CHŁOP ADWOKATEM

Transkrypt

CHŁOP ADWOKATEM
CHŁOP ADWOKATEM
bajka holenderska
scenariusz powstał na podstawie bajki „Chłop adwokatem”
autor: Danuta Chylioska
AKT I
Miejsce akcji: Rynek – poranek.
Z domu wychodzi stary rzeźbiarz Herit. Przeciąga się, ziewa, zawiązuje fartuch i
zaczyna rzeźbid.
Z kwiaciarni wychodzi kwiaciarka Flor, która wynosi kwiaty i ustawia je przed
kwiaciarnią.
FLOR:
Hude morhen ( dzieo dobry ) wujku Herit!
HERIT:
Hude morhen ( dzieo dobry ) Flor!
Tak wcześnie, a ty już pracujesz?
FLOR:
Muszę rozstawid kwiaty,
bo niedługo pojawią się pierwsi klienci.
HERIT:
Piękne są twoje kwiaty,
a najpiękniejsze to … chyba tulipany…
1
FLOR:
Mnie również najbardziej się one podobają.
( po rozstawieniu wszystkich kwiatów Flor idzie do kwiaciarni, a Herit dalej
rzeźbi; na scenie pojawia się chłopiec – Daan, który podchodzi do Herita )
DAAN:
Hude morhen ( dzieo dobry ) wujku Herit!
HERIT:
O – Daan!, co tu porabiasz smyku?
DAAN:
Idę do Flor po kwiaty dla mamy,
bo dzisiaj są jej urodziny.
A co ty wujaszku rzeźbisz?
Niech zgadnę… wiatrak?
Kolejny wiatrak?
HERIT:
Wiatrak, wiatrak mój chłopcze.
DAAN:
Który to już?
HERIT:
Ten jest już setny.
DAAN: ( chłopiec kręci ze zdziwienia głową )
Podziwiam cię wujaszku!
Idę po kwiaty.
( chłopiec idzie w stronę kwiaciarni, a Herit rzeźbi dalej )
2
HERIT: ( woła do Flor)
Flor! – masz klienta!
( z kwiaciarni wychodzi dziewczyna i wręcza chłopcu tulipany, chłopiec ponownie
podchodzi do rzeźbiarza)
DAAN:
Wujaszku, obiecałeś, że opowiesz mi baśo „ O chłopie adwokacie”…
Pamiętasz?
HERIT:
Pamiętam, pamiętam.
Jak obiecałem, to opowiem…
Posłuchaj!
( rzeźbiarz wstał i idąc powoli z chłopcem zaczął opowieśd )
HERIT:
Pewien chłop, który mieszkał niedaleko miasteczka
i chodził tam często po sprawunki,
spotkał pewnego razu znajomego marynarza…
( starzec schodzi z chłopcem ze sceny i „ urywa się” opowieśd )
AKT II
Flor krząta się przy kwiaciarni.
Na scenę wchodzą dwie panie, które rozmawiając ze sobą podchodzą
do kwiaciarni i kupują kwiaty.
Przed szynk wychodzi szynkarz, który wyciera ścierką kufel do piwa, rozgląda się,
patrzy w niebo…
Z szynku wychodzi dwóch podpitych klientów.
3
Pojawia się chłop z koszem na zakupy.
Z drugiej strony idzie smutny marynarz.
CHŁOP:
Hoi ! ( cześd – na powitanie ) marynarzu!
MARYNARZ:
A to ty Pejter – hoi!
CHŁOP: ( zaciekawiony, potem zasmucony )
Dawno cię nie widziałem!
Co się z tobą działo…?
Zaraz, zaraz, widzę, że jesteś strasznie przygnębiony…
Co się dzieje?
MARYNARZ: ( zdenerwowany )
Ach przyjacielu!
Mam paskudną sprawę z tym oto szynkarzem.
( wskazuje na stojącego przed szynkiem szynkarza )
Zadłużyłem się kiedyś u niego na dwierd guldena,
a on chce teraz ode mnie… sto guldenów.
Czternaście dni ciągnęła się sprawa w sądzie,
a dziś… ma zapaśd wyrok.
CHŁOP: ( zatroskany – poklepuje marynarza po plecach )
Nie martw się, wszystko będzie w porządku.
Sędzia zapewne wyda sprawiedliwy wyrok.
MARYNARZ:
( jeszcze bardziej zdenerwowany )
Wiem, jak sędzia odnosi się do tej sprawy
i boję się, że zostanę skazany.
4
Sto guldenów nie mogę zapłacid
i skooczę w więzieniu.
CHŁOP:
Bardzo ci współczuję,
jednak nie rozumiem – o co w tym wszystkim chodzi…
MARYNARZ:
Pięd lat temu ruszyłem stąd pierwszy raz w morze.
Wieczorem, przed wypłynięciem, wstąpiłem do szynku
