str. 5 i 6
Transkrypt
str. 5 i 6
Nr 40 (487)/5 PO GÓRACH, DOLINACH... Z Ŝycia parafii - Zostały zamontowane drzwi w nowej kaplicy przedpogrzebowej oraz rozpoczęto wykładanie płytek podłogowych. - W poniedziałek, 29 września wieczorem spotkał się Zespół Charytatywny, w celu omówienia przygotowań do Dnia Chorego, który odbędzie się na zakończenie Tygodnia Miłosierdzia - w sobotę 11 października. - W bieŜącym tygodniu odbyły się miesięczne spotkania: w poniedziałek Seniorów, we wtorek Apostolatu Maryjnego a w czwartek Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. - Miniony tydzień był tygodniem eucharystycznym z okolicznościowymi naboŜeństwami i okazją do miesięcznej spowiedzi dla dzieci, młodzieŜy i dorosłych. W sobotę KsięŜa odwiedzali chorych i starszych Parafian z posługą Gościem Seniorów na poniedziałkowym spotkaniu była Pani Halina Nowosielska, mieszkanka Wrocławia, przebywająca w Ustroniu na wypoczynku. P. Halina od pięciu lat pisze wiersze, takŜe o Beskidach i o Ustroniu, gdzie przyjeŜdŜa od ośmiu lat. Tą swoją poezją chciała się podzielić. Deklamowała wiersze z tomiku pt. “Beskidzkie słoneczko” a wśród nich bardzo rzewny, zatytułowany “Ustroń -tęsknica” Ustroniu, Ustroniu, skradłeś serce moje JakŜe mam Ŝyć dalej, bez serca się boję! Ni kogoś pokochać, ni za kim zapłakać Bo kto jest bez serca - nie ma siostry, brata! Po całym Ustroniu wycieczki robiłam Pewnie swoje serce nad Wisłą zgubiłam A zaś na Równicę dość daleko było moŜe gdzieś przysiadło - kiedy się zmęczyło. Na beskidzkich kopcach usiąść niebezpiecznie zapatrzysz się na nie - pokochasz serdecznie teraz z tak daleka wracać mi się trzeba Oddaj choć kawałek, proszę w imię nieba Ja Ci go nie skradłem - samaś zostawiła tak Ŝeś tu smyrgała - ciągle się spieszyła śebyś pomaluśku spod groni wracała To byś o serduszku swym nie zapomniała. Wróć się ku mnie, wróć się, witam Cię z ochotą A Twoje serduszko to jest samo złoto Ano tu w Ustroniu - nie jest w poniewierce! rodzina pierwszą szkołą miłości Radością naszej wspólnoty parafialnej są obchodzone jubileusze: małŜeńskie, urodzinowe czy kapłańskie. Ostatnio Złote Gody obchodziły dwie pary małŜeńskie: Państwo Stefania i Stanisław oraz Łucja i Kazimierz. Z Panią Łucją i Panem Kazimierzem przeprowadziliśmy rozmowę, w której dzielili się refleksjami o minionym Ŝyciu. - Jak naleŜy rozumieć Złote Gody i jakie wspomnienia wiąŜą się z tym waŜnym dniem sprzed 50. laty? 5 października 2003 r. Pielgrzymka do Pilicy i Częstochow y 22 września, w poniedziałkowy, słoneczny ranek seniorzy wyruszyli w drogę. Tym razem z parkingu u Św. K l e m e n s a , o godz. 7.00, pod opieką ks. Jacka Wójcika, “Yellow gazela” zabrała nas do Częstochowy. Piękna pogoda, dobra widoczność, nastrajały optymistycznie i sprzyjały delektowaniu krajobrazów. Najpierw tych dobrze znanych, potem z przybywaniem kilometrów dzielących od Ustronia, tych zupełnie nowych. Mijając po drodze sprawiające niezwykłe wraŜenie, malownicze i tajemnicze ruiny w Ogrodzieńcu, dotarliśmy do Pilicy, małej miejscowości na terenie Jury Krakowsko - Częstochowskiej. Zatrzymaliśmy się przed parafią ojców franciszkanów w Pilicy Biskupicach, która jest najmniejszą wspólnotą w diecezji sosnowieckiej, liczącą około 500 wiernych. Kościół ojców franciszkanów w Pilicy Biskupicach był konsekrowany w 1746r. Z okazji jubileuszu 250 lat istnienia kościoła został on pięknie odnowiony. Od 1. stycznia br. ma tytuł sanktuarium. Pątnicy przybywają tu, aby