Chiny 2007

Transkrypt

Chiny 2007
Krótka impresja z wycieczki do Chin.
Nie będę opisywać wyjazdu do Chin dzień po dniu, bo nigdy nie lubiłam pisać pamiętników
(zainteresowani znajdą opis trasy na jednej z zakładek tej strony). Chcę opowiedzieć o moich
subiektywnych odczuciach i wraŜeniach oraz o stronie organizacyjnej całej wyprawy.
Nie spodziewałam się, Ŝe Chiny są krajem aŜ tak wielkiego kontrastu- jedną nogą w XXI w.,
drugą w dalekiej przeszłości. Z jednej strony drapacze chmur z windami prawie do nieba, z
drugiej stare, bezzębne kobiety w stoŜkowych, słomianych kapeluszach. Estera w przepiękny
sposób potrafiła malować obraz Chin na całej trasie wycieczki, przekazując nam swoją
ogromna wiedzę, doświadczenie oraz pasję w prowadzeniu grup po miejscach egzotycznych
dla przeciętnego „mieszczucha”.
Zadbała równieŜ o waŜne dla mnie wysokie standardy logistyczno-bytowe, tzn. przeloty
wewnętrzne zamiast pokonywania ogromnych odległości autobusem lub pociągiem (poza
jednym przejazdem pociągiem, który równieŜ zaliczam do atrakcji wycieczki) oraz hotele z
tzw. ”wyŜszej półki”, które po dniu pełnym wraŜeń kusiły swoimi wygodami.
Z troską czuwała nad kaŜdym z nas kiedy w swoim roztargnieniu, a to ktoś zagubił się na
lotnisku, a to ktoś zawieruszył paszport ( ten paszport to moja sprawka), a to doradziła jak się
spakować abyśmy nie mieli nadbagaŜu.
A wieczorami był jeszcze czas na pogaduszki i śmiech przy basenie lub kafejce z
wyszukanym drinkiem lub z mniej wyszukanym winem ryŜowym (mającym równieŜ swój
urok).
No i masaŜe na wyspie Hajnan…
Chiński masaŜ, na który nas zawiozła rozłoŜył na łopatki wszystkie masaŜe na jakich byłam,
co więcej po powrocie do Polski boję się odwiedzić swojego Pana Jacka MasaŜystę, bo on
robi „prawie masaŜ”, gdzie prawie robi wielką róŜnicę.
MoŜna by jeszcze długo pisać, szkoda tylko Ŝe słowa to za mało…
Estera mam nadzieję na następne niezapomniane wyjazdy w róŜne egzotyczne strony świata.
Dziękuje…
Sylwia Włodarczyk