Pariacoto i wszędzie,
dokąd mogli dotrzeć, ojcowie Michał i Zbyszek głosili Ewangelię, nauczali katechizmu, zachęcali do
przebaczenia, a także starali się o dostęp do wody i prądu dla tych, którzy go nie mieli. Tymczasem
zostali oskarżeni o to, że przeszkadzają w rozwoju rewolucji, która miałaby ogarnąć cały kraj.
Nasi Męczennicy uczyli żyć w zgodzie i gotowości do przebaczenia, a jednak wśród mieszkańców
znaleźli się tacy, którzy udawali przyjaźń i życzliwość, a równocześnie gotowi byli zdradzić czas i
okoliczności sprzyjające temu, by można było pojmać zakonników tak, aby nikt nie stanął w ich
obronie. W ten sposób spełniły się słowa Ewangelii, które dziś usłyszeliśmy: „Bo przyszedłem
poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową, i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego
domownicy”. Jeżeli Jezus zapowiada, że z powodu Ewangelii może być ktoś znienawidzony nawet
przez najbliższych z domu, to czyż nie łatwiej to uczyni ktoś obcy, a zarazem podpuszczony przez
fanatycznych agitatorów marksistowskiej rewolucji?
Zanim przybyli zabójcy, zanim w ogóle nasz ojciec Michał wyruszył z tej Łękawicy w daleki świat,
musiał usłyszeć inne słowa z Ewangelii, które i my dziś słyszeliśmy: „Kto kocha ojca lub matkę
bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien”. Matka musiała być dla niego najbliższą osobą, ale z miłości do Boga, który go powołał i do
ludzi, do których został posłany, opuścił Polskę i pożegnał się z matką. Jego krzyżem stało się
myślenie gdzieś daleko o niej, o jej modlitwie, o jej starzeniu się, o jej niepokojach. Tak ukrzyżował
swoją miłość do matki.
Dzisiejsza Ewangelia zawiera także słowa o niezwykłym przewartościowaniu w patrzeniu na życie
ludzkie. Usłyszeliśmy dziś: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto
chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je”. Ojciec Michał
faktycznie zaryzykował swoje życie, w nadziei, że nawet gdy zginie, to przecież Bóg da mu inne
życie. Takie, jakie tylko Bóg może dać człowiekowi, które jest darem od Boga dla tego, który wierzy.
Które nigdy się nie kończy, któremu nic nie zagraża, a którego sedno jest w tym, że człowiek jest „na
zawsze z Panem”.
Ojciec Michał musiał wierzyć w słowa odczytane dziś z księgi Mądrości: „Dusze sprawiedliwych są
w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju”. My dziś dziękując Bogu za
jego beatyfikację, wyznajemy, że tak właśnie jest, jak zapewnia Słowo Boże. Faktycznie bowiem nasi
męczennicy zostali zabici. Dla parafian w Pariacoto było to nieszczęście, ich zabójcom zdawało się,
że to zwycięstwo nad przeciwnikami w szerzeniu idei marksizmu. Zdało się im tylko, bo męczennicy
żyją, i to na zawsze z Bogiem, bezpieczni od nienawiści i napaści i diabła, i ludzi. Bezpieczni od
zabójców i ich zamiarów.
Czytamy dalej w Księdze Mądrości: „Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich
pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem
doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną
ofiarę”.
Do takiego spojrzenia potrzeba wiary, bo tylko w wierze można zobaczyć wartość oczyszczenia, które
autor porównuje do próby, dokonywanej już w starożytności, gdy chciano sprawdzić, czy szlachetny
metal nie zawiera innych metali. Wówczas to roztapiano złoto czy srebro w tyglu i kierowano nań
strumień powietrza, który zawierał tlen. Jeżeli metal szlachetny zawierała domieszkę innego metalu,
to na powierzchni gromadził się tlenek tego nieszlachetnego metalu. Jeżeli jednak w tyglu był czysty
metal szlachetny, wówczas na powierzchni lśniło czyste złoto lub srebro. Podobnie śmierć
męczennika, jest taką próbą, w której ujawnia się jego heroiczna wierność Bogu, mężna wiara, która
zasługuje na to, by wspominać go jako męczennika.
W życiu i śmierci naszych męczenników, ale najwyraźniej w ich beatyfikacji, sprawdzają się słowa z
Księgi Mądrości: „Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali:
łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych”.
