Łupaszko - mazurskie tropy (1) „Kurek Mazurski” Nr 11, 12.03.2008

Transkrypt

Łupaszko - mazurskie tropy (1) „Kurek Mazurski” Nr 11, 12.03.2008
www.kurekmazurski.pl
Patryk Kozłowski
Łupaszko - mazurskie tropy (1)
„Kurek Mazurski” Nr 11, 12.03.2008
Pomimo że odzyskaliśmy suwerenność w 1989 roku, bitwa o pamięć trwa, a jeśli idzie
o pamięć lat najnowszych – dopiero się zaczyna. Okres komunistyczny w dziejach
naszego kraju spowodował ogromne spustoszenie w świadomości narodowej Polaków.
Długie lata komunistycznej propagandy doprowadziły do swoistej zamiany ról. Ofiara
stała się katem, kat ofiarą, bohater - leśnym bandytą, stalinowski oprawca - bohaterem.
Taka sytuacja miała miejsce w przypadku majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
Jeszcze dziś ten pseudonim nie chce przejść niektórym przez gardło, dalej mówi się o
ukraińskim reakcyjnym bandycie, który bezwzględnie mordował funkcjonariuszy UB i
działaczy komunistycznych.
Kim naprawdę był „Łupaszko”? Skąd pochodził? Co robiły dowodzone przez niego
szwadrony 5. i 6. Wileńskiej Brygady AK na Mazurach w 1946 i na początku 1947 roku? Kto
mu pomagał w nieznanych mazurskich lasach? Dlaczego reżimowa władza tak się go bała?
Czemu postanowiono wymazać tę postać z historii narodu polskiego?
WILEŃSZCZYZNA (1934-1944)
Urodził się 12 marca 1910 roku
w Stryju. W 1932 roku trafił do
Centrum Wyszkolenia Kawalerii w
Grudziądzu. Po ukończeniu CWK
otrzymał przydział do 4. Pułku
Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie.
W dniu wybuchu wojny 1 września
1939 roku por. Szendzielorz
dowodził 2. szwadronem 4. Pułku
Ułanów Zaniemeńskich. Pułk ów
wchodził w skład Wileńskiej
Brygady Kawalerii, która została
przydzielona do Armii „Prusy”. Po
klęsce wrześniowej Szendzielarz
wszedł w struktury tworzącego się
Od lewej: ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, por. Marian Pluciński państwa podziemnego w Wilnie. Z
„Mścisław”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, plut. Jerzy rozkazu Komendy Wileńskiego
Lejkowski „Szpagat”, ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny”
Okręgu AK, w sierpniu 1943 roku
objął dowództwo nad 5. Wileńską Brygadą AK. Dowodzony przez niego oddział w latach
1943-1944 stał się największą i najsilniejszą jednostką partyzancką na Wileńszczyźnie. W
szczytowym okresie rozwoju liczył około 600 żołnierzy, podzielonych na pięć szwadronów.
Sytuacja na Kresach była bardzo specyficzna. Trzeba pamiętać, że na Wileńszczyźnie było
dwóch okupantów, Niemcy i ZSRR. Ponadto żołnierze Armii Krajowej walczyli także z
paramilitarnymi jednostkami litewskim. Oddział „Łupaszki” niejednokrotnie w obronie
polskiej ludności zmuszony był toczyć boje z partyzantką sowiecką. Dlatego też, kiedy w lipcu
1944 roku ze wschodu zbliżali się „wyzwoliciele” z czerwoną gwiazdą na czapkach, 5.
Wileńska Brygada AK maszerowała już na zachód. 23 lipca 1944 roku w Puszczy
Grodzieńskiej „Łupaszko” został zmuszony do rozwiązania brygady. Nie był to jednak
ostateczny koniec wileńskiego oddziału, ani też zakończenie zbrojnej walki o wolną i
niepodległą Polskę jego dowódcy. Jak pokazała historia, dla rtm Zygmunta Szendzielarza
ponadroczna działalność bojowa na Kresach okazała się tylko preludium do znacznie dłuższej
partyzanckiej walki na ziemiach północnej i zachodniej Polski.
1
OKRES BIAŁOSTOCKI
Szendzielarz oraz część jego podkomendnych przedostała się na teren Białostocczyzny i
weszła w struktury Białostockiego Okręgu AK. Na tym obszarze przeczekano zimę 1944/1945.
Następnie „Łupaszko” zebrał rozproszonych niedobitków wileńskich i nowogródzkich
oddziałów AK, by wiosną 1945 roku wyjść z nimi ponownie w pole. Nadal trwała wojna,
„Łupaszko” nie wierzył Rosjanom, gdyż wiedział dobrze, co może czekać z ich strony. Chciał
dalej walczyć o niepodległą i czystą jak łza Polskę. 5. Wileńska Brygada AK została
reaktywowana przez „Łupaszkę” 5 kwietnia 1945 roku i stała się jednostką dyspozycyjną
Komendy Białostockiego Okręgu AK. W porównaniu z poprzednim okresem walki zmienił się
przeciwnik brygady. Na Wileńszczyźnie był nim okupant niemiecki, współpracujące z nim
formacje litewskie i partyzanci sowieccy, natomiast na Białostocczyźnie regularne oddziały
Armii Czerwonej, jednostki KBW, NKWD, UBP i MO. Pomimo że miał tak różnorodnych
przeciwników, Szendzielarz nie zmienił swojej sprawdzonej już taktyki działania i walki. Dalej
operował samodzielnymi szwadronami, które spotykały się podczas koncentracji całości sił.
Szwadrony 5. Wileńskiej Brygady AK toczyły walki na Białostocczyźnie do 7 września 1945
roku, kiedy to we wsi Stoczek nastąpiła ostatnia koncentracja oddziału. Podczas tego
ześrodkowania „Łupaszko” powiadomił podkomendnych o otrzymanym rozkazie Komendy
Okręgu Białystok, rozwiązującym dowodzoną przez niego jednostkę. Szendzielarz w chwili
ostatniej koncentracji miał pod sobą około 300 partyzantów. Demobilizacja trwała do końca
października 1945 roku. W polu pozostało tylko 19 żołnierzy pod dowództwem por. Lucjana
Minkiewicza „Wiktora”, jego zastępcą został Władysław Łukasik „Młot”.
WYBRZEŻE - EKSTERYTORIALNY WILEŃSKI OKRĘG AK
Podczas gdy na Białostocczyźnie trwała demobilizacja szwadronów 5. Wileńskiej Brygady
AK, w połowie września 1945 roku „Łupaszko” znalazł się w Gdańsku. Otrzymał informacje,
że właśnie tam po repatriacji zainstalowała się ostatnia Komenda Wileńskiego Okręgu AK.
Nawiązał z nią kontakt i wszedł w struktury konspiracyjne tworzone na Wybrzeżu.
Szendzielarz miał przejąć w całości zadania propagandowe eksterytorialnego Okręgu
Wileńskiego AK i utworzyć patrole dywersyjne, które pozyskiwałyby pieniądze na dalszą
działalność poprzez akcje ekspropriacyjne. W przyszłości, czyli wiosną 1946 roku, według
koncepcji „Łupaszki” miały się one stać zaczątkiem szwadronów nowej 5. Wileńskiej Brygady
AK. W dniach 13-15 kwietnia 1946 roku, w myśl wcześniejszych założeń, w majątku Kojty
(pow. Sztum) mjr Zygmunt Szendzielarz reaktywował po raz kolejny 5. Wileńską Brygadę
AK, która działać miała teraz na Pomorzu, Warmii i Mazurach. Po ześrodkowaniu w Kojtach
cały oddział został przerzucony do Borów Tucholskich, gdzie działał do końca maja 1946
roku. Nie była to jedyna brygada, którą dowodził „Łupaszko” w latach 1946-1948. W tym
samym czasie, po odnowieniu kontaktów z „Wiktorem” i „Młotem”, Szendzielarz stworzył 6.
Wileńską Brygadę AK, która działać miała na Białostocczyźnie i Podlasiu. Tak więc w
kwietniu 1946 roku mjr Zygmunt Szendzielarz miał pod swoim dowództwem dwie brygady.
Oczywiście nazwa brygada czy też szwadron miała symboliczny charakter i nawiązywała do
tradycji walk na Wileńszczyźnie. Stan 5. Wileńskiej Brygady w latach 1946-1947 w
szczytowym okresie nie przekroczył 70 żołnierzy, natomiast 6. Wileńska Brygada AK liczyła
około 80 żołnierzy.
DZIAŁALNOŚC NA POMORZU I MAZURACH
„Łupaszko” rozpoczynał już czwartą kampanię wojskową w swoim życiu z taką samą
niezachwianą wiarą w zwycięstwo i w słuszność prowadzonej walki jak poprzednio. Również
żołnierze znali cel i wierzyli w powodzenie podjętych działań. Po przybyciu w Bory
Tucholskie, 2 maja podczas koncentracji wszystkich żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK w
leśniczówce Szklana Huta, „Łupaszko” dokonał pierwszego podziału jednostki na szwadrony.
