W 2015 roku minimalna płaca na uczelniach wzrośnie o 30%,Kup
Transkrypt
W 2015 roku minimalna płaca na uczelniach wzrośnie o 30%,Kup
W 2015 roku minimalna płaca na uczelniach wzrośnie o 30% Ministerstwo Nauki planuje wzrost minimalnego wynagrodzenia nauczycieli akademickich i innych osób zatrudnionych w uczelniach publicznych. Minimalna płaca ma wzrosnąć nawet o 30% — jednak dopiero w 2015 roku. Resort jednocześnie odrzuca postulaty związkowców, którzy proponują alternatywny plan rewaloryzacji wynagrodzeń na państwowych uczelniach wyższych. Wzrostu wynagrodzeń dla pracowników szkół wyższych domagają zawodowe. Minister Kudrycka nie chce się przychylić do części związkowców — w tym do indeksowania wysokości płac w nauce w do średniej krajowej wynagrodzenia brutto w gospodarce (obecnie 3360 zł). się związki postulatów odniesieniu wynosi ono Jak podają związkowcy, indeksowanie względem średniej krajowej jest koniecznością, gdyż od 2005 roku kwota bazowa w nauce jest zamrożona, a więc nie zmienia się i wynosi 1870 zł, co według nauczycieli akademickich, w porównaniu z kwotą bazową dla nauczycieli liceów (wynosi ona 2,5 tys. zł) — jest krzywdzące i niesprawiedliwe. Związkowcy proponują aby na uczelniach profesor zwyczajny zarabiał brutto 8,4 tys. zł (obecnie minimalna pensja profesorska to ok. 3,8 tys. zł), adiunkt posiadający stopień doktora habilitowanego – ok. 5,7 tys. zł (obecnie to ok. 3 tys. zł), adiunkt ze stopniem doktora — ok. 5 tys. zł (obecnie 2,7 tys. zł). Podwyżki miałyby też objąć innych pracowników uczelni. Np. bibliotekarz, który obecnie zarabia od ok. 1,5-2,5 tys. zł, według związkowców powinien zarabiać od ok. 2,6 tys. zł do ok. 4 tys. zł. Resort nauki nie chce przystać na postulaty związkowców i proponuje alternatywny system wzrostu wynagrodzeń. Ministerstwo podaje, że od 2015 roku minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego pracowników uczelni publicznych będą o co najmniej 30 proc. wyższe w stosunku do 2012 roku Przed argumentami związkowców resort broni się też swoimi statystykami – z danych podawanych przez MNiSW wynika, że w 2009 roku profesorowie zarabiali średnio 8391,5 zł miesięcznie. Docenci, adiunkci, starsi wykładowcy, kustosze i dokumentaliści dyplomowani oraz adiunkci biblioteczni mieli średnią pensję wysokości 5139 zł. Asystenci, lektorzy, instruktorzy, asystenci biblioteczni, asystenci dokumentacji i informacji naukowej zarabiali średnio 3051,6 zł miesięcznie. Osoby nie będące wykładowcami według ministerstwa zdrowia otrzymywały średnią pensję wysokości 3112,8 zł. Zgodnie z nową ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym, która wejdzie w życie 1 października, minister nauki będzie określał wyłącznie minimalne stawki wynagrodzeń. Uczelnia będzie mogła więc sama decydować o dodatkowych podwyżkach dla swoich pracowników i o ostatecznej wysokości ich wynagrodzeń — pod warunkiem, że znajdzie na to fundusze. Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Kup sobie eksperyment na Science Exchange Znane wszystkim internetowe serwisy zakupowe oferują codziennie najróżniejsze towary, od gadżetów, przez ubrania, a na samochodach i domach skończywszy. Nauka również wkroczyła na ten rynek. W połowie sierpnia rozpoczęła swoją działalność platforma Science Exchange. Wystarczy założyć konto. Reszta dzieje się już ponoć sama. Można opisać swój projekt, znaleźć ludzi, którzy są potrafią i chcą pomóc przy zbieraniu danych lub wykonywaniu eksperymentów. W ten sposób tworzy się zespół wymieniający się wynikami przez sieć. Dzięki równoległemu wykonywaniu badań w kilku laboratoriach oszczędza się czas, ale również i pieniądze — jak zapewniają twórcy ceny są przystępniejsze od oferowanych przez komercyjne firmy. Ponadto na stronie znajduje się prezentacja, która, krok po kroku, opisuje korzystanie z serwisu. Science Exchange jest piewszą tego typu platformą. Pomysłodawcą jest Elizabeth Iorns z University of Miami. Już teraz do bazy wpisanych jest ponad tysiąc osób z kilkunastu czołowych amerykańskich uczelni. Są plany rozszerzenia rejonu, w którym działa Science Exchange. Być może platforma już niebawem będzie dostępna w Europie, o ile, oczywiście, do tego czasu na Starym Kontynencie nie powstanie konkurencyjny serwis. Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Marta Danch Źródło: Nature. Bogaty polski naukowiec — czy to możliwe? Czy stwierdzenie „bogaty naukowiec” jest tak samo paradoksalne i wykluczające się jak „głupi mędrzec” czy „pesymistyczny optymista”? Czy na polskim gruncie naukowiec zawsze musi być kojarzony z pasjonatem w znoszonej marynarce, któremu do życia wystarczy tylko powietrze? Do polskiej rzeczywistości bardziej pasują słowa „biedny naukowiec” i takie określenie pokutuje już w naszych realiach od bardzo długiego czasu; zakorzeniło się w języku polskim tak dobrze, że stało się znakiem rozpoznawczym polskiego naukowca. Czy możliwe jest uczynienie z Polski finansowego eldorado dla naukowców? Czy wyrażenie „bogaty polski naukowiec” przestanie w końcu być oksymoronem? Naukowców Polska posiada, potencjał, surowy materiał do dalszej obróbki, już jest. Na uczelniach, w instytutach, placówkach badawczych są nie pojedyncze jednostki, ale całe rzesze ludzi głodnych wiedzy, ludzi z wybitnymi pomysłami, uzdolnieniami, talentem do spektakularnych odkryć, z głową na karku. Często swoją poważną przygodę z nauką zaczynają już od kółek zainteresowań w gimnazjum. Opieka Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej i innych ośrodków sprawia, że stają się Młodymi Zdolnymi. Potem studia, jedne, drugie, konferencje, seminaria, staże, doktoraty i…. praca. Wtedy właśnie następuje zderzenie z rzeczywistością. Okazuje się, że ogromna wiedza i potencjał wcale nie są przekładają się na konkretne pieniądze. Tracimy tych naukowców, bo wolą oni wyjechać za granicę, żeby mieć nie tylko możliwość realizowania pasji, ale też satysfakcję, że za te długie lata nauki mogą sobie kupić wymarzone mieszkanie; wbrew pozorom nie samym powietrzem polski naukowiec żyje. Niektórzy zostają, bo nie mają wyjścia, pracują jak mrówki za niskie pensje, nieadekwatne do ich wiedzy, możliwości i wykształcenia, niektórym doktorat kurzy się na półce, a jeszcze inni poświęcają się dla takiej nauki, której wyniki po kolejnych udanych czy nieudanych eksperymentach lądują w szufladzie, bo właściwie zajmują się „sztuką dla sztuki”, nikomu niepotrzebnymi badaniami. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest cały czas istniejące przeświadczenie, że nauka to hermetyczny obszar oddzielony od życia społecznego i gospodarczego kraju. Z takim podejściem na zawsze pozostaniemy na szarym końcu i z pustymi kieszeniami. Właściwym kierunkiem, prowadzącym ku zapełnieniu tychże, jest zrozumienie, że nauka musi wejść w symbiozę z biznesem, marketingiem, z komercyjnymi firmami, a ośrodki przemysłowe, farmaceutyczne, biotechnologiczne, badawczo-rozwojowe i inne nowoczesne przedsiębiorstwa muszą być świadome tego, że bez innowacyjnych rozwiązań, jakimi dysponują naukowcy, znikną szybko z ekonomicznej mapy kraju. Placówki naukowe nastawione są na realizację badań, na produkowanie kolejnych publikacji, niekiedy patentów, na innowacyjność i prześciganie się w coraz to nowszych odkryciach, podczas gdy sektor komercyjny nastawiony jest głównie na zysk. Połączenie wiedzy z praktyką biznesową na wysokim poziomie to klucz do sukcesu dla obu stron. Niektóre placówki naukowe powinny przestać tworzyć badania, które lądują w szufladzie i otworzyć się na potrzeby rynku, odpowiedzieć na nie i w nim znaleźć ujście dla naukowego potencjału. Jest mnóstwo zagadnień, którymi zainteresowany jest świat, między innymi globalne schorzenia: nowotwory, cukrzyca, uszkodzenia rdzenia kręgowego… stworzenie skutecznego leku na nie to murowany Nobel. Do umożliwienia prowadzenia podobnych badań naukowcom, niezbędne są ogromne środki finansowe, Polska zaś nadal w bardzo niewielkim stopniu korzysta z możliwości, jakie stwarza sektor komercyjny. Polski naukowiec niewiele wie o komercjalizacji wyników badań; nie wie czym jest zarządzanie projektem badawczym, obce są mu kwestie finansowania projektu przez Unię Europejską, rachunkowości. Nie ma pojęcia o tym jak przygotować wniosek projektowy, aby dostać na niego dofinansowanie. Polski naukowiec, mający własny zespół badawczy, zazwyczaj nie wie, że istnieją narzędzia komputerowe — programy takie jak MsProject, które pozwalają rozpisać kilkuletnie badania pod względem realizowanych zadań, zasobów ludzkich, budżetu, terminów, który pozwala na kontrolę zadania, na przewidywanie ścieżek krytycznych w projekcie i na wiele, wiele innych rzeczy. Nie tylko polski naukowiec tego nie wie, w większości instytutach, uczelniach nie ma działu zajmującego się zarządzaniem projektami badawczymi. O niedostatecznej wiedzy placówek badawczych wiele mówią statystyki. Z 6 Programu Ramowego Polska odzyskała jedynie 54% środków finansowych, które były przeznaczone przez Unię na projekty badawcze, a z 210 nadesłanych do Programu wniosków o dofinansowanie, tylko 3 zostały pozytywnie rozpatrzone! Co także jest dość szokujące, większość polskich naukowców nie wychodzi naprzeciw zapotrzebowaniom rynku; tylko 14% wszystkich badań w sektorze badawczorozwojowym jest praktycznie wykorzystywane w gospodarce, a reszta badań jest jedynie publikowana w specjalistycznych czasopismach naukowych o nie zawsze wysokim impact factor. Jeżeli już placówki badawcze decydują się na projekt badawczy odpowiadający na potrzeby rynku, to napotykają na problem w postaci znalezienia odpowiedniego źródła finansowania, a oprócz środków z budżetu państwa, które i tak przysługują tylko państwowym jednostką, i dofinansowania z obszaru prywatnego, nie wiedzą, w jaki sposób te środki pozyskać od Unii. Część polskich szkół wyższych, prywatnych stowarzyszeń przedsiębiorców organizuje studia podyplomowe, szkolenia, kursy z zakresu zarządzania projektami badawczymi. Większość z nich jest finansowana z Unii Europejskiej, a więc zupełnie za darmo polscy naukowcy (a także pracownicy administracyjni pracujący w sektorze badawczo-rozwojowym) mogą uzyskać stopień project managera, pozyskać wiedzę niezbędną do prowadzenia projektów badawczych, które kończą się sukcesem finansowym. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zacząć od siebie, napełnić własne kieszenie i mieć przy tym satysfakcję z pracy w zawodzie, bez potrzeby uciekania się do rozwiązań obarczonych licznymi wyrzeczeniami. Genetyka i biologia eksperymentalna na Uniwersytecie Wrocławskim — coś smacznego dla głodnego wiedzy Moją przygodę ze studiami na Uniwersytecie Wrocławskim rozpoczęłam na kierunku biologia ogólna, a to dlatego, że właściwie sama nie wiedziałam, co ze swoim życiem począć. Wiedziałam, że studia muszą być związane z biologią, jedyną dyscypliną naukową, którą kocham całym sercem. Biotechnologii bałam się jak ognia, gdyż wydawało mi się, że idąc na ten kierunek zamknęłabym się w hermetycznym laboratorium, bez kontaktu z przyrodą, którą tak bardzo przecież uwielbiam. Klamka zatem zapadła i wybrałam biologię ogólną. Uniwersytet Wrocławski — gmach główny Pierwsze lata studiów pozwoliły mi dogłębnie poznać podstawy chemii, biofizyki, matematyki, technik informacyjnych, systematyki botanicznej i zoologicznej, anatomii człowieka, fizjologii roślin i zwierząt, struktury i funkcji komórek, histologii, immunologii, biochemii, biologii molekularnej, mikrobiologii oraz genetyki ogólnej. Przeszłam w ten sposób przez wszystkie poziomy wiedzy związane z biologią. Początek studiów pozwolił mi także zorientować się, w której z tych dziedzin odnajduję się najlepiej. Następnie nadszedł czas wyborów przedmiotów związanych ze specjalizacją, co pozwoliło mi na pogłębienie wiadomości z dziedzin powiązanych z biotechnologią. Zdobyłam umiejętności praktyczne w pracy laboratoryjnej, a dzięki programom z pogranicza bioinformatyki nauczyłam się między innymi konstruować drzewa filogenetyczne i odtwarzać ewolucyjna przeszłość gatunków na podstawie sekwencji nukleotydowej. Moja specjalizacja związana jest w dużej mierze z genetyką, więc najwięcej zajęć laboratoryjnych związanych było z tą tematyką. Budynek Zakładu Cytogenetyki i Specjacji Roślin Czym były do tej pory te lata studiów? Na pewno ukazały spektrum bogactwa biologii. Nie były tylko nudną nauką (bądź, co bądź ważnych, ale jednak — nie oszukujmy się — nie zawsze fascynujących zagadnień) czy też żmudną pracą w laboratorium, były też wyjazdami w teren w celu obserwacji ptaków, łapania i oznaczania płazów, charakteryzowania bezkręgowców czy diagnostyki parazytologicznej. Wszystko to pozwoliło mi na zorientowanie się w bogactwie świata przyrody, myślę, że taka wiedza jest niezbędna do wykonywania w przyszłości zawodu. Nie wyobrażam sobie genetyków, którzy modelowe gatunki zwierząt i roślin znają tylko z podręczników i nie potrafią wyruszyć w teren w celu pobrania niezbędnych próbek. Ponadto możliwość odbycia praktyk w Państwowej Akademii Nauk utwierdziła mnie w przekonaniu, że wiedza zdobyta na studiach biologicznych niewiele różni się od tej biotechnologicznej sensu stricto. Magnolie i kwitnące w tulipany Ogrodzie botanicznym przy Uniwersytecie Wrocławskim Komu polecam te studia? Wszystkim niezdecydowanym osobom, które nie są do końca przekonane czy biotechnologia to kierunek dla nich. Każdej osobie, która chce pogłębić swoją wiedzę w dziedzinach biologicznych i nauczyć się metod badawczych. Nie muszę chyba dodawać, że po ukończeniu studiów pierwszego stopnia na biologii ogólnej można kontynuować studia magisterskie na biotechnologii (oczywiście wiąże się to z rozmową rekrutacyjną, w czasie której sprawdzana jest wiedza merytoryczna z dziedzin biotechnologicznych). Kontynuować naukę można również nadal na biologii eksperymentalnej. Tajemniczy mieszkaniec Wrocławskiego Ogrodu Botanicznego Co po studiach? Absolwenci biotechnologii mogą aplikować na stanowiska w firmach analitycznych, laboratoriach mikrobiologicznych, instytutach badawczych, sanepidzie, laboratorium kryminalistyki. Jeśli ktoś woli środowisko interpersonalne polecam stanowisko przedstawiciela handlowego. Brzmi kolorowo, ale niestety wiadomo, że polskie realia nie są tak barwne. Ja widzę jednak pozytywne zamiany i wierzę, że wyjazd za granicę to ewentualnie chwilowe nabieranie doświadczeń, swoją przyszłość natomiast zdecydowanie chcę związać z naszym krajem. Jest jeszcze jeden mankament: często