SYLWETKA Radosław Tadajewski

Transkrypt

SYLWETKA Radosław Tadajewski
RU B RY K I
STAŁE
i dalej szukać własnej drogi. Firma, którą
wtedy wymyśliłem i założyłem istnieje do
dzisiaj, zatrudnia setki osób w całym kraju
Radosław
i od kilku lat jest notowana na giełdzie papieTadajewski rów wartościowych.
prezes Grupy Trinity
Mnie natomiast udało się nadrobić zaległości na uczelni i nawet dostać się na kurs
prawa brytyjskiego i Unii Europejskiej na
Uniwersytecie w Cambridge. Poza tym, zyskałem komfort szukania swojej drogi zawodowej bez presji ekonomicznej. Mogłem
pracować za darmo albo nawet dopłacać
Przygodę z biznesem zacząłem w wieku pracodawcy, u którego mogłem nauczyć się
17 lat od handlu używanymi komputerami czegoś ciekawego. Najważniejsza była dla
i konsolami Sony, które za naszą zachodnią mnie chęć zdobycia wiedzy i rozwoju (co
granicą były znacznie tańsze. Pozwalało mi zostało docenione) i pomimo tego, że było
to skutecznie zwiększyć swój budżet licealisty grono osób o znacznie wyższych kompei posmakować radości z posiadania samo- tencjach, właśnie ten argument sprawił, że
dzielnie zarobionych pieniędzy. Niedługo po to ja – w 2004 roku – zostałem koordynatorozpoczęciu studiów prawniczych stwier- rem IPO Travelplanet.pl – jednego z pierwdziłem, że nie dają mi one satysfakcji, więc szych e-commerce na polskiej giełdzie.
znalazłem sobie kolejne pomysły na zagospoDlaczego chciałem tam pracować? Bo
darowanie czasu. Szybko stanąłem na czele
wrocławskiego oddziału ELSA, w którym naprawdę wiele się działo. Poza tym, zrozumiałem, że właśnie to chcę robić – dow 2000 roku odkryłem Allegro, które zaczęło radzać przy tego typu transakcjach. Może
przynosić mi istotne dochody, dzięki kiedyś nawet zostać inwestorem, który
odsprzedaży
sprowadzanych
z
Azji będzie szukał takich ludzi jak ja i – jako mniej
lub bardziej aktywny inwestor – czerpałbym
podzespołów do konsoli Xbox.
korzyści z owoców ich pracy.
Na drugim roku studiów dziennych potraMoje pierwsze wynagrodzenie w Travelplanie, że udało mi się wygospodarować czas na net.pl było symboliczne, ale już rok później
etatową pracę w jednej z szybko rosnących zarabiałem kilkanaście razy więcej i byłem
kancelarii prawnych. Rok później sam byłem prokurentem w spółce notowanej wówczas
właścicielem podobnego biznesu. Udało mi na GPW.
się to dzięki inwestorom, którzy – po wielu
Równocześnie bardzo szybko rozrastała się
namowach – zdecydowali się zainwestować
nowa kancelaria, której byłem założycielem
w mój projekt. Po niespełna roku działalnoi udziałowcem. Udało nam się pozyskać
ści, moja kancelaria windykacyjna zatrudniała
naprawę dużych klientów – m.in. KGHM czy
kilkanaście osób i miała dwa oddziały na
spółki, należące do Aleksandra Gudzowatego.
Dolnym i Górnym Śląsku. Równocześnie
moja „kariera naukowa” wisiała na włosku,
W 2006 roku dostałem propozycję wejścia
a wyzwania, przed którymi stawałem do zarządu Travelplanet.pl i przez chwilę
w pracy, znacznie przerastały moje 23 - letnie nawet się nad tym zastanawiałem. Niemniej
możliwości. Udało mi się jednak sprzedać bardzo szybko zdecydowałem się postawić
swoje udziały pozostałym wspólnikom na swój własny biznes.
SYLWETKA
68
Jako partner zarządzający we własnej
