Wysoki Sądzie, Od marca 1968 r. publicznie, jawnie i jednoznacznie
Transkrypt
Wysoki Sądzie, Od marca 1968 r. publicznie, jawnie i jednoznacznie
Wysoki Sądzie, Od marca 1968 r. publicznie, jawnie i jednoznacznie występowałem przeciwko systemowi komunistycznemu. W 1980 r. organizowałem związek zawodowy „Solidarność”, a w 1981 r. byłem przedstawicielem Instytutu Fizyki w Komisji Uczelnianej Związku. Po wprowadzeniu stanu wojennego prowadziłem nielegalną działalność opozycyjną. Wielokrotnie brałem udział w starciach z milicją i ZOMO w czasie demonstracji patriotycznych, rozprowadzałem niezależne wydawnictwa, rozwoziłem paczki z pomocą dla pracowników Uniwersytetu, a w mojej pracowni naukowej ukryto dawną bibliotekę koła „Solidarności”. Byłem również członkiem kościelnej służby porządkowej zabezpieczającej wizyty Papieża w Krakowie. Ostatnia moja aktywność polityczna to funkcja obserwatora z ramienia Komitetu Obywatelskiego Lecha Wałęsy w wyborach w czerwcu 1989 r. Służba Bezpieczeństwa zbierała informacje na mój temat, co spowodowało, że spotkały mnie różnorodne szykany. I tak, w 1977 r. uzyskałem roczny staż naukowy na znanym uniwersytecie niemieckim, finansowany przez stronę zapraszającą. Uniwersytet Jagielloński przyznał mi roczny urlop naukowy, ale Ministerstwo Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, nie zezwoliło na wyjazd. Podobnie, w 1983 r. zostałem zaproszony, na koszt organizatorów do zaprezentowania wyników swoich badań na międzynarodowej konferencji w Grenoble, Francja. Uniwersytet Jagielloński pokrył mi koszty przejazdu pociągiem, ale w przeddzień wyjazdu nieoczekiwanie poinformowano mnie, że nie otrzymam paszportu. W czasie powrotu z Niemiec w1980 r. , na skutek donosu zostałem poddany na granicy gruntownej rewizji, w wyniku której znaleziono i skonfiskowano bezdebitowe czasopisma. Od tej pory byłem systematycznie nękany wezwaniami na przesłuchania (nazywane przez funkcjonariuszy SB przepytywaniami lub rutynowymi rozmowami związanymi z działalnością międzynarodową). Wezwania takie otrzymywałem z reguły przed lub po przyjeździe służbowym z zagranicy. Oceniam, że w okresie od lutego 1980 r. do wiosny 1989 r. takich przesłuchań było kilkanaście. Ta liczba wydaje się być wysoka, ale proszę Wysoki Sąd o uwzględnienie faktu, że w tym okresie otrzymałem prestiżowe stypendium Humboldta, koordynowałem , ze strony polskiej, dwa granty naukowe w ramach umowy o współpracy polsko-niemieckiej, kierowałem jednym z tematów polsko-francuskiego projektu badawczego, uczestniczyłem w realizacji niemieckich projektów badawczych i wygłaszałem komunikaty naukowe na licznych konferencjach naukowych. Dodatkowo, pod koniec lat 80tych zorganizowałem trzy międzynarodowe konferencje naukowe w Polsce, na które zapraszałem naukowców z krajów zachodnich. Pragnę podkreślić, że wszystkie moje pobyty za granicą były finansowane przez stronę zapraszającą (z wyjątkiem konferencji w Ałma-Acie, ZSRR, którą sfinansował Uniwersytet Jagielloński). W czasie przepytywań traktowany byłem jako element politycznie niepewny, którego wyjazdy mogły potencjalnie zagrażać interesom PRL. Nigdy nie proponowano mi współpracy, nigdy, w żadnej formie nie wyraziłem zgody na współpracę, nigdy nie uzyskałem od SB żadnej korzyści materialnej i nie wiedziałem, że zostałem wciągnięty do ewidencji tajnych współpracowników jako TW „Nieśmiały vel – „Lew” do realizacji różnych SOS-ów (Spraw Operacyjnego Sprawdzenia” ) takich jak te o kryptonimach „Jagiellończyk”, czy „Lis” , z zakresem obowiązków „uczelnie, nauka, działalność antypaństwowa i dywersja”. W dniu 23 listopada 2005 r. Gazeta Polska podała, że byłem tajnym współpracownikiem SB. Informację tą oparto na nocie IPN wydanej poszkodowanej Barbarze Niemiec, w której zidentyfikowano mnie jako osobę, która, cytując obowiązującą wtedy ustawę o IPN „dostarczała lub analizowała dane dotyczące poszkodowanej”. Z cała stanowczością pragnę zapewnić Wysoki Sąd, że w ciągu całego życia zamieniłem z panią Niemiec jedno zdanie. A mianowicie, w 1981 r., po zebraniu Komisji Uczelnianej „Solidarności” prowadzący zebranie zaapelował, aby ktoś, kto posiada samochód odwiózł Panią Niemiec, ponieważ miała wtedy nogę w gipsie. Faktycznie, po zebraniu zapytałem ją: „Mam w pobliżu samochód – może Panią podwieźć ?”. Odpowiedź brzmiała: „Nie, dziękuję, ktoś mi już to zaproponował”. W czasie przesłuchań nigdy nie udzielałem na temat Pani Niemiec żadnych informacji, bo po pierwsze nigdy nie udzielałem informacji nt. działaczy Solidarności, po drugie żadnych informacji o niej nie posiadałem, a po trzecie nigdy mnie o nią nie pytano. Wysoki Sądzie ! Wczoraj minęła 6-ta rocznica okrutnego i bezpodstawnego posądzenia mnie o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Proszę Wysoki Sąd o przychylenie się do wniosku pana Prokuratora i wydania wyroku, stwierdzającego zgodność z prawdą mojego oświadczenia lustracyjnego.