3. Błogosławiony ojciec Michał ogłoszony przez Kościół męczennikiem
Nie każdy kto jest zabity, nawet gdy ginie jako człowiek dobry i pobożny, jest automatycznie
ogłaszany błogosławionym, czy świętym, tym bardziej wymaga badania to, czy może być ogłoszony
jako męczennik. Gdy ojciec Michał przybywał do Peru, trwała wojna partyzancka, w której
uczestniczyły co najmniej trzy strony. Zwolennikami walki o sprawiedliwość społeczną byli niektórzy
profesorowie teologii i zakonnicy. Po broń nie sięgali na pewno nasi misjonarze. Ponieważ zostali
zabici w ramach prawdziwej wojny domowej, należało stwierdzić, czy faktycznie zostali zabici z
powodu nienawiści do wiary, którą mieli w sercu ich zabójcy. Gdyby nie udało się tego stwierdzić,
można byłoby uznać, że zginęli jako przeciwnicy polityczni lub ideologiczni. To dlatego biskup
Chimbote, Luis Bambarén, udał się do więzienia, gdzie odbywali swoją karę przywódcy „Świetlistego
szlaku”. Biskup Bambaren zapytał wprost założyciela i dowódcę formacji zbrojnej tego ruchu o
motyw zabicia polskich misjonarzy. Odpowiedź była jednoznaczna: Zginęli powodu ich wiary, którą
żyli i którą głosili i do której zachęcali. Bo wiara była główną przeszkodą dla rewolucji, bo wiara
powstrzymywała mieszkańców Pariacoto od tego, by ulec ideologii marksistowskiej. W optyce
marksizmu wszelka religia jest „opium” dla biednego ludu, który powinien zbrojnie dochodzić
sprawiedliwości.
Tymczasem dziś ci, którzy wówczas uważali, że nasi męczennicy powinni byli zginąć za to co robią,
zmieniają zdanie. Także wspomniany Abimael Guzmán, twórca partyzantki marksistowskomaoistowskiej, przeprosił biskupa za ich śmierć i uznał to za błąd. Nie pierwszy raz w dziejach
Kościoła widzimy, że śmierć męczennika przyczynia się do nawrócenia zabójcy, przemiany życia i
zmiany w myśleniu wielu osób.
Dziękujemy więc dziś Bogu także za rozeznanie ludzi Kościoła, zwłaszcza ówczesnego biskupa
diecezji Chimbote, w której pracował ojciec Michał, ale i za przełożonych zakonnych, badających
całą sprawę, wreszcie za wielu modlących się o wyniesienie na ołtarze naszego męczennika. Bogu
dziękujemy, że natchnął ich i prowadził sprawę beatyfikacji do końca. Dziękujemy wreszcie Bogu za
znak beatyfikacji dla nas. Za znak wiary i męczeństwa. Za znak i wezwanie do modlitwy za jego
wstawiennictwem. Za wezwanie do odważnego i konsekwentnego wyznawania wiary w naszym
życiu, choć męczeństwo staje się udziałem niewielu. Za zapał, który może wzbudzić jego śmierć do
tego, by w naszej codzienności przekraczać siebie i przezwyciężać przeciętność, by przekonująco
wyznawać wiarę. Dziękujemy Bogu za świadectwo ojca Michała odnośnie tego jak okazywać miłość i
miłosierdzie tym, którzy nas mogą nie rozumieć, ignorować, czy nienawidzić. Dziękujemy dziś Bogu
za śmierć ojca Michała, która okazała się życiodajna. Dziękujemy za owoce tej śmierci, które już
poznaliśmy, choć pewni jesteśmy, że Bóg zatroszczy o dalsze owoce, może w postaci nowych
powołań misyjnych, zakonnych, czy do kapłaństwa. Bo święci i błogosławieni żyją, wspierają nas, ale
zarazem wzywają do nieprzeciętnego życia.
Bp Roman Pindel
Łękawica, 9.01.2016, Msza święta dziękczynna i nadanie szkole podstawowe im. bł. Michała
Tomaszka
(Czytania z męczenników: Mdr 3,1-9; Mk 10, 34-39)
Słowo O. Janusza Soka CSsR podczas
dziękczynienia w Limie
Staje tu przed Wami jako przedstawiciel osób konsekrowanych w Polsce, ale przede
wszystkim jako pielgrzym, a więc jeden z Was.
