Relacja Kuby zza oceanu... część 3
Transkrypt
Relacja Kuby zza oceanu... część 3
Relacja Kuby zza oceanu... część 3 Wpisany przez Szymon Pietruszka Środa, 06 Maj 2009 21:52 - Zmieniony Niedziela, 06 Grudzień 2009 10:50 Kolejna część relacji Kuby z Rochester. Zapraszam do lektury. Niedawno mieliśmy okazję spotkać się z prof. Józefowiczem. Gdy dowiedział się, że już jesteśmy w Rochester, postanowił zaprosić na s na obiad. W Rochester jest fajna włoska restauracja (podobno założona przez Polaka :) ) - PortoFino. Dr. J (bo tak wszyscy nazywają tutaj prof. Józefowicza) zarezerwował stolik na 18.00 w sobotę... Zamawianie potraw w amerykańskiej restauracji zaczyna się zawsze od przystawek, których porcje są tak duże, że właściwie nie chce się już potem jeść :) Jedzenie w PortoFino jest wyśmienite. Wino i limonówka również... Dr. J. jest niezwykłym człowiekiem. Sam o sobie mówi, że jest wielkim szczęściarzem. Robi to co lubi, jeździ po świecie i jeszcze mu za to płacą. Bardzo lubi przyjeżdżać do Polski. W Rochester można nawet posłuchać, jak dr J. śpiewa chorał gregoriański w Chórze Kościoła Św. Anny podczas niedzielnej sumy! Dr J. zaprosił nas również w miniony weekend do filharmonii na oratorium J. Haydna "Stworzenie Świata" oraz do greckiej (tym razem) restauracji. Bała to dosłowna uczta - dla ciała i duszy. Od kilku już dni jestem razem z Krzyśkiem na Chirurgii Plastycznej. Zaczęło się niewinne. Godzinna konferencja w poniedziałek o 6.30 na temat przepuklin brzusznych i ich leczenia, a potem tylko jeden zabieg. Jeden, bo trwał 11 godzin. Dobrze, że mogliśmy wyjść na kawę i lunch, bo nie wiem co by z nas zostało wieczorem. Zabieg polegał na przeniesieniu wolnego płata skóry i fragmentu mięśnia z uda w miejsce części żuchwy, która została usunięta z powodu raka języka z przerzutami. Udało się! Pacjent czuje się dobrze, ale teraz czeka go długa rehabilitacja. Dowiedzieliśmy się, że włosy na przeszczepionej skórze dalej rosną, tylko wolniej. Będzie więc czuł włosy w jamie ustnej... Niesamowite! Kolejny dzień zaczął się już trochę później. 0 7.30 zaczęły się kolejne zabiegi. Operował dr Girotto - znany specjalista w dziedzinie korekcji wad wrodzonych twarzoczaszki. Po uczestniczeniu w zabiegu korekcji nosa, mogę śmiało stwierdzić, że ja sobie nosa nie chcę operować... W przerwie między zabiegami poszliśmy z Krzyśkiem zobaczyć inne sale operacyjne. Na 1/2 Relacja Kuby zza oceanu... część 3 Wpisany przez Szymon Pietruszka Środa, 06 Maj 2009 21:52 - Zmieniony Niedziela, 06 Grudzień 2009 10:50 dwóch zainstalowane są roboty! Pierwszy raz widziałem robota DA VINCI! Robi wrażenie. Z jego udziałem operuje się tutaj m.in.: kręgosłup i narządy jamy brzusznej. Muszę przyznać, że zabiegi chirurgii plastycznej w Rochester nigdy nie są nudne. Zawsze włączana jest muzyka (przeważnie na stacjach dokujących do iPodów). Dodatkowo, prawie na każdej sali operacyjnej jest olbrzymi płaski ekran telewizyjny. Zdarza się, że dla rozluźnienia, lekarze włączali lokalne wiadomości i YouTub'a! 19 marca b.r. to bardzo ważny dzień dla studentów czwartego roku wydziału lekarskiego w USA. Tego dnia odbywa się tak zwany "Match", tzn studenci dowiadują się, gdzie zaczną staż po studiach. Tutaj każdy student wybiera sobie 10 szpitali, w których chciałby pracować. Po rozmowach kwalifikacyjnych szpitale te z kolei, tworzą listę studentów, którą chciałyby przyjąć. W ściśle tajnych warunkach dochodzi do dopasowania (match) szpitalu ze studentem, a wynik takiego dopasowania umieszczany jest w kopercie, którą otwiera się właśnie 19 marca. Bardzo fajnie było oglądać tych wszystkich studentów zgromadzonych na sali wykładowej, którzy już nie mogą doczekać się otwarcia kopert, a asystenci celowo przedłużają swoje przemówienia. Wszystko ma atmosferę bardzo wesołą, chociaż napiętą. Musze przyznać, że i mi zrobiło się gorąco, gdy pomyślałem, że czeka mnie już niedługo szukanie miejsca na staż... Szpital Strong Memorial, w którym odbywam praktyki, ściśle współpracuje również z dużo mniejszym szpitalem - Highland. Część lekarzy ma pacjentów w obu tych szpitalach i dlatego czasem chirurdzy muszą przemieszczać się w czasie pracy pomiędzy tymi dwoma szpitalami. Również chirurdzy plastyczni. W szpitalu Highland uczestniczyłem w zabiegu pannikulektomi, czyli wycięciu nadmiaru tkanek u pacjenta, który był bardzo otyły, a potem za bardzo schudł. Dużo robi się tu takich zabiegów, ale trudno się dziwić... Miałem również okazję uczestniczyć w wykładzie profesora Thomasa Mustoe, chirurga plastycznego z Chicago. Zajmuje się on często zabiegami kosmetycznymi brzucha i twarzy. W sali tutejszego prosektorium pokazał nam swoje techniki "face liftingu" :). Zostaliśmy później jeszcze chwilę z Krzyśkiem by poćwiczyć szycie chirurgiczne. Muszę przyznać, że rewelacyjne mają to prosektorium. Zapach formaliny nie wyciska łez z oczu. Właściwie wogóle jej nie czuć! Wszędzie pełno atlasów Nettera. Nawet maja fartuchy, skalpele i pensety dla studentów! No nic tylko się uczyć anatomii! Bardzo podoba mi się tutejszy zwyczaj. Starsi lekarze zapraszają studentów i stażystów dość często na lunch! Udało mi sie w ten sposób spróbować meksykańskiej kuchni i prawdziwego amerykańskiego hamburgera! Porcja olbrzymia, mięso pycha, koli do bólu. Gdyby tylko nie ten apetizer...! Nie dało się zjeść wszystkiego... Pozdrawiam serdecznie, Kuba 2/2