Jeździē na targi, czy nie? Oto jest pytanie, w dzisiejszym Źwiecie
Transkrypt
Jeździē na targi, czy nie? Oto jest pytanie, w dzisiejszym Źwiecie
m a r k e t i n g Obwàchaç si´ na targach Jeêdziç na targi, czy nie? Oto jest pytanie, w dzisiejszym Êwiecie, totalnie zaw´˝onym do kilkunastocentymetrowego ruchu myszkà ikt nie zaprzeczy, ˝e najtaƒszym sposobem dystrybuowania informacji marketingowych jest internet. A˝ roi si´ od firm na rynku, które za kilka tysi´cy z∏otych opracujà nam ka˝dà witryn´ internetowà, jaka nam si´ tylko wymarzy. Za kolejny tysiàc albo dwa „wypozycjonujà” jà nam, wed∏ug wybranych przez nas s∏ów kluczowych. I ju˝ istniejemy. KiedyÊ jeden z prezesów General Motors powiedzia∏, ˝e jeÊli nie ma nas w sieci, to nie istniejemy. Zastanawiajàce jest, jak wiele jeszcze hoteli i restauracji w Polsce „nie istniejàc” w sieci skazuje si´ na obs∏ug´ lokalnych goÊci. WartoÊç rynku internetowego roÊnie zarówno na Êwiecie, jak i w Polsce z roku na rok coraz dynamiczniej. Mówi si´ ju˝ nie tylko o transakcjach B2C (business to klient – klient kupuje w firmie), ale i o B2B (business to business – firma sprzedaje towar innej firmie). Cyberzakupy stajà si´ naszà rzeczywistoÊcià. Mój pi´cioletni syn na wieÊç, ˝e zapomnia∏em kupiç mu po pracy cukierki, zasugerowa∏, ˝e mog´ zrobiç to przecie˝ „przez komputer”, dok∏adnie tak, jak mama kupuje sukienki. Czy wi´c targi ju˝ nas nie powinny interesowaç? Czy to N 38 zb´dny wydatek (przyznajmy, ˝e niema∏y) pieni´dzy i czasu? Jak to cz´sto bywa odpowiedê nie jest jednoznaczna. Zale˝eç mo˝e na przyk∏ad od miejsca, w jakim znajduje si´ nasza firma. JeÊli za kilka miesi´cy zamierzamy otworzyç hotel, to nasza obecnoÊç z makietà budynku czy wst´pnà charakterystykà przysz∏ej oferty, mo˝e byç ca∏kiem po˝àdana. Po˝àdana przez nas, bo mo˝e staç si´ swoistym barometrem rynku, na którym wkrótce zaistniejemy. Po˝àdana przez rynek, bo pozwoli nam nawiàzaç kontakty z biurami turystycznymi, organizatorami konferencji (∏asymi na nowe, ciekawe miejsca), firmami internetowymi i ju˝ pierwszego dnia po otwarciu umo˝liwi przyjmowanie goÊci. Niestety, nie spotka∏em si´ jeszcze z tak profesjonalnymi dzia∏aniami prywatnych hoteli. To raczej marki sieciowe przodujà w dojrza∏ym marketingu. A szkoda. Przecie˝ termin kontraktowania autokarów wyprzedza dat´ pojawienia si´ goÊci w hotelu, cz´sto o okràg∏y rok. Za∏o˝one oficjalnie w marcu 2007 roku, Torun Convention Bureau Copernicus (grupa hotelarzy i innych firm turystycznych chcàcych wspólnie pozyskiwaç goÊci konferencyjnych) wystawi∏o si´ na targach BTF w Warszawie, pierwszy raz ju˝ w listopadzie 2006 roku. R YNEK T URYSTYCZNY g r u d z i e ƒ 2 0 0 7 Co jednak zrobiç, gdy nasza firma ju˝ istnieje od jakiegoÊ czasu? Czy koniecznie, co rok pakowaç walizki, odrywaç od pracy po∏ow´ dzia∏u marketingu i gnaç do Poznania? Tu sà dwie szko∏y. Jedni mówià, ˝e chcàc byç widocznym ca∏y czas na rynku, nale˝y rok w rok wystawiaç si´ na wybranych (pod kàtem oczywiÊcie przyje˝d˝ajàcych do nas goÊci, a nie w∏asnej wygody) imprezach targowych. Celem takich dzia∏aƒ jest nie tylko poszukiwanie nowych kontrahentów, ale (albo przede wszystkim) przypomnienie o sobie na rynku. Przedstawiciele drugiej szko∏y mówià, ˝e te wydatki rzadko majà pokrycie w efektach. Gdy mia∏bym przeanalizowaç iloÊç autobusów zaparkowanych przed hotelami, które promowa∏em na targach, to pewnie trudno by mi by∏o z nimi si´ nie zgodziç. Rozmowy na targach sà mi∏e, a decyzje zapadajà w mgnieniu oka, rzadko tylko ich szczególna atmosfera jest przenoszona na codzienne kontakty. Choç oczywiÊcie sà wyjàtki. Pewne biuro podró˝y z W´gier przywioz∏o mi goÊci ju˝ dwa miesiàce po targach, na narty do hotelu w Zawoi, którym kierowa∏em. Nale˝y jednak wspomnieç o efektach niefinansowych. Albo raczej, zak∏adajàc, ˝e wszystko, co robimy w firmie ma zwiàzek z biznesem, o efektach, których wyniki sà znacznie oddalone w przysz∏oÊç i trudne do zmierzenia. Gdzie wi´c nasi pracownicy marketingu, dyrektorzy, choçby recepcjoniÊci majà wymieniç si´ pomys∏ami z innymi kolegami z bran˝y? Targi to miejsce nawiàzywania takich w∏aÊnie nieformalnych kontaktów. KtoÊ z∏oÊliwy powie, ˝e lepiej, ˝eby pracownicy nigdzie nie wyje˝d˝ali, bo dostanà lepszà ofert´ i odejdà albo sprzedadzà baz´ danych. A ja odpowiem, ˝e jak pracownik b´dzie chcia∏ odejÊç, to i tak odejdzie. MyÊl´, ˝e powinno si´ jeêdziç na podobne imprezy. Niekoniecznie zawsze wystawiajàc kosztowne stoiska. Ale jeêdziç trzeba po to, aby poczuç rynek. Poczuç rynek „w∏asnym nosem”. Piszàc te s∏owa siedz´ w pociàgu relacji Poznaƒ-Toruƒ i wracam z drugiej edycji Buy Poland-work shopu turystyki przyjazdowej. Rozmawia∏em z dwudziestkà zagranicznych biur podró˝y. Kilka z nich jeszcze nie przywioz∏a do Polski ani jednego goÊcia. Na moje pytanie „co tu wi´c robicie?” Odpowiadali: „I want to smell polish market” (chc´ poczuç polski rynek). ObwàchaliÊmy si´ wi´c razem. • Wojciech ¸opaciƒski Autor jest doÊwiadczonym hotelarzem, dyrektorem hotelu Filmar w Toruniu w w w. r y n e k t u r y s t y c z n y. p l