Połączył ich Afganistan

Transkrypt

Połączył ich Afganistan
Połączył ich Afganistan
2014-04-05
Rafał Nowak jest spadochroniarzem, podoficerem w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej.
Alexandra Tomlinson amerykańską pielęgniarką, która służyła w szpitalu wojskowym w Ramstein.
Poznali się, gdy Polak trafił tam ranny po ataku talibów na patrol. Zaiskrzyło. Rok temu Rafał
oświadczył się nad Niagarą. Ślub planują jesienią, w Polsce.
Gdy w 2009 roku kapral Rafał Nowak jechał na swoją pierwszą zagraniczną misję, miał 30 lat, w
armii służył od pięciu. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wydarzenia z Afganistanu całkowicie
odmienią jego życie.
Razem z żołnierzami z 6 Brygady Powietrznodesantowej walczył na piątej zmianie polskiego
kontyngentu, gdy został ranny. – 14 lipca pojechaliśmy na patrol w okolice Koghani, w północnej
części prowincji Ghazni. Kiedy wyjeżdżaliśmy z wioski, ostatni wóz, którym ja dowodziłem, wpadł
w zasadzkę rebeliantów – opowiada spadochroniarz. Rosomak został ostrzelany z granatników
RPG. – Odparliśmy atak przeciwnika, a później wezwaliśmy śmigłowiec ratowniczy Medevac –
wspomina. Rannych było czterech żołnierzy, najpoważniej ucierpiał jednak on.
Pocisk z granatnika, który przebił się przez pancerz transportera, ranił Rafała w stopę, pozostali
żołnierze dostali odłamkami. Podoficer trafił początkowo pod opiekę medyków ze szpitala w bazie
Ghazni, potem lekarzy ze szpitala w Bagram, gdzie chirurdzy usunęli mu spaloną skórę ze stopy.
Jednak pacjent wymagał szybkiego przeszczepu, dlatego przetransportowano go do
amerykańskiej bazy w Ramstein. W szpitalu, do którego trafiają najciężej ranni żołnierze po misji
w Iraku i Afganistanie, kpr. Nowak spędził dwa i pół miesiąca.
Właśnie tam, na oddziale szpitalnym poznał kobietę, z którą zamierza spędzić resztę życia:
pielęgniarkę, podporucznik armii amerykańskiej Alexandrę Tomlinson.
Gdy spadochroniarz przyleciał do Niemiec, Alexandra dopiero rozpoczynała służbę w Ramstein.
Wcześniej, po skończonych studiach pielęgniarskich, pracowała w Indiach. Jako wolontariuszka
zajmowała się dziećmi, m.in. w Kalkucie, w szpitalu Matki Teresy.
– Wybrałam służbę w armii, bo chciałam opiekować się rannymi żołnierzami, którzy wracają z
wojny. Wcześniej skończyłam cywilne studia, ale czułam, że służba w wojsku, to jest właśnie to,
co chcę w życiu robić – przyznaje Alexandra.
Gdy wstępowała do armii miała 23 lata. Ponieważ była ochotnikiem, mogła wybrać miejsce służby.
Zdecydowała się na szpital w Ramstein.
Armia i mundur nie były dla niej jednak czymś całkiem nowym. Jej rodzice służyli w wojsku: mama
w żandarmerii, a tata w siłach powietrznych. Alexandra wychowywała się na pustyni, w bazie
wojskowej w Nowym Meksyku (niedaleko miejsca, gdzie Amerykanie w 1945 roku przeprowadzili
pierwszą próbę nuklearną), a później w Oregonie.
– Alexandra nigdy nie była moją pielęgniarką, opiekowała się za to moimi kolegami. Pierwszy raz
Autor: MKS
Strona: 1
zobaczyłem ją trzeciego dnia po przylocie do Ramstein. Przyniosła leki pacjentom, z którymi
leżałem w jednym pokoju – opowiada kpr. Nowak.
Rafał nie ukrywa, że dziewczyna od razu mu się spodobała. – To nie była co prawda miłość od
pierwszego spojrzenia. Dopiero z czasem stała mi się bardzo bliska. Choć to bardzo atrakcyjna
kobieta, to najważniejszy dla mnie był jej charakter – podkreśla żołnierz.
