Pobierz PDF - Wydawnictwo Adam Marszałek
Transkrypt
Pobierz PDF - Wydawnictwo Adam Marszałek
Recenzje szych i najbardziej popularnych polskich pisarzy agronomicznych epoki nowożytnej – Jakuba Kazimierza Haura i księdza Krzysztofa Kluka. Przedstawiony materiał daje zatem nie tylko możliwość poznania dzikiej fauny analizowanego okresu, ale pozwala również spojrzeć na świat zwierząt przez pryzmat ich przydatności w ówczesnej gospodarce, kulinariach, medycynie i przemyśle, co w ogólnym rozrachunku znacznie rozszerza wiedzę na temat mentalności ludzi w dawnej Polsce. Praca nie jest jednak wolna od kilku niedociągnięć. Zdaje się bowiem, że miejscami skierowana jest ona bardziej do specjalistów na co dzień zajmujących się zagadnieniami natury, pragnących pogłębić posiadaną wiedzę, niż do osób chcących od podstaw zapoznać się ze staropolską wiedzą przyrodniczą. Dla przykładu – zaprezentowany przez Badynę sposób postrzegania natury na podstawie teorii samoorganizacji przez fluktuację (s. 330–335) – opisany został zbyt fachowym językiem, nie do końca zrozumiałym dla przeciętnego czytelnika. Niezrozumiała jest również zamiana chronologiczna, wynikająca z przestawiania w pierwszej kolejności poglądów księdza Krzysztofa Kluka, a następnie Jakuba Kazimierza Haura, której w rezultacie podporządkowano całą konstrukcję pracy. Wątpliwości nasuwa fakt, że sam autor wnikliwie nie wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na taki zabieg. Zaprezentowane powyżej uwagi nie umniejszają jednak wartości książki, która jest cennym kompendium wiedzy na temat dzikich zwierząt w epoce staropol- 347 skiej. Rozpoczęte zaś w rozprawie badania można w przyszłości poszerzyć, jak sugeruje badacz, o analizę flory dzikiej przyrody nieożywionej, dzięki którym udałoby się pozyskać pełny wizerunek środowiska naturalnego w czasach nowożytnych. Urszula Kicińska Ryszard Skarzyński, Podstawowy dylemat politologii: dyscyplina nauki czy potoczna wiedza o społeczeństwie. O tradycji uniwersytetu i demarkacji wiedzy, Temida2, Białystok 2012, ss. 354. Książka Ryszarda Skarzyńskiego, ukazując się w styczniu 2012 r., wywołała niemałe poruszenie w środowisku polskich politologów. Stała się także obiektem dyskusji wśród przedstawicieli innych nauk społecznych w naszym kraju. Na ponad 350 stronach swojej pracy białostocki profesor poddał ostrej krytyce swoich kolegów po fachu, zarzucając im m.in. ignorancję w zakresie teorii badań, przekształcanie politologii w potoczną wiedzę o społeczeństwie, rozmywanie przedmiotu poznania czy zaniżanie standardów nauczania. Autor imiennie skrytykował przedstawicieli wielu ośrodków politologicznych w kraju (m.in. Warszawa, Kraków, Lublin, Poznań, Katowice, Gdańsk, Zielona Góra), zwłaszcza zaś badaczy zajmujących się teorią i metodologią politologii. Głównym przedmiotem krytyki RyszardsSkarzyński uczynił twierdzenia 348 Recenzje polityków poddających w wątpliwość naukowość politologii, negujących jakoby miała ona własny, ściśle określony przedmiot poznania, próbujących uzasadnić jej interdyscyplinarność, czy ograniczających ją do badania najnowszej historii politycznej. Autor poddał głębokiej krytyce używanie w pracach politologicznych pojęć potocznych, zaczerpniętych z mediów lub wprost „z ulicy”. Brak świadomości teoretycznej, czyli niezrozumienie przedmiotu poznania, skutkuje, jego zdaniem, powierzchownym opisem zjawisk, nie mającym żadnych ambicji eksplanacyjnych. „Szczytem refleksji politologicznej staje się komentarz polityczny, marketing polityczny i konsulting polityczny, które pojmowane są jako swoiste technologie polityczne, przeobrażając wydział uniwersytetu w specyficzne technikum kształcące