Uczelnia przyjmująca: AIBU w Bolu, T
Transkrypt
Uczelnia przyjmująca: AIBU w Bolu, T
Sprawozdanie z wymiany studenckiej Student: Angelika Zając ([email protected]) Uczelnia przyjmująca: AIBU w Bolu, Turcja Okres: rok akademicki 2011/2012, semestr letni Przed wyjazdem: Decyzja o wyjeździe w moim przypadku zapadła w ostatniej chwili, toteż miałam dosłownie kilka dni na opracowanie learning agreement i skompletowaniu wszystkich dokumentów niezbędnych do wysłania do uczelni przyjmującej. Było to jedno z najbardziej zakręconych obowiązków jako przyszłego studenta Erasmusa. Wybór kraju i uczelni był prosty, ponieważ Turcja od zawsze wzbudzała we mnie ciekawość, ze względu na różniącą się religie i styl życia tamtejszej ludności. Z pośród wielu uczelni zdecydowałam się na wybór AIBU, znajdującej się w małym miasteczku Bolu, położonym między Istambułem i Ankarą. Na moją decyzję mieli wpływ również zaprzyjaźnieni Erasmus z Turcji, w tym czasie przebywający na wymianie w naszej uczelni. Wiza: Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi z uczelni przyjmującej wraz z zaproszeniem należy się zaopatrzyć w wizę, którą otrzymujemy w Ambasadzie Tureckiej w Warszawie. Wbrew pozorom ta część przygotowań była bardzo prosta. Po zapoznaniu się z innymi sprawozdaniami, wiesz już że : 1. potrzebny jest ważny paszport minimum 6 miesięcy, 2. planując załatwianie formalności, sprawdzić kiedy i w jakich godzinach pracuje Ambasada, 3. skompletować potrzebne dokumenty (zaproszenie z uczelni przyjmującej, potwierdzenie o wyjeździe z BWM, paszport, zdjęcia, i KOPIE dokumentów, bo na miejscu nie ma możliwości kopiowania), 4. być na miejscu rano (dosłownie przed samym otwarciem), 5. wypełnić ankietę (gdy chcesz zostać dłużej niż określa to zaproszenie z uczelni przyjmującej, możesz wpisać maksymalnie 2 tygodnie późniejszą datę, a jaka będzie ostateczna decyzja, tego już nie wie nikt), 6. odbiór wizy to przeważnie ten sam dzień, godziny popołudniowe Gdy wracałam z Warszawy, z wizą w reku, czułam się już jedną nogą w Turcji. Zaraz po wysłaniu swojego zgłoszenia do AIBU, pracownicy Erasmusa z tamtejszej uczelni nawiązali ze mną kontakt, po czym zostałam skontaktowana z moją mentorką z tamtejszej uczelni (student AIBU pomagający w organizacji i pomocy podczas pobytu na Erasmusie). Warto skorzystać z możliwości posiadania takiego mentora. To ona pomogła mi wybrać miasto przylotu, lotnisko, podpowiedziała jaka sieć telefoniczną wybrać, jaki środek transportu wybrać wraz z zaznaczeniem konkretnej nazwy firmy, itp.). Kwestia transportu jest dowolna. Ja osobiście wybrałam samolot i kupiłam bilet w obie strony. Było to najkorzystniejszym rozwiązaniem, z uwagi na to że niestety nie otrzymałam nawet częściowego zwrotu kosztów podroży. Podróż: Było to pewnego rodzaju przygodą, a przynajmniej w moim wykonaniu. Dlaczego? Po pierwsze transport z bagażami do Warszawy. Na szczęście na miejscu czekali znajomi, tak więc nie było rozpaczy z transportem i bagażami (kobieta ma skłonność do posiadania bagażu większego niż ona sama). Na miejscu kontrola paszportowa – bez problemu. Wylatując z Turcji miałam tylko lekkie zawirowanie i spotkanie z policją, mianowicie przy kontroli należy okazać tzw. Permission (o tym później), o którym dosłownie zapomniałam, ale na szczęście miałam przy sobie w bagażu podręcznym. Popołudniu wylot, przesiadka w Monachium, po czym przylot do Istambułu okolu godz 23 czasu tamtejszego (przestawiamy zegarki o godz do przodu). Po odbiorze bagażu rejestrowanego przyszedł czas na wymianę euro na tureckie liry (zorganizowanie kantoru o północy jest możliwe, w końcu to lotnisko, tam ludzie nie śpią :) ). Jeszcze przed przylotem wiedziałam o braku transportu do Bolu w środku nocy, więc postanowiłam pozwiedzać lotnisko aż do