Luty
Transkrypt
Luty
Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Biłgoraju Internetowa gazetka szkolna LUTY 2014 „Najważniejszym uczuciem człowieka jest miłość. Warto kochać i być kochanym.” Mszą św. rozpoczęto obchody 72 rocznicy powstania Armii Krajowej. Bóg, Honor, Ojczyzna. Pani porucznik Irena Kulińska wygłosiła historię Armii Krajowej. Montaż słowno-muzyczny przedstawiła młodzież naszej szkoły. Głos zabrał również Starosta Biłgorajski Pan Marian Tokarski. Nie zabrakło także oprawy muzycznej. Poczty sztandarowe. Złożenie wiązanek pod pomnikiem Armii Krajowej w Parku Solidarności. Początek AK dało powołanie 27 września 1939 roku organizacji o nazwie Służba Zwycięstwu Polski, niespełna dwa miesiące później 13 listopada 1939 roku z rozkazu naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych został powołany Związek Walki Zbrojnej, przemianowany 14 lutego 1942 roku na Armię Krajową. Armia Krajowa wywodziła się ze Związku Walki Zbrojnej i Polskiego Związku Powstańczego, ale w skład jej weszło wiele mniejszych organizacji, m.in. Narodowa Organizacja Wojskowa, Konfederacja Narodu, Narodowe Siły Zbrojne, Bataliony Chłopskie i Gwardia Ludowa WRN. Głównym jej zadaniem było prowadzenie oporu zbrojnego przeciwko okupantowi hitlerowskiemu i przygotowanie mającego wybuchnąć w sposobnej chwili ogólnokrajowego powstania, akcja „Burza”. Podstawowymi formami działania AK były sabotaż, dywersja, wywiad i propaganda. Dopiero w późniejszym okresie miano przystąpić do działań partyzanckich. Pierwszym komendantem AK był gen. Michał Tokarzewski – Karaszewicz (ps. Torwid), następni to Kazimierz Sosnkowski (ps. Godziemba), Stefan Rowecki (ps. Grot), Tadeusz Komorowski (ps. Bór) i ostatni Leopold Okulicki (ps. Niedźwiadek). W momencie maksymalnej zdolności bojowej (lato 1944) siły AK liczyły ok. 390 tys. osób, w tym 10,8 tys. oficerów. Po zakończeniu wojny część akowców odmówiła dokonania demobilizacji i kontynuowała walkę w ramach Delegatury Sił Zbrojnych, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, Narodowej Organizacji Wojskowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Warta” i innych. Masowe prześladowania członków tych organizacji, określanych w późniejszym okresie również jako żołnierze wyklęci, trwały przez cały okres stalinowski. W ogólnych dziejach okupacji niemieckiej na ziemiach polskich, losy Zamojszczyzny stanowią niewątpliwy ewenement. Wydarzenia w tym regionie mają w dużej mierze charakter ponadregionalny i jak w soczewce skupiają losy i postawy Polaków w latach najcięższej próby dziejowej. To, co stało się na Zamojszczyźnie, miało być udziałem całego kraju, a Zamojszczyzna nazwana została "poligonem SS" lub "Sonderlaboratorium SS". W 1939r. ziemia zamojska odegrała niespodziewanie ważną rolę. Stoczono tu dziesiątki bitew i większych potyczek, pozostawiając zapał i chęć walki, porzuconą broń i setki ukrywających się oficerów i żołnierzy. I to właśnie dało początek przyszłemu ruchowi oporu na skalę nie notowana w kraju. Przy końcu 1939r. nie było tu już gminy, czy większej miejscowości, gdzie by nie było jakiejś grupy czy organizacji konspiracyjnej. Niemcy ostatecznie opanowali obszar Zamojszczyzny na początku października 1939r. Władzę na blisko 5 lat przejęła niemiecka cywilna administracja oraz SS i policja. Nasycenie obszaru Zamojszczyzny siłami policyjnymi, pomocniczymi i wojskowymi było olbrzymie. Siły te miały różne zadania: prewencyjne, odwetowe, represyjne a przede wszystkim paraliżowanie wszelkiego oporu oraz egzekwowanie powinności. Jednak to, co w szczególny sposób wyróżnia politykę okupanta w tym regionie, to wielka akcja wysiedleńczo - osadnicza, którą