Odpowiedzialność w skali makro
Transkrypt
Odpowiedzialność w skali makro
Infrastruktura samorządowa i środowisko 6 temat numeru Odpowiedzialność w skali makro Daj biedakowi wędkę, nak armisz go na całe życie – głosi p r z y s ł o w i e . KG H M p l a n u j e w r a z z l o k a l n y m i s a m o r z ą d a m i o d n ow i ć l i n i e ko l e j ow e, z k tó ryc h b ę dą ko r z ysta l i m i es z k a ń cy r e g i o n u – a ta k ż e s a m ko n c e r n. O Odpowiedzialność firm za otoczenie społeczne staje się coraz powszechniejsza. W praktyce jednak przekłada się zazwyczaj na projekty w skali mikro: paczki świąteczne dla lokalnej podstawówki, kilka tysięcy złotych dotacji dla biblioteki gminnej, koszulki dla klubu sportowego czy festyn zorganizowany dla mieszkańców miejscowości, gdzie dana firma posiada swoją siedzibę. To działania przydatne i potrzebne, ale o znaczeniu w najlepszym razie lokalnym. Po pierwsze, badania Koncern KGHM Polska Miedź SA to jedna z największych na świecie firm wydobywczych. Rocznie produkuje ok. 550 tysięcy ton miedzi elektrolitycznej i ponad 1200 ton rafinowanego srebra. Górnictwo jest przemysłem uciążliwym dla otoczenia, więc od ponad 10 lat firma za pomocą swojej fundacji „Polska Miedź” wspiera rozmaite projekty dobroczynne w ramach działań CSR. Prezes koncernu Herbert Wirth postanowił jednak pójść nieco inną drogą niż jego poprzednicy i rozpocząć współpracę nie z pojedynczymi podmiotami, a z całym regionem Dolnego Śląska. W kwietniu zeszłego roku firma podpisała umowę o współpracy z Dolnośląską Fundacją Rozwoju Regionalnego (DFRR). – Władze KGHM zdają sobie sprawę, że są obszary, w których i tak muszą brać udział, jak pomoc lokalnej służbie zdrowia czy poszkodowanym w wypadkach. Ale prezes Wirth chciał szerszego spojrzenia na sprawy społecznej odpowiedzialności biznesu, spojrzenia na region, Dolny Śląsk i pośrednio na całą Polskę. Stąd wziął się jego pomysł, by wspólnie z nami przygotować projekt przebudowy relacji z otoczeniem: samorządami, lokalnym biznesem i mieszkańcami – mówi prezes DFRR, Janisław Muszyński. Projekt przybrał postać badania „Potencjał współpracy samorządów Zagłębia Miedziowego i KGHM Polska kosztowny projekt 500 mln zł Według szacunków samorządów może kosztować rewitalizacja linii kolejowych w Zagłębiu Miedziowym Miedź SA”. – Przy okazji zawiązała się „Koalicja na Rzecz Rozwoju Europejskiego Regionu Miedziowego”, specyficzna grupa samorządowców, naukowców i biznesmenów myślących o naszym regionie w dłuższej, kilkudziesięcioletniej perspektywie. Aż za dobrze pamiętamy przykład Wałbrzycha i jego problemów po tym, jak zaprzestano tam wydobycia węgla kamiennego. Powołano wprawdzie po fakcie Specjalną Strefę Ekonomiczną, ale olbrzymich problemów społecznych nie udało się uniknąć. Dzięki współpracy samorządów z jednym z największych pracodawców w regionie możemy przygotować Dolny Śląsk na przyszłość, nawet na scenariusz, w którym złoża miedzi kiedyś się wyczerpią – mówi Janisław Muszyński. Stworzyć drugi biegun Tymczasem dotąd region Polkowic, Lubina czy Głogowa pozostawał w cieniu aglomeracji wrocławskiej, która dla Dolnego Śląska od zawsze była głównym biegunem wzrostu cywilizacyjnego. Stworzenie drugiego bieguna rozwoju właśnie w oparciu o Zagłębie Miedziowe i największą firmę regionu to projekt bez precedensu w najnowszej