Miau, miau, miau

Transkrypt

Miau, miau, miau
Miau, miau, miau...
Natalia Kempska kl. II A
Miau, miau, miau…
Dnia 01. 10. 2015 r. odbyły się otrzęsiny klas I gimnazjum. Uczniowie musieli zmierzyć się z konkurencjami
wymyślonymi przez nas - klasy II gimnazjum.
Konkurencje okazały się nie lada wyzwaniem, trzeba się było wykazać sprytem, poczuciem humoru i
odpornością na śmiech drugoklasistów. Zaczęło się od malowania kociego noska i wąsów przez artystów z klas II. Nie
wszystkim udało się zrobić make up, ponieważ część pierwszaków uciekła. ,,Młode koty” musiały być gotowe na
pierwsze zadanie – łaszenie się do wychowawców. Wybrano przewodniczących obu klas i rozpoczęto zadanie.
,,Kociaki” niechętnie się łasiły. Powinny włożyć w to więcej serca i wykorzystać obserwacje własnych, domowych
kotów. Kariera aktorska nikomu
z pierwszaków nie jest pisana!
Drugim zadaniem było narysowanie krowy z zasłoniętymi oczami. Zostały wybrane 2 osoby do rysowania i 2
do podpowiadania, co i gdzie rysować. Po zakończonej pracy obrazki zostały wystawione na środek. Ani jeden nie
przypominał krowy! No cóż – artystami też nie będą… Nadeszła pora na trudniejsze zadania. Pierwszym z nich było
wyłowienie żelka, który znajdował się w misce mleka. Zadanie wykonało ok. 5 ochotników. A reszta? Reszta była zbyt
„wystraszona”. Cała klasa powinna wykonać to zadanie, a nie tylko kilka osób!
Kolejna konkurencja polegała na skosztowaniu kisielu, który był doprawiony przyprawą do kurczaka. Jak
zwykle, zgłosiło się kilku ochotników, a reszta stchórzyła. Miny pierwszaków podczas jedzenia były epickie!
Następnym zadaniem było wypicie mleka z talerzyka umieszczonego na podłodze. Koty nie mają z tym
problemu, ale pierwszaki już miały. Zanim wypiły mleko, minęło kilka minut. Nie wszyscy brali w tym udział. No cóż
– nie będą mieli na to drugiej szansy…
Nadszedł czas na zadanie najgorsze ze wszystkich – ,,kociaki” musiały skosztować mikstury gimnazjalisty. W
jej skład zawsze wchodzą dziwne produkty, niepasujące do siebie smakowo i mocno przyprawione. Wszystkie
pierwszaki miały się ustawić w kolejce. Oczywiście kilkoro uciekło. Mikstura smakowała ohydnie, więc każdy
,,kociak” miał zniesmaczoną minę. Godni podziwu są ci, którzy ją przełknęli. Niestety - podczas konkurencji połowa
kolejki gdzieś ,,zginęła”.
Ostatnie, w miarę łatwe konkurencje to tory przeszkód – trzeba było przejść po ścieżce z szyszek (tradycja musi
być!), przeskoczyć przez kilka płotków i przez skrzynię. To ostatnie udało się tylko 3 osobom! Tor końcowy to slalom
między pachołkami z jajkiem na łyżce. Tu udział wzięło 5 osób i wychowawczynie. Nie było to jakoś specjalnie
zabawne, ponieważ nikomu nie spadło jajko. Szkoda!
Moim zdaniem otrzęsiny były niezbyt udane. Każdy z uczniów powinien brać udział w konkurencjach, a nie
tylko chętni. Nie były trudne, my przez nie przeszliśmy w ubiegłym roku i wspominamy to ze śmiechem do dziś.
Tegoroczni pierwszacy uciekali. Nawet – o rozpaczy! - postanowili uciec z dyskoteki. Co prawda wszyscy dostali
dyplomy pasowania na gimnazjalistę, ale tylko nielicznym tak naprawdę się one należały.
Natalia Kempska kl. II a gimnazjum
strona 1 / 1