Niemcy podjęli przy końcu 1942r. i prowadzili do połowy 1943r. Bezpośrednim inicjatorem przeznaczenia Zamojszczyzny na "pierwszy osadniczy okręg dla Niemców na wschodzie" był dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik. To on właśnie skłonił wizytującego Zamość w lipcu 1941r. Heinricha Himmlera do uznania tego miasta i jego okolic za "czysto niemiecki obszar osadniczy" oraz przygotowania do wielkiej akcji wysiedleńczej Polaków z tego obszaru. Wówczas też uzgodniono, że po pełnym zgermanizowaniu Zamojszczyzny Zamość zostanie nazwany "miastem Himmlera" - "Himmlerstadt". Już w 1941r. Globocnik podjął pierwsze prace przygotowawcze, które trwały przez cały 1942r. W takich to właśnie okolicznościach rósł i krzepł na Zamojszczyźnie polski ruch oporu. Dominowały w nim dwie organizacje, podległe rządowi polskiemu na emigracji: Związek Walki Zbrojnej (od lutego 1942r Armia Krajowa) oraz Bataliony Chłopskie. Poczynania Niemców na Zamojszczyźnie zintegrowały i zmobilizowały polskie podziemie w stopniu znacznie wyższym niż w innych regionach kraju. W nocy z 27 na 28 listopada 1942r, rozpoczęła się wielka akcja wysiedleńcza nie mająca precedensu w całej okupowanej Europie. Na miejsce wysiedlonych przywieziono kolonistów niemieckich lub pochodzenia niemieckiego z prawie całej Europy. Tragedia zamojska wstrząsnęła całym krajem i była na ustach wszystkich. Ostro zareagował na niemiecką akcję ruch podziemny. Armia Krajowa utworzyła pierwsze w kraju oddziały partyzanckie o charakterze leśnym. Już 5 grudnia 1942r. dowództwo AK zadecydowało o zorganizowaniu biernej i czynnej samoobrony przed akcją wysiedleńczą. Do stycznia 1943r. grupy i oddziały partyzanckie tej organizacji dokonały około 60 różnego rodzaju akcji zbrojnych. Stan, który powstał na Zamojszczyźnie na przełomie 1942/1943, sami Niemcy uznali za "powstanie zamojskie" zagrażające już nie tylko akcji wysiedleńczej, ale w ogóle ich planowaniu. Władze okupacyjne nie zamierzały zrezygnować z planów kolonizacji. Za wszelką cenę usiłowały stłumić powstanie. Doszło wówczas do szeregu dużych bitew z partyzantami: pod Wojdą (30 XII 1942r.), pod Zaborecznem (1 II 1943r.) i Różą, pod Długim Kątem i Lasowcami (4II 1943r.). Tłumieniu polskiego oporu służyć miały również masowe zbrodnicze pacyfikacje wsi przez żandarmerię niemiecką, Wehrmacht i policję ukraińską. W pierwszej połowie 1944r. Zamojszczyzna przeżyła nową tragedię. Nacjonalistyczny ruch ukraiński podjął skoncentrowane i bezwzględne działania zmierzające do zepchnięcia żywiołu polskiego z południowo - wschodnich powiatów Zamojszczyzny. Ludność polska została w krwawych wydarzeniach usunięta z poważnej części powiatów: hrubieszowskiego, tomaszowskiego, a także biłgorajskiego. Polski ruch podziemny oraz oddziały partyzanckie podjęły na wielką skalę działania samoobronne, a także odwetowe. W czerwcu 1944r. zachodnia część Zamojszczyzny stała się terenem dwu wielkich akcji przeciwpartyzanckich o kryptonimie "Sturmwind (Wicher) I i II", które objęły obszary Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej. Stoczono wielką bitwę na Porytowym Wzgórzu. Użyto w niej silnych jednostek wojskowych, oddziałów policji, łączności, broni pancernej i samolotów, którym nakazano wytępić nie tylko partyzantów, ale także ludność cywilną. W lipcu 1944r. ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej. Na bezpośrednim zapleczu frontu oddziały AK weszły do działań w ramach akcji "Burza". Brały udział w wyzwoleniu kilku miast, bitwach z Niemcami, dokonały wielu rozbrojeń, akcji zbrojnych i zasadzek na cofające się oddziały niemieckie. Zamojszczyzna została wyzwolona. Dla uczczenia pamięci wydarzeń na Zamojszczyźnie oraz walczących żołnierzy AK, w kwietniu 2012 roku III LO w ZSZiO w Biłgoraju przyjęło imię Armii Krajowej. Od tej pory co roku 14 lutego odbywają się w szkole powiatowe uroczystości związane z obchodami powołania Armii Krajowej. Materiał przygotowała: Pani Anna Sadowska Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła. Tłusty Czwartek to najwspanialszy dzień dla wszystkich łasuchów. W tym roku przypada 27 lutego. Jak sama nazwa wskazuje, celebrowanie Tłustego Czwartku polega na solidnym objadaniu się przed Wielkim Postem. W tym celu na tłusty czwartek przygotowywano zawsze najbardziej kaloryczne przysmaki. Symbolem tego dnia stały się pączki, które, co ciekawe, serwowano w przeszłości nie na słodko, ale pikantne i „na tłusto”. Pączki przyrządzano bowiem z ciasta chlebowego i faszerowano boczkiem oraz mięsem. Dopiero w XVI wieku na polskich stołach zagościły słodkie pączki. Obecnie, podobnie jak w przeszłości, świętowanie tradycji Tłustego Czwartku polega na delektowaniu się kalorycznymi przysmakami, przede wszystkim pączkami z lukrem lub z cukrem pudrem. Cukiernie co roku przygotowują na tę okazję szeroką gamę pączkowych słodkości: z różą, marmoladą, czekoladą czy adwokatem. Innym tradycyjnym smakołykiem tłustoczwartkowym jest chrust, zwany inaczej faworkami. Są to smażone ciastka, zawijane w kształt kokardki i podawane z obfitą ilością cukru pudru. Czasami zamiast chrustu przyrządza się tak zwane róże karnawałowe. Tradycyjnie wierzono, że zajadanie tych przysmaków w Tłusty Czwartek stanowi nie tylko ostatnią okazję do pofolgowania sobie przed Wielkim Postem, ale ma również zapewnić pomyślność przez cały rok. Innymi słowy – kto nie zje tego dnia choćby jednego pączka albo chruściku, tego dola nie będzie słodka. Góra pączków, za ta górą, tłuste placki z konfiturą, za plackami misa chrustu, bo to dzisiaj są zapusty Redakcja Sezon wiosenny już coraz bliżej - w sklepach zaczynają pojawiać się gorące wiosenne trendy WZORZYSTE SPODNIE – HIT SEZONU WIOSENNEGO !!! WIOSNA. WSZYSTKO KWITNIE W KOŁO ! W TYM SEZONIE KRÓLOWAĆ BĘDĄ ROŚLINNE I GEOMETRYCZNE NADRUKI. Materiał przygotowały: Roksana i Ewa IV TH Wywiad przeprowadzony 12 lutego 2014 r. Redakcja: W tym numerze gazetki rozmawiamy z uczniem naszej szkoły. Czy możesz na początek powiedzieć coś o sobie? Marcin: Nazywam się Marcin Bielak, chodzę do klasy III TT, interesuję się teatrem, aktorstwem, reżyserią. Redakcja: W 2012 roku mieliśmy okazję oglądać Cię razem z Sebastianem Świtą w filmie profilaktycznym „Narkotyk”. Powiedz jak to się zaczęło? Marcin: Moja przygoda z filmem rozpoczęła się właśnie od tego wydarzenia. Uczęszczam na zajęcia do MDK w Biłgoraju i tam powstała grupa filmowa „Flash”. Nasz zespół włączył się do programu profilaktycznego „Profilaktyka i Ty”, na potrzeby którego powstał krótki film „Narkotyk”. Redakcja: O czym jest ten film? Marcin: Film opowiada o chłopaku, który zażywa narkotyki i o konsekwencjach jego działań. Motywem przewodnim było pokazanie, co może się stać po zażyciu narkotyków. Chodziło o to, aby pokazać, jak przeciwdziałać uzależnieniom wśród młodzieży poprzez jej aktywizację i działanie na rzecz lokalnego środowiska. Film można obejrzeć na znanym portalu You Tube. Redakcja: Jak układała Ci się współpraca z resztą ekipy? Marcin: Było interesująco, ciekawie i dość fajnie, żeby kontynuować z nimi pracę. Cieszę się, że mogłem z nimi współpracować. Poznałem tajniki aktorstwa, reżyserii. Redakcja: Co przyniósł Ci ten film? Marcin: Po nagraniu tego filmu odwiedziliśmy kilka miast w Polsce, byliśmy m.in. w Łodzi, Warszawie, Lublinie, Lublińcu. W tym czasie mogliśmy poznać dużo znanych osób, aktorów, ludzi