Czas to pieniądz, czyli rzecz o skardze na przewlekłość

Transkrypt

Czas to pieniądz, czyli rzecz o skardze na przewlekłość
Czas to pieniądz, czyli rzecz o skardze
na przewlekłość postępowania
Czas to pieniądz (time is money) powiedział kiedyś
Benjamin Franklin. W cywilnych sprawach gospodarczych (def. w art. 2 ust. 1
obowiązującej nadal ustawy z dnia 24 maja 1989 r. o rozpoznawaniu przez Sądy
spraw gospodarczych) pomiędzy podmiotami prowadzącymi działalność
gospodarczą, zbyt długi czas oczekiwania na wydanie rozstrzygnięcia może mieć
katastrofalne skutki. Nieuiszczenie zaległych należności na rzecz firmy
powoduje niekiedy, iż nie jest ona w stanie wywiązywać się ze swoich
zaległości. Analogicznie do efektu domina.
Problem przewlekłości postępowania dostrzegł ustawodawca zamieszczając w
polskiej ustawie zasadniczej stosowny przepis: „Każdy ma prawo do
sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez
właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd” (art. 45 ust. 1
Konstytucji RP). Także w kodeksie postępowania cywilnego znajdujemy pochodną
tego przepisu:
Art. 6. § 1. Sąd powinien przeciwdziałać przewlekaniu postępowania i
dążyć do tego, aby rozstrzygnięcie nastąpiło na pierwszym posiedzeniu,
jeżeli jest to możliwe bez szkody dla wyjaśnienia sprawy (…)
Jednakże nadal nie było zinstytucjonalizowanej możliwości wnoszenia skargi na
przewlekłość. Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z dnia 4 czerwca
2000 r. (w sprawie Kudła przeciwko Polsce) wskazał, iż prawo do rozpatrzenia
sprawy w rozsądnym terminie nie będzie efektywne, jeżeli nie zostanie
wprowadzona możliwość wnoszenia skargi na przewlekłość postępowania do organu
danego państwa, a przyjęcie skargi do rozpoznania przez Trybunał jest możliwe
dopiero po wyczerpaniu środków prawnych służących odwołaniu w prawie krajowym
danego państwa. Rozwinięciem powyższych przepisów i konkretną formą
dochodzenia roszczeń z tytułu przewlekłości postępowania jest ustawa z dnia
17 czerwca 2004 r. o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy
w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora
i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki.
Art 3 w/w ustawy definiuje, kto i w jakim postępowaniu jest uprawniony do
wniesienia skargi. Mowa jest m.in. o postępowaniu karnym (zarówno sądowym jak
i przygotowawczym, w sprawach wykroczeń, przestępstw, przestępstw skarbowych
i wykroczeń skarbowych),
cywilnym, sądowo-administracyjnym oraz
egzekucyjnym. Brak tutaj postępowania administracyjnego. Jednakże na gruncie
k.p.a., strona w razie przewlekłości tego postępowania nie jest pozbawiona
ochrony (art. 37 k.p.a.). Jeśli chodzi o wymogi formalne:
Art. 6. 1 ustawy o skardze na naruszenie (…) Skarga powinna czynić zadość
wymaganiom przewidzianym dla pisma procesowego [art. 126 k.p.c. – uwaga
na PESEL/NIP/KRS skarżącego – przyp. T.W.].
2. Skarga powinna ponadto zawierać:
1)
żądanie stwierdzenia przewlekłości postępowania w sprawie, której
skarga dotyczy;
2)
przytoczenie okoliczności uzasadniających żądanie.
3. Skarga może zawierać żądanie wydania sądowi rozpoznającemu sprawę albo
prokuratorowi prowadzącemu lub nadzorującemu postępowanie przygotowawcze
zalecenia podjęcia w wyznaczonym terminie odpowiednich czynności oraz
zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej, o której mowa w art. 12 ust. 4.
To elementy „skargi na przewlekłość”, w ust. 2 – obligatoryjne (w razie ich
braku Sąd odrzuca skargę – art. 9 ust. 1 ustawy), w ust. 3 – fakultatywne
(tzn. można, ale nie trzeba o to wnosić). Istotne jest, to że uwzględniając
skargę – Sąd jest obowiązany (pod warunkiem sformułowania takiego wniosku w
skardze) przyznać od Skarbu Państwa (albo komornika w razie przewlekłości
postępowania prowadzonego przez niego) sumę pieniężną w wysokości od 2’000 do
20’000 zł.