kancelarii prawnej, zacząłem doradzać
funduszom inwestycyjnym i spółkom, wybierającym się na giełdę. Do grona moich klientów szybko dołączyły fundusze notowane
na polskiej i londyńskiej giełdzie papierów
wartościowych.
moment, bo koniunktura giełdowa poprawiała się z miesiąca na miesiąc. W międzyczasie zostałem istotnym akcjonariuszem
jednego z małych domów maklerskich, który
niebawem zadebiutował na nowopowstałym rynku NewConnect, uzyskując – po debiucie – astronomiczną kapitalizację, szybko
zbliżającą się do pół miliarda złotych.
Sprzedaż akcji pozwoliła mi na zrealizowanie książkowego marzenia o pierwszym
milionie już w wieku 27 lat. W tym samym
czasie, reprezentanci naszych spółek odebrali
z rąk Zyty Gilowskiej i Ludwika Sobolewskiego pierwsze statuetki Autoryzowanych
Doradców NewConnect, co pozwoliło nam
na zajęcie dobrej pozycji startowej w walce
o klientów, zmierzających na mały parkiet.
Dalej poszło łatwo, bo – dysponując znacznym jak na tamte czasy kapitałem – mogłem
na poważnie myśleć o własnym funduszu
inwestycyjnym. Zdecydowałem się też na
ostatnie w moim życiu studia – bardzo niezwykły program MBA na jednej z niemieckich
uczelni, gdzie zarządzania uczyłem się od
szefów grupy Volkswagen, strategii od proświata, a pracę pisałem pod czujnym i wymagającym okiem wiceprezesa jednego
z dużych europejskich banków, który odpowiadał w nim za fuzje i przejęcia.
W 2008 roku zdecydowaliśmy się na
utworzenie spółki, która dała początek
działającej do dzisiaj Grupie Trinity SA. Od
tamtej pory doradzaliśmy wielu przedsiębiorpozyskać kapitał na rozwój. Każdego roku
zamykaliśmy kilka tego typu transakcji,
równocześnie inwestując w kolejne ciekawe
spółki. Jedną z nich jest Mennica Wrocławska,
której przychody (tylko w tym roku) przekroczą 200 milionów złotych. Inną jest np.
agencja interaktywna Webber&Saar, która
robi niezwykłe rzeczy w Internecie.
Od kliku lat moja praca polega na nieustającym spotykaniu się z ludźmi, nadzorowaniu, planowaniu, sprawdzaniu, rozmawianiu
i lataniu po Polsce. Kiedyś, pewien starszy
ode mnie jegomość powiedział mi, że najlepszą drogą w życiu jest pokonanie następujących etapów:
1. praca dla kogoś i zdobywanie wiedzy potrzebnej do rozpoczęcia własnego biznesu;
2. prowadzenie własnego biznesu i zgroma3.
z etapu 2 i życie z jego owoców.
Podobno miało być tak, że na trzecim
etapie nie pracuje się wiele i spokojnie odcina
kupony. Okazało się, że to całkowita nieprawda – przynajmniej w moim przypadku.
Praca jest całkiem inna niż kiedyś, ale wcale
nie jest jej mniej. A poziom ryzyka, obciążeń
i wyzwań jest nieporównywalnie większy.
Wbrew
potocznym
wyobrażeniom
-
żeby utrzymać głowę nad wodą. Życie pokamogą przestać zarabiać. Nie można więc stać
w miejscu. Zawsze trzeba pędzić do przodu.
Warto o tym pamiętać przed rozpoczęciem
swojej przygody z biznesem.
Gdybym miał zastanowić się nad tym,
co sprawiło, że mi się powiodło, powiedziałbym, że: po pierwsze, mam dopiero 33 lata
i o tym, czy mi się powiodło czy nie, będę
mógł powiedzieć za jakieś 40 lat; a po drugie – wpływ na to, gdzie dzisiaj jestem, miało tak wiele czynników i okoliczności, że nie
starczyłoby miejsca, żeby o nich opowiedzieć.
69

Podobne dokumenty