i zjadłem sześd gotowanych jaj,
za które miałem zapłacid dwierd guldena…
CHŁOP:
( zaciekawiony )
I co…? i co…?
MARYNARZ:
Ale zauważyłem wtedy, że nie mam przy sobie pieniędzy…
CHŁOP:
Pamiętam to, też wtedy byłem w szynku na piwku.
Ale, z tego co pamiętam, szynkarz powiedział,
że – jeszcze tu kiedyś zajrzysz, to oddasz…
MARYNARZ:
Ja też tak myślałem,
bo nie wiedziałem, że to był ostatni mój dzieo na lądzie.
Rano musiałem się spieszyd
i nie zdążyłem zwrócid długu.
Podróż mieliśmy nieszczęśliwą.
Napadli na nas piraci i wzięli do niewoli.
5
Przez pięd lat wędrowałem po obcych krajach,
aż w koocu, parę tygodni temu, wróciłem tutaj.
CHŁOP:
Musiałeś wiele wycierpied…
Opowiadaj dalej, bo to bardzo ciekawa historia.
MARYNARZ:
Jednym z pierwszych, do których skierowałem kroki
był mój znajomy szynkarz.
Chciałem spłacid dług
i myślałem, że wystarczy mi dwierd guldena…
CHŁOP: ( zdziwiony )
Nie mów, że nie wystarczyło…
MARYNARZ: ( ironicznie )
Otóż nie wystarczyło…
Szynkarz przedstawił mi rachunek,
gdzie było wyliczone,
że z tamtych sześciu jajek mogło się wylęgnąd sześd kur,
one mogłyby znieśd bardzo dużo jajek,
a z nich mogłoby znowu wylęgnąd się dużo kur,
które zniosłyby jajka…
CHŁOP:
Nie mów dalej, niech zgadnę,
a z tych jajek wylęgłoby się znowu wiele kur… , które… itd…?
MARYNARZ:
Otóż tak!
I to wszystko dałoby mu, według tych obliczeo,
100 guldenów czystego zysku.
6
Teraz chce, żebym mu to zwrócił.
CHŁOP:
100 guldenów…!
I myślisz, że sędzia nakaże ci taką zapłatę?
MARYNARZ:
Właśnie tego się boję.
CHŁOP:
Kto by pomyślał, że z tego szynkarza taka szuja…
Musimy coś wymyśled…
( chłop zamyślony spaceruje, myśli )
Mam świetny pomysł!
Czy pozwolisz, abym był twoim adwokatem?
MARYNARZ: ( zdziwiony )
Kim? Adwokatem?
CHŁOP:
Adwokatem.
Idź do sądu, a ja przyjdę trochę później.
MARYNARZ:
Nic nie rozumiem,
ale niech tam…
I tak nie mam nic do stracenia.
CHŁOP:
Dui ! ( cześd – na pożegnanie ) Marynarzu!
7
MARYNARZ:
Do zobaczenia w sądzie!
Marynarz i Chłop rozchodzą się – każdy w inną stronę.
Z kwiaciarni wychodzi Flor i robi porządek.
Do Flor podchodzą dwie panie, kupują kwiaty i opuszczają scenę.
AKT III
Miejsce akcji: sala sądowa
Do sali wchodzi pewny siebie szynkarz.
Za nim wchodzi przygnębiony marynarz.
Na koocu do sali wchodzi sędzia.
SĘDZIA:
Otwieram rozprawę sądową
z oskarżenia szynkarza Hajsa
przeciwko marynarzowi Paulo.
Marynarz Paulo jest winien…
( na scenę wbiega zziajany chłop bez kapelusza i kubraka )
CHŁOP:
Panie sędzio, panie sędzio!
Proszę o pozwolenie, żebym mógł powiedzied
coś w obronie tego marynarza.
SĘDZIA:
Dobrze, ale za chwilę…
8
CHŁOP:
Ale muszę zaraz,
bo bardzo się spieszę!
SĘDZIA:
A dokąd tak się spieszysz Pejter?
CHŁOP: ( zniecierpliwiony )
Nastawiłem garnek fasoli
i jak się zagotuje,
muszę ją jeszcze wysiad…
SĘDZIA: ( zezłoszczony )
Hola, hola – ty głupi chłopie!
Odkąd to rośnie gotowana fasola…?
CHŁOP: ( ironicznie )
Hola, hola – ty głupi sędzio!
Odkąd to z gotowanych jajek wylęgają się kurczęta?!
SĘDZIA: ( zawstydzony )
Proszę o ciszę! ( zastanawia się )
Po ponownym rozpatrzeniu sprawy
i uwzględnieniu dodatkowych informacji,
ogłaszam, że marynarz Paulo jest niewinny!
Sędzia opuszcza salę.
Chłop i marynarz z radości ściskają się.
Szynkarz z opuszczoną głową opuszcza salę.
9

Podobne dokumenty