Sądem właściwym do rozpoznania skargi jest co do zasady sąd przełożony nad
sądem, przed którym toczy się postępowanie, a skargę wnosi się za
pośrednictwem Sądu przed którym sprawa się toczy (art. 4 ust. 1). W tymże
artykule umieszczono wyjątki od w/w zasady (dotyczące m.in. komornika oraz
postępowania przygotowawczego prowadzonego lub nadzorowanego przez
prokuratora).
Skargę należy opłacić kwotą 100 zł. Kwota jest zwracana w razie jej
merytorycznego rozpoznania i uwzględnienia albo w razie odrzucenia z przyczyn
formalnych (brak obligatoryjnych elementów skargi/nieuprawniony do tego
podmiot składający skargę/ niedopuszczalność na podstawie art. 14 ustawy).
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r.
w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez skarb państwa
kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu przewiduje stawka
minimalna za prowadzenie takiej (incydentalnej) sprawy wynosi 120 zł (par. 18
ust. 3 Rozporządzenia).
Kiedy skarga na przewlekłość postępowania może być zasadna? Pomocna okazuje
się definicja legalna z omawianej ustawy:
Art. 2. 1. Strona może wnieść skargę o stwierdzenie, że w postępowaniu,
którego skarga dotyczy, nastąpiło naruszenie jej prawa do rozpoznania
sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki, jeżeli postępowanie w tej sprawie trwa
dłużej, niż to konieczne dla wyjaśnienia tych okoliczności faktycznych i
prawnych, które są istotne dla rozstrzygnięcia sprawy, albo dłużej niż to
konieczne do załatwienia sprawy egzekucyjnej lub innej dotyczącej
wykonania orzeczenia sądowego (przewlekłość postępowania).
1a. Przepis ust. 1 stosuje się odpowiednio do postępowania
przygotowawczego.
2. Dla stwierdzenia, czy w sprawie doszło do przewlekłości postępowania,
należy w szczególności ocenić terminowość i prawidłowość czynności
podjętych przez sąd , w celu wydania w sprawie rozstrzygnięcia co do
istoty albo czynności podjętych przez prokuratora prowadzącego lub
nadzorującego postępowanie przygotowawcze w celu zakończenia postępowania
przygotowawczego lub czynności podjętych przez sąd lub komornika sądowego
w celu przeprowadzenia i zakończenia sprawy egzekucyjnej albo innej
sprawy dotyczącej wykonania orzeczenia sądowego, uwzględniając charakter
sprawy, stopień faktycznej i prawnej jej zawiłości, znaczenie dla strony,
która wniosła skargę, rozstrzygniętych w niej zagadnień oraz zachowanie
się stron, a w szczególności strony, która zarzuciła przewlekłość
postępowania.
Nie ma i nie może być z góry narzuconych reguł, zgodnie z którymi
przekroczenie określonego terminu na rozpoznanie sprawy będzie uzasadniało
skargę na przewlekłość postępowania. Najistotniejszy jest kontekst sytuacyjny
danej sprawy. Niekiedy pomocne okazują się przepisy o terminach adresowanych
do Sądu, np. 14-dniowy termin na sporządzenie uzasadnienia (art. 328 par. 1
k.p.c.). Należy jednak pamiętać, iż są to wyłącznie terminy instrukcyjne, nie
wiążące Sądu, w tym znaczeniu, że po ich przekroczeniu, czynność będzie
skuteczna.
Jako przykład terminu instrukcyjnego można podać art. 7811 k.p.c.: „Wniosek o
nadanie klauzuli wykonalności sąd rozpoznaje niezwłocznie, nie później jednak
niż w terminie 3 dni od dnia jego złożenia„. Nadanie klauzuli wykonalności
jest co do zasady niezbędne, aby prawomocne rozstrzygnięcie Sądu (wyrok albo
nakaz zapłaty) skierować do postępowania egzekucyjnego. Szybkość tego
postępowania ma ogromne znaczenie, albowiem na jego etapie dłużnik zazwyczaj
dysponuje już wiedzą o wysokości roszczenia. Nierzadko podejmuje czynności
polegające na podejmowaniu określonych rozporządzeń majątkowych. W jednej ze
spraw, Sąd nie nadał klauzuli wykonalności przez 90 (słownie:
dziewięćdziesiąt) dni od dnia złożenia wniosku. Skarga została uwzględniona a
właściwy Sąd zasądził na rzecz mojego mocodawcy określoną sumę pieniężną.
[email protected]
* stan prawny: 2 kwietnia 2014 r.