ze świata filmu, a dodatkowo zwiedzić wiele pięknych miast, ciekawych miejsc. Redakcja: Aby zagrać w filmie trzeba chociaż trochę interesować się aktorstwem. Opowiesz nam o tym? Marcin: Aktorstwem interesuje się krótko, od 2 lat. Właśnie dzięki grupie „Flash” miałem możliwość poznania tego zawodu, mogłem nabrać doświadczenia oraz rozwinąć się w tym kierunku, bardzo mi się spodobało. Oprócz tego interesuję się sztuką teatralną i reżyserią, a także muzyką. Z grupą przyjaciół założyłem zespół rockowy „ANExITy”. Redakcja: Czy swoja przyszłość wiążesz z aktorstwem? Marcin: Aktorstwo to fajna przygoda, ale swojej przyszłości na razie nie wiążę z tym zawodem, bardziej skłaniam się w kierunku muzyki. Redakcja: Skoro Twoim głównym zainteresowaniem jest muzyka i założony zespół, może opowiesz coś o tym? Marcin: Muzyka towarzyszy mi od zawsze, teraz miałem możliwość założenia z chłopakami zespołu. Na razie to nic wielkiego, ale spotykamy się i razem coś „tworzymy”. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Redakcja: Czy kierunek jaki wybrałeś w szkole nie koliduje z Twoimi zainteresowaniami? Marcin: Nauki w technikum turystycznym jest dużo więcej niż np. w liceum, dodatkowe przedmioty zawodowe pochłaniają sporo czasu, ale nie narzekam. Jak dotąd udaje mi się pogodzić swoją pasję z nauką. Redakcja: Dziękujemy za rozmowę. Wywiad przeprowadziły: Ewa III TG i Dominika III TH W Walentynki zrobiono w naszej firmie ankietę i okazało się, że na romantyczny wieczór (walentynkowy) najwięcej osób chciałoby pójść ze mną. - To gratulacje, powinieneś się cieszyć! - Nie do końca, w firmie nie ma ani jednej kobiety... Chłopak mówi do swej dziewczyny: - Ale będziemy mieli super walentynkowy wieczór. Mam trzy bilety do kina! - Po co nam trzy? - Dla twojej mamy, dla twojego taty i dla twojej siostry Zakochani bawią się w chowanego: - Jak mnie znajdziesz to będę twoja - A jak nie? - Jestem tutaj, w szafie! W walentynkowy wieczór chłopak szepcze czule do ucha dziewczyny: - Kochanie, wypowiedz te słowa, które połączą nas na wieki... - Jestem w ciąży!!! Materiał przygotowała: Martyna Stec IV TH Składniki: 1 kostka margaryny 3 szkl. mąki 3 żółtka 1/2 szkl. cukru cukier waniliowy szczypta soli cukier puder dżem lub marmolada np. różana Wykonanie: Mąkę przesiewamy, łączymy z cukrem, cukrem waniliowym/wanilią, solą i dodajemy pokrojoną w kostkę zimną Kasię. Siekamy wszystko nożem. Dodajemy żółtka i szybko zagniatamy ciasto. Obwijamy w folię i wkładamy na ok. 30 min do lodówki. Wałkujemy dość cienko i wycinamy małe kółka np. kieliszkiem. Łączymy po 4 kółka tak, aby jedno delikatnie nachodziło na drugie. Pośrodku wszystkich kładziemy odrobinę marmolady i zwijamy w rulon, który przecinamy na pół. W taki oto sposób otrzymamy 2 ciasteczka. Pieczemy w nagrzanym piekarniku w 180 stopniach przez ok. 15 min, do lekkiego zbrązowienia. Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem. Smacznego życzy: Martyna Stec IV TH Grube jest piękne, albo przynajmniej było na obrazach Rubensa(1577–1640). Od czasów traktatu pt. „Optyka” Izaaka Newtona (1704) grube są w niełasce, a niepodzielnie panują soczewki cienkie, które opisuje równanie: Gdzie f zależy od promieni krzywizny soczewek w sposób następujący: a n jest współczynnikiem załamania, materiału soczewki. (Dla przypomnienia, jeśli soczewka jest wklęsła, to promienie krzywizny uważa się za ujemne; w konsekwencji, jeśli y jest ujemne, to obraz jest pozorny – powstaje po tej samej stronie co przedmiot.) Wszystko co nie spełnia równania (1) nazywane jest aberracją, czyli zboczeniem. Okazuje się, że zboczeń jest więcej niż przypadków prawowitych. Na ogół milcząco zakłada