Sołowjow a sprawa polska. Odpowiedź na list Włodzimierza

Transkrypt

Sołowjow a sprawa polska. Odpowiedź na list Włodzimierza
Sołowjow
a sprawa polska.
Odpowiedź na list
Włodzimierza Sołowjowa1
S t a n i s ł a w Ta r n o w s k i
Z
wszelką gotowością pospieszamy
ogłosić powyższe wyjaśnienia pana
Sołowjowa. Zastrzeżeń mielibyśmy
do zrobienia niemało, ale na to przyjdzie
pora, jeżeli będzie potrzeba, jak wyjdzie zapowiedziana książka, która przyniesie tych
myśli wykład systematyczny (zob. Tarnowski 1889).
Sprawa polska
Jedną wszakże uwagę zrobić musimy już tu, skoro tam, jak pan Sołowjow
ostrzega, sposobności po temu nie będzie.
Odnosi się ona do sprawy polskiej. Pod
tym względem rozumiemy, że Rosjanin
nie może czuć i myśleć tak jak my, a dla
pana Sołowjowa mamy szacunku i życzliwości zbyt wiele, byśmy chcieli mówić
cokolwiek, co by mu przykrym być mogło.
Powiemy więc to tylko, co już koniecznie
powiedzieć musimy i w słowach jak najkrótszych.
Naprzód więc to, że śmiałym wydaje
nam się − a u człowieka religijnego dziwnym
− zaliczanie jakiejkolwiek sprawy do rzędu
„archeologicznych wspomnień”. Historia nie
jest skończona, sprawy nie są rozegrane
194
Pressje 2012, teka 28
i Bóg jeden wie, jak się jeszcze która z nich
w przyszłości rozwiąże.
Że panowanie jednego narodu nad drugim wbrew jego woli jest gwałtem, którego
nic usprawiedliwić nie może, to z radością
czytamy w liście pana Sołowjowa, bo to jest
sam grunt naszych przekonań i naszego
stosunku do Rosji. Pytamy tylko, czy gwałt
taki może być usprawiedliwiony przez kłamstwa i fałsze od pierwszych podziałowych
Katarzyny aż do dzisiejszych dziennikarskich
i niby-naukowych − przez zbrodnie wołające
o pomstę do Boga, znowu od pierwszych Katarzyny, aż do współczesnych Murawiowa
i Pobiedonoscewa? Nie byłby też usprawiedliwionym przez żadne − choćby było −
głosowanie powszechne, bo to byłoby w tym
wypadku powolnym narzędziem w ręku
mocniejszego.
Czy przyszłość zachowa lub zniesie
odrębność państw i narodów, nie wiemy.
Wierzymy, bo to mamy obiecane, że będzie
kiedyś jedna owczarnia pod jednym pasterzem − duchownym. Ale to nigdzie powiedziane nie jest, by owce w tej owczarni
nie miały być różnych gatunków i różnych
kolorów: spodziewamy się owszem, że one
zachowają te swoje przyrodzone gatunki
i kolory, a mimo tych różnic w zgodzie
z sobą żyć zdołają.
Gdybyśmy nie byli najmocniej przekonani o dobrym sercu i dobrej wierze pana
Sołowjowa, musielibyśmy wziąć za urąganie jego twierdzenie, że Polska wyprzedziła
Nigdzie powiedziane nie jest, by
owce w tej owczarni nie miały
być różnych gatunków i różnych
kolorów
o wiek lub półtora wszystkie narody świata
i wskazała im drogę ku lepszej przyszłości,
kiedy straciła swoją niepodległość i została
zabrana przez Rosję. Jeżeli to nawet krok
naprzód, to nie rościmy sobie z niego prawa do zasługi ani chwały, bośmy tego kroku
nie zrobili dobrowolnie, ale byliśmy zabrani
wbrew naszej woli, gwałtem.
Ale, że Polska pierwsza dała światu
wzór i przykład chrześcijańskiego bratania
się i jednoczenia, to prawda, i w tym znaczeniu pan Sołowjow ma słuszność, kiedy
ją nazywa narodem-prorokiem, bo ona istotnie spełniła w swojej rzeczywistości to, co
może być dla ludzkości ideałem wolności,
uczciwości i sprawiedliwości, formą jej bytu
w jakiejś przyszłej szczęśliwszej epoce. Ale
to ona zrobiła, ten przykład dała, nie wtedy,
kiedy wbrew wszystkim boskim i ludzkim
prawom była przez Rosję zdradą i gwałtem zabraną, ale kiedy sama dobrowolnie
złączyła się z Litwą za wspólną zgodą, we
wspólnej wierze w jedną wspólną ojczyznę.
Tak robią, tak rosną narody chrześcijańskie
naprawdę, narody, które mają Boga w sercu,
a miłość bliźniego i honor w postępowaniu.
