Odczucie dysonansu

Transkrypt

Odczucie dysonansu
Odczucie dysonansu
Ryou, który biegł jakiś czas, zatrzymał się w dogodnym miejscu i westchnął z ulgą, że
jakoś mu się udało rozstać z dziewczyną. Dzisiaj zdarzył się wysoce niespodziewany
incydent, ale jakoś dał radę skutecznie uciszyć wszystkich zamieszanych. Ryou pochwalił się
za to, myśląc, że załatwił to całkiem zręcznie. Może troszkę się spóźnił, ale udało mu się
uratować dziewczynę i nie została też ranna. Mimo, że proszono go o numer telefonu,
zgrabnie uniknął jego podania.
W nagrodę obiecano mu dotrzymania obietnicy. Ryou czuł ulgę na myśl, że nie
zostanie tematem żadnych plotek. Stracenie szansy, aby wejść w dobre układy z tak piękną
dziewczyną, było godne pożałowania, ale Ryou od początku czuł obojętność w stosunku do
jej podobnych w szkole. Nie wiedział, częścią jakiej plotki by się stał. W związku z tym,
mimo iż idolka szkoły była jak najbardziej w jego guście, wyłączał dziewczyny z tej samej
szkoły, co on, z kręgu swoich zainteresowań. Dlatego też do teraz nie znał nawet imienia
szkolnej idolki i zawsze wymazywał je z pamięci, nawet gdy mu je podawano.
- Mimo wszystko, czuję, jakbym już ją gdzieś spotkał… - powiedział Ryou do siebie,
wyglądając na zaintrygowanego. Nagle uderzył pięścią w dłoń, kiedy zdał sobie sprawę z
odpowiedzi.
- To normalne, tak czuć, przecież chodzimy do tej samej szkoły.
To była głupia myśl, ale załatwiona bezpieczną odpowiedzią. Znów myśląc trzeźwo,
kolejny raz zaczął iść do domu.
Jednak później Ryou miał żałować tego, że nie zmienił treści obietnicy. W celu
utrzymania swojej obecnej pozycji, obietnica, aby „nikomu nie mówić, co zrobił tym
kolesiom” była konieczna, lecz nie zawierała zdania „Erice nie wolno rozmawiać z Ryou”, co
było z pewnością ważne. Ogromnym błędem ze strony Ryou okazało się nie wzięcie pod
uwagę tego, że Erika może wykazać zainteresowanie jego osobą.
Erika była skonsternowana podczas drogi na stację. Aż do teraz, przewinęło się sporo
mężczyzn, którzy próbowali ją podrywać, ale nie miała żadnego wspomnienia o kimś, kto
uciekł od niej, mimo jej zaproszenia (i mówiąc zaproszenie, nie znaczyło to zalecania się).
On, Ryou, miał przerażającą aurę, odczuwała przy nim dziwny strach, lecz Erika sądziła, że to
tylko jedno z jego obliczy. On sam przyznał, że zwlekał by jej pomóc, lecz ostatecznie
uratował ją niezawodnie. Gdy zrobiło się niebezpiecznie, skupił na sobie uwagę i udzielił
pomocy. Dodatkowo, Ryou zebrał mężczyzn i pouczył ich, aby więcej jej nie zaczepiali.
Wydawało się, że te działania nie miały wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, lecz
ostatecznie wszystkie zostały podjęte ze względu na Erikę (pomijając odebranie pieniędzy).
Zaskoczyło ją zdjęcie okularów i zobaczenie jego twarzy. Szkła uniemożliwiały
dojrzenie tego, lecz jego oczy zdradzały ciepłe serce, które promieniowało spokojem. Dlatego
też, gdy się zezłościł i wyemitowała z niego fala chłodu, nie pasowało to do niego, a ona
mimowolnie chwyciła jego ramię.
Erika nie miała pojęcia, czy był osobą tajemniczą, może dziwną albo raczej straszną.
Za to bez wahania czuła, że nie chce utracić z nim więzi. Musiała się z kimś skonsultować.