pierwszego autobusu (koło godz 6 rano). Na szczęście długo nie musiałam błąkać się sama, bo turecka ludność jest tak uprzejma i pomocna (co naprawdę daje się odczuć dosłownie wszędzie), że pierwsze wskazówki i kolacje (pierwszy prawdziwy turecki kebab) otrzymałam zaledwie kilkanaście min po przylocie, od zespołu jednej z firm pracujących na lotnisku. Przed południem, następnego dnia byłam już w Bolu, gdzie na dworcu autobusowym czekała na mnie mentorka. Ta bieganina, emocje, stres związany z ogromem załatwień, dał się odczuć wieczorem, i to zmęczenie po kilkunastu godzinach bez snu – niebanalne. Formalności na miejscu: Musiałam się uporać ze zmianą learning agreement. Było trochę zamieszania i niejasności, ale wspólnie z pracownikami Biura Erasmusa i wykładowcami, udało mi się pokonać wszelkie „papierkowe” formalności. Coś co było najważniejszą sprawą to zgłoszenie się na komendę policji i wyrobienie pozwolenia na pobyt tymczasowy (wspomniany permission). Za dokument ten obowiązuje opłata w wysokości okolu 200 tureckich lirów! Pakujemy ze sobą dokumenty typu paszport, zdjęcia i wszystko inne, i obowiązkowo mentora, no chyba ze jesteś przynajmniej na poziomie podstawowym z języka tureckiego :D Formalności związane z zakwaterowaniem się w akademiku są łatwe, gdy masz przy boku tureckiego znajomego (mentor jest w tym momencie wybawieniem po raz kolejny). Wyrobienie legitymacji odbywa się od reki i również jest o wiele łatwiej gdy mamy Turka przy boku. W sumie to pierwszy raz w każdym nowym miejscu milo mieć kogoś kto będzie chociażby w roli tłumacza i przewodnika, ponieważ nie wszyscy znają angielski. Akademik: Warunki mieszkaniowe w akademiku były na dobrym poziomie, ale pokoje 6-co osobowe! Dobre zorganizowana garderoba która dawała całkowita prywatność pomimo 6-co osobowej załogi :) Pokoje nie zamykane na klucze, ale każdy posiadał własna szafkę która wyposażona była w zamek, co powodowało ze wszystko co w jakiś sposób cenne możesz bezpiecznie przechować. Osobiście uważam że jest to dosyć komfortowe rozwiązanie, bo tam o kradzieżach nie słyszałam. Taka historyjka na marginesie: pewnego razu zaginął mi proszek i płyn do prania wraz z ubraniem, zdziwiło mnie to bardzo, ale po 2 dniach wszystko wróciło na miejsce, do tej pory nie mam zielonego pojęcia co to miało być?? Dodatkowo akademik wyposażony w pokój dzienny, gdzie można obejrzeć telewizje czy po prostu spotkać się na pogaduszki. Z racji tego, że pokoje są zatłoczone, toteż do nauki są przeznaczone specjalne pomieszczenia, gdzie naprawdę czuje się ten klimat nauki. Innym, bardzo ważnym miejscem w akademiku była stołówka. Oprócz szybkiego przekąszenia czegoś na śniadanie czy kolacje – miejsce spotkań i nawiązywania znajomości z mieszkańcami z innych akademików :) Obowiązywały również zasady które początkowo trochę przerażały, później dziwiły, a na końcu były codziennością Mianowice: 1. lista obecności podpisywana każdego wieczoru (Erasmus ma nieformalne przyzwolenie do omijania tej konieczności) 2. gdy planujesz powrót do akademika, to zrób to przed 23:30, oraz gdy masz zamiar wyjść to również nie później niż przed ta godzina 3. urządzenia elektryczne w postaci kuchenki elektrycznej surowo zabronione! (zdarzały się kontrole). Kampus: Miejsce które można było nazwać miasteczkiem akademickim z prawdziwego zdarzenia. Obszar na którym znajdowało się wszytko co potrzebne: market, salon fryzjerski, bank z bankomatem, poczta, sklepik typu 1001 drobiazgów, kiosk, kawiarnie, cukiernia, salon rozrywki, sklep papierniczy, czy księgarnia z wypożyczalnia rowerów, a także biura firm przewozowych. Do tego kompleks sportowy z basenem, siłownia i fitness. Aby się dostać na teren kampusu (główna brama wjazdowa) każdy zainteresowany przechodził przez kontrole dokumentu