szlakiem legionu śląskiego ziemi cieszyńskiej

Transkrypt

szlakiem legionu śląskiego ziemi cieszyńskiej
ZAOLZIE
Polski Biuletyn Informacyjny
dokumenty, artykuły, komentarze, aktualności
Numer 9/2005 (21)
C I E S Z Y N
www.zaolzie.org
23 września 2005
[email protected]
.... Najgorsze co może spotkać żołnierza po walce, to krzywda z a p o m n i e n i a .
Pragniemy więc przygarnąć do serca dziedzictwo naszych ojców i przenieść w
przyszłość hart ich ducha i ofiarę ich krwi, albowiem naród, a nawet jego cząstka,
tracąc pamięć - ginie!
SZLAKIEM LEGIONU ŚLĄSKIEGO
ZIEMI CIESZYŃSKIEJ
Śląskie kompanie nie strzelały, bo im
starczył bagnet i kolba, starczyła pogarda
pieśni, [...] starczył zaszczyt umierania
polskim żołnierzem. [...]
Śląskie kompanie brały ciosy i
odpłacały ciosami z nawiązką, aż w szale
ataków załamały się bataliony „sybirskich
striełków”, aż zaczęły dawać jeńców i
odpływać ku gardzieli Horodyszcza, gdzie
czekał
na
nich
precyzyjnie
skoncentrowany ogień zaporowy baterii
górskiej Waltera ...”
Legendą tych kompanii był por. Jan
Łysek, komendant „2 kompanii śląskiej”
Legionów
Polskich,
pośmiertnie
awansowany do stopnia kapitana.
Kapitan Józef Wesołowski, adiutant
3 pułku piechoty Legionów Polskich,
pułku w którego skład wchodziły
kompanie śląskie, napisał we swych
wspomnieniach:
„Dwie kompanie ich było, dwie
kompanie poczęte w „Parku Sikory” (w
dzisiejszej zaolziańskiej części Cieszyna –
przyp. red.), które odeszły z dworca
cieszyńskiego, z tego dworca, na którym
[potem] „brat Czech” – zacierał napisy
polskie „brata Lecha”. Na którym żandarm
czeski, znany z wyczynów w całej
[pierwszej] wojnie światowej (nota bene
zwłaszcza poza frontem), wytrawnym
okiem żandarmskim pełnił służbę „ku
chwale czechosłowackiej republiki”.
Dwie kompanie ich było, rzucone
żołnierskim rozkazem poza przełęcze
Karpat, aby pełniły służbę w 3 pułku
piechoty Legionów polskich. [...]
Urodzony
w
Jaworzynce,
malowniczej
wiosce
górskiej
pod
Jabłonkowem, wchłonął w siebie piękno i
spokój słonecznych zbocz górskich wraz z
cichym życiem górali, ich wierzeniami,
podaniami, bajkami – i przepuściwszy je
przez pryzmat swej twórczej wyobraźni
układał w rymy lub piękną prozę. Był
m.in. autorem pięknego utworu „Śpiący
Śląskie kompanie śpiewały piosenki
o Polsce. Śpiewały i prały bagnetem i
kolbą „sybirskich striełków” – za grzechy
[ich] praojców, za krew powstańczą, za
Sybir, za łzy matek i płacz sierót, za to co
było - i co będzie!...
1
Legion Śląski powstał co prawda na bazie
„Stałych drużyn polowych” Sokoła,
których komendantem był Hieronim
Przepiliński, dyrektor szkoły Macierzy w
Cieszynie, ale zgłaszali się do niego nie
zrzeszeni robotnicy, chłopi, studenci,
nauczyciele, lekarze i przedstawiciele
innych zawodów. Jako ciekawostkę warto
tu przytoczyć, że spośród 30 gniazd
sokolich, które stały się zalążkiem
Legionu Śląskiego, aż 21 działało na
zachód od Olzy, czyli na terenie
przyznanym później - w r. 1920 –
Czechosłowacji na mocy decyzji Rady
Ambasadorów w SPA, niezgodnej z
zasadami etnicznego podziału Europy po
pierwszej wojnie światowej, wysuniętymi
przez
amerykańskiego
prezydenta
Wilsona.
rycerze”, z którego zapożyczyliśmy dla
Polskiego Biuletynu Informacyjnego –
Zaolzie znamienny cytat, zamieszczony na
stronie głównej naszego serwisu:
...”Ognisko w domach tli, jeszcze nie zgasło,
Śpiący lud w trudzie zmaga się, wysila,
By się obudzić. Czas, byś dawał hasło!”
