~ 1 ~ Katecheza 2017.02.14 – Gdy starasz się uwolnić od zła i

Transkrypt

~ 1 ~ Katecheza 2017.02.14 – Gdy starasz się uwolnić od zła i
Katecheza 2017.02.14 – Gdy starasz się uwolnić od zła i szukasz dobra
(reguła 9)
Rozdział 3
Odczytaj samego siebie… pięknego czy brzydkiego
2. Gdy starasz się uwolnić od zła i szukasz dobra (reguła 9)
Dziewiąta Reguła: Są trzy główne przyczyny twego strapienia. Pierwsza –
ponieważ jesteś oziębły, leniwy i niedbały. To twoja wina, jeśli pociecha duchowa
odchodzi od ciebie. Druga – gdyż Bóg chce ci pokazać kim jesteś i jak daleko
postąpisz bez bodźca Jego pociechy. Trzecia – abyś doświadczył, że nie od ciebie
zależy wzrost czy podtrzymywanie wielkiej pobożności, intensywnej miłości, łez lub
jakiejkolwiek innej pociechy duchowej, ale że wszystko jest łaską Bożą, a to w tym
celu, abyś nie uwił sobie gniazdka w domu innego, unosząc się pychą lub
przypisując sobie to, co jest jego darem (ĆD 322).
Jak interpretować strapienie?
Kiedy zaczynasz ślizgać się na pochyłym lodzie, nie pomoże ci zastanawianie się,
dlaczego upadasz. Przede wszystkim zatrzymaj się! O tym mówiły reguły
poprzednie. Potem spokojnie możesz zobaczyć, jakie to są przyczyny, które
wystawiły cię na niebezpieczeństwo. A to w tym celu, abyś umiał odpowiednio
postępować w przyszłości. Wcześniej powiedziałem ci, co należy czynić i czego
nie należy czynić, jak myśleć i czego oczekiwać w strapieniu. Są to postawy
praktycznie konieczne od zaraz, aby unikać upadku lub naprawić szkody. Obecnie
pożytecznym będzie, aby ci powiedzieć, jak należy rozumieć strapienie.
To zło, a nie Bóg, sprawia ci smutek i wystawia cię na próbę. Bóg sam z siebie daje
ci radość i aprobuje cię. Nie może bowiem kusić nikogo (por. Jk 1,13).To
nieprzyjaciel zawsze zasmuca i kusi, jak to było w przypadku Hioba. Bóg
dopuszcza to na człowieka dla większego jego dobra: rzeczywiście „wszystko”
współdziała dla dobra człowieka (por. Rz 8,28). Również zło, skoro już istnieje,
jest miejscem, w którym wylewa się przeobficie łaska (por. Rz 5,20) – chociaż nie
powinniśmy z tej racji czynić zła (por. Rz 3,8; 6,1.15)!
Trzy mogą być przyczyny strapienia: zło popełnione przez ciebie, zło tobie
wyrządzone i samo zło świata, które jest zarówno w tobie, jak i we wszystkich
innych. Na drodze rozwoju potykasz się stopniowo z tymi trzema największymi
niewolami, które reprezentują odpowiednio: owoce, pień i korzenie zła. Celem tej
walki jest zawsze możliwość czynienia dobra, twoje stopniowe wyzwalanie się.
Strapienie należy traktować jako oderwanie się i wyzwolenie, naprawę i
oczyszczenie, ekspiację i zwycięstwo trzech poziomów zła istniejącego w każdym
z nas.
~1~
Pierwszą przyczyną strapienia jest zło, które ty czynisz. To twoja wina, ponieważ
„chwiejesz się na obydwie strony” (por. 1 Krl 18,21), jesteś zdrętwiały, ospały,
leniwy i niedbały. Zamiast czynić to, co podoba się Bogu, czynisz to, co się tobie
podoba. Idziesz za swymi zachciankami, zamiast podążać za wolą Boga. Słuszną
konsekwencja, gdy opuścisz Boga jest to, że odczuwasz Jego odejście. Nie dlatego,
że On rzeczywiście cię opuścił, ale ponieważ tyś Go opuścił. Ciemność, którą
odczuwasz, jest wezwaniem do światła, dzwonkiem, alarmem do większego
zaangażowania się. Bądź odpowiedzialny!
To wyrzuty (pierwsza zasada) uświadamiają ci, że latasz zbyt nisko, ponad sobą
samym. Marnotrawisz swe życie. Mamy tu do czynienia z doświadczeniem
mistycznym negatywnym: pozbawieniem tego, co nadaje wartość twej egzystencji.