przeprowadzaną przez sztab ochroniarzy (brak posiadania legitymacji zobowiązywało do pozostawienia innego dokumentu w strażnicy). W pierwszych dniach po przyjeździe nie posiadając jeszcze legitymacji studenta AIBU i bez znajomości języka tureckiego hasło „Erasmus” albo dla ambitnych „yabancı öğrenci”- student z zagranicy, wystarczały w zupełności. Zaraz przy kampusie znajdował się szpital, więc pomoc medyczna szybka. Do miasteczka (centrum Bolu) oddalonego o okolu 15km można było się dostać busem, gdzie koszt jednorazowego przejazdu to niewiele ponad 1 TL. Standardowo kurs jest co 15min. Uczelnia: Po ostatecznym skompletowaniu listy zajęć na jakie się zdecydowałam, przyszedł czas na spotkania z wykładowcami W większości były to zajęcia indywidualne w których brały udział inni studenci Erasmusa. Z ułożeniem tygodniowego planu zajęć, ustaleniem formy zajęć, zaliczeń oraz programu zajęć nie było problemów – z wykładowcami można dojść do porozumienia, są pozytywnie nastawieni do zagranicznych studentów i służą pomocą zawsze. Z komunikowaniem się nie było problemu, ponieważ wykładowcy znają angielski i posługują się nim biegle (przynajmniej ci z którymi miałam zajęcia). Jeśli chodzi o sam przebieg zajęć i egzaminów, to wszystko było proste, pod warunkiem ze przykładało się do wykonywania swoich obowiązków. Osobiście, bardzo miło wspominam tamtejszych nauczycieli - konwersacje z nimi pozostawiły ślady w postaci nowych spostrzeżeń i idei. Miasteczko: Położenie geograficzne miasteczka specyficzne – dość wysoko nad poziomem morza, otoczone przez góry. Toteż klimat nie jest zupełnie taki z jakiego Turcja słynie. Po moim przyjeździe do Bolu (pod koniec lutego), zima trwała jeszcze kilka dobrych tygodni – szokiem było to że śnieg potrafił padać cały tydzień, dzień i noc! Ale później przyszedł czas na wiosnę – co w Bolu wiązało się ze słońcem, wiatrem, mgłami i deszczem w ciągu jednego dnia. Jedyny transport do użytku publicznego to owe busy, a po ulicach ista również komunikacja miejska w postaci autobusów Centrum miseczka to jedna główna ulica, przy której znajduje się praktycznie wszystko- spacer nią w pogodne dni to pewnego rodzaju rozrywka w. Kino- ceny biletów atrakcyjne ale ciężko upolować film w języku angielskim. Skwer- gdy jest ciepło jest strasznie oblegany. Centrum handlowe- miejsce spotkań ze znajomymi. Niezliczona ilość sklepów z rożnych branż, biura i koniecznie punkty gastronomiczne gdzie można coś zjeść na szybko ale i smacznie (tradycyjnie po turecku). Na jednym z końców ulicy znajduje się największy meczet w Bulo, przy którym rozciąga się dość spory prawdziwy turecki bazar (poniedziałek jest specjalnym dniem targowym – koniecznie do odwiedzenia !). Po drugiej stronie znajduje się jednostka wojskowa (obowiązkowo w każdym mieście, miasteczku, wszędzie), należy zachowywać się grzecznie znajdując się w okolicy terenu strzeżonego, strażnicy nie znają się na żartach. Bolu ponadto uważane jest za rejon bogaty w kuchnie turecka. Potrawy są rozmaite i swoim smakiem powoduje ze można się zakochać w jedzeniu. Osobiście polecam spróbować gozleme (w Bolu najlepsze jakie jadłam) w zestawie z specyficznym jogurtem – ayran. Czas wolny: Podróże, podróże, i jeszcze raz podróże... Biuro Erasmusa zorganizowało raz jednodniową wycieczkę i nie zapowiadało się na coś więcej z ich strony. Plan zajęć tak dopracowałam, że miałam 4 dni wolnego w ciągu tygodnia, co pozwalało to na organizowanie weekendowych wycieczek po Turcji. Czas spędzony poza granicami Bolu to druga część programu Erasmusa, który był jednym wielkim wachlarzem przygód i doświadczeń pośród tureckich lokalnych mieszkańców. Bardzo polecam wyrobienie sobie karty muzealnej (mają do niej dostęp tylko studenci), dzięki której bardzo duża ilość muzeów i innych