Oskar Przysucha - Szydłowianka 3:5 (3:2)
Transkrypt
Oskar Przysucha - Szydłowianka 3:5 (3:2)
Oskar Przysucha - Szydłowianka 3:5 (3:2) News » MKS 1946 Szydłowiec Co za mecz! W fantastycznym stylu pokonaliśmy Oskar Przysucha, chociaż po 30 minutach przegrywaliśmy 0:3. Niestety jednak okazało się, że zawodnicy z Przysuchy nie potrafią pogodzić się z porażką. Swoją wyższość zamiast na boisku chcieli pokazać po meczu w szatni Szydłowianki. Szkoda, że niektórzy z nich nie pamiętają, w jakich barwach nie tak dawno grali i z kim odnosili największe sukcesy. Mecz zaczął się katastrofalnie, bo już w pierwszej akcji straciliśmy bramkę. Błąd naszych obrońców sprawił, że jeden z zawodników Oskara znalazł się w sytuacji sam na sam z Pawłem Wieczorkiem. Przy pierwszym strzale zwycięsko wyszedł nasz bramkarz, ale przy dobitce Płuciennika nie miał już szans. W 20 minucie Stolarek wykorzystał błąd Wiatraka i podwyższył wynik. W 30 minucie gospodarze mieli rzut rożny, który na bramkę zamienił Wajszczuk. I to było wszystko na co było stać rywali. W 33 minucie mieliśmy rzut rożny, którego wykonawcą był Dawid Walkiewicz. Dośrodkował piłkę po ziemi na krótki róg, co wprawiło w zakłopotanie obrońców Oskara. Doszło do tego, że jeden z nich wbił piłkę do własnej bramki. Poszliśmy za ciosem i dwie minuty później kolejny korner. Znowu zamieszanie w polu karnym rywali. Najpierw w piłkę nieczysto trafił Łukasz Łaciak, ale poprawił go Łukasz Janik i zdobył bramkę kontaktową. Po 35 minutach rolę się odwróciły. To my zaczęliśmy dyktować warunki na boisku, a gospodarze mieli związane nogi. Efekty tego było widać w drugiej połowie. W 60 minucie piękna akcja naszej drużyny. Janik dograł do wychodzącego na wolne pole Damiana Szyszki. Ten pociągnął piłkę do linii końcowej i podał piłkę na 5 metr. Tam świetnie znalazł się Łukasz Łaciak i wpakował piłkę do pustej siatki. W 65 minucie podobna sytuacja. Tym razem akcję rozpoczął Kamil Koniarczyk, który podał do Łukasza Janika. Nasz snajper pobiegł w kierunku bramki i podał do nadbiegającego Szyszki. Pozyskany w przerwie zimowej zawodnik pokonał bramkarza i zdobył tym samą pierwszą bramkę w barwach Szydłowianki. Wprawił tym w radość trenera, kolegów z ławki, a także nielicznych kibiców z Szydłowca. Niebiescy dokonali czegoś praktycznie niemożliwego, wyszli na prowadzenie chociaż przegrywali aż 0:3. Gwóźdź do trumny wbili sobie sami piłkarze Oskara. W 75 minucie Łukasz Leszczyński wykonywał rzut wolny na naszej połowie. Posłał długą piłkę w kierunku pola karnego rywali i tam pięknym strzałem głową pokonał swojego bramkarza Daniel Siwek. Piłkarze Oskara na własne życzenie przegrali ten mecz. Na własne życzenie mogą mieć też kłopoty związane z pomeczowymi zajściami. Rozumiemy, że strata punktowa oddala ich od upragnionego awansu (chociaż piłka jest jeszcze w grze i do końca rundy zostalo 9 kolejek), ale nic nie usprawiedliwia tego co stało się po skończonym pojedynku. Niektórym przydałby się chyba odpoczynek od piłki, bo granie nie wychodzi im na zdrowie. Nie będziemy tu dokładnie opisywać kto i po co znalazł się w szatni Szydłowianki, bo prostu szkoda słów. Oskar Przysucha - SZYDŁOWIANKA 3:2 (3:5) 1/2 Oskar Przysucha - Szydłowianka 3:5 (3:2) News » MKS 1946 Szydłowiec Bramki: Samobójcza Bińkowski (po dośrodkowaniu Walkiewicza) 33', Ł. Janik 35', Łaciak 58', Szyszka 63', samobójcza Siwek (po dośrodkowaniu Leszczyńskiego) Płuciennik 1', Stolarek 20', Wajszczuk 32' Szydłowianka: Wieczorek - Kornacki, S. Jakubczyk, Wiatrak (45' P. Janik), Leszczyński, Walkiewicz, Gawor, Koniarczyk (80' Rafalski), Łaciak, Szyszka (83' Kiljanek), Ł. Janik. Autor: Yasio 2/2 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)