Powstały dwa szwadrony oznaczone numerami 4 i 5. Dowódcą 4. szwadronu został Henryk
Wieliczko „Lufa”, 5. szwadronu Zdzisław Badocha „Żelazny”. W tym samym czasie 6.
2
Wileńska Brygada AK pod dowództwem „Wiktora”, operująca na Białostocczyźnie, liczyła
około 80 ludzi, podzielonych na trzy szwadrony i patrol żandarmerii. „Łupaszko” podczas tego
ześrodkowania przedstawił podkomendnym cele i zadania czekające oddział. 5 Wileńska
Brygada AK miała działać destrukcyjnie na formującą się w kraju komunistyczną władzę. Tak
jak na Białostocczyźnie w 1945 roku, tak i teraz atakować miano urzędy państwowe,
posterunki MO, wykonywać wyroki na funkcjonariuszach UBP i NKWD, konfidentach,
szczególnie niebezpiecznych członkach PPR. 24 maja 1946 r. Szendzielarz rozpoczął przerzut
swoich szwadronów w kierunku Warmii i Mazur. Z końcem tego miesiąca w trójkącie
Szczytno, Wielbark, Nidzica, w mazurskich lasach operowali już wileńscy partyzanci. Ale o
tym w następnym odcinku.
Łupaszko - mazurskie tropy (2)
„Kurek Mazurski” Nr 12, 19.03.2008
„Nie jesteśmy żadną bandą, jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej
Ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. Walczymy za świętą sprawę, za wolną,
niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę! (…) Jednopartyjne rządy
komunistyczne biorą myśl w obcęgi, pozbawiają człowieka woli, przywiązań, umiłowań
tych najistotniejszych cech człowieczeństwa. (…) Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na
śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich,
mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości”.
W taki właśnie sposób w marcu i kwietniu 1946 roku w wydrukowanych ulotkach
„Łupaszko” przedstawiał i wyjaśniał motywy swoich działań.
Nierówna walka
W 1946 roku na terenie Mazur rozpoczęła się nierówna walka. Po jednej stronie stanęła
Armia Czerwona, NKWD i ich polscy poplecznicy, po drugiej stronie zgrupowanie mjra
„Łupaszki”. Była to swoista wojna domowa, a każda wojna domowa ma to do siebie, że z
czasem staje się coraz bardziej okrutna – historia nie zna wyjątku od tej reguły. Żeby
zrównoważyć przygniatającą dysproporcję sił, szwadrony 5. Wileńskiej Brygady AK musiały
przemieszczać się szybko, ciągle zmieniać miejsce postoju, atakować znienacka i odskakiwać
w leśne mateczniki. Najistotniejsza jednak była pomoc udzielana partyzantom przez zaufanych
ludzi w terenie. Takich osób było niewiele, trzeba pamiętać, że były to dawne Prusy
Wschodnie. Nie istniała siatka akowska, a miejscowi Mazurzy podchodzili nieufnie do osób
napływowych, jednak „Łupaszko” radził sobie i w tych warunkach.
Zbigniew Jarosiński ps.„Puszczyk”
Jednym z takich zaufanych ludzi „Łupaszki” był leśniczy z Omulewa Zbigniew Jarosiński.
Po przybyciu na Warmię i Mazury w 1946 r., jeszcze w maju, patrol dowodzony przez
„Łupaszkę” nawiązał z nim kontakt. Leśniczy ów wyraził chęć współpracy z wileńskimi
partyzantami. W następnych miesiącach kilkakrotnie major Szendzielarz korzystał z jego
gościnności w leśniczówce Omulew. Zbigniew Jarosiński „Puszczyk” (ur. 15.05.1922), był
ppor. AK, absolwentem Kursu Podchorążych Obwodu AK – „Opocznik” – Ostrów
Mazowiecka. Walczył w oddziale partyzanckim w Puszczy Białej. W akcji „Burza” – żołnierz
III Batalionu 13. Pułku Piechoty AK. Za zasługi bojowe odznaczony Krzyżem Walecznych,
Krzyżem Armii Krajowej. Przybył na tzw. ziemie odzyskane w listopadzie 1945 roku z
powiatu Ostrów Mazowiecka. Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie skierowała go do
nadleśnictwa Zimna Woda. Przez pewien czas mieszkał w miejscowości Kot, a następnie w
maju tegoż roku, przeniósł się do leśniczówki Omulew. W styczniu 1947 roku bezpieka
otrzymała informacje o współpracy leśniczego Zbigniewa Jarosińskiego z „Łupaszką”. Jeszcze
w tym samym miesiącu został aresztowany. Za pomoc udzieloną partyzantom „Łupaszki” oraz
za przechowywanie ich broni 14 kwietnia 1947 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Olsztynie
skazał Zbigniewa Jarosińskiego na 15 lat więzienia. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa
3
łaski, pomimo iż jedną z próśb o ułaskawienie napisali mieszkańcy gminy Kot. Skazany
wyszedł na wolność w 1953 roku, po śmierci Stalina. Komuniści wspaniałomyślnie w drodze
amnestii skrócili mu czas odbywania kary. Szczęśliwie dożył chwili, w której Polska stała się
krajem wolnym i możliwe było odwołanie się od wyroku. W 1991 roku Sąd Wojskowy w
Olsztynie unieważnił wyrok wydany w 1947 roku. Zbigniew Jarosiński zmarł 19 kwietnia
1995 r. w Biskupcu Reszelskim. Pochowany został w rodzinnej wsi Poręba, koło Ostrowi
Mazowieckiej.
Mjr Michał Wawryk i ppor. Jan Romanowski
W pierwszych latach tak zwanego
utrwalania władzy ludowej (19451948) komunistom brakowało
ideowych współpracowników, ludzi
gotowych objąć wolne stanowiska w
różnych resortach, szczególnie na
ziemiach odzyskanych. Dlatego też
duża część milicjantów, leśniczych,
gajowych, zwykłych żołnierzy LWP,
a nawet funkcjonariuszy UB miała
rodowód akowski. Sytuacja taka
bardzo ułatwiała działalność
szwadronom „Łupaszki”. Ludzie ci,
zamiast walczyć z partyzantami,
Petycja o ułaskawienie leśniczego Zbigniewa Jarosińskiego niejednokrotnie im pomagali. Na
z dnia 25 czerwca 1947 roku, skierowana do Bieruta
terenie Warmii i Mazur znalazło się
przez mieszkańców ówczesnej gminy Kot.
także wielu przesiedleńców z
Wileńszczyzny, oni też sprzyjali prowadzonej przez Zygmunta Szendzielarza walce.
Najcenniejszymi współpracownikami „Łupaszki” na Warmii i Mazurach byli mjr Michał
Wawryk „Cichy” i ppor. Jan Romanowski. Ich wyjątkowość polegała na tym, iż byli oficerami
reżimowego systemu komunistycznego. „Cichy” pełnił funkcję dyrektora naukowego pułku
szkolnego KBW w Szczytnie, natomiast Romanowski był dowódcą kompanii szkolnej Wojsk
Bezpieczeństwa Wewnętrznego (WBW). Jak pokazała historia, informacje przekazywane
przez tych dwóch ludzi okazały się bezcenne dla działalności szwadronów „Łupaszki” na
Warmii i Mazurach. Niestety, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Zbigniewa
Jarosińskiego, zostali oni zdemaskowani i wszelki ślad po nich zaginął.
Leśniczówka Omulew
Leśniczówka Omulew już nie istnieje, ale cała historia związana z jej losami wydaje się
paradoksalna. Po tzw. okresie utrwalania władzy ludowej, w latach sześćdziesiątych, w tym
miejscu wybudowano ośrodek rządowy dla prominentów komunistycznych. Obecnie
wykorzystywany jest przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Bardzo chętnie do dnia
dzisiejszego przyjeżdża tu gen. Wojciech Jaruzelski. Tak więc miejsce, w którym w 1946 r.
ukrywał się przed obławami „Łupaszko” i jego szwadrony, kilkanaście lat później stało się
miejscem wypoczynku władz komunistycznych. Wydawało się, że w roku 2007 zostało ono
ponownie „odbite” przez żołnierzy „Łupaszki”, jednak jak pokazuje najnowsza historia nie na
długo. Ale o tym w następnych odcinkach.
4
Łupaszko - mazurskie tropy (3)
„Kurek Mazurski” Nr 13, 27.03.2008
W raportach UBP, KBW i MO akcje bojowe oddziału „Łupaszki” były przedstawiane
w krzywym zwierciadle. Partyzantom przypisywano bestialstwo, pastwienie się nad
wziętymi do niewoli i dobijanie rannych. Można o tym przeczytać w wielu pracach
dotyczących okresu „utrwalania władzy ludowej” - co nie dziwi. Jednak nawet po 1989
roku pojawiają się publikacje z podobnymi sensacjami. Według partyjnych historyków,
akcje szwadronów „Łupaszki” przebiegały w następujący sposób: rozbrojenie
posterunku MO lub UBP, pobicie funkcjonariuszy, co odważniejszym funkcjonariuszom
dawkowano wymyślniejsze tortury, rozstrzelanie funkcjonariuszy UBP, nierzadko też
MO, najlepiej na oczach mieszkańców danej wsi. Na koniec sanitariuszki oddziałów
wileńskich dobijały strzałem w głowę żyjących jeszcze komunistów.