Prawa autorskie do zdjęcia: Powerhouse Museum Collection / Foter / No known copyright
restrictions
Wezwanie do wskazania
kierującego....czyli kogo?
Wpis poświęcony będzie normie art. 96 par.
3 kodeksu wykroczeń:
Tej samej karze podlega, kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie
uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w
oznaczonym czasie.
Otrzymaliśmy wezwanie do wskazania kierującego lub osoby której powierzyliśmy
pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie. Straż miejska/straż
gminna/Inspekcja Transportu Drogowego daje nam 5 opcji do wyboru:
1. przyznać, że my kierowaliśmy i wskazać swoje dane. Skutek: niedługo
otrzymamy mandat;
2. wskazać kierującego. Skutek: uwolnienie się od odpowiedzialności, ale pod
rygorem art. 234 k.k. – o czym niżej;
3. wskazać osobę, której powierzyłem bądź na rzecz której zbyłem pojazd.
Skutek: uwolnienie się od odpowiedzialności z art. 96 par. 3 k.w.
4. odmówić wskazania osób z pkt 2 albo 3. Skutek: wypełnienie znamion z art.
96 par. 3 k.w.; brak odpowiedzi w terminie traktowany jest jak odmowa jej
udzielenia;
5. wskazać, że w czasie przekroczenia prędkości, pojazd został użyty wbrew
woli i wiedzy właściciela przez nieznaną osobę, czemu nie mógł właściciel
zapobiec. Skutek: uwolnienie się od odpowiedzialności z art. 96 par. 3 k.w.,
pod warunkiem przesłania dokumentu potwierdzającego tę okoliczność
(najczęściej chodzi o zawiadomienie o kradzieży pojazdu).
Ciekawa łamigłówka. Tylko którą opcję wybrać? Przypomniał mi się w tym
miejscu występ Macieja Stuhra: rozmowa telefoniczna.
Co jednak w sytuacji, gdy nie pamiętam kto kierował? Co jeśli wracałem z
dziewczyną z gór i często „zmienialiśmy się za kierownicą”? Co jeśli mam 5osobową rodzinę? Co jeśli mam samochód firmowy i 5 pracowników, którzy jeżdżą
nim po towar? Okazuje się, że racjonalny ustawodawca nie przewidział takiej
możliwości (powołania się na niepamięć).
W opisywanej kwestii pojawia się jeszcze inny problem – w jakim charakterze
procesowym otrzymujemy wezwanie do wskazania kierującego bądź osoby, której
powierzyliśmy pojazd? W charakterze świadka czy w charakterze osoby
podejrzanej o popełnienie wykroczenia (art. 54 par. 5 i 6 kodeksu
postępowania w sprawach o wykroczenia)? Jeśli otrzymujemy wezwanie w
charakterze osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia, to co z pouczeniem o
prawie odmowy złożenia wyjaśnień? Okazuje się, iż obowiązek wskazania
kierującego to (tylko i aż) obowiązek administracyjny (podstawa: art. 78 ust.
4 prawa o ruchu drogowym):
Właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie
uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w
oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy
przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec.
którego niewykonanie zagrożone jest sankcją na gruncie kodeksu wykroczeń
(art. 96 par. 3 k.w.). Jeśli mamy psa, należy poddać go obowiązkowych
szczepieniom przeciwko wściekliźnie, jeśli mamy samochód, to na wezwanie
uprawnionego organu jesteśmy zobowiązani wskazać komu powierzyłem pojazd do
kierowania lub używania. W sytuacji, kiedy nie istnieje (choć są już plany
jego wprowadzenia!) obowiązek rejestracji we własnym notatniku (który miałby
być przechowywany w samochodzie i okazywany do kontroli!) każdorazowego
powierzenia swojego samochodu innej osobie, moim zdaniem karanie za tzw.
niepamięć jest nieprawidłowe i potocznie rzecz ujmując niesprawiedliwe.
