NASZ BIULETYN
Transkrypt
NASZ BIULETYN
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku NASZ BIULETYN Luty 2012 r. Nr 02 (113) 2012 r. W tym numerze między innymi: Ptak, Moje wspomnienia o Gliwicach, Wspomnienia z zabawy, śycie z cukrzycą, Marzenia senne, góry. Patrz str. 2 PRZECZYTAJ I PODAJ DALEJ Państwowy Str . 2 N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Najserdeczniejsze Ŝyczenia dla lutowych Solenizantów przebywających w naszy m szpitalu. śyczymy powrotu do zdrowia, spełnienia planów oraz wszelkiej pomyślności. Redakcja Ptak Aby poznać historię powstania naszej rzeźby musimy cofnąć się do nie tak dawno minionej złotej polskiej jesieni. Korzystając z uroków Praca wykonana pod pięknej pogody, postanowiliśmy okiem terapeutki pani Bogusławy Jaworskiej - w r a z z n a s z ą gr u p ą Zaniszczoł terapeutyczną, pograbić liście z terenu parku szpitalnego. Po skończonej naszej pracy, patrząc na dziwne kształty pełnych worków z liśćmi i zainspirowani słowami naszej przeuroczej pani terapeutki, zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać, cóŜ to za dziwne kształty przybrały pełne nasze worki: − chińskie wazy – zagadnął M arian − gdzie tam przecieŜ to bałwany – skonstatował Józek − a mnie przypomina stado szykujących się do odlotu w ciepłe kraje ptaków – podsumował Stefan. Wszys cy z nieukryw aną radoś cią przytaknęliśmy mu, gdyŜ to skojarzenie najbardziej przypadło nam do gustu. Idąc następnie za gorącymi namowami pani terapeutki, postanowiliśmy wybrać jeden z worków i nadać mu rzeczywisty wygląd ptaka. Jak przebiegała praca nad nim i cóŜ on sam reprezentował? Oddajmy głos samym pacjentom: Praca nad nim była długa i mozolna, musieliśmy ją podzielić na etapy tak, aby wszyscy zainteresowani pacjenci znaleźli przy niej zajęcie. Kosztowało nas to sporo wyrzeczeń i było bardzo pracochłonne, takŜe na etapie samego planowania podziału zajęć. Co w niczym nie zmienia faktu, Ŝe samej pracy nie towarzyszyło spora śmiechu i zabawy, no i oczywiście duŜa satysfakcja po jej zakończeniu – opowiada Roman. Ale co reprezentuje nasza rzeźba? Czy jest tylko kształtem sklejonej ze sobą tektury, czy jest moŜe pewną alegorią – właśnie czego? Ptak to od wieków symbol wolności – zawołał Stefan. Być moŜe jego wygląd nasuwał nam skojarzenia, Ŝe moŜe on być niestety chory i cierpieć z powodu przeróŜnych przypadłości – chociaŜby otyłości. POSŁU GA DUSZPASTERSKA W KOŚCIELE - KAPLICY Msza Święta: Niedzie le i święta : 9.00 i 10.30 W tygodniu : codziennie o 14.0 0 (oprócz czwartku) Okazja do spowiedzi: przed kaŜdą Mszą św. Serdecznie zapraszam! ks. Zygmunt Wiśniowski Troska o ciało i swoje Ŝycie Nie potrafimy kochać Ŝycia. Zniknął gdzieś nasz ludzki instynkt tworzenia. Skąd się to wszystko wzięło? M ówimy: winne są czasy, w których Ŝyjemy. Wojny, niepewność jutra, atmosfera intryg, insynuacje, wizja atomowej zagłady i piekielne tempo Ŝycia związane ze wzrostem automatyki. Winne jest takŜe często fatalnie prowadzone Ŝycie erotyczne. Erich Fromm, słynny filoz of amerykański, pisze o współczesnym człowieku: poddany własnej i cudzej manipulacji, pozbawiony poczucia własnej osobowości. Brak ten wywołuje głęboki niepokój. Niepokój powstaje w zetknięciu z otchłanią nicości i jest czymś bardz iej przeraŜającym niŜ katusze piekła. To dziwna rzecz. Ludzie przestali wierzyć w piekło od chwili, gdy sami sobie piekło zaczęli stwarzać na ziemi. Czy wszyscy musimy zwariować? To pytanie ciąŜy nad współczesnością. Gdy Bóg stworzył człowieka, powiedział, Ŝe był dobry i piękny. Ciało człowieka jest dla człowieka wielką wartością, poniewaŜ jest narzędziem jego myślenia, kochania, modlitwy. Człowiek powinien docenić prawa tego narzędzia. Nie moŜe zapominać o elementarnych potrzebach własnego ciała. Oddajmy ciału to, co mu się naleŜy. Nie mniej, nie więcej. W oparciu o przemyślenia ks. prof. Józefa Tischnera Duszpasterz MoŜliwe, iŜ jest to spowodowane tym, Ŝe od jakiegoś bliŜej nieokreślonego czas przebywa on w zamknięciu w klatce. Być moŜe pod tym względem, kaŜdy z pacjentów szpitala mógłby utoŜsamić się z jego postacią. Ale ptak nasz ma pomimo to silny dziób, mocną klatkę piersiową. Ma zadatki na to, aby twardo iść przez Ŝycie i Ŝyć jego pełnią. S. P. oddz. VIII N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. OPOWIADANIE W ODCINKACH CZ. 8 Str . 