W „Gazecie Prawnej” z dnia 2005-05-20 ukazał się artykuł autorstwa
Transkrypt
W „Gazecie Prawnej” z dnia 2005-05-20 ukazał się artykuł autorstwa
W „Gazecie Prawnej” z dnia 2005-05-20 ukazał się artykuł autorstwa Janiny Kotłowskiej – Rudnik : Nieprzygotowani na morską katastrofę” do którego uwagi przedstawił p.Edward Tymiński-Główny Inspektor Inspektoratu Ochrony Środowiska Morskiego w Urzędzie Morskim w Słupsku Polskie służby ratownicze nie dotrą do miejsca rozlewu ropy w ciągu 6 godzin wymaganych przez przepisy międzynarodowe ani nie przeprowadzą akcji mechanicznego zbierania oleistych odpadów, ponieważ brakuje odpowiedniego sprzętu. Jesteśmy jednym z niewielu państw, które nie posiadają awaryjnego planu reagowania w razie katastrofy ekologicznej na morzu. W 2000 r. po Bałtyku przetransportowano 80 mln ton ropy naftowej. Prognozy wskazują, że w 2015 r. bałtyckim szlakiem zostanie przewiezionych ok. 130 mln ton produktów ropopochodnych. Rośnie, więc ryzyko rozlewów olejowych, a większość państw nadbałtyckich, w tym także Polska, nie dopracowała procedur koniecznych do likwidacji skutków katastrof ekologicznych. Takie wnioski płyną z ujawnionych wczoraj przez NIK wyników kontroli wdrożenia postanowień Konwencji Helsińskiej na temat zanieczyszczenia Morza Bałtyckiego. W badaniach, zainicjowanych przez Polskę, wzięły udział Najwyższe Organy Kontroli Danii (koordynator), Estonii, Finlandii, Litwy, Łotwy, Niemiec i Rosji. Pod lupę wzięto cztery przepisy konwencji, m.in. odnoszące się do współpracy dotyczącej przypadków zanieczyszczeń. Około 10 proc. wylewów olejowych pochodzi z tzw. nielegalnych zrzutów, reszta – z morskich kolizji. W ostatnich 11 latach było 251 takich wypadków. W roku 2000 i 2001 łączną ilość wylewów olejowych szacuje się na 2756 m3. Państwa nadbałtyckie mają zróżnicowany udział w ochronie wód Bałtyku. Na przykład w Niemczech statki wchodzące do portów muszą pozbywać się swoich odpadów, a na 24 godziny przed przybyciem szczegółowo informują władze portu, ile pozostałości ładunkowych będzie zdawanych. Polskie porty nie pytają o takie sprawy. Nie praktykujemy też „systemu bez opłat specjalnych”, który ma zachęcać do pozostawiania odpadów w portowych urządzeniach odbiorczych. System ten jest stosowany w Danii, Finlandii i Niemczech. Porty morskie w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu przyjmują opłaty specjalne, niezależnie od opłaty tonażowej wpłacanej każdorazowo zarządowi portu. OPINIA Yvan Pedersen, Narodowy Urząd Kontroli Danii Nie ograniczaliśmy się do badania formalnych kroków podjętych przez poszczególne kraje nadbałtyckie. Sprawdzaliśmy rzeczywiste działania podjęte na rzecz ochrony środowiska morskiego, na etapie wykrywania, jak i usuwania zanieczyszczeń. Aby nasze zalecenia zyskały moc prawną, muszą być włączone do ustaw krajowych. Na przykład we wszystkich krajach nadbałtyckich, włącznie z Rosją, zainstalowano już urządzenia do przyjmowania odpadów w portach, jednak w wielu krajach nie rejestruje się ilości przyjmowanych zanieczyszczeń. Ten mankament można i należy uregulować za pomocą przepisów wewnętrznych. ----------------------------Tyle gazeta a oto opinia p.Edwarda Tymińskiego-Głównego Inspektora Inspektoratu Ochrony Środowiska Morskiego w Urzędzie Morskim w Słupsku Odnośnie stwierdzenia: "Nie praktykujemy też „systemu bez opłat specjalnych”, który ma zachęcać do pozostawiania odpadów w portowych urządzeniach odbiorczych. System ten jest stosowany w Danii, Finlandii i Niemczech. Porty morskie w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu przyjmują opłaty specjalne, niezależnie od opłaty tonażowej wpłacanej każdorazowo zarządowi portu." - W portach Kołobrzeg i Darłowo, gdzie podmiotami zarządzającymi są Zarząd Portu Morskiego Kołobrzeg i Zarząd Portu Morskiego Darłowo, jak również w portach Ustka, Łeba, Rowy i Dźwirzyno, gdzie podmiotem zarządzającym jest Dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku, praktykowana jest zasada "no special fee", która jest elementem "Strategii Bałtyckiej". Polega to na tym, że nie są pobierane opłaty za odbiór wód zaolejonych ze statków - statek zdający zaolejone wody zęzowe nie płaci za ich oddanie do portowych urządzeń odbiorczych (koszt usługi pokrywany jest w ramach pobieranych opłat tonażowych od wszystkich statków wchodzących do portu, niezależnie od tego czy mają do zdania takie nieczystości, czy też nie). Odnośnie opinii p. Yvan Pedersena z Narodowego Urzędu Kontroli Danii: "Na przykład we wszystkich krajach nadbałtyckich, włącznie z Rosją, zainstalowano już urządzenia do przyjmowania odpadów w portach, jednak w wielu krajach nie rejestruje się ilości przyjmowanych zanieczyszczeń." - Na terenach administrowanych przez Dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku, we wszystkich znajdujących się tu portach oraz na morskich przystaniach rybackich, znajdują się urządzenia odbiorcze na odpady (zapewniono pojemniki na odpady ropopochodne tj. na wody zaolejone). Ilość odbieranych tego rodzaju odpadów w portach jest w Urzędzie Morskim w Słupsku rejestrowana od 1996 roku. Dane (tabela za okres 1996 - 2004 włącznie), w tym ostatnie 4 lata wraz z wykresami z portów: Kołobrzeg, Darłowo, Łeba i Ustka, publikowane są na stronach internetowych urzędu: http://www.umsl.gov.pl/zaniecz.html Stwierdzenie, że w wielu krajach "nie rejestruje się", jak widać nie ma zastosowania do Polski (a przynajmniej jej Środkowego Wybrzeża). Treść raportu jest nam (w Inspektoracie Ochrony Środowiska Morskiego) oczywiście znana. Na stronach www są również dostępne informacje o gospodarowaniu odpadami ze statków, z aktualnymi mapami wskazującymi miejsca i ilości pojemników na różne odpady rozstawionych w portach, którymi administruje Urząd Morski w Słupsku. Link do szczegółów: http://www.umsl.gov.pl/odbiorcze.html