specjalistów od manipulacji”. Ryszard Skarzyński, stojąc na gruncie współczesnej teorii i metodologii nauki (szeroko powołując się na takich myślicieli jak np. Albert Einstein, Thomas Kuhn, Max Weber, Paul Feyerabend, Imre Lakatos, Stefan Ossowski czy Adam Grobler), wychodzi z fundamentalnego założenia, że nie może istnieć nauka „bez świadomie określonego własnego przedmiotu poznania” (s. 26). Jak twierdzi Autor, bez dokładnej demarkacji wiedzy, czyli podziału na dyscypliny naukowe, mające jasno wyartykułowane cele, zakres i metody badań, nie można oddzielić nauki od pseudonauki. Tym samym nie może zaistnieć teoria danej dyscypliny, której istnienie jest z kolei warunkiem sine qua non tworzenia metodologii. Autor Podstawowego dylematu politologii wyraźnie podkreśla, że tradycja teorii politologii nie może być utożsamiana z tradycją myśli politycznej. Owszem wyrasta z niej, ale już jako nauka musi silnie oddzielać się od wpływu jakichkolwiek doktryn, czy ideologii. Tak jak astronomia oddzieliła się od astrologii. Nie zmienia to oczywiście przedmiotu poznania, który istnieje obiektywnie, lecz zmienia jego sposób poznawania, określania i abstrakcyjnego przedstawiania. Autor protestuje przy tym przeciwko nazywaniu nauką „teorii stosunków międzynarodowych”, geopolityki, czy biopolityki. Kierownik Katedry Politologii na Wydziale Prawa Uniwersytetu Białostockiego postuluje, aby teoria polskiej politologii stanęła na gruncie hipotezy tego co polityczne, stworzonej na początku XX wieku. Punktem wyjścia byłoby zatem to co polityczne, w ramach tego, co społeczne. Przedmiotem poznania politologii, wg Autora, powinno być grupowanie się ludzi w zjednoczenia (w ramach których dochodzi do intensywnej koncentracji i polaryzacji stosunków społecznych) jako efekt szczególnej mobilizacji (mobilizacja polityczna), w celu ustanowienia każdym możliwym środkiem powszechnego porządku, ładu w wielkiej przestrzeni, według określonej wizji (s. 326). Pojęcie tego co polityczne nasuwa skojarzenia z teorią Carla Schmitta. Jednak o tyle, o ile rozróżnienie na przyjaciela i wroga charakterystyczne jest dla ujęcia politycznego, to fundamentem rozróżnienia politologicznego, wg Ryszarda Skarzyńskiego, jest podział na podmiot polityczny i środek polityczny. Za pod- Recenzje stawowy podmiot polityczny uznaje państwo, środkami nazywa zaś „obiekty zależne politycznie”, czyli zasoby i siły zyskujące status polityczny poprzez stawanie się przedmiotem w ramach ustanawiania powszechnego porządku według wizji podmiotu politycznego. Białostocki politolog ostro krytykuje twierdzenia o tym, że „wszystko jest polityczne”, a także koncentrowanie się badaczy wyłącznie na władzy politycznej i polityce. Prowadzą one, zdaniem Autora, do rozmywania przedmiotu poznania, oraz wprowadzają język potoczny do politologii, przekształcając ją w wiedzę o społeczeństwie. Podobnie ma się rzecz w przypadku koncentrowania się wyłącznie na historii politycznej, która niezwykle płytko, zdaniem Autora, prezentuje istotę polityki. Ryszard Skarzyński jasno rozdziela naukę od doktryny i wiedzy potocznej. Ta pierwsza musi być przedstawiana w formie hipotez, twierdzeń i teorii, poddawanych nieustannej krytyce i weryfikacji. Musi się zatem wyraźnie odróżniać od wiedzy zwykłego człowieka, opartej na potocznych wyobrażeniach, a także od doktryn, opartych na założeniach apriorycznych i wierze, nierzadko poszerzanej do ram ideologii. Autor odrzuca jakiekolwiek zadania normatywne dla nauki, które przekształcają ją jedynie w narzędzie polityczne. Profesor zdecydowanie występuje przeciwko „politologii medialnej”, częstym występowaniu adeptów politologii w roli komentatorów