3 Zwiedzanie Ziemi Nasi podróŜnicy stojąc na szczycie góry mieli świadomość, Ŝe znajdują się na granicy dwóch kontynentów, Europy i Azji. Choć niektórzy uwaŜają, Ŝe jest to granica raczej umowna. Kiedy tak się rozglądali i filmowali ten piękny krajobraz, Antek spojrzał na zegarek. Była godzina 16:15. T rzeba było się szybko zbierać do drogi powrotnej. Po trzech godzinach szybkiego schodzenia znaleźli się przy samochodzie. Poinformowali przed tym gospodarzy pensjonatu, Ŝe będą o godzinie dziewiątej, moŜe prędzej i proszą o solidną kolację, a najlepiej obiadokolację, bo bardzo będą zgłodniali. Gdy znaleźli się na miejscu, czekał na nich solidny posiłek. Gdy weszli do swojego pokoju zdjęli wierzchnie ubranie i jak kłody połoŜyli się do swoich łóŜek. Obudzili się o godzinie siódmej rano, a właściwie obudził ich nastawiony na tą godzinę budzik. Trzeba tu dodać, Ŝe strefy czasowe jakie są w Rosji, nastawiały się automatycznie drogą satelitarną. Po wzięciu prysznica i ubraniu się w nowe ciuchy zeszli na dół do jadalni. Śniadanie miało być gotowe o godzinie 8:00 więc mogli do tego czasu porozmawiać z właścicielem „Zwo wa”, który jak się okazało, był potomkiem polskich zesłańców. Po zjedzeniu poŜegnalnego śniadania i nieudanej próbie obdarowania gospodarzy napiwkiem, panowie udali się do swojego pojazdu. Przed wyruszeniem w dalszą drogę sprawdzili dokładnie jego sprawność. Dalsza droga wiodła bowiem przez prawie niezamieszkane obszary nizinnej i stepowej Syberii, gdzie duŜo częściej moŜna było spotkać dzikiego zwierza, niŜ człowieka. Miejscem docelowym kolejnego etapu był Norylsk, miasto leŜące u podnóŜa gór naleŜących do wyŜyny środkowo Syberyjskiej. Mimo autostrady, która prowadziła prawie prostoliniowo do miejsca docelowego, odległość wynosiła około trzech tysięcy kilometrów i choć pojazd mógł się po tej prawie pustej drodze poruszać z maksymalną prędkością ok.. 500 km/h i przebyć ją w czasie sześciu godzin, to trzeba było zakładać postoje dla odpoczynku oraz filmowania i obserwacji ciekawych zdarzeń, miejsc czy teŜ dla zwykłego rozprostowania kości lub skorzystania z przydroŜnej toalety. Po stwierdzeniu sprawności „Sokoła”, nasi podróŜnicy poŜegnali się jeszcze raz z miłymi właścicielami pensjonatu „Zwów” i z zaopatrzoną w jedzenie spiŜarką ruszyli w dalszą drogę. Wyjazd rozpoczął się o godzinie 9:30. Pojazd wkrótce znalazł się na szerokiej autostradzie. Antek, który był uczulony na bezpieczeństwo jazdy, zgodził się by Staszek obserwował teren. Na obszarze wzdłuŜ którego biegłą autostrada, rozlegał się stepowy krajobraz, w którym moŜna było często spotkać tereny bagniste. Roślinność była typowo syberyjska, a właściwie północno-syberyjska czyli tundrowa. Samochód poruszał się z bardzo duŜą szybkością. PrzejeŜdŜając długim mostem nad rzeką Ob, jedną z najdłuŜszych rzek Rosji i świata mijał jej szerokie i długie ujście do morza Karskiego. W pewnym momencie pojazd zaczął tracić szybkość. Antek spojrzał na kontrolkę i okazało się Ŝe wysiadł jeden dysk, który w tej sytuacji pozwalał poruszać się szybkością awaryjną. Na szczęście samochód posiadł dwa zapasowe dyski. Zjechali na pobocze i zajęli się wymianą przedniego prawego dysku. Pracę trzeba było wykonać ręcznie, dlatego mimo posiadania niezbędnych narzędzi, naprawa zajęła im dwadzieścia minut. Po dokończeniu naprawy Antek zastanawiał się, jak mógł nie przewidzieć awarii, przecieŜ komputer pokładowy nie dawał jakiegoś ostrzegawczego sygnału podczas sprawdzania sprawności „Sokoła”. W końcu doszedł do wniosku, Ŝe oprócz komputera trzeba zbadać stan pojazdu za pomocą wszystkich niezaleŜnych kontrolek. Przy okazji zjedli sobie skromny posiłek i rozejrzeli się wokół. Gdy tak sobie jedli, Antek zwrócił się zakłopotany do Staszka „zapomnieliśmy doładować baterie”. „PrzecieŜ przed wyjazdem sprawdziliśmy pojazd”. „Zgadza się, ale gdy teraz spojrzałem na kontrolkę okazuje się, Ŝe to właśnie co było najwaŜniejsze, umknęło naszej uwadze. Jeśli w odległości 400 km nie spotkamy stacji ładowania baterii, będziemy mieli powaŜny kłopot. Nie wszystkie pojazdy rozwijają taką szybkość jak nasz. Nawet gdy uda nam się wezwać pomoc, nie wiadomo jak długo będziemy musieli na nią czekać”. „Jest na to sposób”, przerwał tę posępną atmosferę Staszek. „Posługując się mapą elektroniczną wyznaczymy naszą pozycję i sprawdzimy, jaka jest odległość do najbliŜszej stacji ładowania baterii”. Antek chwilę się zastanowił po czym odrzekł. „To jest Syberia, ale jest to pierwsza z najprostszych moŜliwości”. Po zrobieniu sobie pamiątkowego zdjęcia w miejscu pierwszej awarii, weszli do samochodu i uruchomili mapę elektroniczną, która opierała się na kontroli satelitarnej. Jak się szczęśliwie okazało najbliŜsza stacja ładowania baterii znajdowała się w odległości 271 km. Po dokładnym zweryfikowaniu informacji ruszyli z maksymalną szybkością, tak jakby się bali Ŝe nie dojadą. Po pół godzinie jazdy musieli zjechać z głównej autostrady w kierunku północno-wschodnim, gdzie prowadził drogowskaz z napisem „Stacja ładowania baterii”. Z ograniczoną prędkością do 200 km/h po dwudzie stu paru minutach znaleźli się w wiosce o śmiesznej nazwie „Sybirskij Gorod”. Spytali przechodnia, jak dojechać na miejsce i wkrótce byli w upragnionym celu tej awaryjnej przejaŜdŜki. Wysiedli szybko z samochodu i nieco podenerwowani poprosili pracownika stacji o doładowanie brakujących dŜuli. Pracownik spojrzał na nich i z uśmiechem zapytał: „CzyŜby panowie wybierali się tym gratem na księŜyc?”