w ofertach pracy wymagany jest tytuł inżyniera, zatem studenci politechniki są nieco bardziej preferowani na rynku pracy — warto się nad tym zastanowić podejmując ostateczna decyzję dotyczącą studiów. Po biologii eksperymentalnej oprócz wymienionych dla biotechnologii stanowisk można szukać pracy w jednostkach zajmujących się ochroną przyrody, ośrodkach hodowli zwierząt i roślin czy też, po ukończeniu kursu pedagogicznego, pracować w szkolnictwie. Zatem jest to kierunek dla wszystkich głodnych wiedzy i wrażeń związanych z biologią eksperymentalną — palce lizać! Alexandra Jeśli nie biotechnologia, to co? O biologii na SGGW Dobrym rozwiązaniem dla maturzystów nieprzekonanych do studiów biotechnologicznych jest wybór pokrewnego kierunku — biologii. W ten sposób niezdecydowane osoby mogą dać sobie trochę więcej czasu, odłożyć decyzję o wyborze konkretnej dziedziny z jaką chcą związać swoją przyszłość i sprawdzić, czy to na pewno to, czego szukali. Biologię studiowałam w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Studia te były dość wymagające, dlatego nie polecam ich osobom, które nie lubią się uczyć. Nauka odbywa się w systemie dwustopniowym. Studia licencjackie trwają trzy lata, w trakcie których nie ma podziału na konkretne specjalności. Myślę, że to dobre rozwiązanie, ponieważ pozwala na poznanie różnorodności tego kierunku i wybór, tego co nas najbardziej interesuje. Zajęcia odbywają się nie tylko na wydziale macierzystym, dzięki czemu zajęcia prowadzą specjaliści z różnych dziedzin. Po drugim roku należy odbyć obowiązkowe praktyki, które najlepiej zorganizować samemu (obszerna baza praktyk SGGW niestety nie jest zbyt aktualna). Program studiów jest bardzo różnorodny i ciekawy, ale niestety bogaty również w przedmioty o charakterze rolniczym (trzeba się z tym liczyć wybierając uniwersytety przyrodnicze). Zajęcia laboratoryjne odbywają się w całkiem nieźle wyposażonych laboratoriach, prowadzący są z reguły przyjaźnie nastawieni i pomocni (choć jak na każdej uczelni znajdą się wyjątki). Część metod, niestety, poznaje się poprzez ich demonstrację, ale wydaje mi się, że pod tym względem SGGW nie odbiega od innych uczelni. Na studiach drugiego stopnia należy wybrać jedną z trzech specjalności: biologia roślin, zwierząt lub mikroorganizmów. Ja swoją naukę kontynuowałam na pierwszej z nich. Mój wybór był uwarunkowany osobistymi upodobaniami, a także bardzo ciekawym programem tej specjalności. W pierwszym semestrze można zapoznać się z problemem szeroko rozumianej ochrony roślin, fitopatologii, a także hodowli roślin. Drugi okazał się najciekawszym w całych moich studiach (zajęcia m.in. z biologii molekularnej, roślin transgenicznych i roślinnych kultur in vitro). Na ostatnim roku zajęć jest trochę mniej, więc wolny czas można spokojnie wykorzystać na wykonywanie badań do pracy magisterskiej. Podczas studiów, co semestr, należy wybrać po dwa fakultety, które niestety rzadko są związane z zainteresowaniami studentów. Pracę magisterską można wykonywać nie tylko na uczelni. Badania (oczywiście po znalezieniu promotora) można prowadzić poza SGGW. Swoją pracę realizowałam w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN. Dzięki temu nabyłam bardzo dużą praktykę laboratoryjną oraz poznałam inne środowisko naukowe. Jakie są perspektywy po takich studiach? To zależy od aktywności studenta w trakcie ich trwania. Trzeba się z pewnością wykazać chęcią rozwoju swoich umiejętności poprzez staże, praktyki czy realizację pracy magisterskiej poza uczelnią. Jeśli student będzie zdobywał doświadczenie w trakcie studiów, to i po nich sobie poradzi. SGGW daje dyplom, umiejętności już niekoniecznie. Katarzyna Kamel Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Biotechnologia na Politechnice Łódzkiej — nie musisz być matematycznym orłem Wysoki, zielony budynek, szklane drzwi i szeroki hol — to pierwsze, co może zobaczyć przyszły student Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Politechniki Łódzkiej. Ja spędziłam tu ostatnie cztery lata i moim zdaniem naprawdę warto studiować biotechnologię właśnie na Politechnice. Dziedzina ta wprawdzie bardzo często postrzegana jest jako kierunek uniwersytecki i w stwierdzeniu tym jest sporo prawdy, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę biotechnologię medyczną, jednakże na biotechnologię składa się znacznie więcej. Najprostsza definicja określa ją jako zintegrowane zastosowanie nauk przyrodniczych i inżynieryjnych. Zdobycie wiedzy w obu tych obszarach nie tylko pozwala szerzej spojrzeć na wiele problemów, lecz również po prostu daje większe możliwości przyszłym absolwentom. Jak wyglądają studia? Biotechnologia na Politechnice realizowana jest dwustopniowo — pierwsze trzy i pół roku kończą się obroną pracy inżynierskiej. Na wytrwałych czeka następne półtora