To właśnie Jan Łysek był jednym z
tych, którzy nie pozostali obojętni na hasła
czynnej walki zbrojnej o wyzwolenie
kraju, rzucone w r. 1914 przez Józefa
Piłsudskiego. Był jednym z założycieli
Legionu Śląskiego, wśród których
przeważali zwłaszcza nauczyciele. Był
jednym z tych, którzy poświęcili swe
życie, walcząc o wolną Polskę z wiarą, że
cały Śląsk Cieszyński znajdzie się w jej
granicach.
Legion uformował się w Parku
Sikory, położonym w Cieszynie, tuż nad
lewym brzegiem Olzy. Ochotnicy najpierw
korzystali
z
gościnności
sibickich
gospodarzy (wioska Sibica, obecnie
dzielnica zaolziańskiej części Cieszyna),
potem zaczęli rozbijać namioty, budować
kuchnie polowe i wznosić centra sanitarne,
nie zaniedbując oczywiście ćwiczeń
wojskowych i nauki strzelania z
austriackich karabinów, w które zostali
wyposażeni. Śpiesznie im było na front,
lub choćby do Krakowa, do Legionów
Polskich.
Ofiarność ludności polskiej z Ziemi
Cieszyńskiej na cele Legionów była
nadzwyczajna. Po dwóch tygodniach
pobytu w obozie, żołnierze nie tylko się
znakomicie prezentowali, lecz byli
również wyposażeni we wszystko, co im
było potrzebne. Okres szkolenia i
wyposażenia zakończono manewrami na
terenie zagłębia ostrawsko-karwińskiego skąd wywodziła się spora część
legionistów - w drugim tygodniu września.
Dla żołnierzy były one egzaminem z
przysposobienia wojskowego, zaś dla całej
Ś.P. Jan Łysek
Komendant „Śląskiej Kompanii” Leg. Pol.
Kiedy z 5 na 6 sierpnia 1914
zapadła w Krakowie decyzja o utworzeniu
Legionów Polskich do walki z caratem,
powszechny zapał ogarnął wszystkie
warstwy ludności Śląska Cieszyńskiego.
2
słowa wójta Mistrzowic Sobiesława
Cieńciały: „Cześć ziemi śląskiej, cześć, że
w chwili obecnej, kiedy Polska kruszy swe
pęta, i ona nie pozostaje bezczynną!”.
Polski
dowodem
polskości
i
uświadomienia narodowego mieszkańców
Śląska Cieszyńskiego.
W
pierwszym dniu manewrów
legion podzielił się pod zamkiem
cieszyńskim na dwie kompanie. Jedną
dowodził Feliks Hajduk, drugą wspomniany już Jan Łysek. Całością
kierował komendant Przepiliński. Obie
kompanie wyruszyły w kompletnym
rynsztunku, z oddziałem sanitarnym i
kuchniami polowymi. Jedna skierowała się
do Łazów (obecnie dzielnica Orłowej),
druga do Frysztatu (przemianowanego po
II wojnie światowej przez komunistyczne
władze czechosłowackie na Karwinę I),
skąd oba oddziały wyruszyły w kierunku
Dąbrowej, by stoczyć pozorowane starcie.
Na nocleg zatrzymano się w Orłowej,
gdzie część żołnierzy skorzystała z
gościnności
polskiego
prywatnego
gimnazjum Macierzy Szkolnej, udając się
tam na spoczynek, zaś część zanocowała w
namiotach.
Rano
jedna
kompania
wyruszyła w kierunku Bogumina, a potem
Gruszowa, druga przez Pietwałd i
Radwanice do Morawskiej Ostrawy. Ich
drugie starcie w formie boju o Polską
Ostrawę nastąpiło na polach pomiędzy
Gruszowem
i
Muglinowem.
Po
zakończeniu
tych
gier
wojennych
odmaszerowali na zasłużony odpoczynek.
W Domu Polskim w Ostrawie zgotowano
dla nich serdeczne przyjęcie, w którym
uczestniczyli przedstawiciele wszystkich
okolicznych
gmin.
Po
zabawie,
zakończonej gromkim odśpiewaniem „Nie
damy ziemi skąd nasz ród”, legioniści
wyruszyli na nocleg, by następnego dnia
wziąć udział w historycznym marszu do
Cieszyna, do Parku Sikory. Przemarszowi
wśród szpaleru ludności towarzyszyły
okrzyki
radości
i
serdeczność
mieszkańców
mijanych
wiosek
i
miasteczek.
Wyrazem
właściwego
posłannictwa Legionów Polskich były
Wreszcie nastał oczekiwany dzień
wymarszu. 21 września 1914 Legion,
żegnany przez wielotysięczne tłumy
opuścił Cieszyn. Jego ideą była droga do
wolnej i niepodległej Polski przez c z y n.
Ta idea pozwoliła żołnierzom przetrwać w
najgorszych warunkach kryzysu, dała siły
moralne i fizyczne do znoszenia trudów i
niebezpieczeństw wojennych.
Obie kompanie Legionu Śląskiego
skierowano do Mszany Dolnej, gdzie
formowano właśnie II Brygadę Legionów
Polskich. Stamtąd wyruszyli przez Węgry
do budowania drogi przez Przełęcz
Pantyrską w kierunku Galicji Wschodniej,
którą miała przejść artyleria. Towarzyszył
im w tej pracy oddział saperski, złożony
również ze Ślązaków. Pierwszą bitwę
stoczyli
cieszyńscy
legioniści
24
października 1914, po czym szybko po
sobie nastąpiły kolejne, krwawe starcia,
często bezpośrednie – na bagnety.
Przypłacił je wkrótce życiem m.in.
dowódca jednej z kompanii Legionu
Śląskiego, ppor. Hajduk, zginęło wielu
żołnierzy, oficerów i podoficerów.
W połowie października 1915
nadeszła do legionistów śląskich radosna
wieść, że wszystkie brygady legionowe
mają zostać połączone i odtąd będą
walczyć razem. 15 października 3 pułk
piechoty Legionów został transportem
kolejowym przewieziony na Wołyń, gdzie
już od trzech tygodni walczyły razem dwie
brygady legionowe (pierwsza i trzecia).
Razem z oddziałami wojska austriackiego
legioniści z I i III brygady stoczyli zacięte
walki pod Kostiuchówką, gdzie zostali
zmuszeni przez przeważającą siłę wroga
do wycofania się na dalsze pozycje, w
wyniku czego powstała w froncie ogromna
3
Polski Korpus Posiłkowy. Po haniebnym
pokoju brzeskim kompania śląska wraz z
innymi oddziałami legionowymi przeszła
przez front austriacki pod Rarańczą, gdzie
poturbowała znaczne oddziały piechoty
austriackiej i artylerii niemieckiej, by w
końcu stoczyć bitwę z wojskami
niemieckimi pod Kaniowem.
luka, zagrażająca oddziałom legionowym.
Do zapełnienia tej luki i odebrania
wzgórza dominującego nad Kostiuchówką
przerzucone zostały dwie kompanie I
baonu 3 pułku piechoty Legionów –
pierwsza podhalańska i druga śląska
dowodzona
przez
por.
Łyska.
Nieprzyjaciel zdążył się już okopać i
umocnić swoją pozycję zasiekami z
drutów kolczastych i naszpikować
karabinami
maszynowymi.
Pomimo
gęstego ognia, obie kompanie podeszły aż
pod druty pozycji nieprzyjacielskiej, lecz
tu natarcie utknęło. Ostrzał z broni
maszynowej przeciwnika zrobił jednak
swoje. Żołnierze polscy przylgnęli do
płaskiego terenu, próbując się okopać, lecz
tworzyli łatwy i widoczny cel.