Propaganda i rzeczywistość
Takiemu traktowaniu
pokonanych przez „Łupaszkę” i
jego żołnierzy przeczy większość
raportów służb bezpieczeństwa i
milicji. Zachowało się przynajmniej
kilkadziesiąt meldunków
funkcjonariuszy MO czy też UBP
(w zasobach IPN), z których
wyłania się inny obraz. Partyzanci
„Łupaszki” nigdy nie pastwili się
nad komunistami. Wyroki śmierci
na funkcjonariuszach UBP i
konfidentach wykonywano z dala
od siedzib ludzkich, wyprowadzając
skazanych najczęściej do lasu. Za
mniejsze przewinienia członkowie
szwadronów 5. Brygady karali
Ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny” (z lewej), dowódca 5.
szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK, poległ w walce z UB 28 biciem wyciorami. Sami dowódcy
Wojsk Bezpieczeństwa
czerwca 1946 roku; ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, dowódca
Wewnętrznego Okręgu
4. szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK. Aresztowany przez
UB w czerwcu 1948 roku, skazany na karę śmierci,
Mazurskiego stwierdzają: Rabunki i
rozstrzelany w marcu 1949 roku na zamku w Lublinie.
napady dokonywane przez bandę
mjra »Łupaszki« miały charakter czysto polityczny, jak zabieranie umundurowania przez
bandę było płacone, zabieranie broni z MO, były wypadki, że w zamian pozostawiano starą
broń (...). Przy rozbrajaniu posterunków MO odbierano broń i przy odejściu oddawano broń z
powrotem milicjantom.
W raporcie ekspozytury wywiadu Obszaru Centralnego WiN kryptonim „Stocznia” z 1
lipca 1946 roku można dowiedzieć się, iż: Na Mazurach istnieje silna grupa OL [Oddziału
Leśnego] pod dowództwem mjra. »Łupaszki«. (…) Zasięgiem swym i wpływami obejmuje
»Łupaszko« tereny od Brześcia n/Bugiem, aż po Chojnice na Pomorzu. Z WP utrzymuje
podobno dobre stosunki, przy czym zarówno wojsko, jak i ludność darzą sympatią tak samego
majora, jak i jego oddziały, które zachowują się z żołnierską karnością.
Czerwcowe koncentracje
Kolejna koncentracja 5. Wileńskiej Brygady AK odbyła się na raty, już w byłych Prusach
Wschodnich, 1-2 czerwca w majątku Jodłówka (Tanfelde) i 4-6 czerwca w leśniczówce
Kończewo (Kunzendrof). W Jodłówce mjr „Łupaszko” utworzył nowy, 3. szwadron.
Dowództwo nad nim objął Leon Smoleński „Zeus”. W jego skład weszli nowo przybyli do
5
brygady ludzie, kilku partyzantów oddał „Zeusowi” także „Lufa”. W dzienniku prowadzonym
przez dowódcę 4. szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK „Lufę” są informacje o przebiegu
ześrodkowania: 1 VI Spotkanie P. Maj[ora]. Dostajemy mapy Prus. »Staś« i »Szpagat«
dostarczają broń z patrolu. »Zeus« dostaje ludzi. Odchodzi ode mnie i formuje szwadron. (...) 4
VI M[iejsce] p[ostoju] opuszczona leśniczówka. Neumühle [Nowy Młyn]. Spotkanie się z P.
Majorem, siostrą »Ewą« i por. »Stefanem«. Przychodzi szwadron »Żelaznego«. Wygląda
wspaniale, w angielskich mundurach, uzbrojeni po zęby. »Jastrząb« jedzie po prowiant.
Dołącza st. strz. »Ford«. Wieczorem z racji spotkania ogólna »biba«. Postój trwa. Tak
natomiast moment koncentracji zapamiętał Olgierd Christa „Leszek”, żołnierz 5. szwadronu:
Zastaliśmy sformowany nowy szwadron Leona Smoleńskiego »Zeusa«. (...) Rano w dniu
następnym przed frontem odczytano rozkaz informujący, iż na stanowisko podporucznika został
mianowany »Zeus«. (...) Major był jak zawsze pogodny, w dobrym humorze. Emanował wiarą
w lepszą przyszłość. Wyrażał nadzieję, iż los wynagrodzi nam lata samozaparcia,
koczowniczego życia, trudów walki. Nie nadużywał terminów patetycznych. Mówił językiem
trafiającym do nas nawet wówczas, gdy wyrażał mocnym słowem dezaprobatę. Nie szafował
obietnicami bez pokrycia, nie mamił przyszłymi promocjami, bronił tezy apolityczności wojska.
Ten człowiek z rogatą duszą czynił na nas wielkie wrażenie. Tak więc w czerwcu 1946 roku na
terenie Mazur operowały już trzy szwadrony, 3. pod dowództwem „Zeusa”, 4. pod
dowództwem „Lufy” i 5. kierowany przez „Żelaznego”.
Dziennik „Lufy”
Po koncentracjach z początku czerwca 5. Wileńska Brygada AK przystąpiła do dalszej
działalności. Szwadron „Żelaznego” na rozkaz „Łupaszki” w połowie czerwca, nie wykazując
zbytniej inicjatywy bojowej, powrócił na lewy brzeg Wisły i przeszedł do Borów Tucholskich.
W byłych Prusach Wschodnich pozostały dwa szwadrony: szwadron „Zeusa” operował na
pograniczu Warmii i Powiśla, szwadron „Lufy”, przy którym pozostawał „Łupaszko”, działał
na Mazurach, w ich zachodniej części. Z zachowanego dziennika działań 4. szwadronu 5.
Brygady możemy odtworzyć dalszy szlak bojowy tego pododdziału, a także dowiedzieć się,
jak wyglądało życie partyzanckie. 7 czerwca szwadron „Lufy” wymaszerował z kolonii
Szkitławki (pow. Morąg) i dokonał rekwizycji we wsi Wielowieś (pow. Morąg), wieczorem
znalazł się w majątku Jaśkowo (pow. Morąg), gdzie przenocowano. 8 VI Rankiem marsz.
Major szkoli nas w urządzaniu zasadzek. Po południu rozbrajamy posterunek milicji w
Miłomłynie. 9 VI Zielone Święta spędzamy na plaży nad wielkim kanałem. Zatrzymujemy tam
piękny statek, który jedzie z Ostródy pod Elbląg. Dowiadujemy się, że ma nim wracać Bierut.
»Wściekamy się«, że zatrzymaliśmy go teraz, a nie w powrotnej drodze. 10 czerwca 4.
szwadron nocował w Niklawie. Następnie 11 czerwca przemieścił się do wsi Tarda (nad
jeziorem Bartążek), gdzie „Łupaszko” spotkał się z wysłannikami „Wiktora”, dowódcy 6.
Wileńskiej Brygady AK. Tego dnia żołnierze szwadronu nocowali w leśniczówce Jeleni Kąt.
Rankiem 12 czerwca przemieścili się do wsi Dąg (pow. Ostróda), gdzie rozbroili milicjanta z
Łukty. Tym razem nocleg wypadł w leśniczówce Pupki (pow. Ostróda). Podczas kolejnego
dnia marszu „Lufa” postanowił urządzić zasadzkę na funkcjonariuszy UB. 13 VI Telefonuję na
UB Ostróda, że jest banda i staję na zasadzce. Mają stracha i nie przychodzą. Spotkanie z P.
Maj[orem] w leśn[iczówce] Adlersbude [Orlik]. Noc na kolonii Dluskien [Dłużki]. 14 VI Z
rana stajemy we wsi Adamsguth [Jadaminy]. Po poł[udniu] odmarsz na kol[onię]
Thomaszejnermile [powinno być Tomaschiner Mühle, czyli Tomaszyński Młyn], gdzie
nocujemy. »Jastrząb« idzie na polowanie, za godzinę przynosi dzika. 15 VI Rankiem idziemy
na pustą kolonię. Łapiemy szabrownika, który okazał się PPR-owcem »sypiącym« kolegów. Idę
na patrol. Wieczorem jemy kolację we wsi Makruty. Na kolonii, w której chcieliśmy
kwaterować, narobili takiego krzyku, że słychać było w promieniu 5 km. 16 VI Spotkanie z
»Zeusem« [w] leśn[iczówce] Kervey [Kerrey, czyli Kieruj]. Jest »Staś« i »Orszak«. Dołącza
już zdrowy »Sykstus«. Dostaję nowe buty. W nocy robimy skok na północ pod Olsztyn,
6
kol[onia] Szenfelde [najprawdopodobniej chodzi o Schoenfelde, czyli Unieszewo], gdyż
przypuszczamy, że jest obława.
Łupaszko - mazurskie tropy (4)
„Kurek Mazurski” Nr 14, 02.04.2008
Po dwóch tygodniach działania 5. Wileńskiej Brygady AK na Warmii i Mazurach resort
bezpieczeństwa przeszedł do kontrofensywy. Funkcjonariusze UB otrząsnęli się z
dotychczasowych porażek i zaczęli rozpracowywać oddział wileński. Do spacyfikowania
terenu przed referendum, zaplanowanym na 30 czerwca 1946 roku, komuniści rzucali coraz
większe siły. Zaczęto organizować jedną obławę po drugiej i choć nie przynosiły one
spodziewanych rezultatów, zmusiły szwadrony Szendzielarza do powstrzymania działań.
