Barbara Łabęda godło: Yarilo
Transkrypt
Barbara Łabęda godło: Yarilo
Barbara Łabęda godło: Yarilo Muza Oldlena Co piszę – czytam Otarłszy twarz okropnie I dla mnie NieHonorem, Białą, ociekłą... Gdy buc podstarzały Szum słyszy. Karci mnie wzorem. W krzak bzu zerknął. Siadając ciężko, Ona tam była Czas zabrać się w kupę, Nie-Winna, pachnąca, I wezmę, Panie Poeto, Czuć drżące nagie ciało Wzorzec Twój święty pod lupę. Skąpane w okruchu słońca. Czytam Poetę. Panie Poeto, Te wzory to kłamstwo. Tu skończ swą fantazję. (głośno rzec tego nie rzeknę, Wszak warto nadmienić – To byłoby zuchwalstwo): Hilary JEST starcem. Pan Hilary to szaleniec, Lokomotywa jego Więc zabrano okulary, Co prawda na stacji. Dziś się ślini Pan Hilary, Stan techniczny: Obserwując miękkie ściany. Niestety do kasacji. Oczy zmrużył, myśli... Pan twierdzi, Poeto, W sadzie jest, w sadzie czereśnie. Że może by uczucie? I tak, jak żeś mówił, Wartości umarły – Słonecznie jest i wcześnie. Miłość to zepsucie... Pan Hilary, całkiem bezradny, Minęła dwudziesta, Gdy skradli mu szkła, A muza moja pusta. Bierze owoce garściami, Może mi coś podłoży buca Pragnie, ile się da. Ręka szkaradna i tłusta. A wszystko tłuste, Lub pokaż mi, Poeto, Spowite robactwem. Daj mi, podłuż pod lupę Nie gniewaj się Poeto, Wzór twórczości mojej, a On jest ledwie starcem. Potem pocałuj mnie w dupę.