. Antek nie wiedząc co odpowiedzieć na ten złośliwy dowcip rzekł krótko „do pełna”. Po zatankowaniu brakujących dŜuli, pracownik spytał dokąd zmierzają i zaproponował im inny dojazd do autostrady, który umoŜliwiał częściowe odrobienie straconego czasu. Po przejechaniu kilkudziesięciu minut i przebyciu mostu nad rzeką Polyj znaleźli się 420 km od S t r . 44 N ASNZASZ BIUL B IUL E TYN E TY N Lu t yL u2ty 0 12 20r. 1 2 r. Dochodziła godzina trzynasta i postanowili odwie dzić jakiś przydroŜny zajazd, ostatecznie jednak uznali, Ŝe skorzystają z własnej spiŜarni i zjechali do najbliŜszego postoju. T akie postoje znajdowały się co 30 km wzdłuŜ autostrady. Wyciągnęli papierowe talerze, nalali do nich smacznego gulaszu, a dojadając chlebem i popijając herbatą rozglądali się po okolicy. Przy autostradowa wysepka, była nasypem, z którego dobrze było moŜna obserwować pobliski tundrowy step. Był on dość bogaty w roślinność, więc moŜna było sądzić, Ŝe i zwierzyny tu nie brakuje. Oczy Staszka, były jednak zwrócone na północ, gdzie po drugiej stronie autostrady w odległości moŜe pięćdziesięciu metrów, była widoczna linia torów kolejowych. „Widzisz te tory?” zagadnął Antka. T en obróciwszy się nie wiedział dokładnie o co chodzi. „Tymi torami, prawie czterysta lat temu w nieludzkich warunkach transportowano na „zsyłkę” setki tysięcy ludzi i to tylko dlatego, Ŝe mieli inny punkt widzenia od władzy sowieckiej. Za czasów carskich, a takŜe po drugiej wojnie światowej, wywieziono tu wiele tysięcy Polaków. Część zesłańców umarła juŜ w wagonach nie dojechawszy na docelowe miejsce danego transportu”. Gdy tak trwali w zadumie, nagle za ich plecami rozległ się przeraŜający ryk. Tym razem byli przygotowani. Po szybkim obrocie wystrzelili w kierunku zwierza, który stał za ich plecami dwa pociski laserowe z krótkiej broni, którą nosili stale przy sobie, po spotkaniu z wilkami. Zwierz, którym się okazał duŜy niedźwiedź brunatny, podniósł przednie łapy do góry, zaryczał i padł martwy na ziemię. Kiedy emocje opadły, panowie zastanowili się jak tak duŜe zwierzę mogło znaleźć się na terenie autostrady zabezpieczonej specjalną wysoką ścianką ochronną. Okazało się, Ŝe pod ścianką lekko nachyloną do poziomu tak, by nie załamała widoku na step, znajdowała się duŜa wyrwa, która była prawdopodobnie efektem wypłukania tego miejsca przez wodę, czyli inaczej mówiąc efektem źle przeprowadzonych prac drogowych. Na terenie Syberii obowiązywał zakaz zabijania zwierząt. Był to olbrzymi park narodowy. Nie mając innej moŜliwości, Antek i Staszek zataszczyli martwego zwierza do wyrwy i zrzucili w dół. Martwił ich jednak fakt, Ŝe dla własnego bezpieczeństwa nie mogą powiadomić pobliskich słuŜb drogowych o niebezpiecznej wyrwie. Dalsza droga trwała godzinę i piętnaście minut, tak Ŝe po przebyciu kilku długich mostów nad wpływającą do zatoki Ob jedną z rzek, o godzinie 16:30 dotarli do miasta Nori. Antek miał chęć zatrzymania się w tym miejscu, ale czas naglił. Opuściwszy Nori skierowali się do miasta Tazorskij odległego o siedemset kilometrów. Jechali z duŜą szybkością. Po drodze przejeŜdŜali przez wiele mostów, z których najdłuŜszy był na rzece Pur. O godzinie siedemnastej i minutami znaleźli się w mieście Tazorskij leŜącego nad duŜą rzeką T az. Ze względu na późną porę zastanawiali się, czy nie zatrzymać się w tym mieście i nie przenocować. Ostatecznie zjedli kolację w przydroŜnym zajeździe i zrobili sobie półgodzinny odpoczynek. Po godzinie osiemnastej ruszyli w dalszą drogę kierując się do miasta docelowego, czyli Noril'ska. Samochód poruszał się z maksymalną szybkością. Gdy przejechali jakieś sześćset kilometrów, przed nimi pojawiła się olbrzymia rzeka która swą szerokością przypominała płynące olbrzymie jezioro. Był to Jenisej, jedna z największych rzek Syberii. Zatrzymali się na chwilę, by móc podziwiać ten wspaniały widok. Wreszcie wjechali na długi kilkumetrowy most, by znaleźć się na drugim jej brzegu. Reszta drogi pochłonęła czterdzieści minut jazdy i o 20:25 byli w Noril'sku, które naleŜało do największych miast Syberii. Szybko poszukali najbliŜszego hotelu, był nim hotel o nazwie „Zdrastwujtie”. Zaparkowali samochód i udali się do recepcji. Otrzymali pokój nr. 27. Nie był to hotel najwyŜszej klasy, ale znośny. Panowie po kolei wzięli sobie prysznic, zeszli do przyhotelowej restauracji i poprosili po kieliszku koniaku. Siedząc tak sobie przy stoliku zastanawiali się nad dalszą drogą, która była trudniejsza, bo miała charakter górzysty i zmuszała do wolniejszej jazdy. Ostatecznie zdecydowali się najpierw jechać wzdłuŜ morza, czyli części bardziej nizinnej z wyjątkiem części wschodniej, gdzie góry dochodziły do samego morza. Staszek, który przyglądał się wiszącej na ścianie restauracji mapie, stwierdził: „Droga w kierunku południowej Syberii będzie niestety na całej swej odległości górzysta i trzeba się będzie nastawić na róŜnego rodzaju niespodzianki, trzeba teŜ dokonać dokładnego przeglądu „Sokoła””. And Jan BIBLIOTEKA Biesy, powieść Fiodora Dostojewskiego opublikowana w latach 1871-1872 to ksiąŜka, którą polecam Państwu serdecznie w tym miesiącu. Biesy stanowić POLECA miały początkowo pierwszą część pięciotomowego cyklu śywot wielkiego grzesznika, jednak swego pierwotnego zamiaru pisarz nie zrealizował. Akcja utworu rozgrywa się ok. 1870 roku, w prowincjonalnym mieście rosyjskim. Dzieło Dostojewskiego, interpretowane bywa jako pamflet na ruch rewolucyjny, rozległa (choć nie w pełni obiektywna) panorama myśli rosyjskiej, a takŜe powieść z kluczem. W Biesach pisarz poddaje krytyce rosyjski ruch rewolucyjny, przedstawiając metody działania terrorystów i antypaństwowych wywrotowców. Opisuje procesy powstania niebezpiecznych ideologii i mechanizm walki o władzę. W utopijnej wizji Szygale wa, jednego z bohaterów powieści, pojawia się koncepcja społeczeństwa podzielonego na zastraszonych niewolników i donosicieli oraz grupę uprzywilejowanych polityków, którzy kontrolują cały system. T en fikcyjny pomysł został później uznany za przepowiednię totalitaryzmu stalinowskiego. Zapraszam do Biblioteki! I.N. N S AS t r . Z5 BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Str . 5 OBRAZY 125 LECIA NASZEGO SZPITALA Piekarnia Masarnia S t r . 66 N AS N ASZ Z BIUL B IUL EE TYN TY N LuLtuyty2 020 121 2r. r. Moje ścieŜki Moje wspomnienia o Gliwicach Bardzo miło wspominam moje stare miasto Gliwice. ChociaŜ z tego starego miasta zostało niewiele, w chwili obecnej prawie wszystko zostało odrestaurowane – standard europejski. Gliwice miały w sobie to, Ŝe przewagą były stare zabytkowe kamienice, co obecnie gdzieś umknęło. Stary styl zagłuszyły nowe bloki, wieŜowce pomalowane na kolorowo. Dworzec Kolejowy był ponury, ale idąc tunelami słyszało się echo tętniącego Ŝyciem miasta. Pięknie wyglądał rynek – stary ratusz, który był oblegany przez gołębie kąpiące się w fontannie, kwiaciarki i duŜo ładnie wyglądających stylowo wystaw sklepowych, knajpek i restauracji. 105 lat kursowały w Gliwicach tramwaje. Gliwiczanie byli tak bardzo z nimi związani, Ŝe gdy Prezydent Miasta ogłosił likwidację linii tramwajowej cztery lata temu – oburzenie mieszkańców było tak duŜe, Ŝe postanowili manifestować przed Urzędem Miasta. Zbierano podpisy mieszkańców, ale wszystkie wysiłki spełzły na niczym – Prezydent w ogóle nie brał pod uwa gę czego pragną Gliwiczanie – zrobił co postanowił i w ten sposób Gliwice zostały bez swoich głośno tłuczących się tramwajów. Bardzo utkwiły mi w pamięci imprezy masowe na słynnym placu Krakowskim w Gliwicach - róg ulicy ŁuŜyckiej, Wrocławskiej i Akademickiej. Witaliśmy tam Nowy Rok – super zabawa, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka – oczywiście grała na placu Krakowskim, powitanie wiosny, zakończenie roku szkolnego i jeszcze wiele, wiele innych imprez. Jesteśmy dumni, Ŝe mamy w naszym mieście jest takie miejsce, gdzie moŜemy się spotkać ze starymi kolegami i nowo zapoznanymi osobami i zabawić się wspólnie. T ak samo słynny, jak plac Krakowski jest w Gliwicach stary jak świat park Chopina. Rosną tam piknie kwitnące magnolie i duŜo bardzo starych drzew. Bawiły się tam radośnie krzyczące dzieciaki na placu zabaw. Bardzo dawno nie moŜna było tam spokojnie pospacerować czy posiedzieć na ławeczce, bo zaraz było się zaczepianym przez cyganki, które przepowiadały przyszłość za tzw. złotóweczkę ,,daj złotówkę – cyganka prawdę ci powie''. Park istnieje do dziś, tylko po cygankach w nim nie zostało ani śladu. Chcąc dziś dowiedzieć się co cię czeka – musisz dziennie czekać na jutro. Codziennością i normalnością było spotkanie tam grupek ludzi tzw. ,,smakoszy piwa'', dzisiaj jest to występek surowo krany i dlatego rzadko spotykany. W tym parku znajduje się palmiarnia słynna na cały Śląsk oraz pomnik Chopina, skąd wzięła się nazwa parku. Mamy w Gliwicach teŜ lotnisko, na którym odbyło się przywitanie Ojca Świętego Jana Pawła II. Gliwiczanie byli bardzo dumni z tego, Ŝe do naszego miasta przybył Ojciec Święty. Na spotkanie z nim wybrano lotnisko, dlatego Ŝe jest na nim duŜo miejsca dla wiernych, którzy przybywali na przywitanie pielgrzymkami z innych miast. Było to bardzo wyjątkowe wydarzenie. Wróciły do mnie miłe wspomnienia o moim mieście i nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł je zwiedzić na nowo. Hanys Wspomnienia z zabawy andrzejkowej 2011 i zabawy karnawałowej 2012 U nas na oddziale IX moŜemy się wspólnie bawić. 23 listopada 2011 r. odbyła się u nas zabawa andrzejkowa. Była wesoła muzyka przy której tańczyliśmy. W ramach poczęstunku zorganizowaliśmy sobie pieczone udko z kurczaka, sałatkę warzywną, bogracz oraz paluszki i sernik do kawy. Była bardzo wesoła atmosfera wspólnej zabawy. Zrobiliśmy sobie wróŜby woskiem lanym przez klucz. Pan Wojtek robił nam zdjęcia pamiątkowe. W zorganizowaniu tak wesołej zabawy pomogła nam pani siostra oddziałowa, pani Bogusia i pan Wojtek, który puszczał nam muzykę. 