historii Polski. Po konsultacjach m.in. z lokalnymi samorządami rozpoznano kilka szczególnie obiecujących obszarów współpracy, takich jak odbudowa linii kolejowych łączących niegdyś Legnicę, Lubin, Głogów i Polkowice czy stworzenie multimodalnego systemu komunikacyjnego ze wspólnym biletem temat numeru 7 FOT. kghm KGHM ma ogromny wpływ na całe Zagłębie Miedziowe aglomeracyjnym dla całego Zagłębia Miedziowego. Linie działały prężnie od XIX wieku, ale po 1989 roku wiele z nich zamknięto dla ruchu pasażerskiego. Z kolei Polkowice nigdy nie miały dworca kolejowego, choć przez miasto biegną tory wykorzystywane do przewozu rudy miedzi. Komunikacja pasażerska między najważniejszymi miastami regionu odbywa się niemal wyłącznie za pomocą transportu kołowego. Pół miliarda to nie problem Jak tłumaczą w KGHM, projekt wsparcia programu rewitalizacji sieci kolejowej znajduje się na bardzo wczesnym etapie, dopiero uruchamiane są konsorcja celowe mające przygotować konkretne biznesplany i studia użyteczności. Pomysł ma jednak spore szanse na realizację, bowiem – co rzadkie w przypadku działań CSR – przyniesie on konkretny zysk. W przypadku komunikacji kolejowej dla Zagłębia Miedziowego z linii będą korzystały zarówno pociągi z koncentratem miedziowym czy innymi produktami, jak i wagony pasażerskie, wożące także pracowników KGHM – tłumaczy Janisław Muszyński. Zysk jest więc obopólny. Jak przekonują pomysłodawcy projektu rozwoju sieci kolejowej na Dolnym Śląsku, problem nie leży w braku pieniędzy, a w zarządzaniu tak dużym projektem. Odpowiednia infrastruktura kolejowa w regionie już istnieje, tyle że tory, zwrotnice i stacje są w opłakanym stanie i wymagają gruntownego remontu. Ale też takie prace wymagają o wiele mniej dokumentów, decyzji i konsultacji, nie ma też mowy o konfliktach społecznych, a odpowiednie decyzje samorządy zaangażowane w projekt mogą podjąć niemal od ręki. Jak szacują samorządowcy, rewitalizacja już istniejących linii, nawet jeśli nowy przewoźnik ma oferować również połączenie z Wrocławiem, zamknie się w kwocie pół miliarda złotych. – KGHM i tak musi finansować ruch towarowy z własnych funduszy, a to wydatki rzędu połowy potrzebnej kwoty. W Zagłębiu Miedziowym część infrastruktury kolejowej należy do KGHM a reszta do Polskich Linii Kolejowych. Te ostatnie uzyskały nawet kilkadziesiąt mln złotych na modernizację linii Legnica-Lubin, tylko nie mają jak ich wykorzystać. Bez włączenia się w ten projekt KGHM i samorządów Zagłębia Miedziowego trudno będzie osiągnąć sukces. Jeśli projekt uzyska gwarancję od gmin i KGHM, że tyle a tyle pracowników będzie korzystało z kolei, to państwo przyzna mu takie same stawki dofinansowania, jak innym przewoźnikom lokalnym. Wtedy taki projekt finansowo będzie dość łatwo domknąć. Infrastruktura samorządowa i środowisko temat numeru FOT. kghm 8 Trzeba tylko wiedzy, jak nim zarządzać – mówi Muszyński, który we wczesnych latach 90. był m.in. wojewodą wrocławskim. Spotkanie poświęcone rozwojowi regionu. Od lewej: Wojciech Kędzia – wiceprezes KGHM, Janisław Muszyński z Dolnośląskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego, Herbert Wirth - prezes KGHM, Jan Waszkiewicz z Dolnośląskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego, Bogusław Graboń, dyr. nacz. ds. zarządzania i zrównoważonego rozwoju w