roku studiów magisterskich. Dominuje przede wszystkim chemia z przedrostkiem „bio-” we wszystkich możliwych odmianach. Oprócz tego przedmioty typowo inżynierskie, a nawet podstawy marketingu i pewne zagadnienia z zakresu finansów i biznesu- nieocenione jeśli myślisz o otworzeniu własnej działalności w przyszłości, ale również jeśli po prostu dopuszczasz ewentualność pracy w dużej firmie. Dużo jest zajęć laboratoryjnych. Dla mnie szczególnie interesujące były laboratoria z mikrobiologii- przedmiotu, z którym ma się na tych studiach naprawdę sporo do czynienia. Politechnika prowadzi badania jedynie z udziałem mikroorganizmów i tylko z nimi stykają się studenci, zatem ci, którzy spodziewają się doświadczeń z udziałem organizmów większych mogą się rozczarować, choć cała reszta, nieco mniej zainteresowana tym aspektem, odetchnie pewnie z ulgą. Na szóstym semestrze studenci dokonują wyboru specjalizacji, których jest — w ramach dwóch instytutów — aż sześć. Spośród tak szerokiej palety każdy może wybrać to, co interesuje go najbardziej. Moja specjalizacja, technologia fermentacji, przekonała mnie tym, że jej ukończenie dało mi szersze spojrzenie na procesy technologiczne towarzyszące produkcji żywności, w tym wypadku żywności fermentowanej, oraz konkretną wiedzę o tych procesach. Chociaż biotechnologów kojarzy się przede wszystkim z laboratoriami, nie da się ukryć, że ta dziedzina ma także nieco bardziej praktyczny wymiar, który znajduje odzwierciedlenie w przemyśle. Jeśli zatem interesuje cię coś więcej niż tylko znajomość pewnych mechanizmów, jeśli chciałbyś wiedzieć jak możesz wprowadzić swoje pomysły w życie — są to studia w sam raz dla ciebie. Biotechnologia to nie tylko wykłady i laboratoria. Na Wydziale działają dwa koła naukowe — „Kollaps” i „Ferment”, organizowane są liczne konferencje i szkolenia, w ich organizacji uczestniczą również a może przede wszystkim właśnie członkowie kół. Dobrym sposobem na pogłębienie swej wiedzy jest uczestnictwo w „Szkole Chemii” czy też „Szkole Biotechnologii” — w obu przypadkach oprócz zapoznania się z aktualnymi trendami i badaniami uczestnicy mogą nawiązać nowe znajomości i zdobyć cenne doświadczenie. Co roku studenci Politechniki mogą bezpłatnie uczestniczyć w BioForum — międzynarodowym wydarzeniu biotechnologicznym pozwalającym poznać nowości i aktualności dotyczące firm i przemysłu biotechnologicznego w Europie Środkowej podczas którego mają miejsce również ciekawe i niezwykle przydatne szkolenia. Uczelnia oferuje także możliwość wyjazdów w ramach programu Erasmus. Dotyczy on wymiany na rok akademicki, a także zagranicznych praktyk studenckich. Uczelnia współpracuje z kilkudziesięcioma innymi ośrodkami, położonymi, między innymi, w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Portugalii i Finlandii. Ci, którzy wolą praktyki w Polsce, mogą je odbywać zarówno w jednostkach naukowych, jak i przedsiębiorstwach przemysłowych. Ja miałam praktyki w Instytucie Biopolimerów i Włókien Chemicznych i muszę przyznać, że były naprawdę ciekawe. Studenci mają również możliwość odbywania praktyk w Polskiej Akademii Nauk. Czym można się zająć po studiach? Możliwości jest wiele, ale ich liczba jest uzależniona od kreatywności absolwenta. Należy sobie zdawać sprawę, że choć biotechnologia na świecie rozwija się dynamicznie, to w Polsce wciąż jest dziedziną stosunkowo nową i wymagającą dalszego rozwoju. Wykorzystanie drzemiących na naszym rynku możliwości jest, być może, zadaniem właśnie absolwentów biotechnologii — tych obecnych i tych, którzy skończą ten kierunek w następnych latach. Przed absolwentami już teraz otwierają się różne możliwości. Program realizowany w trakcie studiów daje wiedzę naprawdę wszechstronną i obejmującą wiele aspektów — zarówno wiedzę przydatną typowo w pracy laboratoryjnej, jak i tą dotyczącą przemysłu, polegającą na sterowaniu procesami technologicznymi. Nie bez znaczenia jest fakt posiadania tytułu inżyniera, kiedy ilość absolwentów z każdej niemal dziedziny jest naprawdę spora, stanowi on pewnego rodzaju wyróżnienie, podkreślając szersze umiejętności kandydata na dane stanowisko. Kiedy powinno się wybrać Politechnikę Łódzką? Jeśli interesuje cię biotechnologia we wszystkich jej aspektach, jeśli chcesz w sposób interesujący i ciekawy zdobywać wiedzę, a o studiach myślisz nie tylko jak o czasie spędzonym nad książkami, lecz okresie inspirującym, ciekawym i pełnym nowych wyzwań — ta uczelnia jest dla ciebie. Wbrew pozorom nie musisz wcale być matematycznym orłem. Taka perspektywa często odstrasza maturzystów od studiowania na kierunkach technicznych; wprawdzie wiedza ta jest potrzebna (co tu kryć, nie ma inżyniera bez znajomości matematyki), ale tak naprawdę do jej opanowania wymagane jest po prostu nieco pracy i systematyczności — wszystko w zasięgu możliwości