Myśląc o zadzwonieniu do kogoś, wyciągnęła dłoń po swój telefon, lecz przypomniała sobie
nagle swoją obietnicę, a jej dłoń się zatrzymała.
„Czy obiecujesz, że nikomu nie powiesz o tym, co zrobiłem tym kolesiom?”
Intencje, które kryły się za tą prośbą, były nieznane. Może powodem były jakieś złe
zamiary. Nie, to niemożliwe. W takim razie, do kogo i w jaki sposób powinna się zwrócić,
dotrzymując jednocześnie danego słowa? Zastanawiając się nad osobą do konsultacji, do
głowy przyszła jej bliska przyjaciółka, która najlepiej pasowała do tego zadania.
Zdecydowała, że najlepiej się uspokoi, jeśli wróci do domu i zadzwoni. Wróciła w dobrym
humorze, mrucząc jakąś piosenkę.
Tego dnia wieczorem, po ósmej wieczorem, został wykonany telefon do Azusy
Suzuki, pierwszej osoby, z którą Erika zaprzyjaźniła się po rozpoczęciu liceum. Telefon został
odebrany po kilku sygnałach.
- Cześć. Erika?
- Tak. Masz chwilę?
- Tak, w porządku. Coś się stało?
- Tak, muszę się ciebie poradzić w pewnej sprawie…
- Hm? Przez telefon? To rzadkość.
- Naprawdę?
- To rzadkie. Jesteś przecież typem człowieka, który normalnie się spotyka i rozmawia, gdy
potrzebuje porady… Czy to pilne?
- Nie, to nie tak, że mi się śpieszy…
- Tak? Więc co się stało? Czy wreszcie znalazłaś chłopaka, którego lubisz? – powiedziała
Azusa, szczerząc się. W głowie Eriki natychmiast pojawiła się twarz chłopaka, który ją dzisiaj
uratował, ale szybko odpędziła tę myśl. Mówiąc wprost, nie przyszedł na myśl, jako reakcja
na słowa „chłopak, którego lubisz”, ale jako cel jej konsultacji.
- T-to nie tak!
-… Heh – w reakcję Azusy wmieszał się dźwięk podziwu.
- Ej, to prawda.
- Tak, tak. Więc jaką jest osobą? – odpowiedziała Azusa, jakby w ogóle jej nie uwierzyła.
- Czy ty słuchasz? Chcę pogadać nie dlatego, że to miłość, ale dlatego, że nie wiem, jakiego
rodzaju jest osobą!
-…Taaa. Zaprzeczasz, potrzebuję potwierdzenia, twoje słowa pozostaną niezrozumiane…
- Dość! Wysłuchasz mnie czy nie?
Dobiegł ją cichy śmiech Azusy.
- Wysłucham, więc się uspokój.
Erika się troszkę się uspokoiła i opisała, co jej się przydarzyło po drodze do domu, w
taki sposób, aby obietnica „nie opowiadaj nikomu, co zrobiłem tym kolesiom” nie została
złamana. Znaczy się, opisała tylko, w jaki sposób została uratowana przed trzema facetami.
- Jak cię uratował? – zapytała Azusa po wysłuchaniu wszystkiego.
- Sorry, nie mogę powiedzieć.
- Nie możesz? Dlaczego?
- Obiecałam, że nie powiem.
- Nie możesz powiedzieć, czy tak… Obietnica, by nic nie mówić…
Emocje Azusy opadały wraz z jej słowami. Tak się zazwyczaj działo, gdy zanurzała
się w morzu swoich myśli.
- Powiedział, że to będzie w porządku nie mówić nikomu o tym, co się stało. Taka nagroda.
- I mimo tego gadasz o tym ze mną? Czy to nie złamanie obietnicy? – zapytała Azusa ze
zdziwieniem, ponieważ na tyle, na ile ją znała, Erika nie była kimś, kto łamałby słowo
natychmiast po jego daniu.