KGHM. Duży może więcej Jego zdaniem, sporym osiągnięciem dotychczasowej współpracy z KGHM jest fakt, że lokalne samorządy przestały czuć się klientami wielkiego koncernu, a zaczęły być jego partnerami. Firma również na tym zyskuje, bowiem zamiast uzgadniać strategię z kilkudziesięcioma samorządami od zeszłego roku porozumiewa się z komitetem sterującym Koalicji na Rzecz Rozwoju Europejskiego Regionu Miedziowego. Przystąpili do niej m.in. wszyscy starostowie powiatów i prezydenci oraz burmistrzowie miast, przez które ma przebiegać linia kolejowa. W praktyce oznacza to także łatwiejsze uzgadnianie zakresu kompetencji i krótszą drogę dokumentów koniecznych do zdobycia, zanim ważne inwestycje będą mogły się rozpocząć. Samorządy chciałyby skorzystać z siły koncernu także przy innych projektach, na których zyskać mogą obie strony: rozwoju sieci drogowej, transportowego wykorzystania Odry czy też do wspólnych negocjacji z firmami energetycznymi. Dzięki Efektem dotychczasowej współpracy z KGHM jest to, że lokalne samorządy zaczęły być partnerami, a nie klientami koncernu. wsparciu finansowemu chcą także zbudować i wyposażyć sieć szpitali, dokonać restrukturyzacji spółek komunalnych tak, by obniżyć koszty ich funkcjonowania, a przy tym zwiększyć ich konkurencyjność poza regionem. Wspólne działania zaczęły się od grupowych zakupów prądu. Koncern KGHM Polska Miedź jest jednym z największych pracodawców w regionie. Zatrudnia ok. 18 tysięcy pracowników, a w całej grupie pracuje kolejnych 10 tysięcy. Wliczając firmy współpracujące z miedziowym potentatem, KGHM daje utrzymanie ponad 100 tysiącom osób, w dużej części mieszkańcom Dolnego Śląska. To dość, by wokół firmy powstał klaster firm sektora wydobycia miedzi i srebra, który mógłby wypracować wspólną politykę dotyczącą wizerunku i tożsamości regionu, inwestycji, budowy infrastruktury czy ochrony zdrowia. Model współpracy biznesu z samorządami za pomocą regionalnych forów wymiany myśli to projekt pionierski, na Dolnym Śląsku nie wyszedł na razie poza stadium eksperckie. Jeśli jednak się sprawdzi, można liczyć na to, że śladem KGHM pójdą inne duże firmy w Polsce. Na takich działaniach mogą zyskać o wiele więcej niż na jednorazowych dotacjach celowych dla tej czy innej instytucji. Krzysztof Machocki O samorządowej kolei w Trójmieście czytaj na str. 29 konsultacje społeczne 9 Jak rozmawiać z gminą B e z w zg l ę d u n a t o , c z y ż y j e m y w d u ż y m m i e ś c i e , c z y m a ły m m i a s t e c z k u, j e s t e ś m y c z ę ś c i ą s p o ł e c z n o ś c i . O p r ó c z m i e s z k a ń c ó w t w o r z ą j ą f i r m y, s z k o ły, s k l e p y i w ł a d z e s am o r z ą d ow e. Ws z yscy p ow i n n i ze so bą R oz m aw i ać. W W każdej gminie dzieje się wiele rzeczy. Bardzo często samorządowcy starają się dotrzeć do mieszkańców z informacją o swoich planach, projektach i działaniach. Organizowane są spotkania z mieszkańcami, imprezy, dni otwarte, wywieszane informacje na tablicach informacyjnych, czasem też publikacje w prasie lokalnej. Prowadzone są konsultacje społeczne, działają już fanpage’e gmin na portalach społecznościowych. Ale generalnie – życie gminy i życie jej mieszkańców to dwa różne światy. Jak więc namówić obywateli do większej aktywności? Skoro mieszkańcy nie przychodzą do gminy, czas, by gmina przyszła do