Kosztowna walka o naftowe koncesje

Transkrypt

Kosztowna walka o naftowe koncesje
Petrolinvest S.A.
Kosztowna walka o naftowe koncesje
Autor: Rzeczpospolita
25.07.2007
Firmy państwowe i prywatne zabiegają za granicą o złoża.
Polskie firmy próbują dołączyć do grupy tych, które mają własne złoża. Na razie sukces odniósł tylko
jeden państwowy potentat - PGNiG - i jedna prywatna firma -z grupy Prokom, należącej do Ryszarda
Krauzego. Żadna z nich nie rozpoczęła jeszcze wydobycia, dopiero zdobyły koncesje na poszukiwania i
eksploatację. Ale muszą jeszcze zainwestować setki milionów dolarów. Kilka dni temu zadebiutowała na
warszawskiej giełdzie pierwsza polska prywatna spółka, która zamierza wydobywać ropę i gaz za granicą Petrolinvest. Jej akcje od razu zyskały 160 proc. na wartości, co może świadczyć o tym, jak bardzo
inwestorzy wierzą w sukces rynkowy firm, które mają własne złoża ropy i gazu. Kilkaset milionów
dolarów Ryszard Krauze poprzez Petrolinvest zyska do nich dostęp w Kazachstanie i Rosji (republika
Komi). Formalnie jego spółka odkupiła część udziałów w firmach, które mają koncesje w obu tych
krajach. A było to możliwe, bo polski biznesmen porozumiał się z jednym z najbogatszych ludzi w
Kazachstanie. To właśnie znany bankowiec Bakhytbek Baiseitov, który jest szefem piątej co do wielkości
instytucji finansowej w tym kraju - Banku CenterCredit, do swojego biznesu naftowego postanowił
wybrać polskiego partnera. W efekcie tej współpracy Petrolinvest mógł zostać współwłaścicielem koncesji.
Wstępnie zasoby szacuje się na 2 mld baryłek, ale na wszystkie inwestycje (przygotowanie eksploatacji i
odwierty) spółka musi jeszcze mieć przynajmniej kilkaset milionów dolarów. Być może jeszcze w tym
roku Petrolinvest zacznie próbne wydobycie. Trudno ocenić, czy wszystkie koncesje gwarantują
wydobycie, spółka oficjalnie przyznała (w prospekcie), że wcześniej dokonane wiercenia na niektórych
terenach koncesyjnych nie przyniosły efektu. Petrolinvest załatwił wszystkie formalności, zatem może
wykonywać odwierty, ale na pierwsze konkretne rezultaty trzeba będzie poczekać jeszcze kilka miesięcy.
Najpierw Skandynawia Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo jako jedyna firma kontrolowana przez
państwo zdołała dotrzeć do zagranicznych złóż. Część ekspertów sceptycznie ocenia plany wydobywcze,
wskazując na wyjątkowo wysokie koszty - przynajmniej miliard dolarów w ciągu kilku lat - i to w
kontekście czekających tę spółkę bardzo kosztownych inwestycji, które mają poprawić bezpieczeństwo
zaopatrzenia kraju w gaz. (Chodzi o nowy gazociąg ze Skandynawii przez Danię i terminal w Świnoujściu
do sprowadzania statkami gazu w postaci skroplonej.) Firma już wkrótce zaangażuje się w eksploatację
jednego z pól naftowo-gazowych na szelfie norweskim, w którym wykupiła udziały. W marcu uzgodniła z
dwoma amerykańskimi firmami (Mobil Development Nowary i ExxonMobil Production Nowary), że odkupi
od nich15-proc. udziałów w złożu, które przygotowują do wydobycia. Złoża Skarv i Snadd zawierają około
36 mld sześc. gazu oraz około 15 mln ton ropy naftowej. Polska firma będzie miała dostęp do 15 proc.
tych złóż, czyli części takiej jak pakiet udziałów. Eksploatacja rozpocznie się za trzy, cztery lata, a PGNiG
będzie mogło przejąć zaledwie 5 mld m sześc. gazu z tego złoża, czyli mniej niż Polska importuje rocznie,
oraz około 2,5 mln t ropy (polskie rafinerie przerabiają rocznie około 18 mln t). Złoża znajdują się na
Morzu Norweskim, ok. 200 km na zachód od Sandnessjoen na głębokości 300 - 400 metrów. Za pakiet
udziałów w złożu polska spółka zapłaciła około 360 mln dolarów, a poza tym przewiduje, że na
uruchomienie wydobycia potrzebować będzie około 600 - 700 mln dolarów. Potem Egipt Wszystko
wskazuje jednak na to, że za kilka lat poniesie jeszcze większe koszty związane z eksploatacją złóż za
granicą. PGNiG kilka tygodni temu wygrało bowiem przetarg na licencję poszukiwawczo-wydobywczą w
Egipcie. Pole Bahariya jest położone ok. 200 km na południowy zachód od Kairu na obszarze Zachodniej
Pustyni (Western Desert). W ciągu ostatnich 10 lat na tym obszarze dokonano szeregu znaczących
odkryć złóż ropy naftowej. PGNiG będzie szukać złóż na powierzchni około 4,4 tys. km kwadratowych.
Niewiele o tych złożach wiadomo, ani o ich zasobności, ani terminie rozpoczęcia eksploatacji. Wszystko
zależeć będzie od efektów pierwszych wierceń. Szefowie polskiej firmy uważają ten teren za wyjątkowo
obiecujący, zwłaszcza że w najbliższym sąsiedztwie (około 50 km) prace prowadzą takie koncerny, jak:
BP, Shell, amerykański Apache, Centurion czy niemiecki RWE-DEA. Pod koniec lat 90. firma Apache w
odległości ok. 50 km na północ od bloku Bahariya odkryła dwa złoża ropy naftowej. Basen Zachodniej
Pustyni - w ocenie ekspertów - jest perspektywiczny, ale ze wstępnego rozpoznania geologicznego
wynika, że w bloku Bahariya szanse na odkrycie złoża wynoszą 60 proc. Doświadczenia innych
zagranicznych inwestorów w Egipcie dowodzą, że czasem na rezultaty trzeba czekać dwa, trzy lata. Na
przykład spółka ENAP (Empesa Nacional del Petroleo) wraz ze swoim australijskim partnerem pod koniec
ubiegłego roku - czyli w trzy lata po zdobyciu koncesji - ogłosiła, że znalazła ropę na głębokości około 3,2
tys. m. W Egipcie obecne są też firmy z naszej części Europy - tylko w ubiegłym roku austriacki potentat
paliwowy OMV wygrał tam przetarg koncesyjny, a spółka należąca do niemieckiego koncernu
energetycznego RWE-DEA wspólnie z chorwacką firmą INA już dokonały z sukcesem próbnych odwiertów.
W maju Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zawarło porozumienie z międzynarodową firmą GB
Petroleum - której specjalnością są poszukiwania oraz eksploatacja pól naftowo-gazowych - działającą w
Europie oraz Afryce Północnej. Obie spółki mają współpracować na koncesjach, jakie posiada GB
Petroleum. Agnieszka Łakoma
http://www.petrolinvest.pl
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 20:35