Jeszcze o prorokach
O prorokach, jako trzecim z Bożego ramienia urzędzie w Kościele i w społeczeństwie, mówiliśmy już z powodu Idei rosyj-
skiej. Pan Sołowjow w odpowiedzi swojej
odwoływał się do św. Pawła na dowód, że
prorocy zawsze być mogą. Ale tej wątpliwości nie usunął, na to pytanie nie odpowiedział, kogo my wierni mielibyśmy słuchać,
gdyby zaszła sprzeczność między nauką
lub rozkazem proroka a papieża, ani też, po
czym mielibyśmy poznać proroków prawdziwych, a jak strzec się samozwańczych.
Jeżeli pan Sołowjow mówi „przez proroków
należy rozumieć ludzi, którzy wyżsi od innych umysłem i cnotą, zdolni rozumieć potrzeby społeczeństwa, a wskazywać mu jego
cel i ideał, są prawdziwymi wyobrazicielami
przyszłości” (Solovieff 276), to uprawniony,
konieczny, zbawienny wpływ takich ludzi
uznajemy najzupełniej. Przez proroka rozumiemy powszechnie nie „człowieka, który
przepowiada przyszłość” (tamże), ale takiego, który ma objawienie przyszłości od
Boga i tylko dlatego, tylko z tego natchnienia
(a zatem zawsze nieomylnie) ją przepowiada. Przewidywać przyszłość choćby najtrafniej, ale siłą ludzkiego tylko rozumu, pragnąć jej najgoręcej, dążyć do niej najusilniej,
to wszystko może stanowić wielkiego, albo
i świętego człowieka, nie stanowi jeszcze
proroka.
Sprawa polska raz jeszcze
Czy da się przypuścić, by społeczeństwo,
które od pierwotnego swego stanu przez lat
tysiąc było chowane przez kościół nie tylko
fałszywy, ale przez kościół tak zepsuty, jak
to opisuje pan Aksakow, przez kościół, który
się odszczepił w złej wierze, ze złości i zazdrości jedynie, jak dowodzi pan Sołowjow,
i który w tej złej wierze i w złej woli trwa
− żeby takie społeczeństwo miało prawdziwe, proste i zdrowe pojęcia modalne? Żeby
tysiąc lat wpływu takiego kościoła nie było
zepsuło jego duszy, a skrzywiło jego sumienia? Niepodobieństwo! A dowód najlepszy
Sołowjow a sprawa polska
195
w tym, że nawet gdzie uczucia szlachetne,
gdzie dążenia wzniosłe nawet, gdzie wiara
prawdziwa lub przynajmniej prawdziwej
bliska, tam jeszcze sumienie nie pojmuje tego pierwszego prawa, które nam każe
postępować, jak wierzymy, z wiary naszej
i przekonań wyciągać wnioski i życie nasze
do nich stosować.
Sam nawet najszlachetniejszy i najzacniejszy zresztą pan Sołowjow na czele swej
książki wypisuje świętą zasadę: „sprawiedliwość i prawo Boże są pogwałcone, kiedy jeden naród nastaje na byt i wolność drugiego”;
wniosek stąd zda się prosty, że ten gwałt zadała prawu Bożemu Rosja rozbiorem Polski.
Ale w odpowiedzi, którą nas ten sam autor po
pierwszym naszym sprawozdaniu zaszczycił, przedstawia on ten rozbiór, ten „zamach
na byt i wolność drugiego narodu” jako wyobrażenie i początek przyszłego zjednoczenia wszystkich narodów! Czyli to, co samo
w sobie jest złem, staje się usprawiedliwione,
jeżeli jest dla Rosji potrzebne i korzystne.
Jeszcze raz: nie wierzymy, by jakikolwiek naród mógł się przyczynić do urzeczywistnienia myśli Bożej w ludzkości, jeżeli sam nie ma chrześcijańskiego sumienia
i świadomości Bożego prawa, i dlatego przyszłość, jak ją przewiduje pan Sołowjow, wydaje nam się − bez cudu − niemożliwa.
Przypisy:
1. Stanisław Tarnowski, Odpowiedź na list Włodzimierza Sołowjowa do redakcji „Przeglądu
Polskiego”, „Przegląd Polski”, 1889, nr 92, s. 187−189. Dwa ostatnie fragmenty tekstu, zatytułowane„Jeszcze o prorokach” i „Sprawa polska raz jeszcze”, pochodzą z późniejszego artykułu
(Tarnowski 1889: 35−36, 43−44). W tekście uwspółcześniono pisownię. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Co dalej?
A wiecie, że Sołowjow spędził kilka tygodni w Krakowie? Pisał o tym Wiaczesław
Moisiejew w poprzednich „Pressjach”.
196