Urząd Bezpieczeństwa powoli zmieniał taktykę. Zaczęto tworzyć małe, lotne grupy,
upodabniając je do szwadronów mjra „Łupaszki”. W terenie UBP zainstalowało licznych
konfidentów. Na podstawie ich informacji coraz szybciej odnajdowano miejsca postoju i
koncentracji 5. Brygady. Do samych szwadronów także zaczęli przenikać konfidenci. Tylko
doświadczenie dowódców, taktyka i dyscyplina w wileńskich pododdziałach powodowała, że
wychodziły one obronną ręką z licznych obław i zasadzek, zadając przy tym poważne straty.
Kontrofensywa UB
W czerwcu 1946 roku powołany został sztab wojewódzki w Olsztynie do zwalczania
szwadronów „Łupaszki”. W dokumentach UBP znajdujących się w IPN, w Białymstoku
czytamy: Powstało 8 stałych grup operacyjnych. Każda grupa liczyła 60 ludzi (żołnierze WP,
WBW, funkc. UB i MO). Miały one do dyspozycji 3 samochody, motocykl, 3-4 CKM, broń
automatyczną i karabiny. Utworzono także oddział specjalny rezerwowy w ilości 150 ludzi,
zakwaterowany w Olsztynku, dysponujący 7 samochodami i 3 motocyklami. W akcjach
zbrojnych przeciwko bandzie wykorzystano następujące siły i środki: funkcjonariuszy WUBP
[Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego], KW MO i jednostek terenowych w
powiatach zagrożonych działalnością bandy, batalion WBW, batalion 15. DP WP w
Olsztynie, żołnierzy 41. pułku, członków ORMO [Ochotniczej Rezerwy Milicji
Obywatelskiej] i SOK [Służby Ochrony Kolei].
Z innego planu rozpracowania i likwidacji oddziału „Łupaszki”, przygotowanego przez
szefa Oddziału Rozpoznawczo-Śledczego KBW płk Litwina, możemy dowiedzieć się, w jaki
sposób miano tego dokonać: W tych powiatach (Olsztyn, Nidzica i Szczytno) mieć po trzech
informatorów. Z przyjeżdżających repatriantów z Wileńszczyzny zwerbować agenta i posłać
do bandy. Oficerów zwiadu WBW wysłać na powiaty [sic] celem werbowania i pracy z
agenturą oraz informatorami [...] O wszystkich posunięciach i działalności band
zawiadamiać WBW i trzymać ścisłą łączność z sąsiednimi WBW. Dla ułatwienia działania
przeciwko bandom trzymać operacyjne grupy w powiatach Niborg [Nidzica], Olsztyn,
Morąg. Wykorzystać partyjne organizacje i członków poszczególnych organizacji jako
informatorów. Wykorzystać wydzielone środki na opłatę agentury.
Obławy
Obławy kombinowanych grup resortowo – milicyjno - wojskowych wychodziły od połowy
czerwca praktycznie codziennie w teren z zadaniem wytropienia szwadronów „Łupaszki”. 13
czerwca obława ruszyła ze Szczytna na obszar gminy Lipowiec, 14 czerwca z Nidzicy w
okolice Jedwabna, 17 czerwca z Olsztyna w kierunku wsi Butryny, a 18 i 26 czerwca oraz 1
lipca ponownie z Olsztyna na teren powiatu olsztyńskiego. W żadną z tych obław nie dostali
się partyzanci „Łupaszki”, ponieważ oprócz doświadczenia partyzanckiego, wyśmienitego
dowódcy i dobrej taktyki posiadali jeszcze jeden element przewagi nad przeciwnikiem –
„wtyczki” w ścisłym kierownictwie Wojewódzkiego Korpusu Bezpieczeństwa. Mowa tu o
wspominanych już w poprzednich odcinkach majorze Michale Wawryku „Cichym” i ppor.
Janie Romanowskim. „Łupaszko” spotykał się z nimi kilkakrotnie. Do jednego ze spotkań z
7
„Cichym” doszło 13 czerwca w leśniczówce Pupki, potem 16 czerwca w leśniczówce Kervey
[Kerrey; Kieruj] i pod koniec tego miesiąca w koloniach miejscowości Czarny Piec. Podczas
tych rozmów „Cichy” informował „Łupaszkę” o zamierzonych obławach, kierunkach i ich
zasięgu. Ponadto dostarczał partyzantom mapy i lekarstwa. Od 16 czerwca 3. i 4. szwadron
działały praktycznie razem. Major „Łupaszko” wyznaczył im ten sam rejon działania. Wiedział
od „Cichego” o planowanych obławach i ich trasach, dlatego też chciał mieć oba pododdziały
blisko siebie, pod bezpośrednimi rozkazami. 17 czerwca oba szwadrony znalazły się niedaleko
Olsztyna. W okolicach majątku Gągławki 4. szwadron dokonał rekwizycji. Po otrzymaniu map
Lasów Ramuckich oba szwadrony zapuściły się daleko na wschód, by zatrzymać się nad
jeziorem Serwent w leśniczówce Graszk. Postój trwał dwa dni (21-22 czerwca). 22 VI Z rana
alarm. W naszym kierunku idzie wojsko. Siostra »Ewa«, mimo że się myła, była momentalnie
gotowa. Wycofaliśmy się bez strzału na leśn[iczówkę] Mandryny, gdzie spotykamy się z P.
Maj[orem] i »Zeusem«. Noc we wsi Łajsy. W nocy na nowe miejsce postoju 5. Brygady trafił
sierżant Jan Samosiuk, oficer wywiadu KBW. Został zlikwidowany.
Czarny Piec – zasadzka
Rankiem 23 czerwca partyzanci
przemaszerowali w rejon miejscowości Czarny
Piec, gdzie też urządzili zasadzkę, w którą wpadła
grupa propagandowa wysłana w teren przed
zbliżającym się referendum. Na czele grupy stał
agitator z Komitetu Powiatowego PPR w Nidzicy
Wacław Bralski, którego ochraniała grupa 10
żołnierzy z 41 pp LWP. Agitator został
zlikwidowany, część żołnierzy wyraziła chęć
wstąpienia do oddziału „Łupaszki” i zostali
przyjęci, pozostałych zwolniono. Tego dnia
Obelisk upamiętniający członka Komitetu
szwadrony rozdzieliły się, 4. szwadron nocował w
Powiatowego PPR w Nidzicy Wacława
leśniczówce Gróbka. Następnego dnia „Lufa”
Bralskiego, znajdujący się na Kolonii Dłużek
przemaszerował przez wieś Natać Mała, gdzie
zaopatrzono się w żywność. Noc z 24 na 25 czerwca partyzanci 4. szwadronu, przy którym
pozostawał „Łupaszko”, spędzili w znanej już sobie leśniczówce Omulew, gdzie zostali
przyjęci przez leśniczego Zbigniewa Jarosińskiego. 25 VI Rankiem marsz w kierunku na
wschód. Przy zajmowaniu kwatery w Omulefmuehle [Przysowa] spostrzegamy wojsko, które
po rozpoznaniu okazuje się szwadr[onem] »Zeusa«. Na kwaterę wjeżdża dwóch milicjantów,
rozbrajamy ich. »Zeus« odchodzi, my zostajemy na kwaterze. Wkrótce na podwórze wjeżdża
cywil. Jak się okazuje z jego dokumentów, jest szpiclem UB z Niborka [Nidzicy] likw[idacja].
Jednego z milicjantów wysyłamy po wódkę. Drań bierze pieniądze i nie wraca.
Milicjanci ci przybyli z posterunku MO w Wałach. Byli to Zdzisław Góralski i Andrzej
Głąb. Koniec czerwca 1946 roku to słynne referendum 3 x TAK, ale o tym w następnym
odcinku.
Łupaszko - mazurskie tropy (5)
„Kurek Mazurski” Nr 15, 10.04.2008
26 czerwca pod wieczór szwadron „Lufy” znalazł się we wsi Rekownica (pow. Nidzica).
Po drodze we wsi Kot dokonał likwidacji funkcjonariusza UBP z Nidzicy Zbigniewa Urlicha.
W Rekownicy miało miejsce ciekawe zdarzenie, obrazujące stosunki panujące wówczas na
Warmii i Mazurach. „Lufa” zapisał: Pytamy gospodarza o nazwisko, odpowiada po polsku, że
jakiś Tomczyk, czy coś podobnego. Jaka pana narodowość – Niemiec. Dlaczego Niemiec? –
Przecież macie polskie nazwisko. Nie może dać stanowczej odpowiedzi, coś kręci. Dzieci
mówią po niemiecku. Polacy, z którymi się dotąd stykał, to szabrownicy lub bandyci, którzy go
8
tylko rabowali, mówiąc, że on jest Niemiec i na takie traktowanie zasługuje. Sąsiedzi jego
pojechali do Niemiec, on chyba też pojedzie (mówi).
