tutaj

Transkrypt

tutaj
4
:PDUFRZ\PQXPHU]HÄĝURGRZLVND´RSXEOLNRZDOLĞP\DUW\NXáÄ1LHSHZQDSU]\V]áRĞüĪXEUyZ"´RSLVXMąF\]DQLHSRNRMHQLHVSHFMDOLVWyZRGODW]DMPXMąF\FKVLĊRFKURQąLUR]ZRMHP
SRSXODFMLĪXEUyZZ3ROVFHPLQEUDNLHPDNFHSWDFMLGODSURSRQRZDQ\FKSU]H]QLFKVWUDWHJLL
LPHWRGSRVWĊSRZDQLD]HVWURQ\0LQLVWHUVWZDĝURGRZLVNDL*HQHUDOQHM'\UHNFML2FKURQ\
ĝURGRZLVNDWZRU]HQLHPQLHSU]\VWDMąF\FKGRSUDNW\NLSU]HSLVyZDWDNĪHNáRSRWDPL]¿QDQVRZDQLHPKRGRZOLWHJRFHQQHJRJDWXQNXZ3ROVFH
JESTEŚMY ODPOWIEDZIALNI
ZA PRZYRODĘ
Rozmowa z dr. Piotrem Otawskim podsekretarzem stanu w Ministerstwie
Środowiska, głównym konserwatorem przyrody
Panie ministrze, podczas zwołanego przez pana dużego spotkania środowiska żubrologów
z całego kraju, na którym byli obecni przedstawiciele świata nauki, organizacji społecznych
i Lasów Państwowych, w lutym w Warszawie,
przekazano na pana ręce petycję od zebranych
i materiały mogące pomóc w rozwiązaniu kłopotów. Czy mogę spytać, co się z tą petycją
dzieje?
Przekazałem ją do Departamentu Leśnictwa
i Ochrony Przyrody, gdzie otrzymane dokumenty są analizowane. Ta petycja to dla mnie przykład tego, że zarządzanie żubrami nie wygląda tak, jak powinno wyglądać
i że przez ostatnie lata nie było właściwie realizowane. Za
stan i ochronę gatunków w Polsce jest przecież odpowiedzialny nie świat nauki, a minister środowiska, poprzez
podległe mu organy. Jeżeli z tak sztandarowym gatunkiem jak żubr będzie się działo coś złego, to nikt nie będzie szukał winnych gdziekolwiek indziej. Chociaż słusznie uważamy, że uratowanie żubra jest sukcesem, wciąż
nie jest to wcale gatunek bezpieczny, tak więc trzeba nim
zarządzać w sposób bardzo przemyślany.
Tymczasem dostałem wraz z petycją m.in. kilka
regionalnych strategii zarządzania populacją żubra, których Ministerstwo nigdy wcześniej nie widziało. Czyli jest
tak, że organizacje społeczne, często nawet w kontakcie
z instytucjami takimi jak Lasy Państwowe, przygotowują dokumenty w celu opracowania regionalnych strategii
zarządzania populacją z pominięciem organu, który jest
ustawowo za nie odpowiedzialny.
To nie są tylko organizacje społeczne, bo posiłkują się tymi strategiami regionalne dyrekcje
ochrony środowiska.
No ale kto przygotowywał te dokumenty?
Hodowcy żubrów, najogólniej rzecz ujmując.
Problem w tym, że jest to wiele grup czy podmiotów
nierzadko różniących się w poglądach. Dlatego na spotkaniu, które zainicjowałem, powiedziałem, że trzeba się
poważnie zastanowić nad tym, jak zarządzanie żubrem
wygląda i że konieczna jest rewizja lub napisanie od nowa
strategii ochrony tego gatunku, zarządzania populacją,
ustalenie finansowania i wprowadzenie transparentnych
zasad, kto za co odpowiada. Obecnie jest tak, że pewne
rzeczy dzieją się w sposób niekontrolowany, a niektóre
ő52'2:,6.2 nr 5(509) maj 2015 r.