pokłonić się Matce BoŜej ŚnieŜnej Opiekunce Rodzin. Jak podają źródła, dobra pilickie nabyła w 1730r. owdowiała synowa króla Jana III Sobieskiego - Maria Józefa z Wesselów Sobieska. To ona zaprosiła do Pilicy zakonników. W 1753r. ofiarowała obraz, który powstał we Włoszech ok. 1600r. i jest kopią rzymskiego wizerunku Matki BoŜej ŚnieŜnej. Ten niewielki obrazek (37,5 cm x 25 cm) namalowano na olchowej desce. Teraz umieszczony jest w obramowaniu wykonanym z kunsztownie zdobionego sekretarzyka, teŜ podarowanego przez fundatorkę. Jak obraz trafił z Rzymu do Polski nie wiadomo. Jedna z moŜliwych wersji, opisana przez Franciszka Wojciecha Gruszczyńskiego (1946r.) podaje, Ŝe biskup chełmski Augustyn Wessel zatrzymawszy się na noc w pewnej Ŝydowskiej karczmie, dostrzegł rozłupany na pół obraz pod ławą. Gospodarz twierdził, Ŝe zapomniał go tam jakiś nieznajomy człowiek. Z badań wynikało, Ŝe karczmarz sam złamał obraz i znęcał się nad nim. Odzyskany wizerunek Maryi z Dzieciątkiem, biskup ofiarował swojej krewnej - Marii Józefie Sobieskiej, a ta ojcom franciszkanom reformowanym. Badania konserwatorskie wykonane w Krakowie potwierdzają, Ŝe obraz rzeczywiście jest pęknięty. 16 czerwca br. wizerunek został udekorowany królewskimi diademami przez bp. Adama Śmigielskiego. Diademy ze złota i brylantów wykonał artysta z Brzeska - Krzysztof Wrona. Przy dźwięku specjalnie skomponowanych i nagranych dla Pilicy fanfar, obraz jest zasłaniany malowidłem przedstawiającym Niepokalane Poczęcie NMP. ChociaŜ na wizerunku nie ma motywów zimy, to dlatego nazywany jest MB ŚnieŜną, Ŝe przed wiekami w pobliŜu obrazu Matki BoŜej, na jednym z rzymskich wzgórz, latem 5 sierpnia spadł śnieg. Rzymski obraz MB ŚnieŜnej naleŜy do najczęściej kopiowanych. Obraz w Pilicy jest jedną z najstarszych polskich kopii wizerunku rzymskiego. Tytuł Opiekunka Rodzin wziął się stąd, Ŝe wezwanie o opiekę nad rodziną do MB ŚnieŜnej najczęściej powtarza się w księgach z łaskami i podziękowaniami, o jakie proszą i otrzymują wpisujący je ludzie. Złote Gody - to małŜeństwo jak złoto trwałe, nie kruszące się pod wpływem “powietrza, deszczu, mrozu”. Przez 50 lat trwało, poniewaŜ wypowiedziane fiat - niech się stanie, to było powiedziane tak - na dobre i na złe, powiedziane świadome wszystkich konsekwencji, bo byliśmy ludźmi dorosłymi - 23 i 27 letnimi. Mszę św. w Pilickim Sanktuarium odprawił dla nas ks. Jacek. Potem tamtejszy proboszcz przedstawił nam dzieje klasztoru i kościoła. Zademonstrowano nam teŜ ceremoniał zasłaniania obrazu. Niektórzy z nas w księdze próśb i podziękowań zostawili swój ślad. Bardzo dobrze pamiętam ten dzień - kościół w Jaworznie, moim rodzinnym mieście, gdzie przyjechaliśmy z Głuszycy miejsca zamieszkania, na przygotowane przez Mamusię wesele, przygrywające na weselu Trio cd. na str. 6 Coś jednak kojarzy się z zimą i śniegiem kiedy patrzymy na obraz. Jest to, otaczające wizerunek MB z Dzieciątkiem, fantazyjne, jasne i srebrzyste obramienie, zdobione w bajeczne wzory, takie, jakie czasem mróz maluje w zimie na szybie. Nr 40 (487)/6 cd. ze str. PO GÓRACH, DOLINACH... skrzypcowe - kolegów Ojca, który równieŜ grał w orkiestrze. Pamiętam bardzo dobrze moje wielkie napięcie i obawy do ostatniej chwili - czy nasze charaktery będą mogły się zrozumieć, wytrwać, nie ulegną pokusie. To przecieŜ ślubowanie zobowiązuje do wierności na całe Ŝycie, a Ŝycie znałam z róŜnych stron. Te myśli towarzyszyły mi do ołtarza. Dopiero po złoŜeniu