Jak to z nami Polakami

Transkrypt

Jak to z nami Polakami
Historia i Pamięć
Nr 85 • 3 - 16 kwietnia 2015
chanowskiego i innych polskich
poetów. Pamięć polskich korzeni była pielęgnowana. Ostatnim
męskim przedstawicielem rodu
Piastów był baron Fryderyk II z linii cieszyńskiej.
W 1526 r. Śląsk spod władzy
czeskiej przeszedł pod austriacką. Elity regionu w coraz większym stopniu stają się niemieckojęzyczne, ale lud przez kolejne wieki będzie przede wszystkim słowiański.
Śląskiem bardzo interesowała się m.in. żona Zygmunta Starego królowa Bona, bezskutecznie namawiająca swego męża do
działań na rzecz odzyskania Śląska i dla celu tego gotowa była
oddać swoje włoskie posiadłości. W XVII w. do największych
twórców wrocławskiego baroku
należeli Czesi, m.in. Jan Urbański, autor np. stojących do dzisiaj pomników św. Jana Nepomucena oraz rzeźbionego wizerunku biskupa Nankiera w katedrze wrocławskiej.
Czasy pruskie i niemieckie
W grudniu 1740 Fryderyk II skorzystał ze sprzyjających okoliczności i najechał zbrojnie Śląsk.
Wszystko wskazuje na to, że celem operacji nie było przyłączenie, lecz tylko doszczętne złupienie regionu. Z wojowniczym
Królestwem Prus Śląsk graniczył na bardzo krótkim odcinku
i wydawał się trudny do utrzymania. Na łupieżczy jedynie
charakter zaboru wskazują też
grabieże, kontrybucje i drakońskie podatki, narzucone przez
nowych władców, co we Wrocławiu i innych miastach doprowadziło do krwawo tłumionych
buntów.
Wojny o Śląsk trwały do roku
1763 i dopiero kolejne zwycięstwa Prusaków przesądziły o przynależności regionu.
Nowa granica z Monarchią
Habsburgów obwarowana została twierdzami. O terytorialnym zespoleniu z Królestwem
Pruskim przesądził dopiero
drugi rozbiór Rzeczypospolitej. W jego następstwie od północy Śląsk nie graniczył już z Polską, lecz z Prusami.
W 1794 roku w państwie
tym wprowadzono obowiązek
szkolny, skutkiem którego większość dzieci zaczęła się uczyć.
Oczywiście w języku niemieckim. Tempo upowszechniania
się niemczyzny i zanikania języka polskiego – bardzo wtedy przyspieszyło. Dokonujące
się w wieku XIX szybkie zniemczanie Śląska było przyczyną
odłączenia w roku 1821 Biskupstwa Wrocławskiego od Metropolii Gnieźnieńskiej. A należało do
niej od roku 1000, kiedy zdecydował o tym Bolesław Chrobry.
O ciągłej obecności polszczyzny na Dolnym Śląsku świadczą jednak szczegółowe badania dialektologiczne, prowadzone na przełomie XIX i XX wieku
przez prof. Kazimierza Nietzcha.
Wzdłuż całej południowej granicy
Wielkopolski, aż po jej zachodnie rubieże, gwary wielkopolskie
zawierały wtedy bardzo silne elementy polszczyzny śląskiej. Mu-
Dolny Śląsk dłużej należał do Polski, niż do Austrii, Prus i Niemiec – razem wziętych.
ny Śląsk należał najdłużej, wynik nie jednego z nas zaskoczy.
Podsumowanie to wyglądałoby
następująco:
Do Czech – od ok. 900 r. do
ok. 982 i od 1348 do 1526 r. – razem ok. 260 lat
Do Polski – od ok. 982 do 1348
i od 1945 – razem ok. 436 lat
Do Monarchii Habsburgów –
od 1526 do 1741 – 215 lat
Do Prus i Niemiec – od 1741
do 1945 – 204 lata
Nawet
upierając
się
przy roku 1335, zamiast
1348, w którym Czesi zajęli większość Śląska czy doliczając do niepolskiego panowania kilkuletni okres rządów
księcia Brzetysława a także kwestionując przybliżony rok włączenia dzielnicy do państwa Mieszka I – nie zmieni to faktu zasadniczego. A jest on taki,
że Dolny Śląsk dłużej należał do
Polski, niż do Austrii, Prus i Niemiec – razem wziętych.
siała być ona ciągle bardzo żywa,
skoro tak mocno odciskała się na
języku sąsiedniego regionu.