Przy stosowaniu przepisów prawa rodzących problemy interpretacyjne zawsze
powinien zwyciężyć zdrowy rozsądek. Sąd Okręgowy we Wrocławiu, Wydział IV
Karny Odwoławczy, w sprawie o sygn. akt IV Ka 760/13, uniewinnił (na skutek
apelacji obrońcy) obwinionego od przypisanego mu czynu niewskazania
kierującego pojazdem: (….) „Nie ulega zaś wątpliwości, że po upływie
określonego czasu właściciel pojazdu nie ma w zasadzie możliwości ustalenia,
jaka osoba kierowała nim w konkretnej chwili, zwłaszcza gdy stałych
użytkowników samochodu jest kilku – jak w niniejszym przypadku właściciel
pojazdu i jego pięcioro dzieci. Nie sposób przy tym wymagać od właściciela,
by fakt powierzenia pojazdu innej osobie każdorazowo rejestrował, na wypadek
gdyby osoba ta w trakcie prowadzenia pojazdu popełniła jakieś wykroczenie
drogowe, zaś sam właściciel zostałby po kilku tygodniach lub miesiącach
wezwany przez organy ścigania do precyzyjnego wskazania, komu powierzył
pojazd w danym czasie. Stawianie przed właścicielem takich wymogów
stanowiłoby oczywiste podważenie konstytucyjnie zagwarantowanych mu
możliwości swobodnego dysponowania jego rzeczą oraz prowadziłoby do niczym
nieuzasadnionego ograniczenia w korzystaniu z jednej z podstawowych wolności
demokratycznego państwa prawnego„.
W powyższej sprawie właściciel pojazdu odmówił w siedzibie Straży Miejskiej
wskazania kierującego lub osoby, której powierzył pojazd do używania.
Niewątpliwie pomógł mu fakt, że zdjęcie było niewyraźne. Aktualnie organy nie
mają obowiązku wysyłania zdjęć wraz z wezwaniem.
Sądem I instancji (który uznał obwinionego za winnego popełnienia czynu z
art. 96 par. 3 k.w.) w opisywanej wyżej sprawie był Sąd Rejonowy dla
Wrocławia – Śródmieścia, VI Wydział Karny, sygn. akt VI W 3773/12. Fragment z
uzasadnienia: „(…) Z treści art. 96 § 3 kw nie wynika w żadnym jego miejscu,
by ustawodawca ograniczał jego popełnienie tylko do umyślności. Może być
zatem popełnione zarówno umyślnie, jak i w formie winy nieumyślnej. Dla jego
bytu wystarczy samo stworzenie możliwości do aprobowanego, niekontrolowanego
wykorzystania pojazdu przez osoby nieznane osobie uprawnionej. Zatem osoba
uprawniona nie musi znać osób korzystających z jej pojazdu. Nie musi też
działać w sposób nakierunkowany na niezrealizowanie obowiązku wynikającego z
art. 78 ust. 4 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. prawo o ruchu drogowym czy
nawet się godzić z możnością niezrealizowania tego obowiązku. Wystarczy
niezachowanie należytej ostrożności, by takich sytuacji uniknąć.”
Należy także pamiętać, iż jeśli z jakichkolwiek powodów chcemy wskazać inną
osobę, to nie jako kierującą, a osobę, której w określonym przedziale czasu
powierzyliśmy samochód do używania (art. 96 par. 3 k.w.) Odnotowane są bowiem
przypadki przedstawiania zarzutów z art. 234 k.k.:
Kto, przed organem powołanym do ścigania lub orzekania w sprawach o
przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie
skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne, fałszywie oskarża inną osobę o
popełnienie tych czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do lat 2.
gdy okazało się, że osoba błędnie wskazała kierującego i to także w sytuacji,
gdy – kierując się obywatelską uczciwością i w dobrej wierze wskazała osobę
X, będąc pewnym tego, że kierowała, podczas gdy na chwilę przed
zarejestrowaniem przekroczenia prędkości, za kierownicą zamiast X usiadł Y.
Szansą uniknięcia odpowiedzialności z art. 234 k.k. dla osoby, która wskazała
kierującego (nie będąc świadomym, że ta osoba nie kierowała) jest wykazywanie
braku zamiaru. Przestępstwo z art. 234 k.k. można popełnić jedynie umyślne z
zamiarem bezpośrednim – sprawca bowiem musi chcieć postawić innej osobie
zarzut, o którym wie, że jest fałszywy.
Wskazanie powierzenia samochodu do używania w oznaczonym czasie jest zatem
„bezpieczniejsze” w tym znaczeniu, że nie przesądza o tym, że osoba której
powierzyliśmy samochód do używania jest sprawcą wykroczenia. Organ nie może
nałożyć mandatu na osobę, której powierzyliśmy pojazd, dopóki nie ustali jej
sprawstwa za wykroczenie drogowe – art. 97 ust. 1 pkt 3 k.p.w.:
Art. 97. § 1. W postępowaniu mandatowym, jeżeli ustawa nie stanowi
inaczej, funkcjonariusz uprawniony do nakładania grzywny w drodze mandatu
karnego może ją nałożyć jedynie, gdy: (..) 3) stwierdzi popełnienie
wykroczenia za pomocą przyrządu kontrolno-pomiarowego lub urządzenia
rejestrującego, a sprawca nie został schwytany na gorącym uczynku lub
bezpośrednio potem, i nie zachodzi wątpliwość co do sprawcy czynu.