środowiska, mając zresztą niekwestionowane zasługi dla
ochrony żubra, uważają, że mają jedyny słuszny pomysł
na to, jak to zarządzanie powinno wyglądać. Oczywiście
musimy w pełni współpracować, bo bardzo cenię tu
wkład naukowców, ale – jak mówiłem i podkreślam – to
minister środowiska odpowiada za stan populacji, a jego
agendami są Generalna i regionalne dyrekcje ochrony
środowiska oraz Lasy Państwowe.
W roku 2007 Ministerstwo Środowiska zaakceptowało projekt „Strategii ochrony żubra
Bison bonasus w Polsce”, ale nie została ona
do końca wdrożona.
5
foto: .U]\V]WRIĩRFK
Dotknęły mnie bardzo zarzuty, że minister tworzy
zbędne procedury, mimo że w tamtej Strategii wszystko
jest. Mam zdefiniowanych szereg obszarów, w których
działo się nie tak, jak powinno. Przykład: w ostatnich latach w hodowlach zamkniętych i w stadach wolnościowych wystąpiły przypadki gruźlicy. Choć problem jest już
opanowany, to nie ulega wątpliwości, że konieczne jest
opracowanie jasnych reguł zarządzania sytuacjami kryzysowymi, zwłaszcza w sytuacji wystąpienia epizoocji.
Takich zasad do tej pory nie było.
Znalazłem więcej luk. Nie ma reguł dotyczących
przemieszczania żubrów i warunków ich przemieszczania, brakuje jasnych kryteriów prowadzenia odstrzałów
redukcyjnych żubrów, by wymienić tylko kilka takich obszarów wymagających uzupełnienia. Stąd moje zaproszenie skierowane do bardzo szerokiego grona naukowego, społecznego i Lasów Państwowych na spotkanie do
Ministerstwa, żeby dyskutować, jak to powinno wyglądać
i co trzeba naprawić.
W Strategii sugeruje się utworzenie Centrum
Hodowli Żubrów – ciała opiniotwórczego składającego się ze specjalistów, mogących szybko
podejmować decyzje, w oparciu o swoją wiedzę i doświadczenie – z naciskiem na: szybko,
bo hodowcy żubrów, by tak najszerzej nazwać
to grono praktyków, skarżą się na opieszałość
urzędników. Do tej koncepcji żubrolodzy wracają.
Grupa ludzi tworzących takie centrum nie może mieć kompetencji decyzyjnych, ponieważ to nie oni
ostatecznie ponoszą odpowiedzialność za populację
żubra. Może mieć natomiast kompetencje doradcze i jestem za tym, żeby takie ciało służyło wiedzą, nie tylko
w sytuacjach kryzysowych. Być może nie będzie jednak
potrzeby tworzenia od początku zupełnie nowej strategii ochrony żubrów. Obecnie pracujemy nad istniejącą.
Analizujemy, co zostało zrobione, a co nie, i co jest niemożliwe do zrealizowania, m.in. z powodu uwarunkowań
prawnych i błędnych założeń. Wiele rozwiązań się sprawdziło, wiele dokumentów jest opracowanych, wiele badań
na żubrze zrobiono. Nie musimy na nową strategię zarządzania populacją żubra czekać całe lata. To jest budowanie na tym, co zrobiono i nauka na błędach, które zostały
popełnione. Liczę, że prace nad nową strategią zakończą
się jeszcze w tym roku.
A odnośnie do pieniędzy niezbędnych do prowadzenia hodowli żubrów i rozwoju populacji, to jestem przekonany, że jest konieczna stała pula pieniędzy, która będzie
pozwalała na finansowanie zadań dotyczących żubra, np.
opiekę weterynaryjną czy zarządzanie sytuacjami kryzysowymi. Rozpoczęliśmy rozmowy, jak zapewnić stałe źródło finansowania, które nie wygaśnie wraz z zakończeniem danej perspektywy finansowej i będzie niezależne
od projektów, które ze swej natury są krótkotrwałe.