Podobnie o początkach ich znajomości opowiada Alexandra. – Większość mężczyzn wracających
z misji chce spotykać się z dziewczynami. Dlatego w szpitalu trzeba zachować dystans i
profesjonalizm – mówi Amerykanka. I podkreśla, że Rafał był inny. Zaiskrzyło, a los im sprzyjał. –
Pewnego dnia, gdy oprowadzałam stażystów po oddziale, usłyszałam, jak Rafał podaje datę
swoich urodzin. Zwróciłam na to szczególną uwagę, bo obchodzę urodziny tego samego dnia –
mówi Alexandra.
Początkowo trudno im było się porozumieć. On nie znał dobrze angielskiego, ona nie rozumiała
nic po polsku. – Żołnierze nauczyli mnie tylko dwóch zwrotów: „Daj buzi” i „Lubię polskich
żołnierzy”. Potrafiłam to powtórzyć, ale nie wiedziałam, co znaczą te słowa – przyznaje.
Podkreśla, że polskich wojskowych nawet ciężko rannych nigdy nie opuszczał dobry humor. – Są
zwariowani i weseli. Przy tym honorowi, pełni szacunku i odważni. Między Polakami i
Amerykanami jest wiele podobieństw – przekonuje Alexandra.
Spadochroniarz coraz częściej szukał kontaktu z Amerykanką. Towarzyszył jej na dyżurach,
nocami (pielęgniarka musi być przy pacjencie przez całą dobę) oglądali filmy lub po prostu
przyglądał się jej, gdy pracowała na komputerze. Z czasem, gdy poczuł się lepiej, zaczął pomagać
jej w pracy. Przynosił żołnierzom jedzenie i picie, pomagał nawet przy kąpieli niektórych
pacjentów.
– Po sześciu tygodniach mogłem opuścić oddział. Zamieszkałem w hotelu na terenie bazy
wojskowej. Codziennie musiałem przychodzić do lekarzy, więc nadal się spotykaliśmy – mówi kpr.
Nowak. Dopiero wtedy odważył się i zaprosił ją na obiad. Zgodziła się. – Początkowo musieliśmy
kryć się z naszymi uczuciami. W armii amerykańskiej oficer nie powinien wiązać się z podoficerem
– mówi.
Jednak kilka tygodni później musieli się rozstać. On wrócił do Polski, ona została w Niemczech.
Oboje bali się, że uczucie, które ich połączyło może nie przetrwać takiej próby. – Pojechałem do
niej na święta, a później widywaliśmy się zwykle raz w miesiącu. Na dłużej rozdzieliły ich kolejne
misje. On ponownie pojechał do Afganistanu, Alexandra rozpoczęła służbę w Iraku. Po powrocie z
misji pracowała w szpitalu w Waszyngtonie.
– Gdy drugi raz wróciłem z Afganistanu, wiedziałem już, co trzeba zrobić. Kupiłem w Polsce
pierścionek i poleciałem do Stanów – opowiada kapral. Oświadczył się rok temu przy
wodospadzie Niagara. – Nigdy nie planowaliśmy ślubu. Dlatego jego oświadczynami byłam
zupełnie zaskoczona. Ale oczywiście powiedziałam „tak!” – mówi pani oficer.
Od pewnego czasu mieszkają razem w Polsce. Ona zrezygnowała ze służby, nie pracuje także
jako pielęgniarka. Uczy się języka polskiego. Żeby utrzymać uprawnienia pielęgniarskie, będzie
Autor: MKS
Strona: 2
wyjeżdżać raz w roku do pracy w Stanach Zjednoczonych.
Para chce się pobrać. Przepisy wymagają, by na zawarcie małżeństwa obcokrajowców zgodę
wydał sąd. – Niezależnie od tego, kiedy dostaniemy zgodę na ślub cywilny, planujemy złożyć
przysięgę w kościele 20 września – zapowiadają oboje.
Autor: MKS
Strona: 3