się, że przed i za soczewką znajduje się powietrze (o współczynniku załamania w przybliżeniu n= 1). Jeśli jest inaczej, jak np. w przypadku bąbelków wody w oleju lub innych dwóch różnych cieczy, fot. 1, „wypukły” bąbelek staje się soczewką rozpraszającą. Podobnie jest w przypadku straganu ze wszystkimi rozmiarami baterii, jak na fot. 2. Fot. 1.Kaczki w szklanej popielniczce: jest to przykład dwóch cieczy niemieszających się. Ciecz niebieska, mimo że cięższa, ma niższy współczynnik załamania niż ciecz bezbarwna. Potrząsanie popielniczką wytwarza bąbelki jednej cieczy w drugiej (lub bąbelki powietrza), które działają jak soczewki rozpraszające. Taki sam efekt można uzyskać nalewając do słoika 0,5–1 cm3 oleju, a następnie gwałtownie zamieszać, dla utworzenia bąbelków powietrza; jeszcze lepiej zamieszać olej z wodą. Fot. 2.Stragan z bateriami wszystkich rozmiarów. Baterie są oczywiście jednego, jedynego rodzaju, jak niegdyś w PRL, a jedynie woda się znajduje raz w szklance, raz w akwarium (a czasem w głowie). Jeśli soczewka nie jest cienka, to promienie równoległe, biegnące z nieskończonej odległości, ale leżące w różnej odległości od osi optycznej, wcale nie skupiają się w jednym punkcie. Taką aberrację nazywamy sferyczną, bo poniekąd jest spowodowana kulistą formą soczewki – grubszą nieco w środku. Jest to jednakże tautologia, bo soczewki są sferyczne (tak je łatwiej szlifować). Z tej samej sferycznej formy soczewki cienkiej wynika, że jeśli obiekt nie znajduje się na osi optycznej, to jego obraz jest zniekształcony – punktowe źródło światła zamienia się w przecinek (aberracja nosi nazwę „komy”). I jest jeszcze aberracja chromatyczna – wynikająca z zależności współczynnika załamania od długości fali światła. Tę aberrację usuwa się składając dwa gatunki szkła, które w podręcznikach nazywa się „crown” – szkło krzemowo-potasowe (n=1,52) oraz „flint” (n=1,65) – o dużej zawartości tlenku ołowiu, otrzymywane z domieszką specyficznego margla. Nazwy pochodzą jeszcze z pozwolenia na produkcję, wydanego przez króla Anglii w 1676 roku dla niejakiego George'a Ravenscrofta, który podobno wywiózł sekret produkcji szkła optycznego z Wenecji. Jeśli soczewka jest gruba, to wcale nie jest powiedziane, że promienie biegnące z nieskończoności skupią się w tej samej odległości od „środka” soczewki. Co zresztą jest „środkiem” soczewki? W tym przypadku każdą płaszczyznę rozgraniczającą powietrze/szkło, a następnie szkło/powietrze należy rozważać oddzielnie, jako tzw. dioptrię, czyli półsoczewkę. Równanie dioptrii wygląda następująco: gdzie podobnie jak w równaniu (1) zakłada się, że przedmiot leży na lewo od granicy rozdziału dwóch ośrodków, natomiast promień krzywizny R uważa się za dodatni, jeśli środek krzywizny leży na prawo od granicy ośrodków, zaś ujemne y oznacza, że obraz powstaje po tej samej stronie co przedmiot (czyli po lewej). Powiększenie dioptrii wyraża się wzorem Gdzie ujemny znak I oznacza obraz prosty (nieodwrócony). Znając równanie półsoczewki, jesteśmy w stanie wyjaśnić rachunkowo wielkość bąbli powietrza w szklanej lub żelatynowej kuli(lub np. pachnących, żelatynowych świecach. Dla przykładu, bąbel w głębi kuli o średnicy 20 cm (w tym przypadku należy przyjąć promień R= –10 cm w równaniu dioptrii) będzie wydawał się 1,6 razy większy, jeśli pływa w wodzie (n= 1,33) i 2 razy większy, jeśli jest zatopiony w szkle (n= 1,5). Jeśli natomiast umieścimy go bliżej to powiększenie w szkle zmniejszy się do 1,2 razy. zob. fot. 3. Fot. 3. Kula z weneckiego szkła – przykład półsoczewki. Owalny kwiatek w głębi kuli wydaje się 3 razy większy niż ten z przodu. Deformacje kwiatków na brzegach kuli są dowodem, że