Odejdźmy już panie ministrze od żubrów, ale
pozostańmy przy zwierzętach, także chronionych. W ostatnich latach powstało kilka innych
strategii ochrony gatunków zagrożonych, a także zarządzania gatunkami konfliktowymi, ale
zostały one odłożone przez Ministerstwo czy
GDOŚ na półkę i nie są realizowane.
Istotnie, w poprzedniej perspektywie finansowej
kilka strategii zostało opracowanych przez różne środowiska, powstały one jednak bez porozumienia, bez lub
prawie bez konsultacji z organami ustawowo odpowiedzialnymi za te kwestie i stąd część z nich jest trudna do
ő52'2:,6.2 nr 5(509) maj 2015 r.
6
wdrożenia. Nie tak to powinno wyglądać. Część z nich nie
wpisywała się w ogólne koncepcje ochrony przyrody.
Strategia w odniesieniu do rysia jest procedowana, mam nadzieję, że uda się ją jeszcze w tym półroczu
skierować do konsultacji społecznych i międzyresortowych, co daje możliwość zatwierdzenia tego programu.
Jesteśmy w trakcie przenoszenia praw autorskich dotyczących strategii ochrony morświna i być może też już
wkrótce będziemy mogli poddać ją konsultacjom. Część
przekazanych nam dokumentów może być podstawą do
dalszych opracowań, część niestety nie, z różnych powodów.
Jest w tej chwili przygotowywana strategia dla bobra, dla niedźwiedzia, dla foki – są na różnych etapach
procedowania.
Najgorętszym tematem ostatnich tygodni jest
ustawa łowiecka, która budzi wiele kontrowersji. Ekolodzy twierdzą, że ich uwagi do projektu
rządowego nie zostały uwzględnione.
Musieliśmy tę ustawę przygotować bardzo szybko
z uwagi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a ze względów formalnych po prostu nie mogliśmy uwzględnić pewnych postulatów, ale proces tworzenia ustawy jeszcze się
nie zakończył i szereg propozycji zgłoszonych przez organizacje ekologiczne, które już trafiły do Sejmu, zostało
przez ministra poparte. W końcu kwietnia minister zaproponował na posiedzeniu podkomisji, żeby stopniowo wycofywać amunicję ołowianą i zostało to zaaprobowane.
Będą więc regulacje – całkowity zakaz używania amunicji
ołowianej od roku 2025 i zakaz takiej amunicji na terenach wodnych i wodno-błotnych od 2020.
No właśnie, to szczególnie ważne w odniesieniu do ptaków, o których ochronę przed myśliwymi od lat występują ekolodzy, zwracając jednocześnie uwagę na problem zanieczyszczenia
środowiska ołowiem.
Kluczowe w tej kwestii jest zrozumienie szczególnych zasad tworzenia tej ustawy. Akurat w przypadku tej
nowelizacji minister nie mógł wprowadzić takich regulacji
na etapie tworzenia projektu ustawy. Może zrobić to dopiero teraz, w procesie sejmowym.
Nie będę ukrywał, że prawo łowieckie jest obecnie
naszym największym problemem. Minister środowiska
jest za tę ustawę odpowiedzialny i musi być wyposażony
w narzędzia, które pozwalają mu realizować gospodarkę
łowiecką. A niestety propozycje rządowe w tym zakresie
zawarte w pierwotnym projekcie są torpedowane przez
podkomisję sejmową. Liczę jednak, że w dalszym toku
prac parlamentarnych zostaną przywrócone, a następnie
przyjęte.
Takim trudnym tematem były jeszcze parę lat
temu obszary Natura 2000, które początkowo wzbudzały mnóstwo negatywnych emocji;
uważano, że blokują szanse na rozwój pewnych
terenów. Mam wrażenie, że sytuacja zmieniła
się na korzyść.