nich. Jest wiele metod dotarcia do mieszkańców, z powodzeniem stosowanych od lat w badaniach rynku. Przeprowadzanie badań jakościowych i ilościowych z uczestnictwem mieszkańców jest doskonałą metodą poznania potrzeb i oczekiwań obywateli, ale również źródeł ich obaw. Każda ankieta to głos, opinia, punkt widzenia jednego mieszkańca. Statystycznie zagregowane dane wskażą najważniejsze dla obywateli obszary działania. Doskonałym przykładem zapoczątkowania tego rodzaju dialogu w gminie jest badanie poziomu jakości życia mieszkańców. Taka ankieta jest punktem wyjścia do działań wspierających lokalną społeczność i dokładnie opisuje nastroje mieszkańców oraz ich potrzeby. Pozwala zdefiniować m.in. podstawowe czynniki decydujące o jakości życia. Wynikiem badania będzie np. informacja, na ile gmina odpowiada na potrzeby swoich mieszkańców (np. miejsca parkingowe, możliwość i warunki wygodnego robienia zakupów, stan dróg i chodników, dostępność i jakość usług służby zdrowia, jakość szkolnictwa, kanalizacja sanitarna i wodociągi, bezpieczeństwo publiczne, obiekty sportowe i wywóz śmieci czy zasoby mieszkaniowe). Zebrane dane wskażą, które obszary należy wzmocnić oraz w jakim kierunku i zakresie należy rozwijać inwestycje w gminie. Znajdziemy również odpowiedź na pytanie, co mieszkańcom najbardziej przeszkadza. Zbadanie wizerunku gminy – tego, jak mieszkańcy postrzegają ją jako całość, jej politykę, zatrudnionych pracowników, prowadzone inwestycje – pozwoli zaplanować działania zmierzające O co można zapytać w ankiecie • Jak mieszkańcy oceniają jakość życia na terenie gminy • Co jest problemem dla mieszkańców i co należałoby usprawnić • Jakie inwestycje gminne uważają za priorytetowe • Na ile czują się poinformowani przez gminę o jej zamierzeniach • Jak postrzegana jest gmina (określenia mocnych i słabych stron tego wizerunku). do poprawy funkcjonowania władz samorządowych. Ankietę tego rodzaju planuje się jako badanie powtarzalne (np. raz do roku). Kolejna edycja pozwala porównać wprowadzone zmiany i zdiagnozować, czy ich forma była prawidłowa. Podstawowym problemem, z jakim spotykały się gminy wprowadzające badania mieszkańców w Polsce, był brak określenia grupy docelowej. Przeprowadzano je z „każdym, kto się zgodził”. W ten sposób można pominąć ważne grupy mieszkańców. Kolejnym błędem był nieodpowiedni dobór metodologii (np. kwestionariusze samowypełnialne rozdawane w urzędzie gminy czy szkołach), co powodowało trudności z dotarciem do wszystkich grup społecznych. Poziom zwrotu przy tej metodologii jest zazwyczaj bardzo niski i skutkuje brakiem możliwości przeprowadzenia miarodajnych analiz. Najlepszą metodą jest przeprowadzenie badania w domach respondentów. Istotnym problemem była też nie zawsze odpowiednia konstrukcja narzędzia badawczego. Tworzy się je na podstawie wstępnego badania diagnostycznego (wywiadów pogłębionych i z mieszkańcami, i z urzędnikami gminy), definiującego jego podstawowe obszary. Ostatnią, lecz chyba najpoważniejszą barierą jest niechęć mieszkańców do udziału w badaniach. Wynika ona z przekonania, że gmina nie liczy się z opinią mieszkańców i nawet jeśli badanie zostanie przeprowadzone, to i tak niczego to nie zmieni. Czy ta opinia się zmieni, zależy tylko od gminy i tego, co zrobi z otrzymanymi wynikami badań. Dagmara Dłużniewska Field Research