- To… nie… Mimo wszystko, moja obietnica nie dotyczyła mnie, tylko tego, co zrobił tym
trzem kolesiom – w słowach Eriki pojawiło się trochę wahania, co zaskoczyło Azusę. Nie
rozumiała prawdziwych intencji, stojących za tą obietnicą, lecz czuła, że chłopak nie życzył
sobie, by rozmawiano z kimkolwiek o dzisiejszych wydarzeniach. Nie może być, aby Erika
nie zauważyła swojego wahania w odpowiedzi. Wykorzystała lukę w danej jemu obietnicy,
aby się poradzić, co było zaskakujące. I co jeszcze dziwniejsze, Erika posunęła się na tyle
daleko, aby z nią o tym porozmawiać, co głęboko zastanawiało Azusę. Po przeanalizowaniu
sprawy tak głęboko, Azusa zaśmiała się bezgłośnie, tak, że z jej gardła wyrwał się dźwięk
„kukukuku”.
- … Azusa, to trochę niepokojące.
- Nie, sorki. Erika, aż do tej chwili nikim się tak nie zamartwiałaś. Co więcej, tym kimś jest
mężczyzna.
- Ej, przestań dziwaczyć.
- Rozumiem, rozumiem, hi hi.
Erika westchnęła bezwiednie.
- Więc, po tym jak zostałaś uratowana, podejrzewam, że odprowadził cię do domu i po drodze
rozmawialiście?
- No więc, uch…
Znowu, odpowiedź pełna wahania. Och, co tym razem? Azusa czuła się
zaintrygowana.
- Uciekł.
- Hę? – nie zrozumiała znaczenia słów najlepszej przyjaciółki, co była nadzwyczajne i
wywołało wydanie histerycznego dźwięku. Z powodu reakcji Azusy, Erika, może trochę
zirytowana lub zawstydzona, podniosła nieznacznie głos.
- Tak, uciekł! Poprosiłam, byśmy razem wrócili, ale wyglądało na to, że ma jakieś sprawy w
szkole, no i uciekł!
- Poprosiłaś o wspólny powrót, a on uciekł?
- Tak.
- Ty zaprosiłaś?
- Tak.
- … Czy naprawdę nie miał żadnych spraw w szkole? – powiedziała Azusa wysoce
wątpiącym tonem.
- To, w jaki sposób to zrobił, o niczym takim nie świadczyło. Kiedy zaproponowałam, że
możemy iść razem do szkoły, szybko odmówił i odbiegł… - słowa zaczęły brzmieć trochę
bardziej miękko, prawdopodobnie dlatego, że Erika przypominała sobie tamten moment i
wydawała się być w szoku.
Natomiast Azusa wyobraziła sobie mężczyznę uciekającego od Eriki i wybuchła
śmiechem. Po usłyszeniu tego, Erika podniosła głos, czego każdy mógłby się spodziewać.
- Hej! Z czego zacieszasz?
- Nie, sorki sorki… Ta Erika, szkolna idolka, wreszcie zaprasza jakiegoś faceta, a on odmawia
i ucieka… Ahahaha!
Twarz Eriki stała się jasno-czerwona ze wstydu.
- Dość już, kończę! Na razie!
- Czekaj, czekaj, przepraszam…. Ahahahahaha – przepraszała przyjaciółka Eriki, zadyszana,
ale ciągle się śmiejąca. Zastanawiając się nad natychmiastowym rozłączeniem się, Erika
zauważyła, że w niczym się nie poradziła, opisała tylko dzisiejsze wydarzenia. Nie mając
pojęcia, co zrobić z tym śmiechem, powstrzymała zbierający się w niej gniew. Pomyślała, że
Azusa nadal z pewnością się śmieje.
- Już się uspokoiłaś? – rozległ się cichy głos Eriki, który świadczył o tym, że była bardzo
rozzłoszczona. Po spostrzeżeniu tego, Azusa stłumiła swój śmiech i odpowiedziała
spokojnym głosem.
- Aha, już jestem spokojna… No więc, jak się nazywa?
- Nareszcie, możemy zabrać się do roboty – powiedziała Erika tak, aby można było dosłyszeć
cynizm.
- Więc jesteś zła. Rozumiem, chcesz usłyszeć informacje z mojej bazy danych?
- Chcę. Nazywa się Ryou Sakuragi.