przeciętnego studenta. Kurs matematyki kończy się po pierwszym roku, później należy jedynie korzystać z nabytych umiejętności. Jeżeli zatem chcesz naprawdę pogłębić wiedzę, zdobyć cenne doświadczenie, a biotechnologia naprawdę cię interesuje — wybierz studia na Politechnice Łódzkiej. Olga Andrzejczak Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Biotechnologia na UAM — poznawanie branży „od kuchni” W zeszłym roku ukończyłam studia biotechnologiczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i z chęcią podzielę się doświadczeniami z potencjalnymi adeptami naszej sztuki. Niektóre informacje z niniejszego artykułu odnoszą się bezpośrednio do biotechnologii na UAM, część jednak przyda się wszystkim kandydatom, bez względu na to którą uczelnię wybiorą. Dlaczego wybrałam UAM? Gdy w 2004 roku wybierałam szkołę wyższą w Poznaniu, miałam do wyboru „Uniwerek” i Akademię Rolniczą (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy) — obie uczelnie cieszące się dobrą opinią i wysokim poziomem. Nie do końca byłam wtedy jeszcze pewna, co dokładnie mnie w tej branży interesuje (ani jakie w ogóle są możliwości), więc wybrałam studia bardziej ogólne. Nie bez znaczenia był dla mnie także nowoczesny i dobrze wyposażony budynek Wydziału Biologii, który rok wcześniej otwarto na Morasku. Kampus Morasko i Wydział Biologii Początkowo niejedne ćwiczenia laboratoryjne odbywały się w starych siedzibach poszczególnych zakładów, rozproszonych w mieście. Obecnie zdecydowana większość zajęć odbywa się na miejscu (część na sąsiadujących Wydziałach Matematyki oraz Fizyki). W budowie, zaraz obok Collegium Biologicum, jest również Wydział Chemii, który niebawem powinien zostać otwarty, zwalniając biotechnologów z konieczności dojazdów do centrum na zajęcia „u chemików”. Kampus Morasko wciąż intensywnie się rozwija — powstaje tam obecnie Centrum NanoBioMedyczne i Wielkopolskie Centrum Zaawansowanych Technologii. Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Poziom i kadra Biotechnologia na UAM od lat utrzymuje wysoki poziom kształcenia. Biorąc pod uwagę kierunki przyrodnicze, w krajowych rankingach uczelnia plasuje się wysoko, zwykle w „top 5”. Na Wydziale wykładają znani i cenieni profesorowie, którym zawdzięczamy m. in. polskie przekłady takich dzieł jak Biochemia Stryera, czy Podstawy biologii komórki Albertsa. Jak wyglądają studia? Studia składają się z 3 lat studiów pierwszego stopnia (licencjackich) i 2 lat studiów drugiego stopnia (magisterskich). Pierwszy rok — jak wszędzie — jest chyba najcięższy, wypełniony przedmiotami ogólnymi: matematyką, fizyką, chemią nieorganiczną, biologii jest stosunkowo niewiele. Nie należy się tym zrażać, choć przedmioty mogą okazać się dość trudne do zaliczenia, bo z semestru na semestr udział branżowych przedmiotów rośnie, osiągając maksimum na roku trzecim i czwartym. Piąty rok przeznaczony jest głównie na dopracowanie pracy magisterskiej i zajęć na uczelni jest wtedy stosunkowo niewiele. Brak specjalizacji Warto zaznaczyć, że na UAM na biotechnologii nie ma specjalizacji — studia są jednolite dla wszystkich. Ma to swoje dobre i złe strony. Plusem jest fakt, że program studiów sprawiedliwie pokrywa różne gałęzie biotechnologii. Absolwenci mają zatem uczciwe pojęcie o każdej z nich, a nowo przyjęci studenci czas na poznanie branży „od kuchni” i decyzję, czym chcieliby się zajmować, bez ukierunkowania, które niejako od początku narzucałaby uczelnia medyczna, techniczna, czy rolnicza. Brak specjalizacji może być jednak minusem dla osób o jasno określonych preferencjach, które już w trakcie studiów chciałyby skupić się na rozwoju w jednej dziedzinie. Zdobywanie doświadczenia Tak naprawdę jednak (co czym z resztą była już mowa w innych artykułach z cyklu i komentarzach do nich), doświadczenie zdobywa się na praktykach. Ćwiczenia w ramach zajęć to zdecydowanie za mało, by nauczyć się sprawnie poruszać w laboratorium. Bez dodatkowego treningu bezproblemowe wykonanie badań do pracy dyplomowej może być trudne. Praktyk można szukać na uczelni lub poza nią: studenci bardzo często wybierają poznańskie jednostki PAN i inne instytuty, zgodnie z własnymi zainteresowaniami. Dodam, że laboratorium warto poszukać już na drugim lub trzecim roku; po pierwsze, bezcenne są zdobyte tam praktyczne umiejętności, doskonale uzupełniające program studiów; po drugie — pracownia taka często okazuje się dogodnym miejscem do wykonania pracy magisterskiej, co pozwala uniknąć gorączkowych poszukiwań na ostatnią chwilę. Życie na Wydziale Na Wydziale prężnie działa Koło Naukowe Przyrodników, o szerokim wachlarzu różnych sekcji tematycznych. Uczelnia utrzymuje bliskie kontakty z jednostkami zagranicznymi i co roku organizowane są ciekawe wyjazdy stypendialne w ramach programu Erasmus. W roku 2010 na Wydziale wystartował