W
latach
czterdziestych
XX wieku do polskości przyznawali się już jednak bardzo nieliczni Dolnoślązacy. Choć nazwiDziedzictwo
ska wielu świadczyły o polskim
pochodzeniu ich nieodległych
Zwiedzając Dolny Śląsk trudprzodków.
no oprzeć się wrażeniu, że po
Kto tu był najdłużej?
czasach piastowskich pozostały
przede wszystkim zamki, po czeSama przynależność państwo- skich i habsburskich barokowe
wa nie świadczy o charakte- klasztory i kościoły, a po pruskich
rze regionu. Jeśli jednak spróbu- i niemieckich przede wszystjemy podsumować, do kogo Dol- kim koszary i więzienia. Praw-
17
da jest jednak bardziej złożona.
Na tej ziemi miały miejsce fakty istotne dla dziejów Niemiec,
choć wszystkie one razem nigdy
nie odgrywały roli w jakikolwiek
sposób porównywalnej z tym, co
dla Polaków znaczy dziedzictwo
Kresów.
Kilkanaście tysięcy nazw
miejscowych Dolnego Śląska powstało w czasach polskich i tylko nieznacznie zmieniając swe
brzmienie przetrwały one panowanie kolejnych właścicieli.
Były w powszechnym użyciu nawet po roku 1937, kiedy władze
hitlerowskie zmieniały imiona tysięcy miejscowości.
Większość świątyń Wrocławia ma rodowód piastowski,
choć w prastarych wnętrzach czy
na dawnych fundamentach powstawały warstwy tradycji kolejnych, żyjących tu nacji. Wszystko
to razem stanowi dziedzictwo wymagające pamięci i troski.
Warstwa tradycji, układana na tych ziemiach od 70
lat, już stała się skarbcem
dokonań niezwykłych, niepowtarzalnych i będących
dla nas powodem uzasadnionej dumy. Żaden kraj
nie poniósł takich ofiar,
nie walczył tak długo. Jesteśmy u siebie.
Jak to z nami Polakami
■ Okres wyborczy to czas intensywnej publikacji rozmaitych sondaży. 20 marca TNS Polska opublikowała badania, z których wynika, że PiS ma poparcie rzędu 32 procent, a PO 30.
Ważne jeszcze było wskazanie,
że tylko ¼ badanych deklarowała pójście na wybory, a 37 procent
oświadczało, że raczej by poszli,
13 że raczej by nie poszli, a 16
zdecydowanie nie poszliby do urn.
Politycy pod kreską
Te powyższe badania warto teraz
zestawić z tym, co CBOS ogłosił
25 marca czyli opinię społeczeństwa o sytuacji w kraju. Według
tych sondaży 58 proc. ankietowanych w marcu wyraziło rozczarowanie ogólną sytuacją w kraju,
uznając, że zmierza ona w złym
kierunku; pozytywnie sytuację
tę oceniło 24 proc. badanych;
18 proc. nie miało na ten temat
zdania.
Czy zatem źle oceniając sy-
Czy w Polsce jest aż
tak dużo ludzi zadowolonych z rządów, które
doprowadziły do ruiny
służbę zdrowia?
tuację w kraju, można jednocześnie nie wyciągać wniosków,
kto za to jest odpowiedzialny?
Przecież nie opozycja odpowiada za to, co teraz się dzieje, ona
od 8 lat w kraju nie rządzi. Mało
tego, widać jeszcze wyraźnie, że
ludzie w bardzo małym stopniu
ufają całej klasie politycznej, bo
dzisiaj tylko co 4. Polak zdecydowany jest pójść na wybory.
Dlaczego rządzący mają
30 proc. poparcia?
Czemu przypisać tę sprzeczność? Dlaczego rządząca ekipa dalej ma 1/3 społeczeństwa
za sobą? Do tego trzeba dodać
jeszcze PSL, który spadł z 8 do
5 procent poparcia w ciągu miesiąca. Ktoś się żachnie, że CBOS
nie podaje rzetelnych wyników,
ale i inne są podobne. No, może
poza Homo Homini, podającą że
PiS ma 9 procent przewagi nad
PO – 34 do 25. Gdyby nawet
i to uznać za wiarygodne, to i tak
zadziwiające dalej jest, że rządząca koalicja ma 30 procent
poparcia.