O. Jarosław Zachariasz OFMConv – Prowincjał Krakowskiej Prowincji Franciszkanów:
Niech Pan obdarzy Was swoim pokojem. Chciałem z serca wyrazić wdzięczność ojcu generałowi, za
przewodniczenie tej liturgii i wygłoszone do nas słowo. Powtarzam tutaj także słowa wdzięczności
pod adresem wszystkich koncelebransów, na czele z księżmi biskupami, którzy pielgrzymują w tym
dziękczynieniu za beatyfikację naszych braci. Decyzja Ojca Świętego o wyniesieniu naszych
współbraci zapadła w wyjątkowym momencie, zapadła w Roku Życia Konsekrowanego. I w ten
sposób stała się darem nie tylko dla naszej wspólnoty franciszkańskiej, ale stała się darem dla całego
Kościoła, w sposób szczególny dla wszystkich osób, poświęconych Bogu. Dla wszystkich zakonników,
zakonnik, misjonarzy. Dlatego chciałem dzisiaj poprosić o skierowanie do nas krótkiego słowa
Przewodniczącego Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce, który także
przyjechał tutaj z nami – o. Janusz Sok, Redemptorysta:
O. Janusz Sok CSsR – Przewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów
Męskich w Polsce:
Staje tu przed Wami jako przedstawiciel osób konsekrowanych w Polsce, ale przede wszystkim jako
pielgrzym, a więc jeden z Was. Wszyscy czujemy to samo – radość, wdzięczność, głęboką wiarę.
Dlaczego nie czujemy złości? Dlaczego nie chcemy odwetu? Spójrzmy na nich. Oni nas tego uczą
dzisiaj. Nauczyli się tego od Jezusa. Zrozumieli, że miłość większa jest niż złość , niż nienawiść. Skąd
w nich taka wiara? Patrzymy na Was, droga Rodzino. Przez te parę dni byliśmy razem. Bogu za to
dziękujemy, że mogliśmy Was poznać, bo oni także od was, wśród was, uczyli się tej wiary. Ale
patrzymy też na Was, franciszkanie. W tych dniach szczególnie doświadczamy czegoś, co nazywa się
wspólnota i braterstwo. Siła wiary, to siła wspólnoty. Ci błogosławieni spośród was to nie przypadek.
Bogu niech będą dzięki za każdego z was. Wyjeżdżamy stąd z mocniejszą wiarą. Złość nas nie
pokona. Nienawiść nie jest większa niż miłość. Pokój i Dobro zawsze ostatecznie wygrają.
Lima, parafia Franciszkanów, 7. 12. 2015 r.
Wrocław: Wprowadzenie relikwii
Błogosławionych
W niedzielę, 10 stycznia, w uroczystość Chrztu Pańskiego, podczas Eucharystii o godz.
17.00, we franciszkańskiej parafii pw. św. Karola Boromeusza we Wrocławiu zostały
wprowadzone relikwie błogosławionych braci męczenników: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i
o. Michała Tomaszka.
Uroczystości przewodniczył proboszcz o.Marek Augustyn wraz o.Ryszardem Jarmużem i o.Witoldem
Kuźmą, którzy razem z bł. o. Michałem Tomaszkiem studiowali we naszym franciszkańskim
seminarium w Krakowie.
– Znaliśmy osobiście zarówno Michała Tomaszka, jak i Zbigniewa Strzałkowskiego, dlatego bardzo
przeżywamy ten moment – rozpoczął uroczystość o. Marek Augustyn.
Homilię wygłosił o. Witold Kuźma, który przywołał kilka osobistych wspomnień związanych z
błogosławionymi, a także przypomniał definicję świętości według św. Jana Pawła II.
Podczas Eucharystii oraz przez całą niedzielę franciszkanie gościli w kościele peruwiański zespół
Kargaligera, który podczas Mszy świętych zagrał oficjalny hymn beatyfikacyjny polskich
męczenników, a po Mszy św., w czasie której zostały wprowadzone relikwie, przedstawił krótki
koncert muzyki peruwiańskiej.
Relikwiarz, w którym umieszczono relikwie, to drewniany krzyż, na wzór tego, który postawiono w
miejscu męczeńskiej śmierci franciszkańskich misjonarzy. Znajduje się na nim także franciszkańskie
pozdrowienie „Pokój i dobro” w języku hiszpańskim oraz rok ich męczeńskiej śmierci i beatyfikacji.
Franciszkańska parafia we Wrocławiu jest szczególnie związana z historią męczenników z Peru. To
tutaj, z rąk kard. Henryka Gulbinowicza, o. Zbigniew Strzałkowski przyjął święcenia kapłańskie, zaś
o. Michał Tomaszek święcenia diakonatu.
o. Andrzej Łaniecki/red.
foto: Tadeusz Merle