Czujesz się znużony, zgaszony, zły, pozbawiony ideałów, przybity, pusty,
niespokojny, nic cię nie pociąga, obcy wszystkiemu i wszystkim, także samemu
sobie, a to dlatego, że stworzony zostałeś dla drugiego człowieka, dla INNEGO. A
zatem obudź się!
Jest to strapienie zbawcze, poprzez które Bóg pragnie wyrwać cię z niedoli zła,
które popełniasz (także z powodu zaniedbania), abyś osiągnął radość, dla której
zostałeś stworzony. Droga prowadzi przez mękę, niedostatek, cierpienie, wstyd i
zamieszanie z powodu tego wszystkiego, co narzuciło się tobie w sposób kłamliwy,
prezentując się jako przyjemność, radość, piękno i dobro.
Jeśli uznajesz swoje zło, czynisz rzecz najbardziej wzniosłą, jaką może uczynić
człowiek i którą zawsze usiłował czynić. Nie staraj się usprawiedliwiać przypisując
winę innym, sytuacjom, nieprzewidzianym okolicznościom. Nie postępuj jak
Adam, który obwinia Ewę i węża. Ty zwyciężasz zło na tyle, na ile jesteś
rzeczywiście zdolny wziąć na siebie odpowiedzialność za nie. A zatem zamiast
bronić się lub pognębiać siebie, zamykając się w samym sobie, podejmij z
większym zapałem i odwagą naśladowanie Tego, którego opuściłeś, a który nie
pozostawia cię nigdy samego. Zobacz dobrze, czy jest w tobie coś, czego nie
powinno być, i pracuj nad tym problemem poprzez rachunek sumienia
szczegółowy.
Teksy Biblijne:
Łk 23,40-43: jedne z dwóch złoczyńców reprezentuje przykład skrajny i wzorcowy
każdego krzyża. Uznaje, że jest tu słusznie, z własnej winy, i otwiera się na
zbawienie, jakie mu ofiaruje Pan, który cierpi niesprawiedliwie po to, by być blisko
niego.
Oz 2,4-15: zniszczenie jest wezwaniem do nawrócenia.
Ez 18,23-32: jest mocnym wezwaniem do osobistej odpowiedzialności, a nie tylko
odpowiedzialności zbiorowej. Temat centralny przepowiadania prorockiego to
wychowanie człowieka do tego, aby czuł się odpowiedzialnym za własne zło. Jest
to warunek dostąpienia zbawienia.
~2~
Drugą przyczyną strapienia nie jest zło, które ty popełniasz, ale to, jakie wyrządzili
tobie inni lub twoje występki. Rany te i wspomnienie o nich zamykają cię w
samym sobie i trzymają cię jako zakładnika doprowadzając do tego, że sam cierpisz
i odwzajemniasz z procentem to, czego doznałeś. Strapienie z powodu twego
egoizmu, naturalne po grzechu, ma charakter zbawczy. Poprzez nie, przy
cierpliwym wysiłku wyjaśnienia, przetworzenia i integracji, Bóg pragnie oczyścić
twoją miłość, uwalniając cię od twego egoizmu, będącego bezpośrednim źródłem
każdego zła, jakie popełniasz.
Tego rodzaju strapienie ma miejsce wówczas, gdy dobrze analizując siebie,
odnosisz wrażenie, że jesteś czujny i nastawiony na czynienie tego, co się Bogu
podoba. Pomimo to, gdy wcześniej czułeś się zadowolony z tego, że jesteś z
Panem, obecnie jesteś strapiony, czy lepiej – oschły, nie doznajesz upodobania w
Nim. Jesteś podobny do pustyni bez wody, bez pociech, wystraszony,
zaniepokojony, melancholijny, wystawiony na wszelkie negatywne myśli, skłonny
do zniechęcenia i pozostawienia wszystkiego. To wszystko zło, jakiego doznałeś z
– lub bez twej winy, wypływa na wierzch, napastuje cię i chce cię osaczyć ze
wszystkich stron.
Zjawisko to w łagodnej postaci zdarza się wszystkim tym, którzy poszukują Pana.
Kiedy nadejdzie w postaci mocniejszej i trwa przez dłuższy okres, nazywane jest
„nocą zmysłów” (prawdopodobnie prorocy i mistycy mówią i doświadczają jako
pierwsi tego, co w późniejszym okresie stało się udziałem wielu, a pod koniec
stanie się udziałem wszystkich: zobaczą z góry prawdę rzeczywistości).