Kurier – Wacław Beynar ps. „Orszak”
Następnego dnia 4. szwadron odmaszerował na wschód, gdzie 28 czerwca w spalonej
leśniczówce Ustan Szendzielarz spotkał się ze swym kurierem Wacławem Beynarem
„Orszakiem”. Był to człowiek niezastąpiony, żołnierz do zadań specjalnych „Łupaszki”, który
kilkakrotnie przedzierał się na zachód w celu nawiązania kontaktu z dowództwem Polskich Sił
Zbrojnych. Życiorys „Orszaka” mógłby posłużyć za kanwę niejednego filmu sensacyjnego. Po
tym wydarzeniu partyzanci zawrócili, ponownie przeszli przez kolonię Rekownica i na noc
zatrzymali się na kolonii Malgaofen (Niedźwiedź) w powiecie Nidzica. O dwóch kolejnych
likwidacjach funkcjonariuszy UB nie wspomina w swoim dzienniku „Lufa”, więc z całą
pewnością dokonał ich szwadron „Zeusa”, który operował w okolicy Jedwabna. W
dokumentach Urzędu Bezpieczeństwa czytamy: 27 VI został napadnięty a następnie
zamordowany w m-ci [miejscowości] Jedwabno pow. Nidzica przez bandę AK »Łupaszki«
funkcjonariusz z PUBP Nidzica Wysocki Marek s. Andrzeja ur. 15 VI 1924 r., czł[onek]
PPR. 28 czerwca, we wsi Dębowiec ten sam szwadron zlikwidował kolejnego funkcjonariusza
UBP z Nidzicy Andrzeja Rzeczkowskiego. W ciągu trzech dni (26-28 czerwca) PUBP w
Nidzicy stracił już trzeciego funkcjonariusza. Pomimo podejmowanych licznych prób,
komunistom nie udało się odnaleźć szwadronów 5. Wileńskiej Brygady AK, które nadal
znajdowały się praktycznie w tym samym miejscu (w małym czworoboku, którego wierzchołki
stanowiły miejscowości: Zimna Woda, Kot, Wały, Dębowiec.
Referendum 3 x TAK
30 czerwca 1946 roku odbyło się
w Polsce referendum, jak się później
okazało sfałszowane przez
komunistów. Dzień wcześniej
szwadron „Lufy” zakwaterował, już
po raz kolejny, w leśniczówce
Omulew i przebywał tam do 1 lipca.
„Łupaszko” po wcześniejszych
likwidacjach funkcjonariuszy UB
postanowił przeczekać ten okres bez
podejmowania jakichkolwiek działań.
„Lufa”
zapisał: 29 VI Śniadanie we
Mjr „Łupaszko” (z prawej) oraz wachm. Wacław Beynar ps.
„Orszak”. Wachm. „Orszak” żołnierz 5. Brygady Wileńskiej wsi Malgaofen [Niedźwiedź].
od jesieni 1943. W latach 1945-48 kurier mjr. „Łupaszki” . Zamieszkałe są tylko trzy chaty. Dla
Aresztowany przez UB 24 lipca 1948 w Gdyni, skazany na sołtysa przydzielono pół worka
karę śmierci zamienioną później na 15 lat więzienia.
(dosłownie) propagandowych ulotek
przedwyborczych. Por. »Stefan« idzie na patrol po jałówkę do Omalefmile [powinno być
Omulefofen, czyli dzisiejsza miejscowość Kot]. Postój na leśn[iczówce] Omulef. Przychodzi
por. »Stefan«. »Moskito« bawi się w rzeźnika. 30 VI »Listek« zachwyca nas swoimi
zdolnościami kulinarnymi. Gospodarz idzie na referendum. Przerabiamy trójkąt błędów.
Nocujemy. P. Major wędkuje. U Zbigniewa Jarosińskiego w leśniczówce Omulew „Łupaszko”
zarządził – jak na warunki partyzanckie – bardzo długi postój. Jałówka, o której pisze w swoim
dzienniku „Lufa”, została zarekwirowana wójtowi Kota, który mieszkał w Dębowcu.
Zostawiono mu pokwitowanie następującej treści: Kwituję odbiór jednej krowy, która jest
potrzebna do naszej kuchni na jutrzejsze święto (wybory). Krowa widocznie przeczuwała, że
zbliża się dzień ostateczny w jej życiu, bo kiwała zrezygnowana głową 3 x tak. Jak widać,
humory dopisywały podkomendnym „Łupaszki”.
9
Zeznania „Puszczyka”
Zbigniew Jarosiński po aresztowaniu przez bezpiekę w swoich zeznaniach tak
charakteryzował moment postoju u niego szwadronu „Łupaszki”: Jeden dzień przed
referendum na wieczór przyszła do mnie ta sama grupa na czele z »Łupaszką«. Z nim był
pierwszy raz jakiś porucznik. Przyprowadzili ze sobą krowę, zarżnęli ją, skórę i kości
zakopali, mięso zaraz ugotowali, ja dałem im kartofle. (...) W referendum powiedziałem do
»Łupaszki«, że muszę iść głosować. (...) Kiedy wróciłem z referendum, pytał się mnie o
przebieg głosowania. (...) mówiłem mu, że jest dużo wojska w okolicy Kota, pow. Nidzica (...).
Po południu w referendum sierżant pseudonim »Lufa« chciał rozbić urnę wyborczą.
»Łupaszko« na to nie zgodził się, powiedział, że takich rozkazów nie mają i sierżant nie
poszedł. W dalszym ciągu pytali mi się, czy nie ma tu kogoś takiego, który donosi do UB i
pytali mi się o milicję, jak się zachowują, czy nie dokuczają ludności, także byli ciekawi, co to
za człowiek wójt z gminy Wały Błaszczyk.
Odskok na Pomorze
Po referendum „Łupaszko” podjął decyzję o opuszczeniu obszaru Warmii i Mazur i
wycofaniu się w Bory Tucholskie. Pobyt 5. Wileńskiej Brygady AK na tych ziemiach trwał
prawie dwa miesiące. Teren został nasycony konfidentami i funkcjonariuszami UBP. Dlatego
podjęcie takiej decyzji było nieuniknione. Przemarsz 3. i 4. szwadronu w Bory Tucholskie
trwał ponad trzy tygodnie. 1 lipca po opuszczeniu leśniczówki Omulew szwadron „Lufy”
urządził zasadzkę na drodze Nidzica-Pasym. Rozbrojono napotkanych milicjantów, następnie
zatrzymano samochód z żołnierzami LWP, których także rozbrojono. Potem 4. szwadron
przemieścił się do leśniczówki Koniuszyn (pow. Nidzica), gdzie zarekwirowano mapy. 2 lipca
„Lufa” przeszedł przez miejscowości Orłowo (gdzie zarekwirowano konie), następnie przez
Brzeźno Łyńskie i zatrzymał się na noc w miejscowości Stare Ramuki (pow. Olsztyn). W tym
dniu od 4. szwadronu odłączył się „Łupaszko” z trzyosobowym patrolem, by odnaleźć
pododdział „Zeusa”. Przez następne dwa tygodnie, klucząc między obławami, szwadron
„Lufy” przesuwał się w rejon koncentracji wyznaczonej przez „Łupaszkę” na 19 lipca w
leśniczówce Kunzendorf (Kończewo), w powiecie morąskim. Stąd 3. i 4. szwadron miały
wspólnie dokonać bezpośredniego odskoku w Bory Tucholskie i połączyć się z 5. szwadronem
„Żelaznego”.
Łupaszko - mazurskie tropy (6)
„Kurek Mazurski” Nr 16, 17.04.2008
W dniach poprzedzających referendum 3 x Tak 3. szwadron „Zeusa” operował w okolicy
Olsztyna i Stawigudy. W dzień referendum, 30 czerwca, w Stawigudzie rozbił posterunek MO
i lokal wyborczy. Zdobyto w sumie 14 sztuk broni, w tym 10 sztuk kb, 3 PPSze, 1 MP oraz 1
kb 10-strzałowy. W Stawigudzie „Zeus” zlikwidował także Czesława Krawula,
funkcjonariusza UB z Olsztyna. Akcja w Stawigudzie sprowokowała obławę resortu
bezpieczeństwa, z której 3. szwadron tylko cudem się wyrwał. Jednak grupy wywiadowcze
UBP ciągle szły śladem „Łupaszki”. „Lufa” zanotował: 19 VII rankiem odmarsz na
spotkanie z P. Majorem. W drodze na leśniczówce Kunzendorf [Kończewo] spotykam
»Zeusa« ze szwadronem. Patrol »Zeusa« wysłany do nadleśnictwa Haack [Hak] spotyka P.
Majora. P. Major jest bardzo wzruszony, że nas wszystkich widzi »całych«. Ponieważ wojsko
okrążyło lasy i lada chwila należy się spodziewać obławy, szwadrony rozchodzą się. Kierunek
zachód, za Wisłę w Bory Tucholskie.
23 lipca, po prawie dwóch miesiącach, skończył się pierwszy okres działalności 5.