To organ będzie dalej ustalał sprawcę. Ponownie wyśle zatem wezwanie do
wskazania kierującego, tym razem nie do właściciela a osoby, której
właściciel powierzył samochód do używania. Może się okazać, że np. właściciel
firmy wskazał swojego pracownika, następnie pracownik swoją żonę, żona
swojego przyjaciela, itd. W ten sposób może dojść do przedawnienia
wykroczenia.
Obowiązek wskazania osoby, której powierzono samochód do kierowania lub
używania dotyczy nie tylko właściciela, ale także każdego posiadacza (art. 78
ust. 4 pr.r.dr.). Posiadanie z kolei rozumiemy w kontekście definicji z
kodeksu cywilnego (art. 336 k.c.):
Posiadaczem rzeczy jest zarówno ten, kto nią faktycznie włada jak
właściciel (posiadacz samoistny), jak i ten, kto nią faktycznie włada jak
użytkownik, zastawnik, najemca, dzierżawca lub mający inne prawo, z
którym łączy się określone władztwo nad cudzą rzeczą (posiadacz zależny).
12 marca 2014 r. przed Trybunałem Konstytucyjnym odbyła się rozprawa w
przedmiocie zgodności z Konstytucją RP – art. 96 par. 3 k.w.:
Podmiot inicjujący postępowanie: Sąd Rejonowy Lublin-Zachód III Wydział Karny
w Lublinie
Data rozprawy: 12 marca 2014 godz.: 9.00
Trybunał Konstytucyjny rozpoznał pytanie prawne w sprawie zgodności art 96 §
3 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń z art. 2 oraz 42 ust. 1 w
zw. z art 31 ust.3 Konstytucji RP.
Trybunał Konstytucyjny rozpoznał pytanie prawne w pełnym składzie. Rozprawie
przewodniczył Wiceprezes TK Stanisław Biernat, sędzią-sprawozdawcą był Prezes
TK Andrzej Rzepliński.
źródło: tk.gov.pl
pytanie prawne Sądu,
stanowisko Marszałka Sejmu,
stanowisko Prokuratora Generalnego
Prokurator Generalny wnosił o uznanie przepisu za niezgodny z Konstytucją RP,
Marszałek Sejmu wręcz przeciwnie. Rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego.
Czekamy na pisemne uzasadnienie stanowiska TK.
Jeszcze jedna ważna uwaga, na którą nie było miejsca wcześniej. Pociągnięcie
do odpowiedzialności w sprawie o wykroczenie z art. 96 par. 3 k.w. nie
oznacza, że równolegle nie będzie toczyło się przeciwko tej osobie
postępowanie sądowe na skutek złożenia przez uprawniony organ wniosku o
ściganie wykroczenia drogowego. Porównanie zdjęcia z fotoradaru (które
znajduje się w aktach sprawy) z wizerunkiem obwinionego, który jest obecny na
sali rozpraw, niekiedy rozwiewa wątpliwości co do osoby sprawcy. Dlatego w
tym celu, w sprawie o wykroczenie drogowe, Sądy wzywają obwinionych do
osobistego stawiennictwa na rozprawę pod rygorem przymusowego doprowadzenia.
Uwaga na marginesie: kierowcy niekiedy odmawiają przyjęcia mandatu, gdyż są
przekonani, że dzięki skazaniu w Sądzie nie będą mieli punktów karnych. To
błąd (odmowa przyjęcia mandatu a punkty karne).
Przy okazji i ku przestrodze, krótki i moim zdaniem bardzo ciekawy filmik:
zwolnij….
[email protected]
* stan prawny: 15 marca 2014 r.
Prawa autorskie do zdjęcia: Chris Breeze / Foter / CC BY
Gdzie są wszyscy? Czyli o poszukiwaniu
sali w Sądzie....
Relacja z Sądu: wyznaczone posiedzenie
aresztowe (w trybie art. 344 k.p.k.) po wpłynięciu do Sądu aktu oskarżenia.