- Ryou Sakuragi? Ryou Sakuragi… Aha, ten gość.
To zaskoczyło Erikę. Nie sądziła, że Azusa miała mentalne notatki na jego temat.
- Znasz go?!
- Aha, trochę trwało, zanim sobie go przypomniałam… Rozumiem, ten gość…
- Co masz na myśli? Coś o nim wiesz? Znacie się? – zapytała skonsternowana Erika.
- Gdy się zapytasz, to go pamiętam, ale nic nie wiem, no i oczywiście, nie jesteśmy
znajomymi. Poczekaj chwilkę… Zaraz coś o nim wynajdę – gdy Azusa to mówiła, w tle
można było usłyszeć klikanie. Erika się od razu domyśliła, że to dźwięk pisania na
klawiaturze.
- Aha, to to. To mimo wszystko on…
- Już mi tu mów, co oznacza to całe „to” i „mimo wszystko”? Nie wiesz czegoś?
- Nie, nie wiem.
- Więc co masz na myśli?
- No… Obserwacja ludzi jest moim hobby, więc podczas testów sprawnościowych zdobyłam
wszystkie dane z pomiarów takich jak sprawność fizyczna.. Wiesz, że moje dane to wynik
wnikliwych obserwacji, no nie?
- Ech, kiedy znowu o tym słyszę, to nadal nie do pomyślenia.
Azusa nałogowo obserwowała ludzi w ramach hobby. Aby dochodzić do wyników
swoich badań, używała bogatych zasobów swojego domu do zdobywania informacji o
wszystkich uczniach szkoły. Jednak do pewnego stopnia uznawała prywatność, więc podczas
uzyskiwania informacji upewniała się, że nie zdobędzie nic o ich przeszłości. Chyba że
obierze kogoś na cel.
Niemniej, to nie tak, że te informacje wypływały gdzieś w szkole. Jeśli ktokolwiek w
szkole się orientował czy pojawiały się jakieś plotki, wtedy w pełni wykorzystywała
wszystkie swoje znajomości, a informacja krążąca po szkole była natychmiast wyciszana. Z
tego też powodu Erika wybrała Azusę do rozmowy na jego temat.
- No i? Masz coś? O nim? – Erika starała się trzymać emocje na wodzy, aby wysłuchać
Azusy.
- Sądzę, że jest to odczucie dysonansu.
- Odczucie dysonansu? – Erika czuła się tak, jakby nad jej głową lewitował znak zapytania.
- Tak właśnie, odczucie dysonansu.
- Jakiego rodzaju?
- Hmmm… Kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, poczułam pewnego rodzaju rozdźwięk. Tak
się zastanawiam, jakiego ono było rodzaju… Nie pojawiał się jakoś wyraźnie, gdy chodził
razem z ludźmi… O właśnie, już pamiętam. Nie czułam tego tak mocno, gdy przebywał sam,
ale nasilało się, gdy był w towarzystwie swoich kolegów.
- Yhm, ale w jaki sposób? – konsternacja Eriki tylko narastała.
- Taak, najpierw poczułam ten dysonans, ale na tym skończyło się moje zainteresowanie.
Zanotowałam to, bo mnie zainteresowało, a potem dokładnie sprawdziłam wyniki testów
sprawnościowych i znalazłam coś dziwnego. Uhum, tak to było – nadal rozlegało się klikanie
klawiatury. - Wyniki testów sprawnościowych z poprzedniego roku… Pamiętasz, że dzieli się
je na dwa dni?
Erika zaczynała sobie to przypominać i potwierdziła.
- I że oceny miały dziewięć poziomów, od C- do A+?
- Taa, mój przeciętny wynik tamtego roku wyniósł A-, a ty Azusa dostałaś A?
- Tak, ale jego przeciętne wyniki z poprzedniego roku z pierwszego dnia wyniosły C, a z
drugiego dnia A, co daje nam średnią z dwóch dni wynoszącą B.
I znowu, mimo iż wyniki były wyjątkowo skrajne, nie mogły zrozumieć ich znaczenia.
- No i?