Wileńskiej Brygady AK na Warmii i Mazurach. Pomimo niewielkiego stanu osobowego (1518 partyzantów w szwadronie) brygada nie tylko nie została rozbita przez resort
bezpieczeństwa, ale sama zadawała liczne ciosy.
10
Pomorze
Po odnalezieniu 5. szwadronu w Borach Tucholskich „Łupaszko” przeprowadził
koncentrację całości sił (3., 4., 5. szwadron) w rejonie miejscowości Brzeźno. Podczas tego
ześrodkowania Szendzielarz podjął decyzję o przejściu z 4. szwadronem „Lufy” na teren
Białostocczyzny i Podlasia. Planowano nawiązać kontakt z drugą jednostką podległą
„Łupaszce”, tzn. z 6. Wileńską Brygadą AK „Wiktora”, która działała na Białostocczyźnie od
marca 1946 roku i przeczekać wspólnie okres zimy 1946/1947. Na Pomorzu miał pozostać 3.
szwadron „Zeusa” i 5. szwadron „Leszka”, który zastąpił zabitego przez UB „Żelaznego”.
Przemarsz szwadronu „Lufy” trwał prawie dwa miesiące. 23 września 4. szwadron „Lufy”
wraz z „Łupaszką” przekroczył rzekę Pisę w miejscowości Wincenta i znalazł się na terenie
Białostocczyzny.
Koncentracja na Białostocczyźnie
18 października 1946 roku na Białostocczyźnie, na kolonii Rogawka „Łupaszko”
przeprowadził koncentrację sił, jakimi dysponował na tym obszarze. Do Rogawki przybyły
trzy szwadrony 6. Wileńskiej Brygady AK dowodzone przez „Wiktora” i 4. szwadron 5.
Wileńskiej Brygady AK. Podczas koncentracji zapadły istotne decyzje. „Łupaszko” mianował
nowego dowódcę 6. Brygady. Został nim por. Władysław Łukasik „Młot”, dotychczasowy
zastępca „Wiktora”. Zlecił także 4. szwadronowi „Lufy” powrót na Warmię i Mazury celem
nawiązania kontaktu z 3. i 5. szwadronem, które pozostały w Borach Tucholskich. Szwadrony
„Zeusa i „Leszka” miały przekroczyć Wisłę i pojawić się na Warmii i Mazurach około 5-6
listopada w okolicy miejscowości Łajsy, w Lasach Purdzkich. Tak więc „Lufa” miał czekać w
okolicy Olsztyna na przybycie 3. i 4. szwadronu. Następnie trzy szwadrony 5. Wileńskiej
Brygady AK miały przedostać się na Białostocczyznę. „Lufa” zapisał: 18 X kolonia Rogawka.
Koncentracja. Bardzo wesoło, nastrój dobry. P. Major organizuje zawody
międzyszwadronowe. Ogólnie zwycięża nasz szwadron (śpiew, wolna-amerykanka, wyścigi).
Otrzymuję rozkaz marszu na Prusy w celu skontaktowania się z »Zeusem«. Biorę fury w
Rogawce i jazda na północ.
Po raz kolejny 4. szwadron 5. Wileńskiej Brygady AK znalazł się w byłych Prusach 26
października 1946 roku. Pierwszego dnia zatrzymał się na kolonii Zielony Grąd (pow. Pisz). W
następnym dniu szwadron przesunął się w okolice miejscowości Rozogi.
Zasadzka
28 października miała miejsce właściwie jedyna akcja bojowa szwadronu, która ostatecznie
zakończyła się gorzkim sukcesem. Tak całą sytuację opisał „Lufa”: 28 X jedziemy do
miasteczka Rozogi i rozbrajamy posterunek milicji. Bierzemy także prowiant ze spółdzielni.
Po akcji szwadron wycofuje się w kierunku na zachód poczym skręcamy na południe i po
drodze rozbrajamy milicję w Lipowcu. W spółdzielni uzupełniamy zapasy żywności, z
posterunku zabieramy broń. Wycofujemy się w dalszym ciągu na zachód i po przebyciu około
30 km zatrzymujemy się w kolonii Jańkowo (pow. Nibork). [powinno być Jankowo, pow.
Szczytno]. Po obiedzie wartownik melduje warkot samochodów z kierunku przybycia.
Zarządzam ostre pogotowie. Po zorientowaniu się, że samochody zbliżają się do nas,
wsiadamy na wóz i wycofujemy się na zachód. Po przebyciu około 6 km samochód
zostawiono w krzakach, a szwadron stanął na zasadzce. Wkrótce po naszym śladzie
nadjechał samochód MO i ORMO, który został ostrzelany a następnie zdobyty. Około
dziesięciu zostało zabitych, w tym dowódca. Dwudziestu poddało się. W czasie akcji ciężko
ranny został kpr. »Mercedes«. Szwadron wycofuje się na leśniczówkę Omulew.
Grupa, która ścigała szwadron „Lufy”, wyruszyła ze Szczytna jeszcze przed atakiem
partyzantów na milicję w Rozogach. Grupa pościgowa liczyła 32 ludzi. Składała się z
funkcjonariuszy PUBP ze Szczytna (14 osób) i Komendy Powiatowej MO także ze Szczytna
(18 osób). Poruszała się dwoma samochodami. W okolicach Jedwabna w samochodzie, którym
jechali funkcjonariusze resortu bezpieczeństwa, zabrakło benzyny. Dalej pościg kontynuowali
11
już tylko milicjanci. Poruszali się bez żadnego ubezpieczenia, dlatego tak łatwo zostali rozbici
przez partyzantów „Lufy”. Zasadzka miała miejsce na drodze Jedwabno – Wielbark, pomiędzy
miejscowościami Piduń i Rekownica. W trakcie trwającej tylko chwilę wymiany ognia
milicjanci mieli 4 zabitych (chor. Kazimierz Jarzębowski, st. sierż. J. Szpakowski, kpr. B.
Babiński, szer. J. Michalecki), 3 ciężko rannych, 5 lekko rannych. Po stronie partyzantów
ciężko ranny został „Mercedes”. Kiedy milicjanci poddawali się, jeden z nich – ranny w nogę
dowódca grupy chor. Jarzębowski – rzucił granat w kierunku zbliżających się żołnierzy 4.
szwadronu. Odłamek ranił „Mercedesa” i za ten czyn „Lufa” dobił Jarzębowskiego. Partyzanci
z rannym kolegą udali się do leśniczówki Omulew. Liczyli na pomoc leśniczego Zbigniewa
Jarosińskiego, który niejednokrotnie udzielał im schronienia. Musieli znaleźć lekarza, który
opatrzyłby „Mercedesa” i ukryć broń. Z zeznań leśniczego Jarosińskiego możemy dowiedzieć
się, co stało się później. W końcu października 1946 roku przyjechał oddział samochodem, ze
sobą przywieźli jednego rannego, grupa była ta sama, co przedtem tylko pod dowództwem
sierżanta »Lufy« i było ich mniej, koło 12-stu ludzi. W tym czasie sierżant »Lufa« musiał
dostać awans, gdyż miał jedną gwiazdkę na ramieniu i członkowie oddziału mówili mu
poruczniku. »Łupaszki« w ten czas nie było. Rannego wzięli do mieszkania, ułożyli go w
łóżku Szczotki Karola. Po czym zaczęli opowiadać jak rozbili M. O. pod Szczytnem,
zabierając im broń. [...] broń tą zgodziłem się przechować, następnie pytał mi się, gdzie tu
jest najbliższy doktor, powiedziałem, że doktor jest w Niborku [Nidzica]. [...] W dalszej
rozmowie »Lufa« pytał mnie czy w tartaku w Zimnej Wodzie są samochody, wówczas
odpowiedziałem, że są. Razem z »Lufą« poszliśmy do tartaku [...] mnie kazali zawołać z
domu szefa tego tartaku Świderka […] »Lufa« Świderkowi kazał, aby pojechał po doktora
[...] »Lufa« ze Świderkiem umówił się tak, że jak do godziny 10 przed południem, nie
przyjedzie to jest dowód, że został aresztowany. [...] Na auto, którym miał przyjechać doktor
czekaliśmy do godziny 11 przed południem, jednak auto nie nadeszło i doktor nie przyjechał.
Nie udało się także znaleźć lekarza w Pasymiu. 30 października w leśniczówce nad jeziorem
Jełguń „Mercedes” zmarł.
Odskok
4-5 listopada szwadron przebywał na
kolonii Makruty, gdzie czekano na przybycie
3. i 5. szwadronu. Niestety, szwadrony
„Zeusa” i „Leszka” nie przybyły. Wobec tego
„Lufa” podjął decyzję o powrocie na
Białostocczyznę. Na drugi dzień po południu
wyjeżdżamy na wschód. Po drodze zabiegam
do Kervey [Kerrey; Kieruj]. Była tu UB,
gospodyni bardzo przestraszona. Mazurzy, co
chowali śp. »Mercedesa« aresztowani.