Kiedy przeżywasz ten stan, nie upadaj na duchu i dziękuj Bogu. Ofiaruje ci właśnie
dar, pragnie, abyś Go kochał, a nie swoje zadowolenie z Niego. Pokazuje ci swoją
pustą rękę, abyś wreszcie wzniósł swój wzrok ku Jego obliczu. Pragnie, abyś
przeszedł od pociech Bożych do Boga pociech, od miłości Jego darów do miłości
Jego samego. Przyjmij to strapienie jako oczyszczenie ze wszystkiego zła
przeszłego, które utrwala się w twym egoizmie, samoistnym także w stosunku do
ciebie.
Kurczak lubi paszę, nie gospodynię domu. Tak i ty jesteś łasy na to, co ci Bóg daje,
a nie na samego Boga. Nie myl Jego ze swoimi wrażeniami o Nim. Uczyniłbyś w
paszy swego boga, co niestety dość często, jeśli nie zawsze, czynią osoby
duchowne!
Jeśli jesteś nieuważny na tym delikatnym etapie podróży, ryzykujesz upadek. Nie
odczuwając więcej Boga, zniechęcasz się i przestajesz się modlić, lub zadawalasz
się trwaniem w bolesnej otchłani przeciętności. Jest to natomiast pora, aby
wykonać jakościowy skok. Staw czoła tej oschłości jako odarci cię ze wszystkich
twych upodobań i wezwaniu do bardziej prawdziwej miłości wobec Boga. W tej
sytuacji twoja modlitwa, jeśli nawet wydaje ci się niegodna tego imienia, jest jak
~3~
„żyła”. Jeśli nawet nie odczuwasz żadnej przyjemności, co więcej odczuwasz
jedynie przykrość kłującej cię igły, Bóg karmi cię bezpośrednio.
Nie postępuj tak, jak ci, którzy mówią: „Jakąż to korzyść miałem idąc za Panem?”
Jest to „bardzo przykra mowa dla Jego uszu” (por. Ml 3,13-15) i dla Jego serca. Ty
cenisz sobie więcej Jego dary od Niego samego. Praktycznie jest to wyraz pogardy
dla Niego. Bardziej cenisz sobie obrączkę zaręczynową, niż narzeczonego.
Na początku życia duchowego Bóg daje ci przyjemność jedynie dlatego, gdyż
jesteś słaby i pragnie zrównoważyć atrakcyjność zła. Kiedy jednak zło już ci się nie
podoba i przezywasz szczęście z tego, że Jemu się podobasz, wówczas ustają Jego
rozkosze, abyś szukał tylko Jego samego. W ten sposób masz całkowite
upodobanie w Nim. I to, jeśli kochasz, jest twoim szczęściem, źródłem wszelkiej
radości.
Bądź zatem czujny, aby nie szukać swoich upodobań, zamiast Jego woli. Techniki
modlitwy, szczególnie na wchodzie, ryzykują to, że służą szukaniu własnego ja
zamiast Boga. Własne dobre samopoczucie, pokój i pogoda ducha, własne odczucia
i wewnętrzne bicie serca mogą być pożyteczne, jeśli nie myli się ich z mistyką. Nie
mieszaj Boga nawet z twymi wewnętrznymi poruszeniami, gdy wymawiasz
magiczne słowa, np. „Och” lub wszelkiego rodzaju mantry. Wszystko to może
sprzyjać twemu zdrowiu. Być może, że pomagać ci będzie w modlitwie, ale nie jest
ani zbawieniem, ani modlitwą.
„Impuls mistyczny”, jak impuls seksualny, może wyczerpywać się w autoerotyzmie
duchowym, zmierzając do poszukiwania własnej przyjemności zamiast zakwitać w
bezinteresownej miłości ku INNEMU. Tu tkwi różnica między rajem i piekłem,
relacją z Bogiem i zamknięciem się we własnym ja. Kontemplatycy swego ja
nazwani są przez Ruysbroeck’a „kontemplatykami sztana!” Pragnienie
zmysłowych doznań zastępuje głód Boga, a ufność w nich położona eliminuje
wiarę w Boga i w Jego słowo.
Teksty Biblijne:
Oz 2,16-25: pustynia jest uprzywilejowanym miejscem, aby na nowo podjąć dialog
miłości z Bogiem.
Pieśni nad Pieśniami jest w całości ukryciem się Umiłowanego jako bodźcem do
pragnienia i poszukiwania.
