Milion - Teatr Barakah

Transkrypt

Milion - Teatr Barakah
Milion
Czytamy codziennie w gazetach o kwestiach trudnych - przeczesujemy morze słów,
ułożonych w kolumnach lub zerkamy na tłuste czcionki nagłówków. Śmierć już nie jest
zjawiskiem, tylko tematem, a nawet towarem. Warto nie tylko czytać, ale też pójść do
"Kliniki Dobrej Śmierci", aby dostać najświeższy numer.
Widzowie stają się pacjentami od pierwszych słów spektaklu: „Witamy w Klinice Dobrej
Śmierci”. Wprowadzeni, przez pielęgniarkę (Krzysztof Prystupa) w różowej peruce i
spódniczce z fantazyjnym niebieskim kontaktem przyczepionym do pleców, schodzimy do
piwnic przy ul. Szerokiej 6 . Przeniesienie spektaklu z ul. Paulińskiej 28 niesie za sobą
delikatne zmiany scenograficzne. W małej przestrzeni widz jest osaczony, czuje, iż za chwilę
na niego przyjdzie czas. Za plecami słyszy „Alleluja” przy każdorazowym kremowaniu
pacjentów. Metalowe stelaże przyczepione do ścian i mały brązowy stolik z ustawionym
ekranem wyobrażają klinikę, będącą tworem na polskie standardy, próbującym przebić się do
wiadomości publicznej. Zadziwiająco, ta przestrzeń dodaje fabule barw.
Teatr BARAKAHprzyzwyczaił widzów do tematów rzadko poruszanych w spektaklach i
ciągle zaskakuje w sposobie ich prezentowania. Podobnie stało się przy „Klinice Dobrej
Śmierci” – opowieści o eutanazji. Wchodzimy w sedno problemu, czyli w świat legalizujący i
posiadający klinikę, gdzie ludzie tłumnie przychodzą.
Fabuła powoli rozwija się wśród „wielkich pytań” o eutanazję. Przypomina to dyskusje na
łamach gazet, a pytania i odpowiedzi są podawane niczym nagłówki przez dziennikarza (Ana
Nowicka). Wszystkie gesty i słowa są przerysowane niczym u prezenterów telewizyjnych
podszywających każdą wiadomość wyśrubowanym dramatyzmem. Z każdą minutą spektakl
przybiera na sile. Pierwsze chwile są zaprezentowaniem bohaterów – Zdesperowanej
Samobójczyni (Monika Kufel), Starszej Pani (Małgorzata Brożonowicz-Sienkiewicz),
Zrezygnowanego Pana (Franciszek Muła). Poznajemy historię o odrzuceniu, tęsknocie
samotności oraz wszystkich elementach mobilizujących do śmierci.
Od tej prezentacji historii poglądów ratuje nas przyjście Ordynatora (Jan Mancewicz). Postać
przypomina oficera z opowiadania „Kolonia karna” Franza Kafki. Prezentuje dzieło swojego
życia niezwykle entuzjastycznie, ukazuje niezwykłe poświęcenie się sprawie. Z jego ust pada
zdanie trzymające się widza na długo po tym jak wyjdzie z teatru: „Człowiek umiera wtedy,
kiedy przestaje chcieć żyć”. Groteskowy szereg postaci, slapstickowe sceny ratują od
mówienia poważnie o trudnych sprawach - zdania rzucone przez śmiech i zaskoczenie mają o
wiele większą siłę oddziaływania. Z zawirowania jakim jest „Klinika Dobrej Śmierci”,
wyłania się ciekawa opowieść o granicach społeczeństwa, idei i historii męczeństwa.
Eutanazja okazuje się piłeczką w grze, tak, jak każda rzecz dotknięta przez człowieka.
Możliwości, jakie nam daje, są potężne, a granice powoli znosimy sami. Nawet entuzjazm dla
eutanazji ma swoją cenę.



Justyna Stasiowska
Dziennik Teatralny Katowice
23 October 2009
"Klinika Dobrej Śmierci", Fundacja Dziesięciu Talentów na rzecz Teatru BARAKAH w Krakowie, reżyseria: Ana
Nowicka