Ostatni wóz węgla z Anny
Transkrypt
Ostatni wóz węgla z Anny
Ostatni wóz węgla z Anny... Utworzono: czwartek, 10 listopada 2011 Wczoraj, 11 bm., obok szybu pszowskiej Anny odbyła się kameralna uroczystość, której głównym rekwizytem był wóz z ostatnią toną węgla, wieńczącą 180 lat wydobycia w tutejszym zakładzie górniczym. Po wyjeździe z nocnej szychty górnicy z brygady ścianowej GV obstąpili ostatni wóz z węglem z Anny. Fot.: Jerzy Chromik Tak naprawdę wóz zawierał dwie tony węgla i – jak wyliczył dyrektor kopalni Rydułtowy-Anna Janusz Matuszek – dopełniły one 150 mln t tego czarnego skarbu, nafedrowanego od powstania kopalni w 1832 roku. Spotkanie przebiegło bez pompy i napuszonych mów. Właściwie sprowadziło się do serii pamiątkowych fotografii wokół ostatniego wozu. Jako pierwsi stanęli wokół niego górnicy z brygady ścianowej GV, którzy dopiero co wyjechali z nocki. Po nich do historycznego zdjęcia stanęło kierownictwo kopalni i grupa emerytowanych na ogół pracowników. Jedynym podniosłym epizodem był hymn górniczy, odegrany przez kopalnianą orkiestrę pod batutą Wiktora Tamczyka. Julian Nieroda, przed przejściem przed 9 laty na emeryturę kierownik robót górniczych w Annie, dopytywał, czy, oprócz kęsów w wozie, nie przewidziano jakiegoś niewielkiego wysypu w pobliżu. Wziął z domu woreczek z myślą o zabraniu z sobą garści okruchów na pamiątkę. – Musiałem tu dziś być, zobaczyć ten ostatni wóz. Idąc przez kopalnię obok łaźni, pod pomostami, którymi latami chodziło się do szybu, czułem lekkie wzruszenie, że już nigdy nie pójdę tą ścieżką – rozrzewnił się Nieroda. – Szkoda naszej Anny, ale przecież wszystko na tym świecie ma swój początek i koniec – zauważył Henryk Sosna, przed emeryturą przez 25 lat pracownik przewozu dołowego w tutejszym zakładzie. – Pracownikom nie stanie się krzywda. Mają robotę w Rydułtowach. Ale Pszów zubożeje. Nie będzie podatków, już jest coraz puściej w sklepach. Tu wszystko utrzymywała gruba – sekundował Sośnie emerytowany sztygar Zenon Kozub. Jech