bieżących wydarzeń politycznych. Stanowczo twierdzi, iż „kto pojawia się w mediach, zakoń- 349 czył badania naukowe i poddaje się grze, która w nowy sposób określa jego świadomość. Ta gra nieuchronnie prowadzi do utraty zdolności budowania hipotez w rozumieniu współczesnej teorii nauki” (s. 284–285). Celnie przy tym wskazuje na mechanizm przekształcania komentatorów w polityczne środki, narzędzia polityki. Inspiracją dla Ryszarda Skarzyńskiego była postać Kurta Sontheimera (1928– –2005) – którego Autor przywołuje jako wzór – niemieckiego politologa, wykładowcę Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium, który w 1976 r. w swojej książce pt. Nędza naszych intelektualistów ostro wystąpił przeciwko lewicowym teoriom zdobywającym poklask na uniwersytetach w RFN. Postać niemieckiego profesora, przeciwstawiającego się ideologizowaniu nauki, stała się ważnym punktem odniesienia dla podlaskiego politologa wzywającego w swojej książce do „zamknięcia umysłów prowadzących do ograniczania się do adoracji nielicznych doktrynalnych formuł” (s. 21). Pod względem kompozycyjnym książka podzielona jest na pięć części. Pierwsze cztery zajmuje subiektywny opis Autora dotyczący powstania i rozwoju teorii polityki w III RP, krytycznie komentujący nie tylko dorobek naukowy, lecz także przebieg kariery uniwersyteckiej wielu politologów. Wywód Ryszarda Skarzyńskiego niewolny jest od uproszczeń, argumentów ad personam czy nawet kolokwializmów. Trzeba się w tym miejscu zastanowić, czy Ryszard Skarzyński, walcząc o wysoki poziom swojej dyscypliny naukowej, aby „nie tnie gałęzi, na której 350 Recenzje sam siedzi”? Czy dość bezceremonialne, publiczne ataki personalne na profesurę służą umacnianiu autorytetu politologów wśród przedstawicieli innych nauk społecznych? Czy służą kształtowaniu szacunku dla profesorów wśród studentów i doktorantów? Jednym z dyskusyjnych poglądów Autora jest nacisk położony na powiązanie politologii i biologii – „politologia przede wszystkim nie istnieje bez biologii” (s. 278). R. Skarzyński szeroko odwołuje się do teorii Karola Darwina, a także współczesnej biologii ewolucyjnej. Co więcej twierdzi przy tym, „wiedza biologiczna jest warunkiem zrozumienia kształtowania się zjednoczeń ludzkich o charakterze podmiotów politycznych (s. 278–279). Silna afirmacja darwinizmu w poglądach Autora skłania do zaliczenia go do grona czołowych polskich darwinistów politycznych. Książka, choć napisana językiem przystępnym, niewolna jest od licznych powtórzeń, które czynią lekturę nużącą, a miejscami nawet zacierającą istotę wywodu. Co warte podkreślenia, Ryszard Skarzyński silnie krytykując dorobek teorii polityki w III RP, sam do tej pory nie przedstawił własnego podręcznika teorii politologii (lub choćby zarysu teorii). Część piąta książki zatytułowana „Podstawy teorii i metodologii politologii”, licząca nieco ponad sto stron, zawiera liczne powtórzenia z poprzednich części, koncentrując się głównie na problemie polityczności w kontekście autorskiej definicji mobilizacji politycznej. O metodologii politologii znajdziemy niewiele. Autor krytykując intuicyjne rozumienie przedmiotu poznania tej dyscypliny, sam nie dość dokładnie tłumaczy pojęcia, któ- rymi się posługuje. Najlepszym tego przykładem są terminy „wielka przestrzeń” i „długi czas”. Choć używane często w całej książce przy objaśnianiu procesu mobilizacji politycznej, nigdzie nie znajdziemy ich dokładnego objaśnienia. Dla osób zajmujących się geopolityką są czytelne, ich definicje i przykłady znajdziemy w pracach Leszka Moczulskiego czy Fernanda Braudela. Sama jednak geopolityka została przez Ryszarda Skarzyńskiego postawiona poza nawias nauki, tym bardziej zatem dziwi używanie przez Autora pojęć mających długą tradycję i szerokie zastosowanie w geopolityce z pominięciem definicji własnej. Problematyka poruszona w książce Ryszarda Skarzyńskiego jest niezwykle ważka, dotyka fundamentalnych pytań, o to czym jest nauka, jaki jest jej przedmiot poznania i jak ma być uprawiana. Wiele spostrzeżeń Autora jest niezwykle trafnych (szczególnie tych odwołujących się ogólnej teorii i metodologii nauki). Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, iż białostocki politolog przysłowiowo „wylał dziecko z kąpielą”. Miast krytykować poglądy i książki, dokonał publicznego sądu nad koleżankami i kolegami profesorami, przyjmując jednocześnie rolę prokuratora i sędziego. Nie tylko dokonał krytyki prac naukowych, ale z rozpędu także poglądów politycznych i przebiegu kariery akademickiej jej autorów. Arbitralny ton narracji w połączeniu z wizją teorii politologii niewiele wychodzącą poza definicję mobilizacji politycznej mocno osłabia siłę przekazu Autora. Miejmy jednak nadzieję, że powstała wokół książki dyskusja szybko nie ucich- Recenzje nie i stanie się zalążkiem poważnych studiów w zakresie teorii politologii, a także dyskusji o kondycji środowiska naukowego, uwzględniającej słowa białostockiego profesora, iż „nie jest godny uniwersytetu ktoś, kto za pomocną argumentu nie może bronić swoich racji” (s. 23). Wojciech Stankiewicz Konrad Niklewicz, Komunikując prezydencję. Efektywność strategii komunikacyjnej polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, Wydawnictwo Naukowe GRADO, Toruń 2014, ss. 289. Pozycja pt. Komunikując prezydencję. Efektywność strategii komunikacyjnej polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej podejmuje temat skuteczności działań rządu Rzeczpospolitej Polskiej, związanych z pierwszym w historii przewodnictwem naszego państwa w strukturach Wspólnoty. Prezydencja, jak podkreśla sam autor, była największym po 1989 roku, sprawdzianem dla administracji państwowej, a także symbolicznym zwieńczeniem siedmiu lat członkowstwa w UE1. W recenzowanej 1 K. Niklewicz, Komunikując prezydencję. Efektywność strategii komunikacyjnej polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, Toruń 2014, s. 8. 351 pracy podjęta została próba wykazania, że pozytywne opinie nt. okresu przewodnictwa w „dwudziestce siódemce” choć częściowo związane były z przekazem medialnym oraz zaplanowanymi wcześniej działaniami elit rządzących. Autor publikacji skupia się nie tylko na rządowych działaniach, ale także formułuje wnioski związane z niedociągnięciami oraz przedstawia ewentualne sposoby na poprawę mankamentów w przyszłości. Praca Konrada Niklewicza jest przeredagowaną, na potrzeby wydania książkowego, wersją rozprawy doktorskiej autora pt. Działania informacyjne rządu RP w trakcie polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej (1 lipca–31 grudnia 2011 r.). Analiza skuteczności. Wspomniana dysertacja została napisana pod kierownictwem prof. dra hab. Jerzego Olędzkiego na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz obroniona 19 czerwca 2013 roku2. Konrad Niklewicz (ur. 19 grudnia 1975 roku w Warszawie) jest polskim dziennikarzem prasowym oraz urzędnikiem państwowym. Ukończył studia z zakresu stosunków międzynarodowych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Po studiach odbył szkolenia w zagranicznych fundacjach dziennikarskich. Pracę w charakterze dziennikarza rozpoczął w angielskojęzycznym miesięczniku „The Warsaw Voice” w 1996 roku. Dwa lata później związał się z „Gazetą Wyborczą”, w której pracował jako paryski i brukselski korespondent. W kręgu jego zainteresowań 2 Ibidem, s. 11.