25 stycznia 2012 odbyła się zabawa karnawałowa. Przebyły jako goście panie z oddziału VIII. Zorganizowaliśmy wspólny poczęstunek podobny do spotkania andrzejkowego, bawiliśmy się wspólnie i tańczyliśmy wraz z personelem. Pani Leokadia - nasz gość, została wybrana ,,lwicą tańca'', gdyŜ bawiła się z nami najbardziej Ŝywiołowo i była najlepszą tancerką. ZłoŜyliśmy jej gratulacje od kaŜdego z nas i została nagrodzona utworem od DJ pana Wojtka. To właśnie pan Wojtek, pni Bogusia ( terapeuci ) wraz z paniami pielęgniarkami pomogły w organizacji wspólnej zabawy. Dziękujemy im bardzo. Trzeba przyznać, Ŝe do zorganizowania tych zabaw przyczynili się wszyscy członkowie naszej społeczności, wraz z panem ordynatorem i lekarzem prowadzącym. W ten sposób oderwaliśmy się od codziennych naszych problemów. Wystarczyło dobrej woli i chęci z naszej strony, abyśmy mogli się bawić wspólnie. Mamy nadzieję, Ŝe w przyszłości uda nam się zorganizować podobne zabawy przy współpracy wszystkich nas, i Ŝe przybędą nowi goście z innych oddziałów naszego szpitala. Zapraszamy na nasz oddział IX wszystkich chętnych do zabawy. Paweł śyła N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Str . 7 Z PRACOWNI ARTETERAPII Od 14 grudnia 2011 r. na prośbę Poradni Zdrowia Psychicznego w Rybniku, zaczął przychodzić do naszej Pracowni pan Sami. Oprócz biegania w maratonach i słuchania muzyki, wykazuje duŜe zdolności plastyczne. Z wielkim zapamiętaniem wyŜywa się pastelami na kartkach papieru, zapominając o całym świecie. Jego pejzaŜe są pełne barw i radości Ŝycia. Zawierają duŜo symboli, które jedynie sam autor najlepiej interpretuje. Jest rozmowny i łatwo nawiązuje kontakt z innymi uczestnikami pracowni. śyczymy mu wielu sukcesów i to nie tylko w malarstwie i sporcie. Danuta Musioł Terapeuta Str . 8 N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. śycie z cukrzycą Cukrzyca, to jedna z głównych chorób cywilizacyjnych. Polega ona na tym, Ŝe trzustka nie wytwarza insuliny albo insulina nie działa tak, jak powinna. Nie spalona glukoza gromadzi się we krwi, a jej ilość ciągle się zwiększa wraz z kaŜdym posiłkiem. Insulina to substancja (hormon) wytwarzana w trzustce. Insulina jest konieczna, Ŝeby komórki mogły pobierać glukozę z krwi. Insulina, inaczej mówiąc, obniŜa poziom cukru we krwi. Gdy brakuje insuliny, komórki nie mogą prawidłowo funkcjonować. Nadmiar cukru we krwi uszkadza naczynia krwionośne i układ nerwowy. Tak dochodzi do późnych powikłań cukrzycy. M oŜna wyróŜnić dwa typy cukrzycy: typu 1 i typu 2. Cukrzyca typu 1 ujawnia się zwykle (choć nie jest to zasadą ) u ludzi młodych lub u dzieci. W tym typie cukrzycy, trzustka jest uszkodzona przez proces chorobowy i nie produkuje insuliny. W pewnym stopniu jest to choroba dziedziczna. Pewne czynniki środowiskowe (wirusy, substancje chemiczne, leki) mogą powodować wyzwolenie reakcji, która w końcu doprowadzi do cukrzycy. StęŜenia glukozy we krwi są wysokie, a mimo to organizm wytwarza glukozę z białek i tłuszczów. Produktem ubocznym tej przemiany są ciała ketonowe – to one zmieniają zapach moczu i mogą spowodować kwasicę i śpiączkę. Objawy cukrzycy 1 typu to : zwiększone pragnienie, częste, obfite oddawanie moczu, senność, mogą pojawić się powracające zakaŜenia skóry i jamy ustnej, moŜe pogorszyć się ostrość widzenia. Główne leczenie to podawanie insuliny jako leku. Naturalne działanie trzustki zastępuje się odpowiednio dawkując insulinę. Leczenie musi być tak dobrane (dawkowanie insuliny), by stęŜenie glukozy było podobne do obserwowanego u osób bez cukrzycy ( 65 – 120 mg / % ). To właśnie zbyt wysokie stęŜenie glukozy we krwi, powoduje po latach powikłania cukrzycy. Cukrzyca typu 2 ujawnia się zwykle w starszym wieku i u osób po 45 roku Ŝycia Jednak coraz częściej obserwuje się zachorowania u znacznie młodszych osób. W tym typie cukrzycy, trzustka takŜe ulega uszkodzeniu, ale proces jest duŜo wolniejszy, niŜ w cukrzycy typu 1. Insulina jest produkowana, ale nie jest wydzielana w odpowiednich ilościach. Pewne sytuacje mogą sprzyjać rozwojowi cukrzycy typu 2. Czynnikami ryzyka są: otyłość, siedzący tryb Ŝycia, nieodpowiednia dieta, nadciśnienie tętnicze. Cukrzyca typu 2 jest równieŜ w pewnym stopniu dziedziczna. PoniewaŜ w cukrzycy typu 2 nie dochodzi do całkowitego niedoboru insuliny, stęŜenie glukozy we krwi rośnie powoli, a organizm przystosowuje się do coraz większego stęŜenia cukru. Z tego względu objawy mogą być takie same jak w cukrzycy typu 1, ale mniej nasilone. Cukrzycę typu 2 moŜna w początkowej fazie leczyć starannie dobraną dietą i dobrze dostosowanym wysiłkiem fizycznym (czyli zmianą stylu Ŝycia). M oŜna stosować leki doustnie wspomagające działanie trzustki lub poprawiające działanie insuliny. U wielu osób po pewnym czasie trwania choroby konieczne jest stosowanie insuliny dla osiągnięcia prawidłowej kontroli cukru. W cukrzycy typu 1 leczenie insuliną jest konieczne, gdyŜ trzustka nie produkuje insuliny. W cukrzycy typu 2 leczenie rozpoczyna się zazwyczaj od diety . Następnie wprowadza się terapię doustną, utrzymując dietę. Gdy dieta i terapia doustna nie przyniosą zamierzonych efektów, wprowadza się insulinę. Pacjenci z typem 1 cukrzycy stosują dietę opartą na wymiennikach węglowodanowych. Korzystają ze specjalnych tablic węglowodanowych, które określają ile moŜna zjeść róŜnych produktów zaleŜnie od ilości podanej insuliny. W Polsce na cukrzycę choruje ponad 2 mln ludzi. UwaŜam, Ŝe od właściwej i dobrze stosowanej diety oraz insuliny zaleŜy głównie ich udane Ŝycie. Właściwa wiedza o chorobie jedynie to ułatwia. Osoby chorujące na cukrzycę mogą przeŜyć tyle lat, ile zdrowi ludzie, pracować w róŜnych zawodach, osiągać sukcesy w sporcie, o ile same wprowadzą dyscyplinę w powadzeniu własnej cukrzycy. Sam od 24 lat stosuję dietę cukrzycową, ruch na co dzień, który to pomaga mi utrzymywać wyrównane poziomy cukrów. Od samego początku cukrzycy stosuję wymienniki węglowodanowe, które pozwalają mi na jedzenie róŜnych produktów spoŜywczych, przy jednocześnie wyrównanych poziomach cukru. Noszę przy sobie cukier w kostkach na wypadek nagłego spadku cukru (hipoglikemii). Tak powinien być zabezpieczony kaŜdy diabetyk. To zabezpiecza go przed utratą przytomności w związku z niskim poziomem cukru we krwi. Objawami niedocukrzenia są: drgawki, osłabienie, pocenie się, utrata świadomości. W przypadku tej ostatniej, naleŜy podać cukrzykowi glukagon w zastrzyku lub glukozę doŜylnie. Nie podaje się nic doustnego. KaŜdy cukrzyk powinien mieć przy sobie strzykawkę z glukagonem. Piotr Załuski N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Str. 9 Z POEZJĄ NA TY Diana Miłosny S ms Byłaś moim aniołem stróŜem, a teraz znikłaś. Serce szarpie ból i smutek... Odeszłaś spokojnie, cichutko, Wtulając zimny nosek w moje dłonie... Byłaś promykiem mojej radości, gwiazdką rozjaśniającą mrok. Kładłaś mi głowę na kolanach, zaglądałaś w oczy. Wplatywałem palce w Twoje ciepłe futerko, kiedy było mi źle. Smutek znikał bez śladu. Wróć choćby na chwilę... Na krótką godzinę. Zajrzyj mi w oczy bogactwem bursztynu... Heniek Kiedy? Kiedy nadejdzie „ostatnia godzina”, Ostatnia na pięknym świecie, Zechciej o Chryste być ze mną. Polecam się Twojej opiece. Kiedy się zbliŜę do „kresu bramy”, Czy się przede mną otworzy? Jaki tam wyrok na mnie spisany? Co powie kochany Syn BoŜy? Bądź teŜ o Chryste moim obrońcą, A któŜ mnie lepiej obroni. Tobie przez Ojca moc dana. Ratuj mnie z Ŝycia toni. Pomyśl łaskawi mój „Starszy Bracie”, śe to się tak jakoś złoŜyło. DuŜo cierpiałem i przeŜywałem. Za mało się moŜe modliłem. Władek Melski W dniu Walentynki niosę nowinki, Ŝe serce moje jest na zawsze Twoje. Takie wyznanie przyjmij kochanie, a potem niech się, co -ma być stanie. Kamil Hmm… Ŝycie M oŜna przenieść góry, Uda się rozwalić mury. Biegi rzeki teŜ zmienić się da, Gdy tylko się pragnie, Gdy nie płynie łza. Zawsze jest ktoś Dla kogo warto Ŝyć. Nie wystarczy marzyć, Nie wystarczy śnić. Pesymizmem w Ŝyciu Niczego nie osiągniesz. Trzeba mieć cel, Trzeba do tego dojrzeć. M. E. śycie Kiedy mnie juŜ nie będzie kochanie, Gdy odejdę jak filmu migawka, Jaką raną ciernistą Ty będziesz? Pusta po nas zostanie ta ławka … Tam siedziałeś na pierwszej rozmowie. Tam poczułam Twą bliskość, Twe serce. Co ja zrobię samotna na drodze Ŝycia mego, Gdy mniej znaczy więcej. Joanna S . Str . 10 N ASZ B IUL E TY N L u ty 20 1 2 r. Marzenia senne w naszym Ŝyciu Wielu ludzi jest głęboko przekonanych, Ŝe nigdy im się nic nie śni. Ich przeświadczenie moŜe wydawać się słuszne, bo jeśli ktoś nie pamięta swoich marzeń sennych, to tak jakby faktycznie nic mu się nie śniło. Bez wątpienia jednak kaŜdy zdrowy człowiek śni co noc, gdyŜ występujące na przemienne marzenia senne i fazy snu głębokiego są u ludzi nieodłącznym elementem naturalnego rytmu snu - czuwania. Większość z nas, owszem przypomina sobie swoje nocne wizje, a więc zdaje sobie z nich sprawę, ale nie interesuje się nimi. Treść snów pochodzi z najrozmaitszych źródeł, których na jawie jest wiele, lecz nic nie pamiętamy. Tworzą je dawno zapomniane przeŜycia wyparte ze świadomości, jak równieŜ stłumione popędy , potrzeby i inne procesy psychiczne. Wiele marzeń sennych nawiązuje do wydarzeń ostatniego dnia albo do procesów fizjologicznych zachodzących podczas snu. M arzenia senne bywają skonstruowane według surowych zasad logiki i rozsądku. Czasami znajdujemy w nich nawet rozwiązanie jakiegoś trudnego problemu. Pragnienia i potrzeby wywołują napięcia psychiczne, których czasem sobie nawet nie uświadamiamy. Szczególne silne napięcia powstają wtedy, gdy nie następuje zastępuje lub gdy nie dopuścimy swoich pragnień i potrzeb do głosu, tłumiąc je (np. dlatego, Ŝe wydają się niemoralne i wywołują poczucie winy). Mogą się one powaŜnie odbić na naszym zdrowiu psychicznym, a za pośrednictwem autonomicznego układu nerwowego