restauracja Denver
Transkrypt
restauracja Denver
PIWOWAR ZE ŚWIATA 35 LUZ, BLUES I RADOŚĆ WARZENIA W AMERYCE Do 1998 roku miałem o amerykańskich piwach podobne zdanie, jakie pewnie większość Polaków ma do dziś – okropne cienkusze. I wtedy po raz pierwszy z błędu wyrwał mnie artykuł Andrzeja Sadownika, opublikowany w „Piwoszu Ilustrowanym”. Potem były spotkania z energetycznymi amerykańskimi piwowarami i ich energetycznymi piwami na festiwalach w Europie. Ostateczne zdanie wyrobiłem sobie po odwiedzeniu kilkunastu browarów w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Denver. Tekst: Ziemowit Fałat W tekście sprzed 15 lat Andrzej Sadownik wyjaśniał, dlaczego po II wojnie światowej Amerykanie doprowadzili do całkowitego upadku smaku i charakteru piwa produkowanego przez garść wielkich browarów jak Ancheuser-Busch czy Coors. Nie odmówię sobie teraz dłuższego cytatu z tamtego artykułu, bo ciekawie się to czyta: „Nie byłaby to Ameryka, gdyby nie potrafi ła z tej nieciekawej sytuacji wybrnąć. Oto od połowy lat osiemdziesiątych dokonuje się tam zaiste «piwna rewolucja». Masowo powstają tzw. brewpubs, czyli restauracje lub bary warzące własne piwa na miejscu (…) oraz mikrobrowary – niewielkie, lecz nowoczesne browary produkujące do 30–50 tysięcy hl piwa rocznie. (...) Ogólna liczba takich piwnych źródeł w USA na początku 1995 r. sięgnęła 650 i ich liczba rośnie. Tylko w 3 pierwszych miesiącach 1995 r. przybyło ich w skali kraju 65! (...) Ciekawe, że fundamentem całego tego «ruchu odnowy piwa» i teraz już znaczącego biznesu w USA, jest rozpowszechnione tam hobby warzenia piwa w domu.” Andrzej Sadownik relacjonował swoje wrażenia z USA w 1998 roku – w tym czasie my, w Polsce, ekscytowaliśmy się nowymi otwieraczami marki 10,5 z Browarów Wielkopolski Lech SA albo połączeniem Żywca z Elbrewery...