przysięgi uczułam ulgę; odchodziłam od ołtarza lekka, jakby kamień mi z serca spadł. Nie ma odwrotu - nasze serca złączone to klucz rzucony w morze, nikt nas nie rozłączy, tylko Ty, o BoŜe. Idziemy razem w nowe Ŝycie, a Pan Bóg będzie z nami. Wiedziałam, Ŝe BoŜe błogosławieństwo, nasza miłość i wzajemne zaufanie są nieodzowne, aby wytrwać. - A moŜe wrócimy do początku i opowie nam Pani jak się poznaliście? Poznaliśmy się - moŜe prozaicznie, w miejscu mojej pracy, którym był NBP w Głuszycy. Pan Kazimierz, księgowy z Kamieniołomu przyszedł w ostatnich dniach roku uzgadniać rozliczenia przedsiębiorstwa. Usiadł przy biurku, które było wolne, na przeciw. Po pewnym czasie zaczął zadawać pytania gdzie mieszkam, skąd jestem itd. Miałam juŜ się przesiąść, bo denerwowała mnie jego ciekawość. Ale zostałam. Na drugi dzień dalsze dyskusje i pytania... KoleŜanki z uśmieszkiem zachwalały mi kawalera, Ŝe solidny chłopak, chociaŜ ma powodzenie u dziewcząt. Po tygodniu, telefon - czy wybrałabym się z nim na zabawę w sobotę. Zaskoczenie - muszę zapytać Mamusi. Bałam się pójść sama, dlatego poszliśmy wspólnie z moimi znajomymi. Tańczyło nam się świetnie, więc mi się spodobał, ale cały czas byłam czujna czy nie pije, bo bardzo nie lubiłam pijaków - ale wszystko w porządku - nie pił. Były więc następne zabawy i potańcówki młodzieŜowe co sobotę i niedzielę. Potem odwiedziny w domu, itd. Po dwóch latach ślub. - Czy to prawda, Ŝe pierwszy etap małŜeństwa jest najtrudniejszy? Mówię tak z wielkim przekonaniem, chociaŜ przez całe 50 lat Pan Bóg nie szczędził nam trudnych i bolesnych doświadczeń. W tej chwili nie mogę powiedzieć, Ŝe te lata minęły “jak biczem strzelił”, bo kaŜdy etap naszej wspólnej drogi Ŝyciowej jest utrwalony, zakodowany. Nie było łatwo. Jednak BoŜa pomoc była zawsze widoczna. Samodzielnie, daleko od rodziny, musieliśmy najpierw docierać nasze niełatwe charaktery - Byk i Skorpion - władczy i nieustępliwy. Trzeba było od razu przyjąć takie zasady, aby wykluczyć obraŜanie się i tzw. ciche dni, które dla mnie są stale nie do przyjęcia. Powiedzieć wszystko do końca, nawet bardzo głośno - wykrzyczeć, przespać, ale rano rozmawiać normalnie o planach na dany dzień. - W jakich warunkach rozwijała się Państwa rodzina? Następny etap to przeniesienie słuŜbowe męŜa do Wisły Kamieniołomów. Wtedy urodziła się córka Małgosia. Kiedy miała 3 miesiące przenieśliśmy się na stałe do Ustronia. Z wielkim trudem wrastaliśmy w to inne dla nas środowisko. Prymitywne warunki mieszkaniowe zmusiły nas do podjęcia trudnej decyzji o budowie własnego domu. Budowaliśmy sami, z wielkim trudem. Oboje pracowaliśmy zawodowo, a po pracy bardzo cięŜko przy budowie. MąŜ w tym czasie się dokształcał a ja wychowywałam dzieci - w szóstym roku małŜeństwa urodził się syn Zbyszek. Zawsze mówię - pracowaliśmy na trzy etaty, prowadziliśmy kiosk spoŜywczy w naszym domu, wynajmowaliśmy pokoje, wszystko po to, aby zdobywać pieniądze na wykończenie domu, aby zapewnić równieŜ mieszkania naszym dzieciom. - Czy tak się stało - dzieci załoŜyły rodziny i pozostały w domu? Dzieci dorastały, małŜeństwa dzieci szybkie - na studiach, nieudane, krótkie. Nie słuchały nas, Ŝyły i Ŝyją po swojemu daleko od domu. Rzadko nas odwiedzają, więc tęsknimy za nimi, bo ich bardzo kochamy - za serca otwarte i za gotowość 5 października 2003 r. niesienia pomocy, nie tylko nam, ale równieŜ innym ludziom. Mają wokół siebie wielu przyjaciół, gdyŜ moŜna na nich zawsze