równanie półsoczewki korzysta z tych samych założeń, co równanie soczewki cienkiej. Fot. 4. Nierównomierne powiększenie obiektu w kuli, w za¬leżności od jego położenia, czyni z krasnala potwora. Etykieta sklepowa leży poza kulą – jej zniekształcenie pokazuje, że optyka grubych soczewek jest dla promieni nieprzyosiowych – bardzo skomplikowana. Ponieważ powiększenie zależy od położenia, postacie całkiem proporcjonalne, np. krasnal na fot. 4, stają się w „magicznych” kulach karykaturami. Równanie dioptrii pozwala też wyjaśnić, dlaczego ryby w wodzie i pranie w pralce (oglądane przez szklany wziernik) wydają się położone bliżej niż w rzeczywistości. Wystarczy w tym celu promień krzywizny dioptrii przyjąć R i w konsekwencji powiększenie wynosi I = –1 (obraz jest pozorny). Efekt „przybliżenia” jest znaczny, jeśli dioptrią jest np. szklany sześcian, uchwyt na notatki, fot. 5. Fot.5. Płytka równoległościenna to też gruba soczewka (złożenie dwóch półsoczewek o promieniach ( ) Nie powiększa, a tylko przybliża. Materiał przygotowała: Pani Katarzyna Dobosz CIEKAWOSTKI MATEMATYCZNE Jak nazywa się dziesięć do potęgi setnej? Googol. Nazwa wyszukiwarki internetowej Google powstała przez pomyłkę jej twórcy L. Page'a, któremu chodziło o googola. Który z kształtów A, B jest większy? Żaden z nich. To iluzja Jastrowa. Oba kształty są identyczne, ale kształt B położony jest nieco bardziej na prawo. Jest to zauważane po prawej stronie ilustracji, ale niedostrzegane po lewej. Przez to kształt B wydaje się większy. Ile razy podczas doby zachodzą wskazówki godzinowa i minutowa? na siebie 22. Podczas doby wskazówka minutowa wykonuje 24 obroty. W tym samym czasie godzinowa wykonuje dwa obroty. Ile wynosi suma oczek na przeciwległych ściankach typowej kostki do gry? 7. To 1+6, 2+5 i 3+4. Jaka liczba zwana jest miriadą? Dziesięć tysięcy. Mieszkańcy Dalekiego Wschodu grupują liczby w miriady. Europejskie "trzydzieści tysięcy sześćset" to w chińskim, japońskim czy koreańskim "trzy miriady sześćset". Może to prowadzić do problemów z tłumaczeniem cen, np. słabo znający angielski wietnamski sklepikarz mówiąc "twelve dong" ma typowo na myśli 120,000 dongów. Komu przypisywane jest autorstwo tabliczki mnożenia? Pitagorasowi. W wielu językach (np. rosyjskim, francuskim) tabliczka mnożenia zwana jest tabliczką Pitagorasa. Kto wymyślił ruletkę, zwaną królową kasyn? Blaise Pascal. W 1645 r. wybitny matematyk Blaise Pascal wymyślił ruletkę na bazie swoich matematycznych zainteresowań rachunkiem prawdopodobieństwa. Nie było w niej wówczas zera, które zostało dodane później, aby zwiększyć zyski kasyn. Materiał przygotowała: Pani Maria Brzozowska English Corner Valentine’s Day Valentine’s Day is a time when people show feelings of love, affection and friendship. It is celebrated in many ways worldwide and falls on February 14 each year. What do people do? Many people around the world celebrate Valentine’s Day by showing appreciation for the people they love or adore. Some people take their loved ones for a romantic dinner at a restaurant while others may choose this day to propose or get married. Many people give greeting cards, chocolates, jewelry or flowers, particularly roses, to their partners or admirers on Valentine’s Day. It is also a time to appreciate friends in some social circles and cultures. For example, Valentine's Day in Finland refers to “Friend's day”, which is more about remembering all friends rather than focusing solely on romance. Valentine's Day in Guatemala is known as Day of Love and Friendship). It is similar to Valentine’s Day customs and traditions countries such as the United States but it is also a time