Z całą pewnością jest tak, że od kiedy zakończyliśmy, w 2012 roku, budowanie sieci obszarów Natura
2000 sytuacja się nieco ustabilizowała, nie mamy już
konfliktów z Komisją Europejską. Przeszliśmy do drugiego etapu, czyli zarządzania. Ale w pierwszym etapie,
zwłaszcza w początkowym okresie, w latach 2004–2007,
zostało popełnionych dużo błędów i konsekwencje tego
ponosimy do dzisiaj. Proces tworzenia obszarów odby-
ő52'2:,6.2 nr 5(509) maj 2015 r.
wał się w niedostatecznym dialogu ze społeczeństwem.
Chociaż dziś nie ma już takiego sprzeciwu, wciąż te błędy
się mszczą w postaci obawy mieszkańców, że cokolwiek
robimy dla ochrony przyrody i Natury 2000, na pewno
będzie się wiązało z jakimiś problemami, ograniczeniami dla lokalnych społeczności... Ale w wielu miejscach
nastawienie się zmienia i obszar naturowy jest znakiem
firmowym regionu.
Z dobrymi wiadomościami, o udanych działaniach trudno się przebić. Ale gdyby miał pan
wybrać jakieś przykłady?
Udało się przede wszystkim przyjąć zmianę ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Jest
to pierwsza zmiana od 11 lat. A było ciężko. Jesteśmy
na etapie przygotowywania drugiej nowelizacji, ponieważ
zobowiązuje nas do tego wyrok Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości, dotyczący rejestru upraw.
Jesteśmy w gorącym momencie, czego na zewnątrz nie widać, jeśli chodzi o przygotowanie projektów dotyczących absorpcji środków unijnych, mówię
o POIiŚ, w obecnej perspektywie finansowej. Jest to bardzo ważna sprawa i w zasadzie definiująca zakres działań w ochronie przyrody na następne 6 lat. Alokacja na
ochronę bioróżnorodności jest tym razem dużo wyższa,
bo wynosi ponad 150 mln euro, a wynosiła 96 milionów.
W Ministerstwie, GDOŚ i dyrekcji Lasów Państwowych
pracujemy nad tym, żeby te środki przekuć na konkretne projekty, które poprawią stan informacji nt. zasobów,
poprawią sposoby zarządzania tymi zasobami i w efekcie
poprawią stan ochrony wielu gatunków.
Przygotowujemy też działania związane z promocją
parków narodowych. Zamierzamy nie tylko pokazać, jak
ważnymi są obiektami, ale także poprawić i wspomóc komunikację między zarządzającymi parkami a społecznością lokalną. Chcę, żeby ten projekt ruszył jeszcze w tym
roku.
Parkom narodowym przydałoby się więcej pieniędzy, biedne są... Czy nie można im jakoś pomóc?
Cały czas pomagamy parkom narodowym i nadal
będziemy to robić, z całą pewnością jest to oczko w głowie ministra środowiska. Podejmujemy szereg działań
dotyczących finansowania i tworzenia bardziej spójnego
systemu zarządzania. Ale zwłaszcza teraz, w sytuacji gdy
parki narodowe mają osobowość prawną, wiele zależy od
samego dyrektora parku narodowego, w jakim zakresie
potrafi on zdobywać środki zewnętrzne, do jakiego stopnia czuje się odpowiedzialny za finansowanie parku i kontakt ze społeczeństwem.
I jeszcze jedno. Może jeszcze nie jest to sukces, bo
ten proces dopiero się rozpoczął, ale przygotowujemy –
i chcemy to zrobić do końca tego roku – nową ustawę
o ochronie przyrody. Nowy projekt ustawy powinien być
podstawą do działania dla przyszłego parlamentu. Wydaje
się to o tyle istotne, że po pierwsze jesteśmy 10 lat w UE,
co dało nam wiele doświadczeń w związku z funkcjonowaniem w takich uwarunkowaniach prawnych, po drugie
dotychczasowa ustawa na skutek wielu poprawek straciła spójność. Musimy dostosować ją do nowych realiów
i nowych wyzwań. Jesteśmy już po wielu konsultacjach
z podmiotami zarządzającymi ochroną przyrody.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Elżbieta Strucka