Łk 11, 9-11: w modlitwie zanikają nasze negatywne projekcje dotyczące Boga –
nasze upory, nasze nienawiści, aby zrobić miejsce dla daru Ducha Świętego.
Trzecią przyczyną strapienia nie jest zło przez ciebie uczynione, ani to, jakiego
doznałeś, lecz raczej zła atmosfera, jaką wszyscy oddychamy, zło świata:
nieznajomość siebie i Boga, w której każdy ma swój odpowiedni udział.
~4~
To strapienie jest jeszcze mocniejsze, ale też bardziej zbawcze niż poprzedni. W
nim wstawiasz czoła i gasisz samo źródło zła, aby dojść do pełnej wolności, która
ci daje poznanie prawdy o sobie i o Bogu.
Bardziej chodzi tu o noc, gęsty duchowy mrok, niż o strapienie i oschłość. Czujesz
się oddalony od świata i od Boga, co sprawia ci mękę. Czujesz się odłączony od
Tego, kogo kochasz, zawieszony w pustce, bez żadnego upodobania, czujesz
niesmak wobec siebie i wszystkiego. Także modlitwa nie daje ci żadnej
przyjemności i ulgi. Z drugiej strony doświadczasz w sobie brak wrażliwości i
zaślepienie. Przeraża cię to, że nie dostrzegasz w sobie żadnego światła. To
niewiele, co dostrzegasz, to jedynie zła, które blokuje cię wewnątrz i przynosi
smutek. Od Boga nie ma żądnego znaku aprobaty czy przychylności. Czujesz, jak
pogrążasz się w nicości wystawiony na lenistwo i utrapienie, kuszony, by zwątpić
w Boga, przeklinać Go za brak Jego obecności lub przeceniasz siebie, czyniąc z
siebie, z twojej pustki wraz z jej fantastycznymi czy realnymi dodatkami, twojego
bożka.
Zjawisko to w postaci lekkiej zdarza się wszystkim tym, którzy rzeczywiście
szukają Pana. Jeśli prezentuje się w mocniejszej postaci i przez dłuższy okres,
określa się je jako „noc duchowa”, podczas której ktoś siada przy stole z
bezbożnikami, jak Chrystus policzony między nich (por. Łk 22,37; Iz 53,12),
uczestnik ich uczty, nasycony aż do mdłości ich gorzkim pokarmem.
Przyjmij z odwagą tę noc krótką lub długą, bez względu na to czy będzie trudna,
czy może bardzo trudna. Jest to okazja do definitywnego zwycięstwa, uwolnienia
się od zła świata, jakie odnajdujesz w twym sercu, i w centrum którego ty się
znajdujesz. „Trzymaj twego ducha w piekle i nie rozpaczaj” (Silvano del Monte
Athos).
Poprzez fakt, że pociecha nie jest do twej dyspozycji, Pan chce ci dać do
zrozumienia, że ty bez Niego jesteś niczym i nic nie możesz. On natomiast przez
swą łaskę jest Tym, który daje ci istnienie i całą moc. Uważaj, abyś nie
przywłaszczył sobie daru. Oznaczałoby to jego unicestwienie, jak to uczynił Adam.
Jego grzech sprowadził to uzdrawiające homeopatyczne lekarstwo. Ponadto lepiej
rozumiesz, że pociecha jest Bożym darem. Jest też Jego czystą miłością wobec
ciebie, chociaż w żaden sposób nie mogłeś i nie zdołałeś na nią zasłużyć.
W ten sposób wzrastasz w pokorze i ufności, że wszystko jest łaską. Oczyszczasz
się z wszelkich roszczeń i pozostajesz w oczekiwaniu darów Bożych i Jego samego
jako daru. On w rzeczywistości pragnie dać ci siebie samego i pragnie, abyś ty
oczekiwał Go cierpliwie, nie zadawalając się niczym innym poza Nim. Nie jest On
niczym innym z tego, co myślisz i czego pragniesz, a jednak jest wszystkim tym,
czego pragniesz.
Tu, gdzie odniesione zostało zwycięstwo nad korzeniem wszelkiego zła, jawi się
również wszystko zło. Tu też czujesz się jak nigdy łatwy do zranienia. Gdybyś
tylko i zawsze doświadczał pociech, przywłaszczyłbyś je sobie i wzbiłbyś się w
~5~
pychę. Stałbyś się jak Lucyfer. Strapienie natomiast utrzymuje cię w pokorze i
ufności. Daje ci poznać samego siebie, że wszystko otrzymujesz z miłością, a On
udziela ci wszystkiego, bo cię kocha.