Legiony,
jako
zorganizowane
jednostki bojowe, przestały istnieć. Ich
żołnierze i oficerowie rozpryśli się po całej
Europie, stając tam na czele polskich
organizacji wojskowych, z którymi w r.
1918 rozbrajali oddziały niemieckie, lub
wracali z oddziałami zorganizowanymi na
obczyźnie, by bronić i umacniać granice
rodzącej się na nowo Polski.
Pisząc o Legionie Śląskim i o
ofiarności ludności Ziemi Cieszyńskiej, a
w
szczególności
jej
skrawka
zaolziańskego, oderwanego po I wojnie
światowej
od
Macierzy,
warto
przypomnieć pewien epizod związany z
Legionami Polskimi.
Porucznik Łysek, który nigdy w
boju nie tylko się nie położył, ale nawet
głowy nie schylił, ukląkł wtedy na prośbę
żołnierzy, lecz w tym momencie został
trafiony kulą w głowę.
Padł bez
przytomności i po kilku godzinach skonał.
Obie kompanie walczyły do wieczora, lecz
ich atak został przez Moskali odparty. Był
to najkrwawszy bój w dziejach walk
drugiej kompanii śląskiej. Niemcy, którzy
byli świadkami tej bitwy, spoglądali odtąd
z podziwem na oddziały legionowe, a
wzgórze, na cześć męstwa legionistów (a
zwłaszcza kompanii śląskiej) nazwali
Polską Górą.
Na skutek naporu wojsk rosyjskich
na Kraków pod koniec r. 1914, musiała
nastąpić ewakuacja instytucji wojskowych
na zachód. Naczelny Komitet Narodowy,
Departament Organizacyjny, Departament
Skarbowy i Oddział Sanitarny, przeniosły
się do Wiednia. Departament Wojskowy,
pod
dowództwem
ówczesnego
podpułkownika, Władysława Sikorskiego,
z wszystkimi pododdziałami, stacjonował
w rejonie Trzyńca i Jabłonkowa, gdzie
polscy żołnierze darzeni byli szczególną
przychylnością miejscowej ludności. Był
to jeden z najowocniejszych okresów
działania Departamentu Wojskowego,
który osiadł w Nawsiu i okolicy. Szkolono
nowe oddziały, które zasilały pułki
walczące
na
froncie.
Intensywną
działalność rozwinęło też Biuro Sanitarne
przy Departamencie Wojskowym, które
zajmowało się organizowaniem szpitali
Po śmierci dowódcy kompanii por.
Łyska dowództwo nad oddziałem objęli
już inni oficerowie, nie wywodzący się ze
Śląska. Pozostało też w niej już niewielu z
tych, którzy 21 września 1914 wyruszyli z
Cieszyna, by walczyć o Polskę i składać
dla Niej daninę swej krwi, ale nazwa
„śląska” przetrwała do chwili, gdy
Legiony przeszły pod niemiecką komendę.
Nadszedł ciężki kryzys przysięgowy i
rozwiązanie
Legionów,
po
czym
Kompania Śląska, wraz z 3 pułkiem
przeszła pod komendę austriacką Jako
4
rozsiani po Polsce i świecie, czynnie i
nieraz hojnie wsparli obudowę pomnika.
wojskowych i kolonii wypoczynkowych
oraz ewidencją rannych. Powstały więc
szpitale w Wędryni, Nydku, Nawsiu,
Jabłonkowie, Łyżbicach i Boconowicach
oraz kolonie wypoczynkowe w Piosku,
Milikowie i Boconowicach.
Fakt,
że
legioniści
zostali
rozmieszczeni
wśród
patriotycznej
ludności polskiej z okolic Jabłonkowa i
Trzyńca, wśród tych, którzy kilka tygodni
temu
żegnali
własnych
synów
odchodzących na front z Legionem
Śląskim, miał dla obydwu stron duże
znaczenie.
Ludność
miejscowa
przyjmowała legionistów w swoich
domach, gdzie czuli się jak swoi i to
poczucie pomagało im nabierać nowych sił
i wracać na pole walki.
Najważniejszym wydarzeniem z
okresu pobytu oddziałów legionowych na
Ziemi
Cieszyńskiej
był
przyjazd
Komendanta Józefa Piłsudskiego i Jego
pobyt wśród legionistów podczas Świąt
Bożego Narodzenia oraz Jego udział w
wigilii legionowej, podczas której
miejscowe dzieci polskie śpiewały kolędy.
