34. Czy opętańcy mogą liczyć na prawa natury?

Transkrypt

34. Czy opętańcy mogą liczyć na prawa natury?
34. Czy opętańcy mogą liczyć na prawa natury?
1. We wszechświecie zaczynającym się chaosem, w którym tendencyjnie wzrasta entropia, odkrywa się prawa, gdyż właśnie panuje w nim porządek. Prawa te nie mają historii. We wszechświecie,
w którym porządek na początku jest najwyższy, odkrywa się prawa, gdyż wciąż panuje w nim porządek.
W jego prawach zawarta jest historia wzrastającego
nieporządku.
2. Życie istnieje na ziemi dostatecznie długo, by
skutki rozprzężenia substancji były zauważalne; to
ono jest najczulszym wskaźnikiem tych zmian. Wirusy noszą jeszcze cechy stanu krystalicznego, a w
niektórych formach wielokomórkowych zaznacza się
przechodzenie w stan bezpostaciowy. Co istotne,
formy te nie musiałyby rozwinąć się jedne z drugich,
gdyż bardziej złożone powstawałyby w fazach większego rozprzężenia substancji.
3. Fizycy są przekonani, że syntezując wodór do
pierwiastków cięższych można uzyskać energię, kurtuazyjne nie dopuszczając myśli, że rozszczepiając
deuter, tryt i izotopy helu też ewentualnie można by
uzyskać energię. Skoro zatem nie tylko obsesjonaci
perpetuum mobile i wolnej energii wierzą, iż energię
można stworzyć, musi w tym być jakiś głębszy sens.
Owszem, jest. Kosmologia sensowna jak inne kosmologie, ale nie pozbawiona elegancji i kryjąca w
sobie niespodziankę. Początkiem świata byłoby
tchnienie energii. A że energię, w odróżnieniu od siły,
trzeba wymyśleć, tym tchnieniem na początku byłaby
myśl. Potem energia stale by wzrastała i nadęty
energią wszechświat w końcu zniknąłby jak bańka
mydlana.
1
4. I dlatego, choć nie tylko z tego powodu, uważam, że to siła powinna być wielkością podstawową
fizyki. Natomiast czas pozostałby wielkością do zastosowań praktycznych. W dziejach wszechświata
zastosowania praktyczne mają odrębne znaczenie.
5. Niedawno odkryto 13 miliardów lat starą
gwiazdę (SDSS J102915+172927), składającą się
niemal wyłącznie z wodoru i helu. Takiej gwiazdy nie
powinno być, gdyż wodór procesach fuzji z wydzieleniem energii powinien był przemienić się w hel, a hel
w cięższe pierwiastki chemiczne. To kolejny paradoks fizyki. Przypuszczam, że niedługo odkryje się
więcej takich gwiazd. Ale jeśli okaże się, że zawierają
znaczniej więcej wodoru i znacznie mniej helu, niż
wylicza fizyka, szybko o nich się zapomni.
6. Emil Cioran pisze: … „pośród owego zamętu,
w którym świat ześliznął się ku życiu …”. Ześliznął
się w większy zamęt? Nauczyłem się rozumieć myśli
Ciorana w ich odwrotnym znaczeniu. A zatem: Porządek, z którego wyśliznęło się życie?
7. Porządek ma to do siebie, że na większy nieporządek wystarczy poczekać, a większy porządek
trzeba stworzyć. Zmiana w kierunku większego nieporządku jest prawem natury, można ją opisać, a
przebieg zmiany przewidzieć. Natomiast pojawienia
się porządku trudno sobie wyobrazić bez poprzedzającej go idei porządku. Tej idei opisać nie sposób, ale
można ją nazwać. Dla naszych przodków był to akt
twórczy, rozumiany jako akt „ducha”. Pojęcie „ducha”
jest niejasne, lecz gdyby wykreślić je z dzieł uznanych za najwyższe osiągnięcia – właśnie, jak tu nie
powiedzieć – ludzkiego ducha, straciłyby one sens.
Te dzieła coś nam przekazują. Mówią, że duch jest
2
głosem wyższego porządku w nas. Rekapitulacja filogenezy, w toku której powstają organizmy, może
być dalszym ciągiem rekapitulacji form pierwotniejszych.
8. Jak zjednać się z rzeczywistością w akcie
olśnienia? Od dłuższego czasu zastanawiam się nad
niezliczonymi kształtami płatków śniegu i dochodzę
do wniosku, że warunki ich powstania opisane przez
fizykę nie wystarczają dla objaśnienia ich niezmiernego zróżnicowania. Ostatnio już tylko zastanawiam
się jakby objaśnić ich piękno, i myślę o owej wszechobecnej nieobserwowalnej zimnej substancji.
9. Atom na podobieństwo układu planetarnego
także po przeobrażeniach, jakim uległ w świecie
kwantów pozostał obrazem. Atom transfizyki, który
jest tu i wszędzie, nigdy nim nie będzie.
10. Strumienie A nośnikiem innych strumieni?
Jak je niosą? Przenikając, unoszą?
11. Wiarę, iż zbawienia dostąpimy w innym świecie wielu uważa za przesąd. A przecież mógłby to
być kolejny świat wszechświata cyklicznego. Tym
samym obietnica powtórnego zaistnienia w innym
świecie dana przez religie ma fizykalną podstawę.
Owszem, długo trzeba będzie na to zbawienie czekać, lecz w niezliczonym ciągu wszechświatów, czas
trwania jednego z nich jest relatywnie krótki. I nie to
czekanie jest najgorsze. Hindusów nuży ich nieskończone odradzanie się w nie do odgadnięcia, lecz
zwykle niższej formie bytu, jakby wiedzieli, że prawdopodobieństwo ponownego pojawienia się we własnej udoskonalonej formie jest niewielkie. Zbawienia
upatrują nie w powtórnych narodzinach, a w zatrzy3
maniu wiecznego koła ślepych powrotów. To tak, jakbyśmy się modlili nie o zmartwychwstanie, ale o to,
by to zmartwychwstawanie wreszcie się skończyło.
My jednak umierając z ciekawości, zapytalibyśmy
wpierw, co lepsze: mieć nie dość życia, by pragnąć
zmartwychwstania, czy mieć dość życia, by pragnąć
śmierci. Oni się nie modlą i nie przeklinają. Nadludzkim wysiłkiem ducha próbują wyjść z tego kołowrotu,
co czasem się udaje, lecz w zasadzie jest daremne.
I niepotrzebne. Zostaną zbawieni, gdyż wchodzą w
świat nowoczesnej fizyki.
I znowu coś stracimy. Stracimy, gdyż w ascetach
zatracających się w jedni i Bogu, fanatykach idei i
ładu, w pasjonatach doskonałości i piękna, jest moc
silniejsza od instynktów życia, są wzorce, których nie
mogła wytworzyć ewolucja. Jest fascynacja przeciwstawienia się przeznaczeniu. W nich tli się żar boskiego początku. Niech nie liczą na prawa natury. To
ogień zimny, zapłonął w chwili, gdy prawa natury nie
działały.
4