Przed sekretariatem wydziału karnego sprawdzam wokandę. Dużymi, pogrubionymi
literami czytam informację, iż posiedzenie odbędzie się w sali X. Udaję się
pod salę X na końcu korytarza na parterze w samym narożniku Sądu. Nad
drzwiami do sali wisi tabliczka – „pokój przesłuchań dzieci”, czyli tzw.
niebieski pokój (tutaj przykład). Przypominam sobie moje dwie wizyty w
areszcie śledczym (w postępowaniu przygotowawczym) i rozmowę z mocodawcą –
40-letnim, wysokim mężczyzną z bogatą przeszłością kryminalną i pojawia się
pierwsza wątpliwość. Brak obok drzwi listy spraw w tej sali z całego dnia –
pojawia się druga wątpliwość. 5 minut do rozpoczęcia i brak Prokuratora –
pojawia się trzecia wątpliwość. Wracam do sekretariatu wydziału i spotykam
protokolanta.
– Przepraszam, czy w sali X odbywają się dziś sprawy?
– Pan Mecenas w sprawie oskarżonego Y?
– Tak
– Zmieniliśmy salę X na salę Z, zapraszam.
Co ciekawe, przed Salą Z żadnej informacji o moim posiedzeniu. Nie tylko ja
miałem tego dnia problem z salą. Gdybym nie wrócił do sekretariatu i nie
dowiedział się o zmianie sali, nie miałbym możliwości uczestniczyć w
posiedzeniu a oskarżony (który nie został doprowadzony z Aresztu Śledczego)
zostałby pozbawiony prawa do obrony. Pierwszy i mam nadzieję, ostatni raz –
spotkałem się z taką sytuacją. Jakie płyną z niej wnioski? Pomimo podanego nr
sali na wokandzie – warto to potwierdzić w sekretariacie nawet pomimo tego,
iż mielibyśmy usłyszeć:
„przecież jest napisane na wokandzie w której
sali…..„
[email protected]
Prawa autorskie do zdjęcia: Thomas Rowlandson and Augustus Pugin / Foter /
Public Domain Mark 1.0
Prawa oskarżonego (podejrzanego), cz. I,
nie będę odpowiadał na pytania....
Zgodnie z art. 175 § 1 k.p.k: oskarżony ma
prawo składać wyjaśnienia; może jednak bez podania powodów odmówić odpowiedzi
na poszczególne pytania lub odmówić składania wyjaśnień. O prawie tym należy
go pouczyć.
§ 2. Obecny przy czynnościach dowodowych oskarżony ma prawo składać
wyjaśnienia co do każdego dowodu.
To jeden z ważniejszych przepisów kodeksu postępowania karnego, który
implikuje określone możliwości procesowe warunkujące skuteczność taktyki
obrończej.
art. 71 § 3 k.p.k.: Jeżeli kodeks niniejszy używa w znaczeniu ogólnym
określenia "oskarżony", odpowiednie przepisy mają zastosowanie także do
podejrzanego.
Oskarżony składa wyjaśnienia samodzielnie, nie za pośrednictwem swego
obrońcy. Obrońca nie powinien także podpowiadać (choć może precyzować
odpowiedzi oskarżonego zadając mu uprzednio właściwe pytania). W związku z
powyższym, przed jego przesłuchaniem w Prokuraturze (na Komisariacie Policji)
bądź na rozprawie głównej w Sądzie niezbędne jest zapoznanie się z całością
(!) materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie a następnie przeprowadzenie
rozmowy z oskarżonym (podejrzanym) w celu przygotowania go do czynności
składania wyjaśnień. O odmowie udostępnienia akt postępowania
przygotowawczego napiszę innym razem.
Czy oskarżony może odmówić udzielenia odpowiedzi na poszczególne pytania?
Może. Czy oskarżony może odmówić udzielenia odpowiedzi na wszystkie pytania
jednej ze stron postępowania? Może. W jednej ze spraw (w której – w mojej
ocenie – pokrzywdzeni znający oskarżonego pomawiali go) zaproponowałem
oskarżonemu, aby na pytanie Sądu (zadane na podstawie art. 386 par. 1 k.p.k.)