prowadzić do zaburzeń fizjologicznych (choroby psychosomatyczne). Komunikaty z podświadomości fascynowały, niepokoiły i napełniały strachem ludzi wszystkich epok, przeczuwano bowiem, Ŝe marzenia senne coś znaczą. Przypuszcza się, Ŝe człowiek intensywniej zajął się swymi snami, gdy zaczął prowadzić osiadły tryb Ŝycia i przybyło mu wolnego czasu. Być moŜe nasza podświadomości wie to, czego nie wie świadomość. Inaczej śnią męŜczyźni, a inaczej kobiety gdyŜ jest to sprawą biologii i uwarunkowań społecznych. Stephen King, autor dreszczowców, które jego czytelników przyprawiają o złe sny, sam często przeŜywa w nocy taki koszmar: siedzi oto w ciasnym, rozgrzanym pokoiku na poddaszu i pracuje. Za drzwiami ukryła się jakaś wariatka, która wymachuje skalpelem. Wiadomo, Ŝe jeśli King nie skończy zaraz swojej pracy, obłąkany wedrze się do jego pokoju. I rzeczywiście tak się dzieje. King zawsze budzi się, nim kobieta zdąŜy go ugodzić. Pisarz twierdzi, Ŝe koszmar ten nawiedza go zwykle w tedy, gdy próbuje nadgonić zaległości w pracy. Świadomość – mówi King w ksiąŜce – Pisarze i ich sny - jest jak ocean. Na róŜnych głębokościach Ŝyją sobie róŜne dziwne stwory. Wszystko, co przytrafia się nam w Ŝyciu codziennym, spływa i w jakoś dziwny sposób na nas oddziałuje. King ma rację. Sny, jak wykazują najnowsze badania, są często zniekształcone odbiciem naszej codzienności. Kiedy obraz kryzysowej sytuacji jest szczególnie sugestywny – trzeba czasu kiedy zostanie wchłonięty. Nasz umysł musi nad nim popracować, zanim będzie go moŜna odłoŜyć do archiwum. To, Ŝe z naszych snów czerpiemy bezcenne pomysły jest faktem niezaprzeczalnym. Dobrze teŜ jest wiedzieć, Ŝe sny mogą nas wyleczyć z cierpień psychicznych. Więc śnijmy i aby było nam dobrze. Dlaczego zainteresowały mnie senne wizje? OtóŜ jest kwestia sporną, czy człowiek zna najlepiej siebie, czy teŜ trafnie ocenia go otoczenie. Wyśnione obrazy nie są przypadkowe i bezcelowe, a zawierają pewne przekazy, które odpowiednio zinterpretowane, pomagają zrozumieć siebie, swoje popędy i ukryte motywy własnego postępowania. Jak systematycznie rozwijać umiejętność interpretacji i unikać przy tym błędów, jak pokonywać wewnętrzne opory przed analizowaniem nieraz trudnych do zaakceptowania zakodowanych przekazów, a nawet – jak pośrednio sterować przebiegiem snów w celu uzyskania odpowiedzi na swoje pytania. Opisując przypadek Stephana Kinga zaczerpniętego z Przeglądu R. D. z października 1995, chciałem zainteresować Czytelników do zaglądania sobie w nocną strefę sennych przepowiedni. NaleŜy powątpiewać czy ludzki mózg będzie kiedykolwiek w stanie całkowicie zrozumieć marzenia senne, które sam produkuje, ale dysponując obecną wiedza, potrafimy juŜ wytłumaczyć marzenia senne w takim stopniu, Ŝe moŜna je wykorzystać w praktyce. Heniek Myślę sobie ... Góry W nich tylko wieje pusty wiatr i jest ospałe, dzikie Ŝycie. Tylko tam są gwiazdy. Zieleń rozmywa się w Ŝółtym słońcu. Z zachodu kryją tajemnice, znajome tylko pustelnikom. Płacz deszczu jest jedynie pędem Ŝycia. W górach nie do zdobycia, śnieg to Ŝywioł pełen potęgi i pustki. Góry są dla twardych. Łukasz Motyka N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Środowiskowy Dom Samopomocy dla Osób Psychicznie Chorych w Rybniku - Nie dobczycach „Cogito Noster” ul. Ande rsa 6 tel. 32 4257027, 4257115 Oferuj e pomoc w zakresie: - terapii dziennej - całodobowego hostelu - usług Zespołu Psychiatrii Środowiskowej (rehabilitacja poprzez specjalistyczne oddziaływania terapeutyczne w miejscu zamieszkania). JEśELI TY LUB KTOŚ Z TWOICH BLISKICH, JESTEŚCIE OFIARAMI PRZEMOCY ZE STRONY CZŁONKA RODZINY... Nie wstydź się, skorzys taj z pomocy OPS SPECJALISTA PRACY Z RODZINĄ mgr Hanna Szwagierczak prosi o kontakt tel. 506 14 56 41 Oddział Dzienny Terapii UzaleŜnienia od Alkoholu w SPZO Z Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, ul. Gliwicka 33, tel. 32 4328182 Program terapeutyczny jest realizowany przez 7-8 tygodni. Zajęcia terapeutyczne odbywają się codziennie od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 14.00. W ramach świadczeń pacjenci otrzymują dwa posiłki (śniadanie i obiad). Na czas leczenia istnieje moŜliwość wydania zwolnienia L4 Wstępne rozmowy diagnostyczno-kwali fikacyjne odbywają się w środę, czwartek i piątek od godziny 10.00 do 12.00. Po zakwalifikowaniu do przyjęcia do programu terapii ustalany jest termin przyjęcia. Uczestniczysz w terapii, a jednocześnie nie tracisz kontaktu z bliskimi na czas leczeni a! BI BLI OT E KA SZP I T AL N A ZAP R A SZA ! Zachęcamy do skorzystania z bogatego księgozbioru. Oferuj emy powieści historyczne, obyczajowe, wojenne, przygodowe, report erskie. Literaturę popularno-naukową, fantastykę, literaturę dzieci ęcą oraz młodzieŜową. Na miejscu działa czytelnia, w której moŜna przej rzeć prasę i skorzystać z księgozbioru podręcznego. Czynn a: od pon ied ziałku d o p iątku w g od zin ach od 8 .30 do 1 