Wielką wartość posiada to strapienie, które tak ci ciąży i które, jeśli jesteś
niecierpliwy, niezawodnie stanowi niebezpieczeństwo popadnięcia w rozpacz lub w
oziębłość, która wywołuje wymioty Boga (por. Ap 3,15), tylko nie twoje.
Prowadzenie przeciętnego życia duchowego jest tak nędzną sprawą, jak zgodzenie
się na przegrane małżeństwo.
W tej sytuacji, kiedy uważasz, że zbyteczną rzeczą jest modlitwa, twa modlitwa jest
jakby „transfuzją”, podczas której Bóg w sposób tajemniczy daje ci swoją krew,
swoje życie, samego swego Ducha. Podczas tej nocy zamieszkuje w tobie Jego
światło. Poprzez tę pustkę Bóg stwarza w tobie „swoją” przestrzeń. Daje ci pokorę,
która opróżnia cię z siebie oraz ufność, która cię Nim napełnia.
Pokora bez ufności to depresja. Ufność bez pokory to zarozumiałość. Depresja i
zarozumiałość to dwaj nieśmiertelni wrogowie. Idą zawsze razem, chociaż zwykle
dostrzegasz tylko jednego, tego słabszego w danej chwili.
Teksty Biblijne:
Rdz 15,1nn: Abraham wierzy obietnicom Bożym, chociaż nie dostrzega niczego.
To właśnie poczytane mu zostało za sprawiedliwość. Jest to „sprawiedliwość”
radykalna, sprawiedliwość syna, który wierzy w miłość ojca.
Rdz 18,1nn: Bóg dotrzymuje obietnicy dania syna, kiedy Abraham i Sara nie są już
w stanie począć.
Ks. Jerzy Stefański – O Mszy Świętej najprościej
9. Po co okadzenie?
Obrzęd okadzenia, który w czasie Mszy Świętej możemy kilkakrotnie zauważyć,
nie wpływa na jej ważność. Ta czynność, pozbawiona pozornie praktycznego celu,
ale sama w sobie zawierając piękną, duchową rozrzutność, połączona z estetyczną
wonią spalanego kadzidła, symbolizuje jednak coś, co należy się tylko Bogu.
Okadzanie jest bowiem plastyczną, obrazową katechezą, ukazującą nam w
symboliczny sposób obecność Chrystusa w liturgii Mszy Świętej (i nie tylko Mszy
Świętej). Tę obecność podkreśla okadzanie ołtarza, krzyża czy paschału, gdyż te
liturgiczne przedmioty uosabiają samego Zbawcę i Odkupiciela. Dotyczy to także
okadzanie postaci chleba i wina spoczywających na ołtarzu, które po powtórzeniu
wieczernikowych słów Chrystusa w czasie konsekracji staną się Jego Ciałem i
Krwią. Podobnie okadzając księgę Ewangelii czy cały lud zgromadzony przed
ołtarzem podkreśla się, że z Biblii płynie do nas słowo samego Boga oraz że w
zgromadzonym ludzie Bożym również obecny jest Chrystus. Wreszcie okadzony
~6~
bywa sam celebrans, gdyż i on także działa z polecenia i w imieniu samego
Chrystusa.
W sumie okadzenie przypomina, że Chrystus obecny jest w liturgii mszalnej na
cztery sposoby: w osobie celebransa, w słowie Bożym, w istotnych znakach
sakramentalnych oraz w ludzie Bożym.
1. W osobie celebransa. To z polecenia Chrystusa kapłan sprawuje Mszę Świętą.
To Chrystus nakazał: „To czyńcie na moją pamiątkę”. To z polecenia Chrystusa
kapłan czerpie moc przebaczania i odpuszczania grzechów, czyli wyłącznie z Jego
autorytetu i mocy, przez które człowiek-kapłan uosabia to, co Boskie, Chrystusowe.
2. W słowie Bożym. Gdy słyszymy słowo biblijne, zwłaszcza ewangelijne,
przemawia do nas Chrystus. To ono poucza, wyjaśnia, nakazuje, uobecnia
wydarzenia, którymi Bóg nas zbawił i odkupił, dlatego tylko Jego słowo ma moc
zobowiązującą, zdolną przemienić i udoskonalić nasze codzienne życie i
postępowanie.