Jedziemy dalej i stajemy na postój w
Pomnik przy drodze Piduń-Rekownica, postawiony leśniczówce Mandrinen [Mandryny]. Przez
następne trzy dni szwadron dokonywał
w latach 60. milicjantom poległym w walce ze
szwadronem „Lufy”. Po 1989 roku, kilka razy z
rekwizycji benzyny potrzebnej do przerzutu w
pomnika zniknęła tablica a pojawiły się napisy: „Tu Białostockie. 9 listopada „Lufa” zanotował:
Lufa bił UB”, „Tu Lufa walczył z komunistami”.
Po południu żegnamy oszronione Prusy i
zawracamy w swoje białostockie. Na przełomie października i listopada 1946 roku ostatni raz
działały w byłych Prusach szwadrony 5. Wileńskiej Brygady AK. W listopadzie
rozformowaniu w Borach Tucholskich uległ 3. i 5. szwadron 5. Wileńskiej Brygady AK,
również 4. szwadron „Lufy” został rozwiązany. Szendzielarz podjął taką decyzję 24 marca
1947 roku podczas koncentracji całości sił (80 żołnierzy), jakie zgromadził na kolonii Czaje
12
Bagno, na Białostocczyźnie. Jednak przez mazurską ziemię jeszcze raz przemaszerowali
partyzanci „Łupaszki”. Tym razem z 6. Wileńskiej Brygady AK.
Łupaszko - mazurskie tropy (7)
„Kurek Mazurski” Nr 17, 25.04.2008
Zygmunt Szendzielarz do wiosny 1947 roku nie wiedział nic o demobilizacji 3. i 5.
szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK, które miały działać na Pomorzu. Misja szwadronu
„Lufy” na Warmię i Mazury z października i listopada 1946 roku zakończyła się fiaskiem. Nie
nawiązał on kontaktu z pozostałymi szwadronami. Dlatego też „Łupaszko” podjął jeszcze
jedną próbę odnalezienia pododdziałów „Zeusa” i „Leszka”. Na teren Warmii i Mazur udał się
patrol por. Henryka Mieczkowskiego „Tygrysa”. Początkowo składał się z czterech osób, w
trakcie działań powiększył się do ośmiu. Z Białostocczyzny na Warmię i Mazury przemieścił
się koleją. Partyzanci występowali jako grupa MO wioząca aresztanta.
Rajd „Tygrysa” na teren Warmii i Mazur
7 grudnia 1946 roku grupa „Tygrysa” wysiadła na stacji w Szczytnie i jeszcze tego samego
dnia znalazła się w pobliskich lasach. Maszerując nocą w trudnym terenie, patrol przeszedł
około 45 km i znalazł się pod Olsztynem. Po ominięciu Olsztyna dotarł do Gutkowa, następnie
skręcił na północ i udał się w kierunku Dobrego Miasta, nocował w okolicy Bukwałdu. Przez
kilka kolejnych dni przebywał na Warmii w rejonie Dobrego Miasta, Ornety, Lidzbarka
Warmińskiego. Grupa „Tygrysa” zatrzymywała się na noclegi u ludności dobrze nastawionej
do partyzantów. „Tygrys” za noclegi i żywność zawsze płacił tutejszym mieszkańcom. Od 16
grudnia patrol „Tygrysa” wykazywał dużą aktywność jak na tak niewielką grupę. W dniu tym
rozbroił posterunek MO i grupę wojska w miejscowości Lubomino (pow. Lidzbark
Warmiński). Rozbrojono trzech milicjantów, oficera i sześciu żołnierzy. Zdobyto LMG, 7
PPSz, 3 kbk, MP, 3 pistolety, 14 granatów, 680 szt. amunicji. 23 grudnia w miejscowości
Lanien (pow. Lidzbark Warmiński) dokonano rekwizycji w miejscowej spółdzielni.
Zatrzymano także samochód z dwoma funkcjonariuszami UBP z Lidzbarka Warmińskiego,
jednego z nich – Edwarda Walczaka – rozstrzelano, drugi obiecał poprawę. Tego samego dnia
w miejscowości Basino zlikwidowano aktywistę PPR Pawła Rasina.
Wybory – potyczka we wsi Kot
Święta Bożego Narodzenia patrol
„Tygrysa” spędził w lesie. 27 grudnia,
występując jako grupa UBP i poruszając
się samochodem ciężarowym, rozbił trzy
posterunki MO: pierwszy w miejscowości
Pietrzwałd (pow. Ostróda), drugi w
miejscowości Żegoty (pow. Lidzbark
Warmiński), trzeci w Lamkowie (pow.
Olsztyn). W Pietrzwałdzie zatrzymano
także wójta i dwie sekretarki. Grupa ta
miała zajmować się przygotowaniem
Były budynek MO we wsi Kot, zaatakowany w grudniu
wyborów
w styczniu 1947 roku. Jedna z
1946 roku przez patrol „Tygrysa”. Obecnie budynek
sekretarek, Łucja Anatolak, okazała się
mieszkalny, znajdujący się w rękach prywatnych.
agentką UBP, czynną działaczką Związku
Walki Młodych i PPR. Dowodów dostarczyła jej koleżanka, dlatego też „Tygrys” postanowił
zlikwidować Anatolak. Została rozstrzelana 28 grudnia w miejscowości Ruda (pow. Nidzica).
W tym dniu „Tygrys” rozbroił łącznie 23 milicjantów. Część zarekwirowanej broń zniszczono,
resztę przekazano „porządnym ludziom”. 29 grudnia partyzanci zaatakowali posterunek MO w
Kocie. Jednak załoga nie dała się zaskoczyć i patrol „Tygrysa” bez strat wycofał się. Milicjanci
mieli jednego zabitego – dowódcę posterunku Eugeniusza Karwowskiego. Po akcji w Kocie
13
„Tygrys”, nie uzyskawszy żadnych informacji o 3. i 5. szwadronie 5. Wileńskiej Brygady AK,
zaczął wycofywać się na Białostocczyznę. Około 9 stycznia 1947 roku znalazł się w okolicach
Szczytna, następnie podążył na wschód, w kierunku na Ostrołękę i Łomżę. 22 stycznia znalazł
się na Białostocczyźnie.
Próba powrotu do cywilnego życia
Po wspominanej już w poprzednim odcinku koncentracji, jaka miała miejsce 24 marca
1947 roku na kolonii Czaje Bagno, „Łupaszko” zreorganizował podległe mu siły. Partyzanci,
którzy wyrazili wolę zaprzestania walki, zostali zdemobilizowani, z pozostałych utworzono
dwa szwadrony (2. szwadron pod dowództwem „Bartosza”, 3. szwadron pod dowództwem
„Lecha”). Tak więc w polu została tylko 6. Wileńska Brygada AK, która składała się z dwóch
szwadronów (2. i 3.) pod dowództwem kpt. Władysława Łukasika „Młota”. Po koncentracji
„Łupaszko” zaprzestał czynnej walki partyzanckiej i opuścił swój wileński oddział. Nie
rozwiązał go jednak na wypadek nieoczekiwanej zmiany sytuacji. Gdzieś w świadomości
pozostała nikła nadzieja, że to jeszcze nie koniec. Od kwietnia 1947 roku „Łupaszko” ukrywał
się na Podlasiu, Śląsku i Podhalu, gdzie w Osielcu koło Makowa 30 czerwca 1948 roku został
aresztowany. Po pokazowym procesie 2 listopada 1950 roku Zygmunta Szendzielarza skazano
na karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 roku. Nieznane jest miejsce pochówku. Tak
zakończył życie jeden z najdzielniejszych i najwytrwalszych obrońców suwerenności i
niepodległości Polski. Pomimo usilnych prób władzy komunistycznej, egzekucja „Łupaszki”
nie wymazała tej postaci z historii narodu polskiego. W okresie PRL wokół jego życia i
działalności narosła głównie czarna legenda. Dzięki „utrwalaczom” władzy ludowej mjr
Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko” na długie lata pozostał krwawym hersztem wileńskich
bandytów.
Epilog
„Młot” dowodził 6. Wileńską Brygadą AK do swojej śmierci (czerwiec 1949), jednak
partyzanci z wileńskiej brygady działali nadal pod rozkazami kpt. Kazimierza Kamińskiego
„Huzara”. Kontynuowali tradycję 6. Wileńskiej Brygady. Walka oddziału „Huzara” polegała
już tylko na samoobronie, likwidowaniu konfidentów i funkcjonariuszy UBP. Jeszcze w 1952
roku 6. Wileńska Brygada liczyła 20 ludzi podzielonych na cztery patrole. 29 października
1952 roku funkcjonariusze UB aresztowali „Huzara”. Po pokazowym procesie skazano go na
śmierć i stracono 22 września 1953 roku. Był to ostatni wyrok śmierci wykonany na
żołnierzach kontynuujących tradycję wileńskiej partyzantki wywodzącej się z 5. Wileńskiej
Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
Wdeptani w ziemię
Historycy najnowszych dziejów Polski obliczają, że po zakończeniu II wojny światowej
(maj 1945), poległo w walce z polskimi komunistami lub zostało zamordowanych w
katowniach Urzędów Bezpieczeństwa około 20 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej,
Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Ludzie ci walczyli w obronie
kraju kilka lat, narażali swoje młode życie przez cały okres okupacji niemieckiej. Za to
poświęcenie polscy komuniści na usługach Moskwy zapłacili im prześladowaniem i
upokorzeniem. Na końcu drogi i zmagań o suwerenną i czystą jak łza Polskę czekało akowców
wieloletnie więzienie lub wyrok śmierci i strzał w potylicę. Zostali wymordowani przez UB
praktycznie wszyscy dowódcy szwadronów „Łupaszki” z lat 1945 – 1949. Utrwalacze władzy
ludowej mają swoje pomniki, milicjanci czy też ubecy, którzy polegli w walce ze szwadronami
Szendzielarza mają swoje mogiły, a kresowi straceńcy mjr. „Łupaszki” nie mają nawet grobu.