Dom w Jabłonkowie, w którym mieszkał
Marszałek Józef Piłsudski
Wiele zachodu włożyli członkowie
Społecznego Komitetu
w uzyskanie
pozwolenia na jego odbudowę. Wreszcie
w 2004 roku władze miasta wydały to
zezwolenie i praca ruszyła z miejsca.
Dzięki temu, że zachował się pierwowzór
przedwojennej Cieszyńskiej Nike, dłuta
prof. Raszki, można było zlecić gliwickim
zakładom odlewniczym, znanym z
wykonania odlewów najsłynniejszych
polskich pomników, wykonanie również i
tego odlewu. Ruszyły też prace przy
budowie fundamentów pod pomnik.
Dzięki odważnym harcerzom, którzy
uratowali przed Niemcami płaskorzeźby z
cokołu
pomnika
i
tym
którzy
przechowywali je przez dziesięciolecia z
nadzieją, że wrócą po wojnie na swoje
miejsce, wysoki cokół znów ozdobią
oryginalne, przedwojenne tablice, a na
jego
wierzchołku
stanie
postać
cieszynianki trzymającej w ręku miecz w
Nieopodal Rynku Mariackiego w
Jabłonkowie stoi po dziś dzień dom, w
którym podczas pobytu kwaterował Józef
Piłsudski. Od kilku lat znów widnieje na
nim tablica, upamiętniające to ważkie dla
Zaolzian wydarzenie z przeszłości, gdy
tymczasem w prawobrzeżnej części
Cieszyna ukonstytuował się kilka lat temu
Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika
Legionistom
–
Bohaterom
Ziemi
Cieszyńskiej. Oryginalny pomnik w
podzięce za ochotniczy i patriotyczny
zryw ludu śląskiego, który stanął pod
cieszyńskim Zamkiem Piastowskim w r.
1934, został zrabowany i zniszczony przez
Niemców w pierwszych dniach II wojny
światowej. Społeczność cieszyńska, a
także rodacy z Ziemi Cieszyńskiej,
5
włożyli wiele wysiłku w to, by pomnik
upamiętniający ich poświęcenie znów
stanął na pierwotnym miejscu i był
świadectwem pamięci także dla przyszłych
pokoleń,
by
przypominał
im
o
bohaterskich dziejach ludności Ziemi
Cieszyńskiej z jednej i drugiej strony Olzy.
pozycji obronnej, takiej jaka stanęła w tym
samym miejscu 71 lat temu.
Uroczyste odsłonięcie pomnika
spodziewane jest pod cieszyńskim
zamkiem w październiku br. Składamy
hołd tym, którzy przelali swą krew w
obronie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej,
zaś serdeczne podziękowanie tym, którzy
oprac. Alicja Sęk
Pieśń legionowa,
śpiewana również przez dzieci szkolne na Zaolziu w r. 1939:
Grzeszni ludzie zapomniani, Ojcze nasz!
Budzimy się dziś z otchłani, Ojcze nasz!
Tę pieśń zaczerpnęliśmy ze śpiewnika O.M.
Żukowskiego „Pierwsza Brygada – wieniec pieśni
legionowych w układzie na dwa głosy”, wydanego w r.
1928 we Lwowie. Podobnie jak wiele innych piosenek
legionowych, prowadziła ona żołnierzy – również tych z
Legionu Śląskiego – do walki o wolną i niepodległą
Polskę. To oni - zbudzeni z otchłani wiekowej niewoli poszli do boju, by pod wodzą swego Komendanta –
Józefa Piłsudskiego – skruszyć okowy nałożone Polsce
przez zaborców.
Redakcja
Daj nam jutrznię jasnowłosą,
Z krwi i potu obmyj rosą,
prowadź w pole choćby boso,
Ojcze nasz!
Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 9/2005 (21)
Redaktor wydania: Jan Leśny, tel. k.: +48 603 501868
www.zaolzie.org Poczta el.: [email protected]
6

Podobne dokumenty