odpowiedział, że będzie składał wyjaśnienia, będzie odpowiadał na pytania
Sądu i swojego obrońcy (czyli moje) oraz że nie będzie odpowiadał na pytania
Prokuratora oraz oskarżycieli posiłkowych (czyli pokrzywdzonych, którzy stali
się stroną etapu sądowego postępowania karnego) i ich pełnomocnika. Nie ma
znaczenia to, że pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych miał przygotowaną listę
pytań i był zaskoczony takim obrotem sprawy. Taka taktyka obrończa nie
powoduje negatywnych konsekwencji procesowych. Nie rodzi to żadnego
domniemania, że oskarżony ma „coś na sumieniu”. To jedynie wynik obawy, czy
oskarżony poradzi sobie w ogniu pytań strony przeciwnej, niekiedy
sugerujących konkretne odpowiedzi. Reprezentuję różnych mocodawców. Niektórzy
– mając długą kartotekę karną – czują się na sali rozpraw jak ryba w wodzie,
dla innych jest to pierwszy kontakt z Prokuraturą, Sądem i ogromnie
przeżywają spotkanie z machiną wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też niezwykle
ważne jest uprzednie zapoznanie oskarżonego (podejrzanego) w zaciszu
kancelarii z jego prawami, obowiązkami i „oswojenie” z czynnością
przesłuchania i składania wyjaśnień.
Niektórzy karniści prezentują pogląd, iż oskarżony nie może uchylić się od
odpowiedzi na wszystkie pytania jednej ze stron. Moim zdaniem, to nietrafny
pogląd. Skoro oskarżony może odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania (art.
175 par. 1 k.p.k.), to może odmówić odpowiedzi na 20 pytań strony przeciwnej
przy 20 zadanych. Gdyby przyjąć, iż oskarżony nie może uchylić się uprzednio
od odpowiadania na wszystkie pytania jednej ze stron, doszłoby do zbędnego
przedłużenia postępowania, polegającego na tym, że strona zadaje pytanie,
oskarżony odmawia udzielenia odpowiedzi, strona zadaje pytanie, oskarżony
odmawia udzielenia odpowiedzi, itd. aż do wyczerpania pytań strony.
[email protected]
*stan prawny: 11 marca 2014 r.
Prawa autorskie do zdjęcia: RebeccaBarray / Foter / CC BY-SA
Nie wszystko stracone….czyli zarzut
przedawnienia roszczenia z tytułu opłat
za czesne (roszczenia z nauki)
Podstawa zasada – umów należy dotrzymywać
(pacta sunt servanda). Jeżeli jednak z jakichkolwiek powodów chcesz uchylić
się od obowiązku zapłaty czesnego, to masz prawną możliwość podnoszenia
skutecznie zarzutu przedawnienia, jeśli minął określony czas. W przypadku
umów o świadczenie usług edukacyjnych wynosi on 2 lata.
W styczniu bieżącego roku Sąd I instancji oddalił powództwo przeciwko
studentowi (którego reprezentowałem), pozwanemu przez uczelnię prywatną z
tytułu zaległych i nieopłaconych opłat za studiowanie. Strona przeciwna nie
składała apelacji. Sąd uznał za trafne moje argumenty, że w takich sprawach
zastosowanie znajdzie art. 750 k.c. w zw. z art. 751 pkt 2 k.c., a więc
termin 2-letni a nie termin 10-letni z art. 118 k.c.
Art. 750. Do umów o świadczenie usług, które nie są uregulowane innymi
przepisami, stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu.
Art. 751. Z upływem lat dwóch przedawniają się:
1) roszczenia o wynagrodzenie za spełnione czynności i o zwrot
poniesionych wydatków przysługujące osobom, które stale lub w zakresie
działalności przedsiębiorstwa trudnią się czynnościami danego rodzaju; to
samo dotyczy roszczeń z tytułu zaliczek udzielonych tym osobom;
2) roszczenia z tytułu utrzymania, pielęgnowania, wychowania lub nauki,
jeżeli przysługują osobom trudniącym się zawodowo takimi czynnościami
albo osobom utrzymującym zakłady na ten cel przeznaczone.
Argumenty za taką koncepcją:
– w doktrynie kwalifikuje się umowy o nauczanie jako umowy o świadczenie
usług – czyli jako umowy starannego działania a nie rezultatu;
– nie ma w żadnej ustawie definicji umowy o świadczenie usług edukacyjnych,
umowa między studentem a uczelnią jest nadal umową nienazwaną. Art. 160 ust.
3 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym nie wprowadza nowego typu odrębnej
umowy nazwanej, wyłączającej z działania ar. 750 k.c. Prawo o szkolnictwie
wyższym stanowi tylko o wymogu pisemności umowy, nie ma określonych praw i
obowiązków stron ani sposobów zakończenia stosunku prawnego czy terminów
przedawnienia;
– roszczenia dochodzone przez powoda (uczelnię) to zatem typowe roszczenia „z
nauki” o których mowa w art. 751 pkt 2 k.p.c. Zawodowe trudnienie się
czynnościami w postaci nauki nie wyklucza tego, że wg ustawy Prawo o
szkolnictwie wyższym, uczelnia nie prowadzi działalności gospodarczej w
rozumieniu ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Wyłączony jest reżim
ustawy o swobodzie działalności gospodarczej w tym kontekście, że nie będą
miały zastosowania zasady i przesłanki założenia działalności oraz zasady
kontroli określone w tej konkretnej ustawie). Natomiast uczelnia może być
przedsiębiorcą z rozumieniu art. 43 ze zn. 1 k.c., gdyż przedsiębiorcą jest
także osoba prowadząca działalność zawodową. Można prowadzić działalność
zawodową nie prowadząc działalności gospodarczej.