zabytków odwiedza się całkowicie za darmo (koszt takiej karty to 10-15 TL, gdzie niejednokrotnie cena pojedynczego biletu jest dużo wyższa). Jeśli chodzi o organizowanie noclegu podczas podroży, to osobiście proponuje CouchSurfing (zainteresowanych, którzy jeszcze o tym nie słyszeli, śmiało proszę o kontakt). W przypadku zostawania w hotelu, hostelu bać pensjonacie, to warto podpytać lokalnych, którzy mogą pomoc znaleźć atrakcyjną ofertę np. na tureckich stronach internetowych, bo szukając z perspektywy zagranicznego turysty, wycieczka może się okazać dość kosztowna. Jeśli chodzi o transport, tak jak wspominałam, jest na bardzo dobrym poziomie. Bogaty wybór firm (prywatnych) posiada połączenia dosłownie wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Zapewnia dowoź do dworca głównego, bufet podczas podroży, opieka nad bagażem itp... Jedynym minusem jest koszt jaki trzeba ponieść (ze względu na wysoki koszt paliwa). Spędzając wolny czas w Bolu, można się wybrać na kilka ciekawych wycieczek po okolicy. Region ten jest bardzo atrakcyjny turystycznie, ze względu na górzyste położenie i dużą ilość jezior (w tym znane w całej Turcji jezioro Abant, oddalone od Bolu o około 30 km). Gdy pogoda zmieniła się na bardziej przyjazną, bardzo popularnym sposobem na spędzanie wolnego czasu ze znajomymi stały się pikniki. Z racji tego ze kilkanaście min od kampusu znajdowało się kolejne jezioro, można było spędzić czas na świeżym powietrzu , pośród pięknego krajobrazu, nawiązując mnóstwo nowych znajomości. Na terenie kampusu popularnym miejscem (i jedynym) gdzie życie socjalne kwitło, było tzw. Activity Center, popularne zajęcie to próbowanie własnych sił grając w grę planszową – bardzo popularną w całej Turcji, gdzie grających można było spotkać na ulicach. Turcja jest bardzo bogatym i różnorodnym krajem pod względem tradycyjnej kuchni tureckiej, praktycznie każde miasto posiada swoje specjały, które można tylko skosztować odwiedzając dany rejon. To samo tyczy się muzyki, typowych tańców, czy gwary lokalnej. To co jest charakterystycznego w Turcji, to tradycja wspólnego picia herbaty. Zaproszenia możemy się spodziewać wszędzie gdzie tylko nawiążemy jakakolwiek konwersacje - w sklepie, czy na bazarze, uczelni, rożnego rodzaju biurach, czy podczas zwykłego spotkania ze znajomymi. Jest to kolejne popularne rozwiązanie na spędzanie wolnego czasu. Jedno z moich spostrzeżeń - Turcy uwielbiają jeść, jeść i jeszcze raz jeść. Sama tradycja spożywania posiłków jest bajeczna, obficie zastawione stoły, przy których spędza się dużo czasu. Kolejną rozrywką i zarazem tradycją to nargile, również w Turcji są bardzo powszechne specjalne cafeterie serwujące przerozmaite smaki nargile (warto odwiedzić jedną z nich). Ogólnie to spędzanie wolnego czasu to kwestia gustu, ale ja osobiście polecam poznawanie Turcji od podszewki i z lokalnymi – nie ma lepszego sposobu. Podsumowanie: Czas spędzony na wymianie jaki oferuje program Erasmus to jedno z najbogatszych doświadczeń podczas studiów. Jeśli jesteś na etapie decydowania się jeśli chodzi o kraj - bardzo polecam Turcję!! Jeśli wybór kraju masz już za sobą i pozostaje kwestia wyboru miasta i uczelni – polecam Konya – położone w środkowej Turcji, uczelnie na dobrym poziomie (mam kilkoro znajomych który odwiedzałam tam i wiem że byli bardzo zadowoleni). Bolu jest jednak bardziej miasteczkiem do spokojnego życia, brak wszelkich organizacji dla młodzieży i życia towarzyskiego skupiających zagranicznych studentów, tak jak to zaobserwowałam w większych miastach. Mimo tego, że po raz drugi nie wybrałabym Bolu, to jednak ze względu na ludzi jakich tam poznałam, miłych i nie zapomnianych sytuacji jakich doświadczyłam, nie żałuje ani jednego dnia tam spędzonego! Powodzenia przyszli Erasmusi :)