3. W istotnych znakach sakramentalnych. Okadzanie ołtarza, na którym spoczywa
chleb i wino, przypomina o Wydarzeniu Wieczernikowym, w czasie którego
Chrystus utożsamił się właśnie z tymi dwiema postaciami, zapewniając nas na
zawsze, że jest to rzeczywiście Jego Ciało i Jego Krew za nas ofiarowane.
4. W zgromadzeniu liturgicznym. Wspólnota obecna na liturgii Mszy Świętej nie
jest przypadkowym wiecem czy capstrzykiem. To religijne, tajemnicze „bycie
razem”. Zapewnia o tym sam Chrystus słowami: „gdzie dwaj albo trzej są
zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich”. Być razem i do tego mieć coś
wspólnego – to ideał wspólnoty. Czyż obecność Chrystusa wśród nas nie
zobowiązuje wszystkich do stałego budowania wspólnoty, pomagania sobie także
poza liturgicznym spotkaniem?
10. „Panie, zmiłuj się nad nami”
Msza Święta jest dla wierzącego rzeczywistością najświętszą. My jednak,
uczestnicy tej liturgii, obciążeni jesteśmy tym wszystkim, co słabe, grzeszne,
chrome, niedoskonałe, ludzkie. Aby zatem godnie brać udział w celebracji
eucharystycznej, każdy z nas musi najpierw uznać swą niedoskonałość i grzeszność
oraz potrzebę przebaczenia i miłosierdzia, którego udzielić może tylko Bóg.
Do właściwego i godnego uczestnictwa w liturgii eucharystycznej przygotowuje
nas mszalny akt pokuty. Może on z wyboru celebransa, przybierać trojaką formę.
Najpowszechniejsza jest modlitwa pokutna nazywana często „spowiedzią
powszechną”, gdyż rozpoczyna się od słów: „Spowiadam się Bogu
Wszechmogącemu…”. Pokornie wyznajemy tu przed Bogiem i Kościołem prawdę
o sobie, a także o potrzebie pomocy „z zewnątrz” – bo nie dokonam
samozbawienia, bo jestem uzależniony od Bożego daru łaski, od daru
Chrystusowego Odkupienia. To publiczne wyznanie win podpowiada zarazem, że
każdy grzech jest nie tylko prywatną sprawą, lecz osłabia nas wszystkich, całą
~7~
społeczność wierzących – czyli ze mną, z moim dobrem cały Kościół może być
lepszy i odwrotnie: mój grzech osłabia i rani cały ziemski Kościół. Wszystkim nam
bowiem grozi zaćmienie sumień w atmosferze fałszywych proroków etyki
niezależnej od Dekalogu i od zdrowego rozsądku.
Inną możliwością aktu pokutnego jest formuła litanijna składająca się z dwóch
części. W pierwszej można skorzystać z propozycji podanych w Mszale Rzymskim
lub nawiązać do wydarzeń danego okresu liturgicznego. Można także na Mszy
Świętej połączonej z innym sakramentem czy inną celebracją (np. z liturgią
pogrzebową) dostosować odpowiednie wezwania. Druga cześć tej litanijnej
formuły pokutnej kończymy zawsze aklamacją: „zmiłuj się nad nami”. Podobnymi
słowami błagał o zmiłowanie już „dobry” łotr na krzyżu, na Wzgórzu Trupiej
Czaszki. Tak też wołał ewangeliczny ślepiec Bartymeusz: „Jezu, zmiłuj się nade
mną”. Gdy odmawiamy jako akt pokutny formułę niezawierającą dialogowanej
odpowiedzi: „zmiłuj się nad nami”, wykonuje się zawsze dodatkowo śpiew Kyrie
eleison, czyli Panie, zmiłuj się nad nami. Jest to najkrótsze wyznanie naszej wiary
w miłosiernego i przebaczającego Boga. Słowa te były wypowiadane w liturgii już
w czasach Kościoła starożytnego.
Każdą z powyższych formuł aktu pokutnego poprzedza zawsze zachęta celebransa
do uznania przed Bogiem (w ciszy, w autorefleksji), że jesteśmy grzeszni. Jeśli na
początku Mszy Świętej ma miejsce tzw. aspersja, czyli pokropienie wiernych wodą
święconą, opuszcza się akt pokutny, gdyż owo pokropienie jest przypomnieniem
skutków chrztu świętego, czyli odpuszczenia wszystkich grzechów. Akt pokutny
nie może pozostać na poziomie rytualnego obrzędu, lecz sygnalizuje nam potrzebę
zrozumienia cnoty pokuty jako stylu życia chrześcijańskiego.
~8~