Orzecznictwo jest podzielone. Tutaj przykład orzeczenia niekorzystnego dla
studentów. Są też argumenty za przyjęciem 10-letniego terminu przedawnienia.
Jeśli chodzi o potencjalne reprezentowanie uczelni (w innej sprawie) to w grę
wchodzą przepisy kodeksu etyki adwokackiej:
§ 22. Adwokatowi nie wolno podjąć się prowadzenia sprawy ani udzielić
pomocy prawnej, jeżeli:
a) udzielił wcześniej pomocy prawnej stronie przeciwnej w tej samej
sprawie lub w sprawie z nią związanej;
b) brał udział w tej sprawie, wykonując funkcję publiczną;
c) osoba, przeciwko której ma prowadzić sprawę, jest jego klientem,
choćby w innej sprawie;
d) zawodowy pełnomocnik będący dla niego osobą najbliższą prowadzi sprawę
lub udzielił już pomocy prawnej stronie przeciwnej w tej samej sprawie
lub w sprawie z nią związanej.
Uwaga, każda sprawa jest inna. W Twojej sprawie mogło nie dojść do
przedawnienia – nawet biorąc pod uwagę koncepcję 2-letniego terminu. W
wezwaniu do zapłaty uczelnie wyciągają rękę do studentów (i proponują
rozłożenie należności na raty, odroczenie, a nawet umorzenie), ale jeśli
zbliża się termin przedawnienia w Twojej sprawie a konsekwentnie z powodów
Tobie znanych nie zamierzasz płacić, zapomnij o powiedzeniu: „tonący brzytwy
się chwyta”. Złożenie wniosku o rozłożenie zaległego świadczenia na raty bądź
wniosku o umorzenie części (albo całości) długu spowoduje przerwanie biegu
przedawnienia na mocy art. 123 par. 1 pkt 2 k.c. a po przerwaniu,
przedawnienie biegnie na nowo (art. 124 par. 1 k.c.).
Co więcej uznanie długu, spowoduje, że uczelnia może dochodzić roszczeń w
specjalnym trybie – w postępowaniu nakazowym (art. 485 par. 1 pkt 3 k.p.c.).
Jeśli zostanie wydany nakaz zapłaty, pozwany, aby skutecznie wnieść zarzuty
od nakazu zapłaty i doprowadzić do skierowania sprawy na rozprawę, obowiązany
jest opłacić zarzuty kwotą stanowiącą równowartość 3/4 opłaty od pozwu, którą
poniósł powód. To samo w sobie skutecznie zniechęca pozwanych studentów do
podjęcia się obrony.
Nie można też skutecznie domagać się od uczelni zwrotu wpłaconych kwot, nawet
jeśli przed dobrowolną zapłatą doszło do przedawnienia (art. 411 pkt 3 k.c.).
Jeśli wyrok (albo nakaz zapłaty, który ma skutki wyroku: art. 494 par. 2
k.p.c. dla postępowania nakazowego oraz art. 504 par. 2 k.p.c. dla
postępowania upominawczego) jest prawomocny – roszczenie może być egzekwowane
przez 10 lat (art. 125 par. 1 k.c.). Choć odpowiednio prowadzone (przez
uczelnię lub firmę windykacyjną, która „przejęła dług”) postępowanie
egzekucyjne spowoduje, że do przedawnienia… może nigdy nie dojść. Sprawa
będzie trwała przez pokolenia. Stwierdzona bowiem przez komornika
bezskuteczność egzekucji nie zamyka drogi do złożenia nowego wniosku o
wszczęcie egzekucji, a wyżej podany termin 10-letni przerywany jest
każdorazowo przez złożenie wniosku o wszczęcie egzekucji (art. 125 par. 1
k.c. w zw. z art. 123 par. 1 pkt 1 k.c.).
[email protected]
* stan prawny: 10 marca 2014 r.
Prawa autorskie do zdjęcia: Tulane Public Relations / Foter / CC BY