Czy w Polsce jest aż tak
dużo
ludzi
zadowolonych
z rządów, które doprowadziły
do ruiny służbę zdrowia? Czy
tyle osób akceptuje stałą i z niezwykłą konsekwencją czynioną przez ministra edukacji deprecjację zawodu nauczyciela?
Czy nie budzi co najmniej zdziwienia fakt, że kasta urzędników
jest coraz większa? Czy ktoś dzisiaj jest 100 procentowo pewny, że w sytuacji zagrożenia so-
jusznicy nas obronią? Czy może
być dla tak wielu ludzi obojętne, że rządzący nad interes narodowy przedkładają racje międzynarodowych korporacji, banków i całej tej zbiurokratyzowanej Unii?
Naiwniacy czy cynicy?
Pytań można by mnożyć, ale
trzeba się zastanowić czemu temu rządowi, tej klasie
politycznej ufa jeszcze spora
grupa ludzi. Czy są tak naiwni, czy tak cyniczni? Bo przecież nie trzeba być ekspertem w wielu dziedzinach, by
zauważyć że żyjemy za unijne pieniądze, często jeszcze
marnotrawione bezmyślnie.
Kto stoi murem za tym rządem? Na pewno cała kasta urzędnicza i ich rodziny, na pewno
duża część budżetówki mająca gwarancję zatrudnienia, liczne władze samorządowe i pewnie duża część służb wszelakich. A przeciętny Polak słyszy
przecież w mediach, że przyjście do władzy opozycji to kataklizm, to istna katastrofa. Kłamstwo powtarzane…
Największa opozycyjna partia prawie nie istnieje w mainstreamowych mediach. Nawet nie
chodzi o to, że nie jest zaprasza-
na, tylko trzeba spojrzeć, w jakich proporcjach jest zestawiana w różnych programach publicystycznych. Doszło nawet do
tego, że do niektórych redaktorów politycy PiS w ogóle nie chodzą. Nie ma ich u Lisa i u Olejnikowej. W pierwszym przypadku
program jest w publicznej telewizji i jakoś Krajowej Radzie Telewi-
Za tym rządem stoi cała kasta urzędnicza i ich rodziny, na pewno duża część
budżetówki, liczne władze
samorządowe i duża część
służb wszelakich.
Janusz Wolniak
winien co drugi dzień komentować bieżącą politykę, a nie udawać że go nie ma.
Pusta prezydentura
Kampania Dudy ma szanse na
zwycięstwo, bo dopiero teraz widać jak intelektualnie i merytorycznie pusta jest ta cała prezydentura Komorowskiego, jak
on sam i jego otoczenie nie
jest w stanie nic Polakom zaproponować poza sloganami.
Ilu
jeszcze
Polaków
musi wyjechać z kraju, by pozostali zrozumieli, że tej ekipie trzeba już podziękować?
I prezydentowi, i premierowi,
i tej większości parlamentarnej, i temu folklorowi, tej palikociarni, tej zgrai antychrześcijańskiej. Tej grupie ludzi, która po
to, by trwać w tym układzie, gotowa sprzedać własny naród na
pastwę nowej, genderowej ideologii. Tej sitwie, dla której obojętne jest, kto posiada polską
ziemię, zakłady pracy. Tej władzy, która zafundowała ludziom
pracę do śmierci, stworzyła i toleruje przez lata, antypracowniczy system.
zji nie przeszkadza stronniczość
dziennikarza, a mówiąc dosadnie jego nieuczciwe postępowanie wobec widza.
U Olejnikowej stale goszczą
Palikot, Giertych, Kwach i Misiek,
i tam rzeczywiście nie ma po co
iść. Ludzie poddani tej nieustannej indoktrynacji zaczynają chyba wierzyć, że coś z tym PiS-em
musi być nie tak. Notabene, działacze Prawa i Sprawiedliwości
mają bardzo kiepskich specjalistów od wizerunku.
Nie wiem kto im wmówił, czy Polska nie zasługuje na
też sami w to uwierzyli, że trzeba taką władzę. Tego nie wybaschować prezesa. Kaczyński po- czą nam przyszłe pokolenia.

Podobne dokumenty