W te i we wte - Filmoteka Szkolna

Transkrypt

W te i we wte - Filmoteka Szkolna
W te i we wte
Adam Horoszczak
„Ekran” 1990, nr 18/19.
ODESSA, lata dwudzieste... I od razu cig skojarze: Benek Krzyk, echa Bablowskiego „Zmierzchu”.
Ale i Bu
hakow utrwalajcy narodziny nowego w „Zapiskach na mankietach”. I Eisenstein krccy s
ynn
sekwencj schodów odeskich w „Pancerniku Potiomkinie”. Wszystko to „ju czytane”, „ju widziane”...
Skoro, jak powiadaj, historia lubi si powtarza raz w wariancie tragicznym, drugim razem
komicznym - przeyjmy to jeszcze raz. Na weso
o! Oto, z grubsza biorc, za
oenie komedii filmowej „Deja
vu”, polsko-radzieckiej wspó
produkcji par excetience, tzn.: „od projektu do obiektu” (pomys
Machulskiego,
scenariusz pisarza Aleksandra Borodiaskiego, realizacja - Juliusz Machulski). A e „kak gawariat Francuzy”,
nihil novi sub sole - jako e nawet nowe mylenie i pomys
Gorbaczowowskiej pieriestrojki wywodzi si w linii
prostej od Leninowskiego NEPu - opory biura scenariuszowego Goskina staranowano zrcznie
przywo
aniem klasycznego dzie
ka Pudowkina. Przecie sam pomys
i perypetie bohatera „Deja vu” - to
swoista replika klasycznych „Przygód Mr. Westa w kraju bolszewików”!
Znaleziono te sposób na to, by rodzaj humoru nie drani
bolenie uczule obojga zaprzyjanionych
narodów. W „Deja vu” nasz Mr. West nazywa si... John Pollack (!). Przybywa on do ZSRR z siedliska mafii
w Chicago, by w trakcie dwóch dni (pierwotny tytu
filmu: „Wiza na 48 godzin”) rozprawi si z mafiosozdrajc, który za
oy
spó
k nomenklaturow obs
ugujc przemyt samogonu konfekcjonowanego
w chlebie, na bazie tutejszej „Bu
ocznej”. Cho Pollack rych
o odnajduje zdrajc-Niczyporuka, nadgorliwo
milicji, serdeczno gospodarzy oraz uk
ad stosunków lokalnych sprawiaj i „specjalny wys
annik” ma
k
opoty z wykonaniem swej misji...
Ta kanwa jest koktajlowym shakerem, w którym mistrz pastiszu - Machulski - miesza zrcznie
burlesk gagow (wtek powitania w porcie, perypetii w hotelu) z elementami filmu gangsterskiego, humor
sytuacyjny - wynikajcy ze zderze rónych ideologii, kultur, obyczajowoci (exemplum: gocinno Ormian
odbierajcych Pollacka jako krewnego z Ameryki, który przyjecha
na pogrzeb ziomka) - z komizmem
charakterologicznym i dialogowym. Wbity w jasny tropik, wybrylantowa
y, pos
ugujcy si volapukiem
sowieto-anglijskim Pollack Jerzego Stuhra - to take zbitka kilku typów spo
ecznych kreowanych przez tego
artyst na ekranie: od voyagera-spryciarza z „Seksmisji” po wodzireja II z „Bohatera roku”. Ale ów cwany
Pollack okazuje si naiwnym dzieciciem wobec odeskich spryciarzy, wszystkich tych Niczyporuków,
Japoców i nepmanów, dziki którym nasz sko
owany mafioso nie tylko chybia celu, ale wylduje, koniec
koców, u... czubków.
Asekurujc si zrcznie tytu
em („znacie to, prawda? No to patrzcie raz jeszcze!”) Machulski miota
si komediowo wte i we wte; od parodiowania filmu czarnego po Gajdajowskie wzorce komedii
ekscentrycznej, od przedrzeniania Eisensteina (sekwencja schodów odeskich) po superpastisz Briana De
Palmy, od przesz
oci do teraniejszoci (wykpienie „suchego zakonu” i zwizanych z tym perturbacji
rynkowych); to mrugajc szelmowsko do nas, to schlebiajc radziaskim organom w pitrzcych si
komediowo black outach. Momentami film osiga nawet rytm i werw „Mr Westa”. Ca
o, niestety,
faktycznie „deja vu”. A co gorsza -d
uy si i rozczarowuje. I cho sam fina
historii nie ustpuje w swej
perfidii pocztkowi - myl, i scenarzystami zrczniejszymi od autorów „Deja vu” okazali si w Odessie nasi
turyci-kontrabandzici ze statku „Estonia”. Gdyby Borodiaski z Machulskim chcieli kiedy nakrci
komediodramat o wspó
czesnych nepmanach - zastrzegam sobie tytu
proponowany: „Pocig Pollacków,
albo nowe przygody nieuchwytnych w kraju bolszewików”.
www.filmotekaszkolna.pl

Podobne dokumenty