liczyć, i to sobie w moich dzieciach bardzo cenię. - Jak spędzacie Państwo jesień Ŝycia? W ostatnich dziesięciu latach, kiedy przeszliśmy na zasłuŜony odpoczynek, w jesieni naszego Ŝycia duŜym wsparciem i pomocą w przezwycięŜaniu róŜnych problemów słabości, zniechęcenia i poczucia samotności - jest Radio Maryja, katolicki głos w naszym domu, który oŜywił naszą wiarę. Dzięki wspaniałym katechezom, wspólnym modlitwom róŜańcowym, dyskusjom, świadectwom z Ŝycia przedstawianym przez słuchaczy RM zbliŜamy się do siebie, czujemy się jedną wielką rodziną Kościoła katolickiego - juŜ nie samotni. Teraz jeszcze telewizja “Trwam” - tyle pięknych obrazów Ŝycia codziennego. To, co oglądamy, bardzo cieszy, uspokaja, pobudza do modlitwy... Dziękujemy codziennie Panu Bogu, Ŝe pozwolił nam doŜyć i cieszyć się w Polsce katolickimi mediami. - Czy moŜe Pani nam coś więcej powiedzieć o samej uroczystości Jubileuszu, o własnych przeŜyciach? W Roku RóŜańca Świętego przyszło nam obchodzić 50. rocznicę ślubu, która była okazją do spotkania się z najbliŜszą rodziną. Ten dzień - to dzień dziękczynienia Panu Bogu za wszystko, czym nas obdarzał w tych latach - za radości, troski i kłopoty, za dar macierzyństwa i ojcostwa, za doczekanie dnia dzisiejszego w dobrym zdrowiu. To dzień wspomnień minionych lat, który z wielką radością przeŜywaliśmy wspólnie uczestnicząc w Eucharystii w niedzielę 7 września, goszcząc potem wszystkich na obiedzie. Z naszej strony wszystkim obecnym - na pamiątkę, aby ta łączność duchowa i modlitewna między nami trwały ofiarowaliśmy poświęcony mały róŜaniec - dziesiątkę, z prośbą o modlitwę we własnej i naszej intencji. Dziękuję tą drogą jeszcze raz wszystkim, Ŝe zechcieli przyjąć nasze zaproszenie i sprawić nam swoją obecnością tak wielką radość, chociaŜ dla niektórych to przybycie wiązało się z duŜym trudem. Nasza wnuczka Patrycja, z męŜem Darkiem i 6. letnią córeczką Julią, podróŜowała prawie 2 dni, aby ten jeden dzień być z nami. Powiedziała, Ŝe są jubileusze, rocznice w Rodzinie, na których nie moŜna nie być. Za to bardzo Ją kocham i jeszcze raz dziękuję. Dziękuję Dzieciom moim, kochanej wnuczce Ani, która dla nas zrezygnowała z udziału w waŜnych zawodach jeździeckich i z moŜliwości zdobycia pucharu. Dziękuję moim Siostrom z Jaworzna i Radomia, i tej kochanej, bliskiej naszym sercom MłodzieŜy - Siostrzenicom i Siostrzeńcom z Rodzinami. W szczególny sposób pragnę podziękować drogim naszym Kapłanom - ks. kan. Leopoldowi Zielsce i ks. prob. Antoniemu Sapocie - opiekunom duchowym, którzy nam słuŜyli - jak Ksiądz Senior przez 33 lata, i słuŜą - jak Ksiądz Proboszcz i KsięŜa Wikarzy, wskazując stale, gdzie prawd trzeba szukać. Dziękujemy za odprawienie tej Mszy św. w koncelebrze i za modlitwy. RównieŜ dziękujemy Pani, która grała tak pięknie na skrzypcach, Ŝe ta ofiara Mszy św. musiała się Panu Bogu równieŜ spodobać. - Kończymy naszą rozmowę. Czy chciałaby Pani jeszcze coś dodać? Na zakończenie pragnę zwrócić się z prośbą do Boga i Syna i Ducha Świętego, oraz do Matki Nieustającej Pomocy, aby mieli nas i całą naszą Rodzinę nadal - zawsze w swojej opiece, obdarzali darami, które są potrzebne, by Ŝycie nasze stawało się coraz piękniejsze i podobało się Panu Bogu. Abyśmy mogli kiedyś powiedzieć, tak jak poeta: Stanę pod krzyŜem w tej chwili gdy muszę ze świata przenieść się w kraje wieczyste aby wołanie moje z Twoim złączyć Chryste Ojcze w Twe ręce oddaję mą duszę. ze Złotymi Jubilatami rozmawiały: