Początki bytu

Transkrypt

Początki bytu
Początki bytu
Moment powstania bytu jest jego immanentną cechą. Istotą bytu jest to, że kiedyś powstał. Byt istnieje,
niebyt nie istnieje. By zaistniał byt, musi powstać, musi się zapoczątkować, ktoś go musi zrobić, skądś
się musi wziąć. Byty powstają, trwają, umierają.
Najpierw ich nie ma, potem są, a potem znów ich nie ma. Z wyjątkiem bytów osobowych, których najpierw
nie ma, potem są i potem trwają po wsze czasy w postaci niematerialnej. Byty osobowe mają nieśmiertelną
duszę - są bytami składającymi się z czystej informacji. Ale ta nieskończoność bytów osobowych, czy
będących informacją, jest tylko w jedną stroną, wzdłuż strzałki czasu - w przeciwną stronę byty są skończone.
Byty powstają. A byty materialne rodzą się i umierają - wszystkie. Są nowe i stare.
Nie chodzi o to czy tak jest, czy nie, ale jak to odbierają postronni - czyli my, ludzie, przedstawiciele
cywilizacji. My, czyli byty mające początek. Ludzie od wszech czasów uważali, że wszystko powstaje.
Kiedyś nawet wierzyli w narodziny bogów. Być może wiara w początek, wiara w to, że wszystko kiedyś się
zaczęło, że każdy byt powstał, a nie, że istnieje od zawsze, to jest wiara fałszywa. Niemniej wiara w początek
to nie jest jakaś nowomoda, to nie jest jakiś znak obecnych czasów, to nie jest coś co teraz się zrodziło. To
istniało od zawsze. "Od zawsze" w sensie kulturowym - czyli od kiedy powstała kultura. To się kiedyś
zaczęło i trwa do dzisiaj.
Wszystko ma swój początek - nic nie jest odwieczne. No może z wyjątkiem Boga, który jest wieczny w obie
strony strzałki czasu. Tylko, że póki nie stworzył czegoś, był sam, nic oprócz Niego nie było. No to ten jego
byt był jakiś taki ułomny, bo samotny. Jeden jedyny byt we wszechświecie to tak jakby go nie było - ani z
nikim pogadać, ani się z kimś porównać. Musiał ten byt zrobić drugi, jakiegoś kolegę. I wtedy wszystko się
zaczęło.
Matematycy ze zbioru pustego potrafią wywieść wszystkie liczby naturalne, a nawet wymierne, rzeczywiste,
zespolone czy kardynalne. Te liczby są fajne, skomplikowane, mają dużo zastosowań - a ten zbiór pusty to tak
jakby go nie było, choć był. Liczby mają początek w zbiorze pustym, który sam nie ma początku - jest
pojęciem pierwotnym, odwiecznym, niedefiniowalnym, tajemniczym - tak jak Bóg.
Czy może powstać coś z niczego? Byt z niebytu? Pierwotny niebyt stworzył byt. Kiedyś się to stało. No ale
przed tym pierwszym „kiedyś” nie było innych „kiedyś”. Jedyny byt tworząc drugi, stworzył też czas.
Stworzył początek. To już trzeci byt. To są te trzy elementy: strach, zaskoczenie i skuteczność. Nie, cztery:
strach, zaskoczenie, skuteczność i fanatyczne oddanie papieżowi. Nie, jeszcze raz [1]: póki byt był tylko
jeden, to czasu nie było, gdy powstał drugi, pojawił się czas. No i relacje między tymi bytami. To czwarty
element. Dwa byty, czas, i relacja między nimi. Jeśli były dwa, to musiały mieć jakieś różne cechy. No to
mamy piąty byt: cechy bytu. No bo cechy to też byty, nieprawdaż? Kula to byt. Księżyc to byt. Księżyc jest
kulisty. Strasznie to skomplikowane! Te początki wyjaśni wam religijna wiara i nie trzeba główkować.
Czy może powstać coś z niczego? Te problemy z prapoczątkiem to mały pikuś w porównaniu z naszym
początkiem. Z początkiem każdego z nas. Ludzie się strasznie o to kłócą. Nawet jak się dowiedzą jak
powstali, jak im to naukowiec wytłumaczy, to nie chcą w to uwierzyć. Uważają, że powstali z zaśniadów,
zajadów, zlepek komórek, być może rakowych, jakichś bezmózgich kijanek. To znaczy jeszcze wtedy nie
powstali, nie było ich. Był zarodek, embrion, płód, nie on, ten człowiek, tylko coś-tam-coś-tam. Człowiek
pojawił się, stał się, zapoczątkował, nie-wiadomo-kiedy. W jakimś tam tygodniu. Gdy miał już ileś tam
neuronów. Gdy było o jeden mniej neuronów, to go nie było, a potem doszedł jeden i już człowiek jest. To
jest religijna wiara - nie trzeba główkować, wystarczy uwierzyć.
W ten sposób tacy religijni fanatycy w ogóle podważają byt człowieka w dowolnej fazie. Ma za mało
neuronów - to nie człowiek. Nawet ty i ja. Gdy śpimy - to nie jesteśmy ludźmi, nie mamy świadomości. Byt
biologiczny nie tylko nie-wiadomo-kiedy powstał, ale też ma dziury czasowe w swoim bytowaniu - jest, nie
ma, jest nie ma, jest, nie ma. Raz, to nie zdrada, jak się włoży sam koniuszek, to też nie zdrada, na wczasach
nie zdrada, jak chłop w wojsku to nie zdrada, kiedy mąż w delegacji czy zagranicą, to nie zdrada [2]. Jak
dziecku wyjdzie głowa, to można ją obciąć i to nie jest zabicie człowieka. Taka wiara.
Początki bytu
1
Początki bytu
Nie ma początku, nie ma końca, jest nie-wiadomo-co. To jest nowa religia. To nowa wiara. Wiara w mętność,
nieokreśloność, ulotność bytu. To wiara w coś-tam-coś-tam mająca rytuały polegające na składaniu ofiar z
ludzi. To wiara, że ludzie składani w ofierze to nie ludzie. Na wczasach to nie ludzie, jak wyjdzie tylko głowa,
to nie człowiek, jak matka go nie chce, to nie człowiek, jak chory to nie człowiek, jak ma wady genetyczne to
nie człowiek.
Grzegorz GPS Świderski
[1]
[2]
Author: GPS
http://gps65.prawynurt.pl/klub-dyletantow/poczatki-bytu,2682.htm
Początki bytu
2