- No więc, jeśli spojrzysz na wyniki z tego roku, z pierwszego dnia ma same A, a z drugiego
same C, co daje nam średnią z dwóch dni wynoszącą B.
- …Hy?
- Przy okazji, kolejność badań była taka sama w tym i tamtym roku.
- Mówiąc inaczej, ze wszystkich badań, i tych z pierwszego, i tych z drugiego dnia, może
dostać A?
- Poza tym, zainteresowałam się, czy byli jacyś ludzie z jego klasy, których wyniki z któregoś
dnia się pokrywały z jego wynikami. Jeśli chodzi o pierwszy dzień, okazał się to być Kouno,
który teraz jest w mojej klasie.
- Acha, Kouno… Hę?! Wyniki sprawnościowe jego i Kouno były takie same?!
Erika przypomniała sobie Kouno ze swojej klasy i się zdumiała. Kuono był bardzo
potulną osobą, a jego refleks był na tyle zły, że wszyscy o tym wiedzieli. Myśląc o dzisiejszej
walce i o tym, że obaj mieli taką samą siłę podczas pierwszego dnia pomiarów, było to nie do
uwierzenia.
- Tak, i to tylko pierwszy dzień z zeszłego roku. Hihi, bez sensu być tym zaskoczonym. Jego
wyniki z drugiego dnia z zeszłego roku były takie same jak Satou z obecnej klasy 4. Tego
przechwalającego się asa klubu piłki nożnej, który został młodszym reprezentantem.
- Tego Satou?!
Mimochodem Erika przypomniała sobie, jak podrywał ją kilka razy. Wyglądał całkiem
zwyczajnie, ale, ponieważ znano go jako asa piłki nożnej, zawsze był zarozumiały.
- Ach, to mi przypomina, że podrywał ciebie kilka razy.
Konsternacja Eriki znów wzrosła, gdy tylko usłyszała śmiech Azusy, hahaha.
- Tak jakby… Czy to nie jest super dziwne? Posiadanie takich samych wyników jak ta
dwójka?
- No nie? Mówienie, że to niedziwne, byłoby dziwne.
- Być może… Czy w tym roku było podobnie?
- Och tak, z tego roku, wyniki z pierwszego dnia były takie same jak asa klubu koszykówki
Ono z jego klasy, a z drugiego pokrywały się z wynikami Yamashity z jego klasy.
As klubu koszykówki, Ono, także ją podrywał, pokusił się nawet o wyznanie uczuć.
Grzecznie mu odmówiła. Jako as, Ono znany był ze swojego świetnego refleksu.
- Yamashita? Kto to taki?
- Tiaaa, mówiąc wprost, nie znam go za dobrze, ale jego refleks nie jest za dobry.
- Miał te same wyniki co Yamashita? Który jest równy Satou z poprzedniego roku?
- Tak. Czy to nie dziwne?
- Dziwne, jakkolwiek o tym myśleć… Czy nauczyciele nie uważają tego za podejrzane?
- Nawet nauczyciele odczuliby coś osobliwego, gdyby przyjrzeli się wszystkim jego wynikom
i jemu w tym samym czasie, ponieważ jego ciało wydaje się takie chude. Kto jednak bez tego
cokolwiek by podejrzewał? Wierzę, że jest jakiś powód ku temu. Z pewnością bym tak
pomyślała, gdybym go przypadkiem zobaczyła. Nauczyciele nie zauważyli niczego dziwnego
prawdopodobnie dlatego, że poszczególne wyniki podano jako średnią.
Uważała to, co powiedziała Azusa, za uzasadnione. Wszakże to ona jako pierwsza
odczuła lekki dysonans, podczas gdy nauczyciele ani nie widzieli, ani nie myśleli o uczniu,
którego obecność nie zaznaczała się jakoś szczególnie.
- No i, porównując wyniki drugich klas oraz to, co powiedziałaś, rozumiem teraz to odczucie
dysonansu, które wtedy do mnie przyszło.
Myśląc o tym, że w końcu usłyszy wyniki obserwacji Azusy, Erika odruchowo usiadła
prosto.
- Naprawdę?! No to jak jest?