for many to show their appreciation for their friends. Public life Valentine’s Day is not a public holiday in many countries, including Australia, Canada, the United Kingdom and the United States. However, restaurants, hotels and shopping centers may be busy around this time of the year. Background The origins of Valentine's Day are not clear but many sources believe that it stems from the story of St Valentine, a Roman priest who was martyred on or around February 14 in the year 270 CE. How he became the patron saint of lovers remains a mystery but one theory is that the church used the day of St Valentine’s martyrdom to Christianize the old Roman Lupercalia, a pagan festival held around the middle of February. The ancient ceremony included putting girls’ names in a box and letting the boys draw them out. Couples would then be paired off until the following year. The Christian church substituted saints’ names for girls’ names in hope that the participant would model his life after the saint whose name he drew. However, it was once again girls’ names that ended up in the box by the 16th century. Eventually the custom of sending anonymous cards or messages to those whom one admired became the accepted way of celebrating Valentine’s Day. There was an increase in interest in Valentine's Day, first in the United States and then in Canada, in the mid-19th century. Early versions of Valentine cards fashioned of satin and lace and ornamented with flowers, ribbons, and images of cupids or birds appeared in England in the 1880s. Symbols Hearts, the colors red and pink, roses, images and statues of cupids, and cupids’ bows and arrows symbolize the feeling of romance and love on Valentine’s Day. Cupid is usually portrayed as a small winged figure with a bow and arrow. In mythology, he uses his arrow to strike the hearts of people. People who fall in love are sometimes said to be “struck by Cupid's arrow”. The day focuses on love, romance, appreciation and friendship. Englishteachers Materiał przygotowała: Pani Anna Hołowińska FILM: „RoboCop” gatunek: Akcja, Sci-Fi produkcja: USA premiera: 7 lutego 2014 (Polska) 30 stycznia 2014 (świat) reżyseria: José Padilha scenariusz: Joshua Zetumer W 2028 roku międzynarodowa korporacja OmniCorp jest wiodącym producentem w branży robotyki. Wytwarzane przez nią Drony już od lat wspierają zagraniczne siły militarne, przynosząc wytwórcom milionowe zyski. Teraz nadarzyła się okazja, by wypróbować kontrowersyjne technologie na rodzimym rynku. Alex Murphy (Joel Kinnaman), kochający mąż, wzorowy ojciec i doskonały policjant, daje z siebie wszystko, aby powstrzymać falę przestępstw w Detroit. Gdy zostaje ciężko ranny na służbie... KSIĄŻKA: „Beksińscy. Portret podwójny” Autor: Grzebałkowska Magdalena Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Okładka: twarda Data premiery: 2014-02-18 To nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Ani też książka o obsesjach, natręctwach, fobiach i artystycznych szałach. Ani też o karierze, pieniądzach, wystawach i krytykach. To nie jest książka o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi technologiami. To nawet nie jest książka o ludziach, którzy pisali dużo listów. To książka o miłości– o jej poszukiwaniu i nieumiejętności jej wyrażenia. I o samotności – tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale „nie wychodzi”. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć– życie. Zespół redakcyjny gazetki: Roksana Bielak, Ewa Ćwikła, Martyna Stec, Simona Staniszewska, Ewa Sprysak, Dominika Bednarz. Opieka merytoryczna: Monika Buczek, opieka językowa: Monika Szabat, opieka techniczna: Tomasz Gorzkowski.