program MPD z zakresu genomiki funkcjonalnej, dający możliwość realizacji ciekawych projektów doktoranckich oraz wysokie stypendia. Perspektywy Studia te, o ile sami również zadbamy o własny rozwój, dają dobre podstawy do startu zawodowego czy naukowego. Absolwenci mojego roku znaleźli zatrudnienie w bardzo różnych placówkach: laboratoriach diagnostycznych, przemysłowych, badawczo-rozwojowych, sanitarno-epidemiologicznych, mikrobiologicznych, kontroli jakości i innych. Wielu podjęło studia doktoranckie w kraju oraz za granicą. Warto jednak zwrócić uwagę na kiepską sytuację na polskim rynku pracy w branży biotechnologicznej i zbyt dużą podaż absolwentów w stosunku do popytu na nich. Często praca w wyżej wymienionych miejscach jest pracą niejako „obok” zawodu, czasem poniżej kwalifikacji, nie zawsze za zadowalające wynagrodzenie. W tej dziedzinie nadal jesteśmy niestety daleko za Europą Zachodnią i wiele osób po studiach wyjeżdża w poszukiwaniu zajęcia satysfakcjonującego zarówno intelektualnie, jak i finansowo. Karolina Hybza Biotechnologia medyczna — do odważnych świat należy Biotechnologia medyczna jest względnie nowym i jeszcze mało znanym kierunkiem na uczelniach wyższych w Polsce, a jest to dyscyplina, która z całą pewnością rozwija się w zawrotnym tempie. Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi byłam pierwszym rocznikiem tego kierunku. Do wyboru były dwie specjalizacje: medycyna molekularna oraz elektroradiologia. Wybrałam tę pierwszą, dlatego skupię się głównie na przybliżeniu tej specjalizacji oraz perspektyw związanych z jej studiowaniem. Studiując tę specjalizację, studenci zapoznają się z technikami biologii molekularnej, inżynierii genetycznej czy też hodowli komórkowej i tkankowej. Nacisk kładzie się także na medycynę i farmację, molekularne mechanizmy chorób i nowatorskie sposoby ich leczenia. Pamiętajcie, że nie jest to kierunek dla osób, które mdleją na widok krwi lub martwego szczura bez głowy. Przy badaniach czasami trzeba oddać własne komórki (co wiąże się z pobraniem próbki krwi) do próby kontrolnej. Niestety nie jest to kierunek dla pasjonatów botaniki czy ochrony środowiska. Jestem obecnie na IV roku i jak do tej pory nie dane mi było się zapoznać z taką tematyką. Już po II roku studiów istnieje możliwość odbycia praktyk studenckich w wybranych przez nas laboratoriach badawczych. Wszystko zależy od osobistych upodobań i możliwości. Ja odbyłam ją w Katedrze Alergologii, Immunologii i Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Większość studentów wybrała właśnie matczyną jednostkę naukową i katedrę, która najbardziej odpowiadała ich zainteresowaniom. Podczas odbywania praktyk doskonaliłam swoje umiejętności w wykonywaniu real-time PCR, Elisy, pasażowaniu komórek, elektroforezy, czy też izolacji DNA, RNA i białek. Niestety większość firm biotechnologicznych w Polsce nie przyjmuje studentów na praktyki lub robi to niechętnie. Istnieją jednak wyjątki. Niektóre z nich są otwarte na młode umysły i chętnie udzielają im pomocy. Należy na bieżąco śledzić ich strony internetowe i czekać na odpowiednie ogłoszenie. Oczywiście najlepiej wziąć sprawy w swoje ręce i samemu napisać lub odwiedzić wybraną przez nas jednostkę naukową i zapytać o taką możliwość. Praca medycznego biotechnologa nie należy do najłatwiejszych, aczkolwiek z pewnością należy do jednej z najciekawszych z całego obszaru biotechnologii. W Polsce z roku na rok powstają nowe firmy biotechnologiczne, placówki badawczorozwojowe i nowoczesne laboratoria. Czym można się zajmować po ukończeniu po biotechnologii medycznej? Wachlarz możliwości jest imponujący (wymienię moim zdaniem najistotniejsze): — badania nad wynalezieniem leków biotechnologicznych z wykorzystaniem przeciwciał monoklonalnych — walka z trudnymi (lub do tej pory nieuleczalnymi) do wyleczenia nowotworami z wykorzystaniem terapii genowej — poszukiwanie aktywnych biologicznie struktur mogących znaleźć swoje zastosowanie w farmaceutykach, suplementach diety czy kosmetykach — ksenotransplatologia — praca z komórkami macierzystymi mająca na celu zapewnienie bezpiecznej i skutecznej terapii w walce z najpowszechniejszymi schorzeniami — diagnostyka molekularna, między innymi prenatalna z zastosowaniem technik PCR lub FISH, chorób genetycznych Nie twierdzę, że te studia należą do łatwych i przyjemnych, ale na pewno są satysfakcjonujące. Wymagają poświęcenia sporej ilości wolnego czasu i niemałej dozy cierpliwości, ponieważ praca laboratoryjna trwa często wiele godzin, a nie zawsze nasze wysiłki przekładają się na oczekiwane wyniki. Biotechnologia medyczna zmusza nas do myślenia. Nie można być dobrym biotechnologiem bez ogromnej wyobraźni i umiejętności wykorzystywania swojej wiedzy w praktyce. Zdecydowanie jest to kierunek dla odważnych, a przecież to do nich właśnie należy świat. Chętnie odpowiem na Wasze pytania. Paulina Kłos Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom Maturzysto, nie biotechnologię! idź na Wybór studiów uważany jest za kluczowy dla przyszłej kariery zawodowej. Często zdarza się jednak, że ludzie traktują studia jak przedłużenie dzieciństwa, a później pracują w zupełnie innym zawodzie. Piękna perspektywa pięciu lat nieustającej imprezy przyciąga co roku rzesze studentów. Maturzysto, jeśli tak właśnie wyobrażasz sobie studia — nie idź na biotechnologię! Biotechnologia została stworzona jako pomost między biologią a technologią. Studenci specjalizacji biotechnologicznych w ciągu kilku lat studiów muszą oswoić się z szerokim wachlarzem zagadnień z różnych dziedzin, tak, by niczym Sherlock Holmes nauki, potrafić je ze sobą łączyć i rozwiązywać wszelkie powstałe problemy. Jeśli zatem nie przywykniesz do uczenia się dniami i nocami, a logika i twórcze myślenie są Ci obce — nie idź na biotechnologię! Biotechnologia jest bardzo młodą dziedziną nauki. Specjaliści są poszukiwani na rynku pracy. Zatrudnienie mogą znaleźć nie tylko w laboratorium przyszpitalnym, ale również w komercyjnych firmach o różnych profilach produkcji. Jest w czym wybierać. Biotechnologia rozciąga się od produkcji leków, poprzez browarnictwo i przemysł spożywczy aż do hodowli tkanek i narządów. Jeśli nie chcesz mieć ciekawej i rozwojowej pracy — nie idź na biotechnologię! Od pewnego czasu publikujemy teksty omawiające specyfikę studiów biotechnologicznych na różnych polskich uczelniach. Na cykl składają się, jak dotąd, następujące artykuły: — Biotechnologia medyczna — do odważnych świat należy Pauliny Kłos (Uniwersytet Medyczny w Łodzi) — Biotechnologia medyczna — niezaspokojona pasja życia Martyny Franczuk (Międzyuczelniany Wydział Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego) — Biotechnologia na UAM — poznawanie branży „od kuchni” Karoliny Hybzy (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) — Bioinformatyka — specjalizacja z przyszłości Marty Danch (Politechnika Śląska) — Biotechnologia na Politechnice Łódzkiej — nie musisz być matematycznym orłem Olgi Andrzejczak (Politechnika Łódzka) — Jeśli nie biotechnologia, to co? O biologii na SGGW Katarzyny Kamel (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego) Kolejne teksty ukażą się na naszym portalu już niebawem. Serdecznie zapraszamy studentów i absolwentów biotechnologii, a także maturzystów zastanawiających się nad wyborem studiów, do wyrażania opinii i zadawania pytań w komentarzach pod poszczególnymi artykułami. Marta Danch Ministerstwo Zdrowia planuje zmiany w zasadach prowadzenia badań klinicznych Dochodzenia roszczeń przez uczestników badań klinicznych oraz wprowadzenie przejrzystych procedur związanych z wydawaniem pozwoleń na przeprowadzanie tych badań — to główne założenia projektu ustawy, który resort zdrowia skierował właśnie do konsultacji społecznych. Nowe przepisy określają zasady przeprowadzania badań klinicznych w Polsce oraz prawa i obowiązki jego uczestników. Jak twierdzi Ministerstwo, projekt ustawy o badaniach klinicznych ma na celu wprowadzenie bardziej przejrzystych procedur związanych z wydawaniem pozwoleń na prowadzenie badań, co miałoby zachęcić sponsorów do lokowania większej liczby badań klinicznych w naszym Kraju. Projekt przewiduje również stworzenie systemu odpowiedzialności za skutki uboczne badań, na które narażeni są ich uczestnicy, w tym zmianę zasad ubezpieczania pacjentów. Obecne regulacje prawne uniemożliwiają uczestnikom badań klinicznych dochodzenie odszkodowania od podmiotów prowadzących badania kliniczne. Dodatkowo, wprowadzone mają zostać przepisy nakładające obowiązek publikowania w internecie informacji na temat prowadzonych w Polsce badań klinicznych. W projekcie ustawowo definiowana jest funkcja „głównego badacza”, jako podmiotu odpowiedzialnego za prowadzenie badania klinicznego w danym ośrodku oraz sprawującego nadzór nad swoim zespołem badawczym. Ma to umożliwić uniknięcie wątpliwości dotyczących odpowiedzialności za prowadzenie badania. Ograniczono też liczbę badań przeprowadzanych przez jednego badacza. Umowy dotyczące przeprowadzenia badania mają być zawierane nie tylko między jednostką prowadzącą badania a pacjentem, ale także z dyrektorem placówki na terenie której prowadzone jest dane badanie. Nowa ustawa jest efektem ubiegłorocznej kontroli NIK, która wykazała patologiczną zależność między udziałem lekarzy w dochodowych badaniach klinicznych i czerpanymi z tego tytułu korzyściami, a wielomilionowymi zamówieniami udzielanymi później przez szpitale sponsorom badań. Same badania kliniczne według NIK przynosiły straty szpitalom w których badania były przeprowadzane. Od 2015 roku uczelnie będą musiały podnieść minimalne pensje swoim pracownikom