- Już, już, jeszcze nie opuściło fazy domysłu.
- W porządku, mów – mówiąc to, Erika wydała się niecierpliwa.
- Żeby było jasne, powiem ci. Odkładając to na chwilę na bok, nie powinnaś z nim pogadać,
skoro jesteś zainteresowana? Zamiast dzwonić do mnie, lepiej byłoby zadzwonić do niego –
spokojnie powiedziała Azusa.
Zirytowana Erika, przypomniała sobie o czymś, kiedy Azusa przestała podawać jej
kolejne informacje i zadała jej to pytanie.
- To mi przypomina, że nie znam jego numeru telefonu…
- To niezwykłe, nie zapytałaś? Ach, teraz jak o tym mówisz, wymigał się z wracania z tobą i
uciekł.
- To nie do końca tak. Na początku go zapytałam, ale uniknął odpowiedzi… Jednak
myślałam, że zdołam go zapytać podczas drogi powrotnej.
- A on zwiał… Hahahaha.
- Ej! I co z tego?!
- To interesujące…
- W każdym razie, wymknął się!
- Ryou Sakuragi jest nietypowy.
- Jesteś nim zainteresowana? Nim…? Jednak z pewnością coś jest nie tak.
- Tak, to naprawdę ciekawe. Żeby wciąż był jakiś interesujący obiekt obserwacji na tym
samym roku… Hihihi.
Słysząc uwagę Azusy, która brzmiała po części poważnie, Erika szybko zapytała:
- H-hej, co masz na myśli, kiedy mówisz ciekawy?
- Mm? Ach, nie przejmuj się. Nie ciekawi mnie jako facet. Jest tylko i wyłącznie obiektem
obserwacji.
- Czy t-tak? – westchnęła Erika z ulgą po usłyszeniu szybkiej odpowiedzi Azusy.
- Nie martw się, ponieważ zabieranie czegoś tobie nie leży w mojej naturze.
- Co masz na myśli mówiąc zabieranie?!
- To znaczy, co znaczy… Tak, tak, to nic takiego.
Azusa zamilkła, myśląc, że nie może tak naprawdę zmierzyć, jak bardzo zainteresował
ten chłopak Erikę, ale na pewno będzie dobrze ją też poobserwować.
- Dość… Nie mówiłam ci już, że to nie tak?!
- Rozumiem… Więc może powinnyśmy się jutro z nim spotkać? W szkole.
Azusę dobiegła paniczna wypowiedź Eriki.
- Co… D-dl-dlaczego?!
- Dlaczego… Też chcę go spotkać i nie byłoby dobrze podziękować mu raz jeszcze? Nie
uważasz, że twoje odwdzięczenie się było niewystarczające?
- Przecież sama uważam moją wdzięczność za niewystarczającą… Pod koniec po prostu
milczałam.
- W związku z tym, czy nie byłoby w porządku powiedzieć mu „dzięki” raz jeszcze? Też chcę
mu podziękować za uratowanie bliskiej mi przyjaciółki… Czy w tym samym czasie nie
nadarzyłaby się okazja do zdobycia jego numeru telefonu?
- Y..hm, więc tak zróbmy. Możesz mi już powiedzieć?
Azusa zaczęła się szeroko uśmiechać na tak słodką reakcję swojej najlepszej
przyjaciółki.
- Myślę, że już mogę.
W zasadzie Azusa wcale tak nie myślała. Podejrzewała, że nie chciałby tego. Lecz w
ramach zadośćuczynienia za zawstydzenie swojej bliskiej przyjaciółki oraz dla swojej własnej
rozrywki postanowiła podjudzić koleżankę. To pewny fakt, że uratował jej przyjaciółkę od
niebezpieczeństwa, więc Azusa przysięgła w swojej głowie, że od tego momentu będzie nad
nim czuwała w ramach swojej wdzięczności.
Mimo iż jeszcze z nim nie rozmawiała, Azusa wysnuła wniosek na podstawie swojego
odczucia dysonansu i unikania przez niego Eriki, że „on nie chce się wyróżniać”.

Podobne dokumenty