Zostali wdeptani w ziemię.
14
Łupaszko - mazurskie tropy (8)
„Kurek Mazurski” Nr 18, 30.04.2008
Cykl artykułów dotyczący działalności szwadronów mjr. „Łupaszki” w latach 1946-1947
miał za zadanie przybliżyć tę postać mieszkańcom Mazur. Starszym osobom pamiętającym ten
okres pokazać, że „Łupaszko” to nie ukraiński bandyta jak głosiła przez wiele lat
komunistyczna propaganda, ale polski patriota, który nie pogodził się ze zniewoleniem kraju
przez Moskwę. Natomiast młodym mieszkańcom tych terenów chciałem uzmysłowić, że walka
o niezawisłą Polskę nie skończyła się w 1945 roku. Koniec II wojny światowej dla licznej
rzeszy żołnierzy AK nie oznaczał pokoju, lecz dalszą walkę, tylko z innym okupantem, z
innym totalitarnym systemem. Do dziś bardzo mało Polaków wie, kim byli „żołnierze
wyklęci”, dlaczego pozostawali w konspiracji w lesie niekiedy do początku lat 60. !
Sprawiedliwość dziejowa – historia przyznała im rację
Dziś nie chodzi o zmienianie historii, obalanie komunistycznych pomników
upamiętniających ten ciemny okres z dziejów naszego narodu, ale o elementarną
sprawiedliwość, o pokazanie racji tej drugiej strony, która przez 50 lat musiała milczeć. Tych
„zaplutych karłów reakcji” - jak ich nazywano, anglosaskich szpiegów, wichrzycieli. Gdzie są
groby, pomniki, tablice, ulice upamiętniające tych najwytrwalszych i najdzielniejszych
obrońców suwerennej Polski? Dlaczego dzieci zatrzymujące się przed pomnikami w Kocie,
Piduniu czy Czarnym Piecu czytają tylko o bohaterskich milicjantach, funkcjonariuszach UB
poległych w walce z bandytami „Łupaszki”? Nie wiedzą natomiast nic o partyzancie Henryku
Wojczyńskim ps. „Mercedes”, który zginął pod Piduniem, o por. Henryku Mieczkowskim ps.
„Tygrys”, który oblegał posterunek MO we wsi Kot. Obaj polegli, nie mają nawet grobu. Kto
słyszał o Danucie Siedzikównie ps. „Inka”, 17-letniej sanitariuszce „Łupaszki”, która została
rozstrzelana przez funkcjonariuszy UB? Co się stało z naszą świadomością narodową? Piotr
Szubarczyk, historyk zajmujący się tym tematem w jednym z artykułów stwierdził: Ludzie
dotknięci skutkami powojennej działalności „Łupaszki” to rodziny sowieckich doradców,
funkcjonariuszy UB, aktywistów PPR. A co z tymi po drugiej stronie, z tymi „wdeptanymi w
ziemię”? Kto i kiedy zapali świeczkę na ich grobie? Co z rodzinami prześladowanymi i
inwigilowanymi przez kilkadziesiąt lat po wojnie? Co z dziećmi urodzonymi w więzieniu? Z
listami pożegnalnymi pozostającymi do dziś w zalakowanych kopertach?
Zimna Woda – październik 2007
Jesienią ubiegłego roku w małym
wiejskim kościele w Zimnej Wodzie na
szlaku przemarszu szwadronów „Łupaszki”
zawisła pierwsza pamiątkowa tablica
upamiętniająca zmagania wileńskich
partyzantów z systemem komunistycznym
na Mazurach. Po 60 latach kilku żyjących
jeszcze żołnierzy „Łupaszki” miało
możliwość przybycia w zapomniane już
dawno strony. Uroczystego odsłonięcia
tablicy dokonali minister Obrony Narodowej
Aleksander Szczygło oraz biskup Jacek
Jezierski. Ten ostatni stwierdził: – Istnieje
potrzeba pielęgnowania pamięci
Odsłonięcie tablicy poświęconej żołnierzom
5. Wileńskiej Brygady AK mjr. „Łupaszki”,
historycznej. W naszej zbiorowej
Zimna Woda, 19 października 2007 r.
świadomości pewne wydarzenia i postacie
po II wojnie światowej zostały zepchnięte na margines. Minister Szczygło dodał: – Walka mjr.
Szendzielarza została wygrana po kilkudziesięciu latach, a pamięć okazała się silniejsza niż
kłamstwa propagandy.
15
W Zimnej Wodzie obecni byli liczni kombatanci ze
Światowego Związku Żołnierzy AK, mieszkańcy wsi oraz
młodzież z nidzickich szkół. W kościele zjawiło się także
dwoje gości specjalnych, Lidia Lwow – Eberle ps. „Lala”,
sanitariuszka oddziału „Łupaszki”, jedyna żyjąca osoba, która
przemierzała mazurskie ścieżki ze szwadronem „Lufy” w
latach 1946-1947, oraz Sławomir Jarosiński, syn Zbigniewa,
leśniczego z Omulewa. – Dzięki tablicy pamięć o bohaterskiej
walce majora i moich kolegów nigdy nie zginie – mówiła ze
wzruszeniem „Lala”. – On był żołnierzem z krwi i kości, który
ukochał Polskę i wszystko, co polskie. Lidia Lwow przyznała,
że na ten dzień czekała bardzo długo. – W Zimnej Wodzie po
raz ostatni byłam prawie 60 lat temu – wspomina. – Ale do
dziś pamiętam, jak w czasie wojny chodziliśmy tymi
ścieżkami, jak spaliśmy w opuszczonych leśniczówkach.
Historia w tym dniu zatoczyła koło, po 60 latach do
leśniczówki Omulew ponownie zawitali żołnierze „Łupaszki”.
Sławomir Jarosiński oraz Lidia
Lidia Lwow – Eberle ps. „Lala”
Lwow - Eberle w miejscu dawnej
leśniczówki nad Jeziorem
Nie ma miejsca, żeby napisać szerzej o innych żołnierzach
Omulew, 19 października 2007 r. „Łupaszki”, którzy byli wyjątkowymi osobami, tak jak Paweł
Jasienica, prawdziwe nazwisko Leon Lech Beynar, wybitny polski historyk. Jednak kilka słów
należy w tym miejscu poświęcić „Lali”, podporucznik czasu wojny, sanitariuszce 5. Wileńskiej
Brygady AK, wieloletniej towarzyszce życia mjr. Zygmunta Szendzielarza. Odznaczona
Krzyżem Walecznych za bohaterstwo w walkach na
Wileńszczyźnie, skazana na dożywotnie więzienie. Los zetknął
ją z „Łupaszką” w sierpniu 1943 roku. Można powiedzieć, iż
znalazła się w 5. Wileńskiej Brygadzie AK przed
Szendzielarzem. Była w pierwszym polskim oddziale na
Wileńszczyźnie, oddziale „Kmicica”, na bazie którego powstała
w sierpniu 1943 roku nowa brygada. Oddział „Kmicica” został
rozbrojony przez sowieckich partyzantów, którzy rozstrzelali 90
polskich żołnierzy. „Lala” przeszła cały szlak bojowy 5.
Wileńskiej Brygady AK. Została aresztowana przez UB razem z
„Łupaszką” w czerwcu 1948 roku. Razem z nim siedziała na
ławie oskarżonych, została skazana w 1951 roku na dożywotnie
więzienie. Wyszła na wolność w listopadzie 1956 roku, po
odwilży i dojściu do władzy Gomułki. Rok później zaczęła
studia na Uniwersytecie Warszawskim, została archeologiem.
Lidia Lwow - Eberle ps. „Lala”,
Pracowała w Komisji Badań Dawnej Warszawy, potem do
Wileńszczyzna 1943 rok
emerytury w Muzeum Historycznym Miasta Warszawy. Jest
osobą aktywną i pełną życia. Aktualnie, pomimo swojego wieku, nadal pracuje, w Muzeum
Cechu Rzemiosł Skórzanych na Starym Mieście w Warszawie. Zawsze powtarza: - Bogu
dziękuję za swoje życie. Przynajmniej interesujące było.
Patryk Kozłowski
Patryk Kozłowski, ur. 1979 r., w Nidzicy. Historyk, absolwent
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (2003). Autor książki
pt. „Jeden z wyklętych. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko 19101951”. (2004), oraz publikacji w „Roczniku Mazurskim”
dotyczących działalności szwadronów „Łupaszki” na Warmii i
Mazurach. Obecnie pracownik Starostwa Powiatowego w Nidzicy.
16

Podobne dokumenty