6.00 Str. 11 REDAKCJA DZIĘKUJE Dyrekcji Szpitala Z A Uś Y CZ E NIE Ś RO DK Ó W T E CHNICZ NY C H NIEZ BĘDNYCH DO DRUKU „ Nas zeg o Biu let ynu ” Stowarzyszenie działające na rzecz osób chorych psychicznie i ich rodzin Homo - Homini Rybnik, ul. Gliwicka 33, tel. 32 4328237 Zaprasza na spotkanie Grupy Wsparcia dla osób chorych psychicznie i ich rodzin. Spotkania odbywają się w Klubie Pacjenta w czwartki o godz. 15.00 (zadzwoń przed przyjściem). Klub Pacjenta Czynny codziennie od 8.00 -15.00 W soboty od 8.00 – 12.00 CENTRUM MED YCZN E Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej 4 4– 200 Rybnik, ul. B. W. Politycznych 3 Poradnia Zdrowia Psychicznego i Zdrowia Psychicznego dla Dzieci. Tel. 32 43 29 453 ODDZIAŁ PSYCHIATRYCZNY DZI ENNY Szpital Psychiatryczny 44 - 200 Rybnik, ul. Gliwicka 33 Tel. 32 43 28 193, lub 43 28 162 Proponuje następujące formy leczenia i rehabilitacji; • Farmakoterapię WypoŜ ycz alnia Zbiorów Muzycznych • Psychoterapię indywidualną i grupową Miejska Biblioteka Publiczna przy ul. Szafranka 7, • Społeczność terapeutyczną pierwsze piętro. Godziny otwarcia: • Treningi umiejętności społecznych Pn. 11.00 - 19.00, Wt. Śr. Pt. 9.00 - 19.00, Czw. 8.00 - 14.00 Muzykoterapi ę i relaksację Do dyspozycji wypoŜyczaj ących wyłoŜone są katalogi • • Psychorysunek al fabetyczne. Pamiętajmy „Muzyka łagodzi obyczaje”! • Terapię zajęciową • Psychoedukację Poradnia Zdrowia Psychicznego 44 - 200 Rybnik, ul. Gliwicka 33 tel. 032 4328229 (moŜliwość rejestracji telefonicznej) E-mail: [email protected] Czas trwania zajęć: (oprócz sobót i niedziel) w godz. 8.00 - 14.00. N AS Z BIUL E TYN Lu t y 2 0 12 r. Str. 12 KRZYśÓWKA A to ciekawe ! Ciąg dalszy cyklu herbacianego: 1 Biochemik Kzimierz Fung, przy okazji badania nieznanej choroby beri – beri, wyodrębnił pewną substancję z otrębów ryŜowych. Dwa lata później nazwą ja witaminą. 2 3 M. Rejewski wbrew dominującemu trendowi, zastosował metody matematyczne do łamania szyfrów. Wraz ze swoim zespołem złamał kod niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. 4 5 Annie Keibhtley, dekoratorka z Midlesex, rozwiązała problem ograniczonej przestrzeni, proponując rozkładane łóŜko, jeden z pierwowzorów dzisiejszej wersalki. 6 7 Rudi Gernreich, obserwując skromny strój plemion dorzecza Amazonki oraz z Afryki, zaprojektował popularne dziś na całym świecie stringi. Hanys 8 9 Uśmie chnij się ! Furmanka z węglem zajeŜdŜa przed kamienicę. Woźnica woła: węgiel przywiozłem! Na to koń obraca łeb i mówi - tyś przywiózł?! 10 Ksiądz naprawia płot wbijając młotkiem gwoździe. Podchodzi do niego Jaś i przygląda się dłuŜszą ch wilę. I co Jasiu się tak przyglądasz? Pewnie księdzem chcesz zostać? Nie proszę księdza – odpowiada Jaś – Ja tylko chcę usłyszeć, co ksiądz powie, jak się uderzy w palec młotkiem. 11 12 13 Jedzie wędrowiec przez pustynię. Spotyka drugiego. Kup pan krawat – słyszy. Panie mi się chcę pić! Jedzie dalej i znów facet z krawatami. I znów sytuacja się powtarza. Jedzie dalej, patrzy oaza. PodjeŜdŜa bliŜej, a na bramie napis: oaz a – bez krawatów nie wpusz cz amy. 14 Kłujący u róŜy Do otwierania drzwi Mały z kotką W przekładni Nie podaŜ Słodycz w rulonie Nie popyt … mody Niska ocena w szkole (dawniej) 10. Ptak, który nie odlatuje 11. Nim płynie prąd w mieszkaniu 12. Na nich zrobimy sweter 13. Pieszczotliwie o ojcu 14. Polski samolot szkoleniowy Franek N AS Z BI UL ET YN 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. Spotykają się Indianin i Amerykanin. Indianin na koniu, a Amerykanin na motorze. Zamieniają się pojazdami. Na drugi dzień się spotykają. Amerykanin cały, natomiast Indianin cały poobijany. Co ci się stało pyta Amerykanin? Na to Indianin – twój rumak mieć takie duŜe oko z przodu, a drzewa nie widzieć!! Przychodzi hydraulik do cukierni i mówi poproszę ciastko. Ekspedientka mówi jakie? MoŜe być rurka. Sie dzi w więzieniu haker komputerowy. Podchodzi do niego inny więzień i mówi: - Ty stary, grypsujesz? - Ja, w Ŝyciu Ŝadnej gry nie zepsułem! Ojciec siedzi przy komputerze. Do pokoju wchodzi syn i mówi: - Cześć tatku, wróciłem! Cześć synek, gdzie byłeś? - W wojsku, tatku! Michał Plus Wy daw ca: Oddział IX Państw owego S zpitala dla N erwow o i P sychicznie C hory ch w Ry bniku, Redaktor N aczelny : Krzysztof Kutry b. Zastępca Red. N acz. Janusz Kuraś. Zespół redakcyjny : T. C ., Wojciech Konieczny, P iotr My rcik, M.K., Kibic, D. W., Łukasz M ., G rzegorz, Janusz Konieczny, Konrad, M .K., Bogdan, P iotrek, S taszek, Hany s, H eniek, Franek, Gw iazda, E ugeniusz, OWC , S ebastian, Kamil, P aweł śy ła. Druk: M aciej F ry decki. KolportaŜ: oddział IX, tel. 32 4226561 w. 269, 4328269, nakład: 100 egzemplarzy . e-mail naszbiulety [email protected] wydanie internetowe - www.psy chiatria.com
Podobne dokumenty
nasz biuletyn - Rybnik - SPZOZ Państwowy Szpital dla Nerwowo i
cyberprzest ępczoś ci, Garii Kasparow, Dość mały by upaść, Moim zdaniem.
Bardziej szczegółowo